Można by było też zastanawiać się ile razy jeszcze chybiał będzie Shenzhen z każdym swoim ruchem lecz te rozważania muszą odejść na dalszy plan z powodu kolejnego faktu, z którym ciężko jest dyskutować. Fakt ten to to, że w ciągu dnia dominują wysokie temperatury lecz noce bywają tu bardzo chłodne a o tej godzinie zdecydowanie bliżej jest włąśnie takim spadkom temperatury. Chłopak był zmuszony już nie tylko myśleć o poszukiwaniach ale także o sobie. Skąd jednak teraz wziąć odzienie? Myśląc tak chłopak, spojrzał wzdłuż ulicy i nie zastanawiał się długo. Z jego gurdy ustąpił pod naporem korek zatykający jej wylot i niewielka ilość piachu wydostała się tworząc niewielkich rozmiarów, piaskowy podest, na który Shenzhen wskoczył. Mając pod stopami podparcie podfrunął do pierwszego domostwa gdzie na dwóch kijach rozportarta byłą tkanina mająca zapewnić trochę cienia. Zerwał ją i postanowił prowizorycznie się nią otulić by tylko zminimalizować wpływ zimna na jego ciało. W zasadzie uczynek ten nie wywołał u niego większych oporów, ponieważ prędzej czy później porwana tkanina mogła stać się niemą ofiarą jednej z piaskowych burz.
Teraz mając minimalne zabezpieczenie postanowił wrócić do myślenia i nagle zaczął powtarzać swe narzekania:
- ciemność, dookoła nieprzenikniona ciemność... Ktoś kto wybrałby się na grób córki lub w jej miejsce pochówku, będące w pewnej odległości od wioski, ubogiej w latarnie i blask z tutejszych domostw, z całą pewnością musi posiadać własne źródło światła. Tym samym powinien stać się widoczny...
Nie czekając na kolejne argumenty, które zaserwowałby sam sobie, wzniósł się jeszcze wyżej i skierował w stronę północy, wypatrując pojedynczego punktu światłą, który znajdowałby się poza wioską. OBy tym razem dopisało mu więcej szczęścia bo to wszystko stało się na prawdę problematyczne...