Nim Ario zdążył zrobić cokolwiek, okazało się, że musiał przyjąć na korpus zaplanowane uderzenie przez marionetkę z Cesarstwa. Co gorsza, te uderzenie sprawiło, że Ario mógł być jedynie biernym obserwatorem tego co się dzieje...a działo się przerażająco dużo. Chłopak chyba najbardziej zdziwił się faktem, że będąc marionetką i rdzeniem, to co się z nim dzieje, to nie żadne kwasy terumi, czy bąbelki shambondamy, tylko, zabrakło mu powietrza. To była taka nowość, że aż rozszerzył oczy, gdy dotarło do niego, co się dzieje. Po co uczył się oddychać by imitować człowieka po zmianie w lalke, skoro mógł oddychać od zawsze? To było dobre pytanie, ale wyglądało na to, że jeszcze musi sporo nauczyć się o tym jak funkcjonuje rdzeń. Co gorsza, objawy jakie miał podczas tego całego duszenia się, za nic nie przypominały mu normalnego duszenia się, więc potrzebował zdecydowanie więcej czasu na rozgryzienie tej mechaniki. Drugą mechaniką, którą musiał rozgryźć jest fakt, że po uderzeniu mógł jedynie patrzyć, jak Saori robi z jego klonami co chce. Nawet impuls do techniki skoku był za słaby, by zdążyć uniknąć przed czymkolwiek, czy zmienić pozycję. W sumie to miał farta, że bomba od Hozukiego przesunęła go o ileś metrów, bo inaczej mógłby tak stać do zakończenia tej walki.
Śmieszne, jak Ario uważał, że przejdzie się po Saori jak po zwykłym pacynkarzu, a tymczasem już nawet nie można było mówić o remisie. To co tu się działo przechodziło wszelkie pojęcie kuglarza i możliwości reakcji na wszystko. Wszystkiego próbował już kilka minut temu, teraz pozostało mu...chyba kurwa nic. Wystarczył byle atak by stał w miejscu i patrzył się zdziwiony przed siebie, nawet nie będąc w stanie poruszyć marionetkami, mimo, że ręce miał chyba wolne...a jak nie miał, to przynajmniej mógł próbować przyjąć jakąś gardę.
W sumie, w tej chwili to już było mu wszystko jedno. Z epickiej walki w której przekraczane są możliwości, miał poczucie, że wynik jej był przesądzony z góry. Ario gdyby mógł to by się zastanowił, czy tym razem będzie dane mu się poruszyć, bo ostatni raz chyba w takiej bańce czasowej to był na wydarzeniach na murze...chociaż nie, wtedy to inni stali w miejscu, a Ario mógł ruszyć jedną lalką. Ehhh, no nic.
Shunshin do góry, albo skok. Nie wiedział ile mu nawet brakuje do wyjścia z wody, bo mimo jasnej chęci dotarcia do jej końca, cały czas z jakiegoś powodu nie był w stanie tego obliczyć. Nie wiedział więc, czy brakuje mu 10, 20 czy 100 metrów. W związku z tym, jeżeli widzi te wyjście, to skok. Jak nie widzi, ale czuje, że da rade wyjść shushinem, to używa shunshina. Jak nie widzi, ani nic, to chuj - hiraishin do Soso. Teraz Ario nie wiedział, czy musi wynurzyć głowę, stopę, czy cały rdzeń, bo nigdy nie spodziewał się, że zabraknie mu powietrza pod wodą. To też będzie ciekawy eksperyment.
To jest pierwsze co Ario zamierza zrobić, o ile mu się uda, bo już życie pokazało mu, że wiele rzeczy może się nie udać.
Teraz kolejna sprawa. Jak już będzie gdzieś, gdzie nie ma wody to stawia trzy klony kage bunshinem. I te trzy klony mają leczyć jego rdzeń. Ario chciałby prawilnie zauważyć, że
skoro Saori się nie topi pod wodą, bo przyjęła cechy rekina i tym samym lalka stała się integralną częścią rdzenia, to jak rdzeń jest w lalce to wtedy samą lalkę jako powłokę też może leczyć. Jak to wyjaśnić? Chakra robi trrr, ale tak bywa jak się za dużo koziołkuje po mapie.
Teraz fajnie by było, jak gdy Ario stoi gdzieś poza wodą, to tymi lalkami też się rusza. Jak się da to atakuje hozukiego wszystkimi. Jak się nie da, to atakuje tymi, którymi się da, a jak się nie da to wycofuje je do siebie (oprócz jednej, która ma zostać jako wabic na hozukiego).
Klon od Sairen miał bić Sairen.
Teraz najważniejsze co miał zrobić klon z kunaiami. Skoro je podniósł, ale nie rzucił, to teraz miał je rzucić. Miał je rzucić tak, by jeden leciał nad Hoshigaki Saori, a drugi obok Hoshigaki Saori.
Deklaracje:
1. Wyjście z wody (metoda dowolna)
2. Klony i heal
3. Klon wali sairen
4. Drugi klon rzuca kunaie nad i obok hoshigaki saori
Ukryty tekst