Przypuszczalnie najbardziej nieprzyjazna ze wszystkich sektorów Samotnych Wydm, prowincja Atsui zamieszkana jest przez Ród Sabaku i Ród Maji. Sąsiaduje ona od północy z Wietrznymi Równinami i Shigashi no Kibu, zaś od wschodu - z niezbadanymi terytoriami. Tak jak w innych prowincjach tego regionu, większość krajobrazu to oceany piasku - z tą różnicą, że na Atsui temperatury są znacznie wyższe, zaś oazy są niezwykle rzadkie. Jedyne zwierzęta zapuszczające się tu to gady oraz sępy, polujące na umierających podróżników.
Masaru zaatakował przeciwnika wyprowadzając atak przy skorzystaniu z trzech swoich broni miotanych. Był zadowolony że znał się na pieczętowaniu i nigdy nie miał i raczej nie będzie mieć problemu jeśli chodzi o ilości broni która może walczyć. Jak by miał nosić to wszystko w sposób standardowy to chyba by nie mógł chodzić z taką ilością ekwipunku. Jednak samo posiadanie broni nie znaczy że potrafi się z nich dobrze korzystać. Jak widać Enoki nie do końca umiał wykorzystać jej potencjał. Dwa fuma shurikeny zostały zbite jednym cięciem miecza wprawiając w podziw kuglarza. Cóż trzeba przyznać to temu brunetowi że walczyć to on potrafił. Nie dosyć że wybronił się w tak patowej sytuacji, ale jeszcze dał radę wyjść z kontr atakiem przy wykorzystaniu broni kuglarza. Dwa shurikeny leciały w jego stronę, a trzeci napotkał przeszkodę na drodze. Zniszczył skałę która stała między nimi, ale nie wiadomo co z nim dalej się stało. Poleciał dalej? Chyba powinien bo skoro ją z taką łatwością ściął. Ale może przeszkoda zmieniła troszkę trajektorię lotu? Tego nie wiadomo i było to troszkę mniej ważne. Poleciało to poleciało po co drążyć. Wypadałoby obronić się jakoś, prawdopodobnie miało to jakiś związek z zdolnościami szczepu Mai na temat grawitacji. Czyli trzeba wziąć pod uwagę że mogą one latać dowolnie jak im rozkaże przeciwnik. Więc trzeba się ich pozbyć na jakiś czas. Spod płaszcza pokraki, wychylił głowę wąż i rozwarł paszczę. Kolejny wielki podmuch powietrza poleciał do przodu zgarniając ze sobą dwa fuma shurikeny odrzucając je gdzieś. Może z odrobina szczęścia jeden z nich poleci w miejsce gdzie stoi lub stać będzie wróg? Ale na taki fart to nie raczej nie powinno się liczyć podczas walki. Żelazny siewca stał jednak w zasięgu podmuchu, więc albo się zaprze w miejscu jak ostatnio, albo poleci do tyłu. Co by to nie było na pewno ograniczy mu tym swobodę biegania, bo nie da rady biec, ani na boki ani do przodu. Mógł tylko zapierać się w miejscu, lub polecieć do tyłu. Przy okazji warto zwrócić uwagę na metrową łatwą do zniszczenia skałę. Siła podmuchu ma ją roztrzaskać i porwać kamienie i odłamki prosto w stronę przeciwnika. Porwie również te z ziemi zniszczone wcześniej shurikenem, oraz przy okazji jako że podłoże jest piaskowe porwie z ziemi sporą ilość piasku która poleci do wroga zmuszając go do zamknięcia oczu, lub ich zasłonięcia. Co w przypadku lecących w jego stronę kamieni może być zabawne. Atak leciał na takim obszarze że raczej wróg nie da rady zrobić uniku. Skała byłą zwykłą skałą i nie była z żelaza, więc możliwe że nie stanie się z nią to samo co z wcześniejszymi fuma shurikenami. Sam Masaru po wykonaniu ataku ruszył do przodu dobywając swój miecz, aby dobić obitego i poranionego oponenta w wypadku kiedy wcześniejszy atak się powiedzie oczywiście. Czarne ostrze broni było gotowe by znowu walczyć.
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły brunet o jasnych, żółtych tęczówkach. Cechą charakterystyczną jest głęboka blizna przecinająca twarz. Mężczyzna nosi lekki, przewiewy strój w którego skład wchodzą spodnie, tunika, okrycie głowy i szyi - wszystko w odcieniach bieli.
Widoczny ekwipunek: Płaszcz, tunika, okrycie głowy i szyji, rękawiczki, blaszane plakietki na nadgarstkach oraz pochwa z kataną przypasana u boku.
Walka jak widać nie miała tak szybko się zakończyć, bo kuglarz co rusz wyciągał nowe to asy spod rękawa, które skutecznie hamowały ofensywę przedstawiciela Szczepu Maji. Gdy ten chciał zakończyć walkę, tuż zza pleców wychyliła się marionetka, która silnym podmuchem wiatru nie tylko zatrzymała Kenshiego, ale również zmusiła go do odwrotu, mocno odpychając go do tyłu. Tak jak w tamtym momencie Maji zauważył, przeciwnik wykorzystał ten stan i posłał w Kenshiego dwa Fuma Shurikeny, które jeszcze bardziej nabrały na szybkości gdy wzmocnił je podmuch wiatru. Maji na szczęście władał na tyle wysokimi umiejętnościami, że nawet tak niewygodna sytuacja jak znajdowanie się w powietrzu, nie przeszkadzało temu, by skutecznie odbić nadlatującą broń. Przy okazji tego, Kenshi przygotował również dla oponenta pewną niespodziankę, która jak się chwilę później okazało, miała go nieco zaskoczyć. Masaru, również nie próżnował, posyłając kolejne ostrze, które natrafiło na przeszkodę w postaci skały. To nie był jednak dla Kenshiego problem, gdyż on sam przebywał już w całkiem innym miejscu, a to dzięki wykorzystaniu innej techniki, która bazowała na niesamowitej szybkości, pozostawiając w jednym miejscu zwykłe złudzenie jego obecności. Maji widząc, jak łeb węża ponownie się pojawia i posyła silne podmuchy wiatru chcąc odepchnąć nadlatujące pociski, postanowił nie zmarnować nadarzającej się okazji i wyskoczył do przodu pokonując ostatni dystans - kreśląc kataną w powietrzu, dziwny okrąg, który miał być utrudnić przeciwnikowi odczytanie faktycznego zamiaru ataku.
Masaru opadł na kolano widząc wbite fuma shurikeny w dwie ściany koło niego. Zaklął cicho pod nosem, nie widać było przez maskę co się działo na jego twarzy, i dobrze. Po co ktoś ma widzieć że na jego twarzy malowała się wściekłość? Fakt podjął błędną decyzję o zbiciu broni przy pomocy kukły. Fakt spartolił sprawę. W wigorze walki podjął decyzję o skorzystaniu z miotacza do zbicia pocisków w celu zaoszczędzenia czakry. Bronie zostały odbite i według założeń Enokiego miały polecieć prosto przed siebie na niego. Nie spodziewał się że zostaną aż tak cwanie pokierowane, że polecą w jego boki. Musiałby zapewne użyć kukiełki na jednym z nich, a jakiejś techniki defensywnej na drugiej. Zapewne jednak wynik walki byłby taki sam, ponieważ zająłby obie ręce odsłaniając się na jakiś kolejny atak. Teraz jednak kiedy spudłował, pozostało mu tylko przyjąć broń na klatę. Miał kamizelkę która osłabiała tego typu uderzenia, ale osłabić a zatrzymać dwa latające kawałki stali to różnica. Pewnie skończyłby nabity na nie. Do tego nie miał pewności czy aby na pewno polecą w korpus, a nie np w kończyny lub głowę. Dobrze że sędzia przerwał walkę, bo mogłoby zrobić się nie do końca ciekawie. Kuglarz zdał sobie sprawę że przeciwnik doprowadził do tego że nie potrafił nawet w pełni wykorzystać potencjału swojego klanu. A szkoda. Nie ma co się dłużej nad tym rozwodzić, dostał łomot koncertowo. Wstał i sędzia ich pouczył że przesadzili, wyciągnął jeszcze rękę po jakieś datki na obiad. Westchnął wyciągnął w jego stronę dłoń i wręczył mu kilka monet które były przeznaczone na dzisiejszy obiad kuglarza. Chyba będę musiał połowić ryby pomyślał Enoki wiedząc że pożegnał się z swoim posiłkiem. Obrócił się do zwycięzcy i ukłonił mu się. Dziękuję za walkę, była fenomenalna. Liczę na rewanż w przyszłości. A teraz przejdźmy do interesów, widzę że władasz Raitonem. Nie chciałbyś zarobić 50 Ryo pomagając mi zapełnić jeden z moich zwojów technikami tej natury? Kuglarz taktycznie zmienił temat, uznał że może mimo przegranej coś zyska. Coś materialnego co pomoże mu stać się silniejszym. Co prawda doświadczenie z walki na pewno się przyda, ale jednak taki zwój bardzo by się mu przydał do drugiej kukły. To co chętny ?Zdjął maskę przesuwając ją na czoło i uśmiechnął się szeroko. Trzeba przyznać, że dawno tak dobrze się na bawił. Pierwszy raz spotkał przeciwnika z którym przegrał. No poza przypadkiem kiedy był dzieckiem. Ale na swojej drodze shinobi to była pierwsza osoba która go załatwiła.
Krótki wygląd: Wysoki, szczupły brunet o jasnych, żółtych tęczówkach. Cechą charakterystyczną jest głęboka blizna przecinająca twarz. Mężczyzna nosi lekki, przewiewy strój w którego skład wchodzą spodnie, tunika, okrycie głowy i szyi - wszystko w odcieniach bieli.
Widoczny ekwipunek: Płaszcz, tunika, okrycie głowy i szyji, rękawiczki, blaszane plakietki na nadgarstkach oraz pochwa z kataną przypasana u boku.
Plan który realizował Kenshi, napotykał pewne problemy, ale ktoś kto obserwował pojedynek z boku, dostrzec mógł że to po stronie żelaznego przedstawiciela Szczepu Maji leży inicjatywa, bo to właśnie on przez cały czas szarżował na swojego przeciwnika. Ten, skutecznie się bronił, ale również czynił to tylko do pewnego momentu. Szybkość i zaciętość z jaką walczyli stała na najwyższym poziomie i kwestią tylko pozostawało kiedy Akoraito zacznie się gubić w pojedynku z Sentokim. Moment tego nadszedł zresztą niedługo, w chwili gdy namagnesowane Fuma shurikeny zwróciły się przeciwko swojemu właścicielowi. Ten najwyraźniej nie do końca pojmując istotę zbliżającego się niebezpieczeństwa, postanowił ponownie użyć swojej marionetki, skupiając się na jej wykorzystaniu od frontu. Fuma shurikeny, które jednak błyskawicznie się zbliżały, nadejść miały z innej strony, bo od obu stron oponenta, co mogło się skończyć ostatecznie tragicznie, gdyby nie reakcja sędziego, który w porę zareagował. - Walcz tak, żeby wygrać - odparł spokojnie Kenshi, zwracając się najpierw do sędziego, by po chwili przenieść spojrzenie na kuglarza, który zachował się przyzwoicie, gratulując zwycięzcy wygranej w swoim pojedynku. Sędzia z niezwykłem niezainteresowaniem przyjął to tłumaczenie, dużo większe zainteresowanie wykazując pieniędzmi po które zaraz się zwrócił. W tym momencie Kenshiego ubył Masaru, który wyciągnął kilkanaście monet i wręczył je mężczyźnie który w decydującym momencie zatrzymał mój atak. Ten po otrzymaniu zapłaty za swoją pracę, zbył nas zwykłym machnięciem dłoni i zwrócił swoje kroki w kierunku miasta, najwyraźniej chcąc jak najszybciej ugasić rosnące pragnienie w żołądku. Kuglarz w tym momencie, zwrócił się ponownie do Kenshiego, tym jednak razem z niecodzienną propozycją. Świadomość, że Kenshi miałby udzielić temu chłopakowi swojej własnej energii, która mogłaby zostać w przyszłości wykorzystana przeciwko innym, nie czyniła na nim żadnego wrażenia. Świat był pełen niebezpieczeństw, a śmierć stała tu na każdym zakręcie, stąd nie dziwiła go taka prośba. Szczerze mówiąc, po tym pojedynku wiedząc mniej więcej z kim ma już do czynienia, raczył nawet na tą propozycje przystać, nieco jednak ją modyfikując. - Niech więc tak będzie, uczynię to, ale nie za opłatę a za wymianę. Chcę Twojej wiedzy, na temat marionetek i waszego rzemiosła. Jestem pewny, że potraficie dużo więcej, niż tylko to co mi dotychczas pokazałeś - przedstawiciel szczepu Maji odparł, nie spuszczając ze swojego niedawnego oponenta spojrzenia. Wiedząc jednak, że miejsce gdzie się znajdowali, nie sprzyjało takiej wymianie, a ponadto wysiłek jaki włożyli w walkę, zasługiwał na wynagrodzenie - postanowił pójść o kolejny krok na przód i wystosować kontrpropozycję - Nie jest to odpowiednie miejsce do dobijania handlu. Pozwól się ugościć w Kinkotsu, dobrze nam zrobi wypłukanie z gardeł tego pustynnego piachu - Kenshi jeszcze zaproponował, po czym jeżeli nie spotkał się ze sprzeciwem, ruszył wraz z Masaru w stronę stolicy Atsui, miasta które niedawno opuścili by stoczyć pojedynek i do którego właśnie powracali.