Kuroi
Stąd nasz doświadzczony ninja przeszedł piętro wyżej. Ponownie, schody prowadziły w górę i kończyły się identycznie jak miejsce, w którym się znajdywał: kratą prowadzącą na górny oddział. Ta krata jednak była zamknięta, ale widać przez nią było jak na dłoni co się znajduje po drugiej stronie. Wokół piętra prowadziła podłoga, a na środku była duża dziura, dzięki czemu oddziałowy z dołu widział, co się dzieje na górze i vice versa - górny mógł spojrzeć w dół. Dookoła były rozmieszczone cele, a to co przykuło najbardziej Twoją uwagę, to duże zbiorowisko więźniów wokół dyzurki na piętrze. Policzyłeś ich tam z piętnastu, ale to co najbardziej przykuło Twoją uwagę, to krzyki dochodzące właśnie z tej części. Nie widziałeś, kto dokładnie tam gada, ale słyszeć słyszałeś idealnie.
- Kurwa, rób jak mówimy. Dawaj tych zakładników przyprowadź na górę i wsadź ich do celi. Przecież oni nie przyprowadzą nam żadnych koni. Przygotujcie ładunki i spierdalamy.
Tak więc nie byli tacy głupi, na jakich wyglądali.
Jednakże nie uszło to uwadze innym więźniom, którzy momentalnie doskoczyli do nich i wyrwali żarcie z łap, po czym rzucili na ziemię.
- Wy kurwa głąby, a jak to żarcie było zatrute? Bliźniacy Kuryo Was zabiją jak dacie dupy z zakładnikami! Wypierdalać na górę i odprowadzić zakładników. - krzyczał masywny facet.
Więc widziałeś, że przy samej barykadzie było ich już 4, plus trzech zakładników. Momentalnie złapali tych właśnie trzech mężczyzn, którzy byli lepiej ubrani i zaczęli prowadzić ich z powrotem na górę. Przy barykadzie został tylko grubas, który patrzył na Ciebie dość złowrogo.
...ale co Twoje to Twoje. Podpiąłeś nici pod zakładnika i wiedziałeś, gdzie on teraz się znajduje. Czułeś jak idzie po schodach, w pewnej chwili skręca w prawo, trochę znowu idzie i potem znowu skręca w prawo.