Szlak transportowy

Przypuszczalnie najbardziej nieprzyjazna ze wszystkich sektorów Samotnych Wydm, prowincja Atsui zamieszkana jest przez Ród Sabaku i Ród Maji. Sąsiaduje ona od północy z Wietrznymi Równinami i Shigashi no Kibu, zaś od wschodu - z niezbadanymi terytoriami. Tak jak w innych prowincjach tego regionu, większość krajobrazu to oceany piasku - z tą różnicą, że na Atsui temperatury są znacznie wyższe, zaś oazy są niezwykle rzadkie. Jedyne zwierzęta zapuszczające się tu to gady oraz sępy, polujące na umierających podróżników.
Awatar użytkownika
Satoshi
Posty: 583
Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz.
Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku,
Kamizelka Shinobi (biała),
Kabura na broń (na prawym udzie),
Gurda,
Torba na prawym biodrze
GG/Discord: Satoshi#3881

Re: Szlak transportowy

Post autor: Satoshi »

W życiu zawsze było tak, że wygrywa silniejszy. Mrówka zostaje zjedzona przez jaszczurkę, a ta chwile później zostaje pochwycona przez sokoła pustynnego. Ot, krąg życia. Podobnie sprawa miała się odnośnie do cywilizacji ludzi. Jedni usilnie i wytrwale pracowali na dobrobyt swój i społeczeństwa, w którym przyszło im egzystować, inni natomiast żerują na tej pracy: bandyci atakują karawany na szlaku, kieszonkowcy podwędzają mieszki nic niepodejrzewającym przechodniom, a państwo wprowadza wyższe podatki. Niby tacy ucywilizowani, a wciąż wygrywa najsilniejszy, lub ten z najwyższym wpływem.

Satoshiemu wystarczyły dwa fakty, aby podjął decyzję. Po pierwsze, wokół kobiety pojawiły się te same gliniane stwory, które uprzednio spowodowały eksplozję, co znaczyło, że Sabaku najprawdopodobniej nie ma większej ilości przeciwników, o których musiałby się martwić, wyglądało też na to, że kobieta próbowała mu zagrozić. Po drugie, sama przyznała się, że wkroczył na jej tereny łowieckie i podejrzewa, że chciał ukraść JEJ łupy. Jasno dała do zrozumienia, że jest bandytą i należy jej się śmierć. Jeśli nawet Satoshi miał do tej pory jakieś wątpliwości, że stojąca przed nim Douhito a nóż widelec była shinobi, który pozbył się przemytnika na polecenie klanu lub coś w tym stylu, teraz już je stracił. Nie użyłaby raczej takiej kombinacji słów. A więc musiała zginąć.

Młody Sabaku szybko skumulował chakrę, w duchu dziękując sobie, że spędził tyle czasu na treningu mającym na celu poprawę umiejętności jej kontrolowania. Część przesłał pod piach znajdujący się pod stopami kobiety. Macki z kryształków kwarcu wystrzeliły, starając się ją błyskawicznie unieruchomić, oplątując najpierw stopy, a później resztę ciała, finalnie tworząc mocny, gruby i szczelnie przylegający do ciała kokon dookoła Douhito, zasłaniając również oczy ofiary. Niepotrzebnie dała mu czas, paplając o przynależności i rzucając groźby, Satoshi zwyczajnie nie zamierzał dać jej dokończyć zdania. Drugą porcją swojej błękitnej energii natomiast postanowił się chronić, nasycił więc nim piach znajdujący się w jego najbliższej okolicy. Jeśli ptaszki zaatakują, piach stworzy kolejną barierę, odgradzając Satoshiego od atakującej bandytki i dając mu czas na niezwłoczny odskok z miejsca zagrożenia.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Where the post at?
Obrazek
Awatar użytkownika
Fujiko
Postać porzucona
Posty: 60
Rejestracja: 1 sie 2021, o 23:54
Multikonta: Tatsuo | Don Patch

Re: Szlak transportowy

Post autor: Fujiko »

Misja dla Satoshiego [ C ]
11 / 30
Satoshi Sabaku

Czy fakty, jakie Satoshi uznał za jedyne i słuszne, faktycznie takie były? Kobieta nigdzie nie wspominała otwarcie, że to były jej łupy, a jedynie leżały na jej terenie. To oczywiście mogło znaczyć wiele, jeżeli głębiej byśmy się nad tym zastanowili, ale najwyraźniej aura zagrożenia trwająca w tym miejscu sprawiła, że nie było czasu na podejmowanie się złożonych analiz każdego wypowiedzianego słowa. W końcu Satoshi, jako pełnoprawny shinobi, był ćwiczony, aby zabijać, a nie się spoufalać z możliwym wrogiem. Nie znał swojej rzekomej przeciwniczki i zdaje się przez to też nie żywił żadnych uczuć. Ot kolejna przeszkoda na drodze, jaką jest jego życie. Co jednak z kobietą? Przystanęła ona w odległości dokładnie piętnastu metrów od piaskowca, a uśmiech, jeszcze w szczątkach widniejący na jej twarzy, szybko zgasł. Zauważyła, że stojący przed nią mężczyzna nie zamierza rozmawiać, a zbierające się w powietrzu napięcie wskazywało tylko na jedno - nie będzie niestety łatwo. 

Część chakry spowodowała, że piach znajdujący się blisko Satoshiego wzbił się w powietrze, gdy tylko kunoichi posłała swoje dwa siedzące na ramionach ptaszki w stronę chłopaka, który najwyraźniej nie raczył udzielić żadnej odpowiedzi. To był już definitywny znak tego, że rozmowy nadszedł koniec. Co jednak z piaskiem pod stopami kobiety? Ten, nie będąc do tej pory w żadnym kontakcie z chakrą Satoshiego, potrzebował chwili, aby być w pełni sprawny. Tę chwilę mogła ze spokojem wykorzystać użytkowniczka wybuchowej gliny, która odskoczywszy do tyłu, wypuściła ręce do przodu ze znajdującą się tam już gotową gliną, z której w mgnieniu oka powstał sporej wielkości ptak. Jednak dosłownie sekundę po tym, jak kobieta na niego wskoczyła, skrzydła, jak i cały tułów ptaka został pochłonięty przez piasek, który wzbił się w powietrze, łapiąc stworzenie, lecz tak naprawdę celem miała być kobieta. 

Nie było nawet najmniejszych szans na to, aby ten twór wzbił się teraz w powietrze. Kunoichi, chcąc się ratować, odbiła się od ptaka, jeszcze w powietrzu składając pieczęć do detonacji. Być może pośpiech, a być może brak czasu spowodował, że detonacja tworu nastąpiła zbyt pochopnie i zbyt blisko. I choć piasek, do którego Satoshi przelał swoją chakrę przestał istnieć, tak zdaje się jego plan po części się udał. Jego przeciwniczka, zdyszana, z poszarpanym od wybuchu ubraniem, jak i z poparzoną lewą stroną ciała, właśnie kucała na ziemi, próbując zebrać siły do... ucieczki. Sama jednak nie przeprowadziła żadnego ataku. Ptaszki, znajdujące się na jej ramionach, poszybowały w kierunku Satoshiego, lecz po otrzymaniu przez kobietę obrażeń, zagubiły swoją trajektorię, lądując w piasku kilka metrów przed naszym bohaterem. Obecnie odległość nieznacznie się zwiększyła i wynosiła nieco ponad dwadzieścia metrów. Wciąż więc pozostawała w zasięgu reberu, lecz czy sens było gonić ją? Z drugiej strony kto wie, czy nie postanowi zaatakować Satoshiego od tyłu, gdy ten ruszy dalej wzdłuż traktu. Sama jednak przesunęła swą prawą rękę do tyłu, grzebiąc w swej torbie.
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Satoshi
Posty: 583
Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz.
Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku,
Kamizelka Shinobi (biała),
Kabura na broń (na prawym udzie),
Gurda,
Torba na prawym biodrze
GG/Discord: Satoshi#3881

Re: Szlak transportowy

Post autor: Satoshi »

Pustynia to miejsce niegościnne, wymagające stałej czujności, jeśli chciało się powitać kolejny wschód słońca. Może z tego właśnie powodu młody Sabaku postanowił nie negocjować z osobą, która nie omal go zabiła, a swoje życie zawdzięczał chyba tylko ostatniemu gestowi umierającego kupca. Może też powodem jego reakcji było surowo karzące wszelkie przewinienia prawo, które chłopak znał i przyjął jako własne, jakże inaczej społeczeństwo miałoby funkcjonować sprawnie w tak niegościnnym środowisku, jeśli nie przez zniechęcenie obywateli do popełniania przestępstw. Kary były brutalne, ale jak widać działały, skoro Unia Samotnych Wydm wciąż istniała. Ostatnim elementem były podejrzane słowa kobiety, których znaczenie ni jak nie pasowało do shinobi, dbających o bezpieczeństwo tych krain. Uznała towary kupca jako łupy, w dodatku dobiła umierającego, dopytując o to, co zdążył on Satoshiemu przekazać. Coś tu śmierdziało, im bardziej się chłopak nad tym zastanawiał, tym sytuacja klarowała się coraz jaśniej. Nie miał już żadnych wątpliwości.

Sabaku, nie tracąc ani chwili, spróbował pochwycić przeciwniczkę, która w porę zareagowała na jego manewry reberu, próbując uciec na naprędce stworzonym ogromnym glinianym ptaku. Satoshi nie zamierzał pozwolić jej uciec, lub, co gorsza, pozwolić na oddalenie się poza zasięg jego piasku, unieruchomił więc jej środek lokomocji. Kobieta ewidentnie spanikowała, detonując twór przedwcześnie, co skończyło się oberwaniem własną techniką i utratą kontroli nad pozostałymi ptaszkami. Poetycka sprawiedliwość.

Satoshi nie chciał zmarnować choćby chwili przewagi. Wyciągnął rękę w kierunku kobiety, a rozproszony przez wybuch piach poszybował prosto w jej kierunku z maksymalną prędkością. Dwie niewielkie porcje pozostały jednak, opatulając gliniane ptaszki, które ugrzęzły w piachu. Sabaku posłał komendę za pomocą chakry i zgniótł glinę z pełną siłą swojego reberu po to, aby niewiasta nie mogła odzyskać już nad nimi kontroli. Wracając do poparzonej, shinobi postanowił ją oblec kokonem z piachu, kompletnie unieruchamiając tak, by nie była w stanie złożyć nawet jednej pieczęci. Zaobserwował już, że aby zdetonować swoje twory, kobieta użyła połowy pieczęci barana, nie zamierzał dać jej sposobności na ponowne użycie techniki. Oprócz pełnego unieruchomienia, Satoshi spróbował zasłonić jej też oczy, zostawiając jednak możliwość oddychania i mówienia, najwyraźniej musiała mieć kontakt wzrokowy ze swoim jutsu, inaczej lot był zdestabilizowany.

Jeśli cały manewr się powiódł, młody shinobi ponowił pytanie:
-Tłumacz się, tylko szybko. Jeden podejrzany ruch i będziesz marmoladą. Dlaczego zaatakowałaś kupca, a potem go jeszcze dobiłaś? Łatwy zarobek? Myślałaś, że jestem tu po jego rzeczy? - Sabaku nie rozpraszał uwagi. Kunoichi dobitnie pokazała, że jej Kekkei Genkai stanowi siłę, z którą trzeba się liczyć, chwila nieuwagi może kosztować życie.

  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Where the post at?
Obrazek
Awatar użytkownika
Fujiko
Postać porzucona
Posty: 60
Rejestracja: 1 sie 2021, o 23:54
Multikonta: Tatsuo | Don Patch

Re: Szlak transportowy

Post autor: Fujiko »

Misja dla Satoshiego [ C ]
13 / 30
Satoshi Sabaku

Satoshi nie zamierzał ryzykować i piaskiem swym zasypał dwa osamotnione ładunki, które już częściowo samoistnie wtopiły się w grubą warstwę pustyni. Najważniejsze jednak, aby mieć się na baczności i móc zapobiegać zagrożeniu, a nie zajmować się ranami, jakie mogą nastąpić, gdy już wybuch dojdzie do skutku. Kto wie, czy to też nie była część taktyki? Sprawić, aby Satoshi zapomniał o glinianych tworach i gdyby tylko na chwilę stracił czujność, to te mogłyby wzbić się w powietrze, atakując od tyłu młodzieńca. Choć zdawać się mogło, że to była jedna z pierwszych walk, na jakie został wystawiony nasz Sabaku, to od samego początku cechował go nienaganny strategiczny umysł. Kto wie, jak daleko uda się mu dotrzeć w tym życiu. Mimo wszystko podobny do ptaszków los czekał kobietę, która wyraźnie osłabiona, nie miała szans na ucieczkę i nawet glina, obecna w formie kilku niewielkich zwierzaków chodzących właśnie po dłoniach, nie zdążyła odskoczyć, pozostając w obrębie rąk kunoichi. Klanowe hijutsu Satoshiego opatuliło szczelnie przeciwniczkę, dokładnie zasłaniając jej oczy, lecz pozostawiając miejsce na usta i nos. 

I tyle. Przez kolejne kilkadziesiąt sekund, podczas których kobieta trwała w piaskowym kokonie Satoshi nie zanotował dodatkowych atrakcji, mogących zmącić jego spokój. Czy była faktycznie sama, tak jak chłopak do tej pory zakładał? Wyglądało, że tak. Pomimo swojej beznadziejnej sytuacji, nie zamierzała się poddać i nawet teraz wierzgała się jak mogła, a nie mogła zbyt wiele. – Co ty w ogóle odwalasz, wypuśc mnie, kha, kurwa. Ręka mi zaraz odpadnie. – Czy to możliwe, aby piasek ją aż tak mocno uciskał, a może to rana po niedawnym wybuchu daje się we znaki? Tak czy siak, uwolnienie jej lewej ręki było czymś, co z pewnością przyniosłoby wielką ulgę dziewczynie. – Chciałam go uratować, bo widziałam, jak stoisz i się pastwisz nad jego ciałem. Bestia. – Uśmiechnęła się podle, choć nawet nie wiedziała, czy jej rozmówca to widzi. – Dobra. Chciałam zarobić, tak? W mieście nic mi nie płacą za moją pracę, a ja nie będę żebrała na ulicy jak jakaś biedaczka. Kurwa. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak ciężko jest w jakiejś osadzie, w której wszyscy mają cię za idiotkę. Tutaj przynajmniej coś płacili, ale... Weź mnie wypuść. – Nie zamierzała kłamać, choć z jej słów dało się wywnioskować, że miała swoją pracę w niedaleko leżącym miasteczku. Czyżby sytuacja tam była aż tak zła, że musiała się wziąć za napadanie kupców na szlaku? Czasami mówi się, że szczerość jest na wagę złota! A tego złota niewątpliwie jej brakowało.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Satoshi
Posty: 583
Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz.
Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku,
Kamizelka Shinobi (biała),
Kabura na broń (na prawym udzie),
Gurda,
Torba na prawym biodrze
GG/Discord: Satoshi#3881

Re: Szlak transportowy

Post autor: Satoshi »

Nareszcie lata treningów się opłaciły i chłopak nie był na stratnej pozycji. Ba, wychodziło nawet na to, że nie tylko potrafi się obronić, ale i zaatakować. Nie była to może wyjątkowo zgrabna prezentacja umiejętności jego rodu, jednak była wystarczająco dobra, by wreszcie dopaść kobietę. Rozpoczęło się przesłuchanie. Z jednej strony los kunoichi był już przypieczętowany, za morderstwo i kradzież w Unii Samotnych Wydm istniała tylko jedna kara. Była nią śmierć. Jakoś specjalnie nie przeszkadzało Satoshiemu, że to on miał ją wymierzyć, może to skutek adrenaliny buzującej w jego żyłach, a może właśnie to oddanie się panującym tu zasadom. Zwalczanie zła złem koniecznym. Początkowo brzmi to okropnie i trochę bestialsko, z czasem jednak powszednieje i człowiek zaczyna po prostu akceptować ten surowy kodeks prawny. Kobieta znała ryzyko, gdy postanowiła napaść na kupca. Z drugiej natomiast strony, chłopak był po prostu ciekawy, czy opatulona ze wszystkich stron szczelnie piaskiem kobieta pracuje samodzielnie, czy może jest częścią większej szajki przestępczej. Na ten moment nie wydawało się, by ktoś jej towarzyszył, ale nigdy nic nie wiadomo.

Gdy kunoichi wreszcie pękła i z jej ust popłynął potok tłumaczeń, Satoshiego naszedł pusty śmiech. Kobieta nawet nie miała pojęcia, jak bardzo krótkowzroczna była. Najpierw się z nim próbowała drażnić, odwrócić jaszczurkę ogonem, a gdy szybko zdała sobie sprawę z tego, że to nie zadziała, udawała pokrzywdzoną ofiarę systemu. Szkoda jednak, że na Sabaku to nie zrobiło najmniejszego wrażenia.
-Faktycznie, jesteś głupia. Atakując drobnych kupców, niszczysz lokalną ekonomię, bo do okolicznych wiosek tym bardziej nikt nie przyjedzie na handel. Zwyczajnie jest to zbyt niebezpieczne. Więksi kupcy, ci, których stać na obstawę, pojadą i tak do dużych osad, zadupia omijając szerokim łukiem. Poprawiając swoją sytuację, pogarszasz ją dla wszystkich innych. Karą będzie śmierć. - I tyle, bez żadnego ostrzeżenia Satoshi uwolnił swoją chakrę, przesyłając ją do piachu tworzącego kokon, który zaczął z potworną siłą zaciskać się na ciele kobiety, łamiąc kości, których ostre końce zaczęły przebijać organy, a oczy kunoichi zapewne wyskoczyłyby z orbit, gdyby nie przytrzymywał ich w miejscu piach. Nie chcąc słyszeć agonalnych krzyków, Sabaku upewnił się, że porcja piachu zasłoni odkryte dotąd usta i nos. Oddychanie nie będzie jej już potrzebne. Gdy jej ciało zaczęło zamieniać się w bezkształtną masę, Satoshi zastanowił się nad jej słowami. Ciężko było jej zarobić? Młody shinobi przypomniał sobie siebie sprzed kilku laty, gdy jeszcze jako dzieciak chwytał się każdej możliwej pracy, aby przetrwać. Nigdy nie przyszło mu do głowy, aby zacząć kraść. Brzydził się tym.


Sabaku przez chwilę jeszcze podtrzymywał technikę, chcąc mieć pewność, że jakiekolwiek pozostałe zagrożenie zostało wyeliminowane, po czym podszedł do zmasakrowanego ciała. Wciąż zachowując ostrożność - cała walka kosztowała go sporo, jeśli chodzi o zasoby chakry, musiał więc podwójnie uważać, powoli zaczynał odczuwać zmęczenie spowodowane jej ubytkiem. Ostatecznie, jeśli wszystko wyglądało na to, że zagrożenie minęło, Sabaku zaczął przeszukiwać to, co zostało z ciała. Nie szukał niczego wartościowego, chciał znaleźć odznakę klanową lub coś, co pozwoli zidentyfikować kobietę.

To nie był jeszcze koniec całej sprawy, incydent musiał zostać zgłoszony, konsekwencje musiały zostać wyciągnięte. Nikt jej nie mógł wcześniej powstrzymać? Musiało dojść do tragedii?
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Where the post at?
Obrazek
Awatar użytkownika
Fujiko
Postać porzucona
Posty: 60
Rejestracja: 1 sie 2021, o 23:54
Multikonta: Tatsuo | Don Patch

Re: Szlak transportowy

Post autor: Fujiko »

Misja dla Satoshiego [ C ]
15 / 30
Satoshi Sabaku

Wszak nie liczy się zgrabność, a to, jak coś działa, prawda? A szczególnie podczas potyczki. Nikt nie pamięta przebiegu walki, a i w karczmach rzadko słyszy się o tym, w jaki sposób ktoś pokonał swojego przeciwnika. Wychwala się raczej osiągnięcia i efekt końcowy, który jako jedyny ma sens dla prostej gawiedzi. Co prawda walka pośrodku niczego, gdzie nawet nie było przynajmniej jednego obserwatora, raczej nie kwalifikuje się na zostanie pełnoprawną pieśnią, mogącą poruszyć ludzi w karczmach, ale przynajmniej historię tę będzie mógł opowiedzieć Satoshi samodzielnie. Bo w przeciwieństwie do kupca, jego noga, jak i klatka piersiowa, jeszcze nie zostały zmiecione przez latającą białą substancję.

Mimo wszystko najwyraźniej nasz bohater nie wierzył w resocjalizację. Po co naprawiać coś, co jest częściowo zniszczone, jeżeli można się tego pozbyć? Z pewnością miasteczko znajdzie inną, o wiele bardziej przystosowaną do życia w społeczeństwie myśliwą. Piasek, będąc już w wystarczająco zbitej formie, aby utrudnić mniej doświadczonym fizycznie osobom poruszanie, coraz bardziej się do siebie zbliżał, zaciskając się z każdą sekundą jeszcze mocniej. Nos, jak i usta, spowiła dodatkowa warstwa tworzywa, lecz chyba nie było to aż tak konieczne. Cierpienie nie trwało długo, a z pewnością nie mogło się równać z wykrwawiającym się kupcem, który musiał leżeć bogowie wiedzą ile na gorących piaskach pustyni. Ale to nie o to chodzi, aby komuś sprawiać cierpienie. Kara śmierci, choć wciąż jest karą, musi być przeprowadzona w miarę humanitarny sposób. Nikt nie chce w końcu zatracić cząstki swojego człowieczeństwa, stając się zwierzakiem żądnym krwi. Choć trudno jest mówić o humanitarnym sposobie, gdy twoje ciało jest miażdżone i rozrywane w każdym kierunku. Problem jednak się rozwiązał, co Satoshi mógł zobaczyć po czerwonej substancji spowijającej piasek, który przed chwilą w formie kokonu opatulił ciało kobiety, a także jej ubraniach, będących obecnie strzępkami dawnego kroju.

Oprócz standardowego ekwipunku, którego mógł się spodziewać, w postaci torby z gliną i łuku z kilkoma strzałami wbitymi w płócienny kołczan (obecnie żadna z tych rzeczy nie nadawała się do użytku), chłopak nie spostrzegł żadnej odznaki klanowej. Czyżby została całkowicie zniszczona przez piaskową trumnę, a może nigdy jej nie posiadała? Można byłoby jeszcze bardziej poddać w wątpliwość prawdomówność jej słów na temat pracy na rzecz tutejszej osady, gdyby nie lista. Na tym cienkim kawałku papieru Satoshi mógł spostrzec spis przedmiotów. I to doprawdy różnorakich. Włącznie z przeróżnymi ubraniami, tkaninami czy nawet prostą biżuterią, a kończąc na martwych zwierzętach. Przy każdym z nich dało się dostrzec pojedyncze cyfry, lecz większość z nich była pozakreślana i nadpisywana z boku. 
KP nie musisz wklejać, a kolejny post możesz tutaj pisać -> Ita'hara
0 x
Awatar użytkownika
Fujiko
Postać porzucona
Posty: 60
Rejestracja: 1 sie 2021, o 23:54
Multikonta: Tatsuo | Don Patch

Re: Szlak transportowy

Post autor: Fujiko »

Poprzedni temat: Karczma "Klejnot Pustyni"

Słońce już nawet tak mocno nie grzało, więc i parasolka można byłoby powiedzieć, że na nic by się zdała, ale jednak wyciągnęłam ją zza obi, wychodząc zaraz z tej obślizgłej karczmy, aby nikt na pewno mnie nie spostrzegł. Szybkim ruchem rozłożyłam ją, a następnie położywszy na lewym ramieniu, ruszyłam w miejsce, w którym pozostawiłam swojego woźnicę. Z tego co sobie przypominam, a pamięć mam oczywiście bardzo dobrą, to nie pozwalałam się mu nigdzie ruszać. Płacę, to wymagam, a jakoś mało mnie obchodzi to, czy chciałby się czegoś napić, czy też nie. Tutaj i tak trzeba za wodę się wykosztować, więc ja nie będę traciła dodatkowych pieniędzy na to, aby mu polepszyć standard życia. Tak, może i rozmowa z Shinsem nieco rozświetliła mi umysł, ale tutaj nawet nie chodzi o to, w jakiej klasie społecznej znajduje się ten mój parobek. On był po prostu bezczelny!

No, dobrze. Powiedziałabym Ci, czego się nowego dowiedziałam, ale ty i tak się do mnie nie odzywasz. – Przywitałam starszego pana, wchodząc zgrabnie na wóz, siadając pomiędzy skrzynie z ubraniami, a inną skrzynię, w której znajdowały się jakieś przyrządy teatralne czy inne głupoty. Po prawdzie to nawet nie do końca wiedziałam, co ja tutaj wożę. Woźnica jedynie cicho mruknął pod nosem, biorąc w ręce swoje lejce i szarpiąc nimi dość mocno. Na tyle, że konie, do tej pory śpiące czy umierające - nie wiem - podniosły się i ruszyły w stronę zachodzącego Słońca. I to wręcz dosłownie. Miałam dotrzeć do Shigashi kolejnego dnia i nie będę robiła jakichś postojów na spanie czy inne głupoty. Ja i tak się wyśpię, a reszta mnie nie powinna obchodzić.

Dokąd: Shigashi
Przez: -
Środek transportu: -
Czas podróży: 30 min
0 x
Awatar użytkownika
Tatsuo
Postać porzucona
Posty: 547
Rejestracja: 2 lut 2020, o 23:16
Wiek postaci: 29
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Długie rude włosy opadające swobodnie na ramiona, blizny od oparzeń na prawej stronie twarzy.
Widoczny ekwipunek: Płaszczyk i przyczepiona do niego biwa.
GG/Discord: Kraze#5092
Multikonta: Don Patch | Fujiko

Re: Szlak transportowy

Post autor: Tatsuo »

Misja #2 [ C ]
15 / 30
Shinsu Douhito

I ruszyli, tak, jak shinobi sobie zażyczył. Dość szybko udało im się przekroczyć bramy osady, aby znaleźć się teraz na głównym trakcie prowadzącym na północ do Soso. To tam miała być puszczona butelka z ukrytą w niej zawartością. Mityczna ostatnia prośba ukochanego. List co prawda nie był gotowy, ale obecnie on nie zaprzątał głowy zleceniodawczyni, w której umyśle dryfowały zupełnie inne myśli, wydające się tak odległe, gdyby pomyślała o nich jeszcze przed chwilą. Słysząc propozycję z ust Shinsu'a, kobieta aż się rozweseliła. To znaczy... to byłoby za proste słowo, aby rozpisać huragan emocji, jaki się w niej rozpętał. Z początku przystanęła na chwilę, mocząc swe nogi w piasku, łapiąc mocniej za linki obwiązane wokół kosza niesionego na plecach. Jej twarz pobladła, a ręce zrobiły się intensywnie różowe niczym zakwitłe kwiaty kaktusa. Wzrok natomiast pozostawał wlepiony w horyzont widoczny za jedną z wydm. – Ja... – Wolno obróciła się na swych piętach, zerkając teraz w stronę mężczyzny wzrokiem pełnym nadziei, ale i obaw. I tak już złamała dwie z próśb, jakie Kusagi jej złożył niemalże na łożu swej śmierci, gdy bronił osady. Miała schronić się na pustyni i tutaj poszerzać swój majątek, lecz w obecnej sytuacji te plany całkowicie się zmieniły, gdy spotkała Shinsa. A gdyby tak... – Nasza... nasza osada jest na granicy pomiędzy Shinrin a Sogen. Myśleliśmy, że jesteśmy wystarczająco daleko od działań wojennych, a... To, to naprawdę możliwe? Wiesz, to... żebyś pomógł mi uratować moją osadę. – W końcu sama zamierzała tam wrócić prędzej czy później. Teraz jednak wizja morza oddalała się znacznie. Co jeżeli mężczyzna stojący przed nią okaże się jej wybawieniem?  – Musielibyśmy... Przez Sakai jest skrót. Dwa dni drogi.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Shinsu
Posty: 811
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 10:40
Wiek postaci: 23
Widoczny ekwipunek: Dwie torby u pasa.
GG/Discord: Shins#7007

Re: Szlak transportowy

Post autor: Shinsu »

Poprzedni post: viewtopic.php?p=186278#p186278
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Tatsuo
Postać porzucona
Posty: 547
Rejestracja: 2 lut 2020, o 23:16
Wiek postaci: 29
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Długie rude włosy opadające swobodnie na ramiona, blizny od oparzeń na prawej stronie twarzy.
Widoczny ekwipunek: Płaszczyk i przyczepiona do niego biwa.
GG/Discord: Kraze#5092
Multikonta: Don Patch | Fujiko

Re: Szlak transportowy

Post autor: Tatsuo »

Misja #2 [ C ]
- / 30
Shinsu Douhito
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Satoshi
Posty: 583
Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz.
Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku,
Kamizelka Shinobi (biała),
Kabura na broń (na prawym udzie),
Gurda,
Torba na prawym biodrze
GG/Discord: Satoshi#3881

Re: Szlak transportowy

Post autor: Satoshi »

Świeżo upieczony Akoraito ruszył raźnym krokiem w kierunku głównej bramy Kinkotsu. Ruszał, by wykonać zadanie zlecone mu przez samego Shirei-kana rodu Sabaku, jednego z najpotężniejszych osób w całej Unii. Chłopak wciąż miał pewne problemy z uwierzeniem w to, co stało się dzisiejszego dnia. Zobowiązał się jednak wykonać powierzoną misję najszybciej, jak tylko się da, co znaczyło, że niestety będzie musiał spalić nieco gotówki, wynajmując najpierw wielbłądy, a później konie, aby przyśpieszyć dotarcie najpierw do Ryuzaku, a później no cóż... na granicę z Sogen, podsłuchiwać i obserwować, słowem zrobić wszystko, co w mocy niebieskookiego, aby zebrać przydatne dla Unii informacje. Jedynym kłopotem był fakt, że wszystko to będzie musiało zostać przeprowadzone incognito.

Po wynajęciu wierzchowca na najbliższy odcinek trasy, Satoshi wyruszył w podróż, którą już raz przebył. Nawet nie tak dawno temu, powrócił bowiem nie dalej niż dwa tygodnie temu. Znów przyjdzie mu powąchać przyjemne morskie powietrze i zakosztować świeżych ryb, nawet jeśli było to tylko na chwilę. Postoje, które musiał robić nie tylko po to, by się posilić, ale by nie zajechać swoich wierzchowców, wypełniał sobie treningami. Teraz, gdy był Akoraito, wymagano od niego jeszcze więcej, niż dotychczas był w stanie zapewnić swoimi umiejętnościami, czas więc było urosnąć w siłę. I to znacznie.

Dotarłszy do Ryzukazu, chłopak niemal natychmiast zmienił swoje zachowanie. Teraz zaczynało się jego zadanie. Dwa dni zabawił w portowym mieście, przysłuchując się najnowszym plotkom, badał nastroje, starał się na podstawie zebranych informacji ustalić jakiś plan działania, a także przewidzieć możliwe ruchy Cesarstwa, które zgodnie ze słowami Jou-dono, zapewne szykuje się właśnie do wojny. Tylko z kim i kiedy konkretnie wybuchną walki? Satoshi przełknął ślinę, zrozumiawszy, że być może znajdzie się między młotem a kowadłem. Cóż jednak mu pozostało, kiedy obowiązki Akoraito wzywały?

Na trzeci dzień od przybycia do Ryuzaku, Satoshi znów wyruszył w drogę. Prosto w kierunku Sogen, prowincji klanu, o którym nie wiedział niemal nic ponad to, że mieszkańcy Unii niezbyt przychylnie się o nich wyrażali. Wychodziło na to, że dowie się wszystkiego z pierwszej ręki. Trafiając wreszcie na granicę, Satoshi przedstawił się swoim imieniem, utrzymując, ze jest zwykłym najemnikiem, który chciałby nieco zarobić. Nie powinno być to niczym dziwnym, biorąc pod uwagę fakt, że jednym z największych towarów eksportowych Samotnych Wydm byli właśnie wojownicy, którzy za odpowiednią zapłatą gotowi byli zrobić niemal wszystko. Nie był tu jako przedstawiciel klanu, tylko jako prosty wojak, szukający grosza. Dość prosto było się ubrać w taką maskę, jeśli jest się zwyczajnym chciwcem, dokładnie takim, jaki był Satoshi.
Dokąd: Sogen
Przez: Atsui -> Sakai -> Shinrin->Midori->Ryuzaku->Sogen
Środek transportu: Wielbłądem i konno
Czas podróży:3h /2 = 1h 30m
Koszt: 6*50 = 300Ryou
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Where the post at?
Obrazek
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Szlak transportowy

Post autor: Kaiho »

Kenshi
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Airan
Posty: 330
Rejestracja: 31 maja 2021, o 23:10
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito / Rekrut
Krótki wygląd: Dość wysoka, opalona, kruczoczarne włosy do pasa, fiołkowe oczy.
Multikonta: Yukirin

Re: Szlak transportowy

Post autor: Airan »

Airan była osobą, która myślała dużo… Bardzo dużo wręcz… zanim dochodziło do konfrontacji. I o ile może nie wymyślała tysiąca planów o tym, jak podejść do sprawy, to myślała bardziej o przyczynach, potencjalnych skutkach. Plan zwykle był bardzo prosty: zakładał dopasowywanie się do sytuacji, wyciąganie informacji i wniosków, by jak najlepiej zadziałać. Może tutaj przesadzała, może myślała za dużo – swoją miarą przede wszystkim. Bo przeciwników często w ten sposób mierzyła – mniejsza szansa na nieprzyjemne zaskoczenie… W każdym razie ona pewnie by tak właśnie zrobiła. Próbowałaby zwabić potencjalnych wrogów na miejsce, które by jej odpowiadało. Bo kiedy jesteś już poplecznikiem Antykreatora… To chyba nie siedzisz w uśpieniu i nie czekasz? A może dodawała do tego zbyt wiele… Dlatego jak na razie nic nie powiedziała. Na tym myśleniu się skończyło, na skomplikowanym, widocznym na drugiej osoby procesie. Nie było w niej zawahania, bo była uzależniona od adrenaliny, lubiła niebezpieczeństwo… tyle, że kontrolowane. Bo lubiła też swoje życie. Lubiła ludzi, którzy się w nim znaleźli… W większości.
Kiedy usłyszała ten harmider i zobaczyła ruch pod bramą, nie stała jak kołek na środku drogi centralnie pod nią, po prostu zeszła na bok, preferując stanięcie w cieniu. Cienki, prześwitujący materiał, który miała ze sobą wcześniej zdobił jej twarz od nosa w dół, osłaniając przewody oddechowe od kurzu, pyłu i piachu, na głowie miała kawał szalu, którym była zresztą owinięta. Nie dla ciepła, skąd. Po to, by słońce jej nie spiekło. Obserwowała, przysłuchiwała się… Młodzi Doko byli tacy nieporadni… Miała jednak nadzieję, że nabiorą wprawy i pewności siebie, przecież nie było się nad czym roztkliwiać. Uśmiechnęła się pod nosem na kłótnię o konia i wielbłąda, a na krzyki i gesty pewnej pani skierowane do pewnego pana tylko westchnęła. Niektórym to tylko jedno w głowach… na szczęście nie musiała długo czekać. Posłuchać chwilę tych perypetii obyczajowych było w porządku, ale kiedy to się przedłużało, to zwyczajnie można było się zirytować. Mówiłam już, że Airan nie przepadała za ludźmi? Tak się to właśnie objawiało. Tolerowała w małych, krótkich dawkach, ale im dłużej i im głupsze było towarzystwo, nawet jeśli nie bezpośrednie, tym łatwiej było ją zdenerwować. I zmęczyć. Więc z ulgą przyjęła pojawienie się Kenshiego z wielbłądami. To nie były piękne i szlachetne zwierzęta… Ale na pustyni nie dało się znaleźć lepszego i wytrzymalszego wierzchowca. Przyjęła więc go z ulgą i sama umiejscowiła swoją torbę w odpowiednim miejscu, by było wygodnie w podróży i jednocześnie by wszystko było pod ręką.
- Och, o bezpośredniość nie musisz się martwić – póki co nie dała tego po sobie poznać, ale Maji nie nazywałaby się Hibiki, gdyby nie miała swojego charakterku… A ten był jaki był. Łagodniejszy niż Kirino, to na pewno. Nie tak fałszywy. Ale i ona miała swoje wady. Może nawet więcej, niż się wydawało w pierwszym momencie. - Propozycje… Chyba powinniśmy się lepiej poznać. Miałam raz takie jedno zadanie, eskortę pewnego napuszonego architekta, który nie raczył mi powiedzieć, że potrafi się posługiwać chakrą, a o wiele prościej by było, gdybym miała co do tego jakiś wgląd. Więc tak sobie myślę, że chyba powinniśmy się trochę na tym polu powymieniać, co? – wskoczenie na wielbłąda nie było problemem, a kiedy minęli bramę, niespecjalnie szybko, to można było w spokoju porozmawiać. - Mogę zacząć. Bardzo dobrze radzę sobie z Jitonem i samą kontrolą chakry, a ty? – to nie były jej jedyne zalety, ale nie na tym rozmowa polegała, żeby wszystko podać w pierwszym zdaniu jak na talerzu. - Reszta mi, oczywiście, pasuje – dodała jeszcze, żeby nie było co do tego wątpliwości.
0 x
Obrazek
·
nie przetnie białej ciszy pod chmurą ołowianą
lotu swego nie zniży nad łąki złotą plamą
przeraża mnie ta chwila, która jej wolność skradła
jaskółka czarny brylant wrzucony tu przez diabła
Awatar użytkownika
Kaiho
Martwa postać
Posty: 331
Rejestracja: 18 kwie 2021, o 14:03
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - Inuzukowe, zielone ślepia
- Cienka, pionowa blizna na lewym oku
- Proste, długie włosy, część zapleciona w warkoczyki
- Niski
GG/Discord: Angel Sanada #9776
Multikonta: Koala, Yugen
Aktualna postać: Yugen

Re: Szlak transportowy

Post autor: Kaiho »

Kenshi
0 x
Obrazek
Love, don't get in the way
Of this game I was born to play
Your feelings, they can't have a say
In this game you're either hunter or prey.


phbankgłosa to cały art od Kaisy ♥
Awatar użytkownika
Airan
Posty: 330
Rejestracja: 31 maja 2021, o 23:10
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito / Rekrut
Krótki wygląd: Dość wysoka, opalona, kruczoczarne włosy do pasa, fiołkowe oczy.
Multikonta: Yukirin

Re: Szlak transportowy

Post autor: Airan »

Dla Airan to był balans – kochała adrenalinę, dreszczyk emocji, który wynikał z imania się różnych zadań, ale też, a może przede wszystkim, kochała życie. Może to było samonapędzające się koło – bo uwielbiała życie, w którym robiła zadania dla klanu, a te dawały adrenaliny. Żyła dla klanu. Ale żyła też dla siebie… I wiedziała, że mogła dla rodziny i jej chwały poświęcić dużo, lecz zdecydowanie nie wszystko. Każdy zasługiwał na kawałek własnego szczęścia, na własnych warunkach, a nie tych dyktowanych przez kogoś, kto stoi wyżej. Nawet ona księżniczka pustyni, jak nazwała ją ostatnio Kirino, a jak powszechnie było wiadomo – członkowie rodzin „królewskich” mieli trochę mniej swobód od zwykłych ludzi. Ale nawet ona, tak uważała, że to jej święte prawo, miała prawo powiedzieć gdzieś „nie”, a w innym miejscu „tak”.
- Też ich nie lubię – nie była typem narzekającym na głos, zwykle robiła to w ciszy własnego serduszka, ale to nie było „narzekanie dla zasady”, a ot, podzielenie się własną myślą z kimś, kto zdawał się być po równo zirytowany hałasem i tłumem. Taką wybrali sobie godzinę…. Czy raczej częściowo wybrali ją przez Airan, ale lepiej dzisiaj niż jutro – to zawsze dzień do przodu mimo wszystko. Jednak Airan była jak taka bomba… Zwykle uwagi zostawiała dla siebie, aż nie było już zbyt późno. Albo cos nie zirytowało ją na tyme mocno, by dać temu upust. Zwykle potrafiła zagryźć zęby i jakoś to szło (do czasu), ale… ach. Wyjątek nie tyle potwierdza regułę, co ją kompromituje. - No dobrze, to teraz bez zbędnej skromności. Jiton nie ma przede mną tajemnic, tak jak kontrola chakry sama w sobie. Zwoje jak zwoje, fuinjutsu to nie tylko pieczętowanie rzeczy w zwojach i w tym jestem dość mocno zaawansowana. Radzę sobie trochę z ninjutsu poza podstawowe narzędzia, a ten miecz, który noszę, to jest w sumie na pokaz – obróciła głowę i nawet uśmiechnęła się do Kenshiego, co było lekko widać zza półprzezroczystego, czarnego materiału, jaki miała na twarzy. Na pokaz, przez co chciała dać do zrozumienia, że nie jest żadnym mistrzem miecza, choć jako osoba, przed którą Jiton nie ma tajemnic, na pewno potrafiła ten miecz do czegoś wykorzystać. To już dawało pewne pole do popisu – część zdolności dzielili, w części się… różnili. Czyli mieli więcej opcji. - Jaki sposób walki preferujesz? – zapytała po chwili, bo to też było w jej mniemaniu ważne. - Ja różnie, zależy od tego ile wiem o przeciwniku i… na co mam właściwie ochotę. Czasami zagaduję i udaję kogoś innego, wtedy atakuję z bliska, czasami z daleka, wtedy raczej się niewiele ruszam i gadam – no i zwykle sama, ale do tego… pewnie jeszcze dojdą. Ciekawa była za to, co preferuje Kenshi. Ona… Jak widać, mogła się dopasować. Ale wiedziała też, że w gruncie rzeczy mało było takich jak ona – że grali jakąś rolę, którą sobie wymyślą. Że udają kogoś, kim wcale nie są. Że blefują, czarują, żeby uderzyć w najmniej spodziewanym momencie. Jeśli Kenshi Kirino miał za żmiję… to za kogo miał mieć teraz Airan? Kirino chociaż się z tym nie kryła, a Airan przez to mogła się wydawać bardziej… nieprzewidywalna. Bardziej zabójcza przez to, że… Ach. Cicha woda brzegi rwie.
Patrzyła teraz przed siebie, na szlak wytyczany długimi tyczkami wbitymi w wydmy i chwilę milczała. Mogło się wydawać, że nie odpowie, albo, że nie usłyszała… Ale tak naprawdę to zastanawiała się nad stwierdzenio-pytaniem Majiego. W końcu jednak oderwała spojrzenie od morza piasku i niespiesznie przeniosła je na mężczyznę.
- Byłam w Kami no Hikage w dzień jego upadku… - zaczęła, jakby to miało robić za jakieś wytłumaczenie. I… Chyba częściowo tak właśnie było. Ten, kto tam był, wiedział dokładnie o czym mówiła. Albo czego nie mówiła – bo nie trzeba było. - Ludzie zajmują się wojnami, a powinni skupić się na kimś, kto ma moc niemalże zmieść z powierzchni ziemi serce świata w tak naprawdę chwilę – to było zagrożenie. A nie jakieś tam… walki o granice czy cholera wie o co. Chociaż, nie powiem, chętnie wróciłaby do Sogern skopać jeszcze kilka tyłków, choćby tak dla zasady. A tak naprawdę to po to, by komuś jej bliskiemu żyło się lepiej. Nie mówiła tego po to, by się podlizać. Nie miało dla niej znaczenia, czy Kenshi pracuje dla Saisei czy nie - i jej pierwsze zdanie w tej sprawie powinno to przypieczętować.
0 x
Obrazek
·
nie przetnie białej ciszy pod chmurą ołowianą
lotu swego nie zniży nad łąki złotą plamą
przeraża mnie ta chwila, która jej wolność skradła
jaskółka czarny brylant wrzucony tu przez diabła
ODPOWIEDZ

Wróć do „Atsui”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości