Szlak transportowy

Przypuszczalnie najbardziej nieprzyjazna ze wszystkich sektorów Samotnych Wydm, prowincja Atsui zamieszkana jest przez Ród Sabaku i Ród Maji. Sąsiaduje ona od północy z Wietrznymi Równinami i Shigashi no Kibu, zaś od wschodu - z niezbadanymi terytoriami. Tak jak w innych prowincjach tego regionu, większość krajobrazu to oceany piasku - z tą różnicą, że na Atsui temperatury są znacznie wyższe, zaś oazy są niezwykle rzadkie. Jedyne zwierzęta zapuszczające się tu to gady oraz sępy, polujące na umierających podróżników.
Awatar użytkownika
Airan
Posty: 330
Rejestracja: 31 maja 2021, o 23:10
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito / Rekrut
Krótki wygląd: Dość wysoka, opalona, kruczoczarne włosy do pasa, fiołkowe oczy.
Multikonta: Yukirin

Re: Szlak transportowy

Post autor: Airan »

Zmiany. Inni dostrzegają je w mig, kiedy dzieli was rozłąka, że nosisz inną fryzurę, inny styl ubrań, że inna szminka jest na ustach, a oczy podkreślone są innym cieniem (lub żadnym). Że się uśmiechasz, albo wręcz przeciwnie. Widzą, że się rozwijasz, albo że tego nie robisz. Ale samemu się tych zmian nie dostrzegało. Że rosną paznokcie i włosy, że zaczynasz się uśmiechać w określony sposób. Że idzie ci w czymś coraz lepiej, albo, że pojawiają się pierwsze zmarszczki. To wszystko zmieniało się tak stopniowo, a kiedy w codzienności widzisz ten sam obrazek siebie, to można się w tym nieźle… pogubić. I tak samo gubiła się Airan, która nie dostrzegała wielu spraw, które ją dotyczyły. Na przykład nie wiedziała, w którym momencie swojego życia przestała być dziewczynką a stała się dorosłą kobietą. Widziała siebie kiedyś i widziała siebie teraz, ale to nie było tak, że jednego dnia się urodziła i już była taka – nie. Nie widziała, którego dnia ze smarkacza stała się kobietą, za którą oglądają się mężczyźni – zupełnie jak Tokugawa. Nie przeszkadzało jej to, wręcz jej to pochlebiało i lubiła to, że się podoba. Ale to tyle. Nie wykorzystywała tego dla swojej korzyści, nie motała mężczyznom w głowach – a przynajmniej nie świadomie.
- Nie piję alkoholu w czasie pracy, to źle wpływa na czas reakcji – odparła po prostu, zupełnie jakby mówiła o pogodzie. - Ale jeśli to będzie pod wieczór to może się skuszę na odrobinę – nie mówiła nie, nie mówiła tak. Oto była taktyka lawirowania pomiędzy słowami. Widziała, że były dwie opcje, albo wpadła panu architektowi w oko i próbował swoich szans, albo taki po prostu był. Airan… odpowiadała, bo taka po prostu była, i owszem, schlebiało jej to wszystko, ale potrzebowała nieco więcej niż jedna krótka rozmowa, by uznać, że jest na tyle zainteresowana, żeby… - Tak? A jaki? – nie była jasnowidzem, ani nie potrafiła czytać w myślach, więc tym razem już nie załapała o co może chodzić Momoshikiemu. Pewnie był to jakiś tekst na podryw, ale Airan po prostu się uśmiechnęła, słuchając całej reszty jego wypowiedzi. - No dobrze, już dobrze. Niech będzie. Napiję się z tobą – musiała przyznać jedno. Tokugawa nie był namolny i bardzo nachalny. Był bezpośredni i wyglądał na faceta, który wie czego chce, a kobiety to po prostu lubiły. Airan też – choćby tylko po to, by miło spędzić czas nad szklanką sake z Daishi, bo to przecież żadna zbrodnia.
Stawiwszy się w umówionym miejscu Airan nie miała ze sobą wielu rzeczy – tak przynajmniej to wyglądało. Torba na ramieniu, czarny płaszcz przewieszony przez przedramię jednej ręki. Tyle. W rozcięciu spódnicy było widać, że kobieta ma przypięte na udach kabury na broń. Oraz, gdyby się uważniej przyjrzeć, że na obu przedramionach i na lewym ramieniu ma nałożone na materiał czarnej koszuli opaski, na których wyrysowano jakieś znaki. Miała też ze sobą manierkę – najpewniej z wodą, albo sokiem kaktusowym popularnym w tych stronach, miecz przy pasie z tyłu pleców, i to by było na tyle.
Po drodze dawała się wciągnąć w rozmowę, ale nie opowiadała o sobie jakoś dużo, raczej zdawkowo. Relacja z siostrą to nie był temat tabu, wspomniała, że uważa Kirino za wzór i że odkąd pamięta chciała ją choćby doścignąć. Że czasami nawet razem trenowały, ale że nie mają dla siebie zbyt wiele czasu, bo rola Shirei-kana pochłania go Kirino praktycznie w całości. Opowiedziała też o tym, że raczej nie wybrzydza w zleceniach, że lubi pracować na rzecz pustyni i Unii, że ostatnio goniła za hienami cmentarnymi, którzy obrabowali grobowiec pewnego kupca. I że to była chyba najdziwniejsza misja, jaką w ostatnim czasie miała, nie ze względu na temat, a na to, że przyszło jej spędzić noc w grobowcu, w którym, jeden z trupów był właściwie na widoku, bo kamień sarkofagu został przez złodziei odkryty, a dla niej był zbyt ciężki. Ona też go trochę podpytała, czym dokładnie się zajmuje, jak to właściwie wygląda, co ma nadzieję znaleźć w ruinach, do których zmierzają. Różne tematy. Może niekoniecznie cały czas, bo Airan nie była typem gaduły, natomiast nie była tez milczkiem. I zgodnie z obietnicą, w karczmie, jeśli zawędrowali tam wieczorem, dała się namówić na trochę sake – ale niewiele. Tak do smaku, a nie do szumu w głowie, brońcie bogowie. Jeśli była możliwość, by się w tej karczmie zatrzymać na noc, to Airan zaproponowała by to zrobić, bo spanie na otwartej pustyni w nocy to nie był najlepszy pomysł – ot, od razu jej się przypominała ta noc w grobowcu. A i tak miała szczęście, że mogła się tam osłonić choć trochę, bo zimno, jakie panowało w nocy, było trudne do wytrzymania.
0 x
Obrazek
·
nie przetnie białej ciszy pod chmurą ołowianą
lotu swego nie zniży nad łąki złotą plamą
przeraża mnie ta chwila, która jej wolność skradła
jaskółka czarny brylant wrzucony tu przez diabła
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1357
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Szlak transportowy

Post autor: Toshiro »

0 x
Awatar użytkownika
Chirinharu
Posty: 102
Rejestracja: 13 cze 2021, o 15:00
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
Widoczny ekwipunek: Złota odznaka ninja klanu Sabaku (na kanzashi)

Re: Szlak transportowy

Post autor: Chirinharu »

z/T
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Airan
Posty: 330
Rejestracja: 31 maja 2021, o 23:10
Wiek postaci: 25
Ranga: Akoraito / Rekrut
Krótki wygląd: Dość wysoka, opalona, kruczoczarne włosy do pasa, fiołkowe oczy.
Multikonta: Yukirin

Re: Szlak transportowy

Post autor: Airan »

Wyszykowanie się na podróż wcale nie było trudne – zajmowało po prostu czas. Głównie przemyślenie co trzeba ze sobą zabrać. Podróżowanie po pustyni nie było bardzo skomplikowane dla kogoś, kto się tutaj wychował i zupełnie nie chodziło o to, że na dzień chodziło się wyrozbieranym, a w nocy poowijanym szalami, bo wcale nie – i w dzień i w nocy trzeba było być ubranym od stóp do głowy, żeby się nie oparzyć i zapewnić sobie względny chłód. Podróż poza pustynię wiązała się z czym innym: nie było tak gorąco i jednocześnie nie było tak zimno. Poza tym, i to chyba było to, na co Airan cieszyła się najbardziej, poza pustynią padało. Uwielbiała deszcz. Coś tak niezwykłego i rzadko spotykanego w Atsui, a coś powszedniego wszędzie indziej.
Zgodnie ze swoimi kalkulacjami – była gotowa skoro świt, ubrana jeszcze w sposób typowy, jaki ubierała się w Atsui, miała jednak ze sobą trochę rzeczy na zmianę – no i oczywiście cały swój sprzęt. Choć… Nie wyglądała wcale na obładowaną. Ot, czarna torba na ramieniu, nawet nie mocno wypchana, miecz przy pasie… Wcale nie taka zwykła kobieta, ale jednocześnie nie jakaś znowu bardzo niezwykła. Może poza urodą i fiołkowym spojrzeniem. Stawiła się w umówione miejsce z karawaną, z którą miała zabrać się do Sakai – bo to ją urządzało, że nie musiała sama ogarniać sobie transportu przez pustynię i że była pod tym względem wolnym duchem.
Dalej chciała zrobić sobie pieszą wędrówkę przez sąsiednią prowincję, tak zupełnie różną od Atsui. Zatrzymywała się na noc w karczmach. Zaś stamtąd droga prowadziła prosto do Yusetsu. Czyli do celu jej wyprawy. Do Okami-den.

[zt]
0 x
Obrazek
·
nie przetnie białej ciszy pod chmurą ołowianą
lotu swego nie zniży nad łąki złotą plamą
przeraża mnie ta chwila, która jej wolność skradła
jaskółka czarny brylant wrzucony tu przez diabła
Awatar użytkownika
Satoshi
Posty: 583
Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz.
Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku,
Kamizelka Shinobi (biała),
Kabura na broń (na prawym udzie),
Gurda,
Torba na prawym biodrze
GG/Discord: Satoshi#3881

Re: Szlak transportowy

Post autor: Satoshi »

Dokąd: Yōgan-ryū(Yusetsu)
Przez:Kinkotsu(Atsui)->Yōgan-ryū(Yusetsu)
Środek transportu: Pieszo
Czas podróży: 30min.
0 x
Obrazek
Where the post at?
Obrazek
Awatar użytkownika
Satoshi
Posty: 583
Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz.
Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku,
Kamizelka Shinobi (biała),
Kabura na broń (na prawym udzie),
Gurda,
Torba na prawym biodrze
GG/Discord: Satoshi#3881

Re: Szlak transportowy

Post autor: Satoshi »

Lato już oficjalnie zawitało na pustynię. Dni stały się tak gorące, że osoby nie zaznajomione z realiami terenów wchodzących w skład Samotnych Wydm po prostu padali na ulicach z przegrzania. Każdego lata jakiś niemyślący idiota musiał paść ofiarą słońca, to już chyba taka tradycja. Satoshi idiotą nie był, do upałów był też w pewnym sensie przyzwyczajony, zahartował się przez ostatnie lata. Tegoroczne jednak zapowiadało się nadwyraz upalnie. I bynajmniej tylko z powodu słońca. Wojna na północy rozgorzała na dobre, rody ścierały się w krwawych bitwach, wypruwając sobie wzajemnie flaki w imię polityki.

W tym samym czasie, Sabaku pakował swój podróżny plecaczek. Przygotował już manierki, suchy, nie psujący się od gorąca prowiant i właśnie sprawdzał stan techniczny swojego wyposażenia. Cholerna wojna uniemożliwiła mu dostęp do morza, które tak bardzo chciał zobaczyć, że udał się w podróż przez całą długość Yusetsu, by prawie na granicy z Antai pocałować zamknięty szlaban. Nie zanosiło się na to, by Unia dołączyła do wojny, choć wielu shinobi wyjechało walczyć w charakterze najemników. Ale nie Satoshi. On doskonale zdawał sobie sprawę, że tylko zostałby tam zmasakrowany i zabity - za mało jeszcze umiał, toteż ostatnie tygodnie spędził na poprawianiu swoich umiejętności poprzez trening. Problem w tym, że w tych warunkach trenować się zwyczajnie nie dało. Przerwy zajmujące środek dnia nie sprzyjały intensywnym treningom. Skoro Atsui nie pozwala mu w komforcie trenować, to on uda się nad morze, w przyjaźniejszy klimat, gdzie będzie mógł trenować do woli.

Kilka dni spędził w klanowym archiwum, starając się zapamiętać jak najwięcej opisów technik, traktatów na temat kontroli piachu, poświęcając się w całości tym i podobnym tematom. Wszak bez teorii, nie będzie miał na czym bazować podczas swoich ćwiczeń. A przy okazji zobaczy morze, problem w tym, że nie to na północy, a na wschodzie. Wyższe temperatury, ale obecność dużej ilości wody powinna wpłynąć na klimat tak bardzo, że Sabaku, który był przyzwyczajony do gorąca, będzie się czuł jak w raju.

Sprawdziwszy wszystko po kilka razy, chłopak w końcu wymaszerował z miasta. Podróżował tak jak zwykle - z rana, wieczorem i w nocy, marsz wspaniale rozgrzewał jego kości, gdy temperatura spadała. Po kilku dniach udało mu się dotrzeć na skraj pustyni. Wkraczał na całkiem nie znane mu terytorium.
Witaj przygodo...


Dokąd: Ryuzaku no Taki
Przez: Atsui -> Sakai -> Shinrin -> Midori -> Ryuzaku no Taki
Środek transportu: Stópuńcie
Czas podróży: 2h, jeśli się nie mylę
0 x
Obrazek
Where the post at?
Obrazek
Awatar użytkownika
Fujiko
Postać porzucona
Posty: 60
Rejestracja: 1 sie 2021, o 23:54
Multikonta: Tatsuo | Don Patch

Re: Szlak transportowy

Post autor: Fujiko »

Misja dla Satoshiego [ C ]
1 / 30
Satoshi Sabaku

Powrót pieszo z Ryuzaku nie był niestety najlepszym wyborem, jakiego można było dokonać, a szczególnie o tej porze roku. Chłodny cień rzucany przez bogato zalesione tereny Prastarego Lasu dość szybko został zamieniony na bezgranicznie grzejące Słońce. Co prawda było już po południu, porze, w której żar w największych ilościach sypie się z nieba, ale wciąż do wieczora była jeszcze długa droga. Czy Satoshi w ogóle znał się na zegarze słonecznym? Skoro mieszkał całe życie na pustyni, to może i powinien nieco na ten temat wiedzieć, ale przecież w obecnej sytuacji liczyło się jedynie to, aby dostać się do swojego domu w Kinkotsu. Ciekawe, czy ta wyprawa się mu opłaciła. W końcu Ryuzaku to miasto kupieckie, pełne wspaniałych rzeczy, ale dostępnych jedynie dla tych, których sakiewka wypełniona jest w głównej mierze monetami, a nie powietrzem i pojedynczymi ziarenkami piasku.

Obecnie chłopak znajdował się na trakcie prowadzącym do Osady Ita'hara, będącej na przecięciu traktów pomiędzy południowym krańcem pustyni, zamieszkiwanym przez rody parającymi się wybuchami, a północnym teren kontynentu. Był to ostatni punkt, przed prostą drogą do głównego miasteczka Atsui. Od czasu opuszczenia swojego ostatniego miejsca postojowego, właściwie Satoshi nie natrafił na żadną karawanę ani konwój złożony z kupca i jego wiernych wielbłądów. Ostatnich pustynnych pielgrzymów mijał z samego rana, gdy Ci skoro świt ruszyli przez piaskowe przestworza, nie zważając nawet na ekstremalne temperatury. Najpewniej się zatrzymali gdzieś przy jakiejś oazie. Trakt w końcu poprowadzony jest tak, aby nawet niedoświadczeni zdołali go przetrwać. Czy jednak?

W końcu jednak obraz się zmienił. Na horyzoncie, nad wydmami, będącymi teraz największą, bo aż dwudziestometrową przeszkodą, krążyły dwa sępy. Stworzenia, które nie są szczególnie groźne dla człowieka. Zdaje się, że nie ma potwierdzonych ataków na ludzi? Ale zawsze są przecież wyjątki. Tak czy siak, widok nie był aż tak niecodzienny dla bywalca pustyni. O wiele dziwniejsze było to, co Satoshi ujrzał, gdy już się wdrapał na wydmę. U jej podnóża, kilkanaście metrów dalej, niemalże na środku traktu, leżały ciała. Zwierząt, ludzi? Niedaleko nich można było dostrzec koce czy inne mniejsze pakunki. Cały ten teren w promieniu 3 metrów obecnie otoczony był przez sępy, które przerzucały się jedzeniem. I obecnie trudno było stwierdzić, czy ktoś lub coś się tam jeszcze ruszało pomiędzy krążącym ptactwem i czy dźwięki, jakie docierały do uszu Satoshiego, dobiegały od tego, co leżało na ziemi i było zjadane, czy jednak od żywiących się padliną zwierząt. Niby widok normalny, ale w dość niecodziennym miejscu. Raczej sępy stronią od zapuszczania się w miejsca bliskie ludziom.
0 x
Awatar użytkownika
Satoshi
Posty: 583
Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz.
Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku,
Kamizelka Shinobi (biała),
Kabura na broń (na prawym udzie),
Gurda,
Torba na prawym biodrze
GG/Discord: Satoshi#3881

Re: Szlak transportowy

Post autor: Satoshi »

Niebieskooki podróżował już od wielu dni, z każdą dobą przybliżając się do swojego domu, pustynnej osady o nazwie Kinkotsu, którą opuścił, chcąc na własne oczy ujrzeć owo osławione morze. Cały pobyt w kupieckim mieście bardzo miło wspominał, no, może poza dwoma drobnymi incydentami, których niestety uniknąć nie miał możliwości. Co prawda spłukał się niemal do czysta ze swoich ciężko wypracowanych oszczędności, ale wrażenia z pobytu z nawiązką osładzały smutek związany z pustym mieszkiem. Ba, nawet wykonał w Ryuzaku kilka drobnych zleceń, pozwalających mu na "powczasowanie" kilka dodatkowych dni. Większość czasu jednak spędził na treningu, aż żal byłoby nie skorzystać, skoro pogoda była o wiele bardziej ku temu sprzyjająca niż na pustyni. Czas jednak było pożegnać się z szumem fal i przywitać z dawno niewidzianymi starymi znajomymi - Samotnymi Wydmami.

Choć większość podróży mu sprzyjała, nie raz podróżował z karawanami, dzięki czemu nie czuł się samotnie na szlaku, to tym razem miał drobny problem ze znalezieniem towarzystwa na kolejny etap podróży. Nie przejął się tym zbytnio i ruszył w samotną wędrówkę, raźno przebierając nogami. Całą sielankę okraszaną coraz mocniej grzejącym okiem Amaterasu przerwało dostrzeżenie przez Satoshiego kołujących w powietrzu sępów. Sam widok był nieprzyjemnie znajomy, Sabaku postanowił więc sprawdzić, co się stało, tym bardziej że nie musiał zbytnio schodzić z traktu. Mogła być to tylko padnięta wielbłądzica, a trafiły się trupy.

Chłopak z uwagą obejrzał całą okolicę, starając się pierwej zachować bezpieczną odległość. Obecność sępów wskazywała, że cokolwiek pozabijało tych ludzi, już się stąd ulotniło. Podszedł więc powoli, starając się okrzykami spłoszyć natrętne ścierwojady. Nie sądził, by stanowiły dla niego zagrożenie, nawet gdyby zaatakowały w grupie, zachował jednak uwagę, nigdy przecież nic nie wiadomo. Po pierwsze, trzeba było ustalić, czy ktoś przeżył masakrę, a w drugiej kolejności, co tak właściwie się stało. Porozrzucane przedmioty mogły być mniej wartościowym łupem, którego bandyci nie zdecydowali się zabrać ze sobą, mogły też zostać porozrzucane przez ucztujące ptaki. Zgodnie z ostrożną naturą, Sabaku podchodził powoli, starając się uważać zarówno na sępy, jak i obserwując scenę, która wraz z odleceniem ptactwa ukazała się jego oczom. Niczego chwilowo nie dotykał, bał się też, że mogła być to pułapka zastawiona na kolejnych podróżników, tak zaaferowanych widokiem, że nadchodzących łupieżców zobaczą, dopiero gdy na cokolwiek będzie już za późno. Rozejrzał się po okolicznych wydmach, starając się zobaczyć coś podejrzanego. Bandytów w Unii nie było wielu na szlakach, częste patrole skutecznie trzebiły populację amatorów cudzej własności.
0 x
Obrazek
Where the post at?
Obrazek
Awatar użytkownika
Fujiko
Postać porzucona
Posty: 60
Rejestracja: 1 sie 2021, o 23:54
Multikonta: Tatsuo | Don Patch

Re: Szlak transportowy

Post autor: Fujiko »

Misja dla Satoshiego [ C ]
3 / 30
Satoshi Sabaku

Ptactwo nie należało do najodważniejszych. Właściwie nawet nie miałoby czym zaatakować Satoshiego, bo ich anatomia nie pozwalała im na prowadzenie drapieżnego trybu życia, a przynajmniej nie w takim stopniu, jak ich nieco bardziej agresywni kuzyni, których i na pustyni można z pewnością łatwo znaleźć. Wystarczyło kilka okrzyków, a także dość odważne podejście w ich kierunku, aby te zgodnie, niczym najznamienitszy unijny chór, wzbiły się w powietrze. Część odleciała dalej, nie chcąc się narażać człowiekowi, który przecież mógłby w ich kierunku wystrzelić bełt z kuszy. Zwierzęta nie są takie głupie, na jakie wyglądają, choć może i są, ale lata ewolucji sprawiły, że niektóre zachowania wykształciły się w większym stopniu od drugich. W końcu przetrwają tylko najsilniejsi, prawda? Nawet w świecie shinobi ta zasada jest wciąż żywa i sprawdza się w wielu przypadkach. Gdyby nie trwające wojny i niebezpieczeństwa na szlakach, bogowie jedynie wiedzą, ilu znakomitych ninja mogłoby dalej chodzić po tym łez padole, dzieląc się swoją wiedzą i umiejętnościami. Trzeba jednak przyznać, że ewolucja nie daje genów równo, bo niektóre sępy wciąż wisiały nad Satoshim, a jeszcze inne usadowiły się na wydmie, z której chłopak dopiero co zszedł. Tak czy siak, teren powoli zaczął się przerzedzać.

Co mógł tutaj znaleźć? Martwe ciało wielbłąda. Jeszcze świeże można byłoby powiedzieć. Najwyraźniej sępy mają swoje legowisko w niedużej odległości od tego miejsca. Jego łba właściwie nie było. Można byłoby to opisać, jakby nad szyją nastąpił jakiś wybuch, nie tylko rozszarpujący skórę jego szyi, ale również pozbywający się głowy. Choć może została ona już skonsumowana? Wszak jakaś kość gdzieś się znajdowała, jednak trudno było stwierdzić, z której części ciała ona faktycznie pochodzi. Satoshi nie zdawał się być wybitnym weterynarzem. Oprócz zwierzyny będąc tutaj jeszcze sztuk dwa, jak można było szybko przeliczyć i rozrzuconych kawałków mięsa dookoła, przez uciekające sępy, Satoshi spostrzegł ukrytego pośród piasku mężczyznę. Leżał on nieco dalej, pośród ciemnego od krwi piasku. I było go naprawdę dużo, a jego bordowy kolor odznaczał się na tle reszty żółtego otoczenia.

Nie przypominał on swym wyglądem kogoś, kto mógłby mieszkać w Unii, lecz nie to było najciekawsze. Jego lewej nogi od kolana w dół właściwie... nie było. Sam jednak dogorywał, cicho jęcząc. Obecnie nie miał żadnej innej widocznej rany na swoim ciele. Prawa ręka, zawieszona na brzuchu, jeszcze podrygiwała, choć może to wiatr nią majtał. Człowiek ten stracił dużą ilość krwi. Na tyle dużo, że rana na nodze właściwie powoli sama się tamowała, przez coraz bardziej zmniejszającą się ilość życiowej substancji, jaką jeszcze w śladowych ilościach posiadał w sobie mężczyzna. Czy będzie się dało mu pomóc, a może należy po prostu zakończyć jego cierpienie, nim z powodu wykrwawienia straci całkowicie zmysły?
0 x
Awatar użytkownika
Satoshi
Posty: 583
Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz.
Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku,
Kamizelka Shinobi (biała),
Kabura na broń (na prawym udzie),
Gurda,
Torba na prawym biodrze
GG/Discord: Satoshi#3881

Re: Szlak transportowy

Post autor: Satoshi »

Sceny, jakie ukazały się młodemu, niedoświadczonemu shinobi, po odlocie sępów, spowodowały lekkie drżenie żołądka, całkowicie nieprzyzwyczajonego do takich widoków. Chłopak przełknął głośno ślinę, po czym, biorąc się w garść, zaczął podchodzić bliżej. Nie bardzo podobała mu się obecność ptaków. Niby najnaturalniejsza rzecz w tym świecie, żyć, by zostać zjedzonym, ale ich obecność nieco podważała spokój, który Satoshi chciał utrzymać. Po krótkich oględzinach stwierdził, że garbata pokraka najprawdopodobniej zginęła od wybuchu. Ciężko było jednak stwierdzić, co było jego źródłem, najoczywistszym z powodów była wybuchowa notka, ale Sabaku nie mógł zapomnieć o obecności na pustyni dwóch klanów, które również przodowały w eksplozjach. Przedstawiciela jednego z nich miał nawet przyjemność poznać i wychylić wspólnie kufelek.

Wtedy właśnie, rozmyślając nad przyczyną stanu, w jakim znajdowało się truchło zwierzęcia, Satoshi dostrzegł ocaleńca, choć być może było to za mocne słowo. Bliski śmierci z wykrwawienia człowiek leżał ukryty między kopczykami z piachu, barwiąc go obficie na krwistoczerwony kolor. Młody shinobi powoli podszedł, nie tracąc czujności. Może właśnie to była pułapka, o której pomyślał kilka chwil temu. I tak już mężczyzny nie uratuje, skoro nie znał się na leczeniu, bandaże owijające jego ręce były zaledwie ozdobą, która swoją drogą zasługiwała na porządne pranie. Przyglądając się z niesmakiem całej scenie, Satoshi stwierdził, że dobrze byłoby się chociaż dowiedzieć od umierającego świadka, co tu się właściwie stało, zanim facet zejdzie.
-Co tu się stało? - Satoshi darował sobie powitanie, wątpił, by mężczyzna uznał ów dzień za dobry, o ile miał w ogóle siłę odpowiedzieć - ktoś was napadł? - pytanie było dość oczywiste, Sabaku chciał jednak potwierdzenia, zanim ruszy tropić bandytów. Zawsze istniała możliwość, że jakaś szajka udawała karawanę i atakowała niepodejrzewających niczego podróżnych, gdy Ci ich mijali.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Where the post at?
Obrazek
Awatar użytkownika
Fujiko
Postać porzucona
Posty: 60
Rejestracja: 1 sie 2021, o 23:54
Multikonta: Tatsuo | Don Patch

Re: Szlak transportowy

Post autor: Fujiko »

Misja dla Satoshiego [ C ]
5 / 30
Satoshi Sabaku

Miejmy nadzieję, że te straszne widoki nie spowodują jeszcze bardziej zwiększonego ruchu żołądka naszego bohatera, bo nikt z nas nie chciałby spoglądać z góry na jego treść. Choć tak naprawdę kto widziałby ją poza samym winowajcą? Wszak na tym pustkowiu obecnie nikogo nie było. Najwyraźniej Ci, co mieli kursować do miasta na targowisko, swoją podróż już odbyli, a w drugą stronę wędrówkę rozpoczną za dzień, a może nawet dwa. Wszystko zależy od specyficzności okolicznych osad. Ach, no tak, jest jeszcze leżący nieopodal pan. Może nawet i uśmiechnąłby się na widok kogoś, kto nie miał dzioba, ani czarnych piór, a jego celem najwyraźniej nie było rozgrzebywanie brzucha biednego wielbłąda i wyjadanie jego jeszcze ciepłych i w miarę świeżych wnętrzności. W końcu powiedzenie, że sępy wolą padlinę, to ponoć tylko mit, a żaden z nich nie spojrzy krzywo na kawał mięcha, w którym dopiero co przestało tętnić życie.

Kupiec, bo zdaje się nim był ten na wpół martwy człowiek, właściwie nie zareagował. Dalej jego ręka wesoło podrygiwała. Przesunęła się ona jednak w okolicę tylnych kieszeni. Być może chciał coś pokazać młodzianowi z klanu Sabaku? A może to po prostu jego ręka bezwiednie spadła na piasek, chowając się teraz pod rozszarpanym płaszczem. Satoshi jednak, w obawie o własne życie, postanowił nie dotykać konającego jegomościa. I tak przecież mu nie pomoże, a prędzej czy później umrze z powodu utraty pracy serca i śmierci mózgu. Czy będzie to bardziej bolesne niż wspomagana przez shinobiego śmierć? No pewnie tak, ale za kilka minut i tak przestanie cokolwiek czuć, to niech się pomęczy jeszcze chwilę. Czy nasz bohater w ogóle był wierzący? Takie dywagacje na temat wątpliwego, jeżeli chodzi o jakość, życia pozagrobowego w naszej shintoiskiej religii moglibyśmy snuć, gdyby nie to, że niemalże jak bohater, w swoim ostatnim przepływie siły i przepływającej w ramieniu krwi, kupiec podniósł nagle rękę, wskazując swój lewy bok. Po tym jego ciało zamarło, powoli napinając się w dystalnych miejscach, które już przez długi czas były tak naprawdę martwe.

A co było po lewej stronie? Pędzące z dość dużą szybkością w stronę całego zbiorowiska trzy niewielkie białe ptaszki niemalże idealnie wtapiające się w równie jasne połacie piasku. Satoshi spostrzegł je, gdy były zaledwie dwanaście metrów od niego samego, jak i kupca, przy którym nasz bohater obecnie stał. Ich lot jednak był dość nieskoordynowany. Trudno było stwierdzić, czy faktycznie lecą w shinobiego, czy jednak mają jakiś swój inny cel. Tylko gdzie jest osoba odpowiedzialna za kontrolę ich? Ukryta pod piaskiem? No cóż, póki coś jest niewidoczne, nie jest problemem. Chyba.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Satoshi
Posty: 583
Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz.
Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku,
Kamizelka Shinobi (biała),
Kabura na broń (na prawym udzie),
Gurda,
Torba na prawym biodrze
GG/Discord: Satoshi#3881

Re: Szlak transportowy

Post autor: Satoshi »

Proza życia. W jednym momencie człowiek wylewa z siebie litry potu, pracując ciężko na dobrobyt swój i swojej rodziny, chcąc zapewnić im bezpieczeństwo, samemu ryzykując życie, w drugiej zaś chwili leży na pustkowiu, a z uszkodzonego ciała cieknie krew. Satoshiemu było żal kupca, nie widział jednak najmniejszych szans na uratowanie go. Gdyby był wierzący, pewnie pomodliłby się za jego duszę właśnie zbierającą się w podróż w zaświaty, nie sądził jednak, by miało to jakikolwiek sens. Bogowie, nawet jeśli istnieli, to całkowicie w szanownych czterech literach minęli to, co dzieje się na świecie. Trudno się w sumie dziwić, niebieskooki władca piasku też miałby wszystko gdzieś, gdyby tylko miał boskie moce. Kto wszak by mu zabronił?

Czas jakby zwolnił na chwilę, gdy oczy Satoshiego podążyły za ostatnim gestem kupca, tylko po to, by dostrzec pędzące w ich kierunku dziwne twory. Zanim jeszcze jego mózg przetworzył zagrożenie związane z sytuacją, w którą młody Sabaku się wpakował, zadziałały instynkty. Shinobi uskoczył z toru lotu glinianych pocisków, starając się nabrać jak najwięcej dystansu od potencjalnie niebezpiecznych tworów, jednocześnie uwalniając odpowiednio uformowaną chakrę tak, by poderwać wszędzie dookoła znajdujący się pustynny piasek i wznieść barierę pomiędzy miejscem, w którym stał, a nadlatującą zagładą. Nie chcąc marnować zbyt wiele błękitnej energii, chłopak użył około połowy tego, co mógłby maksymalnie zebrać. Nie miał też zbyt wiele czasu na nazbieranie takiej ilości paliwa dla swoich technik. Skojarzył dość szybko, że wybuch, który rozerwał wielbłąda i śmiertelnie poranił kupca, mógł pochodzić właśnie od takich dziwnych ptaków. Wszyscy w Unii wiedzą, w czym przoduje klan Dōhito, Satoshi nie zamierzał więc ryzykować. W międzyczasie gorączkowo się rozglądał, próbując w pierwszej kolejności ocenić, czy nie nadlatują kolejne pociski, a w drugiej, skąd do cholery mógł nadejść atak. Oczywistym kierunkiem był ten, z którego nadszedł atak, Sabaku więc zaczął się rozglądać, czy gdzieś pomiędzy tymi wydmami nie dostrzeże przeciwnika. Zaryzykował też spojrzenie na niebo, nikt bowiem nie powiedział, że śmierć nie może nadejść z przestworzy.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Where the post at?
Obrazek
Awatar użytkownika
Fujiko
Postać porzucona
Posty: 60
Rejestracja: 1 sie 2021, o 23:54
Multikonta: Tatsuo | Don Patch

Re: Szlak transportowy

Post autor: Fujiko »

Misja dla Satoshiego [ C ]
7 / 30
Satoshi Sabaku

Chłopak nie za bardzo przejmował się tym, jaki cel obrały ptaszki. Ich lot co prawda był dość chaotyczny, ale może taka właśnie była taktyka zaproponowana na początek tej walki, aby zmylić swojego przeciwnika. Po odskoczeniu na odległość kilku być może nieco więcej niż trzech metrów do tyłu, połacie piasku uniosły się do góry, a wraz z nimi kości, jak i inne mniejsze przedmioty, które przed kilku lub kilkunastoma godzinami zanurzyły się w tych żółtych drobinkach. Faktycznie, choć wciąż znajdowały się tutaj liczne przedmioty, tak jak na kupca asortyment tego mężczyzny zdawał się być dość ubogi. Czy doszło więc tutaj do rabunku, o którym początkowo myślał Satoshi, a może to po prostu była dość mała dostawa zmierzająca do Ita'hary? Co by to nie było, obecnie nie było tak ważne, jak nadlatujące zagrożenie.

Zasłonięty ścianą piasku, nasz bohater nie był w stanie zauważyć, co się właściwie dzieje za zasłoną, ale z pewnością mógł usłyszeć, że za podniesioną przez Sabaku kurtyną dochodzi do małego ataku. Jeden, drugi i ostatecznie trzeci wybuch. Następujące po sobie w przeciągu zaledwie milisekund. Niektóre przedmioty lekko drgnęły, a inne przeleciały nieco dalej, jednak siła wybuchu nie była na tyle zadowalająca, aby całkowicie poderwać znajdujący się dookoła piasek i zmienić nie do poznania miejsce rzekomego ataku. Wystarczyła jednak na tyle, co też zresztą Sabaku mógł z pewnością zauważyć, jeżeli tylko wyściubił swoją głowę na chwilę zza tarczy ochronnej, aby niemalże całkowicie zmasakrować jeszcze ledwo żyjącego kupca. Jego twarzy właściwie nie było. Pozostała wypełniona ciemną cieczą dziura, za którą kryła się galaretowata struktura, również na wpół rozwalona. Atak został także przeprowadzony w okolicach klatki piersiowej, uwidaczniając nie tylko skryty jeszcze za mięśniami obrys serca, ale i żebra czy mostek, które zdały się przyjąć większość obrażeń. Zza wydmy, oddalonej o być może dwadzieścia pięć metrów, a być może nieco więcej lub mniej, wyszła wreszcie kobiecą postać. Trudno było opisać ją aparycję z tej odległości i za wyjątkiem ciemnozielonych akcentów przecinających czerń jej ubrania, jak i samą ciemnoskórą karnację, obecnie zbyt wiele się opisać nie dało.

Heeeej ty tam – krzyknęła, a jej żywy, dość pogodny głos rozszedł się po pustyni, docierając i do uszu Satoshiego. Wokół niej nie było żadnych ptaków, ani nic. Ona sama i jej wystający ponad ramionami łuk. Podniosła swą prawą dłoń do góry, prostując ją w łokciu. Nie wydawała się być groźna. – Shinobi i to Sabaku! Nie sądziłam, że takich tutaj spotkam. – Krzyknęła, stawiając powoli swoje kroki do przodu. Tylko kim ona właściwie jest. Zagrożeniem, a być może przyjacielem?
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Satoshi
Posty: 583
Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz.
Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku,
Kamizelka Shinobi (biała),
Kabura na broń (na prawym udzie),
Gurda,
Torba na prawym biodrze
GG/Discord: Satoshi#3881

Re: Szlak transportowy

Post autor: Satoshi »

Satoshi był pod wrażeniem zarówno ilości śmiecia, znajdującego się w piasku, którym dopiero co się posłużył, jak i zniszczeniom poczynionym przez wybuchy. Przed wyruszeniem do Ryuzaku czytał zapiski opisujące działanie co potężniejszych technik Sabaku i musiał uczciwie przyznać, nie brzmiało to tak imponująco, jak to, co właśnie miał przed własnymi oczami. Nie było jednak czasu na podziwianie kunsztu zniszczenia, jaki prezentował inny klan Unii, młody shinobi więc poświęcił całej scenie ledwie przelotne spojrzenie. Nie miał ochoty obserwować, jak wnętrzności leniwie wypływały z trupa. To, co po eksplozji zostało z piaskowej ściany, opadło bezładnie, zasilając i tak już podniesione tumany rzadkiego kurzu.

Rozglądał się uważnie, wypatrując ataków i przeczesując okoliczne wydmy, by odnaleźć swojego przeciwnika, co dziwne, nie musiał się jakoś wybitnie starać, jego niebieskim oczom ukazała się bowiem kobieta odziana w zieleń i czerń, z łukiem umieszczonym na plecach. Zaczęła wykrzykiwać coś do Satoshiego, licząc chyba, że pogodne nawoływanie pomoże załagodzić sytuację. *Co tu się do cholery dzieje? Nie ja byłem celem tych pocisków?* pomyślał lekko zdezorientowany shinobi. Podejrzewając jednak fortel przeciwników, nikt wszak nie powiedział, że atakujący musiał być tylko jeden, tym bardziej że sam Sabaku nie kłopotałby się z noszeniem łuku, gdyby miał do dyspozycji gliniane ptaki o sile eksplozji porównywalnej do wybuchowej notki, nie tracił czujności. Coś tu ewidentnie śmierdziało.

Udając więc większe skupienie na pojawiającej się kobiecie, odkrzyknął:
-Kim jesteś i co to ma znaczyć. Tłumacz się, i to szybko. Prawie dostałem tym gównem! - Klan Sabaku słynął z brutalności, a choć Satoshi nieco odstawał od tej normy, przynajmniej na razie w chwilach zagrożenia próbując zachować trzeźwy umysł i nie dając się ponieść ślepej furii, teraz znajdował się na granicy. Rozglądając się samymi ruchami gałek ocznych, wypatrywał zagrożenia, powoli też kumulował chakrę, aby osłonić się, gdy tylko jego bezpieczeństwo będzie zagrożone.

  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Where the post at?
Obrazek
Awatar użytkownika
Fujiko
Postać porzucona
Posty: 60
Rejestracja: 1 sie 2021, o 23:54
Multikonta: Tatsuo | Don Patch

Re: Szlak transportowy

Post autor: Fujiko »

Misja dla Satoshiego [ C ]
9 / 30
Satoshi Sabaku

Niektórzy jedyne, co potrafią nieść, to zniszczenie. Taka już była specyfika klanu Douhito, który nie mógł pozwolić sobie na zbytnie manipulowanie mocą swych tworów. Czy było to jednak lepsze od finezyjnej kontroli piasku, mogącego nie tylko nieść spustoszenie porównywalne do glinianych ptaków, ale i ochronę, jeżeli tego wymagała sytuacja? W końcu ściana, która się przed chwilą podniosła, z pewnością mogłaby uratować niejedno życie, o ile atak byłby w ogóle wycelowany w jej kierunku. Sama struktura nie ucierpiała wiele, o ile można było śmiało stwierdzić, że nie ucierpiała w ogóle w żaden możliwy sposób. Mimo wszystko, nie będąc podtrzymywana przez chakrę naszego bohatera, opadła bezsilnie, zasilając połacie zgromadzonego na pustyni piasku. 

Czy zaufanie kobiecie było dobrym wyborem? Satoshi obecnie nie szykował żadnego ataku, ani nawet nie skupiał się specjalnie na obronie. Zaatakowany wilk pokazuje swe kły i staje w bojowej pozycji, aby wystraszyć możliwego napastnika. Jeszcze inne zwierzęta jeżą swą sierść, chcąc wyglądać dużo bardziej niebezpiecznie. A teraz, będąc częściowo zaatakowanym, młody Sabaku przechodzi do pozycji defensywnej, pozwalając kobiecie stawiać kolejne kroki w jego kierunku. Zatrzymała się ona dopiero w odległości około piętnastu metrów od mężczyzny. No tak, miał on z pewnością swoją przewagę w postaci terenu, na którym się obecnie znajdowali, ale czy to wystarczy w przypadku ataku większej liczby ptaków?

Tłumacz się? To ty wchodzisz na MOJE tereny i rozkradasz łupy. Gadaj, coś zawędził, a następnie będziesz mógł odejść. – W okolicach jej ramion Satoshi mógł dostrzec ruch. Ruch dwóch podobnych wielkościowo białych ptaszków, których wysunięte skrzydła wskazywały na to, że były już gotowe do rozpoczęcia lotu w kierunku wyznaczonego im celu. – Coś za jeden? Wyrzutek czy shinobi? Od twojej odpowiedzi będzie zależało, co z tobą uczynię. Nie lubię mieć niedokończonej roboty, a słyszałam i widziałam, że się jeszcze ruszał. Gadał ci coś? – Tyle pytań zadanych w tak krótkim czasie. Właściwie to nadal nie było wiadomo, czy czarnoskóra podjęła dobrą decyzję, atakując nie tylko Satoshiego, ale i leżącego na piasku kupca. Miała w tym jakiś swój prywatny cel, a może była to misja zlecona przez organy władzy? Pewnym było to, że należało podjąć jakąkolwiek akcję. Pozwolić jej podejść lub zagrozić jej i trzymać na dystans, a być może były jeszcze inne rozwiązania, które teraz tworzyły się w głowie chłopaka.
  Ukryty tekst
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Atsui”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości