Wioska Kirisu
- Ichirou
- Posty: 4025
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Wioska Kirisu
Zdanie Shou było jeszcze bardziej gówno warte niż przedtem, ponieważ ten wyzionął ducha już chwile temu, leżąc wykrwawiony w Wielbłądzim Paluchu. Ciężko było nabrać autorytetu do zarządcy osady, który nieświadomie biesiadował z oprychami i dał się zabić tancerce, do której się ślinił. Sypać mądrościami z rękawa mógł każdy, ale podjąć odpowiednie, zdecydowane działania mogły już tylko silne jednostki. W przypadku konfliktu na linii Sabak - Kaguya nie było miejsca na jakąkolwiek inną postawę niż żądza krwi. Asahi był przekonania, że zbyt miękkie podejście do wroga i szukanie jakichś bardziej dyplomatycznych kompromisów pozwoli kościanym wykorzystać tę słabość. Ci przegrani, którzy chcieli odejść od ciągłych wojen i spróbować nowej, bardziej pokojowej polityki, otrzymali przecież szansę i mogli dołączyć do Nariko. Tych Ichirou był w stanie oszczędzić. Dla pozostałych litości nie było.
Tancerka szybko zmieniała swoją pozycję, eliminując napotkanych po drodze strażników. Przynajmniej tyle, że robiła przy tym sporo szumu i po odgłosach walk dał się ją wytropić. Sentoki rzecz jasna popędził w tym kierunku i wreszcie ją ujrzał w świetle księżyca, kiedy ta dobijała kolejnego z tutejszych. Suka zamierzała uciec, ale najpierw cisnęła w jego stronę salwą kunaiów. Kunaiów, które dopiero w następnym momencie okazały się śmiertelnie niebezpieczne. Pojawił się bowiem charakterystyczny syk, który wymagał natychmiastowej reakcji.
Ichirou zamierzał jak najprędzej skręcić w bok, by zejść z toru lotu pocisków, zasłaniając się tuż przed sobą piaskową ścianką. Kyo jednak nie był bezczynny i równie prędko podjął samodzielne działanie, mające na celu zapewnienie im bezpieczeństwa. Od razu ułożył jedną łapę w pół pieczęci i wyzwolił z ciała energię, która błyskawicznie przemieniła się w podmuch wiatru skierowany na salwę celem jej strącenia.
Sabaku zamierzał zaraz po tym nadrobić stracony dystans i doścignąć uciekinierkę. Chciał utrzymywać odległość kilkunastu, może dwudziestu metrów, aby mieć ją cały czas na oku, ale też móc w porę zareagować na wszelkie ewentualność. Fakt, mógł spróbować wykończyć ją natychmiast, ale liczył, że ta ucieka w jakieś konkretne miejsce. Być może pędziła do swej kryjówki? Byłoby świetnie. Sabaku z wielką chęcią zniszczyłby całe gniazdo tego robactwa.
Tancerka szybko zmieniała swoją pozycję, eliminując napotkanych po drodze strażników. Przynajmniej tyle, że robiła przy tym sporo szumu i po odgłosach walk dał się ją wytropić. Sentoki rzecz jasna popędził w tym kierunku i wreszcie ją ujrzał w świetle księżyca, kiedy ta dobijała kolejnego z tutejszych. Suka zamierzała uciec, ale najpierw cisnęła w jego stronę salwą kunaiów. Kunaiów, które dopiero w następnym momencie okazały się śmiertelnie niebezpieczne. Pojawił się bowiem charakterystyczny syk, który wymagał natychmiastowej reakcji.
Ichirou zamierzał jak najprędzej skręcić w bok, by zejść z toru lotu pocisków, zasłaniając się tuż przed sobą piaskową ścianką. Kyo jednak nie był bezczynny i równie prędko podjął samodzielne działanie, mające na celu zapewnienie im bezpieczeństwa. Od razu ułożył jedną łapę w pół pieczęci i wyzwolił z ciała energię, która błyskawicznie przemieniła się w podmuch wiatru skierowany na salwę celem jej strącenia.
Sabaku zamierzał zaraz po tym nadrobić stracony dystans i doścignąć uciekinierkę. Chciał utrzymywać odległość kilkunastu, może dwudziestu metrów, aby mieć ją cały czas na oku, ale też móc w porę zareagować na wszelkie ewentualność. Fakt, mógł spróbować wykończyć ją natychmiast, ale liczył, że ta ucieka w jakieś konkretne miejsce. Być może pędziła do swej kryjówki? Byłoby świetnie. Sabaku z wielką chęcią zniszczyłby całe gniazdo tego robactwa.
Ukryty tekst
0 x
- Ichirou
- Posty: 4025
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Wioska Kirisu
Zagrożenie w postaci salwy pocisków z wybuchowymi notkami zostało zneutralizowane, w czym młody kocur miał dość spory udział. Było to kolejne pozytywne zaskoczenie dla brązowowłosego, który chyba coraz bardziej doceniał dość niepozornego kompana. Kyo zaprezentował się bowiem jako świetny wojownik i wyglądało na to, że w przyszłości będzie jeszcze niejeden raz z niego użytek.
Wrażenia z działań kociego sojusznika należało zostawić jednak na później. Teraz była robota do wykonania i sprawa do zamknięcia. Tancerka wciąż gnała przed siebie, ale tylko do pewnego momentu, w którym zdecydowała się odwrócić i kolejny raz zaatakować, pierdoląc przy tym od rzeczy. Głupia. Spodziewała się, że jakiś śmieszny, wodny atak mu w jakikolwiek sposób zagrozi? Ichirou-dono już przymierzał się do obrony, w międzyczasie zauważając jedną rzecz - kobieta przestała być kobietą. Sentoki najwyraźniej dał się zwieść prostej sztuczce.
Powołał do ruchu piach znajdujący się przed nim (w końcu byli na pustyni, ale jeśli takowego nie było, to po prostu użył zasobów z gurdy), by wytworzyć przed sobą sporych rozmiarów tarczę, która powinna zatrzymać na sobie technikę żywiołu wody.
- Schwytajmy go - powiedział w tym samym momencie do Kyo, na co ten zeskoczył z chmurki i od lewej strony, nieco po łuku miał popędzić na przeciwnika. Sabaku natomiast planował przemieścić się w prawo i zaatakować oponenta, ale nie ze skutkiem śmiertelnym. Asahi wypuścił przed siebie piasek jak i przelał chakrę na ten znajdujący się wokół wroga, żeby go schwytać i unieruchomić. Okoliczne tereny były naturalnym królestwem rodu Sabaku, wszędobylski piach działał na korzyść złotookiego bohatera. W razie potrzeby mógł z podłoża wytworzyć kolejną mackę, by oplątać nogę przeciwnika, a zaraz po tym całe jego ciało. Kyo natomiast, otrzymując dość prostą instrukcję, w pierwszej kolejności zamierzał swym ruchem odciągnąć uwagę, a także zająć oponenta ewentualnymi atakami, które jednak nie były mierzone na śmiertelne.
W razie potrzeby i nadejścia jakiegoś zagrożenia, władca piasku był gotów do postawienia odpowiedniej zapory ze swojego budulca zarówno przed sobą jak i swoim mniejszym kompanem.
Wrażenia z działań kociego sojusznika należało zostawić jednak na później. Teraz była robota do wykonania i sprawa do zamknięcia. Tancerka wciąż gnała przed siebie, ale tylko do pewnego momentu, w którym zdecydowała się odwrócić i kolejny raz zaatakować, pierdoląc przy tym od rzeczy. Głupia. Spodziewała się, że jakiś śmieszny, wodny atak mu w jakikolwiek sposób zagrozi? Ichirou-dono już przymierzał się do obrony, w międzyczasie zauważając jedną rzecz - kobieta przestała być kobietą. Sentoki najwyraźniej dał się zwieść prostej sztuczce.
Powołał do ruchu piach znajdujący się przed nim (w końcu byli na pustyni, ale jeśli takowego nie było, to po prostu użył zasobów z gurdy), by wytworzyć przed sobą sporych rozmiarów tarczę, która powinna zatrzymać na sobie technikę żywiołu wody.
- Schwytajmy go - powiedział w tym samym momencie do Kyo, na co ten zeskoczył z chmurki i od lewej strony, nieco po łuku miał popędzić na przeciwnika. Sabaku natomiast planował przemieścić się w prawo i zaatakować oponenta, ale nie ze skutkiem śmiertelnym. Asahi wypuścił przed siebie piasek jak i przelał chakrę na ten znajdujący się wokół wroga, żeby go schwytać i unieruchomić. Okoliczne tereny były naturalnym królestwem rodu Sabaku, wszędobylski piach działał na korzyść złotookiego bohatera. W razie potrzeby mógł z podłoża wytworzyć kolejną mackę, by oplątać nogę przeciwnika, a zaraz po tym całe jego ciało. Kyo natomiast, otrzymując dość prostą instrukcję, w pierwszej kolejności zamierzał swym ruchem odciągnąć uwagę, a także zająć oponenta ewentualnymi atakami, które jednak nie były mierzone na śmiertelne.
W razie potrzeby i nadejścia jakiegoś zagrożenia, władca piasku był gotów do postawienia odpowiedniej zapory ze swojego budulca zarówno przed sobą jak i swoim mniejszym kompanem.
Ukryty tekst
0 x
- Ichirou
- Posty: 4025
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Wioska Kirisu
Może to starość, może zdobyte doświadczenie, a może chęć zapanowania nad własnymi demonami. Tak czy inaczej, nie postąpił zbyt gwałtownie i nie dał się ponieść skrajnie negatywnym emocjom, rzucając się od razu na przeciwnika, by natychmiast go uśmiercić. To nie tak, że nie był rozzłoszczony lub poirytowanym ostatnimi wydarzeniami. Oczywiście, że był, ale jednak potrafił zachować na tyle zimnej krwi i chłodnych myśli, że postąpił zbyt pospiesznie. Od wyładowania gniewu nad uciekinierem bardziej interesowało go dotarcie do kościanej suki. Skoro więc istniała szansa na zdobycie informacji o położeniu tancerki, to zamierzał ją wykorzystać. Wykorzystać szansę, nie Kaguyę, rzecz jasna.
Schwytanie mężczyzny było tylko kwestią czasu. Ichirou nie lekceważył go zbyt przesadnie (biorąc lekcję z własnych błędów przeszłości), ale był jednak świadom swojej siły oraz wyższości nad przeciwnikiem. Był przekonania, że zwykli żołnierze lub podrzędni shinobi nie stanowią dla niego szczególnego wyzwania. Oczywiście, że chłopak miał wysokie mniemanie o sobie, ale na płaszczyźnie zdolności miał jednak ku temu istotne powody. W ciągu kilku ostatnich lat znacznie się rozwinął. Z poziomu zuchwałego i nierozważnego akolity stał się silnym sentokim, który w dziedzinie umiejętności władania piasku stanowił ścisłą czołówkę rodu.
- To by było na tyle, Kyo. Dzięki za wsparcie - zwrócił się do niepozornego kompana zaraz po schwytaniu uciekiniera. Zwolnił tym samym energicznego miecznika z aktualnych obowiązków.-
- Aye! - odrzekł żywo kocur i z zadowolony z uczestnictwa w boju zasalutował na pożegnanie powiernikowi paktu. Zaraz po tym rozpłynął się w powietrzu, znikając w charakterystycznym obłoku dymu. Wrócił do swojej krainy.
Sabaku pozostał zatem sam na sam z pojmanym i mógł wreszcie przejść do rzeczy. Złapany osobnik zachował się dość przewidywalnie, ale i nierozsądnie, bo plucie agresją nie było dobrym sposobem na wyjście z potrzasku.
- Wybacz. Powiedz mi w takim razie, gdzie odnajdę Nemu-samę, bym mógł ją osobiście przeprosić za moje złe uczynki - odrzekł dość chłodno i z absolutną, choć nieszczerą, powagą. Powstrzymał się jakimś sposobem przed krzywym uśmiechem, który świetnie oddałby jego aktualny cynizm. Nie było jednak większych szans, że starszy mężczyzna okaże się takim idiotą i wyjawi poszukiwane przez Ichiego informacje. No cóż… Żeby potem nie było, że Asahi jest zły, bo nie próbował po dobroci.
- Odpowiedz na pytanie, albo sam je z ciebie wycisnę. A to nie będzie zbyt przyjemne. A więc, gdzie jest Nemu?- zapytał dosadnie, wystawiając przed siebie dłoń. Zamknął ją, czemu towarzyszyło lekkie zaciśnięcie się piasku, którym okryty był schwytany osobnik. W przypadku braku pożądanej odpowiedzi, Sabaku zamierzał powtórzyć czynność i zwiększyć poziom kompresji trumny. I tak aż do skutku.
Działania młodzieńca prowadziły do jednego finału. Bez względu na to, czy otrzymał informacje lub nie, żywot złapanego nieszczęśnika dobiegł końca. Jedynie tyle, że przy współpracy z jego strony ten mógł spotkać się z szybkim i natychmiastowym wyrokiem, ukrócającym jego męki.
Ichirou nie czuł satysfakcji z zadawania innym bólu lub zabijania, ale z drugiej strony nie miał też przed tym szczególnych oporów. Wiedział, jak skonstruowany jest ten świat. W tym przypadku tak brutalne działania były jedynie środkiem do osiągnięcia celu. A odwieczny konflikt między dwoma klanami na pustyni był zbyt długi i zażarty, by było w nim jakiekolwiek miejsce na branie jeńców.
Schwytanie mężczyzny było tylko kwestią czasu. Ichirou nie lekceważył go zbyt przesadnie (biorąc lekcję z własnych błędów przeszłości), ale był jednak świadom swojej siły oraz wyższości nad przeciwnikiem. Był przekonania, że zwykli żołnierze lub podrzędni shinobi nie stanowią dla niego szczególnego wyzwania. Oczywiście, że chłopak miał wysokie mniemanie o sobie, ale na płaszczyźnie zdolności miał jednak ku temu istotne powody. W ciągu kilku ostatnich lat znacznie się rozwinął. Z poziomu zuchwałego i nierozważnego akolity stał się silnym sentokim, który w dziedzinie umiejętności władania piasku stanowił ścisłą czołówkę rodu.
- To by było na tyle, Kyo. Dzięki za wsparcie - zwrócił się do niepozornego kompana zaraz po schwytaniu uciekiniera. Zwolnił tym samym energicznego miecznika z aktualnych obowiązków.-
- Aye! - odrzekł żywo kocur i z zadowolony z uczestnictwa w boju zasalutował na pożegnanie powiernikowi paktu. Zaraz po tym rozpłynął się w powietrzu, znikając w charakterystycznym obłoku dymu. Wrócił do swojej krainy.
Sabaku pozostał zatem sam na sam z pojmanym i mógł wreszcie przejść do rzeczy. Złapany osobnik zachował się dość przewidywalnie, ale i nierozsądnie, bo plucie agresją nie było dobrym sposobem na wyjście z potrzasku.
- Wybacz. Powiedz mi w takim razie, gdzie odnajdę Nemu-samę, bym mógł ją osobiście przeprosić za moje złe uczynki - odrzekł dość chłodno i z absolutną, choć nieszczerą, powagą. Powstrzymał się jakimś sposobem przed krzywym uśmiechem, który świetnie oddałby jego aktualny cynizm. Nie było jednak większych szans, że starszy mężczyzna okaże się takim idiotą i wyjawi poszukiwane przez Ichiego informacje. No cóż… Żeby potem nie było, że Asahi jest zły, bo nie próbował po dobroci.
- Odpowiedz na pytanie, albo sam je z ciebie wycisnę. A to nie będzie zbyt przyjemne. A więc, gdzie jest Nemu?- zapytał dosadnie, wystawiając przed siebie dłoń. Zamknął ją, czemu towarzyszyło lekkie zaciśnięcie się piasku, którym okryty był schwytany osobnik. W przypadku braku pożądanej odpowiedzi, Sabaku zamierzał powtórzyć czynność i zwiększyć poziom kompresji trumny. I tak aż do skutku.
Działania młodzieńca prowadziły do jednego finału. Bez względu na to, czy otrzymał informacje lub nie, żywot złapanego nieszczęśnika dobiegł końca. Jedynie tyle, że przy współpracy z jego strony ten mógł spotkać się z szybkim i natychmiastowym wyrokiem, ukrócającym jego męki.
Ichirou nie czuł satysfakcji z zadawania innym bólu lub zabijania, ale z drugiej strony nie miał też przed tym szczególnych oporów. Wiedział, jak skonstruowany jest ten świat. W tym przypadku tak brutalne działania były jedynie środkiem do osiągnięcia celu. A odwieczny konflikt między dwoma klanami na pustyni był zbyt długi i zażarty, by było w nim jakiekolwiek miejsce na branie jeńców.
Ukryty tekst
0 x
- Ichirou
- Posty: 4025
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Wioska Kirisu
Brązowowłosy młodzieniec dał pojmanemu pozorną szansę, ale ten jej nie wykorzystał. Zamiast tego, wykazał całkiem spory opór i butę mimo tragicznego położenia. Ostatnie skamlenie kundla? Najwyraźniej. Jeżeli schwytany zamierzał w ten sposób zdenerwować swojego przyszłego oprawcę, to całkiem nieźle mu się to udało. Choć Asahi z początku milczał i próbował zdusić w sobie rosnący gniew, to jednak w pewnym momencie granica została przekroczona. Skurwysyn miał czelność odwołać się nie tylko do poległych Sabaku, ale też bezpośrednio do rodziców Ichirou. Tak śmiałych słów nie można było pozostawić bez odpowiedzi. Rozzłoszczony sentoki nie zamierzał się już przed niczym wzbraniać, szczególnie że pojmany odgryzając sobie język jednoznacznie podkreślił to, że nie wyda swoich. Brązowowłosy po raz kolejny wystawił przed siebie dłoń.
- Dopadnę i zmiażdżę wasz wszystkich! Ta suka Nemu oraz cała reszta wkrótce podzieli twój los, a wasze kości będą bielały na słońcu! - wrzasnął w gniewie, zaciskając z całej siły dłoń, wywołując tym samym potężną implozję piaskowej trumny, która zaowocowała przeobrażeniem mężczyznę w krwawą miazgę. Ten brutalny finisz świetnie oddawał nienawiść oraz złość złotookiego Sabaku skierowane we wrogi klan.
Odwrócił się, po czym z grymasem zdenerwowania ruszył w stronę wioski Kirisu, pozostawiając za sobą strzępy z egzekucji. Należało sprawdzić, czy w osadzie nie panoszą się jeszcze jacyś renegaci. Szczerze powiedziawszy, Asahi nie miałby nic przeciwko temu, gdyby tak właśnie było. Z wielką chęcią uśmierciłby kolejnych wrogów, którzy nawinęliby mu się pod rękę. Ostatnia konfrontacja wyraźnie go rozzłościła.
- Dopadnę i zmiażdżę wasz wszystkich! Ta suka Nemu oraz cała reszta wkrótce podzieli twój los, a wasze kości będą bielały na słońcu! - wrzasnął w gniewie, zaciskając z całej siły dłoń, wywołując tym samym potężną implozję piaskowej trumny, która zaowocowała przeobrażeniem mężczyznę w krwawą miazgę. Ten brutalny finisz świetnie oddawał nienawiść oraz złość złotookiego Sabaku skierowane we wrogi klan.
Odwrócił się, po czym z grymasem zdenerwowania ruszył w stronę wioski Kirisu, pozostawiając za sobą strzępy z egzekucji. Należało sprawdzić, czy w osadzie nie panoszą się jeszcze jacyś renegaci. Szczerze powiedziawszy, Asahi nie miałby nic przeciwko temu, gdyby tak właśnie było. Z wielką chęcią uśmierciłby kolejnych wrogów, którzy nawinęliby mu się pod rękę. Ostatnia konfrontacja wyraźnie go rozzłościła.
0 x
- Ichirou
- Posty: 4025
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Wioska Kirisu
Osiągnięte zwycięstwo było niekompletne i miało słodko-gorzki smak. Choć Ichirou już dobrą chwilę temu pozostawił wroga za sobą i ruszył w stronę wioski, to wciąż widział oczami wyobraźni (albo pamięci) krwawy uśmieszek, który nie pozwalał na zachowanie pełnego spokoju. Może w przypadku brązowowłosego nie było mowy koszmarach lub innych udrękach, ale mimo wszystko ten specyficzny obraz utknął mu w pamięci przynajmniej na jakiś czas i stanowił powód rozdrażnienia.
Widok, jaki zastał w osadzie, wcale nie poprawił mu humoru. Fakt, zagrożenia już nie było, a wszyscy renegaci zostali uśmierceni lub chociaż wypędzeni. Mieszkańcom osady pozostało teraz lizanie ran i opłakiwanie poległych, a tych było naprawdę wielu. Młody Sabaku nie prezentował największej empatii na świecie, a że ze śmiercią miał do czynienia już nie raz, to daleko mu było do rozpaczania nad tymi, którzy zginęli tego dnia. Z drugiej strony, nie był przecież uplecioną z macek kukłą, wypraną z jakichkolwiek emocji i ludzkich odruchów. To jasne, że w mniejszym lub większym stopniu lokalna tragedia odbijała się na jego nastroju. Straty w ludziach bezdyskusyjnie przykrywały jasne strony wygranej z renegatami. Ichirou zrobił wszystko, co w swojej mocy, by zminimalizować szkody. W sytuacji, w jakiej się znalazł, nie mógł samemu uniknąć jakichkolwiek strat w ludziach. Bez jego pomocy wioska mogłaby zostać wyrżnięta w pień. Nie miał więc z tego powodu wyrzutów sumienia, nie gdybał za wiele nad innymi, możliwymi begami wydarzeń. Po prostu przyznał fakt, że tego wieczora poniesiono spore koszty. Kaguya, choć zdziesiątkowani, wciąż potrafili napsuć wiele krwi. To jedynie mogło utwierdzić Sentokiego w przekonaniu, że chcąc zaznać wreszcie spokoju, należy wybić wszystkich kościanych.
Nic więc dziwnego, że spotkanie ze strażnikiem nie wiązało się z entuzjazmem ze strony Asahiego. Młodzieniec nie był altruistą, ale w tej sprawie wynagrodzenie było kwestią drugorzędną i w żaden sposób nie mogło stłumić aktualnej goryczy. Złapał rzucony w jego stronę mieszek z pieniędzmi, chociaż tak naprawdę go nie potrzebował i nie prosił o niego. W tym momencie nie był najemnikiem, wykonującym swe zadanie dla zapłaty. Działał jako Sabaku na rzecz swego rodu, a także dokańczał prywatne porachunki.
- W takim razie wrócę, skoro nie potrzebujecie już mojej pomocy. Jeżeli będziecie czegoś potrzebować, zgłoście się do Atsui - odparł oschle, przemilczając wątek zbiegłej tancerki. Po co miał rozpowiadać o swojej małej klęsce? Tak czy inaczej, bez zbędnych pożegnań ruszył w powrotną drogę. W Kirisu już nie miał nic do zrobienia. Nie był od sprzątania trupów i leczenia rannych. No, co najwyżej mógł pocieszać młode wdowy, choć szczerze mówiąc, nie miał w tej chwili na to ochoty.
Ruszył zatem w stronę stolicy, pozostawiając za sobą bezpieczną, choć obficie skropioną krwią, wioskę. Chciał zdać raport i zająć się kolejnymi rzeczami, a tych było naprawdę wiele.
Widok, jaki zastał w osadzie, wcale nie poprawił mu humoru. Fakt, zagrożenia już nie było, a wszyscy renegaci zostali uśmierceni lub chociaż wypędzeni. Mieszkańcom osady pozostało teraz lizanie ran i opłakiwanie poległych, a tych było naprawdę wielu. Młody Sabaku nie prezentował największej empatii na świecie, a że ze śmiercią miał do czynienia już nie raz, to daleko mu było do rozpaczania nad tymi, którzy zginęli tego dnia. Z drugiej strony, nie był przecież uplecioną z macek kukłą, wypraną z jakichkolwiek emocji i ludzkich odruchów. To jasne, że w mniejszym lub większym stopniu lokalna tragedia odbijała się na jego nastroju. Straty w ludziach bezdyskusyjnie przykrywały jasne strony wygranej z renegatami. Ichirou zrobił wszystko, co w swojej mocy, by zminimalizować szkody. W sytuacji, w jakiej się znalazł, nie mógł samemu uniknąć jakichkolwiek strat w ludziach. Bez jego pomocy wioska mogłaby zostać wyrżnięta w pień. Nie miał więc z tego powodu wyrzutów sumienia, nie gdybał za wiele nad innymi, możliwymi begami wydarzeń. Po prostu przyznał fakt, że tego wieczora poniesiono spore koszty. Kaguya, choć zdziesiątkowani, wciąż potrafili napsuć wiele krwi. To jedynie mogło utwierdzić Sentokiego w przekonaniu, że chcąc zaznać wreszcie spokoju, należy wybić wszystkich kościanych.
Nic więc dziwnego, że spotkanie ze strażnikiem nie wiązało się z entuzjazmem ze strony Asahiego. Młodzieniec nie był altruistą, ale w tej sprawie wynagrodzenie było kwestią drugorzędną i w żaden sposób nie mogło stłumić aktualnej goryczy. Złapał rzucony w jego stronę mieszek z pieniędzmi, chociaż tak naprawdę go nie potrzebował i nie prosił o niego. W tym momencie nie był najemnikiem, wykonującym swe zadanie dla zapłaty. Działał jako Sabaku na rzecz swego rodu, a także dokańczał prywatne porachunki.
- W takim razie wrócę, skoro nie potrzebujecie już mojej pomocy. Jeżeli będziecie czegoś potrzebować, zgłoście się do Atsui - odparł oschle, przemilczając wątek zbiegłej tancerki. Po co miał rozpowiadać o swojej małej klęsce? Tak czy inaczej, bez zbędnych pożegnań ruszył w powrotną drogę. W Kirisu już nie miał nic do zrobienia. Nie był od sprzątania trupów i leczenia rannych. No, co najwyżej mógł pocieszać młode wdowy, choć szczerze mówiąc, nie miał w tej chwili na to ochoty.
Ruszył zatem w stronę stolicy, pozostawiając za sobą bezpieczną, choć obficie skropioną krwią, wioskę. Chciał zdać raport i zająć się kolejnymi rzeczami, a tych było naprawdę wiele.
0 x
Re: Wioska Kirisu
Ichirou zt. Zapraszam tutaj -> Ichirou przeklęty, przez ucieczkę Kaguya zaklęty.
0 x
Re: Wioska Kirisu
- A więc pierwszy przystanek zaliczony - mruknęła do Siebie zamaskowana postać, jej bursztynowe oczy smakowały wszelkie widoczne elementy wioski. Trwało to niewielką chwilkę, ale wystarczająco długo, by Kurusu mógł się poczuć wolny niczym ptak. Gdy tylko ruszył dalej kierując się w stronę centrum odetchnął głęboko powietrzem, które tylko bardziej go uświadamiało, że to właśnie tu zacznie się jego droga ku bogactwu.
Idąc przez uliczkę z rękami schowanymi w kieszeniach swych spodni, rzucał okiem to na lewo a to na prawo, chcąc zorientować się w ogólnym planie budowy miasta. Ta wiedza może być niezwykle przydatna biorąc pod uwagę to, że ma zamiar na jakiś czas się tu zatrzymać. Głównie po to, by zarobić fundusze. Najlepiej sporą ilość w jak najkrótszym czasie, następnie wyruszy do Shigashi no Kibu, gdzie na pewno na dłużej się zatrzyma. Głównie w celu zakupu ekwipunku i mechanizmów niezbędnych do wykorzystania jego zdolności kuglarskich. Ale na to jeszcze nie czas... W tej chwili głównym priorytetem jest znalezienie pracy i miejsca do odpoczynku... Najlepiej, aby te dwie rzeczy były stałe, wtedy będzie miał stabilną, ba! Dobrą sytuację.
Idąc przez uliczkę z rękami schowanymi w kieszeniach swych spodni, rzucał okiem to na lewo a to na prawo, chcąc zorientować się w ogólnym planie budowy miasta. Ta wiedza może być niezwykle przydatna biorąc pod uwagę to, że ma zamiar na jakiś czas się tu zatrzymać. Głównie po to, by zarobić fundusze. Najlepiej sporą ilość w jak najkrótszym czasie, następnie wyruszy do Shigashi no Kibu, gdzie na pewno na dłużej się zatrzyma. Głównie w celu zakupu ekwipunku i mechanizmów niezbędnych do wykorzystania jego zdolności kuglarskich. Ale na to jeszcze nie czas... W tej chwili głównym priorytetem jest znalezienie pracy i miejsca do odpoczynku... Najlepiej, aby te dwie rzeczy były stałe, wtedy będzie miał stabilną, ba! Dobrą sytuację.
0 x
Re: Wioska Kirisu
Zamaskowany mężczyzna, idąc i starając się poznać gdzie, co leży zdążył się na razie dowiedzieć jednego. Wyróżnia się na tle pozostałych, tu nie chodzi nawet o sam ubiór, który z pewnością ułatwia dostrzeżenie z drugiego krańca wioski, ale o sposób chodzenia. Gdy inni szli pewnie i wiedzieli, gdzie idą, to On stawiał małe kroki i rozglądał się na boki. Nieco to martwiło Kurusu, ale nieznacznie, przynajmniej teraz. Wyróżnianie się czasami jest pomocne, czasami nie. A to w obecnej chwili trudno stwierdzić, stąd nieznaczne zdenerwowanie tą sytuacją.
Jednak jego uwagę od straganów ociągnął jeden dźwięk, a mianowicie "psst". Odwrócił głowę w kierunku, z którego dobiegał dźwięk, ujrzał przez to mężczyznę o wybitnie cywilnym ubraniu, wyposażonego także w czarne włosy uformowane w niecodzienną fryzurę i okulary. Chwilę później do jego uszu dobiegły kolejne słowa, teraz był niemal pewny, że od tego Jegomościa. Najlepsze jednak w tym wszystkim było to, że wyglądało na to, że dostanie jakąś pracę. Szybko.
- Zawsze i wszędzie. - odmruknął, obserwując stragan obok Siebie, a raczej towary na nim. Tylko co jakiś czas rzucał okiem na nieznajomego, by po chwili kontynuować obserwację produktów na sprzedaż.
Jednak jego uwagę od straganów ociągnął jeden dźwięk, a mianowicie "psst". Odwrócił głowę w kierunku, z którego dobiegał dźwięk, ujrzał przez to mężczyznę o wybitnie cywilnym ubraniu, wyposażonego także w czarne włosy uformowane w niecodzienną fryzurę i okulary. Chwilę później do jego uszu dobiegły kolejne słowa, teraz był niemal pewny, że od tego Jegomościa. Najlepsze jednak w tym wszystkim było to, że wyglądało na to, że dostanie jakąś pracę. Szybko.
- Zawsze i wszędzie. - odmruknął, obserwując stragan obok Siebie, a raczej towary na nim. Tylko co jakiś czas rzucał okiem na nieznajomego, by po chwili kontynuować obserwację produktów na sprzedaż.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości