Grota daleko na zachód

Prowincja w regionie Samotnych Wydm, wysunięta najdalej w kierunku zachodnim. Zamieszkana jest głównie przez Ród Ayatsuri i Ród Kaguya, starające się strzec granic tych terenów - niestety, jest to trudne zadanie ze względu na wielkość Sabishi oraz sąsiadujące z prowincją nieznane tereny. Krajobraz okolicy jest dosyć monotonny - gdziekolwiek nie spojrzeć, wszędzie ogromne połacie pustyni, z niewielkimi wyjątkami w postaci oaz. W trakcie podróży można się czasem natknąć na gliniane budynki, doskonale zamaskowane przed wzrokiem postronnych.
Rindou Arashi

Re: Grota daleko na zachód

Post autor: Rindou Arashi »

0 x
Yura

Re: Grota daleko na zachód

Post autor: Yura »

Atak się udał i choć sekwencja uniku przeciwnika w głowie Yury wyglądała nieco inaczej, to mimo wszystko nie było tak źle. Chłopak spojrzał na swoją rękę, która być może wspaniała przed ciosem nie była, ale po nim wcale nie wyglądała lepiej. Ciepła ciecz zaczęła sączyć się z rany, a następnie zalewać szary materiał jego górnej cześci ubrania. Yura uśmiechnął się pod nosem i przerzucił wzrok na oponenta. Rana była dość głęboka, więc dłuższa walka z pewnością nie przemawiałaby na jego korzyść. Na całe szczęście Mori Jin dostrzegł coś niezwykłego. Już w momencie uderzenia poczuł, że ręką nie trafił na ludzką nogę. Uczucie towarzyszące ciosowi w niczym nie przypominało ciała człowieka czy też jego kości. Wszystko było zbyt sztywne i delikatne. Jego przypuszczenia potwierdziły się w tym samym momencie,w którym zauważył drzazgi rozsypane dookoła. Drewniana noga? Tak wyglądała pierwsza myśl syna rolnika, ale ta niemal natychmiast została wyrzucona z głowy. Gdyby tak było, to trudniej byłoby mu zachować balans, a przecież stał jak gdyby nigdy nic. Uśmiech na twarzy Yury po raz kolejny się poszerzył, ale nie widać było w nim radości, a raczej ekscytację. Wiedział już trochę co się dookoła niego dzieje, dzięki informacjom wyjawionym mu przez Naori. Podejrzewał, że tak naprawdę nie walczył z przywódcą wioski, a z jego drewnianą, marionetkową bronią. Czy uważał to za niesprawiedliwe? Oczywiście, że nie. Dla niego wygladało to jak wyzwanie. Kto pierwszy polegnie? On czy też broń mająca służyć do obrony osady? Jeśli Mori Jin w takim wypadku nie odpowiedziałby z całą swoją siłą i stanowczością, to zwyczajnie okazałby brak szacunku dla przeciwnika.
- Kyumon... Kai! - to był wyraz jego uznania dla przeciwnika. Druga brama została otwarta, a w ciało Yury wstąpiły nowe siły, na nowo orzeźwiając zmęczone mięśnie. Rękoma sięgnął do swojego haori, następnie wyrzucając z niego trzy kunaie mające być odpowiedzią na pierwszą salwę przeciwnika. Jeśli zaś chodzi o drugą sekwencję, to plan młodzieńca był dość prosty - łączył w sobie zarówno unik, jak i atak. Mori Jin miał się skulić przed przeciwnikiem, żeby następnie wystrzelić prosto w jego brodę swoją nogą. Jeśli przeciwnik byłby za wysoko, to Yura wspomoże się wybiciem ze swojej zdrowej ręki. Nie mógł liczyć na blokowanie, nie mógł też dłużej przeciągać walki. Zniszczenie drewnianego przeciwnika wydawało mu się priorytetem. Dlatego też jeśli plan się uda, a marionetka zostanie wyrzucona do góry, chłopak również wyskoczy w powietrze, żeby wszystko zakończyć potężnym kopnięciem. Skoro cios ręką zniszczył nogę marionetki, to kopnięcie powinno zamienić ją całkowicie w drzazgi.
1. Wybicie w górę to Kage Buyou.
2. Kopnięcie w górze to Girochin Doroppu.
3. Staty po 2 bramie (70 siły, 100 szybkości). Wraz z użyciem Kage Buyou 120 speeda. Z Girochin kopnięcie ma 100 siły.
Nazwa
Kage Buyō
Pieczęci
Brak
Zasięg
Bezpośredni
Koszt
Brak
Dodatkowe Percepcja i Szybkość na poziomie 50| Podczas wykonywania techniki: +20 Szybkości.
Opis Silne uderzenie i zarazem baza do wielu innych ataków, wymagająca jednak dosyć dużej zręczności i szybkości. Polega ona na szybkim doskoku do przeciwnika i skuleniu się. Wtedy zaś szybko wyprowadza się uderzenie nogą w podbródek, by wyrzucić przeciwnika w powietrze. Chwilę później zaś wybijamy się w górę, ustawiając się za nim jak cień - stąd nazwa techniki. Nie zadaje ona dużych obrażeń, za to można ją wpleść w inne ciosy.
Nazwa
Girochin Doroppu
Pieczęci
Brak
Zasięg
Bezpośredni
Koszt
Brak
Dodatkowe
Podczas wykonywania techniki: +30 Siły.
Opis Kopniak opadający gilotynowy. Sama nazwa wzbudza szacunek, prawda? Użytkownik tego zabójczego ruchu wybija się w powietrze, a następnie podnosi nogę i opuszcza ją prosto na swojego oponenta. Cios ten jest w stanie zadać olbrzymie obrażenia, mogąc połamać wiele kości jednocześnie. Aby tak się jednak stało, trzeba mieć dużo siły i uderzyć precyzyjnie. Jeżeli dodatkowo użytkownik jest w stanie zrobić salto, cios jest jeszcze silniejszy.
Nazwa
Hachimon Tonkou: Kyumon
Tytuł
Brama Leczenia
Numer Bramy
Druga
Położenie
Mózg
Koszt
5% za aktywację + otwarcie I Bramy
Bonusy
Na czas trwania +40 siła, +60 szybkość
Wymagania Całkowita suma PAF 175, w tym 50 wytrzymałości, trening na 25 linijek, styl taijutsu C
Opis Druga Brama poprawia uwarunkowanie fizyczne ciała w podobny sposób co poprzedniczka, lecz w nieco zwiększonym stopniu - poprzez aktywację technika znacząco poprawia warunki siłowe, sprawiając że następne uderzenia nadchodzące ze strony użytkownika są silniejsze i bardziej bolesne. Dodatkowo technika ta odświeża chwilowo mięśnie, sprawiając że użytkownik nie czuje się zmęczony po tym, co działo się przed aktywacją bramy, a także neguje zmęczenie z bramy Pierwszej. Oczywiście nie na stałe - gdy brama zostaje wyłączona, wyczerpanie dosięga nas znacznie boleśniej niż w poprzednim przypadku.
0 x
Rindou Arashi

Re: Grota daleko na zachód

Post autor: Rindou Arashi »

0 x
Yura

Re: Grota daleko na zachód

Post autor: Yura »

W tym momencie walka z prostej bijatyki przerodziła się w strategiczny pojedynek na czas, choć może marionetkarz o tym tak naprawdę nie wiedział. Dla Yury zrozumiałe wydawało się to, że jedyną bronią jego przeciwnika są te drewniane lalki zgromadzone dookoła niego. Kiedy go jej pozbawi, to nie będzie miał już większych problemów z samym marionetkarzem. Oczywiście mógł też ruszyć prosto na niego, ale w takim wypadku odsłaniał się na większe zagrożenie. Mając dookoła siebie przeciwników nie mógł całej uwagi skupić na wyszukaniu prawdziwego mózgu tej zbieraniny, więc musiał uciec się do prostszych metod. Zakładały one zniszczenie wszystkiego dookoła, wyłączenie bramy, a następnie poszukanie przeciwnika. Na całe szczęście chłopak poprawił swoją wytrzymałość na tyle, że skutki drugiej bramy potrafił znieść całkiem nieźle, więc nie wpłyną one zbytnio na jego zdolność bojową. Zanim jednak brama zostanie zamknięta, Yura musi rozprawić się z marionetkami. A skoro o tym mowa, to jedna mniej. A właśnie... Czemu użyłem liczby mnogiej? Bowiem w momencie zniszczenia szermierza, chłopak zdał sobie sprawę, że wszystkie postacie znajdujące się dookoła niego zapewne również muszą być z drewna. Nie umknęło również jego uwadze poruszenie się jedynie trzech postaci, które wystrzeliły w jego stronę strzały. Problem był jednak taki, że w powietrzu nie bardzo dało się z tym cokolwiek zrobić, więc Mori Jin wyciągnął zza pazuchy ostatni kunai, jaki posiadał i trzymając go w ręce starał się zbić strzały. Pod wpływem bramy nie powinno być to szczególnie trudne, ale jeśli coś miałoby się nie udać, to Yura wolał zasłonić się zranioną ręką. Problemem były jeszcze jednak kolejne marionetki, tym razem z dzidami.
Tutaj sprawa była jednak o tyle łatwiejsza, że niezależnie od tego czy zaatakowały go pchnięciem jednocześnie czy też w jakiejś sekwencji, to ktoś musiał wykonać pierwszy ruch. Wirowanie włóczni nie było bowiem takie niebezpieczne o tyle, o ile nie trafi człowieka grot. I właśnie na tym skupił się młody Mori. Uniknięcie ciosów, a następnie złapanie za drzewiec (a najlepiej za drzewce dwóch broni), żeby następnie z całą siłą obrócić się z bronią w ręku, tym samym pociągając za sobą marionetki. Zderzenie dwóch takich samych materiałów, w połączeniu z siłą Yury powinno je nieco pokiereszować, ale jeśli któryś z jego nowych "taranów" nadawałby się jeszcze do użytku, to chłopak wykorzysta go do zniszczenia kolejnej fali. W przypadku przeważającej siły wroga nie było sensu zbliżać się do jednego z nich i próbować niszczyć ich z odległości kilku centymetrów. O wiele lepiej było wykorzystać to, co ma się pod ręką, czyli w tym przypadku same kukły oraz ich bronie. Planem Jina było więc unikanie ataków dzięki swojej niezwykłej szybkości i możliwościom bram, a następnie neutralizowanie jak największej ilości celów, wykorzystując przy tym możliwie same cele. Jeśli jednak nie dało się zniszczyć wszystkich kukiełek za pomocą nich samych, to Yura nie zamierzał się hamować. Jeśli miał uderzać w drewno, to wszystkie chwyty były tutaj dozwolone. Uderzenie gołą dłonią przy takiej sile pozwalało zapewne nie tylko porządnie zneutralizować przeciwnika, ale także odrzucić go w kolejnego oponenta, co też planował syn rolnika. Ogólnie, wiedząc już z czym ma do czynienia, Jin postarał pójść na całość i wyeliminować wszystkich dookoła niego. Jeśli się z nimi rozprawi, będzie mógł też wyłączyć bramę przed osiągnięciem limitu, żeby zostawić sobie jeszcze tego ostatniego asa w rękawie gdyby był potrzebny.
Nazwa
Hōshō
Pieczęci
Brak
Zasięg
Bezpośredni
Koszt
Brak
Dodatkowe
Podczas wykonywania techniki: +20 Siły.
Opis Tym razem mamy do czynienia z techniką raczej defensywną. Użytkownik skupia całą swoją siłę, jaką tylko może z siebie wykrzesać, w swoich dłoniach. Następnie, po wyprowadzeniu uderzenia, rozkłada gwałtownie palce na boki. Efektem tego jest odrzucenie przeciwnika nawet na kilkanaście metrów do tyłu. Jeżeli dodatkowo w trakcie lotu uderzy w jakąś przeszkodę, dostaje dodatkowe obrażenia.
W razie gdyby trzeba było bić marionetki nie samymi marionetkami, a dłonią, to używa tej techniki. Miło byłoby gdyby marionetka odlatująca mogła uderzyć w inną marionetkę.
0 x
Rindou Arashi

Re: Grota daleko na zachód

Post autor: Rindou Arashi »

0 x
Yura

Re: Grota daleko na zachód

Post autor: Yura »

I właśnie dlatego Yura nie wierzył, że jakikolwiek trening może się równać z prawdziwą sytuacją bojową, chociaż cały czas za takowym pędził. W tym momencie, mimo bólu, chłopak czuł się doskonale. Co prawda nie wszystko szło po jego myśli, ale to właśnie te aspekt sprawiał, że Mori Jin był najbardziej zadowolony. Ta adrenalina, ta ekscytacja, ta niepewność i konieczność szybkiego myślenia - wszystko to sprawiało, że młody użytkownik taijutsu aż kipiał energią. I nie było dla niego ważne to, że w jego bark właśnie wbiła się strzała, nie liczyły się mordercze marionetki pędzące na niego z włóczniami, a w jego głowie kłębiła się tylko myśli dotyczące walki. Jaki ruch będzie najefektywniejszy, w jaki sposób może uniknąć kolejnego ataku, jak najlepiej pozbyć się przeciwników. O ile normalnie Yura był lekkim przygłupem, o tyle w ferworze walki czuł się jak ryba w wodzie i zrobi wszystko, byleby tylko wyjść z niej zwycięsko. Tak też powoli zaczęło się dziać. Pierwsi włócznicy zostali zneutralizowani, zaraz za nimi ruszył łucznik, a kilkanaście chwil później także reszta zbiorowiska. Wtedy stało się jednak coś nieoczekiwanego, bowiem do jego pojedynku włączył się ktoś jeszcze. Wielkie łapska zgniotły część przeciwników, a później na pole bitwy stoczyła się wielka kula mięsa. Oczywiście Jinowi się to nijak nie podobało, ale na razie skupiał się na zachowaniu swojego życia. Dopiero gdy kurz opadł, a młodzieniec wyłączył swoje bramy, mógł skonfrontować się z Nero.
- Nero-san... Nie słyszałeś, że to był pojedynek? Mogę zapytać czemu się w niego wmieszałeś? - może i Yura brzmiał teraz niezwykle arogancko, stojąc z zakrwawioną ręką, na której zaciskał zdrową dłoń i dysząc ze zmęczenia, ale dało się wyczuć w jego głosie nutkę wrogości. Nie tak się umawiali. On dałby sobie radę, a tymczasem włączenie się grubaska do walki mogło wszystko zaprzepaścić. Młodzieniec zawarł umowę z przywódcą wioski i nawet jeśli była ona podstępem, to nadal zamierzał słowa dotrzymać. Interwencja zleceniodawcy mogła to wszystko popsuć.
- I co? Skazałbyś dzieciaki ze środka na powolną śmierć między piaskami pustyni? - zapytał Nero, mierząc go swoim wzrokiem. Mimo tego, że Yura był ranny, to dawał doskonale do zrozumienia, że odpowiedź powinna być raczej przemyślana. Chłopak nie cierpiał bowiem dwóch typów ludzi, a jednym z nich byli na pewno Ci, którzy nie maja szacunku dla innego życia. Właśnie... Skoro mowa o innych, to - Naori? - szepnął pod nosem i rozejrzał się dookoła. Zleceniodawcę widział, ale co się stało z dziewczyną? To on zaprosił ją na tę misję, więc niejako był za nią odpowiedzialny. Musiał wiedzieć czy wszystko z nią w porządku.
0 x
Rindou Arashi

Re: Grota daleko na zachód

Post autor: Rindou Arashi »

0 x
Yura

Re: Grota daleko na zachód

Post autor: Yura »

Rana była nie tylko przeszkodą, ale także zaletą. Dzięki piekącemu bólowi w ramieniu nie skupiał się na tym jak zmęczyły go bramy. Jednak nawet pomimo tego nie mógł zignorować strzały znajdującej się w swojej ręce. Nie był na tyle głupi, żeby ją wyciągać, ale mógł sobie za to trochę pomóc chwytając za drzewiec i ułamując go kilkanaście centymetrów od skóry, co też uczynił. Kolejnym krokiem było natomiast zerwanie i tak nadszarpniętego już rękawa, żeby następnie zacisnąć go w pobliżu rany i tym samym lekko zmniejszyć krwawienie. Drugi rękaw został natomiast wyszarpnięty przy pomocy zębów. Ten został zawiązany na ranie po mieczu. Pewnie po jednej, jak i po drugiej zostanie widoczna blizna, ale Yurze akurat to nie przeszkadzało. Ślad ten będzie jednym z wielu, które zdobią jego ciało. Po powierzchownym opatrzeniu swoich ran, Mori Jin był gotowy do dalszych dzialań na tyle, na ile pozwalał mu jego obecny stan fizyczny i psychiczny. Ten drugi był o tyle dobry, że Naori była cała i zdrowa, więc jedno zmartwienie mniej.
- Te wszystkie marionetki mogły należeć do jednej osoby. Poruszały się maksymalnie trzy w jednym czasie. Jeśli faktycznie tak było, to oznacza to, że przegrałem pojedynek. - odrzekł tylko do grubaska i ruszył za nim w ciszy, cały czas uciskając swoje zranione ramię. Czy spotkają w środku dzieci? Yura widział jedno z nich, ale mimo tego chciał, żeby calośc okazała się tylko jego marnym przywidzeniem. W końcu w tej jaskini jego wzrok zawodził. Kukły wydawały mu się ludźmi, więc dziecko równie dobrze mogło być dynia nabita na pal. Nic jednak nie wskóra, jeśli tego osobiście nie sprawdzi, więc czas wejść do osady.
0 x
Rindou Arashi

Re: Grota daleko na zachód

Post autor: Rindou Arashi »

0 x
Yura

Re: Grota daleko na zachód

Post autor: Yura »

Pojedynek, to pojedynek i nie powinni się do niego mieszać inni ludzie. Nawet jeśli po stronie przeciwnika Yury faktycznie tak było, to on sam nadal powinien dać sobie radę ze wszystkim samotnie. W ten sposób jego honor nie zostałby nadszarpnięty, a jeszcze udowodniłby przywódcy wioski jak bardzo się mylił. Mleko się jednak rozlało i większego wyboru Mori Jin już nie posiadał. Musiał po prostu udać się w stronę namiotów z nadzieją, że ludzie w środku wykonają zobowiązanie swojego przywódcy, w spokoju opuszczając tę osadę. Młody shinobi posłuchał się swojego zleceniodawcy i faktycznie zaczął od namiotów znajdujących się po lewej stronie. Miał jednak cały czas na uwadze, że znajduje się na potencjalnie wrogim terenie, więc postępował ze szczególną ostrożnością. Namiot nie przedstawiał niczego wartościowego, toteż Yura udał się do budynku i tutaj było już inaczej. Od razu zauważył, że wnętrze to różni się znacząco od poprzedniego siedliska, ale nim dokładnie przyjrzał się wszystkim szczegółom, przed jego twarzą przeleciało ostrze. Jin syknął pod nosem, bowiem mimowolnie odchylił się w odpowiednią stronę, co spowodowało, że jego bark dał mu się we znaki. Miał nadzieję, że Naori zna się na ranach, a jeśli nie, to że wioska Nero jest blisko. Chciałby jeszcze kiedyś ruszać tą ręką. Wracając jednak do tematu, Yura spojrzał w stronę, z której wyleciało potencjalnie zabójcze ostrze i dostrzegł to, czego, a raczej kogo, szukał.
- Wyjdź i nie bój się. Pokonaliśmy Twojego przywódcę, więc zgodnie z jego słowami, będziecie musieli opuścić tę osadę. Nazywam się Mori Jin i jeśli nie masz się gdzie podziać, to mogę zabrać Cię ze sobą do wioski rodu Sabaku. Podejrzewam, że Nero-san również nie będzie robił problemów jeśli zobaczy, że jesteś niegroźnym dzieciakiem - odezwał się pogodnie do chłopaka, na razie jednak nie wykonując żadnego ruchu. Nie chciał się do niego zbliżać i niepotrzebnie go płoszyć, ale nie zamierzał też go zostawiać samemu sobie. Możliwe, że przesiedziałby tutaj jeszcze parę godzin, grupka shinobich by odeszła, a wtedy byłby zdany na swoje umiejętności i na to, że skorpiony nie wrócą do groty. Na razie trzeba było go stąd wydostać.
0 x
Rindou Arashi

Re: Grota daleko na zachód

Post autor: Rindou Arashi »

0 x
Yura

Re: Grota daleko na zachód

Post autor: Yura »

No tak. Wszystko przez tych złych przybyszów, którzy zniszczyli jego domostwo i jeszcze mieli czelność chcieć go stąd wyciągnąć. Gdyby nie to, że Yura miał do czynienia z dzieckiem, to pewnie na całą sytuację zareagowałby inaczej, ale nie chciał osądzać kilkulatka. Znajdował się sam w prowizorycznej osadzie, która na dodatek położona była jeszcze w grocie zamieszkiwanej niegdyś przez skorpiony. Drzwi uderzające go w twarz normalnie przelałyby czarę goryczy, ale szczęście w nieszczęściu było takie, że Yura to twardy i wytrzymały chłopak. Nie mógł jednak pozwolić sobie na takie traktowanie. Jeśli spokojne słowa nie docierały do małego marionetkarza, to będzie trzeba zastosować inne środki perswazji. Jeśli do tej pory drzwi były tym, co mogło stanowić potencjalną broń. to Jin postanowił zrobić sobie z nich tarczę. To wszystko była prowizorka, więc chłopak nie powinien mieć większych problemów z pozbyciem się zawiasów i trzymaniem ich w jednej ręce. Jeśli jednak byłoby inaczej, to miał zamiar pomóc sobie nogą.
- W środku znajduje się dzieciak, który kontrolował marionetki. Tak przynajmniej powiedziały mi drzwi wejściowe. - poinformował Akimichiego i następnie zajrzał do środka (z drzwiami w ręku lub też bez), mając na uwadze, że przedmioty znajdujące się w środku mogą ruszyć w jego stronę - Pojedynek z szermierzem miał rozstrzygnąć losy tej wioski. Nie oszukiwałem, nie kłamałem, nie uciekłem się do żadnego podstępu. Własnymi rękoma wywalczyłem wygraną i zdobyłem należytą nagrodę. Obiecano mi, że jeśli wyjdę z tego pojedynku z życiem, to wioska zniknie. Co za mężczyzna cofa dane słowo? Chcesz mi powiedzieć, że jesteś smarkaczem, który po przegranej wycofuje się ze zobowiązań? W tej jaskini, z takimi skorpionami przeżyłby tylko prawdziwy twardziel, ale zamiast niego widzę zagonionego w kąt szczura. - kontynuował swoją wypowiedź skierowaną do dzieciaka, chcąc jakoś zmienić jego nastawienie. Nie mógł pojąć jakim cudem tak młoda osoba, reprezentująca sobą niezwykłą siłe, tak naprawdę mogła okazać się zwykłym płaczkiem. W życiu trzeba dokonywać wyborów, a następnie żyć z konsekwencjami z nich wypływającymi, ale tego najwyraźniej chłopczyka nikt nie nauczył. Zresztą marionetkarz wydawał mu się być niezwykle rozpuszczony, więc Jin pomyślał, że twarda ręka zdziała tu o wiele więcej. Uważając na kolejne ataki, chłopak począł zbliżać się do swojego niedawnego przeciwnika.
- Na zewnątrz jest dziewczyna, która również posługuje się marionetkami. W mojej wiosce jest jeszcze więcej takich osób. Wróć z nami, a spotkasz jeszcze więcej podobnych sobie osób. W tym miejscu zginiesz. Albo przez skorpiony, albo przez osadę, której wodę zabierasz. Ja walczyłem z Tobą sam. Następnym razem ktoś może przyjść w grupie i nie mieć litości. - proste tłumaczenie, które wydawało mu się logiczne. Jeśli jednak nie poskutkowało, to będzie trzeba znaleźć okazję do pozbawienia dzieciaka przytomności czy to za pomocą własnych rąk czy też użyczając rąk Nero. Jedno było pewne - Yura nie pozwoli zostać dzieciakowi w tym miejscu, więc ten będzie musiał się dostosować do jego zdania.
0 x
Rindou Arashi

Re: Grota daleko na zachód

Post autor: Rindou Arashi »

0 x
Yura

Re: Grota daleko na zachód

Post autor: Yura »

Yura nigdy nie rozumiał dzieci. On w ich wieku taki nie był. Nie miał czasu na użalanie się nad sobą, nie rozmyślał jaki to świat jest niesprawiedliwy, a po prostu brał narzędzia i szedł w pole. Ojciec rano go budził, jedli śniadanie i spędzali czas poza domem aż do samego wieczora, kiedy to wracali do chałupy, obmywali się i niemal natychmiast szli spać ze zmęczenia. Życie było proste, ale nie sprawiało też, że Mori Jin miał jakieś nierealne oczekiwania wobec świata. Dla niego sprawa była prosta - dane słowo jest święte, kłamstwo jest złe, bycie dobrym człowiekiem to podstawa. Dla niego nie liczyło się przede wszystkim własne "ja", bo spoglądał na świat trochę szerzej, choć może to się wydawać nieco ironiczne. W końcu był tylko wieśniakiem, który nigdy za bardzo nie wybiegał myślami w przyszłość, a jednak mimo tego wykształciły się w nim podstawowe odruchy, których inni niestety nie posiadali.
- Miałem zamiar go oszołomić, żeby wyszedł z pierwszego szoku, ale sam załatwił się wcześniej skrzynką. Nie rozumiem dzieci. - przyznał bezradnie i wzruszył tylko jednym ramieniem pamiętając, że w drugim nadal tkwił kawałek strzały. Nie bardzo wiedział co w takiej sytuacji zrobić i kiedy pomyślał, że być może Naori by tutaj cokolwiek pomogla, to dziewczyna właśnie wparowała do środka, najwyraźniej obwiniając przy tym dwójkę facetów o całe zamieszanie. Oni tutaj byli najmniej winni wszystkiego, co się rozgrywało, a to im się dostało po głowie. Młody użytkownik taijutsu posłusznie wyszedł na zewnątrz i klapnął tyłkiem na ziemię, opierając się plecami o ścianę prowizorycznego budynku. Był zmęczony, obolały, a na dodatek w jego ciele tkwił obiekt, który znaleźć się tam nie powinien. Należało także wziąć pod uwagę rozciętą rękę, której teraz nie miał jak zszyć i był pewien, że po tej ranie zostanie sporych rozmiarów blizna.
- Nero-san, umiesz gotować, a opatrywać rany też? Lubię wyzwania, ale strzała w barku jest trochę kłopotliwa. - zwrócił się do zleceniodawcy, licząc na jakiś łut szczęścia. Jeśli jednak to akurat go opuściło, to później spróbuje tego samego z Naori. Może ona mu pomoże, o ile nadal nie jest zła za sposób jego rozmowy z małym marionetkarzem. A skoro o tym nicponiu mowa, to przyszedł i przyznał się do porażki. Mori Jin uśmiechnął się szeroko i wyciągnął w jego kierunku rękę - Mało brakowało, a skończyłbym jak jeż z tymi wszystkimi włóczniami i strzałami w ciele. Potrenujesz trochę pod okiem Naori i pewnie już Ci nie dam rady. - rzekł rozbawiony do chłopaka, a następnie przeniósł wzrok do Nero - Zajmiecie się resztą? Chciałbym pomóc, ale po użyciu moich technik przez kilka godzin mam ograniczone możliwości ruchu.
0 x
Rindou Arashi

Re: Grota daleko na zachód

Post autor: Rindou Arashi »

0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Sabishi”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość