Świątynia w piramidzie

Przypuszczalnie najbardziej nieprzyjazna ze wszystkich sektorów Samotnych Wydm, prowincja Atsui zamieszkana jest przez Ród Sabaku i Ród Maji. Sąsiaduje ona od północy z Wietrznymi Równinami i Shigashi no Kibu, zaś od wschodu - z niezbadanymi terytoriami. Tak jak w innych prowincjach tego regionu, większość krajobrazu to oceany piasku - z tą różnicą, że na Atsui temperatury są znacznie wyższe, zaś oazy są niezwykle rzadkie. Jedyne zwierzęta zapuszczające się tu to gady oraz sępy, polujące na umierających podróżników.
Soh

Świątynia w piramidzie

Post autor: Soh »

0 x
Soh

Re: Świątynia w piramidzie

Post autor: Soh »

Post 23, misja rangi C, Shinzo Hisashi.

Rozstanie ze zleceniodawcami przebiegło szybko. Po krótkiej wymianie zdań, dwaj panowie odjechali na powozie ciągniętym przez wielbłądy. Zostałeś więc sam na sam ze swoimi myślami i zleceniem, które będzie naprawdę trudne do zrealizowana. Mimo wszystko jednak zaraz sobie uświadomiłeś, że należysz do silnej frakcji ninja i Twoje techniki mogą Ci pomóc w wykonaniu zadania. Ruszyłeś więc dziarsko przez pustynię w kierunki piramidy i powoli opracowywałeś swój plan. I właściwie to długo Ci to nie zajęło. Postanowiłeś udawać włóczęgę i poprosić jednego ze strażników o coś do picia. By urealnić swój plan, wskoczyłeś w gorące piaski pustyni i cały się wytarzałeś, sprawiło to, że naprawdę zacząłeś wyglądać tragicznie. Piasek poprzyklejał się do Twojego mokrego ciała i ubrań, teraz zdecydowanie nie mogłeś czuć się komfortowo. Ruszyłeś jednak dalej, z każdą chwilą słońce było coraz niżej, ale w momencie dotarcia pod piramidę, było jeszcze jasno. Nie było problemem byś odnalazł wejście do środka, jednak mógł Cię zdziwić fakt, że nie było tutaj żadnego strażnika. Czasu na zastanowienie jednak nie dostałeś, bo dosłownie po pojawieniu się tej myśli, z wnętrza piramidy wyłoniła się tajemnicza postać. Był to wysoki, łysy mnich, który miał narzucone na siebie pomarańczowe szaty, które to były przyozdobione czerwonymi lwami. Dopiero, gdy postać zbliżyła się bliżej Ciebie, mogłeś ujrzeć na jego twarzy tatuaż, rzecz jasna tatuaż czerwonego lwa. Wygląd tego mężczyzny zapalił jedną z kontrolnych lampek w Twoim mózgu.
- Witaj przybyszu na terenie świątyni wielkiego Taiyou-sama. Co Cię tutaj sprowadza? Przykro mi, ale progi tej budowli są nieprzekraczalne dla zwykłych śmiertelników. Pełne powagi słowa melodyjnie wypłynęły z ust mnicha. Dopiero teraz dotarło do Ciebie, że jest to osoba opisywana przez zleceniodawców - jedyny poważny problem tej świątyni. Nie widziałeś, by miał przy sobie jakikolwiek ekwipunek, a to było dość dziwne jak na strażnika, by ten nie nosił ze sobą żadnego obronnego oręża. Może to szansa na wyeliminowanie problemu? A może nie. W pobliżu nie było widać innych osób, ani nie było żadnych dźwięków, które mogły wskazywać na ich obecność. Tylko Ty i on. Shinobi udający włóczęgę i mnich. Co teraz?

/misję przejmuje Satoshi ~Arafka
0 x
Shinzo Hisashi

Re: Świątynia w piramidzie

Post autor: Shinzo Hisashi »

Młody shinobi odnalazł nadzwyczaj szybko wejście do świątyni, lecz czegoś tu ewidentnie brakowało. Hisashi rozejrzał się dokładnie, ale w pobliżu nie było żywego ducha. Może mają zmianę warty i warto by było to wykorzystać. - pomyślał i uśmiechnął się do siebie po tym jak skojarzył jak te dwa słowa są podobne do siebie. Z błogiego letargu wyrwał go jednak gigant o łysej czaszce i wytatuowanym lwem na prawym poliku. Młodego aż sparaliżowało, nie wiedział co ma zrobić, czy wyjąć kunai z notką czy zacząć uciekać. Ten jednak zagadał do niego w sposób raczej łagodny, więc nie wydawało się, że ma na celu zaatakowanie młodego Shinzo. Wiedział, że musi to rozegrać po mistrzowsku. Zaczął wiec z najgorszym akcentem jaki tylko przyszedł mu do głowy. -Cz, czy mógłbym prosić o b.b.butelkę wody dobry człowieku ? Błąkam się po tej pustyni od zeszłego tygodnia i skończyły mi się zapasy. Poratujesz cz.cz.człowieka w potrzebie. - zakończył lekkim beknięciem Hisashi i czekał na reakcje wielkoluda. Przy okazji obserwował go dokładnie starając się zapamiętać każdy jego detal. Zbadał wzrokiem dokładnie jego tatuaż, potem skierował spojrzenie na resztę ciała. Był naprawdę masywny a do tego pewnie dobrze potrafił się bić. Młody wiedział, że daleki dystans to jedyna opcja, ale ciężko będzie taki utrzymać w środku świątyni, gdy zrobi się gorąco. Jego umysł cały czas przeszywały myśli o zakończeniu sprawy tu i teraz, ale nie mógł przewidzieć co kryje się za rogiem budowli od wewnętrznej strony. Może więcej strażników ? A może była ona cała pusta. Musiał poczekać na reakcje gościa z tatuażem lwa by podjąć jakieś kolejne kroki.
0 x
Satoshi

Re: Świątynia w piramidzie

Post autor: Satoshi »

Post 25, misja rangi C, Shinzo Hisashi.

Shinzo próbował załatwić sprawę jako typowy cwaniak. Spotkać słabego mnicha, a następnie podszyć się pod niego, dzięki Henge no Jutsu. Później zwyczajnie w świecie wszedłby do świątyni, zabrał statuetkę, po czym zniknął razem z fantem, za który miał dostać niezłą nagrodę... Cóż, jednak nie wszystko miało być takie łatwe. W misji był tylko jeden poważny przeciwnik. I jak na nieszczęście, młodzieniec natknął się akurat na niego. Zadziwiające. Jednakże Hisashi nie chciał się poddać. Wykorzystał swój umysł, aby wcisnąć blef. Kto wie, może kłamstwo się powiedzie?
Mężczyzna wciąż zachowywał swoją postawę. Dumny, silny, reprezentatywny obrońca tego miejsca. W końcu do świątyni nie mógł wejść byle kto. Jedyna przeszkoda, a zarazem bardzo trudna do obejścia. Dōkō nie powinien myśleć głupio, czy z nim walczyć, lecz dokładnie przeanalizować sytuację. I chyba to zrobił, bo wprost poprosił go o pomoc. W końcu udawał biedaka, włóczęgę, zniszczonego przez los i życie.
Niestety, wywód Hisashiego nie zrobił wrażenia na strażniku. Nawet jeżeli nie podejrzewał, że ma do czynienia z ninja, to pełnił swoją rolę aż za dobrze. Idealnie wręcz.
- Niestety, przyjacielu, nie mogę tobie pomóc. Moim zadaniem jest pilnowanie tego miejsca przed wszystkimi, którzy nie mogą wejść do świątyni wielkiego Taiyou-sama. Jednakże jest wyjście. Widzisz tego kapłana? - zapytał i wskazał ręką drugą stronę budynku, przy którym obecnie się znajdowali. - Myślę, że on może ci pomóc. Zaprowadzi ciebie do źródła, które znajduje się niedaleko tego boskiego miejsca. Powinieneś być rad, więc ruszaj.
0 x
Shinzo Hisashi

Re: Świątynia w piramidzie

Post autor: Shinzo Hisashi »

Post 26, misja rangi C, Shinzo Hisashi.
Czekał i czekał w niecierpliwości na odpowiedź, która mogłaby go uratować. Wiedział, że teraz może liczyć tylko na fart, by dostać się do środka. Musiał jednak pozbyć się głównej przeszkody, która stała dokładnie na przeciwko niego. Mógł spodziewać się przecież wszystkiego. W każdej chwili gigant mógł pozbyć się przypadkowego włóczęgi, dlatego młodziak musiał trzymać się mocno na swoich nogach i być czujny przez cały czas. Gdy wytatuowany gość zaczął swój monolog Hisashiemu opadły ręce, gdyż spotkał się z odmową. Przez jego głowę przepłynęło tysiąc myśli o tym, że mu się nie uda i utknie tutaj i zginie z głodu. Później jednak okazało się, że jest jeszcze promyk nadziei. Muskularny mężczyzna wspomniał w swych słowach o innym kapłanie, który będzie w stanie pomóc i tutaj młody shinobi zobaczył swoją szansę. Wziął się więc w garść, ukłonił się najniżej jak tylko pozwoliła mu przyklejająca się do jego ciała bluza i wykrztusił z siebie -Dziękuję bardzo - i kontynuował swoją podróż do kapłana, którego wskazał mu wielkolud. Szedł cały czas jak włóczęga nie zdradzając swojego kamuflażu, by nie wzbudzić podejrzeń, gdyż odwrócił się teraz plecami do strażnika i nie mógł przewidzieć, że ten stoi tam i patrzy na jego ruchy. Gdy zbliżał się do mnicha pokłonił się raz jeszcze i powiedział -Dzień dobry, zostałem tu skierowany p.p.przez strażnika. Mógłbym dostać u Was trochę wody ? Męczy mnie pragnienie, sz.sz.szedłem cały dzień i nie wiem gdzie obecnie się znajduje i kręci mi się w głowie. - powiedział Hisashi cały czas udając włóczęgę. Nie spuszczał wzroku z kapłana, w którego to później przy odrobinie szczęścia przyjdzie mu się zmienić. Czekał na odpowiedź i zaproszenie do środka.
0 x
Satoshi

Re: Świątynia w piramidzie

Post autor: Satoshi »

Post 27, misja rangi C, Shinzo Hisashi.

Propozycja olbrzyma była wręcz nie do odrzucenia. Przede wszystkim, młodzieniec udawał włóczęgę, który dla wody zrobi wszystko. Skoro więc ten wskazał mu możliwość zdobycia życiodajnego płynu, a ten by jej nie wykorzystał, od razu wydałby się cały plan. I wszystkie misterne zagrania zdawały się być wręcz niepotrzebne. Co więcej jednak, ta opcja pasowała młodzieńcowi. Hisashi już dawno temu założył sobie, że chce wkraść się do miejsca podszywając pod innych kapłanów. I gdy myślał, że starcie to jedyne wyjście, otrzymał drugą opcję, pasującą do wcześniejszych założeń. Czyli zadanie można wciąż rozwiązać po własnej myśli.
Nic dziwnego, że podszywający się pod biedaka od razu zaakceptował ofertę. Ruszył więc w stronę drugiego mnicha, który był dla niego zbawieniem. Gdy doszedł do owego człeka, który rzekomo powinien wybawić go od temperatury i obdarzyć wodą, usłyszał krótkie przywitanie.
- Ohayo. Niestety, woda ze świątyni nie jest dla ciebie. Nie martw się jednak. Niedaleko stąd znajduje się oaza, do której zaraz ciebie zaprowadzę. Tam będziesz mógł ugasić pragnienie. - powiedział i od razu zaczął iść w stronę źródła wody, która była tak cenna jak złoto, przynajmniej na pustyni. Po pewnym czasie dwójka doszła do miejsca, które ponoć tak bardzo było potrzebne młodzieńcowi. No i pojawia się tutaj pytanie.
Co zrobi Shinzo? Zacznie łgać? Zaatakuje mnicha? Jakoś go skrępuje? A może od razu zabije? Cóż, decyzja tak naprawdę należy do niego. Powinien jednak pamiętać o tym, że jeżeli nie wykona swoich czynności wystarczająco cicho - zostanie wykryty przez olbrzymiego mnicha. A to już nie będzie miłe.
Oaza znajdowała się bowiem jakieś piętnaści metrów od świątyni...
0 x
Shinzo Hisashi

Re: Świątynia w piramidzie

Post autor: Shinzo Hisashi »

Kolejne zdziwienie pojawiło się na twarzy młodziaka po usłyszeniu pierwszych słów kapłana. Nie było wody w świątyni. Ale jednak następne słowa przyniosły ukojenie, gdyż nieopodal znajdowała się oaza. Ciekawe czemu wcześniej jej nie zauważył i dlaczego jego przykrywka nadal była niewykryta. Przecież łysy mężczyzna z tatuażem powinien wiedzieć o takiej oazie i na pewno zaatakował by młodego. Przez jego głowę przeszła jedna myśl. -Oni wiedzą. - Gdy tylko zaczął kroczyć w stronę oazy z nowo poznanym mnichem zaczął układać w głowie plan działania. Musiał zrobić to wyjątkowo szybko i skutecznie a do tego ze skrytością godną najlepszych ninja, gdyż oaza znajdowała się nieopodal świątyni i każdy większy hałas mógł wzbudzić czujność strażnika, albo innych kapłanów. Poza tym nie wiedział jaka jest dokładna liczba osób znajdujących się w świątyni. Cały czas szedł za mnichem i gdy byli już wystarczająco daleko i schowani za drzewami postanowił wprowadzić swój plan w życie. Wyjął szybkim ruchem kunai'a z torby i uderzył nim z całej siły tępą częścią o potylice kapłana tak, by ten stracił przytomność. Postanowił jeszcze spróbować zakryć mu usta, by nie krzyczał ani nie wydał z siebie żadnego dźwięku, gdy już zostanie oszołomiony. Dodatkowo by nie było słychać odgłosu upadania ciała postanowił go przytrzymać i delikatnie opuścić na ziemię. Plan nie wydawał się póki co bardzo wyrafinowany, ale uważał, że wystarczy by położyć przeciętnego kapłana. Próba henge no jutsu nie będzie już taka prosta. Będzie musiał działać w najwyższym stopniu dyskrecji. Plan za chwilę ma wejść w życie. Hisashi pamiętał również o schowaniu mężczyzny w bezpiecznym i mało widocznym miejscu w krzakach tak, by nikt go nie zauważył.
0 x
Satoshi

Re: Świątynia w piramidzie

Post autor: Satoshi »

Post 29, misja rangi C, Shinzo Hisashi.

Młodzieniec miał doskonały plan. Jednak aby ten się udał, musiał działać szybko i zdecydowanie. Kiedy tylko szedł z mnichem, wiedział, co z nim zrobić. Przede wszystkim, wyciągnął kunaia w ostatecznym momencie i zadał cios w potylicę kapłana. Zrobił to głuchą częścią, aby ten stracił przytomność. W przypadku ciosu ostrzem mogło dojść do różnych dziwnych zdarzeń, chociażby konwulsji czy krzyków przed śmiercią. Poza tym, po co od razu babrać się w zabójstwo? Równie dobrze sama kradzież może zostać potępiona, ale morderstwo? Cóż, tu już było gorzej.
Shinzo nie zawahał się nawet na moment, gdy zadał oszałamiający cios. To dobrze. Teraz musiał tylko wykonać technikę podmiany. Henge no Jutsu mu się udało. Ciężko powiedzieć, czy ze względu na skupienie, czy raczej to, że miał obok źródło i potrafił dokładnie ocenić co mu się nie podoba, a co jest idealne w podmianie.
W każdym razie, Hisashi wyszedł już z oazy i zmierzał do świątyni. Ciekawe, co zrobi teraz...

/odlicz chakrę za Henge
0 x
Shinzo Hisashi

Re: Świątynia w piramidzie

Post autor: Shinzo Hisashi »

Póki co plan młodziaka działał bardzo dobrze. Po pierwsze ogłuszył mnicha bez jakichkolwiek komplikacji czy niepotrzebnych dźwięków. Ułożył jego ciało dokładnie zakrywając je w krzakach tak jak planował. Skupił się teraz wyjątkowo mocno, gdyż musiał się zmienić w kapłana nie pomijając żadnego szczegółu. Ta sztuka również powiodła się, dzięki dobremu panowaniu nad chakrą i skupieniu wydawał się idealnym odbiciem ogłuszonego przeciwnika. Teraz musiał jeszcze tylko przebrnąć przez najtrudniejszą część zadania. Ruszył spokojnym krokiem, dokładnie tak samo jak kapłan szedł w stronę oazy, by nie zdradzić swojego kamuflażu. Gdy dotarł do świątyni, nie zmienił tempa kroku, tylko kontynuował naprzód pewnie i bez żadnych spowolnień. Nie wiedział gdzie znajduje się owa statuetka, którą musiał ukraść, ale postanowił przeszukać najpierw te pomieszczenia, które znajdują się najbliżej wyjścia. Mógł tam znaleźć inne ciekawe rzeczy, które mogłyby pomóc mu w zdobyciu artefaktu, albo też podnieść jego stan konta. Wszystko ma swoja wartość, a jak już kraść to na całego. Szedł cały czas do przodu i szukał swojej cennej zdobyczy by tylko szybko ulotnić się z miejsca zdarzenia i lecieć w kierunku swoich pracodawców. Szukał zachłannie przeszukując oczami pomieszczenia,a gdy tylko natrafi na lwa niewielkich rozmiarów bierze ją, chowa pod szaty i udaje się spokojnym krokiem do wyjścia. Przy wyjściu kasuje henge i udaje się do oazy, by przez nią uciekać w stronę wioski. Uważał by nie spotkać olbrzyma z wytatuowanym smokiem, bo przez niego mogą się pojawić prawdziwie problemy.
0 x
Satoshi

Re: Świątynia w piramidzie

Post autor: Satoshi »

Post 31, misja rangi C, Shinzo Hisashi.

Hisashi miał plan. Początkowo wszystko szło jak po maśle, natomiast jak miało być później? Kto wie. W każdym razie musiał działać odpowiednio. Jego Henge było gotowe, przemiana wręcz idealna. Olbrzym nie zwrócił na niego specjalnej uwagi, widocznie zajmował się tylko obcymi. Młodzieniec penetrował piramidę przez dłuższy czas, napotykając puste pomieszczenia. Dopiero po pewnym czasie znalazł statuetkę, która o dziwo, była w centralnej części piramidy. Zabrał ją, a następnie wyszedł drugim wyjściem, szybko anulując technikę przemiany.
Uff, nie dostrzegł go olbrzym. W każdym razie, teraz biegł przed siebie, aby jak najszybciej uciec z tego miejcsa. Ujście było dla niego sprawą priorytetową. Inaczej nie uzyska kwoty pieniężnej, czyli nagrody, którą obiecała mu dwójka rzezimieszków. A przecież pieniądze były ważne, prawda?
Miał szczęście, nikt go nie gonił. Chyba... Nieważne. Na razie był sam...

/Następnego posta piszesz tutaj.
0 x
Awatar użytkownika
Kenshi
Postać porzucona
Posty: 426
Rejestracja: 3 sty 2017, o 12:21
Wiek postaci: 25
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły brunet o jasnych, żółtych tęczówkach. Cechą charakterystyczną jest głęboka blizna przecinająca twarz. Mężczyzna nosi lekki, przewiewy strój w którego skład wchodzą spodnie, tunika, okrycie głowy i szyi - wszystko w odcieniach bieli.
Widoczny ekwipunek: Płaszcz, tunika, okrycie głowy i szyji, rękawiczki, blaszane plakietki na nadgarstkach oraz pochwa z kataną przypasana u boku.
Multikonta: Azuma
Lokalizacja: Atsui

Re: Świątynia w piramidzie

Post autor: Kenshi »

Kenshi po opuszczeniu mieszkania zjadł coś, a następnie po krótkim pobycie w stolicy postanowił rozruszać trochę kości, uznając że świetnym pomysłem będzie udanie się gdzieś dalej, gdzie w spokoju będzie mógł oddać się kontemplacji, a także ćwiczeniom, bo nie sądził aby dane mu było coś więcej robić w samotności. Od jakiegoś już czasu słyszałem historie o tajemniczej ruinie świątyni w kształcie piramidy i skoro Maji miał w końcu czas, postanowił się tam udać i na własne oczy zobaczyć to architektoniczne cudo przeszłości.
Podróż dla Kenshiego, który był przyzwyczajony do tutejszych warunków, nie była trudna, co najwyżej kłopotliwa i męcząca pod względem niedogodności. Ostatecznie jednak mężczyzna po ściągnięciu butów i wsadzeniu ich do torby, a następnie po zrzuceniu części odzienia i zrobienia z tego turbanu który pozwalał osłonić się przed promieniami słonecznymi, dziarsko przemierzał kolejne pustynne połacie, od czasu do czasu wyłapując na wagę złota oazy, które skutecznie pozwalały mu ugasić pragnienie. Raz miał nawet tyle szczęścia, że w jednej z tych pomniejszych natrafił na karawanę w postaci jednego handlarza i dwóch wielbłądów niosących jakieś pakuneczki - co było jednak wtedy najważniejsze, handlarz kojarzył miejsce do którego zmierzał Kenshi i poinstruował go dokładnie w którym kierunku i jak jeszcze długo powinien zmierzać.
Maji udał się więc w tamtym kierunku... i nie musiał żałować powziętej decyzji. Zaledwie godzinę później ukazał mu się w oddali miraż, który szybko przerodził się w co raz wyraźniejszy obiekt, który im bliżej znajdował się Kenshi, tym bardziej zaczynał przypominać potężną piramidę. Na miejscu przedstawiciel Szczepu Maji znalazł się dopiero o zmierzchu, stając w cieniu tak potężnej budowli. Nie chcąc już o takiej porze infiltrować starej świątyni, aby na własne oczy przekonać się co mógłby zastać w środku, Kenshi postanowił przekoczować przed wejściem, przeszukując pobliże budowli, ścinając wszelkie krzaczki, a następnie próbując z tego stworzyć prowizoryczne ognisko, które choć trochę by dało na noc ciepło. Kenshi oczywiście wcześniej przywdział zdjęte wcześniej ubranie, nie zapominając przy tym również o butach.
Po żmudnym procesie iskrzenia pocieranymi o siebie kunaiami, Kenshiemu w końcu udało się osiągnąć to co chciał - w cieniu znajdujacej się budowli lekko błysnęło, a chwilę później pojawił się wątły dymek, którymi podtrzymywany delikatnymi podmuchami wiatru z ust Kenshiego, w końcu przemieniło się w słabe - ale zawsze - ognisko. Uraczony tym widokiem i ciepłem mężczyzna, wygodnie rozsiadł się, za plecami mając budowlę, a przed sobą nieprzeniknioną noc.
  Ukryty tekst
0 x
Wiem, że niektórzy mają ser­ca jak dzwon

Silne, głośne, pra­wie niez­niszczal­ne

Lecz zim­ne jak żela­zo, z które­go je odlano
Obrazek
Mairi

Re: Świątynia w piramidzie

Post autor: Mairi »

Każdy rozpoczynający się dzień w tej prowincji zapowiadał się całkiem wysoką odczuwalną temperaturą. Zazwyczaj między nocą, a dniem można wykorzystać pewien moment, w którym jest jeszcze w miarę normalnie i można bez najmniejszego problemu funkcjonować. Tak czy inaczej słońce już zaczęło górować na niebie tym samym dając się we wznaki naszej młodej Kunoichi. Dziewczyna idąc zastanawiała się co będzie dzisiaj robić. W końcu nie było to jakieś normalne pytanie, które od kilku godzin tkwiło w jej głowie. Tak czy inaczej jedyna odpowiedź jaka mogła się dziewczynie nasuwać na myśl to przemieszczanie się do przodu. W końcu niczego innego w skwarze nie da się robić. Prawda? W pewnym momencie na horyzoncie udało się dziewczynie wypatrzyć jakąś dosyć sporych rozmiarów budowle. Mairi kojarzyła tego typu miejsca z piramidami, lecz w pierwszej chwili dziewczyna uznała że to jakieś złudzenie, które po prostu narzucał jej własny umysł. W każdym bądź razie kiedy dziewczyna coraz to dłużej i dłużej wpatrywała się w twór znajdujący się nieco bliżej niej zaczynała wątpić w to co wcześniej wnioskowała. Jednak pomimo sprzecznej opinii w swym umyśle dziewczynie nie brakowało wody ani jedzenia, więc kwestię iluzji mogła odrzucić tym samym spokojnie zmierzając w stronę nieznanej budowli... Po jakimś czasie młodej Kunoichi udało się dotrzeć na odległość kilkudziesięciu metrów i wtedy również dziewczyna dopatrzyła się pewnego odkrycia. Tym odkryciem był nie kto inny jak pewna postać znajdująca się obok piramidy. Chłopak wydający się w podobnym wieku do dziewczyny pomimo swej blizny na twarzy sprawiał dobre wrażenie. Tak czy inaczej kunoichi będąc już tutaj chciała po prostu móc do kogoś coś powiedzieć. W końcu na pustyni predzej czy później każdemu zacznie doskwierać samotność. Jednak pomimo, że dziewczyna nie była strasznie towarzyskim typem człowieka postanowiła zagadać do napotkanego na swej drodze chłopaka.
-Witaj.-powiedziała na znak pokoju by niedługo po tym dodać kilka kolejnych słów w jego kierunku...
-Nie przeszkadzam może?-zapytała spokojnym głosem, aby sprawdzić czy chłopak wogóle toleruje jej obecność w swoim towarzystwie. Z drugiej strony dziewczyna nie chciała się nikomu narzucać. Prawda? Tak czy inaczej przez cały czas zachowywała pełną ostrożność i była w stanie wykonać ruch obronny, w końcu nigdy nic nie wiadomo co kto myśli... Jednak z drugiej strony cały czas stała gdzie się zatrzymała czekając na odpowiedź lub jakikolwiek znak ze strony młodzieńca.
0 x
Awatar użytkownika
Kenshi
Postać porzucona
Posty: 426
Rejestracja: 3 sty 2017, o 12:21
Wiek postaci: 25
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły brunet o jasnych, żółtych tęczówkach. Cechą charakterystyczną jest głęboka blizna przecinająca twarz. Mężczyzna nosi lekki, przewiewy strój w którego skład wchodzą spodnie, tunika, okrycie głowy i szyi - wszystko w odcieniach bieli.
Widoczny ekwipunek: Płaszcz, tunika, okrycie głowy i szyji, rękawiczki, blaszane plakietki na nadgarstkach oraz pochwa z kataną przypasana u boku.
Multikonta: Azuma
Lokalizacja: Atsui

Re: Świątynia w piramidzie

Post autor: Kenshi »

Po zakończeniu podjętych wcześniej ćwiczeń, Kenshi reszte czasu spędzał siedząc przy nikłym ognisku, które jednak spełniało swoją podstawową rolę i dawało tyle ciepła, że siedząc przy nim Maji nie odczuwał nieprzyjemnego zimna. Trwało to momentu, gdy do uszu mężczyzny w pewnym momencie dotarły dźwięki jakże różniące się od niemalże bezgłośnej nocy na pustyni. Chrzęst gniecionego piasku, a także lekki chód, który jednak zapadał się przy każdym kroku, mógł Kenshiemu już sugerować obecność konkretnej płci w tej okolicy, ale Maji wciąż nie reagował, nie chcąc zdradzać z jak wysoką percepcją u nieznajomego będzie miała do czynienia ta osoba.
Kenshi zwrócił uwagę na nową osobę dopiero w chwili gdy ta pojawiła się w pobliżu ogniska. Kobieta gdy znalazła się na obrzeżach blasku światła płynącego z płomieni, przemówiła w kierunku mężczyzny, dość uprzejmie co też nie umknęło jego uwadze.
- Spokojnie, możesz podejść bliżej. Niedawno stoczyłem jedną walkę i nie szukam kolejnej potyczki. Przynajmniej na razie - przemówił Kenshi nieco oschle, nieco chłodno, czyli tak jak miał w zwyczaju do osób których nie znał i darzył poważnie ograniczonym zaufaniem. W tym jednak momencie zrobił ukłon w jej stronę, bo nie wyraził w żaden sposó swojego niezadowolenia, tylko wręcz przeciwnie - udzielił jej pozwolenia na dołączenie i ogrzanie się w delikatnym, ale zawsze blasku ognia.
Kenshi uważnie zlustrował swoją rozmówczynię. Ta przedstawiała się zwyczajnie, niczego jej nie brakowało, była niewysokiego wzrostu, miała ładną choć zwyczajną buzię której na szczęście niczego nie brakowało, ani nosa, ani uszka, więc przynajmniej elementy estetyki na tą noc miały pozostać zachowane. Przynajmniej na razie. To co jednak jeszcze Kenshi spostrzegł, że niewiasta najpewniej niewiele różniła się od niego wiekiem, choć możliwe, że była młodsza. Drobna budowa ciała szczególnie sprzyjała takiemu wrażeniu.
- Świątynia była celem Twojej podróży czy jedynie przystankiem? - Maji w końcu zapytał, chcąc przerwać ciszę, a przy okazji nie wyjść na kompletnego milczka, jakby nie patrzeć to właśnie kobieta pierwsza uczyniła wobec Kenshiego gest.
0 x
Wiem, że niektórzy mają ser­ca jak dzwon

Silne, głośne, pra­wie niez­niszczal­ne

Lecz zim­ne jak żela­zo, z które­go je odlano
Obrazek
Mairi

Re: Świątynia w piramidzie

Post autor: Mairi »

Wygląd piramidy był całkiem imponujący dla Mairi, ponieważ nigdy przedtem nie miała okazji takiej ujrzeć. Tak czy inaczej cała konstrukcja idealnie pasowała do otoczenia w jakim się znajdowała. Dziewczyna widząc chłopaka zastanawiała się jak ten ją odbierze, w końcu jego życie nie mogło być zbyt proste o czym mogła wskazywać blizna na jego twarzy. Prawda? Czekając na odpowiedź mężczyzny kunoichi nieco zerkła do góry by ponownie móc zmierzyć wzrokiem budowlę jaka znajdowała się za chłopakiem. W pewnym momencie i on przemówił wyrażając swoje poglądy na chwilę obecną. Chłopak mówiąc oznajmił dziewczynie, że nie szuka jak narazie żadnych spięć czy też walk. Tego typu wiadomość była całkiem dobrą jak na chwilę obecną. Więc dziewczyna nie chcąc stać zbyt daleko postanowiła podejść nieco bliżej spokojnym jak dla niej krokiem, jednak pomimo stanowczej odpowiedzi chłopaka ta nie zamierzała obniżać swego poziomu czujności. Tak czy inaczej kiedy też zadał jej pytanie Mairi postanowiła na nie odpowiedzieć tym samym powoli i spokojnym krokiem podchodząc bliżej do ogniska by podtrzymać rozmowę z nieznajomym.
-Za długo siedziałam już w Ryuzaki no Taki i postanowiłam się z tamtąd wyrwać by pozwiedzać kawałek świata.-powiedziała co wiedziała, czyli całą prawdę. Mówiąc te słowa z powagą pod koniec wypowiedzi dziewczyna wpletła swój uśmiech by sprawdzić czy chłopak zmieni nieco do niej oschłe nastawienie. Z drugiej strony nie ma mu się czego dziwić, w końcu wogóle nie znał naszej bohaterki i dopiero dzisiaj widzi ją pierwszy raz na oczy. Prawda? Niedługo po tym dodała kilka kolejnych słów tłumaczących jej obecność tutaj.
-Idąc przez pustynię przez przypadek natknęłam się na te budowlę, no i jestem...-końcową część jej podróży skróciła raptem w jednym zdaniu by móc wykluczyć w głowie chłopaka jakikolwiek podstęp z jej strony.
-Ale gdzie moje maniery...-dodała dziewczyna również spokojnym głosem wyraźnie przerywając swoją wypowiedź zupełnie tak jak by czegoś zapomniała by niedługo po tym dodać jej drugą część.
-Mam na imię Mairi, a Ty?-przedstawiła się by chwilę po tym zadać chłopakowi to samo pytanie. Kiedy tak się stało kunoichi zatrzymała się kilka metrów dalej od chłopaka by postać przy ognisku. Stojąc obok niego zastanawiała się czy usiąść by przez jakiś czas móc zregenerować siły oraz porozmawiać z nowo poznanym chłopakiem...




PS. w moim pierwszym poście napisałam że zjawiłam się o poranku, a Ty w kolejnym że jest noc... Trochę się nie zgraliśmy xdd :)
0 x
Awatar użytkownika
Kenshi
Postać porzucona
Posty: 426
Rejestracja: 3 sty 2017, o 12:21
Wiek postaci: 25
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły brunet o jasnych, żółtych tęczówkach. Cechą charakterystyczną jest głęboka blizna przecinająca twarz. Mężczyzna nosi lekki, przewiewy strój w którego skład wchodzą spodnie, tunika, okrycie głowy i szyi - wszystko w odcieniach bieli.
Widoczny ekwipunek: Płaszcz, tunika, okrycie głowy i szyji, rękawiczki, blaszane plakietki na nadgarstkach oraz pochwa z kataną przypasana u boku.
Multikonta: Azuma
Lokalizacja: Atsui

Re: Świątynia w piramidzie

Post autor: Kenshi »

//Wybacz proszę, takie właśnie skutki są pisania na raty... ;)

Kobieta przyjęła zaproszenie i przyłączyła się do Kenshiego - sytuując się na przeciwko niego, przy okazji również tłumacząc powód swojej obecności w takim miejscu. Kenshi przyjął jej zdanie do wiadomości, sygnalizując to niewielkim przytaknięciem, odnotowując, że Mairi - bo tak się ów niewiasta przedstawiła - mimo że przybyła z miasta kupieckiego, wcale nie musiała stamtąd faktycznie pochodzić. W końcu tylko zaznaczyła, że spędziła tam więcej czasu.
- Wydaję mi się, nie do końca trafnie obrałaś kierunek zwiedzania. W tych okolicach poza słońcem oraz piaskiem nie uświadczysz żadnych przyjemności - stwierdził z wyraźnym przekąsem przedstawiciel szczepu Maji. Chłopakowi oczywiście nie umknął uśmiech którym uraczyła go nowo poznana kobieta, ale że ten typ nie należał do śmieszków, ani nawet do uśmiechniętych jegomości, krótkie odchrząknięcie jak i też poczucie odwzajemnienia się również podobną grzecznością, musiało na chwilę obecną wystarczyć zupełnie za całą możliwą serdeczność.
- Kenshi... z Sabishi. Pochodzę właśnie z tych nieszczęsnych stron - oznajmił po czym gestem dłoni ponownie zachęcił dziewczynę by jednak skorzystała i przysiadła, pozwalając choć trochę odpocząć swoim dolnym kończynom. Podróż po piaskach dla osób niepochodzących z tych stron, była z początku niezwykle meczącym doświadczeniem. Co prawda Mairi nie wyglądała na słaniającą się z nóg, ale zapewne i ona odczuła trudy podróży.
- Sam tego miejsca jeszcze nigdy nie miałem okazji zwiedzić i postanowiłem temu zaradzić - po chwili mężczyzna również dopowiedział, wyjaśniając swoją obecność tutaj, również nie mijając się z prawdą. - Zdecydowałaś już o następnym etapie podróży? Czy też pozwalasz się zaprowadzić nogom tam gdzie Cię poprowadzą? - ponadto zapytał, chcąc nadać rozmowie pożądany przez siebie tok. Wolał rozprawiać o kimś i o czymś, a niekoniecznie o sobie, chociaż i pewnie do tego tematu będzie chciała rozmówczyni wrócić, gdy zdradzi kolejne szczegóły ze swojego życia. Te aspekty były różnie akurat traktowane przez różnych ludzi. Dla niektórych wspomnienia z przeszłości były bolesnym przeżyciem, a dla jeszcze innych czymś z czym chętnie się dzielili. Kenshi jak się można było domyślić, przynależał zdecydowanie do tej pierwszej grupy osób, stąd zdecydowanie rzadko o sobie opowiadał coś więcej - tak też samo można było na palcach jednej ręki wskazać ludzi którzy by i to samo mogło powiedzieć o nim samym.
0 x
Wiem, że niektórzy mają ser­ca jak dzwon

Silne, głośne, pra­wie niez­niszczal­ne

Lecz zim­ne jak żela­zo, z które­go je odlano
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Atsui”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości