Szlak transportowy
Re: Szlak transportowy
Wlekli się szlakiem transportowym, idąc powoli do celu, który nawet nie interesował Shumei'a. Mieli doprowadzić bezpiecznie karawanę z punktu A do punktu B - ani początek, ani koniec nie leżał w jego sferze zainteresowań, jedynie te przeszkody, które mogły spotkać ich w trakcie. A było ich sporo - pustynni grabieżcy, którzy chcieliby spróbować swoich sił z czwórką początkujących shinobi, bandyci i inne typy spod ciemnej gwiazdy. Używanie robaków w tej sytuacji także nie byłoby zbyt pożyteczne - z jednej strony mogłyby zaalarmować go wcześniej o niebezpieczeństwie, jednak po kilku godzinach drogi, z powodu utraty chakry, musiałby dołączyć do reszty towarów na którymś z wozów i stać się kolejnym ciężarem. Uspokoił więc na razie swoich niewielkich towarzyszy i polecił im spokojnie czekać w połach płaszcza.
0 x
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Szlak transportowy
// lepiej by było jakby Shi odpisała pierwsza chyba, ale nie wiem jak później będzie z moją dostępnością więc nie chce stopować.
Kei złapał rzucony mu prowiant... cóż... lepsze to, niż nic. Na pierwszy rzut oka było przecież widać, że samuraj nie nosił przy sobie żadnego jedzonka. Może to rzeczywiście bezmyślne z jego strony, ale te ponad dwadzieścia lat już jakoś na tym świecie przeżył. Może weźmie są tą sytuację do serca i będzie mądrzejszy na przyszłość? Póki co jednak schował zawiniątka do kieszeni, aby doczekało tam gorszych czasów, niż pierwszy głód. Zastanawiał się, ile w sumie potrwa ich podróż. Póki co ich rola jako ochroniarzy w ogóle nie była zaakcentowana i Seinaru miał cichą nadzieję, że odbiorą wynagrodzenie za samą przechadzkę do Shinrin. Spostrzegł, że od niedawna zrobiło się nieco spokojniej. Ludzie mniej mówili, a cała karawana nie była jakoś szczególnie szumna. Nie był to jednak dla niego powód do smutku. Ten typ nudy podobał mu się. Co prawda wciąż rozglądał się bacznie dookoła, jednak po kilkunastu kilometrach każda czujność by przygasła. Kei zdawał sobie z tego sprawę i pozwolił sobie na nieco rozluźnienia. W końcu nie był tu jedynymi oczami i uszami. Zamiast obserwować, po prostu patrzył, a zamiast nasłuchiwać, coraz częściej zatapiał się we własnych myślach. Po co im ta cała ochrona? Przecież to najbezpieczniejsza i najnudniejsza przeprawa przez las, w jakiej młody samuraj brał udział.
Kei złapał rzucony mu prowiant... cóż... lepsze to, niż nic. Na pierwszy rzut oka było przecież widać, że samuraj nie nosił przy sobie żadnego jedzonka. Może to rzeczywiście bezmyślne z jego strony, ale te ponad dwadzieścia lat już jakoś na tym świecie przeżył. Może weźmie są tą sytuację do serca i będzie mądrzejszy na przyszłość? Póki co jednak schował zawiniątka do kieszeni, aby doczekało tam gorszych czasów, niż pierwszy głód. Zastanawiał się, ile w sumie potrwa ich podróż. Póki co ich rola jako ochroniarzy w ogóle nie była zaakcentowana i Seinaru miał cichą nadzieję, że odbiorą wynagrodzenie za samą przechadzkę do Shinrin. Spostrzegł, że od niedawna zrobiło się nieco spokojniej. Ludzie mniej mówili, a cała karawana nie była jakoś szczególnie szumna. Nie był to jednak dla niego powód do smutku. Ten typ nudy podobał mu się. Co prawda wciąż rozglądał się bacznie dookoła, jednak po kilkunastu kilometrach każda czujność by przygasła. Kei zdawał sobie z tego sprawę i pozwolił sobie na nieco rozluźnienia. W końcu nie był tu jedynymi oczami i uszami. Zamiast obserwować, po prostu patrzył, a zamiast nasłuchiwać, coraz częściej zatapiał się we własnych myślach. Po co im ta cała ochrona? Przecież to najbezpieczniejsza i najnudniejsza przeprawa przez las, w jakiej młody samuraj brał udział.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Re: Szlak transportowy
Widzieliście kiedyś Życie, Przyjaciele?
Ja widziałem.
Miało błękitną poświatę, poprzecinane było pręgami, które nie miały wiele wspólnego z żyłami w ciele ludzkim - były żyłami Matki Ziemi, która w swym wspaniałym dziele stworzenia pobłogosławiła swe dzieci odrobiną mocy, by mogły iść przed siebie nie lękając się Jej nemesis. Każde, najmniejsze stworzenie, pełzające, latające, stąpające dumnie na dwóch nogach, nazwane Królem Ziemi, stworzone by władać i zdobywać dowództwo nad wszelakimi innymi stworzeniami (na sobą wzajem również, chciwość dwunożnych stworzeń nie znała granic) pobłogosławione było inaczej. Każde dostało coś innego w spadku po przodkach - dla jednych była odrobina głupoty, chyba za błędy zeszłego życia (albo złe przepisywanie techniki?), dla drugich wielka mądrość, by mogli rozwijać siebie i całe społeczeństwo, w którym żyli, dla innych parę dobrych słów pochowanych po kieszeniach, aby zabawić rozmową i dać trochę ciepła, a oni tutaj? Seinaru czerpiący z ciszy, Shumei trzymający swoich przyjaciół blisko i Yusuke w roli prawdziwego dowódcy - i kto to widział, żeby dzieciak dowodził starymi końmi? Oni wszyscy. Włączając w to zresztą handlarzy grożących, że za zwracanie się do nich per "pan" zaczną zbierać końskie łajno. Kilometry wędrówki w ciszy zwieńczone zmianą trasy, bo przecież tędy będzie szybciej, na pewno będzie lepiej - zgoda, chodźmy, nikt nie ma tutaj swojego głosu, by wypowiedzieć "to kiepski pomysł", przecież nikt z nich nie pochodził stąd - ba, nie dość, że nie posiadali własnych zapasów na tak długą podróż, to jeszcze nie mieli w rękach mapy, za którą mogli pójść. Jakoś tak to jest, że głupio powiedzieć "to zły pomysł" o czymś, na co nie mamy pomysłu. Kiedy podejmujesz podróż w nieznane bierzesz ją wraz z całym bagażem, który ta oferuje, na pół gwizdka można tu... cokolwiek można? Jeśli już idziesz, idź wyprostowanym, jeśli kroczysz, krocz pewnie, jeśli czuwasz... lepiej, żebyś czuwał nie na żarty. Więc jeśli wędrujesz jedną z dróg, wędruj nią prosto - zawrócenie w połowie zostawi cię samemu sobie na morzu złota pod opieką Luny, a z nią, Bracie, spotkania bywają cięższe niż spotkana z Sol.
Cztery zamarł w bezruchu. Paczki z jedzeniem zostały rzucone, złapał swoją raczej odruchowo, wpatrując się w pulsujący punkt pod ziemią, którego linie zlewały się ze sobą wzajem - piękny pejzaż, iście malowany, przyciągający do siebie swą mocą. Zabrakło nam szalonego malarza, który uwieczniłby chwilę na płótnie, choć nie wiem, czy był on aż tak potrzebny - pejzaż wszak wszczepił się w umysł Shi, porywając wszystkie jego myśli. Shinrin..? Urywki słów zabrzmiały tuż obok niego, kiedy on sięgał zmysłami o wiele dalej. Lasy... Ach, te zielone fale dotykane oddechem Susanoo, rozciągające wokół specyficzną woń kwitnących liści i ściółki leśnej. Nudno. Nudno? Czy tu było nudno? Cienie świadomości ciągle były tu i teraz, gdzie zatrzymało się ciało, które zrobiło już parę kroków w przód, w kierunku tego jednego, lśniącego punktu. W jakiej odległości się znajdował? Nie zanikał w oddali, był blisko... Shi zatrzymał się. Za blisko? Poruszało się? Musiało być żywe... głębinowy drapieżnik? I przede wszystkim - jak głęboko pod powierzchnią siedział i czy przy nim jakiekolwiek zwierzęta przebywały. Nie ma co się łudzić, że to jakaś czerw-krowa, która przyjdzie do nich, zamuczy i pójdzie w swoją stronę paść się na łące.
- Wiadomo wam coś o podziemnych drapieżnikach na tych terenach? - Cztery wrócił do karawany i handlarzy, spoglądając na nich szkarłatnymi oczami. - W niedużej odległości od nas pod ziemią czai się coś dużego. - I zamierzał podać wszelkie inne spostrzeżenia dotyczące tego czegoś. Zresztą zamierzał się jeszcze na to coś obejrzeć, czy czasem się nie rusza. Przede wszystkim - to coś siedziało na ich trasie, prawda?
W końcu nie może być zbyt kolorowo.
Ja widziałem.
Miało błękitną poświatę, poprzecinane było pręgami, które nie miały wiele wspólnego z żyłami w ciele ludzkim - były żyłami Matki Ziemi, która w swym wspaniałym dziele stworzenia pobłogosławiła swe dzieci odrobiną mocy, by mogły iść przed siebie nie lękając się Jej nemesis. Każde, najmniejsze stworzenie, pełzające, latające, stąpające dumnie na dwóch nogach, nazwane Królem Ziemi, stworzone by władać i zdobywać dowództwo nad wszelakimi innymi stworzeniami (na sobą wzajem również, chciwość dwunożnych stworzeń nie znała granic) pobłogosławione było inaczej. Każde dostało coś innego w spadku po przodkach - dla jednych była odrobina głupoty, chyba za błędy zeszłego życia (albo złe przepisywanie techniki?), dla drugich wielka mądrość, by mogli rozwijać siebie i całe społeczeństwo, w którym żyli, dla innych parę dobrych słów pochowanych po kieszeniach, aby zabawić rozmową i dać trochę ciepła, a oni tutaj? Seinaru czerpiący z ciszy, Shumei trzymający swoich przyjaciół blisko i Yusuke w roli prawdziwego dowódcy - i kto to widział, żeby dzieciak dowodził starymi końmi? Oni wszyscy. Włączając w to zresztą handlarzy grożących, że za zwracanie się do nich per "pan" zaczną zbierać końskie łajno. Kilometry wędrówki w ciszy zwieńczone zmianą trasy, bo przecież tędy będzie szybciej, na pewno będzie lepiej - zgoda, chodźmy, nikt nie ma tutaj swojego głosu, by wypowiedzieć "to kiepski pomysł", przecież nikt z nich nie pochodził stąd - ba, nie dość, że nie posiadali własnych zapasów na tak długą podróż, to jeszcze nie mieli w rękach mapy, za którą mogli pójść. Jakoś tak to jest, że głupio powiedzieć "to zły pomysł" o czymś, na co nie mamy pomysłu. Kiedy podejmujesz podróż w nieznane bierzesz ją wraz z całym bagażem, który ta oferuje, na pół gwizdka można tu... cokolwiek można? Jeśli już idziesz, idź wyprostowanym, jeśli kroczysz, krocz pewnie, jeśli czuwasz... lepiej, żebyś czuwał nie na żarty. Więc jeśli wędrujesz jedną z dróg, wędruj nią prosto - zawrócenie w połowie zostawi cię samemu sobie na morzu złota pod opieką Luny, a z nią, Bracie, spotkania bywają cięższe niż spotkana z Sol.
Cztery zamarł w bezruchu. Paczki z jedzeniem zostały rzucone, złapał swoją raczej odruchowo, wpatrując się w pulsujący punkt pod ziemią, którego linie zlewały się ze sobą wzajem - piękny pejzaż, iście malowany, przyciągający do siebie swą mocą. Zabrakło nam szalonego malarza, który uwieczniłby chwilę na płótnie, choć nie wiem, czy był on aż tak potrzebny - pejzaż wszak wszczepił się w umysł Shi, porywając wszystkie jego myśli. Shinrin..? Urywki słów zabrzmiały tuż obok niego, kiedy on sięgał zmysłami o wiele dalej. Lasy... Ach, te zielone fale dotykane oddechem Susanoo, rozciągające wokół specyficzną woń kwitnących liści i ściółki leśnej. Nudno. Nudno? Czy tu było nudno? Cienie świadomości ciągle były tu i teraz, gdzie zatrzymało się ciało, które zrobiło już parę kroków w przód, w kierunku tego jednego, lśniącego punktu. W jakiej odległości się znajdował? Nie zanikał w oddali, był blisko... Shi zatrzymał się. Za blisko? Poruszało się? Musiało być żywe... głębinowy drapieżnik? I przede wszystkim - jak głęboko pod powierzchnią siedział i czy przy nim jakiekolwiek zwierzęta przebywały. Nie ma co się łudzić, że to jakaś czerw-krowa, która przyjdzie do nich, zamuczy i pójdzie w swoją stronę paść się na łące.
- Wiadomo wam coś o podziemnych drapieżnikach na tych terenach? - Cztery wrócił do karawany i handlarzy, spoglądając na nich szkarłatnymi oczami. - W niedużej odległości od nas pod ziemią czai się coś dużego. - I zamierzał podać wszelkie inne spostrzeżenia dotyczące tego czegoś. Zresztą zamierzał się jeszcze na to coś obejrzeć, czy czasem się nie rusza. Przede wszystkim - to coś siedziało na ich trasie, prawda?
W końcu nie może być zbyt kolorowo.
Podtrzymywanie Tsūjitegan: Reberu Shi.
KC: C
97%-2% = 95%
KC: C
97%-2% = 95%
- Nazwa
- Tsūjitegan: Reberu Shi
- Na tej randze użytkownik tego Kekkei Genkai otrzymuje kilka bonusów - między innymi zwiększony zasięg wzroku wzmocnionego techniką, a także dostęp do techniki umożliwiającej oszukiwanie sensorów. Jesteśmy też w stanie wykrywać energię życiową nawet w osobnikach w bardzo ciężkim stanie, a także słyszymy pierwsze dźwięki obserwowanych przedmiotów - nie jesteśmy jednak w stanie określić nic dokładnie, np. nie przytoczymy rozmowy.
- Zasięg
- Koszt Chakry
- E: 8% | D: 6% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: niezauważalne (1/2 podtrzymanie)
- Bonusy
- +25 Percepcji przy aktywowanym Tsūjiteganie
0 x
Re: Szlak transportowy
Skąd: Atsui
Dokąd: Sogen
Czas podróży: 1h
Czas przybycia: 15.30
Środek transportu: Laczki
Dokąd: Sogen
Czas podróży: 1h
Czas przybycia: 15.30
Środek transportu: Laczki
0 x
Re: Szlak transportowy
Uczucie głodu i pragnienia musiało chwile poczekać. Teraz ważniejsze było pierwsze potencjalne niebezpieczeństwo jakie ich spotkało. Coś czekało na nich pod ziemią, czy to jakieś zwierze czy też człowiek kto wie. Yusuke ucieszył się przy okazji z dobrania roli osobie na froncie. Bycie oczami grupy już się powoli zaczęło spłacać. Tylko skąd on o tym wiedział? Najprawdopodobniej posiadał zdolności wykrywania, jednak jakie dokładnie ciężko było stwierdzić. Teraz pozostało jedynie odpowiednio zareagować. Ciężko było to zrobić posiadając tak mało informacji o prawdopodobnym zagrożeniu. Coś znajdowało się pod ziemią na ich trasie. Czyżby to była jakaś pułapka? Zbyt wiele pytań bez odpowiedzi, nie możemy iść prosto na to coś. Chłopak przyjrzał się również Mikoto, miał wrażenie jakby chciał się dowiedzieć czegoś więcej o tym czymś dzięki obserwacji. Dlatego Yusuke stanął i podniósł rękę do góry dając sygnał do zatrzymania się, po czym powiedział: Musimy się zatrzymać, nie możemy tak po prostu zbliżyć się do tego czegoś. Zachowajcie czujność to może być pułapka. Liczył, że dzięki małej przerwie jego towarzyszowi uda się więcej dowiedzieć o tym co sam dostrzegł. Międzyczasie sięgnął prawą rękę do kabury i wyciągnął kunai. Następnie skupił się na obserwacji otoczenia, w końcu ciągle istniało prawdopodobieństwo, że to nie jedyne niebezpieczeństwo czekające na nich.
0 x
Re: Szlak transportowy
Shumei złapał paczkę z prowiantem - zapewne niezbyt obfitym, ale zawsze - i zaczął maszerować dalej. Po pewnym czasie jednak grupka dowiedziała się o nowym, podziemnym zagrożeniu. Aburame nigdy nie słyszał o takich stworzeniach - nie spodziewał się także, iż jego towarzysze byliby lepiej poinformowani. W końcu chyba nikt z nich nie był z tych terenów. Potrzebowali jednak informacji przed ruszeniem w dalszą drogę, w końcu nie mieli zielonego pojęcia o tym, co może ich spotkać jeśli znajdą się nad stworzeniem schowanym pod ziemią. Na szczęście w okolicy był las - oznaczało to, iż dookoła mógł zdobyć całą masę nowych wiadomości.
Odszedł więc kilka kroków od karawany i uklęknął, odwracając się do reszty tyłem. Złożył pojedynczą pieczęć i dotknął dłonią podłoża, rozsyłając dookoła sieć chakry, zamierzając przepytać tutejszych stałych mieszkańców.
- No dalej, maluchy - mruknął - Co takiego może czaić się pod ziemią?
Odszedł więc kilka kroków od karawany i uklęknął, odwracając się do reszty tyłem. Złożył pojedynczą pieczęć i dotknął dłonią podłoża, rozsyłając dookoła sieć chakry, zamierzając przepytać tutejszych stałych mieszkańców.
- No dalej, maluchy - mruknął - Co takiego może czaić się pod ziemią?
KC E
103% - 7% = 96%
103% - 7% = 96%
- Nazwa
- Hijutsu: Mushiyose
- Pieczęci
- Baran i przyłożenie dłoni do dowolnej powierzchni
- Zasięg Max.
- 10 metrów
- Koszt
- E: 7% | D: 5% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: Niezauważalny
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Jest to jedna z podstawowych technik klanu żyjącego w symbiozie z robakami. Użytkownik tejże techniki przykłada dłoń do dowolnej powierzchni i wypuszcza zeń siatkę chakry, która jest swego rodzaju wabikiem dla wszystkich owadów znajdujących się w pobliżu. W ten sposób członek klanu Aburame nawiązuje porozumienie ze stworzeniami, wydobywając z nich na przykład interesujące go informacje. Zwykłe owady potraktowane tą techniką można wykorzystać także do walki. Nie będą one zbyt efektywne, ale mogą być irytujące dla przeciwnika. Technika ta jest także niezwykle przydatna przy oswajaniu owadów, które będziemy chcieli w przyszłości wykorzystać. Ilość uzyskanych owadów, które można użyć do walki od Reberu Ei określa sędzia.
0 x
Re: Szlak transportowy
Oczywiście, drapieżniki, jednak ta informacja wcale nie była taka dokładna, jaką chciałeś uzyskać - ot, drapieżniki... te tereny prosiły się o zbadanie, odkrycie, o poznanie fauny i flory, wsłuchanie się w jej śpiew przekazywany w ciepłym,pustynnym wietrze, a tymczasem chyba przyjdzie im się stąd szybko ewakuować. Ha... ewakuować... Jeszcze nie wiedziałeś, że ewakuacja nie wchodziła w rachubę, bo ten punkcik, który znalazłeś pod ziemią, zdawał sobie równie dobrze sprawę z waszej obecności, co ty z jego. Tak leciało to powiedzenie - kiedy walczysz z potworem uważaj, by samemu nie stać się potworem. Gdy spoglądasz w Otchłań, Otchłań spogląda również w ciebie. To, co tkwiło parę metrów pod glebą nie mogło być niczym innym jak stworem, który był ongiś tylko wymysłem bajarzy - tym cieniem, który czaił się pod łóżkiem i dlatego ciągnęliśmy mamę za skrawek bluzki, żeby sprawdziła, czy na pewno się pod nim nic nie czai. Za dużo bajek, za dużo bajek... Za mało szczegółów i za dużo dziwnych spojrzeń, które handlarze sobie słali - ale to nic, Cztery od początku wiedział, że nie powiedzieli im wszystkiego od początku do końca, zgodził się na to wtedy i godził się na to teraz. Wszyscy mają swoje sekrety. Grunt to zdawać sobie świadomość z tego, że ktoś nie wypowiada wszystkiego na głos pomimo miłych uśmiechów i dobrego słowa, jakie oferował na dzień dobry.
Skoro to coś nie zamierzało się ruszyć, a oni tutaj twierdzili, że nie ma powodów do paniki to chyba nie było, prawda? W każdym razie zamierzał dobrze obserwować teren, gotów zaalarmować, jeśli zaszłyby w tym sielankowym obrazku tętniącym życiem (wbrew temu, co przedstawiał obrazek) jakieś zmiany.
Skoro to coś nie zamierzało się ruszyć, a oni tutaj twierdzili, że nie ma powodów do paniki to chyba nie było, prawda? W każdym razie zamierzał dobrze obserwować teren, gotów zaalarmować, jeśli zaszłyby w tym sielankowym obrazku tętniącym życiem (wbrew temu, co przedstawiał obrazek) jakieś zmiany.
Podtrzymywanie Tsūjitegan: Reberu Shi.
KC: C
95%-2% = 93%
KC: C
95%-2% = 93%
0 x
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Szlak transportowy
Seinaru ziewnął przeciągle. Wydawało mu się, że dzień chyli się już ku końcowi, i że żadne niespodzianki już ich dzisiaj nie spotkają. Gdy nagle ten gość... gość.. przedstawił się w ogóle...? Kei nie zakodował tej informacji, jednak małomówny do tej pory kolega i tak skutecznie zwrócił na siebie uwagę. Zauważył coś. Jak? Cholera wie. Zasygnalizował potencjalne niebezpieczeństwo, po którym Yusuke dał karawanie sygnał do zatrzymania się. Ku uciesze młodego samuraja, samozwańczy przywódca został ostentacyjne zlekceważony. Seinaru nie wiedział czemu, ale dziwną satysfakcję sprawiło mu to, że ego tego młodzieńca zostało sprowadzone do poziomu jego autorytetu w grupie.
- Hi... - Kei stłumił w sobie prawie cały śmiech, lecz jedna sylaba cichutko wydostała się z jego ust na zewnątrz.
Łucznik skierował jednak swój wzrok na kupców, których eskortowali. Wydawali się niezbyt poruszeni całym alarmem. Tak jakby zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa, choć do tej pory raczej nie dzielili się chętnie żadnymi informacjami na ten temat. Ciekawe dlaczego? Seinaru zaczynał nabierać co do nich pewnych konkretnych podejrzeń, którymi jednak z nikim się nie dzielił. Martwiło go to, czy aby na pewno kupcy potrzebują ich do ochrony, czy może raczej do odwrócenia uwagi? Po zachowaniu faceta na wozie (znowu zapomniał imienia) wywnioskował, że był on przygotowany na to, co zobaczył ich małomówny kolega. Kei nie miał jednak ochoty być jedynie mięsem armatnim na tej wyprawie. Wraz z nakazem przywódcy karawany o ich dalszym planie wędrówki, młody samuraj zdjął z pleców łuk i poprawił kołczan na plecach. Nie odezwał się, lecz zamierzał podporządkować. Szedł spokojnie na tyle karawany jak do tej pory, aż do linii drzew. Gdy tylko wejdą do lasu, Samuraj wskakuje na drzewo i dalej porusza ponad ziemią. W lesie to po prostu najlepsza taktyka, a inni niech robią co chcą. Nie było już sensu zostawać w zwartej formacji w miejscu, gdzie można zostać niezauważalnie otoczonym. Lepiej było zostawać w dystansie od siebie i alarmować się wzajemnie o zagrożeniach z wyprzedzeniem, w przerzedzonej grupie. Poza tym istniał jeszcze jeden powód, dla którego Kei wybrał taką, a nie inną formę dalszej podróży. Jeśli coś jest pod ziemią, to trudniej będzie temu czemuś chapnąć go na drzewie. Proste. Nie mówił jednak na głos tego, co i tak każdy pomyślał. Po prostu jako pierwszy pomyślał o sobie.
- Hi... - Kei stłumił w sobie prawie cały śmiech, lecz jedna sylaba cichutko wydostała się z jego ust na zewnątrz.
Łucznik skierował jednak swój wzrok na kupców, których eskortowali. Wydawali się niezbyt poruszeni całym alarmem. Tak jakby zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa, choć do tej pory raczej nie dzielili się chętnie żadnymi informacjami na ten temat. Ciekawe dlaczego? Seinaru zaczynał nabierać co do nich pewnych konkretnych podejrzeń, którymi jednak z nikim się nie dzielił. Martwiło go to, czy aby na pewno kupcy potrzebują ich do ochrony, czy może raczej do odwrócenia uwagi? Po zachowaniu faceta na wozie (znowu zapomniał imienia) wywnioskował, że był on przygotowany na to, co zobaczył ich małomówny kolega. Kei nie miał jednak ochoty być jedynie mięsem armatnim na tej wyprawie. Wraz z nakazem przywódcy karawany o ich dalszym planie wędrówki, młody samuraj zdjął z pleców łuk i poprawił kołczan na plecach. Nie odezwał się, lecz zamierzał podporządkować. Szedł spokojnie na tyle karawany jak do tej pory, aż do linii drzew. Gdy tylko wejdą do lasu, Samuraj wskakuje na drzewo i dalej porusza ponad ziemią. W lesie to po prostu najlepsza taktyka, a inni niech robią co chcą. Nie było już sensu zostawać w zwartej formacji w miejscu, gdzie można zostać niezauważalnie otoczonym. Lepiej było zostawać w dystansie od siebie i alarmować się wzajemnie o zagrożeniach z wyprzedzeniem, w przerzedzonej grupie. Poza tym istniał jeszcze jeden powód, dla którego Kei wybrał taką, a nie inną formę dalszej podróży. Jeśli coś jest pod ziemią, to trudniej będzie temu czemuś chapnąć go na drzewie. Proste. Nie mówił jednak na głos tego, co i tak każdy pomyślał. Po prostu jako pierwszy pomyślał o sobie.
Do wspinaczki na drzewo:
- Nazwa
- Kinobori no Waza
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Na ciało
- Koszt
- Minimalny, nieodczuwalny
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Kolejna z podstawowych jutsu, które potrafią wykorzystać nawet największe świeżaki spomiędzy ninja. Technika ta pozwala na odpowiednią kontrolę i kumulację chakry w z góry określonym miejscu - tu są to stopy. Dzięki temu shinobi jest w stanie poruszać się po powierzchniach pionowych, a nawet poziomych (tylko w sprzeczności z grawitacją), czyli prościej - po ścianach i sufitach, drzewach, gałęziach, i po czym tylko nam przyjdzie ochota - nie wliczając wody.
Uwaga: Odpowiednio skumulowana chakra w stopach nie wyklucza korzystania z innych technik w trakcie jej używania.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Re: Szlak transportowy
Kupców nie obchodziła informacja o obecności drapieżników - niedobrze, mogło to wskazywać na to, iż byli lekkomyślni lub nie znali tych terenów. Shumei postanowił się jednak podzielić zdobytymi informacjami z resztą drużyny, w końcu każda informacja była w tej nieznanej i widocznie nieprzyjaznej okolicy na wagę złota.
- Pod ziemią zakopują się wielkie pająki - powiedział wystarczająco głośno by usłyszeli go zarówno jego towarzysze z przodu, jak i z tyłu - W lesie są zaś wielkie drapieżniki.
Wbił potem znów wzrok w granicę lasu, do którego się zbliżali. Nie zamierzał zatrzymywać tak ważnych informacji dla siebie. Zastanawiał się, czy w puszczy przepytać jeszcze raz tamtejsze owady, zdecydował jednak że powinien oszczędzać chakrę. Gdy weszli między drzewa również wskoczył na pobliskie konary i zaczął podróżować przeskakując po gałęziach - było to o wiele bardziej rozsądne w okolicy, gdzie żyły stwory mogące atakować spod ziemi.
- Pod ziemią zakopują się wielkie pająki - powiedział wystarczająco głośno by usłyszeli go zarówno jego towarzysze z przodu, jak i z tyłu - W lesie są zaś wielkie drapieżniki.
Wbił potem znów wzrok w granicę lasu, do którego się zbliżali. Nie zamierzał zatrzymywać tak ważnych informacji dla siebie. Zastanawiał się, czy w puszczy przepytać jeszcze raz tamtejsze owady, zdecydował jednak że powinien oszczędzać chakrę. Gdy weszli między drzewa również wskoczył na pobliskie konary i zaczął podróżować przeskakując po gałęziach - było to o wiele bardziej rozsądne w okolicy, gdzie żyły stwory mogące atakować spod ziemi.
0 x
Re: Szlak transportowy
Mimo ostrzeżenia kupcy dalej przesuwali się do przodu, próbując ominąć zagrożenie. Ich decyzja nie spodobała się Yusuke, który miał coraz większe zastrzeżenia co do misji. Nie mógł się oprzeć wrażeniu jakby ich zleceniodawcy coś ukrywali. Już wcześniej miał pewne obiekcje co do tego, jednak z każdą ich decyzją były one większe. Nie widząc sensu dalszego przekonywania do postoju, chłopak zrobił to samo co jego dwaj wspólnicy. Wszedł na drzewa za pomocą techniki Kimiwari no Waza i poruszał się dalej przeskakując z jednego drzewa na drugie. Chciał tym samym zmusić kupców do zatrzymania się, przecież już trójka ich ochroniarzy delikatnie oddaliła się od nich pozostawiając ich samych. Skoro byliśmy tylko od straszenia przed bandytami, to w teorii postąpiliśmy dobrze. Jednak gdyby okazało się, że zleceniodawcy liczą na coś więcej to tym samym dowiedliby że pewne fakty zataili przed swoimi ochroniarzami. Yusuke miał przy okazji dobry widok z góry na karawanę, przy okazji ubezpieczył się przed atakiem pająka z ziemi. Spokojnie obserwował co dzieje się z ich małą wycieczką, gotowy do działania w każdej chwili.
- Nazwa
- Kinobori no Waza
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Na ciało
- Koszt
- Minimalny, nieodczuwalny
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Kolejna z podstawowych jutsu, które potrafią wykorzystać nawet największe świeżaki spomiędzy ninja. Technika ta pozwala na odpowiednią kontrolę i kumulację chakry w z góry określonym miejscu - tu są to stopy. Dzięki temu shinobi jest w stanie poruszać się po powierzchniach pionowych, a nawet poziomych (tylko w sprzeczności z grawitacją), czyli prościej - po ścianach i sufitach, drzewach, gałęziach, i po czym tylko nam przyjdzie ochota - nie wliczając wody.
Uwaga: Odpowiednio skumulowana chakra w stopach nie wyklucza korzystania z innych technik w trakcie jej używania.
0 x
Re: Szlak transportowy
Słyszałem wiele opowieści w swoim życiu, a każda z nich była magiczna na swój sposób - były te obyczajowe, gdzie rodziny próbowały sobie poradzić z codziennością, te romantyczne, w których miłość przezwyciężała wszystko i te, w których nie mogła niczego zdziałać - i w końcu słyszałem też takie opowieści o tych imbecylach, którzy w ogóle ze sobą współpracować nie potrafili. Te ostatnie były najzabawniejsze.
Wszyscy w nich umierali.
Nie było chyba niczego śmiesznego w tym, że ich tymczasowy przywódca nie miał żadnego posłuchu u karawaniarzy - kiedy nikt nie słucha tego, co mówi dowodzący, to zazwyczaj kończyło się to dosyć marnie - niestety (czy tez stety) w tym wypadku Shi nie uważał, żeby zatrzymywanie się było jakimkolwiek rozwiązaniem. Skierował swoje oczy na Shumeia i skinął głową - z czystego szacunku dla zdolności młodego człowieka - i w podzięce za informacje, które pozyskali. Więc pająk? Nie, nie - pająki. Liczba mnoga. Wystarczyło jeszcze raz zwrócić szkarłatne, odbijające mętny blask gasnącego dnia ślepia na ziemię przed nimi, by dwa kilometry przed nim i dziesiątki metrów wokół niego przestały kryć swe tajemnice o wszystkim, co żywe. Majaczyły w oddali wyrastające sylwetki, niewyraźne... Więc - zatrzymać się? Nie. Jeśli stajesz przed nieuniknionym to nieuniknione wcale nie ustąpi ci drogi. Możesz tylko iść naprzód lub jak zostało wspomniane - zawrócić, ta ostatnia opcja z bardzo wielu względów nie wchodziła w grę. Oczywiście, że najlepiej zrobić cały wywiad środowiskowy, prześledzić tereny, ale nie mieli na to zbyt wiele czasu - noc kroczyła dumnie i usuwała dzień w cień, jej dostojne kroki niemym dreszczem wspinały się po karku, błogosławiąc odrobiną chłodu. Zmęczenie? Shi chwilowo o tym zmęczeniu zapomniał. Jego umysł stał w pełnej gotowości do działania. Jak się okazywało - chyba nie dość pełnej, skoro nie zdążył nawet nic powiedzieć, kiedy towarzysze rozpierzchli się na wieść o pająkach, kiedy już wkroczyli na ziemię obiecaną, pokrytą słodyczą zieleni, a teraz obleczoną w cienie przez uśmiechającą się pod nosem Mojrę. Wypadało więc wyjść jej na spotkanie i łagodnie się powitać.
Idący na śmierć pozdrawiają Cię.
Cztery nie potrzebował więcej niż małego drgnięcia od strony pająka.
- Atakuje! - Dłoń shinobi powędrowała do pochwy przy pasie, wyciągając jeden kunai i odwrócił się on przodem do stworzenia. - Do przodu! - Naprzód moja desko i te sprawy... Czwórce niestety do śmiechu nie było. Wydał te krótkie polecenie do karawaniarzy - bo człowiek w strachu i panice robi różne rzeczy, ale jedno działa na człowieku w szoku najlepiej - krótki, mocny rozkaz.
Oby wystarczył na uratowanie ich życia. Sam jednak z tyłu nie zamierzał zostawać. W tym momencie był jedynym, który mógł oddzielić kupców od wielkiego pająka.
Właśnie: pająka. Jak funkcjonują drapieżniki nocne i te, które nie polegają na wzroku? Słuch? Zupełnie nie znał się na pająkach... jednak ta myśl krzątała się po jego umyśle od momentu zobaczenia podziemnego stworzenia. Ostatecznie teraz były to sekundy możliwości na działanie. Tak czy siak zaryzykował od razu, wytwarzając sztuczny obieg czakry w jednym drzewie. Rzecz jasna nie w tym, na którym siedział Seinaru - najlepiej na takim, które pięknie mu pajączka wystawi. Jeśli to coś, co do normalnych zwierzątek hodowlanych nie należało, korzystało z jakiś sensorów, to może da się nabrać? Szczerze nie wierzył w to, ale ryzyko warte było świeczki.
- Nie ruszajcie się! - Nie ruszajcie? Ano jakoś tak chyba to było, że drapieżniki lubią gonić za uciekającą ofiarą...
Taką bajkę też kiedyś słyszałem.
Rzecz jasna ni ruszajcie, jeśli uciekli za wozy.
Tak czy siak zamierzał stworzonko poczęstować kunaiem w paszczę. I nie ukrywając - liczył na towarzyszy, których czuł w pobliżu - a z pewnością na łucznika, który figurował na drzewie bliżej pająka.
Wszyscy w nich umierali.
Nie było chyba niczego śmiesznego w tym, że ich tymczasowy przywódca nie miał żadnego posłuchu u karawaniarzy - kiedy nikt nie słucha tego, co mówi dowodzący, to zazwyczaj kończyło się to dosyć marnie - niestety (czy tez stety) w tym wypadku Shi nie uważał, żeby zatrzymywanie się było jakimkolwiek rozwiązaniem. Skierował swoje oczy na Shumeia i skinął głową - z czystego szacunku dla zdolności młodego człowieka - i w podzięce za informacje, które pozyskali. Więc pająk? Nie, nie - pająki. Liczba mnoga. Wystarczyło jeszcze raz zwrócić szkarłatne, odbijające mętny blask gasnącego dnia ślepia na ziemię przed nimi, by dwa kilometry przed nim i dziesiątki metrów wokół niego przestały kryć swe tajemnice o wszystkim, co żywe. Majaczyły w oddali wyrastające sylwetki, niewyraźne... Więc - zatrzymać się? Nie. Jeśli stajesz przed nieuniknionym to nieuniknione wcale nie ustąpi ci drogi. Możesz tylko iść naprzód lub jak zostało wspomniane - zawrócić, ta ostatnia opcja z bardzo wielu względów nie wchodziła w grę. Oczywiście, że najlepiej zrobić cały wywiad środowiskowy, prześledzić tereny, ale nie mieli na to zbyt wiele czasu - noc kroczyła dumnie i usuwała dzień w cień, jej dostojne kroki niemym dreszczem wspinały się po karku, błogosławiąc odrobiną chłodu. Zmęczenie? Shi chwilowo o tym zmęczeniu zapomniał. Jego umysł stał w pełnej gotowości do działania. Jak się okazywało - chyba nie dość pełnej, skoro nie zdążył nawet nic powiedzieć, kiedy towarzysze rozpierzchli się na wieść o pająkach, kiedy już wkroczyli na ziemię obiecaną, pokrytą słodyczą zieleni, a teraz obleczoną w cienie przez uśmiechającą się pod nosem Mojrę. Wypadało więc wyjść jej na spotkanie i łagodnie się powitać.
Idący na śmierć pozdrawiają Cię.
Cztery nie potrzebował więcej niż małego drgnięcia od strony pająka.
- Atakuje! - Dłoń shinobi powędrowała do pochwy przy pasie, wyciągając jeden kunai i odwrócił się on przodem do stworzenia. - Do przodu! - Naprzód moja desko i te sprawy... Czwórce niestety do śmiechu nie było. Wydał te krótkie polecenie do karawaniarzy - bo człowiek w strachu i panice robi różne rzeczy, ale jedno działa na człowieku w szoku najlepiej - krótki, mocny rozkaz.
Oby wystarczył na uratowanie ich życia. Sam jednak z tyłu nie zamierzał zostawać. W tym momencie był jedynym, który mógł oddzielić kupców od wielkiego pająka.
Właśnie: pająka. Jak funkcjonują drapieżniki nocne i te, które nie polegają na wzroku? Słuch? Zupełnie nie znał się na pająkach... jednak ta myśl krzątała się po jego umyśle od momentu zobaczenia podziemnego stworzenia. Ostatecznie teraz były to sekundy możliwości na działanie. Tak czy siak zaryzykował od razu, wytwarzając sztuczny obieg czakry w jednym drzewie. Rzecz jasna nie w tym, na którym siedział Seinaru - najlepiej na takim, które pięknie mu pajączka wystawi. Jeśli to coś, co do normalnych zwierzątek hodowlanych nie należało, korzystało z jakiś sensorów, to może da się nabrać? Szczerze nie wierzył w to, ale ryzyko warte było świeczki.
- Nie ruszajcie się! - Nie ruszajcie? Ano jakoś tak chyba to było, że drapieżniki lubią gonić za uciekającą ofiarą...
Taką bajkę też kiedyś słyszałem.
Rzecz jasna ni ruszajcie, jeśli uciekli za wozy.
Tak czy siak zamierzał stworzonko poczęstować kunaiem w paszczę. I nie ukrywając - liczył na towarzyszy, których czuł w pobliżu - a z pewnością na łucznika, który figurował na drzewie bliżej pająka.
Podtrzymywanie Tsūjitegan: Reberu Shi.
KC: C
93%-2% = 91%
Użycie: Kajiwatoru no Jutsu
91%-15% = 76%
KC: C
93%-2% = 91%
Użycie: Kajiwatoru no Jutsu
91%-15% = 76%
- Nazwa
- Tsūjitegan: Reberu Shi
- Na tej randze użytkownik tego Kekkei Genkai otrzymuje kilka bonusów - między innymi zwiększony zasięg wzroku wzmocnionego techniką, a także dostęp do techniki umożliwiającej oszukiwanie sensorów. Jesteśmy też w stanie wykrywać energię życiową nawet w osobnikach w bardzo ciężkim stanie, a także słyszymy pierwsze dźwięki obserwowanych przedmiotów - nie jesteśmy jednak w stanie określić nic dokładnie, np. nie przytoczymy rozmowy.
- Zasięg
- Koszt Chakry
- E: 8% | D: 6% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: niezauważalne (1/2 podtrzymanie)
- Bonusy
- +25 Percepcji przy aktywowanym Tsūjiteganie
- Nazwa
- Kajiwatoru no Jutsu
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg Max.
- 100 metrów
- Koszt
- E: 24% | D: 18% | C: 15% | B: 12% | A: 9% | S: 6% | S+: 3% (za 3 sztuczne układy)
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Jest to pierwsza technika z wachlarza dostępnego dla użytkowników Tsūjitegana. Posiadacz czerwonych oczu, używając tej techniki, potrafi zyskać znaczącą przewagę nad różnorakimi sensorami, a zwłaszcza nad członkami klanu Hyuuga. Jak ona działa? Otóż aktywując Kajiwatoru no jutsu shinobi może skopiować i wytworzyć sztuczny obieg chakry na dowolnej powierzchni, jak na przykład w manekinach, klonach, lub na upartego - nawet w głazie. Dzięki temu może on zmylić białookich tropicieli, a sensorów wprawić w osłupienie. Oczywiście większość ludzi nie jest na tyle tępych by nie zauważyć że kamień nie może mieć obiegu chakry, ale zawsze ma się tę przewagę!
SIŁA 4
WYTRZYMAŁOŚĆ 10
SZYBKOŚĆ 10
PERCEPCJA 10
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 8
WYTRZYMAŁOŚĆ 10
SZYBKOŚĆ 10
PERCEPCJA 10
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 8
0 x
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Szlak transportowy
//nikt nie jest na drzewie, wszyscy jesteśmy na ziemi tak jak wędrowaliśmy z karawaną - info od Takeshiego
Niestety, nie dane było im dotrzeć nawet do granicy lasu. Okazało się, że wcześniejsze ostrzeżenia ich obserwatora nie były bezpodstawne. Spróbowali co prawda ominąć zagrożenie, ale zagrożenie nie chciało dać się wykiwać tak łatwo. Po przejściu jeszcze kilkudziesięciu metrów, za plecami wszystkich spacerowiczów rozległ się dziwny rumor. Seinaru, razem ze wszystkimi zapewne, momentalnie obrócił się przez ramię, aby ujrzeć tam wielkiego pajęczaka wygrzebującego się z ziemi. W tej samej chwili położył strzałę na cięciwie.
- Kilka większych zwierzaczków... - Powtórzył ironicznym tonem słowa, którymi przed chwilą uspokajał ich kupiec. Raczej głupiec... Niemniej jednak, ich Obserwator już działał, imponujące tempo... Mimo jego polecenia, naprawdę trudno było zostać w miejscu najbliżej zagrożenia.
- Jeśli walczycie na dystans, atakujcie z różnych stron, żeby go zamęczyć... - On sam miał już strzałę położoną na naciągniętej cięciwie. Chciał być przygotowanym i trzymać pająka na muszce, celować w jego oczy, jednak nie atakować jako pierwszy. Cały czas obserwował pająka, aby tamten nie mógł jednym susem dostać się pod sam nos Łucznika. Miał zamiar trzymać dystans tak długo, jak tylko było to możliwe. Wyglądało jednak na to, że nie będzie to kaszka z mleczkiem. Kei nigdy nie widział niczego podobnego, a jego nogi nieco drżały. Drapieżnik takich rozmiarów z łatwością mógłby zabić ich wszystkich i na pewno nie wycofa się po jednym strzale. Trzeba będzie znaleźć na niego sposób inny niż zwykła siła, którą na pewno nie dysponowali. Bał się. Nigdy nie lubił bezpośrednich starć, a większość celów w jego życiu stanowiły tarcze i manekiny. Teraz jednak powoli docierało do niego, że zagląda w oczy śmierci i powoli zaczął tracić zimną krew. Gdy tylko kunai poleciał w stronę bestii i zapewne zaczęła ona atakować swojego agresora, wówczas Kei odskakuje do tyłu, aby zacząć formować kwadrat dookoła przeciwnika i posyła swój pocisk, celując w oczy pająka. Miał nadzieję, że nawet jeśli nie osłabi to jego orientacji w terenie, to przynajmniej sprawi duży ból. Przede wszystkim jednak miał nadzieję, że inni pójdą w jego ślady i będą "nadgryzać" zwierzaka atakami z różnych stron, aby nie mógł on skupić się na jednym celu. To był na razie jego najlepszy pomysł na przeżycie całej grupy.
Niestety, nie dane było im dotrzeć nawet do granicy lasu. Okazało się, że wcześniejsze ostrzeżenia ich obserwatora nie były bezpodstawne. Spróbowali co prawda ominąć zagrożenie, ale zagrożenie nie chciało dać się wykiwać tak łatwo. Po przejściu jeszcze kilkudziesięciu metrów, za plecami wszystkich spacerowiczów rozległ się dziwny rumor. Seinaru, razem ze wszystkimi zapewne, momentalnie obrócił się przez ramię, aby ujrzeć tam wielkiego pajęczaka wygrzebującego się z ziemi. W tej samej chwili położył strzałę na cięciwie.
- Kilka większych zwierzaczków... - Powtórzył ironicznym tonem słowa, którymi przed chwilą uspokajał ich kupiec. Raczej głupiec... Niemniej jednak, ich Obserwator już działał, imponujące tempo... Mimo jego polecenia, naprawdę trudno było zostać w miejscu najbliżej zagrożenia.
- Jeśli walczycie na dystans, atakujcie z różnych stron, żeby go zamęczyć... - On sam miał już strzałę położoną na naciągniętej cięciwie. Chciał być przygotowanym i trzymać pająka na muszce, celować w jego oczy, jednak nie atakować jako pierwszy. Cały czas obserwował pająka, aby tamten nie mógł jednym susem dostać się pod sam nos Łucznika. Miał zamiar trzymać dystans tak długo, jak tylko było to możliwe. Wyglądało jednak na to, że nie będzie to kaszka z mleczkiem. Kei nigdy nie widział niczego podobnego, a jego nogi nieco drżały. Drapieżnik takich rozmiarów z łatwością mógłby zabić ich wszystkich i na pewno nie wycofa się po jednym strzale. Trzeba będzie znaleźć na niego sposób inny niż zwykła siła, którą na pewno nie dysponowali. Bał się. Nigdy nie lubił bezpośrednich starć, a większość celów w jego życiu stanowiły tarcze i manekiny. Teraz jednak powoli docierało do niego, że zagląda w oczy śmierci i powoli zaczął tracić zimną krew. Gdy tylko kunai poleciał w stronę bestii i zapewne zaczęła ona atakować swojego agresora, wówczas Kei odskakuje do tyłu, aby zacząć formować kwadrat dookoła przeciwnika i posyła swój pocisk, celując w oczy pająka. Miał nadzieję, że nawet jeśli nie osłabi to jego orientacji w terenie, to przynajmniej sprawi duży ból. Przede wszystkim jednak miał nadzieję, że inni pójdą w jego ślady i będą "nadgryzać" zwierzaka atakami z różnych stron, aby nie mógł on skupić się na jednym celu. To był na razie jego najlepszy pomysł na przeżycie całej grupy.
Ukryty tekst
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość