Ario odłożył na miejsce rękę chakry, a także zapieczętował bliźniaków i kule, zostawiając jedynie Rybaka, którym oplątał w sieć wroga, zarzucił go na plecy i był przygotowany do wyruszenia w kierunku siedziby. Dla pewności sprawdził jeszcze, czy w samej pracowni wrogi kuglarz nie pozostawił po sobie jakichś fajnych rzeczy, które w przyszłości chłopak mógłby wykorzystać - np. zwojów czy różnego rodzaju schematów.
Na sam koniec obejrzał sobie jeszcze tego niedźwiedzia pustynnego, który był o tyle ciekawym projektem, że dosyć dokładnie przypominał odzwierciedlenie lalki żółwia, którego Sentoki miał jeszcze dokończyć. Nie mniej, jeżeli chodzi o pole bitwy, jego przeciwnik miał potencjał. Trzeba było mu to oddać. Niestety, w kluczowych sytuacjach, potencjał to za mało - o czym dobitnie przekonała się Tamaki podczas wydarzeń na murze.
Sam Ario ruszył więc z Rybakiem, który miał nieść w siatce ogłuszonego przeciwnika. Kierunkiem była siedziba władzy. Kunisaku może po części był psem klanowym spuszczonym ze smyczy, co trochę by go zdenerwowało, gdyby nie był tak upośledzony emocjonalnie, ale z drugiej strony nie układał się z terrorystami, którzy przeciwdziałali jakiejkolwiek grupie cywili. To była rzecz, która w chłopaku była niezmienna. Wiedział, że Shinobi musi bronić tych, co nie walczą - bez względu na poglądy.
Z/T Siedziba?