- Nie piję alkoholu w czasie pracy, to źle wpływa na czas reakcji – odparła po prostu, zupełnie jakby mówiła o pogodzie. - Ale jeśli to będzie pod wieczór to może się skuszę na odrobinę – nie mówiła nie, nie mówiła tak. Oto była taktyka lawirowania pomiędzy słowami. Widziała, że były dwie opcje, albo wpadła panu architektowi w oko i próbował swoich szans, albo taki po prostu był. Airan… odpowiadała, bo taka po prostu była, i owszem, schlebiało jej to wszystko, ale potrzebowała nieco więcej niż jedna krótka rozmowa, by uznać, że jest na tyle zainteresowana, żeby… - Tak? A jaki? – nie była jasnowidzem, ani nie potrafiła czytać w myślach, więc tym razem już nie załapała o co może chodzić Momoshikiemu. Pewnie był to jakiś tekst na podryw, ale Airan po prostu się uśmiechnęła, słuchając całej reszty jego wypowiedzi. - No dobrze, już dobrze. Niech będzie. Napiję się z tobą – musiała przyznać jedno. Tokugawa nie był namolny i bardzo nachalny. Był bezpośredni i wyglądał na faceta, który wie czego chce, a kobiety to po prostu lubiły. Airan też – choćby tylko po to, by miło spędzić czas nad szklanką sake z Daishi, bo to przecież żadna zbrodnia.
Stawiwszy się w umówionym miejscu Airan nie miała ze sobą wielu rzeczy – tak przynajmniej to wyglądało. Torba na ramieniu, czarny płaszcz przewieszony przez przedramię jednej ręki. Tyle. W rozcięciu spódnicy było widać, że kobieta ma przypięte na udach kabury na broń. Oraz, gdyby się uważniej przyjrzeć, że na obu przedramionach i na lewym ramieniu ma nałożone na materiał czarnej koszuli opaski, na których wyrysowano jakieś znaki. Miała też ze sobą manierkę – najpewniej z wodą, albo sokiem kaktusowym popularnym w tych stronach, miecz przy pasie z tyłu pleców, i to by było na tyle.
Po drodze dawała się wciągnąć w rozmowę, ale nie opowiadała o sobie jakoś dużo, raczej zdawkowo. Relacja z siostrą to nie był temat tabu, wspomniała, że uważa Kirino za wzór i że odkąd pamięta chciała ją choćby doścignąć. Że czasami nawet razem trenowały, ale że nie mają dla siebie zbyt wiele czasu, bo rola Shirei-kana pochłania go Kirino praktycznie w całości. Opowiedziała też o tym, że raczej nie wybrzydza w zleceniach, że lubi pracować na rzecz pustyni i Unii, że ostatnio goniła za hienami cmentarnymi, którzy obrabowali grobowiec pewnego kupca. I że to była chyba najdziwniejsza misja, jaką w ostatnim czasie miała, nie ze względu na temat, a na to, że przyszło jej spędzić noc w grobowcu, w którym, jeden z trupów był właściwie na widoku, bo kamień sarkofagu został przez złodziei odkryty, a dla niej był zbyt ciężki. Ona też go trochę podpytała, czym dokładnie się zajmuje, jak to właściwie wygląda, co ma nadzieję znaleźć w ruinach, do których zmierzają. Różne tematy. Może niekoniecznie cały czas, bo Airan nie była typem gaduły, natomiast nie była tez milczkiem. I zgodnie z obietnicą, w karczmie, jeśli zawędrowali tam wieczorem, dała się namówić na trochę sake – ale niewiele. Tak do smaku, a nie do szumu w głowie, brońcie bogowie. Jeśli była możliwość, by się w tej karczmie zatrzymać na noc, to Airan zaproponowała by to zrobić, bo spanie na otwartej pustyni w nocy to nie był najlepszy pomysł – ot, od razu jej się przypominała ta noc w grobowcu. A i tak miała szczęście, że mogła się tam osłonić choć trochę, bo zimno, jakie panowało w nocy, było trudne do wytrzymania.