Akihiko w końcu znalazł się w rodzinnej prowincji swojego klanu. Pustynne Atsui było jego domem, który to na dość dłuższy czas opuścił by udać się na wschód i zobaczyć przynajmniej kawałek świata. Teraz jednak cieszył się czując piasek pod stopami i promienie Słońca, które opadały na jego blond czuprynę. By dostać się do Kinkotsu, wioski, którą klan Maji dzielił z klanem Sabaku, chłopak musiał przebyć jeszcze dość spory dystans. Naturalnie, musiał po drodze robić sobie postoje by nie paść nieżywym pośród piasków pustyni. Znał dość dobrze rozmieszczenie oaz, więc śmierć mu raczej nie groziła. Podczas jednego z takich postojów, Akihiko po złapaniu oddechu i zaspokojeniu pragnienia, postanowił skorzystać z wszechobecnego piasku i przygotować dość jego żelaznego odpowiednika by napełnić do pełna noszoną na plecach gurdę. Czymże jest w końcu Maji bez swojego sławnego piasku?
Blondyn otarł pot z czoła i zamknął gurdę, zakładając ją na plecy gdy było już po wszystkim. Trzeba było wznowić podróż
Ukryty tekst
//zt