Strona 1 z 2
Posterunek w stolicy
: 30 maja 2019, o 08:19
autor: Papyrus
Jeden z kilku niewielkich budynków wojskowych rozsianych po Ningyō-shi. Różni się od reszty przede wszystkim jego oficjalnością - ściany wykonane są z litego piaskowca i ciężko szukać jakichkolwiek ozdób czy niepotrzebnych dodatków. Wszystko musi być praktyczne i czemuś służyć. Jest to też budynek piętrowy. Znajduje się w nim kilka ważnych pomieszczeń - kwatery dla strażników, kilka pojedynczych cel, magazyny z zaopatrzeniem. Główną funkcją tego ośrodka jest służenie za bazę wypadową dla strażników pełniących wartę w osadzie i tymczasowe przetrzymywanie przestępców przed decyzją o ich losie.
Re: Posterunek w stolicy
: 30 maja 2019, o 09:02
autor: Murai
Odkupienie
Misja rangi C dla Harumi
27/30+
To mógł być każdy, szczęśliwie dla nich pościg okazał się złożony z przedstawicieli prawa i porządku. Ninja na usługach Sabishi. Opcja była wręcz idealną dla tej dwójki. I tak mieli się tam udać, nie musieli wchodzić w dalszą konfrontację. A jednak coś się nie zgadzało. Coś pozostawało problemem. Może to, że tak szybko się pojawili? Dokładnie po ataku bandziorów, jak gdyby perfekcyjnie kalkulując czas swojego przybycia. No i od razu założyli, że to duet jest agresorami. Tak faktycznie mogło wyglądać, biorąc pod uwagę że tylko one dwie przeżyły. Tak, często się to zakłada. Osoba triumfująca sprowokowała konflikt. Było to tylko naturalne podejście do sprawy. Ograniczone, ale w pełni zrozumiałe.
Harumi dała znak swojej służce, żeby ta się zatrzymała. I faktycznie tak uczyniła, ściągnęła wodze, a zwierzęta szybko zwalniały. Ostatecznie pojazd się zatrzymał. Tak samo postąpili ninja, widząc jak Harumi sama do nich podchodzi. Akame poszła jej śladem. Odwiązała nawet ze swojego boku broń i rzuciła na piach, jako gest poddania się. Ową ucieczkę można było interpretować właśnie jako stawianie oporu. W zależności od interpretacji ninja goniących.
- Dobra decyzja. Poddaliście się więc was nie skrępujemy, bez obaw. Musimy wyjaśnić tą sprawę, pójdziecie więc z nami. Wy i wasz wóz. Proszę też o oddanie wszelkiego uzbrojenia. - powiedział jeden z nich. Z bliska faktycznie wyglądał jak pełnoprawny ninja, jak z obrazka. Kamizelka, lekkie workowate spodnie pasujące do klimatu i przede wszystkim opaska z symbolem danego rodu. W tym przypadku, Ayatsuri. Drugi ninja wszedł na wóz, pewnie żeby sprawdzić jego zawartość. Wiadomo, mogło się w nim przetrzymywać wszystko. Żywy towar, jakieś narkotyki, zapasy broni... Szybko stamtąd wyszedł, nie znajdując nic niepokojącego, wychodząc jeszcze z dodatkowym mieczem, najpewniej własności Akame. Cała broń i inne elementy wyposażenia bojowego zostały zabrane, a Akame wylądowała na tyle swojego wozu. Harumi tuż obok niej. Za woźnicę w tym przypadku robił jeden z ninja, drugi pobiegł w stronę pobojowiska. W tym momencie woźnica wystawiony był jak na dłoni i próba ataku byłaby bardziej skuteczna niż zazwyczaj, ale czujne oczy mężczyzny zerkające co jakiś czas do tyłu nie pozostawiały złudzeń - był na to przygotowany.
Dziwna grupa nie szczędziła czasu, tylko natychmiast ruszyła w stronę stolicy. Dziwacznym orszakiem, w skład którego wchodziły dwa wozy, dwa wielbłądy niezaprzęgnięte, cztery w roli siły pociągowej dla wozów, czterech ninja z prowincji i duet Akame-Harumi. Pozwolili im nawet pójść spać w przypadku zmęczenia nocą, ot taki drobny gest życzliwości w stronę potencjalnych kryminalistów. Nie minęło pół dnia, a przybyli do stolicy. Upragniony cel. Wjechały do miasta, nie jako świadkowie i niewinni, ale jako przyprowadzeni mordercy. Trzeba było to naprawić, wszystko naprawić. I właśnie nadarzała się ku temu okazja, wozy skierowały się w stronę jednego z kilku militarnych budynków w osadzie. Posterunek nigdy się nie wyróżniał, ani kolorami ani... no, czymkolwiek. Po prostu sobie stał. Teraz jednak gołe ściany i kraty w oknach wydawały się dziwnie przygnębiające.
Weszli do środka, oczywiście pod bacznym okiem ninja. Szereg zamkniętych pokojów, niewiele miejsca do swobodnego manewru. Surowe wnętrze, czysto praktyczne. Jak mogli tutaj wytrzymywać bez regularnych napadów depresji? Ninja rozdzielili Akame i Harumi - wprowadzili je do dwóch osobnych pomieszczeń. Jeszcze na odchodnym Akame spojrzała wymownie na młodą Kaguya i lekko kiwnęła głową. Jak gdyby coś potwierdzała. Jakie to mogło mieć znaczenie? Ponownie
- interpretacja.
Prosty stół dwa krzesła. Jedno niewielkie okno na górze, podłużne i wąskie. Pokój do przesłuchań, jak łatwo można się było domyśleć. Ninja kazał dziewczynie czekać dopóki nie przyjdzie osoba która spisze jej zeznania. Po kilku minutach i on przyszedł. Mężczyzna w konkretnym wieku i, zapewne, z konkretnym doświadczeniem. Spod okularów patrzyły nieco zmęczone oczy, ale zdecydowanie nie był zaspany. Widać było że przyszedł z cywila, chwilę temu. Głównym elementem ubioru była biała tunika w której ukryte były jednak sakwy i skórzany pas. Nie było widać u niego śladów metalowej blaszki. W dłoni trzymał zwój i zestaw do pisania. Rozłożył wszystko na stole, zamoczył pędzelek w atramencie.
- Słucham zatem. Co możesz powiedzieć i jak wyjaśnisz zajście na pustyni?
Re: Posterunek w stolicy
: 30 maja 2019, o 21:38
autor: Kana Yuki
Paskudna sprawa. Okoliczności były mało sprzyjające. Pozornie obie grupy miały ten sam cel. Wciąż jednak otoczka zatrzymania "zbiegłej" przestępczyni nie sprawiała, że cokolwiek się klarowało. Zabicie jakiś typów pośrodku miasta, ucieczka, zabicie kogoś pośrodku pustyni. Jakby nie patrzeć, białowłosa miała przejebane. Użycie innego słowa nie oddawałoby nastroju sytuacji tak dosadnie, jak właśnie to. Nikogo przecież nie obchodziło, że działała w obronie własnej. Może gdyby nie to, że po pierwszym występku przeciw paru, najzwyczajniej w świecie uciekła, to dziś nie musiałaby martwić się o spoglądanie na świat zza metalowych prętów.
Wokoło zrobiło się cicho. I bardzo spokojnie. Niebo i horyzont były nieomal niewidoczne. Chyba właśnie w tej ciemności właściwie tkwiła Kaguya. Od roku? Jakoś tak. Niekończąca się huśtawka nastrojów, koszmarne przeżycia. Ah, cudowności! Dziewczyna starała się jednak nie myśleć o schwytaniu jako ostatecznemu końcu rozwoju. Raczej jako o wąskiej, dostępnej jedynie prawdziwym wojownikom przestrzeni życiowej nauczki.
Ostrożnie ruszyła w kierunku wozu, w tym też czasie posłusznie odpinając obie torby. Nim jej sylwetka wyrosła na wprost oczu strażników, miała w ręce oba przedmioty. Spokojnie podała je w dłonie jednego z nich.
— Oto ono — powiedziała, ponownie wskakując na wóz, tuż obok Akame i spojrzała jej prosto w twarz oczami pełnymi blasku i trwogi przed konsekwencjami. Były tam również wirujące gwiazdy, płonące z wolna marzenia, eksplodujące cele i radość nie do pojęcia, i mrok pierwszej nicości, i ostatni oddech tysięcy innych uczuć. Ciężko byłoby oczekiwać opanowania wobec strachu przed batem, który spoczywał w rękach władzy Ayatsuri. Chłosta, więzienie, śmierć? Zupełnie nie o to chodziło. Wszystko krążyło wokoło uciekającej jak piach przez palce myśli, że teraz już naprawdę nie zobaczy rodziców. I mogłaby płakać, oczywiście. Tylko po co? Już dawno dotarło do niej, że nawet złote łzy nic nie zmienią. Ani pomoc Etsuyi, ani rady Jina, ani nikt inny.
Napięta atmosfera została wyminięta przez sen. Harumi szybko pochwyciła dwa koce i pierwszym z nich owinęła Akame, a następnie siebie.
Obudziła się dopiero o świcie, gdy promienie słoneczne zaczęły złośliwie głaskać jej blade lico. Co zobaczyła? Ano nic przyjemnego. Ostry, zimny budynek z przerażającą ilością prętów. Prowadzona przez strażników czuła się jak zwierzę idące pod nóż rzeźnika. Smutne uczucie, które nasiliło się wraz z rozłąką z Akame i wprowadzeniem do pustego pomieszcznia. Co prawda, nie znały się zbyt długo, ale Harumi odczuwała wobec niej swoiste, dziwne przywiązanie.
Bez instrukcji przysiadła na jednym z krzeseł wiercąc się na nim, jakby płonęło. Im dłużej czekała, tym bardziej nerwy brały górę nad zdrowym rozsądkiem. Typowe dla przestępców, co?
— Dzień dobry — powiedziała w momencie, gdy do pokoju wszedł mężczyzna, po czym natychmiastowo wstała i ukłoniła się w pas. Tego bowiem wymagały zasady dobrego wychowania. Rozmówca był starszy, wyższy rangą, a przede wszystkim widziała go po raz pierwszy. Można by doszukiwać się chęci zrobienia pierwszego wrażenia. Bynajmniej, ot nauki nieomal wparte siłą do głowy, które przerodziły się w bezwarunkowy odruch.
— Oczywiście. Jednak sądzę, że rozmowa nie oscyluje jedynie wokół tego zajścia. W obu przypadkach była to obrona konieczna. Mogę opowiedzieć o jednym, jak i drugim ze szczegółami, jeśli sprawa tego wymaga — odparła. Nie zamierzała wchodzić w kompetencje mężczyzny, jednakże nieproszony monolog mógłby zostać odebrany jako niegrzeczny. A tego, nader wszystko, Harumi chciała uniknąć.
Uzyskując aprobatę pokrótce zebrała myśli i rozpoczęła monolog.
— Zacznę zatem od początku. W bieżącym roku uzyskałam listowne polecenie od moich szanownych rodziców, bym powróciła do domu. Po krótkich przygotowaniach udałam się do Sabishi w towarzystwie Senju Keizo. Na pustyni odnaleźliśmy mężczyznę, usypanego pod głowę piaskiem, przykrytego misą — westchnęła wiedząc, że to co zrobili, było istną głupotą — Naturalnie oswobodziliśmy go. W wiosce okazało się, iż jest swoistym wrogiem... Musashiego. Nie znam tego człowieka, natomiast jego ludzie zaatakowali mojego partnera sądząc, iż jest w spółce z mężczyzną spod misy. Jeśli jest jedna rzecz, którą musi robić shinobi, to chronić swoich przyjaciół. I tak też zrobiłam. Głównie dlatego, że i do mnie mierzono bronią. Po wszystkim dostaliśmy klarowne polecenie, by opuścić miasto, inaczej czekałaby nas śmierć. W tamtym momencie nawet nie myślałam, by składać zeznania. Bałam się, więc zbiegłam do Shigashi no Kibu. Jeśli zaś mowa o drugiej sytuacji, wysłanniczka moich rodziców, odnalazła mnie w tym mieście. Po dowodach, które mi przedstawiła, postanowiłam wyruszyć do Sabishi celem złożenia zeznań. Podczas spoczynku w oazie zostałyśmy zbudzone stukotem kopyt wielbłądów. Służka, znaczy się Akame-sama, wpierw podeszła do wozu. Wymienili parę zdań, nie wiem co znaczyły. Jednakże wątpię, by zaatakowała mężczyznę, z którym rozmawiała bez powodu. A później? Później wszyscy ci, którzy tam byli dali mi jasny znak, że życzą sobie mojej głowy. Przystąpiłam zatem do walki. Jeden z nich wysadził się w powietrze. Byłam nieomal pewna, że to genjutsu — to mówiąc pokazała niesprawnie opatrzoną dłoń i odwróciła głowę, by pokazać poparzone lico — ale nie było. Nie sądzę, bym pominęła coś istotnego, a jeśli już, to z braku pamięci... — zakończyła nerwowo. Mądre oczy mężczyzny nieomal przeszywały ją na wylot.
Re: Posterunek w stolicy
: 31 maja 2019, o 00:19
autor: Murai
Odkupienie
Misja rangi C dla Harumi
29/30+
Robienie dobrego wrażenia też było pewną formą manipulacji. Używanie konkretnych sposobów zachowania i wypowiadania się w celu osiągnięcia zamierzonego efektu - dobrego wrażenia u drugiej strony. Manipulacja była ta jednak powszechnie stosowana i uznawana za wręcz podstawę. Każdy wie, że pierwsze wrażenie się liczy. Czy to chęć przechylenia szali na swoją korzyść była powodem zachowania Harumi? W takiej sytuacji trzeba było się chwytać czegokolwiek co mogłoby pomóc jej przetrwać kolejne minuty. Pewnie naplucie w twarz temu człowiekowi tylko pogorszyłoby jej sytuację, więc uległość skutkowałaby A może była po prostu tak dobrze wychowana?
Mężczyzna sie nie patyczkował i pozwolił Harumi mówić swobodnie i nie przeszkadzał w żadnym momencie jej opowieści. Skrupulatnie notował słowo w słowo szybkimi i precyzyjnymi machnięciami pędzelkiem. Uważnie ją słuchał, pomimo że oczy co chwila zjeżdżały na płótno. Mogło ją to faktycznie rozpraszać w ujawnianiu kolejnych szczegółów tych dwóch sytuacji w których brała udział. Na terenie Sabishi, niestety, narobiła sobie wroga dość wpływowego i potężnego. Grubą rybę, która połykała małe szprotki jednym kłapnięciem pyska. I teraz ta szprotka musiała walczyć o życie.
- Rozumiem. Przedstawię ci teraz kilka faktów, a ty odniesiesz się do moich przemyśleń odnośnie nich, dobrze? - zapytał mężczyzna kiedy nadeszła jego kolej. Nie wiadomo było nawet jaką funkcję pełni. Zbierał zeznania? Oskarżał? Pewnie współpracował z wojskiem, więc techniki przesłuchań leżeć u niego musiały na konkretnym, wzbudzającym uznanie poziomie. I teraz ta bestia zamknięta była w jednym pokoju z Harumi. Z mężczyzną, którego imienia nawet nie poznała.
- Zgodnie z oględzinami trupów i miejsca niedawnego konfliktu na pustyni, udało nam się pozyskać kilka informacji. Wóz który do was podjechał wypełniony był przedmiotami o dużej wartości. - zaczął mężczyzna - Biżuteria, leki, bale materiału, pachnidła i szczątkowe ilości innych towarów. Wszystkich przedmiotów było stosunkowo niewiele. Jeden z mężczyzn odziany był, posiadał przedmioty i cechy odzienia odpowiadające przedstawicielowi cechu kupieckiego. Cała reszta była, zgodnie z naszymi ustaleniami, wojownikami pełniącymi funkcję ochroniarzy jego i jego dobytku. Skrzynię wypełnioną Ryo znaleziono w wozie kupca, ukrytą i zabezpieczoną jako część miejsca woźnicy. - jego słowa, beznamiętne i bezinteresowne, uderzyły mocno, Brzmiał, jak gdyby czytał treść książki. Prezentował fakty oczywiste, których istnienia nie trzeba było podważać. A jednak coś mogło się nie zgadzać. Ba, coś na pewno się nie zgadzało. Zdecydowana większość tego wszystkiego. I nie trzeba było być mistrzem dedukcji albo innych nauk intelektualnych, żeby to dostrzec. Ale jedyną osobą która mogła tego dokonać, była Harumi.
- Pobieżne oględziny zwłok wykazały następujące przyczyny zgonów. Podcięcie gardła, rana cięta na twarzy i trzy ofiary wybuchów. Do ważniejszych poszlak należą także powyginana roślinność w oazie, świadcząca o dłuższej obecności wozu w tamtym miejscu, a także ślady dymu zauważone przez oddział. Także wasze zakrwawione ubrania jednoznacznie wskazują na udział w incydencie, co i tak nie podlegało wątpliwości. Oddział wyruszył po informacji od jednego podróżnych, który widział wóz ukrywający się w oazie blisko głównego szlaku z Shigashi do Ningyō-shi. - kolejna bomba, złożona w dużej części z faktów. Tak, byli w oazie. Tak, walczyli. Tak, zabili ich. I tak, wszystko co ich dotyczyło się zgadzało. Ostatnia informacja jednak... Po wejściu do Sabishi nikogo nie minęli. Droga była pusta.
- Wygląda to tak - powiedział, cały czas skupiając się na Harumi, jak gdyby próbując prześwietlić ją na wylot swoimi złotymi oczyma - jak gdybyście ukryły się w zaroślach, zainteresowały wracającego z wyprawy kupca i podjęły atak na jego majątek. Szczególnie, że Akame-san zaatakowała ich pierwsza, zgodnie z tym co powiedziałaś. Na razie pomińmy kwestię poprzedniego incydentu, gdyż ten jest całkowicie niepowiązany z ową sprawą. Co powiesz teraz? Jeśli masz jakieś dowody świadczące o prawdziwości twojej wersji, chętnie się z nimi zapoznam. - i ostatnia bomba spadła na dziewczę. Bomba rozmiarów sporego budynku. Mężczyzna czekał na odpowiedź, na cokolwiek. Pewnie to samo musiała przechodzić Akame w pomieszczeniu obok. Przesłuchiwana przez jakiegoś faceta, który zinterpretował ślady znalezione na miejscu na swój sposób. Niekoniecznie błędny, ktoś kogo tam nie było mógł właśnie tak pomyśleć. Bez świadków jednak ciężko było o jakąkolwiek pomoc osoby trzeciej. Jedynymi ocalałymi były wszak Harumi i Akame - potencjalni agresorzy.
Re: Posterunek w stolicy
: 31 maja 2019, o 02:43
autor: Kana Yuki
Dziewczyna poruszyła się nerwowo na krześle, gdy starszy mężczyzna wypowiedział pierwsze słowo. Kiwnęła jedynie głową, niezdolna do powiedzenia czegokolwiek więcej. Stres? Mało powiedziane. Harumi trzęsła się jak osika. Źle, sprawy wyglądały źle. Fatalnie. Odebrany sygnał był jednoznaczny. Wszystko spalone. Choć... Może niekoniecznie?
Zakręciło jej się w głowie, a czerwone od poparzenia policzki nabrały jeszcze większego nasycenia.
— Mogłabym prosić o wodę? — wydukała. Summa summarum, nie piła od kilkunastu godzin.
Zły, nieoczywisty dobór słów to rzecz normalna. Ale tutaj doszło chyba do jakiejś cholernej katastrofy. Jakby fala tsunami postała nagle z niczego na środku oceanu stabilizacji i zmiotła nędzne tłumaczenia. Owszem, nigdy nie była dobra w lakonicznym, dosadnym tłumaczeniu, lecz teraz nie chodziło o kształt odzienia czy jego kolor, ale o przetrwanie. Myślą, że jestem winna? — pomyślała z trwogą. Nawet przez chwilę nie chciała dopuścić tak strasznej możliwości. Istny koszmar. Nie umiała sobie nawet wyobrazić, jak to wszystko mogło się skończyć. Dlatego tak ważnym było, by złożyć pełne zeznania, samą prawdę, bez zbędnych dodatków w postaci naciąganych faktów.
Kaguya myślała tylko o tym, by schować się w kącie. Po raz kolejny płaciła za błędy ludzi, dla których walka była priorytetem. Na twarzy miała wystudiowany wyraz strachu, trwogi i czegoś, co wskazywało na wyrzuty sumienia. Bo miała je. Oczywiście, że miała. Ostatnie co lubiła robić, to zabijać. Kiepski z niej shinobi, ale cóż, jeśli już miała zabijać, to tylko zmuszona do tegoż czynu. Jej złote oczy wyglądały spod kaskady czarnych rzęs, mocno wbijając się w oblicze przesłuchującego ją mężczyzny. Ot, zwykły przestępca bojący się więzienia. A przynajmniej tak to mogło wyglądać.
Spokojnie. Na razie było spokojnie. Żaden niegodziwiec nie chciał jej zabić i zapuszkować bez słowa. Czysto. Słowa mężczyzny gramoliły się ku końcowi, w ten czas Harumi próbowała przypomnieć sobie wszelkie istotne fakty. Wiele z nich uznawała za nieprzydatne, część za oczywiste.
— Ci mężczyźni... Jeden z nich — zaczęła, nieco męcząc się przypominaniem tych chwil — mówił o jakiejś szklanej kuli czekającej na... nowego właściciela. Miał nawet pierścień z motywem odpowiadającemu mojemu rodowi. Nazywał się... T...T..Togaru? Chyba tak. Poinformował, że jakiś proces się nie odbędzie. Ponoć z rozkazu mojego ojca. Więc wątpię, by był tam z przypadku. To nie miałoby sensu, skąd miałby wiedzieć, jak nazywa się mój tato, w końcu był tylko handlarzem. Zresztą, wóz wystawał z zarośli, spałyśmy tam, droga z Shigashi była długa. Zarośla sięgały mi nie dalej, niż do pasa. A jestem, jak pan widzi, dość niska. A wóź, mniej więcej taki — to mówiąc pokazała ręką wysokość pojazdu. Jeśli została podana jej woda, upiła łyk z czarki. — Więc musieli nas widzieć. Nawet, jeśli była noc. Akame-san zaatakowała dopiero wtedy, gdy ten Togaru powiedział, że nastąpiła zmiana planów. Nie wiem jakich, ale wedle tego co mówił, po prostu nastąpiła. Co do samej walki... Akame-san ją rozpoczęła. Na pewno miała powód. Chciałam ich przestraszyć bombką dymną. Tak, by mogła uciec spod ich miecza. Miałam nadzieję, że się uda i uciekniemy. Dlatego też przyczepiłam do wozu notkę świetlną, a nie wybuchową, która leży w mojej torbie. Ostatnie zakupy robiłam w Shigashi no Kibu, można to sprawdzić. Nie chciałam ich ranić, a uchronić siebie i służkę mojego rodu. Niestety, sprawy się pokomplikowały. Jeden z nich rozbił bombkę, nim dotarła w ich kierunku. Zostałam odcięta. Później nastąpił ferwor walki. Musiałam się bronić. Wie pan co to znaczy? Ja albo oni... — urwała na chwilę, by przełknąć ciążący nadmiar śliny — Jeden z nich otrzymał cios w obojczyk. Kością. Miałam nadzieję, że to ich odstraszy. Ale nie odstraszyło. Chciałam go wyłączyć z walki, mieli dwukrotną przewagę. Ponownie zostałam odcięta, tym razem klejącą się mazią. Nie trafił, ten z czerwonymi oczyma. Gdy byłam blisko... On wybuchł. Dwa, może trzy metry ode mnie, po co miałabym detonować notkę wybuchową blisko swojego ciała? Wybuch nastąpił również w dymie. Odrzut sprawił, że wylądowałam w kałuży tej brei, cała w częściach ich ciał — to mówiąc przeciągnęła poklejone pasma w dłoni — Uwolniła mnie dopiero Akame. Nie wiem co działo się w dymie. Jestem nieomal pewna, że na szlaku nie spotkałyśmy żadnych ludzi. Więc... Więc sądzę, że była to zaplanowana akcja. Być może śledzili nas od Shigashi. Nie wiem.. — zakończyła, majtając w dłoni materiał odzienia. Czy było to wystarczająco przekonujące? Kto wie. Harumi natomiast starała się ze wszystkich sił zapewnić o swojej niewinności. A niewątpliwie była niewinna.
Re: Posterunek w stolicy
: 31 maja 2019, o 03:59
autor: Murai
Odkupienie
Misja rangi C dla Harumi
29/30+
Wydawało się, że wszystko było przeciwko Harumi. Prawo, okoliczności, dowody, ludzie Musashiego, zakładając że byli to właśnie oni. Wszystko kumulowało się na dziewczynę, ta jednak nie miała zamiaru się poddać. Nie mogła pozwolić sobie na chwilę słabości. Za wyjątkiem tej jednej chwili, w której kobieta potrzebowała wody. Stres? Wysoka temperatura? Życie na pustyni powinno nauczyć ją trzymania przy sobie chociażby niewielkich ilości życiodajnego trunku. Szczęśliwie mężczyzna niósł przy sobie bukłak z wodą, który łaskawie użyczył Harumi. Bukłak był do połowy wypełniony czystą wodą i mogła korzystać z jego zawartości. Oczywiście tylko do ugaszenia pragnienia, ale użycie tej wody do jakiejś techniki Suitonu byłoby równie kreatywne, co idiotyczne.
- Oczywiście, nie ma problemu. - odpowiedział, podając go dziewczynie. Nawet w takim "ludzkim" momencie, zachowywał pełen formalizm i profesjonalizm. Nie wychodził ze swojej roli surowego przesłuchującego nawet na chwilę. To też, z pewnej perspektywy, mógł być trik psychologiczny. Nagroda za współpracę? Nawet nie zaczęli, ale przecież nie było powodu żeby odmówić. Już podczas podróży wykazała się chęcią współpracy i o tym pewnie też doskonale wiedział. Też chyba nie brał pod uwagę użycia swojej wody w celach bojowych.
Dziewczę zareagowało odpowiednio do rangi sytuacji. To mogło być faktycznie cięższe od dotychczasowych walk wymagających przelewania krwi. Stał przed nią najprawdziwszy potwór - prawo. Całkowicie legalna zguba, zgodna z powszechnymi definicjami sprawiedliwej kary. Teraz miała sprawić, by tą karę otrzymała. Musiała zareagować, musiała się tłumaczyć. Cokolwiek co dałoby jej przewagę, jakikolwiek szczegół. Mężczyzna rzecz jasna wszystko notował, kolejny raz dając popis sprawności swoich dłoni. Pierścień, wybuchy, roślinność. Jak dało się to skontrować? Notka - mogła służyć do oślepienia przeciwników celem ich zabicia, ale nie została odpalona. Reszta... reszta. To były suche fakty, gotowe do sprawdzenia w każdym właściwie momencie. Ciała pewnie zostały wzięte na dalszą analizę. W celu odprawienia pochówku. Albo jako karma dla tresowanych sępów, też opcja. Śledczy potrzebował kilku chwil zaledwie, aby połączyć fakty, dodać dwa do dwóch. I wyciągnąć wnioski.
- Rozumiem. Sprawdzimy to, porównamy z zeznaniami Akame-san i twoich rodziców. Tak, wezwaliśmy ich tutaj chwilę po twoim przybyciu. - powiedział mężczyzna, uprzedzając pytanie odnośnie rodziny. Zwinął zwój, wstał. Delikatnie się skłonił, a właściwie to kiwnął głową. I zostawił na stole swój bukłak. - Proszę o nieco cierpliwości, zeznania służki twojej rodziny powinny być już gotowe. Może nawet uda nam się znaleźć powiązania pomiędzy tymi dwoma sprawami. Wrócę za około pół godziny. Korzystaj wedle woli. - rzekł. Pewnie chodziło mu o pozostawiony bukłak z wodą. Taki czas w pomieszczeniu z stosunkowo małym oknem mogło faktycznie wymagać chociaż niewielkich racji wody. Mężczyzna wyszedł, zamknął drzwi. Pozostawiając dziewczę samotne. Z bukłakiem, fiolką atramentu i pędzelkiem. I podkładką na pędzelek, żeby czarny płyn nie kapał na blat.
Ciężko było spędzić dwadzieścia minut na całkowicie niczym, dlatego też pewnie Harumi znajdzie sobie jakieś zajęcie. Sprawdzi, czy nie było czegoś więcej. Pogrzebie we wspomnieniach, szukając dodatkowego dowodu. Będzie liczyła pęknięcia na blokach z piaskowca z których były zrobione ściany. Albo owce przeskakujące przez ogrodzenie. Wszystko było lepsze od siedzenia w miejscu i nie robienia niczego. Do nudnego i bezproduktywnego marnowania czasu. Nie miała ekwipunku który mogłaby przeglądnąć. Nic. Musiała liczyć na swoją wyobraźnię i tylko to.
Mężczyzna wrócił. Czy było to punktualnie pół godziny czy może nieco wcześniej - nie wiedziała. Pod warunkiem że liczyła dokładnie każdą sekundę, wtedy faktycznie mogła w stu procentach to stwierdzić. Mężczyzna nie przyniósł niczego innego poza swoim zwojem. Kiwnął głową w geście pozdrowienia w stronę Harumi, lekki i pełen taktu. Jak gdyby mówiący "przepraszam za zwłokę" pomimo braku jakiejkolwiek wręcz mimiki. Niczym kamienna statua z którą Harumi postanowiła porozmawiać. Tylko on reagował na nią i na jej słowa. Całe szczęście.
- Mężczyzna którego zabiłaś nie był najęty przez twojego ojca. Zgodnie z relacjami twoich rodziców, ustalili pomiędzy służącymi hasło do potwierdzenia swojej tożsamości, pomyłka oznaczała podszycie się pod wtajemniczoną osobę. Czyli mamy powód ataku Akame-san na kupca. Źle odpowiedział na pytanie o imię. Pierścień jednak był autentyczny, sprawdzamy jeszcze warsztat jubilerski z którego pochodził. Dany był jednemu ze sług wysłanych po ciebie w roli dowodu tożsamości. Kupca właściciel stajni obsługiwał wieczorem, przeglądamy jeszcze zapisy o handlarzach w osadzie w ciągu ostatniego tygodnia. - pierwsze wybawienie, pierwsze słowa faktycznie świadczące o tym, że Harumi ma szanse. Do tej pory mogła jedynie siedzieć w niepewności, czekając na rezultat. Mężczyzna nawet nie usiadł, a już przedstawił pozyskane informacje.
- Wasze relacje są spójne i nie ma w nich żadnych luk, można więc przyjąć że są prawdziwe. W takim jednak wypadku ktoś musiał to wszystko upozorować. Reputacja Kaguya z pewnością by nie pomogła, atak na kupców na środku pustyni i wezwanie ninja z osady w odpowiednim momencie. Prawie doskonale, właściwie tylko ten pierścień był luką w planie. Nie chciałbym tutaj wymieniać nazwisk... - powiedział mężczyzna, pierwszy raz lekko się wahając. Do tej pory szczery i do bólu wręcz dobitny, na tą krótką chwilę musiał przemyśleć co miał do powiedzenia w trakcie wypowiedzi. Skoro pobrał od wszystkich relacje, to pewnie rodzice Harumi także musieli tutaj być. Musieli wstawić się za córką. Mężczyzna szybko nadrobił tą krótką chwilę niepewności.
- Po mieście już krążą pogłoski o twoim udziale w tym ataku, z tego co zadeklarowali strażnicy. Kwestią czasu będzie jak informacje się rozniosą. Z tym niestety nic nie możemy zrobić bez wiedzy o źródle tych pogłosek. W związku z interwencją osób trzecich w tym zdarzeniu, możliwe że pierwsza sprawa wymagać będzie dodatkowo głębszego śledztwa. Dlatego jeśli jest coś jeszcze co mogłabyś nam powiedzieć o tym incydencie, jakiś drobny detal albo informacja, to lepiej by było powiedzieć nam o tym teraz. - po tym oświadczeniu do głowy Harumi mogła wpaść ta myśl, jedna idea. Że może ktoś jednak jest po jej stronie pomimo tego wszystkiego? Ktoś kto nie został opłacony z góry przez ojca Harumi, żeby jej pomagać? Ktoś z poczuciem sprawiedliwości i, co najważniejsze, łbem na karku?
Re: Posterunek w stolicy
: 31 maja 2019, o 19:57
autor: Kana Yuki
Chłodne oczy przesłuchującego ją mężczyzny sprawiały, że czuła się coraz bardziej wyalienowana ze społeczeństwa. W tym momencie jeszcze bardziej utwierdziła zdanie, że odbieranie komukolwiek życia, to żadna przyjemność. Ot, robienie z siebie śmiesznego bożka, mającego prawo osądzać innych. W jakiś sposób żałowała tego, iż rozcięła gardziel przeciwnika. Niemniej jednak prawdą było, że lepiej ciąć, niż być ciętym.
Zapewne gdyby nie zatrzymane rzeczy, to sięgnęłaby do torby po manierkę. No ale na ten moment nie miała dostępu ani do pierwszego, ani do drugiego. Gra psychologiczna, mów albo nie dostaniesz wody? To brzmiało okrutnie. Szczęście w nieszczęściu, że nie została spisana na straty i życiodajna ciecz została szybko przekazana w jej ręce. Naturalnie, pochwyciła ją i czym prędzej przechyliła w stronę ust. Chłód wody był niesamowicie kojący. Nie czuła się tak dobrze, jak usiłowała udawać. Pewnie mężczyzna to widział, stąd lekkie zelżenie z oficjalnego tonu. Niemniej jednak Kaguya była święcie przekonana o cudowności własnej gry aktorskiej. Śmiesznej jak teatr Stańczyka na dworze Piastów.
Kaguya miała nadzieję, że władza rzeczywiście skorzysta z rozliczeń towarowych w sklepie z wyposażeniem w Shigashi no Kibu. O ile takie w ogóle były sporządzane, a powinny. Tak samo skrzętnie jak zeznania. Oczywiście, było to w pełni zrozumiałe, w końcu ludzka pamięć bywała zawodna, a porównanie zeznań bardziej niż konieczne.
— rodziców? — powtórzyła cicho. Martwa woda chęci do czegokolwiek wzburzyła się, zakipiała i wyniosła ją nieomal w powietrze. Gdyby nie miejsce, z którego lepiej nie uciekać, to już byłaby za drzwiami. Tak bardzo chciała ich zobaczyć. Teraz, już, natychmiast. Gdyby tylko mogła przebić się wzrokiem przez ścianę - zrobiłaby to ot tak. Harumi przymknęła powieki. Cierpliwość... W takiej sytuacji naprawdę ciężko było mieć choćby i gram. Zwłaszcza, że za drzwiczkami stali rodzice. Zwłaszcza, że nie widziała ich... pięć lat? O ile nie więcej. Jedyne na co się zdobyła, to cichy pomruk aprobaty. Nie więcej, nie mniej.
Po całym składaniu zeznań, stresu tak wielkiego, jak lodowy golem, została pozostawiona sama sobie. Dziwne zwyczaje, mogła przecież zwiać, doznać jakiegoś szoku. Summa summarum, uznali ją za dojrzałą osobę, albo zbyt głupią na podobne zapędy.
Pierwsze dziesięć minut upłynęły w zadumie i weryfikacji własnych wspomnień. Następne dłużyły się niemiłosiernie. Bardziej niż pewne, że już dawno by zasnęła, gdyby nie targające nią emocje. W głowie wizualizowała spotkanie po latach. A może jest tu i Jin? Nie. To niemożliwe. Blizna mówił, że odszedł. Tylko czemu? Nie potrafiła zrozumieć wielu rzeczy. Tej jednak najbardziej. Ostatecznie wylądowała klatką piersiową na blacie, rysując palcem po drewnianym kawałku. Litery, liczby, znaki. Wszystko, co pozwalało zabić czas. Gdyby istniały zegary, byłoby łatwiej. A tak? Wszystkie sekundy wydawały się liczyć więcej, niźli powinny. A to wzmagało napięcie. I to bardzo.
Słysząc skrzypiące drzwi uniosła się gwałtownie, a złote oczy ponownie przybrały na barwie. Czymś, co nazywamy życiem. Uważnie przysłuchiwała się słowom mężczyzny, siedząc jakby na szpilkach. Kręciła się niemiłosiernie, targana wszystkim tym, co powinno nią aktualnie targać.
— Senju Keizo i człowiek z Blizną. Nie wiem jak ma na imię. Gdy powróciłam do Sabishi i szukałam informacji o tym człowieku spod misy on... Zaciągnął mnie do jakiegoś pomieszczenia. Próbował ostrzec. Ale przecież nie mogłam zostawić Keizo. Tak się nie robi, nie powinno. Wiem tylko tyle, że przyjaźnił się z moim nauczycielem, Jinem. Ponoć zniknął... — wzdrygnęła się na samą myśl, że mogłoby okazać się to prawdą. A przecież nie mogło nią być. Ten białowłosy dupek na pewno stoi za drzwiami. Na pewno.
— Czy mogę zobaczyć rodziców? Proszę — wydukała. Tak naprawdę niewiele z tego co powiedział zapamiętała. Liczyło się tylko to, co znajdowało się poza pomieszczeniem.
Re: Posterunek w stolicy
: 31 maja 2019, o 23:26
autor: Murai
Odkupienie
Misja rangi C dla Harumi
31/30+
Za dużo, zdecydowanie za dużo. Wszystkiego. Za dużo gadaniny, kolejnych rewelacji i nowych faktów. Wszystko to mogło przeciążyć dziewczynę. Powrót do domu, walka, kolejna walka i teraz w końcu błogi spokój. A tutaj kolejna bomba. Rodzice Harumi. Ciężko chyba było jej uwierzyć w prawdziwość słów mężczyzny. Miało to sens, byli powiązani z nią i całą sprawą, mieli więc wręcz obowiązek swojej obecności. Pewnie też jednym z aspektów ich przybycia było uratowanie swojej córki przed tragicznym losem. Co mogło jej w zasadzie grozić? Egzekucja? Ucięcie ręki? Pozbawienie wolności na bardzo długi okres? Mogło, jak najbardziej. I dlatego też powinna się cieszyć, że sprawa walki na pustyni została rozpatrzona dla niej pozytywie.
Mężczyzna poprosił o informacje na temat pierwszego ataku. Im więcej, tym lepiej. Szczegółów, osób zamieszanych. Jakiekolwiek informacje na temat tamtego incydentu mogły się przydać. Niestety to, co dostał, było mniej niż satysfakcjonujące. Delikatnie mówiąc.
- Hmh, czyli niewiele. Ciężko będzie zbadać tą konkretną sprawę, rozwiązanie tego może być już niemożliwe. - tego nawet nie zapisywał, nie miał potrzeby. Wszystkie te drobne rzeczy pewnie zapamiętał, w zwoju miał też szczegółowe dane na temat pierwszego ataku i jego okolicznościach. W tym momencie był jedną z nielicznych osób tak dobrze obeznanych ze sprawą. I to zdecydowanie nie mogło pójść w złym kierunku. Chyba. Oby.
- Na razie mogę jedynie zawiesić twoją nagrodę, na pełne jej usunięcie potrzebowalibyśmy dodatkowych dowodów. Zobaczę co da się zrobić w tej sprawie, ale postaraj się nie mieszać w żadne kłopoty przebywając tutaj. W razie czego możesz się zgłosić tutaj do mnie. Pytaj o Shoda Yanagi. - rzekł. Ulga, nieopisana wręcz. Chyba, Harumi była w ostatnim czasie istnym wulkanem emocji i zaplątanych myśli. Nikt by się jej nie dziwił, szczególnie biorąc pod uwagę co działo się w ciągu najbliższych kilku dni. Na pytanie o rodzicach, mężczyzna uśmiechnął się delikatnie - po raz pierwszy zresztą od jego poznania - i wstał z miejsca.
- Tak, czekają już na ciebie. - powiedział, otwierając drzwi. Stały prosto, otworem. Ptaszek mógł w końcu wylecieć z klatki - To te drzwi naprzeciwko. - dodał jeszcze, samemu wychodząc z sali przesłuchań. Dziewczę mogło teraz spokojnie wyjść na korytarz i wejść do wskazanego pomieszczenia. Było stosunkowo proste, pozbawione szaleństwa i w stosunkowo militarnym stylu. Było jednak nieco bogatsze w meble. Kilka niewielkich szafek stało przy ścianach. Na jednej zestaw do herbaty, na jednej plansza do shogi, na jeszcze innej kilka książek. Znalazło się nawet miejsce na dwie-trzy niewielkie palmy w doniczkach. Niby nic, a jednak coś. Mały detal podnoszący nieco poziom wystroju i komfortu. Poza tym drewniany stół z kilkoma krzesłami i to właśnie przy stole siedziała trójka znajomych Hayami ludzi. Ba, znajomych to mało powiedziane. Dwójka z nich to rzecz jasna rodzice dziewczyny. Trzecia to Akame, już wypuszczona i czysta z zarzutów, chyba.
- Shiro... - powiedział mężczyzna z wyraźną ulgą, wstając i natychmiast podchodząc do swojej córki. Bezceremonialnie i bez żadnych ogródek próbując po prostu przytulić. Po rodzicielsku. Dając tym samym upust swoim zmartwieniom. Chociaż na tą krótką chwilę mógł przestać być surową głową rodziny i stać się ojcem. Matka nadal siedziała na miejscu, pewnie czekając aż córka sama do niej podejdzie. A Akame, zgodnie ze swoimi powinnościami jako służącej, nie ruszyła się z miejsca. Ale też wydawała się uspokojona obecnością Harumi.
Misja zakończona
Re: Posterunek w stolicy
: 1 cze 2019, o 17:12
autor: Kana Yuki
Harumi z trudem przełknęła ślinę. Nie wierzyła. Po prostu nie wierzyła. Ale wystarczyło jedno spojrzenie w mądre oczy przesłuchującego, żeby przekonać się, że mężczyzna nie wyolbrzymia sprawy. Rzeczywiście, popełniła wiele błędów. Jak choćby ten, że zbiegła. A przecież to jak przyznanie się do winy. Nie mogła być zła, bo i wobec kogo? Sama sprowadziła na siebie ten los. Jakby nie patrzeć. Chciała krzyczeć albo śmiać się jak wariatka, albo uciec gdzieś daleko. Jak najdalej od paskudnego miasta przywołującego tylko mierne imitacje wspomnień. Jednak milczała. Złote iskry tęczówek pełgały po sylwetce mężczyzny.
Z jednej strony wszystko zakończyło się względnie dobrze; zaraz zobaczy swoich rodziców, Akame, może Jina, a przede wszystkim jest wolna. Z drugiej jednak... Zła sława jest jak rzep przyczepiony do psiego ogona. Zawsze pozostaje niesmak i ten oceniający wzrok cywili. Kaguya rozumiała to. Naprawdę. Choć wolałaby, by pewne rzeczy nigdy się nie wydarzyły, a ludzie widzieli to, kim naprawdę jest, a nie pusty slogan "Zamordowanie trzech obywateli miasta Ningyo-shi oraz pomoc poszukiwanemu zbiegowi. Kunoichi ta poszukiwana jest na terenach Ayatsuri". Cóż, trudno. Jedyne co mogła zrobić w tej sytuacji, to liczyć na pomoc władz. Chociaż i to bywa często, gęsto zawodne.
— Postaram się nie wyróżniać. Dziękuję. Za wszystko — odparła, uśmiechając się bardzo lekko. Wymuszony uśmiech. Oczywista oczywistość. Choć nie ulegało wątpliwości, że zakończone przesłuchanie przyniosło jej ulgę. Było to widoczne zwłaszcza wtedy, gdy gwałtownie odwróciła głowię sylwetką mężczyzny i równie gwałtownie wybiegła z pomieszczenia, nim Shoda zdołał dokończyć zdanie. Czy było to niegrzeczne? Pewnie i tak, ale biorąc pod uwagę wszelkie okoliczności można było wybaczyć takie faux-pas.
Nieomal wpadła do wskazanego przez Yanagiego pomieszczenia. To, co ukazało się jej oczom było jak sen. Sen, z którego nigdy nie chciałaby się obudzić. Rodzice, Akame. Tylko jakby czegoś w tej konstrukcji brakowało... Ale czy to ważne? Teraz a pewno nie. Po co myśleć o takich rzeczach, kiedy jesteś już w ojcowskich, bezpiecznych ramionach?
— Okaa-san, otou-san, tak bardzo tęskniłam... — wyszeptała, choć było to ledwie słyszalne z racji ust, które przywarły do torsu ojca, znacznie wyższego od Harumi. Po dłuższej chwili przytuliła również matkę. Nie zabrakło też duszącego misiaka dla Akame!
— Dziękuję Akame-san. Gdyby nie ty... — powiedziała, wciąż drżącym głosem — Pewnie by mnie tu nie było.
Re: Posterunek w stolicy
: 2 cze 2019, o 01:26
autor: Papyrus
Shoda od początku robił, co miał w protokole. Co było mu nakazane, co powinien zrobić w tej sytuacji. Przesłuchać, sprawdzić dowody i czy wszystko trzymało się kupy. Znaleźć prawdę i egzekwować prawo. Na pewno nie było w tym ani trochę stronniczości ani uznaniowości. Służbistów na tym świecie jest od groma i trochę. Ale ludzi poświęcających się swojej pracy do takiego stopnia? Teoretycznie mógł olać sprawę, powiedzieć "to niemożliwe, trudno", ale powiedział że postara się temu przyjrzeć. Faktycznie go to obchodziło, nawet jeśli tylko i wyłącznie ze względów jego osobistych poglądów i powinności stanowiska.
- Cała przyjemność po mojej stronie. - odpowiedział na odchodnym, zgodnie z zasadami dobrego wychowania. Albo i nie, faktycznie współpraca z dziewczęciem musiała być łatwa. Odpowiadała na pytania, nie utrudniała. Nie ukrywała faktów, powiedziała wszystko co mogła i nawet udało się jej znaleźć coś na swoją obronę w trudnej sytuacji. On nie musiał za nią pracować, ona współpracowała z nim. I to się najwidoczniej ceni.
Przy rodzinie Harumi dała się ponieść, wulkan emocji eksplodował. Dziewczę się nie powstrzymywało, po prostu zrobiła co chciała i co wskazywały jej emocje. Byli tutaj, chcieli ją. Troszczyli się o nią i martwili. A teraz byli przy niej, w ciężkim dla niej momencie. I okazali pełne wsparcie. O co więcej można było prosić?
- My też, kochana. My też. - odpowiedział ojciec, siląc się na spokój. Prawie mu się udawało, faktycznie dobrze ukrywając przytłaczające szczęście i ulgę jaka go uderzyła po przytuleniu swojej długo niewidzianej córki. Po chwili do uścisku postanowiła dołączyć się matka. Tak samo jak ojciec przytuliła Harumi. W kącikach jej oczu dało się zobaczyć delikatne przebłyski łez.
- Najważniejsze, że jesteś z nami. Znowu. - kobieta jak gdyby ciała zatrzymać ją w tym uścisku w nieskończoność, żeby tylko mieć pewność że nigdzie nie zniknie. Po ponownym zjednoczeniu z córką wyciągnęła z kieszeni jedwabną chustę i otarła nią niepożądane zalążki łez. Ostatnią "ofiarą" Harumi okazała się Akame. Na początku można było wyczuć sporą sztywność z jej strony i niepewność, po chwili jednak zdecydowała się odwzajemnić tulasa. Z lekką rezerwą co prawda, ale zdecydowanie można było to zaliczyć jako przytulenie.
- Wykonywałam tylko powierzone mi zadanie. Aczkolwiek cieszę się, że nic ci nie jest, Harumi-dono. - odpowiedziała. Sytuacja musiała być dla niej niezręczna, w końcu Harumi była dla niej córką klienta. Ale jednocześnie kimś na tyle ważnym, że była gotowa narazić swoje życie dla jej dobra. Wdzięczność Harumi można było potraktować jako bonusową nagrodę za swoje obowiązki.
- Wracamy do domu? Nie podoba mi się tutaj ani trochę. - zapytał mężczyzna, uśmiechając się do córki i pewnie zadając to pytanie właśnie jej. Gołe ściany i surowe wnętrze faktycznie, pomimo bardzo przyjemnej atmosfery w ich gronie, przywodziły na myśl więzienie. A ich spotkanie - niczym uwolnienie z aresztu. Po części było to prawdziwe. I na pewno były lepsze miejsca do cieszenia się w rodzinnym gronie niż poczekalnia w posterunku wojskowym.
Re: Posterunek w stolicy
: 8 cze 2019, o 19:34
autor: Kana Yuki
Harumi zupełnie inaczej wyobrażała sobie przesłuchanie. Mimo stresu i nerwów, było one przeprowadzane w bardzo delikatny sposób. Coby nie mówić, Shoda musiał mieć naprawdę ogromną wiedzę o ludzkich zachowaniach. Białowłosa zastanawiała się jak wyglądałaby rozmowa, w jego wykonaniu, z jakimś paskudnym zbrodniami na koncie. Jednak póki co wolała skupić się na sprawach większej wagi. Takich jak, dla przykładu, rodzina, wyjaśnienie ostatniego roku, a przede wszystkim wyjaśnienie ściętych włosów. A to ostatnie, w znacznej mierze, mogło rodzić problemy. I to naprawdę duże.
Kaguya czuła się naprawdę dobrze w ramionach ojca. Najwidoczniej tęsknota sprawia, że chłodne serca topnieją w zatrważającym stopniu. Nie narzekała. W końcu, czy naprawdę było na co? Summa summarum większość spraw wróciło na właściwy tor, choć w głębi serca Haru obawiała się ewentualnego powodu, dla którego tak prędko kazali jej wrócić do domu. Śmierć oijii-sana, problemy w rodzie, a może...? Nie, o tym ostatnim zdecydowanie wolała nie myśleć. O małżeństwie. Zwłaszcza, że były to tematy tak odległe. Sytuację ratowała świadomość, że być może ewentualny kandydat odpuści na wieść o liście gończym za wybranką. Rodziców, rzecz jasna, bowiem nikt w tych rejonach sam nie wybiera sobie drugiej połowy. A przynajmniej według wiedzy Kaguyi.
Można by uznać, że narzeka i jest zbyt roszczeniowa. Ale naprawdę wolała być wolnym ptakiem. To uczucie towarzyszyło jej cały ostatni rok. A teraz... Znowu mogli ją zamknąć w złotej klatce. Niestety.
— Mhm — mruknęła. Naprawdę chciała w końcu położyć się w łóżku.
Re: Posterunek w stolicy
: 10 cze 2019, o 00:55
autor: Papyrus
Re: Posterunek w stolicy
: 16 cze 2020, o 12:52
autor: Ario
Ario spojrzał na list i skinął głową. Przyjrzał się jeszcze przez sekundę uzbrojeniu strażnika, po czym nie czekając czmychnął w górę, by jak najszybciej dotrzeć do celu.
Gdy biegł, na sekundę się zatrzymał. Niby nie powinien, ale...chłopak zeskoczył z dachu i ukrył się tak, by był przez chwilę niewidoczny (w domyśle jakaś alejka, czy przejście między domami). Jeżeli dało się ten list przeczytać pod słońce, lub w jakiejkolwiek innej formie, która nie narusza struktury i mechaniki zapieczętowania (o ile takie coś jest), to Ario miał zamiar podejrzeć delikatnie, co tam jest naskrobane.
Po całej sytuacji, Ario wskoczył ponownie na dach i zamierzał mknąć jak najszybciej ku odbiorcy listu. Niby nie powinien czytac, ale...a co jak to jakaś ważna informacja a list się zgubi? Nigdy nie wiadomo, co może czekać na młodego shinobi. Zwłaszcza, jak ten dostarcza ważne rzeczy.
Re: Posterunek w stolicy
: 17 cze 2020, o 14:03
autor: Yosuke
Ario Kunisaku
Misja rangi D
5/15
Nie marnując ani chwili dłużej Ario czym prędzej zabrał się za wykonanie poleconego mu zadania. Kilka pierwszych skoków i z poziomu ziemi przeniósł się na dachy pobliskich budynków. Obranie takiej ścieżki znacząco ułatwi mu dalszą podróż, gdyż o obecnej godzinie przez miasto przetacza się sporo ludzi, których omijanie byłoby bardzo problematyczne. Co prawda temperatura była tam nieco większa, bo brakowało cienia, ale Kunisaku w pełnym biegu ochładzał się dodatkowo podmuchami powietrza.
Zanim jednak dotarł do Posterunku, postanowił sprawdzić jaką ważną wiadomość ma przekazać. Posłańcy zwykle nie mogli tego robić, a w tym celu powstało wiele rodzajów zabezpieczeń przed niechcianymi oczami, w tym pieczęci z wosku. List w środku był jednak osłonięty niezbyt grubą warstwą papieru, więc shinobi uznał, że spróbuje pod światło podejrzeć co jest tam napisane. Nie był to idealny sposób, ale jego oczom ukazało się kilka słów.
Ukryty tekst
**********
********** zgłosić *************dnio**************
********** ona ****** *******************
***** wyruszyć **** *******, dlatego nie **** ********* ******* *** ** ****
* ******** *********
********
Re: Posterunek w stolicy
: 23 cze 2020, o 14:42
autor: Ario
Ciekawe. Naprawdę ciekawe. Shinobi rozejrzał się jeszcze dyskretnie, by upewnić się, że nie jest nigdzie podglądany lub obserwowany. Teoretycznie było tak gorąco, że nawet ktoś musiałby być naprawdę mocno zaparty, by śledzić młodzieńca, który po prostu pełni rolę jakiegoś nieistotnego kuriera. Ario nie bardzo chciał wierzyć, że ktoś go zaraz napadnie lub coś w tym stylu. Był z drugiej strony wyczulony na to, że nie kontroluje sytuacji. Lubił kontrolowac sytuację, dlatego też szybko zgarnął list do torby i ruszył po ścianie na dach. Gdy tylko znalazł się na samej górze, ponownie rozejrzał się, szczególnie wypatrując czy nikt nie jest na jego starym miejscu (czyli w przejściu). Ktoś mógł podejść i sprawdzić czy czegoś nie zostawił, tak więc tą opcję chciał wykluczyć.
Następnie Ario biegnie do miejsca docelowego. Lista ma, wiadomości raczej nie odczyta. Przynajmniej zaspokoił ciekawość. Miał też skrytą nadzieję, że nikt nie będzie miał mu za złe, że coś tam chciał przeczytać. Nikogo przecież nie zabił, prawda...?