Uliczka na obrzeżach miasta

[Ario]

Ario nie był mistrzem negocjacji, tortur, ani wielu innych rzeczy. Ario był po prostu Ariem, tak więc jak chłop odmówił współpracy, to chłopak wzruszył ramionami. Używając nici chakry zacisnął mocniej łańcuchy z kolcami, tak, aby teraz już konkretnie wbiły mu się w ciało.
- Jak nie będziesz współpracować, będę musiał Cię pokroić i przewieźć wtedy do siedziby klanu...a to chyba lepiej powiedzieć, czemu mnie zaatakowałeś? - Ario był jak procesor - rozumował w systemie zero jedynkowym. Został zaatakowany. Ktoś był zły. Trzeba było go przesłuchać. Wszystko poskładał w całość i tak więc znaleźli się w tym, a nie w innym. Tym bardziej, że nawet jak przyniesie chłopa do siedziby klanu...to co powie? Że go zaatakował? To chyba mniej problemów będzie go pociąć na kawałki i zakopać gdzieś w pustyni. Przynajmniej podatnik w osadzie odpocznie i nie będzie musiał utrzymywać darmozjada...ale i tak wszystko zależy od tego, co mu odpowie. Jeszcze ma szansę przeżyć.

  Ukryty tekst

[Kyoushi]

Misja rangi C
- Hello, it's me again -
Ario
25/30

---

Nie był mistrzem nawet w marionetkarstwie, ale był bardzo ambitny. Ciekawostka, że musiał się w końcu jakoś wyróżniać i to robił. Ciekawym było, że teraz musiał przejść do najciekawszego momentu, w którym do tej pory nie brał udziału. Wyciąganie informacji było także częścią pracy shinobi. Niestety, tu trzeba było także cierpliwości. Zacisnąłeś mocniej łańcuchy na ciele ofiary, która aż zacisnęła zęby i zrobiła kwaśną minę. Gość nie był zbyt odporny na ból. Mogłeś go szybko uszkodzić i pozbawić przytomności, a wtedy już niczego się nie dowiesz.
- Przecież ci kurwa powiedziałem, że miałem cię wyeliminować, bo się tu szlajasz, głuchy jesteś czy głupi?! - nie przestawał cwaniakować, ale to było wiadome, w końcu musiał tak reagować. Zadawałeś tak proste i tak nieintuicyjne pytania, że odpowiadał stricte na nie. On się wywiązał i odpowiedział na twoje pytania, tylko czy ty będziesz nieco bardziej zainteresowany szukaniem poszlak lub zdobywaniem informacji, czy może wybuchniesz gniewem i pozbawisz jedyną osobę na tropie zbrodni życia. Rzeczywiście powinni cię przeszkolić z systemu uzyskiwania informacji od pojmanych, bo byłeś równie słaby co Kjosz w Onsenie, gdy Seiren go dosiadła. Nic więcej nie wiedziałeś, bo byłeś nieprecyzyjny.

  Ukryty tekst

[Ario]

Ario uskuteczniał swoje przesłuchanie. Miał już informację, że zostało wystawione na niego zlecenie, bo coś szukał...ale poważnie, ktoś by wystawił zlecenie na Ario, jak ten był w korytarzu przez kilka minut? Skoro tak, to skąd znalazł najemcę? Do kogo należała bransoletka i o co w tym wszystkim chodziło.
- Nie przekonałeś mnie. Dobra, to po kolei: kto Cię wynająl, do kogo należy bransoletka, co tu w ogóle się stało i czemu komuś zależy na tym, żeby nic się nie wydało? Co miało się wydać? Za każdą złą odpowiedź będę Ci ucinać kończynę, tak więc masz dużo możliwości, by współpracować. - zadeklarował Ario. Prawda była taka, że chłopak nie miał pomysłu co zrobić później z tym gościem, tak więc narazie miał za zadanie pozbierać dane i zobaczyć, co z tego będzie można skleić. W sumie nawet Kunisaku przez chwilę stwierdził, że wyciąganie informacji z innych dobrze mu idzie i czy nie powinien spróbować sił w siłach wywiadowczych...ale do tego etapu jeszcze dojdziemy. Narazie cel był prosty.

  Ukryty tekst

[Kyoushi]

Misja rangi C
- Hello, it's me again -
Ario
27/30

---

Zlecenie jak zlecenie, potrafiłeś sobie wszystko dopowiedzieć jak typowa dziewczyna, która nie grzeszy zaufaniem do partnera. Niedopowiedzenia niestety nie prowadziły do niczego dobrego, gdy ty nie zdawałeś sobie sprawy co tak naprawdę się kroiło. Tu sprawa była o wiele grubsza niż mogłoby się wydawać. Wiele możliwości, a twoje domysły były zbyt proste, a przynajmniej na takie wyglądały. Trzeba było kontynuować by dowiedzieć się nieco więcej.
- I tak nie dowiesz się kim jest, po prostu zacząłeś węszyć, a kurwa tego nie chciał i miałem cię wyeliminować. Puszczaj mnie, bo będziesz miał tylko większe problemy. Bransoletka należy do niego, nie powinieneś jej zabierać. Tylko straszysz, bo nic nie wiesz o życiu dzieciaku. Od kiedy taki gówniarz ma odwagę pozbawić kogoś kończyny? Kurwa, jesteś głupszy niż myślałem. Co miało się wydać? A co tu robiłeś bęcwale? Nic nie zauważyłeś? Widzę, że rzeczywiście wystarczyło cię zostawić, jak i tak niczego się nie domyślasz... Wypuść mnie i spierdalaj w podskokach dzieciaku - powiedział skutecznie i przekonywująco. W końcu miał wiele racji, nie byłeś typem, który cokolwiek wiedział o życiu. Tym bardziej o morderstwach. Niedługo później słyszałeś, że ktoś nadbiega i z wysoka widziałeś, że jest to straż. Dwóch strażników goniło z daleka jeszcze do tego labiryntu. Chyba czegoś się dowiedzieli i mieli się tu po prostu stawić. Dzieje się.

  Ukryty tekst

[Ario]

Ario mógł teraz zrobić wszystko, co chciał - trzymał bandytę, lecz raczej nie zamierzał go zabijać. Teoretycznie ten targnął się na życie marionetkarza, ale Kunisaku też nie był bezlitosnym, krwiożerczym zbójem, co to zabija i ćwiartuje każdego...no przynajmniej dopóki ktoś nie sprawi, że Ario zacznie krwawić. Ten jedynie tylko przypalił trochę chłopaka, tak więc tu był jego delikatny fart. Kunisaku nie zamierzal dalej rozmawiać, więc po prostu pacnął pięścią lalki w głowę pojmanego, aby ten mógł skupić się na odpoczynku w ciemnościach, zaś sam Ario trzymając go łańcuchami z plecaka zeskoczył w stronę nadciągających strażników.
- Ario z klanu Ayatsuri - pojmałem jednego ze zbójów, którzy są w coś zamieszani. Ten tutaj zaatakował mnie bez słowa i próbował zabić. Poradzicie sobie czy mam go gdzieś bezpośrednio zaprowadzić? Ma dość głębokie rany i jest nieprzytomny, to chyba sobie poradzicie. - powiedział Ario w stronę straży, podstawiając im go. Ario przez chwilę pomyślał, że dobrze będzie gdzieś zgłosić się po nagrodę...tylko do kogo!? Chłopak też złożył pieczęc i wycofał swoją lalkę.

  Ukryty tekst

[Kyoushi]

Misja rangi C
- Hello, it's me again -
Ario
29/30

---

Miałeś czas i umiejętności, ale nie miałeś w tym wypadku pieniędzy - czegoś czego potrzebowałeś w obecnej chwili najbardziej. No, ale nie można mieć jak to mówią wszystkiego. Zdecydowany podchodziłeś do sprawy, która mocno zaszła ci za skórę, przez co myślałeś co powinieneś zrobić z rzezimieszkiem, który targnął się na twoje życie. Jakże nic nieznaczące życie Akurajto klanu Ayatsuri, przedstawiciela Unii Samotnych Wydmuszek. Zdecydowałeś się uśpić swojego oponenta mocnym uderzeniem drewnianej lalki, która spokojnie zabrała gościa do otchłani morfeusza.
Już po chwili, gdy zeskoczyłeś wraz z typkiem na dół, pojawiła się straż, która biegła tu chwilę wcześniej by cię wylegitymować. Odbierając go od ciebie, oczywiście wręczyli ci pakiet, który miał świadczyć o tym, że byłeś zobowiązany do odebrania swojej nagrody pieniężnej. - Opowiedz nam od początku o co tu chodzi i czego się dowiedziałeś, przypiszemy to randze misji Ario-san i zostaniesz wynagrodzony - odpowiedział, czekając na twoją spowiedź. Drugi już zabrał nieprzytomnego woja, a pierwszy uważnie słuchał co masz do powiedzenia. No samo zaatakowanie nie świadczyło o tym, że była to jakakolwiek misja, ale sprawdzanie poszlak i jakiejś tajemniczej sytuacji już owszem.

Misja rangi C wykonana! Proszę gracza o ostatni post tutaj i możesz zmykać.

[Ario]

Ario więc najpierw popieczętował wszystkie mechanizmy ze swojego plecaka, by nie chodzić w pełnym rynsztunku bojowym, kiedy nie ma takiej potrzeby. Potem poprawił swój plecak, upewnił się, że wszystko jest na właściwym miejscu, po czym wrócił do rozmowy ze strażnikiem.
- No no no...najpierw przyszedłem, aby sprawdzić, co się stało - gdyż napotkałem ślad krwi na ścianie. Szedłem dalej i dalej, zbierając kolejne poszlaki...o, tutaj jedna z nich. - powiedział, wręczając strażnikowi bransoletkę.
- Udało mu się wymusić zeznania, w którym okazało się, że bransoletka należy do kogoś, kto ma na tyle władzy, by zlecić zabójstwo w kilka minut. Ten ktoś jest bardzo groźny, więc trzeba będzie się tym zając. No, a na koniec spotkałem Was i przekazałem Wam zabójcę. - dodał chłopak.
Wszystko ułożyło się raczej dobrze, a sam Ario nie wiedział, czy iść gdzieś jeszcze czy prosto do domu. Wybrał więc opcję z domem, aby wyspać się przed kolejnym dniem. Spieniężył swój pakiecik i udał się do swojej lepianki. W głowie miał wiele myśli, które w większości dochodziły do wspólnej konluzji - czas na jakąś nową lalkę.

[z/t] http://shinobiwar.pl/viewtopic.p ... 40#p154640

[Tetsurō]

Miasto w ciągu dnia tętniło życiem. Uliczki zapchane ludźmi, odgłosy pracy i rozmów. Wszystko to nadawało przyjemny nastrój. Zielonowłosy przemieszczał się, co jakiś czas zerkając na okolicę. Widząc biegające i bawiące się dzieci, staruszki próbujące sprzedać swoje wyroby, czy pracujących w pocie czoła budowniczych, wiedział, że nie może zawieść. Jego zadanie musiało zostać bardzo dokładnie wykonane, przyszłość spokojnych dni tych wszystkich ludzi była w jego rękach. Mimo tego, że zapewne osada poradziłaby sobie nawet z takim problemem, nie było powody, aby przez przypadek ją narażać. Im mniej problemów, tym bardziej można się skupić na tych naprawdę ważnych.
Kiedy Tetsuro dotarł na miejsce, przystanął na dachu i na chwilę spojrzał na całość budynku. Chciał zastanowić się, która z części budynku jest najbardziej narażona. Być może było coś, co rzuciło mu się w oczy, coś nietypowego, co mogło przykuć jego uwagę. Niestety, nie było zbyt dużo czasu na oględziny, gdyż bardzo szybko strażnicy zwrócili na niego uwagę, jednak liczył, że może jednak coś ciekawego dostrzeże. Słysząc ich głos, chłopak zeskoczył na ziemię i wylądował przed nimi, po czym wylegitymował się, pokazując swój medalion przynależności do rody.
- Ishara Tetsurō, dostaliśmy anonimową informację, że spichlerz może być zagrożony atakiem bombowym. Mam przeprowadzić inspekcję. - przekazał jednemu ze strażników, a następnie sięgnął po zwój z potwierdzeniem swoich słów. Podał go jednemu z nich po czym kontynuował.
- Czy widzieli Panowie coś nietypowego w przeciągu ostatnich dni? Zwróciło coś waszą uwagę? Nietypowy pakunek, dziwni goście? Każda informacja może być istotna w tej kwestii. - Mina młodzieńca była poważna, chciał sprawić wrażenie, że podchodzi do swojego zadania profesjonalnie a sprawa nie jest błaha. Słuchając ewentualnych odpowiedzi, postanowił także rozejrzeć się po okolicy, czy przed budynkiem było coś ciekawego? Wóz wyładowany zbożem mógł być interesujący. W końcu stał on sobie tak zaparkowany bez żadnej obsługi. Chłopak zrobił krok w jego kierunku i skinął głową.
- Często stoją tutaj wozy bez obsługi i czekają na załadunek? - nie był świadomy jaka jest procedura, może to naturalne, że czeka on tutaj na swoją kolej, a może jednak należało na to zwrócić uwagę. Wolał usłyszeć, że tak jest i wiedzieć, niż nie zapytać i potem pluć sobie w brodę, że nie sprawdził i przez to ucierpiało sporo osób. Jeżeli strażnicy upewnią go, że tak ma być, to zapewne wróci on do rozmowy, jednak i tak zapamięta sobie, żeby rzucić okiem na wóz. Nie podobało mu się, że stoi tak osamotniony.

  Ukryty tekst

Przyszliśmy z tego cudownego miejsca

[Boyos]

Kampania: Bomba na rejonie
Misja: Saperskie podchody

Tetsuro
Misja rangi C
Kolejka 5/14

Mężczyzni, gdy zeskoczyłeś, uspokoili się wiedząc, że jesteś po prostu z klanu Ayatsuri, a nie jakimś podejrzanym terrorystom. Zacząłeś się przedstawiać i informować, w jakim celu przyszedłeś.
- Eee...co? Bomba? - powiedział jeden z nich, ten sam co krzyczał do Ciebie, żebyś złaził na dół. Wziął od Ciebie papierek i spojrzał posępnie. - T...tak...zgadza się. - mruknął i oddał Ci papier. - Nie no, bomby to chyba nie ma, nie wiem. Przecież nie dawno jeden z waszych tu przychodził i też robił inspekcję. - powiedział.

Drugi z mężczyzn wydawał się jeszcze bardziej zaskoczony niż ten pierwszy. Zerknął pobieżnie na boki, po czym skupił na Tobie swoją uwagę.
- N...no.no...tego...to pan se wejdzie, zobaczy. Ale tego no, jakby bomba była, to by chyba już jebło dawno nie? - spytał tego straznika obok, na co tamten mu odparł.
- Nie no, dziś to za gorąco na jakieś ataki, jakoś tak za parno tutaj. - odparł, co chyba uspokoiło jednego i drugiego.
- Powóz stoi od wczoraj, ale to przecież nie jest chyba nielegalne. - powiedział. - A bo ja wiem...stoi to stoi. Załadunki przyjeżdzają najczęściej rano, ale to też zależy, jak tam na granicach się dogadają. Ale to inne przyjeżdzają, tutaj to wiesz Pan, troche by się zmieściło, a jak przyjeżdza, to tego jest w pizdu, aż się wysypuje. - stwierdził, na co drugi zgodnie kiwnął głową.
- Chyba, że ten...no...Tetsuryu coś widział na zmianie. - mruknął.
- Co? Ten chlejus to by nie zobaczył bomby nawet jak by mu pod dupą wybuchnęła! - nieświadomy tego, że właśnie podjebał swojego ziomka, obaj wybuchnęli śmiechem. - To co, otwierac spichlerz? - zapytał.

Wokół nie widziałeś nic przykuwającego uwagi.

[Tetsurō]

Zielonowłosy starał się zapamiętać najważniejsze szczegóły z wypowiedzi strażników. Na jego szczęście, bądź też właśnie nie, nie było tam zbyt wiele ważnych szczegółów. Nie sprawiali wrażenia bardzo kompetentnych. Coraz mniej zaskakujące było, że co chwilę mamy alarmy bombowe, jeśli wejścia do magazynów żywności pilnują tak wartkie umysły. No ale cóż, ktoś musiał, a od szybkiego reagowania byli oni. Informacja o niedawnej inspekcji była dosyć ciekawa, na tyle, że Tetsu chciał dowiedzieć się trochę więcej.
- A pamiętacie Panowie kiedy była ostatnia kontrola i kto jej dokonywał? - miał nadzieję, że chociaż tyle szczegółów udało się im zapamiętać. Być może to jego obsesyjna perfekcja go do tego pchała, ale jednak wolał dmuchać na zimne. Intuicja, dziwne wrażenie w jego głowie, podpowiadało mu, że ta informacja może się jeszcze przydać. Nie chciał aby to się stało, ale nie można wykluczyć zdrady i sabotażu magazynów przez jednego z shinobich. To by bardzo mocno skomplikowało sprawę, ale jest taka możliwość.
Aby nie tracić czasu, w trakcie rozmowy Tetsuro złożył pieczęć Barana, tworząc obok siebie dwa ziemne klony. Kiedy te uformowały się z ziemi, miały jedno proste zadanie, podejść i przeszukać stojący tutaj od wczoraj wóz. Nie podobało mu się to, że został tak porzucony samopas. Klony miały przejrzeć pakunki, w poszukiwaniu czegokolwiek co nie jest zbożem. W razie jakichś komplikacji, miały położyć podejrzaną paczkę na ziemi i odwrócić się w stronę Tetsu, tak aby zwrócić jego uwagę na siebie.
- Proszę kontynuować. - powiedział do ochroniarzy, których zapewne jego sztuczki shinobi mogły na chwilę zbić z tropu. Po tym jak klony ruszyły do akcji, to ten przeniósł wzrok z powrotem na strażników i wrócił do rozmowy. Było jeszcze kilka ciekawych faktów, które chciał ustalić. Picie w pracy nie jest czymś co popierał. Pracę powinno się wykonywać rzetelnie, w końcu, gdyby nie to, to może nie musiałby tutaj być. Być może nie byłoby tego problemu.
- Gdzie znajdę Tetsuryu-san? Jest on dzisiaj na służbie, czy może już w domu? Być może będę miał do niego kilka pytań. - raczej nie był to tak ważny trop, skoro już był na miejscu, ale dobrze by było w razie czego mu się przyjrzeć. No ale najpierw oględziny, w końcu, jeśli jakaś bomba tam jest, to może wybuchnąć w każdej chwili.
- Tak, proszę otworzyć wrota. - odpowiedział, jeśli jego klony nie zwróciły uwagi na nic interesującego. Chciał przeglądać wszystko etapami, więc teren przed bramą był zdecydowanie pierwszą fazą. Dalej będzie pora na pomieszczenia spichlerza.

  Ukryty tekst

[Boyos]

Kampania: Bomba na rejonie
Misja: Saperskie podchody

Tetsuro
Misja rangi C
Kolejka 6/14

Śledztwo posuwało się naprzód. Tetsuro wiedział o tym, że musi działać. Jakichkolwiek informacji nie dostał, jego celem było ustalenie, czy na rejonie bomba jest, czy jej nie ma. Najlepiej to ustalić przed tym jak bomba pier...wybuchnie, co też Doko sobie doskonale zdawał sprawę. Przeszedł więc odrazu do czynów. Gdy tylko złożył pieczęć i stworzył klony, strażnicy spojrzeli na siebie, lekko zdenerwowani.
- Panie, ale tam to nic nie ma, nie ma co sprawdzać, poważnie. - powiedział jeden z nich, gdy klony zaczęły kierować się do powozu. Wtedy, nim dotarł, zza rogu pojawił się jakiś mężczyzna, który prowadził za sobą konia. Wyglądał na młodego, chudego mężczyznę, który na twarzy miał wiele blizn. Gdy spojrzał na Ciebie, machnął ręką.
- Ej, kurwa! Wypierdalaj od mojego powozu! - krzyknął zdenerwowany, podchodząc do niego i przeganiając Twoje klony - a przynajmniej starał się je przegonić. - A wam gamonie za co płace! Miał nikt nie podchodzić! - wydarł się w ich kierunku.

Wtedy dostrzegłeś, że pod powozem coś jest. Jakby jakaś paczka.

I wtedy jak coś nie PIERDOLNIE. Drzwi od spichlerzu, który pilnowali, wystrzeliły przed siebie, wraz z zawiasami i framugą, uderzając bezpośrednio w tego drugiego strażnika, który był mniej rozmowny. Chłopa wyrwało z kapci, ponieważ drzwi pociągnęły go za sobą dopóki nie natrafiły na ścianę. Na szczęście konstrukcja nie była cała z metalu, tylko głównie z drewna, więc przy uderzeniu nie było głosnego PLASK, a jedynie roztrzaskały się na plecach biednego strażnika. Tamten upadł jak kłoda, zalany krwią i nieprzytomny.

Drugi ze strażników, który był obok, został odrzucony na kilka metrów i leżał na ziemi oszołomiony.

Ty z kolei zasłoniłeś się ręką i odruchowo odskoczyłeś, ale siła eksplozji sprawiła, że również upadłeś obok. Środek spichlerza wyglądał, jakby zaczynał się palić.

Gość, który był na koniu, zdążył go podpiąć i ruszyć, uciekając.

[Tetsurō]

Im dłużej zielonowłosy rozmawiał ze strażnikami, tym bardziej nie podobało mu się ich zachowanie. Kiedy tylko stworzył swoje klony i wysłał je do wozu, ci zaczęli panikować, co nie umknęło jego spojrzeniu. Coś musiało być nie tak i nie musiał długo czekać, żeby dowiedzieć się co tak na prawdę się dzieje. Kiedy tylko dostrzegł krzyczącego na niego człowieka, poczuł, że coś nadciąga, niestety, nie zdążył zareagować tak szybko jak chciał. Wybuch bomby uderzył nagle, przeszywając powietrze i zapewne wyrzucając sporo pyłu i odłamków. Na szczęście Tetsuro udało się wykonać unik i nie dostać całym wybuchem, niestety i tak stracił on cenne sekundy, które mógł poświęcić na pogoń za uciekinierem.
- JESZCZE DO WAS WRÓCĘ!!! GAŚCIE TO NATYCHMIAST!! - krzyknął do przekupionych strażników. Nie spodziewał się, że mogą być aż tak nieodpowiedzialni. Jeszcze przyjdzie okazja na ukaranie ich, to była ostatnia szansa, żeby w jakikolwiek czasu mogli się uratować. Zapasy płonęły a wraz z nimi ich szanse na mały wyrok.
Oczywiście, nasz bohater nie zamierzał tracić więcej czasu, Kiedy tylko przestał być oszołomiony nagłym wybuchem, zaczął biec za uciekinierem i sięgnął do swojej torby, z której wyciągnął mały zwój. Odpieczętował z niej kukiełkę i złapał ją swoimi nićmi, po czym także puścił ją w pościg. Wiedział, że ona dużo szybciej dotrze do jeźdźca i będzie w stanie go zatrzymać. Oczywiście sam nie próżnował. Biegnąc za uciekinierem, próbował zlokalizować jakikolwiek wolnostojący obiekt, który będzie na tyle duży, żeby dało się go przesunąć i zablokować drogę konia, bądź też wrzucić mu pod nogi aby dokonał spektakularnego wywrócenia się. Musiał to być jednocześnie na tyle lekki obiekt, żeby dało się go w miarę szybko przesunąć nićmi chakry. Klony w tym czasie także ruszyły w pościg, chociaż ze względu na swoją naturę, były na samym końcu peletonu. Planem zielonowłosego było obezwładnienie uciekiniera, [jeżeli nie udało się go zatrzymać przy pomocy skrzynki, to chciał wykorzystać swoją kukiełkę i przy użyciu jej wysuwanych ostrzy, zaatakować konia, tak aby ten przewrócił się i zrzucił swojego jeźdźca. Jak w końcu dojdzie do wywrotki, Tetsu chce wykonać unik kukiełki, a potem wylądować nią na leżącym na ziemi uciekinierze i powitać go ostrzem tuż przy jego szyi. Miał nadzieję, że tyle wystarczy, aby ten poddał się i dał się przekonać do przesłuchania. Podejrzewał, że nie będzie to takie proste, jednak liczył, że jego plan się uda i zaraz będzie mógł wrócić do magazynu kontynuować śledztwo, no i co ważniejsze, uratować jak najwięcej zapasów, które aktualnie toczyły nierówną walkę z ogniem.

  Ukryty tekst

  Ukryty tekst

[Boyos]

Kampania: Bomba na rejonie
Misja: Saperskie podchody

Tetsuro
Misja rangi C
Kolejka 7/14

Akcja nabrała tempa. Nie potrzebowałeś dużo czasu, by rozeznać się w sytuacji. Ogień z jednej, uciekinier z drugiej. Postawiłeś na tego drugiego. Momentalnie ruszyłeś w pościg, odpieczętowywując swoją marionetkę i wydając rozkaz do strażników. Jeden z nich leżał brzuchem do dołu przy ścianie, od uderzenia drzwiami i zderzeniem z strukturą, drugi leżał na plecach i patrzył tempo w niebo, jakby jeszcze nie wrócił jeszcze ze świata gwiazdek i kucyków. Nie mniej ufałeś, że słyszeli co do nich krzyknąłeś, a przynajmniej taką miałeś nadzieję. Nagle z środka spichlerza buchnął ogień, oznaczający, że coś się zaczynało zajmować ogniem.

Puściłeś marionetkę, która poleciała odrazu w kierunku tajemniczego jegomościa. Dodatkowo miałeś plan z zagrodzeniem mu drogi. Z twoich palców poleciały nici chakry, które trafiły na duży filar stojący po drodze, szarpnąłeś ręką i zrobiłeś takie "HYE", ponieważ struktura ani drgnęła.

  Ukryty tekst

Facet obejrzał się przerażony w Twoim kierunku i już miał skręcać w boczną alejkę, jednak Twoja marionetka była szybsza. Doleciała do kierowcy i próbowała go złapać, ten jednak sięgnął po jakiegoś kija i próbował ją odgonić jak jakąś natarczywą muchę.

NAGLE zza rogu wyszła kobieta z dzieckiem, które przerażone spojrzały na nadciągający powóz. Kierowca mocno skręcił w bok, potrącając kobietę i uderzając w ścianę. Powóz się roztrzaskał na kilka części, bandyte wyrzuciło do przodu. Dziecko, którego matka została potrącona zaczęło krzyczeć i płakać, a najbardziej w tym wszystkim ucierpiał koń, którego bok został przebity przez deski od powozu. Krew trysnęła na ulice, a cała sceneria narobiła tyle huku, że zaczęli zbierać się ludzie dookoła. Ty dobiegałeś właśnie do całej sceny, jednak chłop, który uciekał, wydawał się nie ruszac.

[Tetsurō]

AKcja pościgowa przebiegała dosyć szybko, Zielonowłosy miał plan, jak zatrzymać uciekiniera, jak się jednak okazało nie zadziałał on tak dobrze, jak to w jego głowie wyglądało. Co prawda, udało mu się dogonić powóz swoją kukiełką, jednak kolejne etapy planu były trudniejsze w realizacji. OStry zakręt i utrata kontroli nad pojazdem spowodowały, że do tragedii było bardzo blisko. Co gorsza, we wszystko wmieszali się jeszcze cywile. Widząc matkę z dzieckiem, Tetsuro chciał w jakikolwiek sposób zareagować, jeżeli miał możliwość, to korzystając ze swojej kukiełki i jej szybkości, chciał ochronić ludzi. Najlepiej, jeżeli byłby w stanie wziąć ich oboje na ręce i wzbić się w powietrze, bądź też po prostu odsunąć. Jeżeli nie byłoby to takie proste, to poświęciłby nawet część swojej kukiełki, byle cywilom nie stało się nic złego.
Kiedy po karambolu zaczął opadać kurz, Zielonowłosy marionetkarz miał już ułożoną listę priorytetów. Pierwsze co, to rzucił się w stronę cywili, chcąc sprawdzić, czy wszystko z nimi w porządku, czy nikomu nic złego się nie stało. W tym czasie posłał swoje ziemne klony, aby ruszyły w stronę zgliszczy i wygrzebały z nich uciekiniera. Miały trzymać go na tyle mocno, żeby nie był w stanie uciec. Z nim jeszcze będzie musiał porozmawiać, dlatego też miał nadzieję, że uda mu się przeżyć to uderzenie. Póki co, poza opłaconymi strażnikami, to jest jego najlepszy trop, dotyczący tego co zaszło w magazynie i kto może stać za eksplozją.
Kolejną rzeczą, na którą Tetsu zwrócił uwagę, był zbierający się tłum. Po sprawdzeniu co z matką z dzieckiem, zaczął rozglądać się po otaczających go ludziach. Szukał on przede wszystkim strażników osady, bądź też innych shinobi, którzy mogli zapodziać się w tym tłumie, jednakże, nawet jeśli nie wypatrzył nikogo, to i tak wskazał ręką w stronę z której przybył i krzyknął. - Pali się magazyn z żywnością, proszę każdego, kto może pomóc o udanie się tam jak najszybciej!! - miał nadzieję, że nie jest w tym wszystkim sam, gdyż nie był pewien, czy da rade jednocześnie koordynować gaszenie, pilnować więźnia i udzielać pomocy. Tetsu będzie próbował zrobić co tylko może, jednak dalej jest tylko początkującym shinobi i każda para rąk do pomocy będzie przydatna. Po poinformowaniu ludzi o pożarze, młody marionetkarz chce podejść do złapanego uciekiniera i sprawdzić jego stan. Sprawdzić czy żyje, czy jest przytomny, czy wszystko z nim w porządku. Jeżeli tak, to zapewne będzie miał on kilka pytań. Pytań, na które odpowiedź bardzo chętnie pozna cała osada, w końcu próbował on ich pozbawić żywności, a to dosyć bolesny atak.

  Ukryty tekst

  Ukryty tekst

[Boyos]

Kampania: Bomba na rejonie
Misja: Saperskie podchody

Tetsuro
Misja rangi C
Kolejka 8/14

Akcja nabrała tempa, a Tetsuro musiał poradzić sobie z aferą, która wyniknęła ze względu na nałożenie się kilku rzeczy naraz. Po pierwsze, spichlerz, który zajmował się ogniem, ponownie buchnął ogniem z wnętrza budynku, a słup dymu zaczynał tworzyć się nad cała strukturą. Gość, który dostał drzwiami, leżał nadal nieprzytomny, zaś drugi, który był na plecach, zaczął się podnosić.

Koń rżał z bólu, dziecko płakało, uciekinier był nieprzytomny, kobieta miała wykrzywioną nogę w drugą stronę, co oznaczało jakieś poważne złamanie. Jednakże jej krzyki świadczyły, że żyje, więc tyle dobrego.

Tetsuro działał odrazu. Zaczął zabezpieczać miejsce wypadku, a jego klony dopadły nieprzytomnego gościa. Podniosły go za fraki i trzymały mocno, lecz ten wydawał się nie dochodzić do siebie. Ludzie z pustyni byli bardzo zaradnym społeczeństwiem, które wychowane w tym rejonie wiedziało, jak reagować w sprawach bezpośrednio zagrożenia. Ogień tworzył się tu wielokrotnie w przeszłości, ze względu na temperaturę i inne sprzyjające temu okoliczności. Momentalnie widać było ludzi biegających z wiadrami i baniakami na wodę, jak również szybko zaczęli się organizować.

Również pojawili się strażnicy, którzy zdezorientowani w sytuacji patrzyli, kto tutaj w ogóle dowodzi i co się stało.

Ty zaś zobaczyłeś jedną istotną rzecz. Obok wozu, który się roztrzaskał, w jego zgliszczach widniało coś, co wyglądało, jak zawinięty pakunek.

A dziecko dalej darło japę na całą osadę.