Prowincja w regionie Samotnych Wydm, wysunięta najdalej w kierunku zachodnim. Zamieszkana jest głównie przez Ród Ayatsuri i Ród Kaguya , starające się strzec granic tych terenów - niestety, jest to trudne zadanie ze względu na wielkość Sabishi oraz sąsiadujące z prowincją nieznane tereny. Krajobraz okolicy jest dosyć monotonny - gdziekolwiek nie spojrzeć, wszędzie ogromne połacie pustyni, z niewielkimi wyjątkami w postaci oaz. W trakcie podróży można się czasem natknąć na gliniane budynki, doskonale zamaskowane przed wzrokiem postronnych.
Ichirou
Posty: 3928 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 4 lis 2020, o 17:37
Misja rangi C
Ren
19/30Po przejściu między dwoma charakterystycznymi skałami, Ren znalazła się w zupełnie innej scenerii. Już po krótkiej chwili dało się zatęsknić za pomarańczowymi, malowniczymi jak na pustynię krajobrazami, ponieważ nastała wszechobecna, przygnębiająca szarość. Możliwe, że oprócz starcia z szabrownikami, którzy wedle relacji dziadka zadomowili się w tych wzgórzach, bohaterka musiała wkrótce zawalczyć ze wstępnymi fazami depresji.
Kaguya usłuchała się wcześniejszych rad tymczasowego mentora i postanowiła wejść na wyższe pułapy kanionu. Wędrowanie po dolinie nie tylko wiązało się z krótszym zasięgiem widzenia, narażaniem na ewentualne ataki z góry, ale też obarczone było napotkaniem dzikiej zwierzyny, o czym zresztą ciemnoskóra kunoichi przekonała się niedługo później. Ledwo skorzystała z kontroli chakry w stopach i pokonała pierwsze metry po stromej, niemal pionowej ściance, a po dolinie rozniosło się echem ujadanie watahy szakali.
Dla zwykłego cywila wspinaczka górska mogłaby okazać się nie lada wyzwaniem, ale nawet dla kogoś średnio wprawionego w sztukach ninjutsu wejście po ściankach było dosyć proste. Beduinka co najwyżej raz poczuła niestabilność pod stopami, kiedy stanęła na mniej pewnym kawałku kamienia i ten się oderwał od reszty, ale sytuacja dość szybko została opanowana i młodziutka wojowniczka chwilę później była znacznie wyżej i wylądowała na półce skalnej.
Stając na wypłaszczonym kawałku terenu, mogła teraz lepiej przyjrzeć się w okolicy. Półki skalne pojawiały się po obu stronach przepaści i łączyły je długie na kilkadziesiąt metrów mosty linowe. Wyglądały bardzo leciwie – liny styrane upływem czasu, a sztachety nieco wybrakowane lub trochę spróchniałe. Możliwe, że dało się przez nie przedrzeć na drugą stronę kanionu, ale należałoby zachować ostrożność i liczyć się z ryzykiem potencjalnej katastrofy.
Nie licząc wcześniej usłyszanego zawodzenia kojotów, to było dosyć spokojnie. Nic nie wpadło w oczy Ren przy pierwszych, pobieżnych oględzinach, jeśli nie liczyć jakieś pomniejszej jaskini nieopodal, która musiała kiedyś należeć do kompleksu kopalń. Kopalnia to jednak zbyt dużo powiedziane, bo choć głębina w ścianie była wydrążona rękoma ludzi, to była naprawdę niewielka i nie zagłębiała się bardziej niż na kilkanaście metrów, po których była już tylko niknąca w mroku ściana. Kaguya mogła natrafić na jakieś resztki mocno zniszczałej beczki lub innej skrzyni, co oznaczało, że wiele latu temu byli tutaj jacyś ludzie. Możliwe, że nieduża jama pełniła rolę małej siedzibiki, stanowiła część dawnego obozu lub była po prostu nietrafionym punktem urobku szlachetnych kamieni. Bez znaczenia. Nic tu po Ren, która mogła teraz dojść do wniosku, że podobnych nor było tutaj z pewnością całkiem sporo.
Prędzej lub później, w zależności ile poświęciła niezbyt owocnym badaniom, musiała wyleźć znowu na światło dzienne. Jej dalsze wybory były dosyć ograniczone. Mogła albo kierować się wzdłuż przepaści i przemieszczać między kolejnymi półkami skalnymi, albo przejść na drugą stronę przez linowy most, który znajdował się tuż obok.
Nie zdążyła się jednak ruszyć zbyt daleko. Jej działania zostały przerwane przez mocny wstrząs podłoża. Naturalnym odruchem było spojrzenie pod nogi, ale zarówno na obecnie zajmowanym pułapie jak i znacznie niżej w dolinie nie było niczego niepojącego.
Źródło trzęsień było bowiem na samym szczycie, jakieś kilkanaście metrów nad głową Ren. Wielki hałas, który pojawił się parę sekund później, z pewnością zmusił podniesienie łba, o ile wojowniczka jeszcze tego nie uczyniła.
Zmierzała wprost na nią lawina kamieni o szerokości przynajmniej dziesięciu metrów. Odłamki skalne przeróżnych rozmiarów z impetem przetaczały się w dół po stromej ściance, zmuszając do natychmiastowej reakcji. Nie było czasu na zbędne analizy, ale w ferworze akcji czarne jak smoła ślepia wychwyciły, że na szczycie, z którego runęły kamienie, stała jakaś postać.
Mapka - bardzo orientacyjna. Lawina nadciąga z górnej krawędzi mapy.
0 x
Ren
Posty: 370 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 14:25
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Bardzo wysoka, muskularna, o ciemnej skórze. Ma krótkie i ciemne włosy. Na czole wytatuowane czerwone kropki. Głowa owinięta chustą - tak, by ukryć klanowy tatuaż. Od stóp do głów okryta jasnym płótnem, zniekształcającym sylwetkę.
Widoczny ekwipunek: Duża torba u dołu pleców.
Link do KP: viewtopic.php?p=139112#p139112
GG/Discord: rahsim
Lokalizacja: Sabishi
Post
autor: Ren » 5 lis 2020, o 19:09
Po raz kolejny przekonała się, że warto było zaryzykować i posłuchać się ekscentrycznego starca, z którym spędziła poprzedni dzień. Faktycznie, pierwszym, co należało zrobić na takim terenie, było przenieść się na wyższy poziom. Niewiele po tym, gdy Ren wspięła się po skale, przerywana dźwiękiem jej kroków cisza zastąpiona została zawodzeniem szakali, dla których tutejsze tereny najwyraźniej były domem. Choć jeden czy kilka dzikich psowatych nie stanowiłoby dla niej prawdopodobnie większego zagrożenia, to napotkanie całej watahy mogłoby być cholernie ryzykowne. Odetchnęła z ulgą, oglądając się za siebie w dół z perspektywy paru metrów powyżej poziomu gruntu.
Zdolności shinobi, które przekazano jej za młodu, były o tyle praktyczne, że wręcz rozpieszczały. Łatwo było stracić uważność, gdy wspinaczka przychodziła tak prosto. Ren poczuła to dotkliwie, gdy kruchy odłamek skalny zerwał się tuż pod jej stopą w momencie, gdy wykonywała lekki krok do przodu po ścianie kanionu. Może była to zasługa mąk, jakie przeszła poprzedniego dnia z mistrzem Miyagim, ale na szczęście starczyło jej zimnej krwi, by wraz z zachwianiem się nie stracić koncentracji i przy okazji wynikającej ze stale przesyłanej chakry przyczepności. Choć udało jej się uniknąć upadku, to w momencie, gdy odzyskała stabilną pozycję, musiała zatrzymać się na moment w miejscu, by otrząsnąć po tym durnym wypadku przy pracy. Jeśli miałaby dzisiaj zginąć, to zdecydowanie w ferworze walki, a nie skończyć jako mokra plama w dole. Ren wzdrygnęła się, a potem mozolnie wgramoliła jeszcze wyżej, w końcu bezpiecznie zatrzymując się na skalnej półce. Dopiero tu odetchnęła ulgą – choć wolała w tym momencie nie spoglądać w dół.
Tu mogła rozejrzeć się z trochę już bardziej dogodnej perspektywy niż samo dno, jak w ogóle wygląda kanion. Teren zgadzał się z tym, co opisał jej dziadek. Faktycznie, były półki skalne, były mosty liniowe, były głębiny, które mógł stworzyć jedynie człowiek. Jedna z tych sztucznych jaskiń znajdowała się obok niej – Kaguya skierowała ostrożne kroki do niej, zaglądając do środka na tyle głęboko, by nie pozbawić się zupełnie źródła światła z zewnątrz. Choć znalazła tu ślady ludzkiej bytności, to oprócz tego nic więcej. Nie przesiadywała więc tu dłużej bez celu, bo po co – miała zbyt wiele pozostałych nor do sprawdzenia, by rozczulać się nad sobą.
Następne w planach miała ruszenie wzdłuż ściany, zahaczając o kolejne dziury; most zdecydowała się zostawić sobie na później. Tu jednak szybko musiała zaprzestać, bo podłoże zadrżało nienaturalnie. Kaguya rozejrzała się niespokojnie, jakby szukając źródła tego ewenementu. I faktycznie, znalazła je – a raczej mignęła jej ludzka postać u góry. Ale to nie intruz i zarazem prawdopodobny powód tej anomalii był jej zmartwieniem, ale kamienna lawina, która zaczęła spadać w jej kierunku.
W obliczu zagrożenie Ren zrobiła to, co potrafiła najlepiej – przyspieszyła kroku po skalnej ścianie, przechodząc do biegu, by opuścić pole rażenia opadającymi głazami. Jej celem nie było przebiegnięcie całej odległości do bezpiecznego punktu, ale odszukanie pierwszej dostępnej pozostałej po ludzkiej działalności dziury i wskoczenie do niej, by tam w kuckach przeczekać niebezpieczeństwo i pozwolić kamieniom stoczyć się na samo dno kanionu. Jeśli jej się udało, to przy okazji mogła pobieżnie rzucić okiem na zawartość odwiedzonej jaskini. Jeśli nie znalazło się tu nic ciekawego, to odczekała moment, sprawdzając, czy nie zanosi się na drugą falę. Jeśli było spokojnie, wychyliła się na zewnątrz, a potem znów przylgnęła stopami do ściany, by kontynuować drogę do góry, trzymając się jednak bliżej podłoża w przykurczonej pozycji – tym razem nie szła po prostej, ale dbała o to, by zawsze mieć możliwość szybkiego przemieszczenia się bliżej kolejnej wydrążonej dziury lub przynajmniej pozostawać poniżej jakiejś półki skalnej, która mogła służyć za ochronę przed potencjalnym atakiem z góry.
Musiała zawiesić na moment śledztwo, by dotrzeć na sam szczyt i tam porozmawiać poważnie z tym kimś, kto z jakiegoś powodu zdecydował się wykonać zamach na biednego wędrowca.
Ukryty tekst
0 x
Ichirou
Posty: 3928 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 7 lis 2020, o 09:47
Misja rangi C
Ren
21/30Dynamika akcji urosła na potęgę w zaledwie ułamek sekundy. Mniejsze i większe skały, które oderwały się od stromej ścianki, runęły na dół z wielkim impetem. Wielki huk rozniósł się po całej dolinie i odbił echem dalej po najbliższych wzgórzach, odrywając uwagę młodej bohaterki od dotychczasowych, dosyć spokojnych poszukiwań. Zagrożenie było bez wątpienia śmiertelne – zachowanie aktualnej pozycji oznaczało przetoczenie się wraz z lawiną na sam dół przepaści, co beduinki zrobiłoby po prostu krwawą miazgę, nawet jeśli jej kości były nadzwyczajnie wytrzymałe.
Dróg ewakuacji nie było wiele, a że Ren nie była zbyt skora do włażenia na niepewny most linowy, to nie pozostało jej nic innego, jak zerwać się do biegu wzdłuż ścianki skalnej. Przynajmniej tyle, że nienaturalnie powstała lawina nie była ogromna i nie obejmowała swoimi rozmiarami całego kanionu, a jedynie jego malutki skrawek.
Przebierała nogami z całych sił. Była dobrą sprinterką, zdążyła więc pokonać jakieś dziesięć metrów po drżącym od lawiny podłożu, by odbić w bok i schować w się w jakiejś płytkiej jamie. Ledwo skręciła i znalazła się pod sklepieniem, a tuż za jej plecami spadła chmara kamieni, która z hukiem trzasnęła o półkę skalną, dewastując ją w małym stopniu, a następnie przetoczyła się dalej w dół kanionu. Dziewczyna oberwała kilkoma malutkim kamyczkami, które odprysnęły się od głazów podczas uderzenia z podłożem, ale ze względu na podwyższoną adrenalinę nawet szczególnie ich nie odczuła. Mogła działać dalej. I powinna. Ktokolwiek próbował zwalić jej na łeb zabójczą lawinę, raczej nie zamierzał na tym skończyć.
Gdy było już bezpiecznie, wyłoniła się z powrotem na zewnątrz. Ze wzbitych w powietrze tumanów kurzu i pyłu wybiegła po pionowej ściance w górę, wspierając się kontrolą chakry w stopach. Miała kilkanaście metrów do wbiegnięcia na szczyt. Widziała sylwetkę jakiejś młodej, zabandażowanej osoby , ale ta dość szybko zniknęła z pola widzenia – musiała się cofnąć.
W czasie tego krótkiego biegu na szczyt, ciemnoskóra wojowniczka mogła rzucić okiem na okolicę. Oprócz lawiny, która zwaliła się na sam dół przepaści, dostrzegła dwie kolejne postacie – po tej samej stronie kanionu, na wysokości półek skalnych kilkadziesiąt metrów dalej. Najprawdopodobniej wyłoniły się z jednej z jaskiń.
Dotarła na szczyt – względnie wypłaszczony kawałek terenu, choć pełen ostrych skałek tu i ówdzie. Zabandażowana osoba o białych włosach zdążyła się wycofać o jakieś dziesięć metrów. Wyglądała bardziej na chętną do walki niż do rozmowy, o czym Ren zresztą przekonała się ułamek sekundy później.
Miejsce, na które beduinka wbiegła po pokonaniu pionowej ścianki, było jakimś dziwnym sposobem ubłocone. Rzecz w tym, że to nie było zwykłe błoto. Ledwo po tym, gdy stopa bohaterki na nie nastąpiła, zaczęło się szybko ruszać i formować w dwa wilki, które z pewnością nie pojawiły się po to, żeby je pogłaskać.
Mapka - bardzo orientacyjna.
0 x
Ren
Posty: 370 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 14:25
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Bardzo wysoka, muskularna, o ciemnej skórze. Ma krótkie i ciemne włosy. Na czole wytatuowane czerwone kropki. Głowa owinięta chustą - tak, by ukryć klanowy tatuaż. Od stóp do głów okryta jasnym płótnem, zniekształcającym sylwetkę.
Widoczny ekwipunek: Duża torba u dołu pleców.
Link do KP: viewtopic.php?p=139112#p139112
GG/Discord: rahsim
Lokalizacja: Sabishi
Post
autor: Ren » 7 lis 2020, o 20:17
Wydrążona ludzką ręką pieczara okazała się być odpowiednim miejscem do przeczekania deszczu rozpędzonych skał, które niewątpliwie strąciłyby ledwo przyczepioną do kamiennej ściany beduinkę w dół, zabijając na miejscu albo od ciosu, albo od upadku. Nawet drobne kamyczki, które dotkliwie odbiły się od jej skóry, nie przeszkadzały jej aż tak - to było nic w obliczu groźby takiej śmierci. Ren miała więc moment na wzięcie paru głębszych oddechów, a z momentem, gdy zrozumiała, że zagrożenie na razie ustało, mogła znów ruszyć ku górze, by wyjaśnić z kimś to jawne pogwałcenie zasad bezpieczeństwa na tak górzystym terenie.
Była na szczęście na tyle szybka, by zdążyć ku górze przed kolejną próbą zasypania jej deszczem kamulców. Rozpęd też dawał jej też tyle komfortu, że, o ironio, czuła się wtedy pewniej, gdy przemieszczała się pod tym karkołomnym kątem nad rozległą przepaścią. Ta ulotna pewność nie zmieniła jednak faktu, że Ren poczuła ulgę z momentem, gdy znów stała na ziemi - tak, jak powinna. Nawet jeśli tuż za nią rozciągała się otchłań. Jednak nieważne, jakie sztuczki szykował dla niej osobliwy przeciwnik, który przypominał mumie, o których słyszała kiedyś w strasznych opowieściach. Wszystko było lepsze niż wiszenie wiele metrów nad twardym gruntem.
Kawałek dalej widać było jeszcze dwie osoby, ale nie zawracała sobie nimi teraz głowy. Owinięty bandażem przeciwnik szybko wycofał się, ale nie zapomniał zostawić po sobie coś, co mogłoby zająć zbłąkaną kunoichi. Ren stała w błocie, co nie sugerowało niczego dobrego, biorąc pod uwagę, że nie spodziewała się tutaj żadnych deszczy – a szczególnie nie spodziewała się rozmokłej ziemi na szczycie skalistego wzniesienia, gdzie grunt z natury był dość twardy. Jeszcze gorszą niespodzianką było to, że w momencie, gdy wdepnęła w to bagno, to rozmoczona ziemia zaczęła się poruszać, formując coś, co przypominało… bardzo duże kojoty? Nieważne, czy były wykonane z żywych tkanek, czy błota, nie zapowiadały nic dobrego. Przed nią dziwne zwierzęta, za nią przepaść. Nie wyglądało to dobrze.
Walka ze zwierzakami wykonanymi z błota nie wydawała się teraz mądrym rozwiązaniem – bo czy błoto da się pokroić? Zadźgać? Znokautować? Prawda była taka, że Ren nie potrafiła walczyć inaczej. Pozostało jej jedynie wybrnąć z tej sytuacji w inny sposób i skorzystać z tego, że za nią rozciągała się przepaść. Odchyliła się do przodu, przyjmując bardziej napiętą pozycję, i odczekując, aż wyrośnięte kojoty rzucą się w jej kierunku. To zwierzęta, prawda? Może i wykonane z błota, ale zwykłe zwierzęta. Potrafiły jedynie gryźć i drapać, były więc tak samo ograniczone jak sama Kaguya. Jeśli chciały zaatakować, to musiały na nią ruszyć. Wtedy pozostało jedynie zaryzykować – Ren odskoczyła do tyłu, licząc na to, że zwierzęta zrobią to samo. Równocześnie jednak złapała się dłońmi krawędzi skały mocno, natychmiast przystawiając stopy do pionowej ściany, którą wcześniej pokonała w drodze do góry. Tam przesłała znów chakrę, przyklejając się w ten sposób i dzięki temu prawdopodobnie nie padając śmiertelną ofiarą swojego genialnego pomysłu, który polegał na rozluźnieniu uchwytu dłoni i zsunięciu się niżej. Jeśli wszystko poszło zgodnie z planem, to wilki powinny zlecieć w przepaść i stworzyć kolejną kałużę błota, tym razem na dnie przełęczy lub na jednej ze skalnych półek. Jeśli nie – cóż. Kałuża pewnie powstała, ale z Ren.
Załóżmy jednak optymistycznie, że udało jej się przetrwać tę dość karkołomną operację. Wtedy Ren wspięła się po raz kolejny na twardy grunt, by znów spróbować ruszyć w stronę podobnego do mumii przeciwnika, który zastawił na nią błotną zasadzkę. Tym razem, nauczona doświadczeniem, najpierw jednak obeszła bagnisty placek, nie chcąc przypadkiem ściągnąć na siebie kolejnego psopodobnego duetu. Nie miała za bardzo jak wspomagać się otoczeniem, pozostało jej więc w sumie jedynie ruszyć frontalnie, zakładając optymistycznie, że mumia jest ciamajdą i nie zdąży zareagować. W razie czego oczywiście Kaguya spróbuje wykonać unik, w razie czego asekurując się przy pomocy przesłanej do podeszw stóp chakry, by nie zwalić się z wysokości. Jeśli udało jej się jednak skrócić dystans w porę, to Ren doskoczyła do przeciwnika (przeciwniczki?), by tam skulić się i wyprowadzić szybki cios w górę, który teoretycznie powinien wyrzucić wroga do góry. Sama również skoczyła w ślad za nim, lokując się za grzbietem oponenta niczym cień. Tu przeszła do drugiego ataku - zaczęła zasypać grzbiet przeciwnika gradem ciosów i kopnięć, w ten sposób towarzysząc mu w locie. Z momentem, gdy ta osobliwa para zbliżyła się z powrotem do gruntu, Ren wykonała obrót wzdłuż boku przeciwnika, by ze sporym impetem uderzyć wyprostowaną nogą w brzuch mumii, w ten sposób uatrakcyjniając twarde lądowanie. Oczywiście wszystko to to optymistyczne założenia, że udało się jej w ogóle zaatakować.
Ukryty tekst
0 x
Ichirou
Posty: 3928 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 8 lis 2020, o 15:56
Misja rangi C
Ren
23/30Och, Ren chyba musiała bardzo lubić włazić we wszelkiego rodzaju pułapki. Tym razem jednak nie było po jej stronie wielkiej winy – błoto było bardzo niepozorne, ale podczas sprintu po pionowej ściance nie mogła go dojrzeć zawczasu. Zorientowała się dopiero, gdy wilki kojoty zaczęły się już kształtować, by moment później ruszyć do ataku.
Beduinka również nastawiła się bojowo i przyjęła pochyloną postawę, ale nastawienie te było trochę zakłamane. W ruch nie poszły żadne kościane pociski, kolce lub inne klanowe wymysły, a jedynie nogi zwinnej bohaterki. I to nie w przód, lecz w tył – tancerka odskoczyła do tyłu, zapraszając dwie bestie do kontynuowania szarży. Te były zaskakująco sprawne i na tyle szybko skróciły dotychczasowy, niewielki dystans, że Ren mogła już wyobrazić sobie, jak zębiska jednego czy drugiego zwierza wbijają się w jej ciało.
A potem pysk pierwszego z kojotów chapsnął głośno.
Złapał jedynie powietrze, bo w tej chwili wojowniczka była już trochę niżej. Zawisnęła na skraju wzgórza, chwytając się jego krawędzi, a ułamek sekundy później wspomogła się chakrą w stopach, by przykleić się do pionowej ściany. Dzięki zastosowaniu elementarnej techniki ten potencjalnie samobójczy pomysł spadł do rangi jedynie szalonego.
W czasie, gdy bohaterka przytwierdzała się do przepaści i puszczała dłonie z krawędzi wzgórza, kojoty przeleciały tuż obok niej. Błotne drapieżniki były zbyt rozpędzone, by teraz natychmiast wyhamować, a nie dysponowały żadnymi sztuczkami ninja, by uratować się przed runięciem w dół przepaści. Ten pierwszy, który złapał pyskiem jedynie powietrze, śmignął znacznie dalej, by niedługo później spaść z impetem i przybrać postać brązowej plamy. Drugi z kojotów zdążył nieco zwolnić, ale niedostatecznie – również wybiegł poza skraj skały, nieudolnie spróbował drasnąć Ren, a potem przetoczył się po stromej ścianie, uroczo się po niej turlając, by ostatecznie jeszcze bardziej uroczo rozbić się o jakiś wystający głaz.
Jeżeli Kaguya rzuciła okiem w dół na kojoty, które właśnie wyrolowała, to przy okazji mogła zauważyć dwójkę nieznajomych, bo ci zdążyli się nieco zbliżyć, ale wciąż zajmowali pułap półek skalnych, więc poziom niżej.
Ren wskoczyła z powrotem na górę, by skonfrontować się z mumią, która – jak się okazało – musiała mieć jakiś romans z błotem, ponieważ wykonała kolejną technikę tego rodzaju. Wojowniczka ruszyła frontem z pełną prędkością, kiedy to przeciwniczka rzygnęła w jej stronę błotem pod postacią kilku pocisków. Nastolatce udało się uniknąć prawie wszystkich. Prawie, bo jedna z lepkich kul trafiła ją w lewy bark z taką siłą, jakby uderzył ją z pełną parą naprawdę rosły osiłek. Bolesne, wytrącające na moment z równowagi, ale na pewno nie krytyczne. Bohaterka była dużym i wytrzymałym babskiem, więc mimo otrzymanego ciosu zdołała dokończyć szarzę i dotrzeć do zabandażowanego, białowłosego chucherka, które miało problem z nadążaniem za nadchodzącymi atakami.
A ataków było sporo. Najpierw wybijający kopniak w górę, przed którym przeciwniczka marnie próbowała się zasłonić skrzyżowanymi rękoma, a potem w powietrzu efektowna sekwencja kilku uderzeń, wobec których biedna mumia była zupełnie bezbronna. Ten krótki, ale sromotny łomot wojowniczka zakończyła obrotowym kopnięciem, które niemal wbiło oponentkę w podłoże. Ta raczej jeszcze żyłą, ale z całą pewnością ją odcięło. Absolutny nokaut, po którym nie było już raczej szans na jakikolwiek powrót do walki.
Jedynie psuć humor mogła odrobina błota, która pozostała na lewym ramieniu i krępowała nieco ruchy.
Mapka - bardzo orientacyjna.
0 x
Ren
Posty: 370 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 14:25
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Bardzo wysoka, muskularna, o ciemnej skórze. Ma krótkie i ciemne włosy. Na czole wytatuowane czerwone kropki. Głowa owinięta chustą - tak, by ukryć klanowy tatuaż. Od stóp do głów okryta jasnym płótnem, zniekształcającym sylwetkę.
Widoczny ekwipunek: Duża torba u dołu pleców.
Link do KP: viewtopic.php?p=139112#p139112
GG/Discord: rahsim
Lokalizacja: Sabishi
Post
autor: Ren » 1 gru 2020, o 17:05
Z morałów, jakie prawił jej poprzedniego dnia starzec, Ren wyniosła parę lekcji - jedną z nich było to, że czasem należy być gotowym na poniesienie większego ryzyka, by zbliżyć się do upragnionego celu. Choć akrobacja, jaką zdecydowała się wykonać w momencie groźby starcia z powstałymi z błota i mułu wilczurami, była dość karkołomna i przy większej nieuwadze mogła grozić jej poważnym urazem lub nawet śmiercią, to w momencie, gdy dostrzegła, z jaką prędkością poruszają się jej zwierzęcy przeciwnicy, Kaguya zrozumiała, że podjęła dobrą decyzję, praktycznie rzucając się na złamanie karku w przepaść. Błotne zwierzęta bowiem zachowywały się durniej niż prawdziwe – prawdopodobnie od budulca odróżniał je od żywych jeszcze instynkt – i ruszyły za nią, nie czując ograniczeń wynikających z czegoś tak błahego, jak wola przetrwania. I tutaj beduinka miała właśnie przewagę – przyklejone do kamiennej ściany stopy pozwoliły jej pozostać na wybranej wysokości w momencie, gdy gdzieś w dole pojawiły się dwa błotniste kleksy.
Ren odetchnęła z ulgą, znów podpierając się dłońmi o brzeg skały, by znów wspiąć na płaski teren, na którym czuła się zdecydowanie pewniej. Choć miała teraz ochotę po prostu przysiąść i odreagować stres związany z fikołkami na ogromnej wysokości, to nie mogła sobie niestety na to pozwolić. Musiała ruszyć za mumią i upewnić się, że nie przyszykuje więcej dla niej podobnych niespodzianek. Ren nie lubiła niespodzianek.
Mimo tego, że dogonienie tej łajzy nie było wyzwaniem dla szybkonogiej beduinki, to złośliwa łajza nie czekała na nią grzecznie, bezczynnie oczekując aż wściekłe babsko potężnej postury wymierzy jej sprawiedliwość. W stronę rozpędzonej Kaguyi wystrzeliły kolejne błotne pociski, na szczęście tym razem trochę mniejsze niż wielkie psy. Ren była w stanie skorygować swoje ruchy na tyle, by uniknąć zderzenia z większością z nich, jednak jedna z nich trafiła ramię dziewczyny ze sporą siłą, która sprawiła, że Ren wypuściła głośno powietrze, na moment wytracając odrobinę rozpędu. Była pewna, że choć błotny cios nie był w stanie złamać lub skruszyć jej bądź co bądź mocniejszych od normalnego człowieka kości, to nazajutrz w tym miejscu na jej ciele rozleje się dość brzydki i bolesny siniak.
Ren była jednak na tyle uparta, że udało jej się dotrzeć do tej pieprzonej mumii i mimo oblepionego błotem ramienia z tym większą zawziętością dokończyć atak. Ciało przeciwniczki gruchnęło o ziemię po wykonanej przez beduinkę sekwencji ciosów z dostatecznym impetem, by przynajmniej na ten moment wyłączyć ją z walki. Ren miała więc parę sekund dla siebie i starła z siebie na tyle błota, ile tylko była w stanie, bez skrępowania wykorzystując do tego bandaże owiniętej pannicy. Po pozbyciu się przynajmniej części klejącego ograniczenia Kaguya przyłożyła dłoń do drugiego, nieoklejonego błockiem ramienia, gdzie jej skóra rozchyliła się, umożliwiając wyciągnięcie kościanej szabelki. Krótkim i pewnym dźgnięciem w tchawicę zakończyła sprawę mumii, marszcząc czoło w irytacji. Wydawało jej się, że mogły być w tym samym wieku i w normalnych warunkach może pozwoliłaby jej tu dalej się wylegiwać, gdy sama poszłaby zajmować się swoimi sprawami. Nie stanowiła już problemu dla Kaguyi i prawda była taka, że mogłaby ją po prostu tu porzucić – gdyby tylko nie fakt, że ta skurwysyńska banda odpowiedzialna była za śmierć grupy jej rodaków. Ktoś taki nie zasługiwał na litość, gdy sam nie okazał jej, mordując cywilów z Urugi.
Teraz mogła zainteresować się pozostałą dwójką, którą raban musiał wywabić z jednej z wydrążonych w skałach jaskiń. Jeśli dalej cierpliwie obserwowali zwarcie, to pozostało jej jedynie przemieścić się bliżej, by nie musieli już dłużej męczyć oczu dalszym wytężaniem wzroku. Jeśli teren był otwarty, to wybrała drogę na wprost do osoby, która znajdowała się najbliżej. Jeśli przestrzeń umożliwiała jej lawirowanie pomiędzy skałkami i korzystanie z ich osłony, to w takim przypadku zachowywała się już rozsądniej, wykorzystując je w procesie skracania dystansu i może nie będąc przy tym najszybszą na świecie, ale może dzięki temu nie obrywając po głowie czymś, czym nie chciałaby oberwać. W momencie opuszczenia poziomu i przejścia do pionu przesłała błękitną energię do stópek, by przypadkiem nie spaść w trakcie wszystkich tych ewolucji. Jeśli jednak przeciwnik nie poczęstował ją żadną magiczną sztuczką, a szykował się na stare dobre pranie po mordach, to beduinka chętnie przyjęła zaproszenie, na ostatniej prostej tym raźniej skracając dystans. Odebrała ofertę jednak opatrznie, uznając ją za propozycję wspólnego tańca.
Miecz, który wcześniej użyła do uśmiercenia przeciwniczki, teraz zwróciła przed siebie, korzystając z impetu i zasypując wroga gradem krótkich i chaotycznych pchnięć, które nie były nakierowane na żaden konkretny punkt na ciele - celem wielkiego babska było podziurawić przeciwnika tak, by przypominał później sito, a nie człowieka.
Ukryty tekst
0 x
Ichirou
Posty: 3928 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 3 gru 2020, o 17:42
Misja rangi C
Ren
25/30Nie było zbyt wiele miejsca na empatię i współczucie – solidny łomot i wykluczenie z dalszej walki okazały się niewystarczające dla Ren, która postanowiła przypieczętować tę małą zemstę chłodną eliminacją. Drobne, zabandażowane dziewczę było teraz ledwie przytomne, w związku z czym uśmiercenie jej stanowiło jedynie formalność. Ostrze utworzone z wysuniętej kości zatopiło się więc w krtani pokonanej, a potem tylko kilka charknięć, trochę krwi i było w zasadzie już po temacie. Mumia gotowa do wsadzenia w sarkofag i zamknięcia w piramidzie.
Na mityczny, godny pochówek nie było jednak chęci ani tym bardziej czasu. Gdzieś na dole wciąż kręciła się dwójka zaalarmowanych przeciwników i było raczej pewne, że jeśli Kaguya nie zainteresuje się nimi, to oni i tak zainteresują się nią i dojdzie do konfrontacji w tym lub innym miejscu. Bohaterka wolała jednak utrzymywać inicjatywę, stąd decyzja o zbiegnięciu na poziom niżej na pułap półek skalnych.
Ruszyła w drogę powrotną w dół po stromej, niemal pionowej ściance. Ze zwinnością myszoskoczka przeskakiwała między kolejnymi głazami, uważnie obserwując poczynania swoich wrogów. Bliżej znajdujący się osobnik znajdował się wciąż na półce, a ten drugi wbiegł przed momentem na most linowy. Ciemnoskóra wojowniczka nie kreśliła tutaj jakichś przekombinowanych planów – zamierzała zająć się przeciwnikami jeden po drugim, stąd na aktualny cel został wybrany ten pierwszy z mężczyzn.
Chuderlawy, łysy osobnik ostro zadzierał głowę do góry, spoglądając na rozhulaną nastolatkę, która chciała wskoczyć na kamienny parkiet jeszcze przed zmianą aktualnego utworu. Dziewczyna musiała pokonać kilkanaście metrów po ściance, dlatego mężczyzna miał małą chwilę na wyprowadzenie ataku. W ruch poszło kilka garści stalowych gwiazdek, ale na każdą z salw beduinka odpowiadała bardzo przytomną zmianą kierunku. Napastnik za każdym razem był najzwyczajniej w świecie spóźniony, dlatego po tym krótkim slalomie musiało dojść to tego bardzo upragnionego, starego, dobrego prania po mordach.
Gdy Ren skoczyła wreszcie na solidne podłoże i zrównała się poziomem ze swoim rywalem, ten machnął kilka razy łapskami, które były uzbrojone w rękawice z metalowymi, kocimi pazurami. Osobnik okazał się jednak kiepskim tancerzem, w ogóle nie był w stanie dotrzymać rytmu i tempa narzuconego przez Kaguyę, w związku z czym trudno było mówić tutaj o jakiejś większej zabawie. Wszystko bowiem rozstrzygnęło się bardzo prędko – parę nieudanych ataków stalowymi pazurami, a potem bardzo udana seria pchnięć kościanym ostrzem. Ani ciało, ani zmysły łysego wojownika nie nadążały na bohaterką w klanowym tańcu, która podczas tego krótkiego, ale intensywnego bojowego spektaklu zrobiła z niego niemalże sito. Ostrze Ren zatopiło się znacznie więcej razy, niż było to koniecznie do uśmiercenia celu. Być może dlatego, że osobnik wydawał się zupełnie nie odczuwać bólu i mimo szybko wygasającego życia, nie uformował na twarzy choćby małego grymasu cierpienia, a co najwyżej zaskoczenie refleksem młodej kunoichi.
W tym samym czasie drugi z oponentów, wytatuowany w jakieś węże i z włosami związanymi w koński ogon, przystanął na bujającym się moście i przyłożył dłoń do ust, by wydmuchnąć obłoczek skoncentrowanego wiatru, który następnie pomknął wprost na Ren w chwili, gdy ta kończyła właśnie porachunki ze szponiastym wrogiem. Kula wiatru pędziła z prędkością stanowiącą wyzwanie bohaterki, a jej niepozorne rozmiary mogły okazać się zgubne w przypadku zbyt lekceważącej oceny.
0 x
Ren
Posty: 370 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 14:25
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Bardzo wysoka, muskularna, o ciemnej skórze. Ma krótkie i ciemne włosy. Na czole wytatuowane czerwone kropki. Głowa owinięta chustą - tak, by ukryć klanowy tatuaż. Od stóp do głów okryta jasnym płótnem, zniekształcającym sylwetkę.
Widoczny ekwipunek: Duża torba u dołu pleców.
Link do KP: viewtopic.php?p=139112#p139112
GG/Discord: rahsim
Lokalizacja: Sabishi
Post
autor: Ren » 4 gru 2020, o 22:01
Jakim idiotą trzeba być, by próbować zmierzyć się z Kaguyą w otwartej walce? Im bliżej znajdowała się przeciwnika, tym bardziej Ren czuła się niczym ryba w wodzie żyrafa na sawannie. W momencie, gdy rozpoczęła jeden z klanowych tańców, natychmiast zapomniała o tym podskórnym, drażniącym lęku, który wiązał się ze znajdowaniem się na wysokości w tak nienaturalnej pozycji, a jej umysł stał się klarowny i jasny. Jej ruchy były płynne i wypracowywane latami, a wyraz twarzy beduinki może i pozostał zacięty, ale stał się spokojniejszy niż wcześniej. Wiedziała, że wtedy, gdy walczy jak prawdziwa Kaguya, jest praktycznie niedościgniona – i to przeświadczenie potwierdzały jedynie ospałe ruchy wyposażonego w kocie pazury mężczyzny, który zupełnie nie był w stanie nadążyć za prostymi i chaotycznymi ciosami, które wyprowadzała dziewczyna. Prawdopodobnie mogła odpuścić sobie ciąg jednorodnych ataków w połowie, ale szło jej to zbyt płynnie, zbyt gładko, adrenalina nadmiernie buzowała w żyłach i szumiała w głowie, sprawiając, że mięśnie wręcz poruszały się same. W końcu przerwała serię ciosów, wyszarpując kościany miecz ostatni raz z ciała przeciwnika płynnym ruchem. Bezwładne ciało pewnie osunęło się w dół, spadając… na kolejną ścienną półkę? Dalej w dół? Nie była pewna, bo w tym momencie jej uwaga skupiona była już tylko na jedynym pozostałym z tej pieprzonej szajki gnojku. Przez krótki moment w jej myślach rozbrzmiały jedynie słowa starca o pamiątce po uczniu, jaką miał nadzieję, że odzyska dla niego Ren, a która mogła teraz spadać w dół wraz z truchłem. Cóż, zawsze będzie mogła po prostu przeszukać ich później, nie? Taki drobiazg przetrzyma upadek, w przeciwieństwie do miękkiego i słabego ludzkiego ciała.
Drugi z tego irytującego duetu ani myślał grzecznie podłożyć się pod ostrze Kaguyi i zamiast tego posłał w stronę dziewczyny kulę powietrza, która może i wyglądała niepozornie, ale Ren – po ostatnich doświadczeniach w Atsui – dobrze wiedziała, że nie należy lekceważyć elementu wiatru. Tym razem nie było przy niej tej zepsutej do szpiku kości dziewczyny Sabaku, która wówczas, nie znając tożsamości beduinki, ochroniła ją przed wykonanym z powietrza ostrzem przy pomocy złotego kruszcu, jakim była w stanie władać. Teraz Ren była sama. Przerywając ofensywę Kaguya wycofała się do tyłu na tyle szybko, jak tylko była w stanie, by – o ile zdążyła przed dotarciem do niej kuli powietrza – skorzystać kolejny raz dzisiaj z naturalnej osłony, jaką dawały jej kamienne półki i półeczki. Jeśli uderzenie wykonanego z wiatru pocisku było na tyle duże, by mocno odbić się od naturalnej bariery – lub wręcz rozkruszyć ją – Ren cofnęła się jeszcze jeden sus do tyłu, by nie oderwać żadnym kamiennym odłamkiem, osłaniając w razie czego twarz przedramionami.
Jeśli udało jej się uniknąć oberwania uformowanym w kulę powietrzem i zostać tam, gdzie była, a nie dołączyć do spadającego ciała, natychmiast po zderzeniu pocisku i ścianki Kaguya odrzuciła w bok swój wykonany z kości miecz, pozwalając mu spaść gdzieś w dół. Nie był jej już potrzebny, wolała mieć wolne ręce. Następnie wypruła znów do przodu (w dół?), chcąc zbliżyć się do wiszącego o linkach mostku, na którym balansował użytkownik fuutonu. W momencie, gdy była na tyle blisko, by móc uskoczyć niżej bez ryzyka poturbowania się, przestała przesyłać chakrę do stóp, dzięki czemu utrzymywała się pod karkołomnym kątem, odpychając się nogami od ściany i w ten sposób korzystając z dobrodziejstw grawitacji, by szybciej przemieścić się do potencjalnego partnera do tańca.
Jeśli udało jej się znaleźć na moście, to tutaj jedynym, co zrobić mogli oboje, było przemieszczać się w przód lub w tył. Żadnych kryjówek, żadnych alternatywnych dróg. Ren nie miała w naturze się cofać, naparła więc do przodu w stronę wroga, znów powtarzając fortel, jakiego użyła, by zagrać na nosie starcowi – w razie poczucia, że drewniany mostek jest niestabilny, przelała błękitną energię do stóp, zapewniając sobie względne bezpieczeństwo. W trakcie szarży Kaguya starała się uzyskać największą możliwą szybkość, równocześnie w miarę swoich możliwości nie trafiając stopami w luki pomiędzy sztachetami. Bieg musiał więc mieć swój rytm.
Jeśli udało jej się dotrzeć do rywala i nie spaść na dno wąwozu, beduinka naparła na niego swoim barkiem, wykorzystując siłę, jaką nadał jej stały ruch. Nie opierała ciosu jedynie na fizycznej tężyźnie – w momencie uderzenia jej ramiona i barki pokryły długie kolce wykonane z kości. To powinno wystarczyć, by nabić wroga na swój bok. Następnie Ren wyprowadziła cios łokciem w żebra przeciwnika, wysuwając z łokcia i przedramienia kolejne kości.
Ukryty tekst
0 x
Ichirou
Posty: 3928 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 5 gru 2020, o 11:27
Misja rangi C
Ren
27/30Przerobione na sito ciało martwego już przeciwnika przy ostatnim pchnięciu ostrzem zostało strącone poza krawędź półki skalnej, by przez kolejne chwile przetaczać po ostrych skałach w dół urwiska, zostawiając po sobie krwawy ślad. Ten makabryczno-akrobatyczny spektakl dział się jednak poza widzeniem Ren, która zresztą i tak miała o wiele ważniejsze sprawy na głowie – kula skondensowanego wiatru właśnie mknęła na nią i nie było tutaj żadnego rozpuszczonego, wrednego dziewuszyska, które ochroniłoby ją przed atakiem.
Kaguya nie posiadała tak wybitnych zdolności defensywnych, ale miała za to wyjątkowo sprawne ciało. Zanim pocisk dotarł do niej, ta zdążyła uskoczyć nieco w bok i częściowo zasłonić się za jakimś głazem nieopodal, by ułamek sekundy później stać się świadkiem, jak ta niepozorna sfera wbija się z impetem w ulokowaną dwa kroki dalej skałkę i z wielkim hukiem roztrzaskuje ją na małe kamyczki, które rozprysnęły się na wszystkie strony, w tym również w kierunku wojowniczki. Ta zdążyła przysłonić się rękoma, w związku z czym oberwała w mniej wrażliwe miejsca na ciele – głównie w ramiona i jednym pojedynczym odłamkiem w nogę. Kolejna porcja bólu i nowy zestaw siniaków na następnym dzień, ale nic na tyle poważnego, żeby wybić z głowy dalsze plany ataku lub w jakiś istotny sposób pokrzyżować następne akcje.
Wielka dziewucha niczym rozjuszony berserk wystartowała z szarżą i w ciągu następnej chwili przeskoczyła ze skałek na linowy most. Przeciwnik, chyba nabrawszy respektu wobec jej umiejętności bojowych, zaczynał cofać się, ale też i szykować kolejną ofensywę. Krótki moment, gdy nastolatka biegła jeszcze po półce skalnej, wykorzystał na przygotowanie dwóch shurikenów i otoczenie ich ledwie zauważalną otoczką swojego wrodzonego żywiołu.
Gdy pociski pomknęły do przodu, oboje znajdowali się już na moście linowym, który zaczął mocniej bujać i falować od chwili pojawienia się na nim szarżującej wojowniczki. Teren był niewygodny do sprintu, ale przydatne były tutaj świeże nauki pobrane u starego mistrza. Kaguya pokonywała więc metr za metrem z imponującą szybkością, ale nim dotarła do rywala, musiała poradzić sobie z shurikenami, których trajektoria była korygowana nieustannie, ale jednak z pewnym opóźnieniem. Kolejna raz prędkość dziewczyny okazywała się sporym wyzwaniem dla wroga.
Mimo wszystko bieg na wprost po linii prostej i ograniczone możliwości zmiany kierunku nie sprzyjały unikowi i Ren ratowała jedynie tutaj szybkość oraz bujający się most, który mocno dekoncentrował przeciwnika i zaburzał jego balans.
Pierwszy shuriken minął się z wojowniczką, ale drugi śmignął po jej lewym ramieniu, zadając dosyć głębokie cięcie. Wytatuowany w węże osobnik prawdopodobnie planował zawrócić kontrolowanymi pociskami, ale na to było już za późno.
Wielkie, rozpędzone babsko wparowało w niego z impetem i przypierdzieliło mu mocno z bara, dodając do tego zaskakujący i śmiertelnie niebezpieczny element – wysuwające się z barku kości. To wystarczyło nie tylko, by dotkliwie pokiereszować, ale i również strącić z kołyszącego się, linowego mostu.
Poraniony mężczyzna runął w przepaść, a jego spazmatyczny krzyk rozszedł się echem po kanionie.
Nie było jednak czasu na podziwianie efektów swojej szaleńczej szarży, bowiem w tym samym momencie stało się coś jeszcze bardziej zaskakującego. Któryś z wcześniej wyrzuconych shurikenów trafił w jedną z lin podtrzymujących most, a że ten był już dość stary i niepewny, pozostałe z lin nie były wstanie podtrzymać ciężaru nawet jednej osoby. Kładka gibnęła się na bok – była teraz na ukos, a nie w poziomie, z kolei do uszu Ren, prócz oczywiście krzyku spadającego w przepaść mężczyzny, dotarły bardzo niepokojący dźwięki naprężania i strzelania kolejnych lin. Czasu na działania było naprawdę niewiele, a brak reakcji oznaczał podzielenie losu właśnie strąconego osobnika.
0 x
Ren
Posty: 370 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 14:25
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Bardzo wysoka, muskularna, o ciemnej skórze. Ma krótkie i ciemne włosy. Na czole wytatuowane czerwone kropki. Głowa owinięta chustą - tak, by ukryć klanowy tatuaż. Od stóp do głów okryta jasnym płótnem, zniekształcającym sylwetkę.
Widoczny ekwipunek: Duża torba u dołu pleców.
Link do KP: viewtopic.php?p=139112#p139112
GG/Discord: rahsim
Lokalizacja: Sabishi
Post
autor: Ren » 5 gru 2020, o 14:54
Wiszący wysoko nad przepaścią most może i był romantyczną scenerią do pojedynku, ale zdecydowanie nie należał do miejsc szczególnie bezpiecznych. Ren, świadoma zagrożenia, jakbym było pozostawanie w tym bądź co bądź niezbyt stabilnym miejscu, tym szybciej chciała wykończyć swojego oponenta. Nie pozostało jej więc nic innego niż brnięcie do przodu, nawet wówczas, gdy wróg posłał w jej stronę dwa sterowalne shurikeny - bo co miała zrobić? Rzucić się w bok i skończyć jako miazga w dole? Pozostało jedynie biec dalej i liczyć na to, że jakoś im umknie, a następnie unieszkodliwi tego wrzoda na dupie, w ten sposób pozbywając się problemu naprowadzaną na niej broni.
Rozpęd nie wystarczył, by uniknąć obrażeń – jeden z shurikenów zatopił się ostrzem w jej ramię, rozcinając skórę dość głęboko. Wraz z falą bólu rozlewającego się po jej ręce Ren robiła się jedynie coraz bardziej wściekła. Tym gorliwiej staranowała skurczysyna barkiem, do siły uderzenia dokładając kościane kolce, które zamieniły bolesne zderzenie w bardziej niebezpieczną pułapkę. I to, na szczęście, wystarczyło, by wyłączyć go z walki. Z momentem, gdy wysunęła kości z zadanych ran, ciało przeciwnika osunęło się w dół, spadając z wiszącego mostu.
Kaguya teraz miałaby moment na chwilę oddechu, powrót na stały grunt i tam rozważenie, co robić dalej – no właśnie, miałaby. Zbłąkany shuriken, pozbawiony już kontroli przy pomocy elementu wiatru, trafił jedną ze starych i zmęczonych lin, które podtrzymywały prowizoryczne przejście w przestworzach. Kaguya poczuła, że jej podłoże zaczęło się chwiać - przesłana do stóp chakra pozwalała jej utrzymać się na zbutwiałych deskach i nie zlecieć w dół zaraz za mężczyzną, ale trzaski lin sugerowały jednoznacznie, że jeśli się nie pospieszy, to podzieli los mężczyzny. Odruchowo obejrzała się za siebie, zastanawiając się, czy w ogóle podbiec na czas do bezpiecznego punktu. Mogła próbować, ale jeśli całość zarwie się zanim dotrze do brzegu, to nie będzie po niej czego nawet zbierać. Ren zaklęła pod nosem, a potem złapała się dłońmi liny, która tworzyła prowizoryczną poręcz, oplątując nią na szybko swój nadgarstek, by nie wysmyknęła jej się tak szybko wraz z gwałtownym zerwaniem całości. W momencie, gdy całość konstrukcji mostu miała runąć, zwisając jedynie z jednej strony przełęczy, Kaguya uczepiła się sznurów, w ten sposób – miejmy nadzieję – unikając długiego lotu w dół. Ugięła nogi przed sobą, chcąc w ten sposób asekurować się na wypadek, gdyby miała się zderzyć frontalnie z kamienną ścianą naprzeciwko – uderzenie pewnie będzie dość mocne, ale miała na tyle solidne kości, że może uda się jej nic sobie nie złamać. A nawet jeśli, to czy dla członkini klanu Kaguya złamana kość jest problemem? Jeśli plan się udał, Ren mogła odetchnąć z ulgą. A potem znów przelać chakrę w stopy, wyprostować nogi i wspiąć się do góry po skale, dodatkowo asekurując przy okazji trzymaną w dłoniach liną.
Jeśli ta karkołomna operacja w przestworzach powiodła się, a Ren udało się w końcu wgramolić na skalne podłoże, to tam zwaliła się na moment na boku, i, zaciskając mocno palce na broczącej krwią ranie na swoim ramieniu, pozostała parę minut bez ruchu, uspokajając się przy pomocy równych oddechów. Aktualnie miała w nosie to, czy ktoś jeszcze zamierza ją atakować. Przygoda nad przełęczą wyczerpała ją tak bardzo, że potrzebowała paru chwil, by wyciszyć się na tyle, by być w stanie w ogóle się podnieść. Dopiero po kilku momentach, jeśli nikt nie zdecydował się na nią wyskoczyć z nożem, beduinka zebrała się wreszcie do pionu, by – dość ślamazarnie – przejść się po kanionie, zaglądając w większość jaskiń. Jeśli znalazła jakieś rzeczy, które mogły należeć do obrabowanych i zamordowanych rodaków, a przy okazji nie były szczególnie ciężkim balastem, to mogła zabrać to ze sobą. Jeśli manatki były zbyt duże, by je dźwigać w kieszeni, to nie kłopotała się nimi. Znała lokalizację kryjówki i mogła później przysłać tu ekspedycję z Urugi, by odzyskali stracone dobra.
Poświęciła też parę chwil, by przyjrzeć się ciałom pokonanej trójki - i mumii, i temu, co pozostało z dwójki. Szukała pamiątki po uczniu Mistrza Miyagiego, która – jak miała nadzieję – powinna znajdować się przy którymś z obcych. Jeśli udało jej się znaleźć bransoletę, to zerwała ją z ciała, chowając do swojej sakwy. Jeśli nie znalazła – no cóż, nie chciała tu spędzać reszty dnia, szukając igły w stogu siana ziarna w piaskach pustyni.
Po załatwieniu swoich spraw ruszyła pieszo w stronę obozowiska Miyagiego, nie forsując jakiegoś zawrotnego tempa. Była zmęczona, a rozcięte ramię, które starała się prowizorycznie opatrzyć skrawkiem zakurzonego materiału, doskwierało jej. Jeśli udało jej się odzyskać pamiątkę, to, gdy tylko ujrzała sylwetkę starca, już na odległość pomachała mu dzierżoną w dłoni zgubą.
Ukryty tekst
0 x
Ichirou
Posty: 3928 Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
Lokalizacja: Atsui
Post
autor: Ichirou » 5 gru 2020, o 16:42
Misja rangi C
Ren
29/30Mimo eliminacji trójki przeciwników dramaturgia sceny wcale nie zniknęła, a wręcz nabrała na sile. Wszystko za sprawą cholernego, zbłąkanego shurikena, który naruszył i tak już umęczony most, stawiając Ren w kolejnej kryzysowej sytuacji. Kładka mocno się zakołysała, a powstałe naprężenia starych lin przekroczyły ich wytrzymałość. Most zerwał się, zanim Kaguya była w stanie dotrzeć na jedną z jego stron, w związku z czym jedynym ratunkiem było uchwycenie się liny trzymającej się jeszcze krawędzi urwiska.
Ułamek sekundy później doszło do spektakularnego wyczynu – w scenerii wielkiego kanionu i rozsypującej się kładki wojowniczka dokonała przelotu na osamotnionej linie niczym goryl na jakiejś lianie, przy czym finałem tej widowiskowej akcji było nie kolejne drzew, lecz pionowa ścianka. Beduinka, uwieszona na uplecionej z włókien lnianie, zbliżała się do skał coraz szybciej i przed solidnym roztrzaskaniem uratowało ją jedynie przyjęcie odpowiedniej pozycji z ugiętymi nogami, które miały zamortyzować lądowanie. Impet przelotu był jednak spory, a kontakt ze ścianą i tak bolesny – bohaterka gruchnęła o nią dość mocno, a chwilowe przeciążenia odczuło całe ciało, a przede wszystkim kolana. Całe szczęście, że szkielet Kaguyi był istotnie wytrzymalszy od tego u zwykłego śmiertelnika, dlatego żadna z kości w tym momencie nie strzeliła.
Umordowana i pokiereszowana nastolatka mogła wreszcie wyjść na górę i odsapnąć chociaż trochę. Nie było więcej zagrożeń, żadnej kolejnej lawiny, trzęsienia ziemi, wietrznych pocisków lub stada wygłodniałych szakali.
Po paru chwilach odpoczynku przyszła kolej na sprawdzenie trupów. Bransoleta pasująca do opisu mistrza znalazła się przy mumii.
Później nie pozostało nic innego, jak rozejrzeć się po okolicy. Dziewczyna miała jeszcze wiele jaskiń do zbadania, bo plątanina starych, wyeksploatowanych przed latami kopalń była naprawdę imponująca. Sama eksploracja minęła spokojnie, jeśli nie liczyć dwóch przypadków kontaktu z nietoperzami, których spłoszyło nadejście intruza.
Wreszcie natrafiła na coś interesującego – głęboką wnękę, która okazała się kryjówką bandy szabrowników. W jej ręce od razu wpadły tobołki ze skórami bestii i wyrobami Yuro, ale tego wszystkiego było zbyt dużo, by samodzielnie przetaszczyć z powrotem do Urugi. Prócz tego parę kuferków z innym, pewnie też skradzionym dobytkiem, prowizoryczne posłania, kilka mebelków i innych elementów wyposażenia.
W czarne jak smoła oczy Ren wpadło coś jeszcze. Kościany flet położony na stoliku. Flet, który sama wystrugała. Jeżeli jej pamięć nie zaszwankowała, to mogła skojarzyć, że ten instrument podarowała kiedyś krewniakowi, Noriemu.
Obok kościanej fujarki znajdował się mały notes z różnymi bazgrołami, które dotyczyły działalności grupki. Na wgryzienie się we wszystko potrzeba było więcej czasu, ale wertując kolejne strony, można było wyczytać wzmiankę o nieudanej akcji związanej z ziołami w Atsui, o agresywniejszych planach na terenie Sabishi, czy koniecznością ściągnięcia pomocy z Shigashi. Pokonani w kanionie musieli więc należej do większej grupy.
Zrobiło chyba wszystko, co leżało w jej kompetencjach – wyeliminowała odpowiedzialnych za napaść karawany, znalazła ich kryjówkę, przy okazji wypełniła prośbę starego mistrza. Postanowiła więc wrócić do obozu swojego tymczasowego nauczyciela.
Wędrówka przebiegła spokojnie i jedyne, co mogło jej ciążyć, to zmęczenie i odniesione obrażenia. Gdy beduinka dotarła na miejsce, Miyagi właśnie medytował, siedząc na kamieniu ze skrzyżowanymi nogami. Mistrz tworzył wtedy swoje mądre ślepia i spojrzał na pokazaną mu bransoletę zmarłego podopiecznego.
– Zachowaj ją dla siebie – odpowiedział spokojnie, podnosząc się do pionu. Czyżby w ten sposób namaścił Ren na swoją nową uczennicę?
– Zaparzę zioła. Powinnaś odpocząć przed dalszą drogą – oznajmił, a potem zrobił, jak powiedział. Bohaterka oczywiście była mile widziana w obozie starca, więc mogła zatrzymać się na tak długo, jak tylko miała ochotę.
0 x
Ren
Posty: 370 Rejestracja: 6 kwie 2020, o 14:25
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Bardzo wysoka, muskularna, o ciemnej skórze. Ma krótkie i ciemne włosy. Na czole wytatuowane czerwone kropki. Głowa owinięta chustą - tak, by ukryć klanowy tatuaż. Od stóp do głów okryta jasnym płótnem, zniekształcającym sylwetkę.
Widoczny ekwipunek: Duża torba u dołu pleców.
Link do KP: viewtopic.php?p=139112#p139112
GG/Discord: rahsim
Lokalizacja: Sabishi
Post
autor: Ren » 5 gru 2020, o 19:03
Miała to szczęście, że pamiątka po zmarłym adepcie starca znalazła się przy bezwładnych zwłokach mumii, które było w najlepszym stanie ze wszystkich trzech przeciwników. Niezbyt miała ochotę przyglądać się temu, co zostało z pozostałej dwójki, szczególnie biorąc pod uwagę to, że oba ciała spadły ze sporej wysokości. Lepiej było po prostu zostawić je na pożarcie tutejszym mieszkańcom – watasze grasujących na dnie wąwozu szakali. Ren otarła drobiazg z pyłu i krwi, a potem schowała skarb staruszka do kieszeni. Przynajmniej w ten sposób odwdzięczy mu się za przekazane lekcje. Nie lubiła poczucia, że jest komuś coś dłużna.
Po odzyskaniu bransoletki Ren kontynuowała rekonesans. I faktycznie (po paru przygodach ze spłoszonymi gackami), niewiele czasu potrzebowała, by natknąć się na towary, które pochodziły z Urugi. Cholerni złodzieje zgromadzili potężne ilości fantów, zbyt wielkie, by Ren była w stanie własnymi rękami dostarczyć je na miejsce. Ale skoro ta lokacja była na tyle tajemnicza, że ona sama potrzebowała wskazówek starca, by ją odnaleźć, to prawdopodobnie nie będzie problemu, jeśli skradzione dobra poczekają, aż Ren wróci po posiłki? Zawsze warto było spróbować. Zabrany z wąwozu notes, który zawierał w sobie cenne i interesujące informacje (choć Ren, która nadal nie była najbieglejsza w umiejętności pisania i czytania, potrzebowała trochę czasu, by rozszyfrować zapiski), mógł jej tylko w tym pomóc.
Bardziej interesującym znaleziskiem, które wypatrzyły w półmroku czujne ślepia Kaguyi, był drobny instrument wykonany z kości. Ren zmarszczyła czoło, oglądając flet z bliska. Bez żadnych wątpliwości była w stanie rozpoznać, że prymitywna piszczałka była wykonana jej własnymi rękami z jej własnej kości. Zwęziła wargi w cienką linię, chowając znalezisko do swojej torby. Mogło to oznaczać dwie rzeczy: Nori albo padł ofiarą szajki, albo… Ren westchnęła ciężko, odganiając od siebie te myśli. Gdybanie nie przyniesie teraz jej nic dobrego.
Po zakończonym rekonesansie Kaguya ruszyła w miejsce, gdzie spodziewała się spotkać z Mistrzem Miyagim. I faktycznie, starzec nie przeniósł obozowiska, cierpliwie czekając na powrót beduinki. Choć Ren chciała zwrócić mu bransoletkę jego ucznia, ten zalecił jej ją zachować. Ren w pierwszym odruchu chciała odmówić podarku, ale po krótkim namyśle przyjęła go, dziękując krótko i niezbyt jowialnie, ale jednak szczerze. W końcu, cholera jasna, czy temu starcowi ktoś inny pozostał na świecie? Może znała go dzień, ale faktem było to, że przekazał jej całkiem sporo; dostatecznie dużo, by przeżyła dzisiejsze starcie w kanionie. Drobna biżuteria znalazła się więc na jej nadgarstku, a sama beduinka przyjęła też zaproszenie na herbatkę. Gdy starzec wstawiał zioła, ona pozwoliła sobie odejść na moment, by przepłukać z pyłu ranę na ramieniu i wymienić chroniący rozciętą skórę materiał na nowy. Później, gdy miała moment, by przysiąść z dziadkiem przy czarce pustynnych ziół, opowiedziała mu pobieżnie, z czym i z kim musiała się zmierzyć podczas wizyty w kryjówce rozbójników.
Po nabraniu sił i pożegnaniu z dziadkiem – Ren zapytała przy okazji dość ostrożnie, gdzie będzie mogła go jeszcze kiedyś odnaleźć – Kaguya mogła ruszać w dalszą drogę wraz ze swoim koniem, który wcześniej pozostawiła pod opieką starca. Nie chciała marnować więcej czasu i ryzykować tego, że gdy jej rodacy wrócą odzyskać stracone dobra, to nic nie zastaną na miejscu.
Gdy dotarła do wędrownej wioski, natychmiast przekazała komuś konia do napojenia, a sama odnalazła Takeo. Tutaj od razu przekazała mężczyźnie informacje o tym, co zastała i gdzie dotarła, a także wskazówki, jak odnaleźć wąwóz. Przekazała mu również notes, który znalazła na miejscu (sama zaznajomiła się z nim podczas drogi, powolnym czytaniem zapełniając sobie puste godziny). Nie wspomniała o dziadku – uznała staruszka i spędzone z nim godziny treningu za jej prywatną sprawę.
Na odchodne spytała jeszcze Takeo, czy wie, czy Doko przypisanym do ochrony karawany nie był przypadkiem Nori. Niezależnie od odpowiedzi, gdy tylko usłyszała to, co chciała, i została w końcu zwolniona, Ren ruszyła w swoją stronę. Potrzebowała pomocy staruszki – martwiło ją głębokie nacięcie na ramieniu i to, czy udało jej się zachować je w czystości.
0 x
Ario
Posty: 2148 Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
GG/Discord: Boyos#3562
Post
autor: Ario » 27 sty 2021, o 11:38
Ario wyszedł więc za mężczyzną i przyszedł moment oglądania wozu...wozu, który był tragiczny. To tak, jakby szef kuchni zobaczył danie, które jest totalnie sknocone. Chłopak aż pobladł widząc, jaką ktoś wykonał fuszerkę.
- Przecież to się nie nadaje do jazdy... - rzekł cicho i jak fachowiec obszedł cały powóz, kopiąc w niektóre miejsca butem, jakby sprawdzał, czy to się utrzyma. Finalnie wziął głęboki oddech i spojrzał z politowaniem na zleceniodawce - jeżeli takim czymś mają jechać taki kawał, to ta sowita zapłata o której wcześniej wspominał to musi być jakieś mniejsze lub większe oszustwo. Kunisaku nie zwracał jednak większej uwagi na to - zapakował się jednym skokiem na tył powozu i usiadł.
Podróż w słońcu mijała jak prawie każda podróż na pustyni. Nikomu nie chciało się rozmawiać, a szczególnie Ario nie zamierzał łapać nowych kontaktów. Jeżeli ten człowiek chce się przemieścić tylko między jakimiś punktami, to najlepiej będzie jak nie będą się spoufalać. Im mniej emocji w misji, tym teoretycznie lepiej podejmować decyzję. Tak by powiedział Akoraito.
Jednak nie trzeba było długo czekać - już pędził w ich stronę jakiś nomad na koniu.
- Poznajesz go? - zapytał Ario, sięgając mozolnie po jeden ze zwojów z plecaka.
0 x
Kisuke
Martwa postać
Posty: 2188 Rejestracja: 26 wrz 2020, o 15:40
Wiek postaci: 22
Ranga: Sentoki
Widoczny ekwipunek: ~ Zbroja ~ Gurda przy lewym boku ~ Kabura na prawej i lewej nodze ~ Torba z tyłu na pasie ~ Duży zwój na plecach
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=153580#p153580
Multikonta: Daisuke
Post
autor: Kisuke » 27 sty 2021, o 12:48
Ario
Wyprawa rangi C
17/42
Swoje oburzenie Ario postanowił wyartykułować. Zrobił to i tak w miarę spokojnie i cicho, ale na tyle dosadnie, że nie pozostawił cienia wątpliwości. Jednak widząc kiepski stan tego czym mieli niedługo jechać mocno zaczął się zastanawiać nad tym, czy będzie w jakikolwiek sposób w stanie ściągnąć należność za eskortę. Miał dużo czas na przemyślenie tego w ciągu dalszej podróży.
-Cholera, tak jak sądziłem. To jeden z ich najszybszych jeźdźców - Powiedział, niepocieszony mężczyzna, gdy odwrócił się aby sprawdzić o czym mówi jego pasażer. Natychmiastowo pospieszył swoje konie, licząc, że chociaż w ten sposób przedłuży gonitwę. Trzeba mieć było jednak świadomość, że samodzielny jeździec był znacznie szybszy aniżeli cały powóz, nawet gdy ciągnęły go dwa konie. Sytuacja nie mogła skończyć się inaczej, aniżeli dogonieniem.
Jesli Ario miał jeszcze wątpliwości, czy rzeczywiście samotny nomad jest zagrożeniem, to wkrótce zostało to rozwiane. Jeździec skrócił już dystans do około stu metrów. Wtedy przeszedł do działania, puścił lejce i złożył pieczęć. Wokół niego powstało dziesięć białych tworów, przypominających ptaki, które natychmiastowo ruszyły lotem w stronę powozu. Ario był już jednak przygotowany, więc mógł zacząć działać i ewentualnie próbować rozkazywać swojemu zleceniodawcy, który w panice dalej próbował pospieszać swoje konie do granic możliwości, ich lub całego powozu.
Ukryty tekst
0 x
Ario
Posty: 2148 Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8554
GG/Discord: Boyos#3562
Post
autor: Ario » 27 sty 2021, o 16:53
Ario dałby sobie marionetkę zabrać, że kiedyś widział już podobne techniki. Tamte jednak były wersjami o wiele większymi. Nie mniej, wszystkie one miały jedną kluczową słabość, którą Ario niechcący ostatnio odkrył. Chyba że, to nie były te same twory, z którymi walczył. To miało się zaraz okazać.
- Jedź tak jak jedziesz. - powiedział Kunisaku dobierając jeszcze jeden zwój z plecaka. Trzymając dwa naraz rozwinąl je i przywołał dwie konkretne marionetki ze swojego arsenału. Minęło chwilę czasu nim ostatnio używał obu lalek z serii rybaków. Tuman kurzu miał opaść, a przez ten czas Ario podłączył sie linkami do obu, sprawiając, by te odrazu złączyły się dłońmi.
Ario wstał po czym wykonał ruch, jakby chciał kogoś obalić przez ramię. Kukła męska [Marionetka A] znajdywała się po lewej stronie, zas kukła żeńska [Marionetka B] po prawej. Obie miały wystrzelić z miejsca i polecieć na przeciwnika, rozciągając między sobą żyłki ninja. Ario zamierzał w pierwszej kolejności pochwycić wszystkie ptaki w te nici. Dla pewności, gdyby jakieś się przedostały, bardziej z przodu leciała kukła męska, zaś żeńska wydawała się ubezpieczać całą sytuację z tyłu. Jakby jakiś ptak się przedostał, to żeńska będzie mogła dobijać szponem. Ario był ciekaw co jeszcze wyjmie z rękawa owy najszybszy jeździec.
Ukryty tekst
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości