Plac centralny

[Yosuke]

Przeskakując pomiędzy kolejnymi cieniami Yosuke był niezbyt uważny. W całości skupił się wyłącznie na tym, aby promienie słońca nie padały bezpośrednio na jego skórę. Nie żeby miało go to zaraz wypalić i wysuszyć, ale jednak zdecydowanie lepiej czuł się w cieniu, pomimo noszonego kaptura. Taka nieuwaga musiała się jednak skończyć wypadkiem i nagłym zderzeniem z zupełnie obcą sobie osobą.

-Ajć... Przepraszam, zagapiłem się. Nic Pan... Ci nie jest?- Odpowiedział cofając się dwa kroki w tył. Niemalże natychmiast jego rekinie oczy zlustrowały nieznajomego, który wydawał się nieco starszy od samego Rekinka, ale posturą ciała byli bardzo podobni. Ze wszystkich przypadkowych ludzi, trafił akurat na kogoś, z kim może złapie wspólny język. Dzieło przypadku czy też może Hachiman czuwał nad nim? Może była to swojego rodzaju nagroda od Boga Ośmiu Chorągwi za ostatnie czyny? Rekinek chciał tak o tym myśleć.

-Jestem Yosuke- Przedstawił się wyciągając dłoń do uścisku. Uśmiechnął się, ponownie dostrzegając ten dziwny wzrok innych ludzi. Ten chłopak chyba również nie miał przyjemności spotkać nikogo z klanu Hoshigaki. W tak odległych rejonach to w sumie nie jest dziwne.

[Ario]

Ario zdziwiony całą sytuacją, po chwili się uśmiechnął. Niebieski jegomość przedstawił się i wyciągnął rękę. Chłopak popatrzył na niego i również wyciągnąl rękę, witając się z Yosuke.
- No no no no...miło mi poznać! Jestem Ario. - powiedział i uścisnął dłoń nowoprzybyłemu. Gdyby nie fakt, że trochę poturbowała go ostatnia walka to pewnie bardziej by się ucieszył, jednak juz od tamtego czasu chwila minęła, tak więc i tak było w miarę ok.
- Ano...co tu robisz? Wyglądasz jakbyś trochę zabłądził. - dodał młody Kunisaku, drapiąc się po głowie. Faktem było, że Ario zdecydowanie nie był mistrzem taktu ani innych interpersonalnych rzeczy. Chłopak wychowywany przez świrniętą matkę i tak dobrze, że przynajmniej umie mówić.
W każdym razie chłopak poświęcił chwilę, by sobie obejrzeć rekinka. Zdecydowanie różnił się od wcześniej poznanych osób, a po spotkaniu z Shi Ario chyba wpadł w jakąś dobrą passę. Już w przeciągu tygodnia poznaje następną osobę. Miał nadzieję, że Yosuke trochę mu o sobie opowie i dzięki temu będzie mógł poszerzyć swoje horyzonty o kolejne informacje.
- Jesteś może Shinobi? Trochę tak wyglądasz. - dodał Ario.

[Yosuke]

Nowy znajomy był nieco zmieszany bezpośrednim podejściem Rekinka. Ten jednak nic sobie z tego nie robił, bo przecież chyba całkiem dobrze zaczęli swoją rozmowę. Bardzo szybko okazało się, że takie podejście nieco ośmieliło Ario, który szybko zalał Yosuke serią pytań. Ten się zaśmiał zarówno na pierwsze jak i drugie. Nie było to jednak wyśmiewanie za zadawanie tak prostych, może nawet nieco głupich pytań. Ucieszył się po prostu, że chyba trafił na podobnego sobie.

-Właściwie to nie wiem co tutaj robię. Wracałem z Yinzin do Cesarstwa, turniej już dawno się skończył, więc nie było co u samurajów dłużej siedzieć. Po drodze wpadłem... Coś często mi się to ostatnio zdarza... Wpadłem na kupca, który potrzebował eskort. Nie miałem nic ciekawego do roboty, to stwierdziłem, że przynajmniej sobie coś pozwiedzam- Rozgadał się nieco na temat swoich ostatnich przygód, niejako odbiegając od samego pytania o konkretne plany jego pobytu w Sabishi, a pokrótce opisując jak tutaj w ogóle trafił.

-Może nie jakimś wybitnym, ale zdarza mi się czasem rzucić jakiś jeden Suiton czy drugi. U was jest tak gorąco, że zdecydowanie przydałoby się nieco wody dla ochłody. A Ty? Też jesteś ninja? Jakim żywiołem władasz?- Hoshigaki byli na tyle rozpoznawali w świecie, że sporo osób wiedziało o ich głównej sile, a więc żywiole, dlatego Rekinek nie krył się ze swoimi umiejętnościami. Szybko też przeszedł do kontr pytania. Zwykle jak ktoś pytał, czy druga osoba jest shinobim, to albo miał dla niego jakieś zadanie albo sam nim był. Ario nie wyglądał na jakiegoś kupca czy podróżnika, a raczej na jakiegoś lokalnego mieszkańca.

[Kyoushi]

Misja grupowa rangi C
- Żreć piach -
Ario & Yosuke
1/45

---

Cóż plac centralny jak to plac centralny, bardzo tłoczne miejsce, gdzie spotykało się niebywale wiele ludzi różnego gatunku. Byli to nie tylko kupcy, sprzedawcy, shinobi czy wierzący. Były to także dzieci czy urzędnicy, każdy szukał czegoś czego nie miał o czym nawet mógł nie wiedzieć - choćby kontaktu z drugą osobą. To była jedna z niewielu rzeczy, których nie można było kupić. Chociaż? Bliskość innych też można było, w końcu funkcjonował zawód gejszy. Pomijając, mieliście przyjemność spotkać się tutaj, dziecko z większym dzieckiem, marionetkarz z człowiekiem rybą, który mógł zaciągnąć się skrzelami, wciągając garść piasku, którego było tu w bród.
Waszemu dialogowi jednak coś przerwało, ponieważ w pewnym momencie jakaś postać, ubrana cała na czarno, od stóp do głów (jak widać nie każdemu w ten dzień było tak upalnie jak innym) potrąciła Ario swoim barkiem, przez co stracił równowagę. Niedługo później biegła straż, która zatrzymała się przy was.
- Halo! Halo! Czy nie widzieliście tu bardzo wysokiego, zamaskowanego ubranego czarnego mężczyzny? Nie wiecie w którą stronę szedł? - zapytali otwarcie, gdyż byliście jedynymi wokoło, którzy przypominali kogoś kto pałał się zawodem shinobi, więc wyciągnęli proste wnioski, mogliście być bardziej skoncentrowani na miejscu i ludziach od innych i może coś wiecie.

[Ario]

Ario spojrzał na Yosuke i pokiwał głową.
- Suiton...no tutaj, to raczej za dużo użytkowników wody nie ma. Ja nie władam chyba żadnym żywiołem, a przynajmniej nie na tyle, by móc to nazwać władaniem. Na codzień zajmuję się ulepszaniem i naprawą rzeczy. - powiedział, uśmiechając się.
Już miał zadawać następne pytanie, kiedy został nagle potrącony przez człowieka. Ario skrzywił się i krzyknął tylko "HEJ!" w jego kierunku, lecz po chwili mężczyzna już gdzieś zniknął. Zaraz po tym zdarzeniu, podrapał się i miał wrócić do swojego nowego rozmówcy, kiedy nagle pojawiła się straż. Ario pewnie by rozpoznał jednego czy drugiego, ponieważ już conajmniej dwa razy wykonywał dla nich zadanie, jednakże nie skupiał się teraz na tym. Padło pytanie czy widzieli jakiegoś przebiegającego mężczyznę. Ario spojrzał najpierw na Yosuke, potem na strażników i zaczął pierwszy odpowiadać.
- No no no no...przed chwilą na mnie wpadł, chyba, że nie o tym mężczyźnie mówicie. A co się stało? - chłopak był dobry w ustalaniu "co się stało". Ostatnio sztygar machał łapami jak raper, gdy tłumaczył młodemu Kunisaku o co chodzi, ale finalnie shinobi wszystkiego się dowiedział. Normalnie dałoby to się podsumować stwierdzeniem "To chyba dobrze", lecz tym razem warto złożyć hołd poległym farmerom, tak więc "Prawda?".

[Yosuke]

"Ulepszanie i naprawa rzeczy". Yosuke nieco szerzej otworzył ze zdziwienia oczy, kompletnie nic nie rozumiał z tych słów, ale nie naciskał na dokładniejszą odpowiedź. Wiele osób dbało o anonimowość swoich zdolności i choć Rekinek kompletnie tego nie rozumiał, szanował takie podejście. Na zadawanie kolejnych pytań nie było jednak już czasu, bo nagle kolejna osoba zderzyła się z Ario. Był bardzo dziwny, więc momentalnie zwrócił uwagę Hoshigakiego. Chwilę później koło nich pojawiła się straż. Jak się okazało szukali tego dziwnego mężczyznę, ubranego na czarno.

-Poszedł w tamtą stronę. Możemy jakoś pomóc?- Powiedział, wskazując palcem kierunek w którym udał się potencjalny bandyta. Jak widać, w każdym zakątku trafia się ktoś, kto łamie prawo i musi być ścigany przez strażników.

[Kyoushi]

Misja grupowa rangi C
- Żreć piach -
Ario & Yosuke
4/45

---

Porównywaliście swoje możliwości, opowiadając jeden drugiemu czym się pałacie, w czym się specjalizujecie jako początkowi shinobi. W zasadzie nic w tym ciekawego dla innych, ponieważ niewielu mogło was zrozumieć o czym w ogóle paplacie. Sytuacja jednak się odmieniła, gdy ten starszy z was został potrącony przez gościa, który nawet nie zwrócił na niego uwagi i zniknął gdzieś przeciskając się przez tłum. Nic w tym dziwnego, takie rzeczy się zdarzały, ale był i zamaskowany i dziwnie ubrany, w pełni w czerń. To rzucało się w oczy ewidentnie.
Strażnicy widocznie się spieszyli, widząc was jednak pokładali jakieś nadzieje w tym, że im pomożecie. Przynajmniej na tyle by wskazać kierunek dokąd udał się ów mężczyzna. Wiedzieli więcej niż chcieli, po czym mogli rozmawiać, wiedząc, że i tak może być trudno go dogonić, a sami muszą pilnować jednak gdzieś warty.
- Jeśli tylko możecie, to trudna sprawa, gość jest powikłany w nielegalne walki zwierząt pustynnych, mieliśmy go na liście gończym. Nie wiemy czy sam jest niebezpieczny, ale posiada w swojej kolekcji zwierzęta jak kojoty, które są na pewno niebezpieczne. Tym razem nie miał ich przy sobie, ale musimy go pochwycić i zamknąć. Skoro już tak rozmawiamy... Może nas wyręczycie? Powinniście sobie poradzić, jednego z was kojarzę... - wtem spojrzał na Ario, który przecież właśnie stąd pochodził.

[Ario]

Ario spojrzał na mężczyznę, potem z powrotem na swojego nowego towarzysza - rekinka Yosuke, po czym podrapał się po głowie. Średnio mu pasowało ponowne uganianie się za czymkolwiek i kimkolwiek, ale z drugiej strony jeżeli mógł zarobić, to czemu nie. Akurat trochę grosza mu brakowało, więc de facto mógłby wziąć udział w polowaniu.
- A płatna to robota? No bo wie Pan, średnio się chcę narażać, jeżeli nie mógłbym zarobić. Mój czas jest płatny, tak więc jeżeli jest za to nagroda, to ja mogę go złapać. - powiedział trochę przymuszony przez sytuację, a trochę ciekawy tego, co się dalej wydarzy. Szkoda, że nie mógł zbytnio porozmawiać jeszcze z Yosuke i dowiedzieć się więcej na jego temat. Bardzo intrygowało Ario to, że chłopak wygląda jak ryba i ciekaw był, czy może oddychać pod wodą i takie tam...A jeżeli może oddychać pod wodą, to może udałoby się to jakoś ulepszyć?
- Co uważasz Yosuke? Jeśli masz czas, to możesz ze mną się udać. O ile oczywiście jest za to wynagrodzenie...no i jak Yosuke się zgodzi, to wynagrodzenie jest dla dwóch. - przed ostatnimi dwoma misjami, Ario trochę zgadzał się na robótki w ciemno, jednak po ostatnich dwóch konfrontacjach, jego pewność siebie urosła na tyle, że wiedział jakie ma możłiwości bojowe i jak się sprawdzają jego wynalazki. Nie znał jednak umiejętności Yosuke, ale liczył, że chłopak daje radę.

[Yosuke]

Opisana przez strażników sytuacja nie była za ciekawa. Ktoś dla własnej zabawy męczył zwierzęta. Z racji, że Rekinek miał wiele wspólnego ze światem zwierząt, poczuł się nieco dotknięty taką informacją i potraktował to bardzo osobiście. Zaproponowałby własną pomoc, nawet gdyby strażnicy o nic nie prosili. W całość wtrącił się jednak Ario, który bardzo szybko przeszedł do uzgadniania kwestii nagrody za to zadanie. Yosuke raczej nie zależało na pieniądzach, ale raczej utarło się, że ludzie w geście wdzięczności za udzieloną pomoc, bardzo często wręczają shinobim mały podarunek pieniężny.

-Już go raczej nie dogonimy. Wiecie Panowie może gdzie najczęściej przeprowadzają te walki? Jeśli jest to robione regularnie to powinni mieć swoją miejscówkę. Może nawet znacie jakąś jego kryjówkę. Wtedy moglibyśmy go zaskoczyć jeszcze bez jego kojotów- Yosuke przeszedł do rozmyślań nad ewentualnym planem. Tłum ludzi skutecznie pozwalał się w nim ukryć oraz zniknąć i uciec poza zasięg pola widzenia. Odnalezienie go w tym momencie graniczyłoby z cudem, a Hoshigaki nie słynęli z umiejętności tropiących.

[Kyoushi]

Misja grupowa rangi C
- Żreć piach -
Ario & Yosuke
7/45

---

Wynikało z tego, że nie był to byle jaki przestępca, a ktoś o kimś już gdzieś ktoś słyszał. Może sam w sobie nie był zbyt niebezpieczny, ale wniosek był prosty - nie można go było do końca lekceważyć. Osobiste odczucia wobec sprawy u Yosuke wywołały grymas na twarzy, którego już ukryć nie mógł. Było wiadome, że odcisnął na nim jakieś piętno i nie obędzie się bez wyjaśnień. Ario w tym samym czasie wolał dłubać w nosie olewając sprawę, jednak przypomniało mu się, że w sumie na tym też może zarobić. Nie mylił się.
- Skoro jest poszukiwany to możesz być pewien, że w siedzibie klanu czeka nagroda za delikwenta. Z tego co wiem ma być schwytany żywy, martwy nikomu nie pomoże, a wtedy nici z nagrody, ale misja... Jak najbardziej byłaby wykonana. W końcu już nikomu zawadzał nie będzie. - wypowiedział się na pytanie Ariego o hajsik. A na pytania Yosuke odpowiedział już po chwili: - Tu rodzi się problem. Walki za każdym razem są w innym miejscu, nie posiadamy informacji gdzie odbędą się tym razem, wiemy tylko tyle, że będzie to dzisiejszego wieczora, stąd ten skurczybyk gdzieś się tutaj kręci. Ostatnio była to pusta szopa, a jeszcze wcześniej zamknięta kuźnia, w wiosce nieopodal. Tym razem może skoro jest tutaj to gdzieś... No nie wiem, nie mamy więcej informacji tak naprawdę. Może na targu wiedzą coś więcej ludzie, jednak do tej pory niczego nam nie powiedzieli... - zakończył będąc lekko sfrustrowanym, że nie są w stanie poradzić sobie z takim gagatkiem jak treser kogutów czy tam kojotów.

[Ario]

Gdy Ario usłyszał o tym, że trzeba dostarczyć delikwenta do siedziby władzy, trochę zabłysnęły mu oczy. Sam nie wiedział, kiedy dokładnie wpadł w sidła kapitalistycznego wyścigu szczurów, aby piąć się po szczeblach kariery i zdobywać kolejne osiągnięcia, ale odpowiadało mu to tak bardzo, jak to, że zadania były odpłatne. Nie musiał co prawda poświęcać swojego życia do pracy w monotonni, ale zwiedzał sobie po trochu wszystkie zawody, jakie są dostępne w tym smutnym jak p...świecie.
Później nastąpił zwrot akcji. Co prawda wewnętrzny, u Ario w głowie, ale nastąpił. Chłopak usłyszał, że delikwent musi byc dostarczony żywy. Przypomniało mu się, co się stało na ostatniej jego wyprawie i trochę się zestresował, przegryzając wargę. Ukradkiem tylko spojrzał na Yosuke i pokiwał głową, że niby wszystko rozumie i skrupulatnie zapamiętuje.
- NO NO NO NO wszystko jasne. To...to ja mam pomysł, znam jednego handlarza przy głównej drodze. Wisi mi przysługę, to może on coś będzie wiedział. Od niego powinniśmy zacząć. - powiedział to bardziej do Yosuke niż do strażnika. Wkońcu zbrojni przekazali już wszystko co wiedzieli, więc nie było po co roztrząsać i ich dopytywać. Trzeba było zacząć działać.

[Yosuke]

Niestety tok rozumowania Yosuke okazał się nietrafiony. Organizowanie wielokrotnie walk w tym samym miejscu było bardzo niebezpieczne i jedno wyszukanie mogłoby później skończyć się nalotem straży. Przestępcy chcąc uniknąć takiego losu często zmieniali miejsce, co oznaczało, że oni sami oraz potencjalna widownia w jakiś sposób musieli się kontaktować. To dawało pewną furtkę.

-Jeśli to są jakieś bardziej szemrane interesy, a Ty jesteś tutaj nieco bardziej znany, to małe szanse, że czegoś się dowiesz. Mimo wszystko warto spróbować, może ten twój kupiec rzeczywiście się Tobie odwdzięczy. Ja poszukam informacji na własną rękę. Jako ktoś z zewnątrz prościej będzie mi podać się jako chętnego do wzięcia udziału w takich walkach- Przystał na propozycję Ario, ale jednocześnie wolał mieć pewien plan awaryjny. Zdobycie nieco informacji różnymi trasami zwiększało ich szanse na powodzenie. Yosuke nie chciał udowodnić, że jego plan jest lepszy, on po prostu chciał się zabezpieczyć przed porażką.

[Kyoushi]

Misja grupowa rangi C
- Żreć piach -
Ario & Yosuke
10/45

---

No i wyglądało na to, że pierwszym i sporym wyzwaniem będzie niezabijanie jegomościa i dostarczenie go władzom. To wydawało się naturalne, jednak takie nie było. Powstrzymanie kogoś, kto za wszelką cenę nie będzie chciał zostać powstrzymany może wywołać mały problem, który może się skończyć zabójstwem i wtedy nie pójdzie tak jak powinno. Jednak pierw należy dotrzeć do tego człowieka by mówić w ogóle o jego śmierci - domniemanej.
To był moment, w którym strażnicy was opuścili przyjmując, że zlecenie zostało wam przekazane, a wy musicie rozmówić się nad taktyką, którą macie do opracowania. W końcu to było już dziś wieczorem, więc czasu nie było zbyt wiele. Były jakieś pomysły, był jakiś człowiek, który miał pomóc, ale co on mógł wiedzieć w tym temacie? tego nikt nie wiedział. Yosuke planował jednak zabrać się za to własną ścieżką, a Ario miał robić swoje. Teraz był czas na to byście zrealizowali podjęte decyzje i rozdzielili się w poszukiwaniu. Na co więc czekacie? Tylko teraz pytanie - gdzie Ario będzie szukał swojego woźnicy, czy tam kupca, a dokąd uda się Yosuke?

Ogólnie to piszcie jeszcze post tutaj z ewentualną podróżą dokądś i podajcie mi lokalizacje.

[Ario]

Ario wysłuchał co ma do powiedzenia towarzysz rekinek - Yosuke. Rzeczywiście, chłopak dobrze łączył fakty i potrafił wyjść z jakąś konkuzją. Wiedział, jak dobrze podejść do zadania, co świadczyło tylko o tym, że shinobi z którym spotkał się młody Kunisaku ma w sobie więcej doświadczenia niż na to wyglądało.
- Dobry pomysł. To zróbmy tak, że dowiemy się ile zdołamy i widzimy się tu jak coś ustalimy. - powiedział Ario kiwając głową. Co prawda nie uściślił, za ile się widzą, ale zakładał, że pewnie jednemu i drugiemu zejdzie się podobna ilośc czasu.
Po tych słowach, chłopak macha na odchodne Yosuke i udaje się w stronę znanego już handlarza win. Miał nadzieję, że na jego widok, kupiec ponownie się ucieszy, jak to miał w zwyczaju. Ario pomógł mu dwukrotnie - raz przy sporze z innym kupcem, który podkupywał towar, by zrobić z niego własne, bardziej rozrzedzone wino, a za drugim razem, gdy ten miał problem ze złodziejami. Gdy tylko uda mu się ustalić, czy handlarz jest na miejscu, podchodzi do niego machając i witając się. Ario ma zamiar wypytać, czy kupiec wie coś o nielegalnych walkach zwierząt, albo przynajmniej czy może podpowiedzieć, gdzie można podpytać o taką wiedzę.

[Kupiec zawsze był na placu głównym, więc ja raczej bez podróży]

[Yosuke]

-Ok- Odparł, potwierdzająco kiwając głową. Czas był bardzo względny, dlatego dokładne określanie pory, kiedy będą mieli się spotkać raczej nie miało większego sensu. Ario miał plan porozmawiać z konkretną osoba, więc chwilę zajmie mu jego znalezienie a następnie rozmowa. Tymczasem drugi z tej pary będzie musiał w niezbyt znanym sobie środowisku starać się wyszukać potencjalnych informatorów. Powinno zejść im raczej podobnie, poza tym, nie było aż tak tłumnie, aby nie mogli się wypatrzeć, więc pewnie ich wzrok wkrótce ponownie się spotka.

Teraz można było spokojnie udać się w swoją stronę. Oczywiście Yosuke nie planował oddalać się i zapomnieć o przydzielonym mu zadaniu. Miał szczerą ochotę pomocy udzielić i planował dokładnie to zrobić. Po tym jak już rozdzielił się z Ario, uważnie rozejrzał się po okolicy. Tłum ludzi zapewne w minimalnym stopniu zauważył rozmowę, która toczyła się pomiędzy dwójką shinobi a strażą. To dobrze, potencjalni organizatorzy nielegalnych walk oraz ludzie z ich kręgu może nie dowiedzą się o współpracy Rekinka z tutejszym wymiarem sprawiedliwości. Po chwili krążenia po placu, starał się wypatrzyć potencjalnie dziwnych ludzi, bądź bardziej głośnych kupców. Ludzie lubili gadać, więc stosując przykrywkę, że jest podróżnikiem z daleka i chciałby dowiedzieć się czegoś o organizowanej dzisiaj walce. Liczył, że wreszcie trafi na odpowiednią osobę, wcześniej pewnie będąc kilkukrotnie przepędzony przez bardziej uczciwych ludzi.

[Też tutaj, z tym, że w innych rejonach placu i okolic]