Aj tam trauma, zupełnie tak jakby jazda z trupem na wielbłądzie nie należała do traumatycznych - zwłaszcza gdy nie możesz się wyrwać z siedziska, to prawie jak porwanie, tylko że w dobrym (zapewne celu). Nie był ojcem, nie zamierzał nim być, bo nigdy nie podjąłby się wychowania kolejnego pokolenia. Daleko mu było do troskliwego tatusia, który by głaskał po główce, chwalił za małe sukcesy. Nie umiałby zachować cierpliwości przez tak długi okres, wyczekiwać efektów, patrzeć jak młoda latorośl się rozwija, jak pnie się w gore. Chciałby więcej, szybciej, byłby bardziej jak trener. Ktoś, kto poprowadzi Cię do celu, lecz nie licz na schowanie się w jego ramionach i płakanie nad losem. Świat był zły, był brutalny, musiałeś się w nim odnaleźć, inaczej Cię przytłoczy. Trzymaj fason albo giń.
Coraz bardziej zastanawiał się, czy ktoś będzie miał w ogóle szansę przejąć dziewczynkę. Liczył na ludzi, na uciekających, na tych którzy przetrwali. Nie widział ich jeszcze, lecz z pobliskiej wydmy coś zaczęło się rysować. Chaos, piach, wyrwana brama. To raczej nie przypadkowa kłótnia, lecz faktycznie rzeź, jak to opowiedział uprzednio przepołowiony facet. Ścisnął dziewczynkę bliżej siebie, opatulił ją, skrył by nie patrzyła w tamtą stronę.
-Teraz musimy być cichutko, gdy będziemy na miejscu schowaj się gdzieś. Musisz mieć najlepszą kryjówkę na świecie. Jeżeli nikt Cię nie przejmie, wrócę po Ciebie - nie pytał czy jej to odpowiadało, stwierdził fakt. I cóż... bywał miękki. Ten czarnowłosy nie był maszyną, miał uczucia, chociaż nie lubił ich objawiać. To, że nie miał zamiaru zostawać ojcem, nie znaczyło, że los najmłodszych był mu obojętny. To właśnie dlatego nie miał zamiaru podejmować się tak odpowiedzialnej roli. Wystawienie kogoś bezbronnego na niebezpieczeństwo, to było okrucieństwo. Nie mógł zostawić jej przed bramą, bo potencjalni uciekinierzy mogliby ją zabrać ze sobą. Kuroi zamierzał podejść do wioski z boku, najlepiej tam, gdzie jest nieco spokojniej, wkraść się do jednego z domów i tam zostawić dziewczynkę - może w jakiejś sypialni, gdzie pod łóżkiem było wystarczająco miejsca, by się zmieściła? Plan był całkiem dobry. Podchodząc do wioski wytworzył też sławetne oczko i puścił je w górę, ponad domkami, by dało mu więcej informacji na temat tego co się działo w wiosce. Ilu ludzi, czy mieli broń, zbroję, chodzili w grupach, ludzi mieszkańców, ile trupów, obecność straży. Wszystko, póki tylko mógł to dostrzec jego małym oczkiem. Jeżeli ktoś je zauważy cóż... trudno. To obszary Sabaku, pełno ich tutaj było, a taki sposób szpiegowania był po prostu najbezpieczniejszy.
Ukryty tekst