Hikaito Kaguya - domek + pole treningowe
: 11 sie 2025, o 15:41

- Młody Kaguya mieszkał w domku ze swoimi rodzicami - do pewnego smutnego incydentu jeszcze z siostrą ale juz niestesty jej nie ma. Wnętrze ich domu było skromne, ale tchnęło porządkiem i cichym ciepłem, jakie nadawała mu Muri. Każdy przedmiot miał swoje miejsce — od prostego, drewnianego stołu stojącego tuż przy oknie, po niewielką półkę z kilkoma misternie rzeźbionymi miskami. Na blacie często osiadał cienki, złocisty pył, który wpadał do środka wraz z pustynnym wiatrem. Nikt w domu nie przejmował się tym zanadto; na tych terenach piasek był tak naturalny jak powietrze
Ściany wykonane z ubitej gliny i drewna nie zapewniały całkowitej izolacji, lecz w ciepłym, suchym klimacie nie było to konieczne. W zamian wnętrze wypełniał delikatny zapach rozgrzanego piasku i suszonych ziół, które Muri trzymała w płóciennych workach przy kuchennym palenisku.
Dom nie był duży, ale posiadał poddasze, na którym mieszkał Hikaito. Tam, w niewielkim pokoju pod spadzistym dachem, trzymał swoje rzeczy: kunaie, shurikeny i inne przedmioty.Małe okienko wychodzące na pustynię pozwalało mu wieczorami obserwować zachód słońca, a gdy wiał silniejszy wiatr, słychać było cichy szelest piasku uderzającego o dach. Choć nie miał wiele wolnego czasu, to właśnie tutaj czuł się bezpiecznie.
Przed domem rozciągał się niewielki, ogrodzony delikatnym płotkiem teren. Kilka kaktusów o grubej, mięsistej skórce stało tu jak cisi strażnicy, gromadząc wodę na trudniejsze dni. Z tyłu domu znajdowało się miejsce przeznaczone na trening — kilka kukieł wypełnionych sianem, obok nich inne, uzbrojone w ostre noże i mechaniczne, ruchome części, które potrafiły zaskoczyć atakiem w najmniej oczekiwanym momencie.
Kawałek dalej wyrastało piaszczyste wzniesienie. Wchodząc na jego szczyt, można było zobaczyć daleką, spaloną słońcem okolicę, a przy odrobinie szczęścia dostrzec w oddali przesuwające się karawany lub pojedynczych wędrowców. To miejsce było zarówno punktem obserwacyjnym, jak i małą oazą spokoju, do której Hikaito czasem uciekał, by zebrać myśli.
Noc na pustyni była zupełnie inna niż dzień. Gdy słońce chowało się za linią horyzontu, a niebo gasło z barwy ognia do granatu, świat wokół domu pogrążał się w ciszy tak głębokiej, że słychać było własny oddech. Wiatr stawał się chłodniejszy, a jego podmuchy niosły ze sobą drobny piasek, który delikatnie uderzał o ściany i płotek przed domem, tworząc cichy, jednostajny szelest.
Przez małe okienka wpadało zimne, srebrne światło księżyca, rozświetlając wnętrze na tyle, by rysowały się w nim kontury stołu, wiszących przy ścianie naczyń i zwojów. Cienie poruszały się powoli, jakby cały dom oddychał razem z nocą. W takich chwilach Hikaito lubił siadać na szczycie wzniesienia, czując pod sobą chłodny, sypki piasek. Wpatrywał się w morze gwiazd nad sobą, czując, jak napięcie dnia powoli ustępuje miejsca skupieniu. Dźwięki nocnej pustyni — pohukiwanie nocnego ptaka, cichy trzask drobnych kamieni poruszonych wiatrem — tworzyły melodię, przy której łatwiej było zebrać myśli i przygotować się na kolejne wyzwania.