"Pustynne Dango"
- Toshiro
- Posty: 1357
- Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Akoraito | San
- Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png - Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
- Link do KP: viewtopic.php?p=105025#p105025
- GG/Discord: Harikken#4936
Re: "Pustynne Dango"
Wszystko działo się tak szybko, że do Toshiro z opóźnieniem docierały niektóre fakty. Na początku nie zarejestrował co dokładnie mówił mężczyzna, który pojawił się znikąd. Kiedy w końcu jednak dotarło do niego co mówił to jego oczy skierowane zostały na dziewczynę. Wpis w bingobooku to nie lada wyczyn i pierwszy lepszy ninja nie zostaje poszukiwanym. Jeśli jednak tak beztrosko porusza się po wiosce, to sprawa musiała zostać wyjaśniona. Mimo wszystko warto było o tym pamiętać, bo nigdy nie spodziewał się, że ktoś taki mógłby być poszukiwany przez własną wioskę. Kiedy tak ich obserwował zwrócił też uwagę na dziwne, czerwone kropki, które kobieta miała na czole. Zastanawiał się, czy była to zwykła ozdoba, jakiś tatutaż, albo może znak przynależności do jakiegoś ugrupowania, czy też klanu albo kasty społecznej? Akurat pustynia była terytorium, na które nigdy się nie zapuszczał bez powodu. Czarnowłosy wzrokiem przeleciał po papirusach starając się mimowolnie zapamiętać twarze tych dzieci, może spotkałby ich gdzieś po drodze do siedziby władzy.
Kiedy przyglądał się dziewczynie dłużej dostrzegał coraz więcej różnic pomiędzy nią, a jego przyjaciółką Asaką. Nie tylko twarz miała zupełnie inną, ale też i figurę, czy też sposób poruszania się, nie wspominając już o samej fryzurze. Jedynie co miały ze sobą wspólnego to białe włosy i złote oczy, które po prostu mu się wcześniej skojarzyły i zmyliły go gdy siedział zamyślony. Swoją drogą uświadomiło go, że pewien rozdział z młodości w jego życiu został zamknięty, tak definitywnie.
Harumi, bo tak nazywała się nieznajoma chcąca się wcześniej dosiąść do jego stolika postanowiła przyjąć zlecenie od razu zadając stosowne pytania. Po odpowiedzi zwrócił się bezpośrednio do niego przepraszając za swoje wcześniejsze zachowanie.
-Nic nie szkodzi, jestem przyjezdnym, więc nic dziwnego. - oznajmił spokojnym tonem i zerknął w stronę dziewczyny, sam też się nie spodziewał tego wszystkiego. Tym bardziej tego co następowało zaraz po tym, ponieważ ta zaproponowała mu wspólny udział w poszukiwaniach. Miał on jednak coś, co musiał dostarczyć, chociaż... Kilka godzina na pewno ich nie zbawi.
- W sumie, dlaczego nie? Tylko później chciałbym udać się do siedziby Waszych władz, mam im coś ważnego do przekazania. Jeśli Ci pomogę, to pokażesz mi drogę? - zaproponował "handel wymienny", a następnie słuchał co dalej następowało. Zarządca sierocińca zasugerował, aby szukać w dzielnicy biedoty, a później stwierdził, że muszą z kimś współpracować, bo inaczej nie daliby rady przeżyć.
- No cóż... Czasem niektóry osoby z pozoru wyglądają na nieporadne, czy też słabe, a w rzeczywistości jest inaczej, choć wersja z pomocą brzmi dość wiarygodnie, to nie możemy wykluczać, że jednak działali na własną rękę. - oznajmił spokojnie zerkając po raz kolejny w stronę Harumi. Te słowa w sumie też tyczyły się jej osoby, a konkretniej tego o czym dowiedział się zupełnie przypadkiem, czyli wpisie do bingo. Choć można by powiedzieć, że on również padł ofiarą fałszywych oskarżeń, a konkretniej to został przez nie osierocony i bardzo dobrze wie do czego to może doprowadzić. Dlatego też jeśli rzeczywiście dziewczyna była czysta, to mógł jej mocno współczuć i utożsamić się z jej problemem. Choć jak tutaj widać, wszystko jednak wróciło na odpowiednie tory, nie tak jak w jego przypadku. Dziwiło go tylko, że ktoś taki jak on szasta takimi informacjami na prawo i lewo rozpowiadając takie rzeczy przyjezdnym i nieznajomym.
Kiedy przyglądał się dziewczynie dłużej dostrzegał coraz więcej różnic pomiędzy nią, a jego przyjaciółką Asaką. Nie tylko twarz miała zupełnie inną, ale też i figurę, czy też sposób poruszania się, nie wspominając już o samej fryzurze. Jedynie co miały ze sobą wspólnego to białe włosy i złote oczy, które po prostu mu się wcześniej skojarzyły i zmyliły go gdy siedział zamyślony. Swoją drogą uświadomiło go, że pewien rozdział z młodości w jego życiu został zamknięty, tak definitywnie.
Harumi, bo tak nazywała się nieznajoma chcąca się wcześniej dosiąść do jego stolika postanowiła przyjąć zlecenie od razu zadając stosowne pytania. Po odpowiedzi zwrócił się bezpośrednio do niego przepraszając za swoje wcześniejsze zachowanie.
-Nic nie szkodzi, jestem przyjezdnym, więc nic dziwnego. - oznajmił spokojnym tonem i zerknął w stronę dziewczyny, sam też się nie spodziewał tego wszystkiego. Tym bardziej tego co następowało zaraz po tym, ponieważ ta zaproponowała mu wspólny udział w poszukiwaniach. Miał on jednak coś, co musiał dostarczyć, chociaż... Kilka godzina na pewno ich nie zbawi.
- W sumie, dlaczego nie? Tylko później chciałbym udać się do siedziby Waszych władz, mam im coś ważnego do przekazania. Jeśli Ci pomogę, to pokażesz mi drogę? - zaproponował "handel wymienny", a następnie słuchał co dalej następowało. Zarządca sierocińca zasugerował, aby szukać w dzielnicy biedoty, a później stwierdził, że muszą z kimś współpracować, bo inaczej nie daliby rady przeżyć.
- No cóż... Czasem niektóry osoby z pozoru wyglądają na nieporadne, czy też słabe, a w rzeczywistości jest inaczej, choć wersja z pomocą brzmi dość wiarygodnie, to nie możemy wykluczać, że jednak działali na własną rękę. - oznajmił spokojnie zerkając po raz kolejny w stronę Harumi. Te słowa w sumie też tyczyły się jej osoby, a konkretniej tego o czym dowiedział się zupełnie przypadkiem, czyli wpisie do bingo. Choć można by powiedzieć, że on również padł ofiarą fałszywych oskarżeń, a konkretniej to został przez nie osierocony i bardzo dobrze wie do czego to może doprowadzić. Dlatego też jeśli rzeczywiście dziewczyna była czysta, to mógł jej mocno współczuć i utożsamić się z jej problemem. Choć jak tutaj widać, wszystko jednak wróciło na odpowiednie tory, nie tak jak w jego przypadku. Dziwiło go tylko, że ktoś taki jak on szasta takimi informacjami na prawo i lewo rozpowiadając takie rzeczy przyjezdnym i nieznajomym.
0 x
Re: "Pustynne Dango"
Kazuyoshi przysłuchiwał się przez chwilę rozmowie, a gdy tylko padło pytanie odnośnie zaprowadzenia dwójki do sierocińca, uniósł głowę i uśmiechnął się, tak jakby poczuł, że jest nadzieja na odnalezienie dzieciaków. Co prawda wykonali oni już procedury które zazwyczaj należy wykonać w sytuacji, gdy ktoś nie wróci na noc i przepytali większość dzieci, jednak może "autorytet" w postaci poszukiwanej kunoichi okaże się na tyle dobry, że ktoś puści parę z ust? Tego mężczyzna nie mógł stwierdzić, niemniej jednak czym prędzej wstał z zajmowanego przez siebie miejsca.
- Oczywiście, że was zaprowadzę, jednak nie wiem czy czegoś się dowiecie - nasi podopieczni nic nie wiedzą, przepytaliśmy ich gdy tylko ta trójka zniknęła... - westchnął ciężko, a następnie powoli ruszył przed siebie. - Nie wątpię w to czy żyją, bardziej martwi mnie fakt, w jakie towarzystwo mogą wpaść. To naprawdę zdolne dzieciaki - nie chciałbym, by wpadli w jakieś kłopoty.
Po tych słowach mężczyzna ruszył przed siebie wprost do wyjścia z karczmy. Po drodze jedynie obdarzył paroma uśmiechami siedzących tutaj ludzi, nie zamierzał jednak z nikim zamieniać słowa - kiedy tylko znaleźli się na drodze, parł prosto do celu, pewnie skręcając w kolejne uliczki - nie zamierzał zatrzymać się nawet na moment, bowiem wiedział, że czas w tym wszystkim gra główną rolę.
Kilka przecznic dalej, a oczom naszej dwójki ukazała się spora posiadłość, ogrodzona wysokim murkiem, na wysokość dorosłego mężczyzny z pustym miejscem na bramę. Kiedy tylko przeszli przez dziurę w murze zauważyli spore podwórko, pełne bawiących się dzieci - jak gdyby nigdy nic. Wyglądało na to, że bawili się w berka. W około było kilku opiekunów. Gdyby któreś przyjrzało się lepiej zauważyliby pewnie, że po za grupą 7 małolatów biegających i goniących się nawzajem, przy samym rogu budynku, siedział smutny chłopak, z głową wpuszczoną między kolana. Kazuyoshi nie zamierzał nic sugerować, dlatego też zrobił kilka kroków w bok, by Harumi i Toshiro mogli sami zadecydować co dalej. Opiekunów było troje - wraz z Kazuyoshim czwórka.
- Jak widać, jesteśmy na miejscu. Gdybyście mieli jakieś pytania jestem do waszej dyspozycji - nie bądźcie dla nich zbyt surowi. Może tego nie widać, ale dalej są w szoku po informacji o zniknięciu ich kolegów.
Słownik
Postacie
1) Kazuyoshi
Mapa
*klik*
Inne:
0 x
Re: "Pustynne Dango"
Po kilku tygodniach ciężkiej pracy, treningów i rozwijania własnych umiejętności, by być pewnym siebie i poczuć, że zasłużony jest mu tytuł Akoraito, Juranu w końcu miał chwilę wolnego. Zrobił wszystko, co miał w planach, a może wszystko, co mu na bieżąco wpadło w ręce. Tę chwilę odpoczynku wykorzystał, by odkrywać uroki wioski i wyjątkowo nie iść na plac centralny, gdzie zwykł obserwować tętniący życiem tłum ludzi, a wybrał jeden z lokali, w którym mógłby skosztować jakiegoś smakołyku. "Pustynne dango" obiło mu się o uszy, ale nigdy tu nie był, tak więc wybrał właśnie to miejsce ze wszystkich dla niego dostępnych.
Patrząc na dostępne smaki, ciężko mu było wybrać. Chciał spróbować każdego po trochu, ale nie był aż takim głodomorem, by jeść bez ograniczeń. Żeby więc wyrównać różnorodność smaków, poprosił o goma-dango i botchan-dango, by jak najbardziej różnorodnie doznania spotkały jego usta, przy niewielkim zapchaniu. Do tego doszedł mały imbryczek z zieloną herbatą, z której nalał sobie do czarki, by zaraz móc się rozkoszować malutkim daniem. Uśmiech gościł na ustach młodzieńca, przekonany, że nowy dzień spędzony poza norką w końcu coś przyniesie.
0 x
Re: "Pustynne Dango"
Misja rangi D: Nie wiem o czym ona będzie więc nie ma tytułu
1/x
1/x
Wybór posiłku to w istocie ogromny problem. Chyba nikt nigdy nie stwierdził, budząc się, że zje jakąś tam wybraną przez siebie rzecz, a potem ją zjadł. Zazwyczaj nasze wybory zmieniają się w toku dnia, najczęściej pod wpływem tego co doświadczymy, spotkamy, zrobimy czy... powąchamy. Jest to całkiem zrozumiałe, gdyby człowiek miał wszystko zaplanowane od a do z i jeśli chciałby się tego trzymać, to byłby jakimś furiatem, ciągle wpadającym w złość bo coś idzie nie po jego myśli. No, ale w końcu los zawsze płata figle i nigdy nie można sobie wszystkiego zaplanować.
Juranu miał podobny problem.... Nie wiedział, które dango wybrać. Co prawda, moim zdaniem, najlepsze jest goma-dango, ale no o gustach się nie dyskutuje, więc nic nie będę sugerował, niech każdy je to co lubi. Ostatecznie jednak nasz piaskowy bohater zamówił co chciał, usiadł przy wolnym stoliku i... nic się nie stało. Delektował się po prostu swoim jedzonkiem oraz herbatką, ot robił to po co tu przyszedł. Szok prawda? W świecie ninja móc zjeść posiłek w spokoju i co gorsza DELEKTOWAĆ SIĘ NIM! Toż to zniewaga dla wszystkich shinobi... Prawda jest jednak taka, że w tego typu miejscach jak Pustynne Dango zazwyczaj jest spokojnie. Dopiero kiedy chłopak zakończył swój posiłek, do jego uszu dotarł krzyk kobiety. -POMOCY! ZŁODZIEJ! RATUNKU! Głos ten dochodził zapewne z drogi umiejscowionej zaraz obok Dango. Czy nasz bohater rzuci się na pomoc i uratuje dobytek kobiety, czy też może zdecyduje się zamówić jeszcze jedno dango? Przekonamy się niebawem
0 x
Re: "Pustynne Dango"
Smaczny posiłek od zawsze był metodą pokrzepiającą na duchu, a rozkoszowanie się przy nim jeszcze herbatą. To był mały raj na środku pustyni. Juranu aż żałował, że dopiero odkrył to miejsce, bo przecież w innym wypadku zaglądałby tu dużo częściej. Kuleczka za kuleczką wpadała do jego ust, tam zostawała przez język, uwalniając symfonię smaku, by na koniec znaleźć się wreszcie w przełyku, a docelowo w żołądku. Ciepły napój miał trochę skróconą drogę, gdyż nie musiał być rozdrobniony przed tranzytem wgłąb człowieka, ale nie przyspieszyło to wcale wypicia całości, bo smak naparu był dokładnie rozprowadzany po jamie ustnej. Po zakończeniu wszystkiego mógł sobie chwile odetchnąć, gdyby to wszystko nie zostało przerwane krzykiem z ulicy.
"Koty i pomaganie staruszkom to już nie mój rewir." Pomyślał sobie chłopak, przypominając słowa brodacza, który przyznał mu awans. Ale z drugiej strony... O złodziejach nie było mowy. Białowłosy zerwał się, przy wstawaniu zarzucając na siebie swój płaszcz. Rękoma porwał rękawicę łańcuchową i torbę, przypinając je podczas wybiegania z budynku. Miał w zwyczaju płacić zawczasu, gdyż później czuł się zwykle niekomfortowo czekając na kogoś, kto przyjdzie zebrać swoje długi, więc miał pewność, że nikt go nie będzie gonił z Dango. Zresztą - było widać, że jest shinobi, więc jeśli nie mieli za barem karczmarza Kogo, to zwykły osobnik mógłby mieć problem z zebraniem długu. A teraz zresztą wszyscy słyszeli wołanie z zewnątrz.
Po opuszczeniu lokalu, najłatwiej było znaleźć źródło krzyku. Kobiecy głos, do tego właścicielka pewnie będzie się ruszała i dalej wydawała dźwięki. Było zbyt dużo informacji, żeby jej nie znaleźć. Złodziej prawdopodobnie będzie charakterystyczny tylko przez ruch. Juranu musiał jednak zobaczyć co się dzieje, zanim zdecyduje się na podjęcie pościgu...
0 x
Re: "Pustynne Dango"
3/x
Juranu, świeżo upieczony akoraito swojego rodu, nie zapomniał od czego zaczynał. A przecież cała jego przygoda rozpoczęła się od kotków i staruszek własnie, czyli tych wszystkich najprostszych zadań. Gdy więc usłyszał wołanie o pomoc, jego wewnętrzny doko aż krzyknął. IDŹ! RATUJ JĄ, TAK JAK ZAWSZE TO ROBILIŚMY! Przynajmniej wydaje mi się, że tak było. W każdym razie chłopak szybko się zebrał i opuścił Pustynne Dango. Kiedy tylko otworzył drzwi, to ujrzał sprawczynię całego tego zamieszania. Na ziemi leżała jakaś młoda kobieta i krzyczała, że została okradziona. Juranu rozejrzał się i... nic nie zobaczył. Żadnego pościgu, żadnych innych krzyczących ludzi, no po prostu nic. Tak jakby ten cały złodziej rozpłynął się w powietrzu. I nim nasz czujny bohater mógł nawet się zastanowić co takiego się stało, do jego uszu dotarły słowa ludzi, którzy zgromadzili się przy leżącej. -Szalona jakaś. Przecież tutaj nie ma żadnego złodzieja!. Jakiś męzczyzna powiedziął. -Dokładnie, może złe duchy ją opętały? Wtórował mu drugi. Jakaś starsza kobieta również zabrała głos. -Zostawmy ją tak, sama dojdzie do siebie.
I ludzie powoli zaczęli się rozchodzić. W tym momencie chłopak mógł zauważyć, że dziewczyna jest wyraźnie rozhisteryzowana, ale mimo tego i tak całkiem urodziwa. Była blada, jak na panujące w tym rejonie warunki atmosferyczne, miała długie, kruczoczarne włosy, a do tego piękną, aczkolwiek obecnie wykrzywioną w grymasie twarz. Chyba wypadało pomóc biedaczce, nawet jeśli faktycznie jest chora psychicznie.
0 x
Re: "Pustynne Dango"
Wybiegnięcie zajęło dużo więcej czasu, niż zauważenie sprawczyni zamieszania na zewnątrz. Leżąca kobieta mogła i być traktowana z przymrużeniem oka przez innych mieszkańców, ale co to dla Juranu? Zawsze istnieje jakieś drugie dno. W końcu nie pierwszy raz pomagał przypadkowej niewieście spotkanej na ulicy. Poprzednim razem było to w dalekim Kotei, gdzie młoda damulka o bogatym wyglądzie bała się przejść przez kałużę pomyj. Chłopak ją wtedy przeprowadził po swoim płaszczu, a niedługo później mógł być świadkiem jej samobójstwa. Ehhh, to były czasy. Teraz tylko walczył z najemnikami na pustyni...
Poprawiając jeszcze swój ekwipunek, żeby wszystko dobrze się trzymało, podszedł do leżącej, kucnął i wyciągnął prawą dłoń tak, żeby mogła chwycić, by potem pomóc jej wstać. Znowu zaniedbany białowłosy chłopak w podniszczonym i brudnym płaszczu proponował niewieście w opałach pomocną dłoń. Rycerz-żebrak powracał. Skoro jednak została uznana za opętana przez złe duchy, to może faktycznie coś z nią nie tak? Wypadało ją jakoś okiełznać, jeśli ma tu cokolwiek zdziałać. A może nawet coś zarobić.
- Spokojnie, mam wprawę w poskramianiu złych duchów. - jakoś przetrwał przygodę w nawiedzonym lesie na granicy Sogen i Midori. Nawet jeśli las nie był na prawdę nawiedzony, to jednak dalej pozostała łatka szaleńca przyczepiona mu przez karczmarza w "Dziurawym żaglu". Ręka wciąż czekała na chwyt ze strony kobiety, by móc ją podnieść - Co tu się stało? - zapytał w końcu. Ciekawiło go, jak zakończy się tym razem. Może znowu samobójstwo albo próba wrobienia w morderstwo? Choć niezbyt przyjemne wydarzenia do przeżywania, to z perspektywy czasu wydawały się całkiem rozwijające...
0 x
Re: "Pustynne Dango"
5/x
Próba nawiązania kontaktu z dziewczyną nie należała do najłatwiejszych, nie zareagowała ona ani na wyciągniętą rękę, ani także na słowa chłopaka. Dalej leżała na ziemi, ale zwinęła się w kłębek i zaczęła cicho łkać, jednocześnie bełkocząc coś pod nosem. Jeśli Juranu chce się przysłuchać, to usłyszy tylko pojedyncze słowa. ONI.. DOM... ZŁODZIEJ... ŚMIERĆ... Brzmiało to bardzo niepokojąco, ale doświadczony shinobi radził sobie z trudniejszymi problemami niż jakaś potencjalnie szalona dziewczyna.
Inni ludzie całkowicie stracili zainteresowanie waszymi osobami, jak jeszcze na początku coś mówili, pytali czy wszystko w porządku, tak teraz po prostu was wymijali, raz na jakiś czas przesyłając krzywe spojrzenie mówiące "czemu zajmujecie środek drogi?" No właśnie czemu go zajmowaliście? I nagle, nim Juranu zdążył w jakikolwiek sposób zainterweniować, dziewczyna trzasnęła się dwa razy po czym zamknęła oczy, pokiwała kilka razy głową i zamknęła swoje dłonie robiąc z nich pięści. Po kilkunastu sekundach otworzyła oczy i rozejrzała się, zapewne chcąc sprawdzić gdzież to się znalazła. W momencie, w którym zobaczyła nad sobą białowłosego, trochę się zlękła, zaczęła sprawdzać swoje ciało, czy wszystko jest z nim w porządku. Ot chociażby czy nie ma w nim żadnych ran. Po chwili takiego nerwowego sprawdzania zwróciła się doń bardzo cichym głosem. -Przepraszam, czy dałby mi pan odrobinę wody? Strasznie mi zaschło w ustach. Kobieta zachowywała się tak jakby nie wiedziała dlaczego się znalazła w tym konkretnym miejscu, czyżby faktycznie miała to być robota złych duchów?
0 x
Re: "Pustynne Dango"
Na nic się zdały próby podniesienia dziewczyny, bo nic ją nie interesowało z zewnątrz. Problem był inny. wewnętrzny? Pewnie widziała w swoim życiu za dużo, a kto widzi za dużo, ten cierpi. Albo cierpi, albo się całkowicie znieczula i odcina na krzywdę. Znając szczęście Juranu, to nawet jeśli jej pomoże, to ona się zabije, albo spróbuje zabić jego. Tak czy inaczej, nie pozostawi jej w potrzebie. Przeczekał jej atak, aż do momentu, gdy się uspokoiła. Dalej nad nią kucał, ale cofnął wyciągniętą rękę. W końcu kto wie, co pomyśli, gdy dojdzie do siebie i go zobaczy? W końcu wyglądał bardziej na kogoś, kto może ją napaść, a nie uratować. Nawet mimo delikatnych dziewczęcych rysów twarzy chłopaka, to ciągle na lewej ręce miał kawał potężnego żelastwa z pazurami. A na tym jeszcze namazaną jakąś tajemniczą pieczęć.
Atak przeminął, ale cóż kiedy chora, pękła w nas przeciążona komora. Prosząc o wodę trafiła na dobrego człowieka do tego. Doświadczenia nauczyły Juranu nie tylko walki z duchami i ratowania dam, ale także tego, że na pustyni zawsze trzeba mieć ze sobą wodę. Chłopak trzymał się tego i zawsze nosił ze sobą dwie manierki wypełnione życiodajnym płynem. Nie były jednak one na widoku, a schowane w torbie, razem z resztą jego śmieci. Musiał tylko uważać, żeby nie sięgnąć po butelkę, która zawiera truciznę, która poparzyłaby jej skórę. Rozpoznawał więc przedmioty po kształcie i fakturze, gdyż pokryta skórą okrągła manierka różniła się w obu od szklanej butelki. Wyciągnął prawą ręką w końcu naczynie, odkorkował je, a następnie podał kobiecie.
- Woda. - powiedział, gdyby miała wątpliwości. A gdyby miała wątpliwości, to nie uwierzyłaby też w jego słowa, ale to już jej sprawa. - Jest pani w stanie wstać? Nie powinniśmy tu siedzieć na środku. - Technicznie rzecz biorąc, to nie siedział, ale kto mówi, że nie powinni przebywać na środku? Pewnie jakiś dziwak. Jakimi byli oboje, ale to już kwestia tego, za kogo mogą brać ich postronni. Mało kto uznaje sam siebie za dziwaka... Podobnie jest też z głupcami.
0 x
Re: "Pustynne Dango"
7/x
Prawdziwy bohater chodzi zawsze przygotowany, nie tylko w doświadczenie, dobrą radę, ale także w wodę. Oraz w nadzieję. Jej trochę Juranu brakowało, ale w sumie był shinobi, jego życie było pełne mordu, smutku i nieufności, dlatego też nie dziwi mnie to, że pewna jego część bała się, że chora/opętana kobieta mogłaby go zabić, ot takie życie ninja: im więcej smutku i bólu tym lepiej. W każdym razie woda, Ayatsuri oczywiście ją posiadał. Każdy inteligentny mieszkaniec P U S T Y N I miał przy sobie ten życiodajny płyn. Pewnie też większość pustynniaków miała ze sobą truciznę, ale na szczęście trudno było pomylić flakonik z zabójczą substancją z manierką z wodą.
Kiedy dziewczyna już się napoiła, spojrzała na chłopaka i kiwnęła głową. Jakby zgadzając się z nim, że faktycznie powinni odejść na bok. No i zrobili to, dziewczyna przycupnęła sobie na ziemi, gdy nagle w waszą stronę zbliżyły się jakieś trzy osoby, dwóch mężczyzn i kobieta, wszyscy ubrani na biał.. znaczy na czarno. Mężczyźni zbliżyli się do dziewczyny i zaczęli sprawdzać czy wszystko jest z nią w porządku. Kobieta natomiast odezwała się do Juranu. -Widzę, że jej pomogłeś. Dziękuję za to. Miała wyjść tylko na targ i kupić kilka rzeczy, ale widać straciła nad sobą kontrolę. W każdym razie nic się jej nie stało... Tutaj kobieta zrobiła przerwę i była gotowa odejść, ale nagle sie odwróciła i dodała. -Jeśli chcesz, to mogłabym wykorzystać twoją pomoc, nic trudnego, a zapłacę naprawdę fajnie, chciałbyś skorzystać?
Łatwa praca, łatwa kasa, prawda?
0 x
Re: "Pustynne Dango"
Godne reprezentowanie P U S T Y N I oznaczało przenoszenie ze sobą wody, choć nie wszyscy robili to w manierkach. Nie byłoby przyjemnym doświadczeniem, gdyby jedyna woda, jaką ma przy sobie Juranu to ta zapieczętowana w zwoju przez technikę, której niedawno się nauczył. Uwolnienie tego nad ustami kobiety mogłoby ją utopić, a kazanie zlizywać z piaskowego podłoża to raczej beznadziejny pomysł. Rozważania takie towarzyszyły podnoszonej do warg manierce, a gdy już ją oddała, zakorkował ją, ponownie schował do torby i pomógł jej się podnieść, by zmienić lokalizację na ulicy. Nie byli na szczęście na placu centralnym, ale i to wystarczało, by przeszkadzać ludziom, a chłopak chciał być częścią społeczeństwa przez pomoc im, a nie szkodę.
Jak zabawne było na świecie, że każda akcja wywoływała reakcję. Tak jak teraz wręcz w przypadkowym momencie zmiany miejsca z środka ulicy na pobocze pojawili się oni. Cali nabiałoczarno, by upomnieć się o kobietę, której Ayatsuri dopiero co pomógł. Ich słowa raczej nie wskazywały zagrożenia dla niej, a wręcz prędzej troskę. Jest zawsze możliwość, że chcą tylko skorzystać z jej słabości, by ją uwięzić gdzieś i robić na niej jakieś eksperymenty, ale czy wtedy wiedzieliby tak od razu, że nie jest to jakaś znajoma chłopaka przebywającego blisko niej? Nie miał więc żadnych problemów, by oddać obcą sobie osobę, a oddać możliwym jej znajomym.
- Proszę bardzo. Do usług. - wypowiedział grzecznościowe formułki, jak gdyby pomoc kobiecie była dla niego niczym. A przerwała mu odpoczynek w lokalu z dango! Mógł przecież pić tam kolejną herbatkę. I gdy już mieli odchodzić, okazało się, że jednak to nie wszystko. Pomoc z zapłatą? Czemu nie. Zawsze lepsze to od siedzenia i nic nie robienia, a gdy już zarobi kilka groszy, będzie mógł wrócić ponownie do lokalu, by zjeść kolację... - A więc o co chodzi? - powiedział przyjaznym głosem. Chciał się dowiedzieć, na co się zaraz zgodzi, ale już było widać, że jest zainteresowany. Czy może po prostu był skłonny faktycznie pomóc. Wiedza jednak co ma zrobić, to podstawa.
0 x
Re: "Pustynne Dango"
9/x
Zapraszam tutaj: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=69&t=7430
Zator na drodze nigdy nie jest dobry, nawet jeśli jest to niewielka, poboczna droga. Ah i nawet jak chodzą po niej tylko ludzie. Wyobraźcie sobie jaki korek mógłby powstać przez tą dwójkę gdyby tak sobie zajmowali środek drogi, a z przeciwległych stron jechałby wozy. Tragedia by była! Na szczęście nikt się nie woził po okolicy, dzięki temu obyło się bez żadnych problemów. Ot, ludzie szli w swoje strony, czasami tylko się przyglądając tej dziwnej dwójce nastolatków.
Jak mawiało stare porzekadło: pecunia non olet, to znaczy, pieniądze nie śmierdzą. W myśl tej zasady każdy shinobi jest w stanie wpakować się w każde bagno, byleby otrzymać upragnione ryo, a następnie wydać je w sklepie na "strasznie potrzebne rzeczy" takie jak kunaie czy shurikeny. A czemu je musieli kupować? Bo tą broń wykorzystywali na misjach! Patrzcie jakie cudowne, zamknięte koło. Musisz zarabiać żeby mieć na broń, zarabiasz nań, kupujesz, a potem na misji się jej pozbywasz. I tak w koło Macieju.
Widząc twoje zainteresowanie kobieta odpowiedziała. -Dobrze. Ogólnie musiałbyś nam pomóc "ogarnąć" kilka rzeczy w naszym sierocińcu, ostatnio mamy strasznie dużo pracy przy dzieciach i brakuje nam kogoś kto wykonałby proste naprawy, czy prace typowo nużące, mechaniczne jak wyniesienie starych pudeł. Pewnie się zapytasz dlaczego sobie kogoś nie wynajmiemy? A no bo dzisiaj się zorientowaliśmy jaka jest skala problemu... I w sumie dlatego też nikt tej biedaczki nie pilnował... To jak, pomożesz nam? Na miejscu dokładnie wyjaśnię co musisz zrobić.
Zapraszam tutaj: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=69&t=7430
0 x
- Gundan
- Martwa postać
- Posty: 587
- Rejestracja: 27 mar 2019, o 21:55
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Wyrzutek C
- Krótki wygląd: Krótkie, białe włosy oraz złote oczy.
195cm oraz 93kg - Widoczny ekwipunek: Kamizelka Shinobi - Tors
Torba - Prawy pośladek
Kabura x2 - Prawe i lewe udo - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 42db79c7bb
- Multikonta: Mangetsu
Re: "Pustynne Dango"
Podróż trwała dłużej niż się spodziewałem, choć w sumie to nawet nie wiedziałem jak długo miało to nam zająć. Cale szczęście zdolności Shinsa znacznie poprawiały mobilność naszej grupy cudaków i zajęło to krócej niż jakby iść z buta.
Oczywiście po drodze mijałem naprawdę bardzo interesujące miejsca podpytując starszych kolegów o to gdzie jesteśmy. W końcu nie często miałem możliwość zwiedzenia świata, choć po prawdzie mówiąc to był mój pierwszy raz. Tak to większość czasu spędzałem u siebie w mieście, które do niedawna wydawało mi się bardzo duże. Jednak świat okazało się, że ma dużo więcej do zaproponowania. Gdy dotarliśmy na miejsce, byłem zaskoczony jak dużo można mieć kotów żeby trzymać tyle żwirku.
Z początku nie ukrywam że szczęka opadła mi prawie do samej ziemi z zaskoczenia. Czułem dziwną mieszankę uczuć. Szczęście, ekscytacja, niepewność może trochę stresu wszystko na raz. Jednak to co mi się najbardziej podobało to fakt, że było strasznie ciepło. Niestety jak się okazało miało to też swoje minusy, szczególnie jak ktoś nie jest przyzwyczajony do takich upałów.
Dlatego gdy znaleźliśmy się już w mieście szwedajac się dotarłem do miejsca zwanego "Pustynnym Dango", którego nie mogłem pominąć. Nawet już pomijając fakt chęci zwiedzenia lokalu to po prostu musiałem odpocząć od słońca.
Tak więc znalazłem miejsce przy stoliku i zamówiłem najchłodniejszą wodę jaką tylko mogłem dostać na pustyni.
Oczywiście po drodze mijałem naprawdę bardzo interesujące miejsca podpytując starszych kolegów o to gdzie jesteśmy. W końcu nie często miałem możliwość zwiedzenia świata, choć po prawdzie mówiąc to był mój pierwszy raz. Tak to większość czasu spędzałem u siebie w mieście, które do niedawna wydawało mi się bardzo duże. Jednak świat okazało się, że ma dużo więcej do zaproponowania. Gdy dotarliśmy na miejsce, byłem zaskoczony jak dużo można mieć kotów żeby trzymać tyle żwirku.
Z początku nie ukrywam że szczęka opadła mi prawie do samej ziemi z zaskoczenia. Czułem dziwną mieszankę uczuć. Szczęście, ekscytacja, niepewność może trochę stresu wszystko na raz. Jednak to co mi się najbardziej podobało to fakt, że było strasznie ciepło. Niestety jak się okazało miało to też swoje minusy, szczególnie jak ktoś nie jest przyzwyczajony do takich upałów.
Dlatego gdy znaleźliśmy się już w mieście szwedajac się dotarłem do miejsca zwanego "Pustynnym Dango", którego nie mogłem pominąć. Nawet już pomijając fakt chęci zwiedzenia lokalu to po prostu musiałem odpocząć od słońca.
Tak więc znalazłem miejsce przy stoliku i zamówiłem najchłodniejszą wodę jaką tylko mogłem dostać na pustyni.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości