Szpital

Awatar użytkownika
Defrevin
Założyciel Forum
Posty: 2109
Rejestracja: 11 lut 2015, o 22:31

Szpital

Post autor: Defrevin »

0 x
Jeśli masz ważną sprawę, pytanie lub potrzebujesz pomocy związanej z funkcjonowaniem forum, proszę wyślij do mnie prywatną wiadomość. Z chęcią zapoznam się ze sprawą i rozwieje wszelkie wątpliwości.
Ryūji

Re: Szpital

Post autor: Ryūji »

Ryuji wszedł pewnie przez główne wejście do szpitala, dość duże pomieszczenie, które służyło jako poczekalnia oraz recepcja, tętniło życiem. Lekarze, pielęgniarki, pacjenci oraz odwiedzający przemierzali korytarze i sale szpitalne, chłopak podszedł do recepcji i ze spokojem w głosie zapytał
-Dzień dobry, chciałbym dowiedzieć się gdzie leży Saito Sabaku, trafił to po wydarzeniach w Sanchu, prawdopodobnie z całą rzeszą innych poszkodowanych. Pielęgniarka spojrzała na blondyna jakby chwile się nad czymś zastanawiała po czym zerknęła do jakiegoś zeszytu. Po krótkiej chwili poszukiwań jej wzrok zatrzymał się na jednej z pozycji
-Sala 218, schodami na drugie piętro i na lewo. Rzuciła, po czym wróciła do swoich zajęć, widocznie musiała mieć wiele na głowie, gdyż nie spojrzała ponownie na chłopaka. Ryuji ruszył zgodnie z zaleceniami recepcjonistki po schodach na górę w celu poszukiwania właściwego pokoju, co jak się okazało wcale nie było takie trudne. Blondyn zatrzymał się na chwilę przed drzwiami w celu zebrania myśli oraz wzięcia głębszego oddechu. Miało to być pierwsze spotkanie z ojcem odkąd wyruszył w celu zdobywania doświadczenia i siły, co prawda uratował go podczas bitwy ale ojciec był wtedy nieprzytomny. Siedemnastolatek zapukał dwa razy po czym wszedł do środka, mężczyzna w średnim wieku o równie jasnych włosach co chłopak, siedział na łóżku spoglądając na otwarte okno. Kiedy tylko blondyn wszedł do środka kobieta, która stała przy łóżku, odwróciła się instynktownie a jej twarz rozpromieniła się na widok syna.
-Ryuji! Jesteś w końcu, tak bardzo się martwiłam... Myślałam o najgorszym, na szczęście posłannik szanownego Jou powiedział, że wszystko z Tobą w porządku i wyruszyłeś na misję w celu uzyskania pomocy dla szczepu. Powiedział także o tym co wydarzyło się w Sanchu i co zrobiłeś dla ojca.. Jasnowłosa kobieta w tym momencie odwróciła się w stronę męża. Chłopak ucieszył się na widok kochającej matki, która jako jedyna w tej rodzinie potrafiła normalnie okazywać uczucia, Ryuji wszedł do środka i pochylił głowę przed mamą.
-Wybacz mamo, nie chciałem Cię martwić ale dla dobra szczepu nie mogłem zwlekać z pewnymi sprawami Chłopak stanął na przeciw ojca, jego wzrok jak zwykle był zimny, można by rzec bezuczuciowy.
-Witaj ojcze, dobrze widzieć Cię w lepszym zdrowiu. Powiedział, krótko i ukłonił się, tak na prawdę nie wiedział co ma mu powiedzieć. Saito również delikatnie skłonił głowę po czym rzekł spokojnie i bez emocji
-Witaj synu, jak wspomniała twoja matka, wiemy już o wszystkim, a przede wszystkim wiem co zrobiłeś dla mnie w Sanchu. Ja okazałem chwile słabości a Ty towarzysząc naszemu wspaniałemu przywódcy uratowałeś mi życie i dzielnie broniłeś naszego pałacu. Ryuji, zaiste jesteś moim synem i jednym z najprawdziwszych Sabaku, jestem z Ciebie dumny. Chłopak po tych słowach zaniemówił, nigdy w życiu nie usłyszał czegoś tak wspaniałego od swojego ojca. Żona Saito słysząc pochwały rzucane w kierunku syna, szczerze się uśmiechnęła, widziała jak relacje, jej dwóch ukochanych mężczyzn wkraczają na inny poziom. Siedemnastolatek był naprawdę szczęśliwy, z tego że w końcu po części spełnił oczekiwania swojego ojca ale chyba najbardziej przez to że był cały i zdrowy.
-Jak poszła Twoja misja? Zakończyła się pełnym sukcesem? Przebiegła bezproblemowo? Dorzucił ojciec, nie spuszczając wzroku z blondyna
-Dziękuję za pochwałę, tak.. Misja została zakończona sukcesem ale to nie tyko moja zasługa. Wykonywałem ją wraz z Sawane-san, jedną z podopiecznych naszego szczepu, posiada niesamowite zdolności medyczne. uratowaliśmy siedmiu shinobi, którzy, mam nadzieję wesprą naszą sprawę. Co do mnie to muszę udać się na trening by poprawić kontrolę nad chakra, całkowicie się wypompowałem z energii stosując tylko kilka mocniejszych technik.
-Czyli poprawiłeś kontrolę nad piaskiem, doskonale poczyniłeś pierwszy krok. W takim razie nie będziemy Cię zatrzymywać, kontynuuj swoją wyprawę w samodoskonaleniu i przyjdź do mnie kiedy staniesz się wystarczająco silny jak ustaliliśmy to przed Twoim odejściem.
-Rozumiem, a więc będę się z wami żegnał. Chłopak ukłonił się obojgu a matka ucałowała go w czoło jak miała w zwyczaju kiedy chłopak ich opuszczał
-Uważaj na siebie synku Rzekła krótko i Ryuji wyszedł z pomieszczenia. Rozmowa nie była taka straszna jak się spodziewał a można by rzec, iż w pewnym sensie całkiem przyjemna, chłopak ruszył do wyjścia by wznowić swój trening w odosobnionym miejscu i już nawet wiedział gdzie.
z/t
0 x
Ryuuhei

Re: Szpital

Post autor: Ryuuhei »

Świerzbiło mnie przez całą drogę do wioski, kiedy to piaskowe chmury Shintaro niosły nas przed siebie w powietrzu. Mój utkwiony w horyzoncie wzrok i skrzyżowane na piersi ręce zwrócone były w stronę osady, w której rzekomo miałem znaleźć jakieś odpowiedzi. Byłem cichy, nic nie mówiłem, zbyt zamyślony nad tym, co działo się w mojej głowie. Byłem blisko. Z pewnością. Blisko prawdy na mój temat. Jakakolwiek by ona nie była, chciałem wiedzieć. Chciałem by obrazy, które zobaczę przed oczami pokrywały się z tymi nocnymi, z mojego snu. Lub snów.
-Umrzemy po drodze, jeśli nie zajdziemy do jakiegoś szpitala - rzuciłem nagle wymownie do Shintaro, do którego od jakiegoś czasu się nie odzywałem, zbyt skupiony na swojej niepewności. Byłem w stanie trochę poczekać. Przecież jaki miałbym pożytek z wiedzy o mojej przeszłości, gdyby wkrótce po jej zdobyciu powaliło mnie zakażenie lub wykrwawienie.
0 x
Misaki

Re: Szpital

Post autor: Misaki »

0 x
Masaru

Re: Szpital

Post autor: Masaru »

Kuglarz siedział ze swoją protezą na kolanach, kukłę i shurikeny zdjął i postawił je obok siebie aby nie zniszczyć ściany, i żeby w ogóle móc usiąść, 2,5m lalka mogłaby utrudnić to zadanie. Gdy zobaczył co się odwala w recepcji natychmiast podłączył 5 żyłek czakry do kukły która wystartowała z ziemi prosto do napastników. Obróciła się w locie bokiem uderzając zdrowego z bara i lecąc z nim aż do drzwi, przed którymi gwałtownie się zatrzymuj tak aby tamten uderzył w nie, a drewniany przyjaciel nic sobie nie zrobił. Kamakiri bo tak zwała się jego kukła od razu miała wykonać zwrot do tego poranionego i delikatnie od tyłu podlecieć do niego obejmując go następnie kuglarz wstanie i grzecznie zapyta się pani w recepcji gdzie go odstawić. Co do tego pierwszego to liczył że zostanie on ogłuszony i nie będzie konieczności ponownego zlania go. Również cały czas dbał aby ich nie skrzywdzić, oraz aby przypadkiem nie puścili bełta na jego lalkę. Po akcji pomoże personelowi, a potem wykona wszystkie jego polecenia i da sobie przyczepić protezę, bez żadnego kwestionowania tego co będą robić, żeby tylko już mieć to z głowy.
0 x
Misaki

Re: Szpital

Post autor: Misaki »

0 x
Masaru

Re: Szpital

Post autor: Masaru »

Masaru gdy szedł na operację miał pewne obawy czy wszystko będzie w porządku, ale teraz gdy się obudził i tyłek go nie szczypał, a miejsce bo wcześniej urwanej kończynie zastąpiła mu jego proteza wiedział że martwił się nie potrzebnie. Najpierw usiadł na łóżku, potem gdy wszystko było okej wstał. Kończyna drewniana była bezwładna z powodu protego. Należy wpuścić w obrót do niej czakrę tak jak to się dzieje z normalnymi prawdziwymi kończynami. Zamknął oczy i przesłał niebieską energię do stawu kulistego, potem do szkieletu, potem do drewna, potem do kolejnego stawu potem do łańcucha i tak aż po koniuszki palców. Poruszył ręką, powinna działać. Zacisnął pięść i zaczął machać. Jak na razie sprawnie. Co prawda nie miał w niej czucia i trochę mu tego brakowało ale co zrobić. Poszukiwał jakiegoś kubka kartki czegokolwiek co mógłby podnieść. Nie szło mu to za dobrze, ale wiedział że to opanuje. Potem poruszył łańcuchem. Ten świsnął w powietrzu waląc w ścianę. Cóż pomyślał, nie marzył nawet o tym że będzie mógł nim kierować jak wężem, ale miło że mógł nim machnąć na odwal i zrobić młynka. Potem otworzył sobie mechanizm do tworzenia tarczy, i przyjrzał się wnętrzu. Zamknął otworzył kilka razy, działało. Poćwiczył chwilę, aż naglę pomyślał o stworzeniu żyłki czakry i przyczepienia jej do łańcucha. Oczywiście palcem w protezie. Nie wyszło mu kilka razy ale potem się udało, żyłka czakry przeplotła się przez ogniwa i z każdym ruchem palca mógł dokładnie kierować łańcuchem. Super, znaczy że w razie czego na szybko będzie mógł się bronić, ale jak stworzy żyłkę to będzie mieć możliwość dokładniejszego manipulowania nim. Zabrał się on za ćwiczenia kontroli nad protezą.
0 x
Misaki

Re: Szpital

Post autor: Misaki »

Misja zakończona, czas który musisz tu siedzieć 24h. Możesz dodawać tutaj posty, masz przecież czas wolny, nikt ci nie zabroni pouczyć się np nowej techniki, ale nie możesz opuszczać terenu szpitala.
0 x
Masaru

Re: Szpital

Post autor: Masaru »

Masaru który już siedział tu jakiś czas postanowił wykorzystać ostatnie dni i pouczyć się nowej techniki aby być gotowym do nowych wyzwań. Myślał chwilę jaka może mu się przydać, a pomysłów miał kilka. Podjął jednak decyzję sugerując się tym żeby zapewniała ona obronę dosyć mocna w razie nieprzewidzianych okoliczności. Musiała być szybka w stworzeniu i zarazem mocna na tyle by nawet silne ataki jej nie przebiły. Dobrze by było jak by co nie ograniczała zbytnio mobilności, i pozwala atakować wroga. Nagle przypomniał sobie jedną z takich właśnie technik, dobrze sie składało bo miał akurat predyspozycje żeby jej używać. Tak wiec wszedł do sali rehabilitacyjnej i gdy upewnił się że nikogo niema zabrał się do pracy.
Trening Kikō Junbū (B)
Stanął prosto i wycelował ręką w ścianę. Skupił swoją czakrę w protezie, a dokładniej na mechanizmie tarczy. Nagle otworzył 4 deski które robiły za szkielet obrony i puścił przez nie czakrę. Oczywiście jak można było się tego spodziewać nie wyszło mu do końca, a raczej nic nie wyszło. Podjął jeszcze kilka podobnych prób aż nagle mu się udało. Niebieska energia nie była zbyt widoczna ale powlekala szkielet. Zaraz jednak zgasła i rozeszła się w niewidomym kierunku. Nie była to technika podobna do niczego co ćwiczył kiedykolwiek, wszystkie jutsu które znał opierały się na albo koncentracji czkary w jedynym punkcie lub na jej uwolnieniu bez kierowania. A tutaj musiał równocześnie spory nakład mocy wpuścić w stosunkowo mały rejon i go tam utrzymać. Była to pierwsza technika tak wysokiej rangi więc istaniały wątpliwości czy podoła. Na szczęście wpadł na całkiem dobry pomysł, mianowicie najpierw uwolnić czakrę a potem spróbować ją utrzymać i nią kierować. Z kontrolą czakry lallkarza było to problematyczne ale dało efekty. W końcu falujący dysk energii roztaczał się zasłaniając go przed ewentualnymi atakami. Jednak wiedział że wystarczy lekkie uderzenie a rozpadnie się. Ćwiczył i powtarzał czynność do mementu aż poczuł że tarcza go da radę obronić. Teraz kwestia czasu który może być otworzona ponieważ narazie gasła po kilku sekundach. Dobrym ćwiczeniem na to było ćwiczenie chodzenia po ścianach koncentrując ją u stóp. Tak więc zaczął wykonywać znana sobie technikę nijutsy i równocześnie nogami do góry na suficie ćwiczyć noww jutsu. Gdy po chwili ćwiczenia czyli po jakiś 2 godzinach, wiedział że teraz doskonale radzi sobie z jej utrzymaniem. Mocna i stosunkowo miała długi czas na zużycie. Masaru poszedł na stołówke zjeść obiad a potem położył się spać. Wstale środku nocy wyszedł na dach szpitala, akurat leciała burza Piaskowa. Doskonale pomyślał, rozwarł drewnianą protezę wykonał technikę i przez kilka minut stak broniąc się przed potężnym wiatrem. Gdy jednak uznał że może iść o krok dalej wyjął kunaia podłączył druga ręka do nich zylji cakry i zaczął nimi manewrować w powietrzu. Po tej nocy i tym treningu wiedział że posiada w swoim asortymencie potężna broń która zapewne nie raz go obroni
Po kilku dniach wyszedł ze szpitala kierując się do swojego domu z/t
0 x
Masaru

Re: Szpital

Post autor: Masaru »

Masaru pocięty i z dziurą w ręku wrócił do szpitala. Westchnął, cóż życie. Podszedł na recepcję i pokazał tam pani swój główny problem. Aż szok że go to nie bolało aż tak. Ta od razu wysłała go na pozszywanie. Kilka pielęgniarek poznało go ponieważ przecież tutaj robił sobie protezę. Po tym jak go pozszywali i opatrzyli jego rany ze szkła, był wolny. Co prawda chwilę tu leżał, ale bardzo krótko. To był szpital i było tu pewnie więcej potrzebujących niż jeden Enoki z kilkoma małymi ranami po szkle rozbitym, nietaktem byłoby zajmować komuś miejsce. Tak więc opuścił ten budynek jak tylko szybko mógł i skierował się do sklepu.
z/t
0 x
Awatar użytkownika
Yoshimitsu
Martwa postać
Posty: 485
Rejestracja: 26 sie 2018, o 16:16
Wiek postaci: 21
Ranga: Pazur
Multikonta: Arata

Re: Szpital

Post autor: Yoshimitsu »

Szczęście... Szczęście pozwoliło mu przeżyć konfrontacje z samurajem, szczęście zesłało mu kupców zmierzających do stolicy i to samo szczęście popchnęło owych handlarzy żeby zanieść do szpitala pół przytomnego chłopaka. Stracił mnóstwo krwi, bandaże, które wręczył mu mistrz miecza, mogły tylko osłonic rany przed pustynnym pyłem. Było ich zbyt wiele żeby Yoshimitsu mógł poradzić sobie sam. Głęboka rana na ramieniu przeciągnięta przez całą klatkę piersiową, rozcięcie na linii kolan utrudniające poruszanie. Złamany i niesprawny nadgarstek? Dla większości ludzi na świecie byłaby to tragedia, kilkumiesięczna kontuzja, dla shinobi mogłoby to się równać ze śmiercią, ale to akurat trafiło na Kaguye. Organizm, który niesamowicie wręcz się regeneruje i do tego kości... Ci ludzie, złamaną kość mogą po prostu wyjąć i wyrzucić, zastąpi je nowa i to właśnie uczynił Yoshi ze swoim nadgarstkiem. Ludzie pracujący w szpitalu byli bardzo zbici z tropu kiedy jednego dnia białowłosy był cały we krwi i miał problemy z trzymaniem się na nogach, a następnego dnia w czystej teorii był gotowy żeby znowu przemierzać świat. Nie mogli go wypuścić, za duże ryzyko rychłego powrotu wisiało nad chłopakiem, który lekceważył wszystkie z tych kontuzji.


Czas leczenia:5 dni fabularnych
Link do zdarzenia: http://shinobiwar.pl/viewtopic.p ... 0&start=90
0 x
Obrazek -Mowa Myśli
Awatar użytkownika
Yoshimitsu
Martwa postać
Posty: 485
Rejestracja: 26 sie 2018, o 16:16
Wiek postaci: 21
Ranga: Pazur
Multikonta: Arata

Re: Szpital

Post autor: Yoshimitsu »

Dni mijały na regeneracji i rehabilitacji nadgarstka młodego shinobi, rany goiły się na nim po prostu świetnie. Yoshi był według swojego przekonania gotowy na powrót do normalnego życia, do walk i do zbierania doświadczeń. Mam już dość tego miejsca... Szpital, jak to szpital... Dziwne miejsce dla każdego człowieka, Kaguya obawiał się że przez czas spędzony w tym przybytku straci resztkę swojego człowieczeństwa. Śmierć, cierpienie i smutni ludzie, ludzie których po prostu nie lubił, bez powodu. Najchętniej pozabijałby każdego obecnego w tym miejscu, ale był świadomy żeby nie robić aż takich awantur właściwie w centrum miasta. Już niedługo miał wyjść ze szpitala i kontynuować roznoszenie wieści o tym, że znamienity ród Kaguya dalej żyje i ma się dobrze.

Czas leczenia:5 dni fabularnych
Link do zdarzenia: http://shinobiwar.pl/viewtopic.p ... 0&start=90
0 x
Obrazek -Mowa Myśli
Awatar użytkownika
Yoshimitsu
Martwa postać
Posty: 485
Rejestracja: 26 sie 2018, o 16:16
Wiek postaci: 21
Ranga: Pazur
Multikonta: Arata

Re: Szpital

Post autor: Yoshimitsu »

Nadszedł dzień, kiedy Yoshimitsu opuścił szpital. W końcu mógł stanąć o własnych siłach, wykonać pełny ruch nadgarstkiem, blizny już nigdy nie znikną ale Kaguya może być dumny. Przetrwał walkę z doświadczonym samurajem i wykonał swoje zadanie. Rozejrzał się po pomieszczeniu, w którym się znajdował, poprawił rękaw koszuli i ruszył w kierunku recepcji. Spojrzał w kierunku osób widocznie zmęczonych już swoją pracą, pokiwał głową z zażenowaniem znów poprawiając rękaw koszuli. Uśmiechnął się, pokazując swoje śnieżnobiałe zęby i czym prędzej po prostu opuścił tę umieralnię. Jeszcze nie wiedział gdzie się uda, ale był pewien tego, że musi się postarać żeby nigdy więcej nie wrócić do tego miejsca.
0 x
Obrazek -Mowa Myśli
Awatar użytkownika
Yosuke
Martwa postać
Posty: 583
Rejestracja: 17 sty 2020, o 14:50
Wiek postaci: 13
Ranga: Dōkō
Multikonta: Daisuke

Re: Szpital

Post autor: Yosuke »

Ból oraz poczucie, że zrobiło się coś dobrego. To były ostatnie z uczuć, które Yosuke pamięta. Zdążył dotrzeć do strażników oraz powiadomić ich o uwięzionych na dachu. Zapewnił tej grupce bezpieczeństwo, choć sam przez chwilę był też winowajcą ran niektórych z nich. Mógł to zrobić lepiej. Wciąż, pomimo tylu treningów, tak wiele mu umykało. Popełniał tak głupie błędy. Doprowadzał do tak dużego cierpienia. Nic się nie zmienił. Nadal był tym samym małym chłopcem, który wyruszył z Cesarstwa zwiedzać świat.

Wszystko to jednak momentalnie zniknęło i pozostał błogi spokój. Żadnego bólu, żadnych zmartwień. Wszystko odeszło. Czy to koniec jego przygód? Czy tak właśnie skończy się jego kariera shinobi? W samotności, gdzieś na środku pustyni, pośrodku niczego, z dala od wszystkich znajomych? Nie pożegnał się z Harishamem, z Tamaki, z Masako. Nawet Ario zapewniał, że niedługo wróci. Czy oni wszyscy będą się o niego martwić?
0 x
Awatar użytkownika
Harisham
Martwa postać
Posty: 797
Rejestracja: 17 sty 2020, o 01:23
Multikonta: Harikido, Prosiaczek

Re: Szpital

Post autor: Harisham »

Hospitalizacja zajmie 48 h

Koniec misji C.
0 x
5 linijek i do przodu. To moje nindo. Dobre, nie?

W związku z licznymi problemami:
Mianownik: Harisham
Dopełniacz: Harishama
Celownik: Harishamowi
Biernik: Harishama
Narzędnik: Harishamem
Miejscownik: o Harishamie
Wołacz: Harishamie
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ningyō-shi (Osada Rodów Ayatsuri i Kaguya)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość