Farma kaktusów

Prowincja w regionie Samotnych Wydm, wysunięta najdalej w kierunku zachodnim. Zamieszkana jest głównie przez Ród Ayatsuri i Ród Kaguya, starające się strzec granic tych terenów - niestety, jest to trudne zadanie ze względu na wielkość Sabishi oraz sąsiadujące z prowincją nieznane tereny. Krajobraz okolicy jest dosyć monotonny - gdziekolwiek nie spojrzeć, wszędzie ogromne połacie pustyni, z niewielkimi wyjątkami w postaci oaz. W trakcie podróży można się czasem natknąć na gliniane budynki, doskonale zamaskowane przed wzrokiem postronnych.
Ginjiro

Farma kaktusów

Post autor: Ginjiro »

0 x
Kiku

Re: Farma kaktusów

Post autor: Kiku »

A więc Shido nie było już siedem dni. Kiku zaczynała się martwić, że zniknięcie dziewczyny to niekoniecznie po prostu ucieczka. Raczej świadoma była, że rodzina będzie jej poszukiwać lub przynajmniej usłyszała o ich poszukiwaniach. Siedem dni to sporo czasu na zmartwienia. Jeżeli była taką osobą, za jaką ją przedstawiali bracia, to powinna już wrócić albo chociaż dać znak, by nie kłopotać rodziny dalej. Były to jednak jedynie spekulacje, którym Tsukiko nie oddawała się zbyt mocno. W końcu mogła jedynie gdybać i do niczego to nie prowadziło.
- Sama tak znikłam? Jakbym się zapadła pod ziemię. Może ktoś mi pomógł uciec, hm? - postanowiła zapytać, bo istniała możliwość, że ktoś był wspólnikiem lub przynajmniej podejrzanym w tej akcji. Shido raczej nie znikłaby bez informowania o tym chociażby przyjaciół. Ktoś musiałby wiedzieć.
Zdawało się, że w pewien sposób wychowawcza gadka Kiku była zbędna, bo bracia już sobie uświadomili lub nawet byli uświadomieni, iż naciskanie na siostrę, by pozostała farmerką, to nierozsądny pomysł. Nie drążyła tematu dalej, bo nie było sensu, a skupiła się na "specjalności" mamy dwójki braci, która zdawała się być związana w jakiś sposób z sokiem z kaktusa, a już z całą pewnością po prostu z kaktusem. W końcu je uprawiali.
- Ooo, tak, tak! Chcę spróbować specjalności i wtedy porozmawiam z rodzicami, a wy grzecznie zaczekacie na mnie, dobrze? Chciałabym wyjaśnić z nimi kilka spraw w cztery oczy. - postanowiła już sobie przygotować grunt na rozmowę z tymi, którzy już powinni rozumieć, że nie jest ich rodziną. Rozprawianie na ten temat przy obecności Uke i Aysta byłoby bezsensowne, gdyż ci ciągle by udowadniali, że Tsukiko zwariowała i zwyczajnie nie pamięta kim jest. Lepiej, żeby spokojnie zaczekali, a później prawda zostanie im odpowiednio wyjaśniona. W końcu raczej będą niesamowicie zawiedzeni, gdy się okażę, że nada nie ma z nimi Shido i siostra wciąż pozostaję poszukiwaną.
A pogoda była już całkiem przyjemna. Z treningu wyszły nici, ale za to miała szansę zrobić dobry uczynek i przeżyć całkiem intrygującą przygodę, która wcale nie musiała się tak szybko kończyć. Przecież Kiku chciała pomóc w poszukiwaniach dziewczyny na tyle, na ile mogła. Tylko jak tu się zabrać do tak detektywistycznej sprawy, gdy jedyne doświadczenie ma się w prostych akcjach, które dało się rozwiązać pięściami? No, była to dla Tsukiko rzecz nowa, ale musiała się jej nauczyć, bo dedukcja, tropienie i szukanie śladów oraz poszlak, to nieodłączna część bycia ninja.
Farma kaktusów pojawiła się na horyzoncie. Czyli naprawdę byli już niedaleko, a droga do długich nie należała. Zbliżała się chwila, w której przyjdzie jej wytłumaczyć wszystko i, niestety, zawieść Aysta i Uke. Nie mogła dłużej udawać ich siostry, bo przecież nigdy im jej nie zastąpi.
0 x
Ginjiro

Re: Farma kaktusów

Post autor: Ginjiro »

0 x
Kiku

Re: Farma kaktusów

Post autor: Kiku »

No to nie dowiedziała się nic więcej. I tak w sumie zebrała całkiem sporo informacji o Shido, więc czas spędzony na podróży został spożytkowany całkiem nieźle. Trochę jej się głupio zrobiło, gdy Uke zaczął krzyczeć, że poszukiwania zakończone. On też robił nadzieję rodzinie, a później wszyscy pojawiali się na zewnątrz i doznawali rozczarowania, że jest to jednak Kiku, a nie ich córka. No trudno. Szkoda było psuć ich chwilową, złudną radość, ale jak to mówili - lepsza gorzka prawda niż słodkie kłamstwo.
Kto by pomyślał, że matka braci będzie miała niemalże identyczny kolor włosów, co Kiku. Teraz już rozumiała dlaczego mogli ją pomylić, chociaż wciąż była to sytuacja bardzo dziwna. Cały ten dzień był bardzo dziwny, ale tym samym też ciekawy, a przecież o to chodziło, aby było interesująco, nie? Uke miał po matce oczy, a po ojcu posturę, zaś Ayst zadawałoby się, że na odwrót. Małżeństwo wyglądało tak, jak każde na pustyni, które nie zajmowało się kupiectwem - spracowane, naznaczone harówką i spiekotą krainy, w której przyszło im żyć. Samotne Wydmy takie już były - surowe i bezlitosne dla tych, którzy w życiu mieli mniej szczęścia. Jeżeli nie ktoś nie urodził się w majętnej rodzinie, to pozostawała już tylko ciężka praca, która w tym miejscu była jak wyrok - do końca życia. Można było wyprowadzić się, uciec gdzieś, gdzie perspektywy są lepsze, życie łatwiejsze, a przynajmniej łatwiej o wodę, która tutaj jest cenniejsza niż alkohol. Tylko ludzie z Samotnych Wydm byli specyficzni, dumni ze swego pochodzenia i związani z tym surowym regionem, który potrafił tylko karać oraz utrudniać życie. Kiku nie była wcale bardzo inna w tym przypadku - również uważała, że może Sabishi jest miejscem, w którym trudno się żyje, ale jednak stąd pochodziła, te piaski i to bezlitosne słońce ją wychowały, towarzyszyły jej i hartowały ją. To przez Samotne Wydmy była właśnie taka, jaka jest - zaciekła, silna i pełna ambicji.
Zmrużyła oczy, gdy ojciec braci zaczął podnosić głos. W jej rodzinie rzadko krzyczano na siebie, a szczególnie teraz, gdy wszyscy już dorośli. Kiedyś to i pasem przez dupę się dostało, i reprymendy się słuchało jak na szpilkach przez wiele minut, ale to były dawne czasy. Aktualnie wszystko sprowadzało się do rozmowy. Może czasami nerwowej, może żywej i głośnej, ale rozmowy - nie krzyku i karcenia. Zapomniała jak to jest dostać zwyczajny opieprz, chociaż to nie ona obrywała. Szkoda było jej Aysta i Uke, którzy przecież chcieli jak najlepiej. Zacisnęła zęby i względnie spokojnie pozwoliła całej sytuacji na przeminięcie. Wykrzyczał się ojciec, uspokoiła go matka, a teraz mogła zabrać głos Tsukiko. Nie chciała wtrącać się mężczyźnie, uciszać go czy prawić mu morały, bo kim była? Gówniarą, która życia nie znała, a przynajmniej w porównaniu z nim - człowiekiem ciężko pracującym, aby utrzymać swą rodzinę. Całe to wydzieranie się nie pozbawione było jednak konkretów. Kiku dowiedziała się, że to nie pierwszy wybryk braci i już raz sprowadzili jakąś inną dziewczynę, którą wzięli za Shido. Starali się jak mogli, a to jedynie mocniej uderzyło w tą empatyczną część dziewczyny.
- Hej, hej! Przepraszam, ale nikt mnie nie nastraszył. Przyszłam tutaj z własnej woli, bo martwiłam się o Aysta i Uke. Proszę nie złościć się na nich. - odparła twardo, bo przecież nie bała się ich, ani też na siłę nie została tutaj sprowadzona. Nie chciała jednak mówić nic więcej, a przynajmniej nie w obecności braci, by ich nie smucić i zawodzić dalej. Poszła razem za rodzicami dwójki do środka, gdzie chętnie zajęła jakieś miejsce w cieniu. Wygodnie sobie usiadła i lewą dłonią otarła z twarzy pot oraz pył.
- Z góry przepraszam za bezczelność i moją bezpośredniość. Uprzedzam. - te słowa były tylko wstępem do dalszej wypowiedzi. Odchrząknęła, westchnęła i z determinacją spojrzała na rodziców. - Rozumiem, że państwo przeżywają ciężkie chwile, ale musicie mieć na uwadze, że synom nie jest wcale łatwiej, a może nawet trudniej. Intelektem nie grzeszą, ale to poczciwe chłopaki o dobrym sercu i robią wszystko co w ich mocy, aby pomóc, rozwiązać problem, który też ich dręczy. Nie potrafiłam im przetłumaczyć, że nie jestem Shido, a ich upór sprawił, że zaczęłam się martwić czy przypadkiem ich słońce za mocno nie przygrzało albo coś innego złego im się nie stało. I dlatego też postanowiłam wrócić z nimi do domu i wyjaśnić sytuację z państwem, czyli rodzicami. Ayst i Uke opowiadali mi trochę o Shido, o tym jaka była i dlaczego... no, dlaczego niby uciekła. - podrapała się protezą po głowie i chwilę milczała ze skrzywioną miną, jakby coś jej nie pasowało, coś sprawiało niezadowolenie. I tak też było, bo chciała poruszyć temat, który nie wiedziała jak ugryźć. Jak podjąć się go tak, aby nie urazić rodziców braci. - Opowieści o Shido sprawiły, że mam przed oczami pewien jej obraz, który nijak pasuje mi do historii z ucieczką i tygodniowym brakiem znaku, gdy rodzina się martwi, a bracia zaczynają niebezpieczne poszukiwania. Nie wydaje mi się, aby Shido nawet zdenerwowana brakiem możliwości na spełnianie swoich marzeń uciekła bez słowa i znaku. W końcu powiedziałaby chociaż przyjaciółce, że znika. A tutaj nic, cisza i pozostawia państwa rodzinę w zamartwieniu - jak nie ona. Nie chcę siać paniki, ale nie wydaje mi się, aby Shido uciekła. Raczej nie znikła z własnej woli, ale możliwe, że to jedynie moje błędne dedukcje. W końcu nie wiem za dużo. - no i chyba na wstępie wyrzuciła już wszystko, co ją gryzło w całym tym zamieszaniu z Shido. Nie chciała jeszcze mówić, że jest kunoichi, że może spróbować poszukać ich córki, bo tak naprawdę była żółtodziobem i nie miała doświadczenia, a tutaj nie chodziło po prostu o nią, gdzie mogła jak zwykle cwaniacko wierzyć w siebie i przeliczyć się. Tym razem chodziło o uczucia rodziny. Nie chciała ich zapewniać, że z pewnością ją znajdzie, bo nie miała bladego pojęcia jak zacząć jej szukać.
0 x
Ginjiro

Re: Farma kaktusów

Post autor: Ginjiro »

0 x
Kiku

Re: Farma kaktusów

Post autor: Kiku »

Dom braci przypominał nieco ten, w którym wychowała się Kiku. Skromny i czysty, chociaż ten był nawet czystszy niż jej, a z pewnością, niż pokój który należał do niej. Tam wiecznie panował bałagan, który od czasu do czasu uprzątał Eizo, mający pewnego bzika na punkcie ładu, symetrii i ogólnego porządku. Nie mógł zdzierżyć jak wyglądał chlew Kiku, bo tak zwykł nazywać pokój dziewczyny, nawet wtedy, gdy widział go jedynie przechodząc korytarzem i to tylko jak siostra zapomniała zamknąć drzwi.
Nie chciała kłopotać gospodarzy przygotowaniem jakiegoś poczęstunku, ale z drugiej strony... była już naprawdę głodna, więc postanowiła grzecznie pozwolić się ugościć. Sok ze świeżego kaktusa wypiła niemalże od razu, jak tylko go otrzymała. Pustynia wysuszała, ale tutaj pierwsze skrzypce zagrał po prostu smak. Uwielbiała sok z kaktusa i ciężko było jej się powstrzymać, aby nie wyżłopać cały kubek i radośnie unieść go do góry krzycząc "jeszcze!". Ale jednak milczała, zadowolona popijała i słuchała co do powiedzenia mają rodzice Aysta i Uke. Nie zaczęła jeść, bo to mogło poczekać, aż skończą rozprawiać o poważniejszych tematach. Znowu słyszała o Sekotatmich, i znowu same złe rzeczy. Tym razem były to nawet bardzo złe rzeczy i mocne przesłanki, że to właśnie oni stoją za tajemniczym zniknięciem Shido. Jej palce coraz mocniej zaciskały się na kubeczku, a brak normalnego czucia w prawej ręce niemal sprawił, że zmiażdżyła ceramiczne naczynko. Ocknęła się dopiero, gdy jej własne palce zaskrzypiały pod naciskiem. Łatwo się denerwowała jeżeli chodziło o takie sprawy. Minęło już siedem dni, a starszyzna niczego nie ustaliła, zaś bracia wyruszają na niebezpieczne poszukiwania na własną rękę, bo nikt z tym nic nie robi. Czy naprawdę istniało takie ciche przyzwolenie na bezprawie, dopóki ktoś nie najmie ninja? Sprawiedliwość jedynie dla bogatych? Zatem jaka to sprawiedliwość? Kiku chwilowo odpłynęła, ale był to akurat moment, w którym nastała cisza i po chwili odezwała się Anya. Czy nic nie mogła zrobić? Wręcz przeciwnie. W końcu była kunoichi, chociaż najniższej rangi, to jednak ninja. Ten typ zadań był właśnie dla shinobich. W końcu jako kunoichi jej bronią jest nie tylko pięść. Mogła pogłówkować, chociaż raczej w taki sposób, aby odpowiednio utorować sobie drogę siłą i zwyciężyć. Nie odezwała się teraz, a jedynie uśmiechnęła nieco szerzej i kiwnęła głową w podziękowaniu za gościnę. Jeszcze nie wiedziała czy zostanie, czy wróci najpierw do siebie, by chociażby poinformować rodzinę, dokupić ekwipunek i potrenować.
Przez czas, w którym rodzice dwójki byli nieobecni, Kiku postanowiła zjeść posiłek przygotowany przez Anyę. Zjadła go ze smakiem, bo w sumie była głodna. No i dlatego, że było to smaczne. U siebie zazwyczaj wcale wykwintniej nie jadała. Może częściej się stołowała gdzieś lub kupowała jedzenie z małych budek przy głównych ulicach. Po zjedzeniu postanowiła odłożyć naczynia do kuchni, najpewniej do jakiejś miski. Musiała się zastanowić nad planem. Jeżeli rzeczywiście rodzina Sekotatmich miała pod swoją władzą bandę "zabijaków", to trzeba było być ostrożniejszym. Nadal Kiku wydawało się, że gdyby chciała, to pokonałaby tych całych bandziorów, bo kojarzyli się jej oni bardziej z opryszkami, niż wyszkolonymi ninja. Tsukiko znała sporo sztuczek i potrafiła zaskakiwać. A przynajmniej jej się tak wydawało. Trzeba było brać poprawkę na to, że dziewczyna należała jednak do tych nieco aroganckich z natury. No i podczas rozmyślań nad planem czekała na rodziców nietypowych braci. Chciała obwieścić im, że jest w stanie im pomóc i ma już pomysł jak to zrobić. Albo przynajmniej kilka pomysłów, chociaż wciąż potrzebowała więcej drobiazgowych informacji, by dokładnie ustalić wszystko tak, by Shido się nic nie stało, a akcja nie prowadziła do bezpośredniego starcia. Takie wydarzenie zagrażałoby nie tylko Tsukiko, ale także poszukiwanej. W końcu była zakładniczką. O ile oczywiście to prawda z Sekotatmimi. Dlatego trzeba było najpierw zrobić mały rekonesans, a później już wiedziała jak postąpić, żeby uratować dziewczynę.
0 x
Kiku

Re: Farma kaktusów

Post autor: Kiku »

Mijały minuty, a Kiku dalej siedziała sama i czekała na powrót rodziców braci. Powoli robiło się coraz ciemniej, a więc również zimniej. Jeżeli naprawdę chciała pomóc w poszukiwaniu lub nawet odbiciu Shido od Sekotatmich, to musiała poćwiczyć kilka rzeczy, których dzisiejszego dnia nie zdążyła. Nie mogła dłużej czekać, ale nie chciała też znikać bez słowa. Trzeba było coś wykombinować i to szybko.
- Może tak coś zostawić, aby wiedzieli że wrócę po to? - i pierwszą rzeczą, która wpadła jej do głowy, była proteza. Aż sama pacnęła się w czoło z własnej głupoty i westchnęła. Jeżeli zostawiłaby wbity albo nawet położony kunai, to wyglądałoby to dziwnie, jakby im groziła lub zostawiała oręż, by sami się bronili. No cóż, zatem musiała poćwiczyć gdzieś w obrębie farmy, by wiedzieli, że nigdzie się nie rusza. Bez zastanowienia ruszyła na zewnątrz, gdzie już nie panował aż taki gorąc. Co prawda nie miała nic do picia, a nie chciała sama się rozgaszczać w czyimś domu, więc musiała się uwijać i jakoś sobie poradzić. Stanęła niedaleko kaktusów, gdzieś z boku placu i rozpoczęła trening.
Musiała poćwiczyć trochę ruchów, aby w razie konfliktu być pewną siebie. Niektóre już miała opanowane, ale niektóre wciąż były dla niej nowością, którą dopiero podpatrzyła lub jeszcze nie wyćwiczyła. Jednym z nich był atak taijutsu zwany Konoha Kaiganshō. Niby prosty ruch, który polegał na uderzeniu łokciem, ale jednak ciężko było go wyprowadzić szybko, celnie i z pełnym impetem. Rozpoczęła próby. Ustawiła się bokiem i zamierzała przesunąć całe swoje ciało na prawą stronę, jednocześnie wystawiając łokieć. Proste. Ale jednak nie, bo czuła, że w całym tym "ataku" brakuje siły, a ona jest wytrącana z równowagi. Musiała temu zaradzić, dlatego szybko wpadła na to, by prawą rękę zacisnąć w pięść i wesprzeć ją lewą, jednocześnie wypychając ją - to powinno dodać siły. No i dodało, jednak zaburzenie równowagi wzrosło. Teraz Tsukiko była rzucana na bok tak, że praktycznie potykała się o własne nogi. To nie mogło tak wyglądać. Należało do tego dodać ruch, zmianę nogi, która wspiera i szerszy krok. Młoda Ayatsuri zrobiła krok w bok, jednocześnie przesuwając swym ciałem mocno w prawo oraz wypychając prawy łokieć poprzez wsparcie z lewej ręki. Uderzenie znacznie nabrało na sile i szybkości, a także technice, jednak zapanować nad ruchem i celnością w technice opartej o impet, to była trudniejsza sprawa. Na to Kiku rady już tak szybko nie znalazła. Po prostu postanowiła ćwiczyć, aż będzie lepsza. Nie wszystko wychodziło od razu. Mijały minuty, a ona powtarzała ten sam ruch, aż poczuła się w nim pewniej. Równo, rytmicznie, aby nie zmęczyć się za bardzo, a przećwiczyć technikę. Później próbowała drugim łokciem, a na koniec w innych kierunkach oraz podczas ruchu. Gdy poczuła, że Konoha Kaiganshō ma opanowane, to postanowiła odpocząć i usiąść w cieniu, by odpocząć chwilę.

Trening Konoha Kaiganshō. 15/10.
0 x
Kiku

Re: Farma kaktusów

Post autor: Kiku »

Odpoczynek trwał może dziesięć minut i Kiku zamierzała już wrócić znów do treningu. Czas naglił, a miała jeszcze kilka technik do przetestowania, a szczególnie te, które ostatnio podpatrzyła u brata. Niektóre były dziwne, ale też skuteczne, więc warto było je mieć w swoim "arsenale". Katalog dostępnych ruchów musiał się powiększać, by być przygotowanym na różne okazje. Szkoda tylko, że nie miała nic do picia. Wysiłek skłonił ją jednak do tego, by wziąć sobie coś do picia. Nie chciała brać soku z kaktusów, wzięła kubek wody z wiaderka, które stało w cieniu i napiła się trochę. Podczas treningów nie można było za dużo pić, więc nie przesadzała, chociaż ćwiczyła na pustyni. Koniec przerwy.
Na kolejny ruch Eizo mówił Konoha Raiken i początkowo Kiku myślała, że to jedynie popis, trik, a nie prawdziwa technika. Wyśmiewała brata, że czymś takim raczej nikomu nie zaimponuje, a najwyżej go rozbawi, zaś ten wytłumaczył jej jak ten ruch działa oraz jak bardzo się myli. Okazało się, że technika, która zdawała się być przerostem formy nad treścią była jednak całkiem sprytnym ruchem, który pozwalał zaskoczyć, a także dodać sobie nieco dodatkowej siły. Wystarczyło wyskoczyć w powietrze i rzucić się, by wyprowadzić cios. Impet całego ciała miał spotęgować moc uderzenia. Pierwsze próby były... komiczne. Kiku skakała i przewracała się na piach, by warknąć na siebie ze złości, otrzepać się z kurzu i spróbować ponownie. To już nie była technika tak logiczna, jak poprzednia, więc nie wpadła na żadne kluczowe elementy, które były niezbędne do wykonania techniki lub ułatwienia sobie jej. Tutaj musiała ćwiczyć tak długo, aż sama zrozumiała gdzie popełnia błąd. W końcu udało jej się nawet lądować w lekkim przykucnięciu, by szybko wrócić znów do pozycji. Brakowało w tym jednak pewności, zatem próbowała jeszcze przynajmniej z dwadzieścia razy, chociaż już jej wychodziło. To musiało zawsze zadziałać, bo technika była ryzykowna. Błąd mógł oznaczać porażkę. Bieg, wyskok w powietrze, nie za wysoko, a za to bardziej w dal - by skrócić dystans, a następnie wyprowadzenie przygotowanego wcześniej ciosu wraz z wypchnięciem barkami oraz klatką piersiową, by z pewnością cała energia ze skoku została przełożona na pięść. Później pozostawało już tylko lądowanie. Po upewnieniu się w technice, Kiku postanowiła ponownie odpocząć oraz napić się czegoś. Tym razem zmęczyła się znacznie bardziej.

Trening Konoha Raiken (C). 14/10.
0 x
Kiku

Re: Farma kaktusów

Post autor: Kiku »

Chociaż Kiku była znacznie bardziej zmęczona niż wcześniej, to nie chciała robić sobie zbyt długich przerw, gdyż czas ją ponaglał. Robiło się coraz ciemniej i coraz zimniej. Aktualnie jeszcze wszystko było widać całkiem dokładnie, więc nie mogła marnować tego momentu. Chwilę usiadła, odsapnęła, złapała więcej powietrza i wyrównała oddech. Musiała zmniejszyć tętno. Znała się trochę na takich sprawach. Następnie ruszyła znów napić się nieco wody, by natychmiast wrócić do ćwiczeń. Żałowała, że nie przygotowała się lepiej, bo potrzebowała przynajmniej jakiejś szmaty, by wytrzeć pot i zetrzeć z siebie piach oraz pył. Sprawę ubrań już wolała przemilczeć, bo musiała sobie je jakoś uprać. Tyle dobrego, że na pustyni wszystko schnie szybko. Tylko woda była problemem z tego samego powodu. Tak czy inaczej - wróciła do ćwiczenia.
Pięć minut przerwy i powrót, ale nie zamierzała znów robić coś tak męczącego, jak Konoha Raiken. Teraz, aby się nie przemęczyć, ale jednak nie marnować czasu, postanowiła poćwiczyć zwyczajny cios. Podstawy były bardzo ważne, bo bez podstaw nie dało się zbudować niczego dalej. Najlepszy ruch nie zadziała, jeżeli opiera się na wyprowadzeniu ciosu pięścią lub kopnięciem. A to były przecież podstawy podstaw. Dlatego też Kiku natychmiast w powietrzu zaczęła ćwiczyć uderzenie. Równe, na zmianę jedna ręka i druga. Raz prawą, raz lewą. Następnie zaczęła wyobrażać sobie, że z kimś walczy i wyprowadzała ciągle ciosy, jakby chciała go zepchnąć do zupełnej defensywy. To już było całkiem męczące. Wyobraźnia ją nieco poniosła, więc wkręciła się w walkę z wyimaginowanym przeciwnikiem na tyle, że zaczęła kombinować. Grad ciosów poprzedziła uderzeniem z obrotu, by zaskoczyć. Widziała, jak kiedyś robił tak jeden z ćwiczących Akoraito na jednej z oaz w Sabishi. Wyglądało to całkiem imponująco - totalna ofensywa, która nie pozwalała przeciwnikowi na jakąkolwiek kontrę. Zwykła dominacja szybkością i siłą. Kiku przećwiczyła to dokładnie, chociaż nie za długo. Trzy serie po około pięć, może sześć minut i przerwa. Wystarczy.

Trening Dainamikku Akushyon (D). 9/5.
0 x
Kiku

Re: Farma kaktusów

Post autor: Kiku »

Kolejna przerwa. Trening był intensywny, ale w sumie nie tak bardzo męczący, jako że nie należał do tych wysiłkowych. W końcu ćwiczyła technikę, a nie swoją fizyczną siłę. Mimo wszytko i tak pot po niej ściekał, a oddech był szybki i niezbyt równy. Ponownie najpierw uspokoiła ciało po treningu, a dopiero później napiła się dwa łyki wody. Resztę wylała sobie na twarz, by ją przemyć i nieco się orzeźwić w ten sposób. Miała już naprawdę niewiele czasu, zatem nie mogła sobie pozwalać na zbyt długie odpoczywanie. W końcu czas na nią nie czekał, a ona nie chciała go marnować. Musiała być jak najlepiej przygotowana do odnalezienia Shido. Nie mogła dać sobie czasu na to, bo siostra Aysta i Uke mogła być w niebezpieczeństwie i każda minuta wtedy byłaby na wagę złota. Złapała oddech i już ruszyła dalej.
Technika, którą chciała przećwiczyć była problematyczna. Najlepiej wykonywałoby się ją z jakąś kukłą albo wypchanym workiem lub chociażby kłodą. Nic takiego nie miała w pobliżu, oprócz kaktusów, które ciężko było objąć. Musiała tym razem wszystko zrobić "na sucho" i bardziej w myślach, niż w rzeczywistości. Cały ruch opierał się na tym, by schwytać przeciwnika w powietrzu tak, aby był skierowany głową w dół, a następnie ściągnąć go na ziemię w tej pozycji, by uderzył nią o grunt. Trudne do wykonania, ale niesamowicie skuteczne, gdy już zostałoby wykonane. Ofiara techniki mogła mieć pękniętą lub nawet zmiażdżoną czaszkę, chociaż złamanie karku również było wielce prawdopodobne. Każda z opcji wykluczała dalszą walkę, więc wystarczyło raz poprawnie wykonać technikę, a pojedynek zostałby zakończony zwycięstwem. Zatem Kiku powoli myślała nad wykonaniem ruchu. Łaziła po swoim rzekomym placu treningowym i robiła różne ruchy, by wpaść na najlepszy sposób, by obrócić przeciwnika w powietrzu tak, by był głową w dół. Złapanie za bark lub nawet kark wraz z popchnięciem na wysokości biodra mogło dać odpowiednio szybki efekt w postaci obrotu. Samo schwytanie i opadnięcie już do trudnych nie należało, chociaż trzeba było się pilnować, by samemu nie skrzywdzić się techniką. W końcu nogi były nieco zagrożone. Po przemyśleniu wszystkiego i kilka komicznych prób "na sucho", Kiku postanowiła, że wystarczy. Więcej bez kukły, worka czy kłody wyćwiczyć nie mogła. No i nie bez wysokości, której jej tutaj brakowało, bo chociażby mogła spróbować spadania w odpowiedniej pozycji.

Trening Hayabusa Otoshi (C). 14/10.
0 x
Kiku

Re: Farma kaktusów

Post autor: Kiku »

Nadciągały ostatnie minuty, w których trening mógł być jeszcze kontynuowany. Powoli zaczął doskwierać chłód, który był szczególnie odczuwalny przez rozgrzane i nagrzane ciało dziewczyny. Nie piła już niczego, bo w sumie poprzedni trening jej wcale nie zmęczył. Nie miała też przerwy dłuższej, niż trzy minuty, w których przetarła twarz, poprawiła włosy i skupiła się na równym oddychaniu, by nie zmęczyć się za szybko podczas kolejnych ćwiczeń. Mimo swojego tempa, to czuła się całkiem pewnie w technikach, które właśnie skończyła trenować. Wszystkie w sumie już zaczynała ćwiczyć wcześniej, a także każdą dokładnie przemyślała - najczęściej zaraz przed snem. Dlatego teraz nie potrzebowała zbyt wiele czasu, aby wszystko dograć do siebie i móc stwierdzić, że już to umie. No, to skoro po przerwie, to czas wracać do treningu. Ostatniego na dzisiaj.
Zapał wcale jej nie opuszczał. Już przypomniała sobie kolejną technikę, którą pokazał jej Eizo, a której nie zdążyła dopracować. Jeszcze do niedawna ćwiczyła stanie na rękach oraz chodzenie na nich, by mieć podwaliny do Ushiro Hi-Ru, czyli kopnięć wyprowadzonych podeszwą stopy, w pozycji tzw "skorpiona", a więc stojąc na rękach z wygiętymi do przodu nogami. Może brzmiało to dziwnie, ekstrawagancko, ale taka nagła zmiana potrafiła zaskoczyć i zdezorientować szczególnie swoją niecodziennością. Zazwyczaj nikt nie przygotowywał się do obrony przed techniką w tym stylu, dlatego była dodatkowo skuteczna. Tsukiko najpierw musiała się przygotować, przypomnieć sobie stanie na rękach, które już wykonała bezbłędnie za pierwszym razem. Trzymanie równowagi w tej pozycji początkowo było dla niej rzeczą wręcz niewykonalną, ale wystarczyło kontrolować swoje biodra i ramiona, a cała trudność znikała. Pamiętała o tym, więc szybko po stanięciu na rękach zaczęła robić pierwsze kroki. Uciekający, sypki piasek pod dłoniami nie ułatwiał zadania, ale dało się chodzić na rękach. Czyli teraz należało spróbować stanąć w tej dziwnej, wykrzywionej pozycji. Okazało się, że to nie jest trudne, ale dosyć niewygodne, gdyż szybko Kiku zaczął boleć kręgosłup. Zrozumiała, że wyginała się do przodu za bardzo, więc spróbowała to poprawić i wyprowadzić pierwsze kopnięcia. Upadek zaraz po próbie był znakiem, że przed nią długa droga. Szybki cios w tej pozycji sprawiał, że praktycznie wyrzucało Tsukiko do przodu i lądowała na plecach. Dobre kilkanaście minut nieustających prób zajęło jej dopracowanie samej techniki kopnięć, by samemu się nie przewracać. Później musiała stopniowo dodawać do tego więcej siły, a po drodze zaczęła rozumieć swoje inne drobne błędy, jak zgięcie kolan odpowiednio przy wyprowadzeniu ataku i odpowiednie wychylenie głowy do przodu, by nie być ślepym, a jednak widzieć chociaż skrawek przeciwnika. Zapadł zmrok, a to oznaczało, że trening został zakończony.

Trening Ushiro Hi-Ru (C). 16/10.
Po ćwiczeniach, wymęczona i brudna Kiku usiadła na ziemi, by dać sobie chwilę na złapanie oddechu. Wcześniejsza podróż dała się we znaki, bo Tsukiko naprawdę czuła się zmęczona i czuła, że mogłaby usnąć w każdej chwili, gdyby tylko zmrużyła oczy. Nie siedziała zbyt długo na zewnątrz. Starła z siebie tyle kurzu oraz piachu, ile mogła, aby nie nanieść go do środka i ruszyła do domu braci. Skoro proponowali, że może zostać na noc, to teraz już nie mieli wyjścia, bo dziewczyna nie miała w sobie na tyle siły, żeby wrócić do siebie. Szczególnie, że temperatura wciąż spadała, a ona miała na sobie... niewiele. Rodzice Aysta i Uke powinni już być w kuchni oraz powinni zauważyć, że na ich farmie ktoś ćwiczy. Szczególnie, że Kiku cichutka nie była podczas treningu. Nie tylko samym ruchem hałasowała, ale także gadała do siebie, czasami coś zdenerwowana niemalże krzyczała i klęła pod nosem.
0 x
Ginjiro

Re: Farma kaktusów

Post autor: Ginjiro »

0 x
Kiku

Re: Farma kaktusów

Post autor: Kiku »

Dziewczyna tylko w przerwach zwracała uwagę, że ludzie obserwują, jak trenuje. Nie do końca lubiła być obserwowana podczas ćwiczeń, bo często wyglądały one żałośnie, a szczególnie wtedy, gdy uczyła się nowych technik. Z drugiej strony, lubiła być w centrum uwagi, lubiła być podziwiana, więc dodawało jej to trochę motywacji do bardziej efektywnego treningu. Jednak jak tylko zaczynała ćwiczyć, to cała reszta świata przestawała się liczyć. W końcu trening dobiegł końca, a Ayst i Uke postanowili zagadać. Słysząc tłumaczenia wielkoluda i przeprosiny, Tsukiko roześmiała się, a następnie przyjęła kaktusa. Rzeczywiście taka roślinka może by potrafiła przeżyć pod opieką Kiku, a raczej jej brakiem. W końcu kaktusy wiele nie potrzebują. Problem był taki, że nie miała go za bardzo jak zabrać teraz. No cóż, zostawi go na razie u nich, a po wszystkim zabierze do siebie.
- Nic się nie stało. Dzięki za kaktusa, ale muszę go na razie u was zostawić. Nie mam jak go nosić przy sobie, aby go nie uszkodzić. - odezwała się wesoło i oddała kaktusa Uke. - Przetrzymaj go dla mnie jak na razie. Odbiorę go później. A co do obrażenia się... to się nie obraziłam. Sama z wami poszłam przecież. I cieszę się, że tu jestem. - uspokoiła trochę braci, aby nie martwili się, że narobili jej jakiegoś kłopotu.
Nagle pojawił się ojciec dwójki. Wyglądał na naprawdę zdenerwowanego co już dawało Kiku znak, że coś się dowiedział i jest źle. W ręce miał liścik. Zapewne była to jakaś informacja. Tylko czemu nie podszedł bezpośrednio do dziewczyny, skoro to ona miała się tym zająć? W sumie... nie wiedzieli o tym, że coś potrafi. Poczekała cierpliwie, a bracia wrócili do niej, by wszystko wyjaśnić. Początkowo Tsukiko otworzyła zdziwiona usta i stała tak chwilę, jakby nie wierząc w to, co słyszy. Nie myślała, że rzeczywiście Shido została porwana. Ogarnęła ją złość. Odbicie zakładniczki należało do tych ryzykownych oraz trudnych planów. Zacisnęła pięści i zęby, by w milczeniu ruszył w kółko. Obchodziła dookoła Aysta i Uke, aż w końcu zatrzymała się jak wryta i uśmiechnęła szeroko.
- Wiem! - niemalże krzyknęła i od razu ruszyła do domu. Kiwnęła ręką braciom i ich ojcu, by poszli za nią. - Musimy porozmawiać na osobności. - odezwała się już znacznie ciszej, ale wciąż z nieskrywaną radością. Plan wydawał się prosty oraz sprytny, jednak musiała być niezmiernie ostrożna. W dodatku nie znała również szczegółów całego planu. Gdy weszła do środka, to skupiła się na tym, by przysłonić okna, aby nikt ich nie podglądał, ani nie podsłuchiwał przypadkiem. Następnie usiadła przy stole i konspiracyjnym tonem odezwała się.
- Chodźcie. Mam plan, ale musicie mi powiedzieć co jest napisane w liście i jakie są zasady wymiany. - i po tych słowach cierpliwie czekała, aż ktoś pokwapi się, by ją poinformować o wszystkim z taką dokładnością, jaka jest im znana. Plan wydawał się na tyle podstępny, że możliwy do wykonania. Wszystko zależało jednak od sytuacji. To porywacze ustalali zasady, chociaż oni mogli próbować narzucać własne, jeżeli spróbowaliby rzekomo zagrać według ich gry. W tym momencie najważniejsze było przygotowanie i uzyskanie najlepszej możliwej sytuacji do odbicia Shido. Jeżeli będzie tylko opcja przedostania się tam, odbicia dziewczyny i wywalczenia sobie ucieczki, to Kiku miała nikłe szanse na zwycięstwo. Niestety, była tylko częściowo tego świadoma. Według niej taki rozwój wydarzeń skutkowałby znacznie trudniejszą akcją, w której może zostać ranna i będzie ciężko, ale ostatecznie jakoś się jej uda. W końcu zawsze rzucała się na głęboką wodę.
0 x
Ginjiro

Re: Farma kaktusów

Post autor: Ginjiro »

0 x
Kiku

Re: Farma kaktusów

Post autor: Kiku »

Standardowo bracia nie do końca rozumieli to, co Kiku mówiła. Pokazali to i na zewnątrz, i wewnątrz, ale Tsukiko nie miała im tego za złe. W końcu tacy już byli. Nie przeszkadzało jej to, że ciężko z nimi się dogadać, bo w gruncie rzeczy byli dobrymi oraz wartościowymi ludźmi. Treść liścika nie była optymistyczna, lecz mimo tego dziewczyna uśmiechała się coraz mocniej z każdym kolejnym przeczytanym słowem. To niemalże idealnie pasowało do jej planu.
- Idealnie. - mruknęła do siebie i odłożyła liścik na stół. Spojrzała na braci i założyła ręce na piersi. - Odbiję Shido, dam radę. - zapewniła ich, by następnie uśmiechnąć się cwaniacko. Z tłumaczeniem planu poczekała jednak na powrót ojca braci. Opowiadanie tego wszystkiego Aystowi i Uke mijało się z celem. I tak nie zrozumieliby jak miałoby to wyglądać. Dlatego w spokoju siedziała i oczekiwała. Gdyby się pojawił, to wskazałaby mu, aby się zbliżył. Nie chciała mówić zbyt głośno - w końcu ściany mogły mieć uszy.
- Mam plan, całkiem prosty. Zgodzimy się na wymianę, ale zrobimy to po naszemu. Spójrzcie. - i wstała, by zawiązać trzy pieczęcie. Nagle obłok dymu przysłonił jej sylwetkę, lecz szybko zaczął znikać ujawniając... nie ją. Zamiast Kiku stał tam klon ojca braci. Podstawowa technika bywała niekiedy bardzo użyteczna. Henge no Jutsu spisywało się idealnie, gdy miało się do czynienia ze zwykłymi bandytami, a nie sensorami. - Tak się składa, że jestem kunoichi i znam trochę technik. Ta pozwala mi przybrać postać kogoś innego. Całkiem przekonujące, prawda? - mówiła cały czas głosem takim, jakim mówiłby to ojciec. Odwołała technikę i znów nastąpiła przemiana pod zasłoną dymu. Wyglądała jak ona i zaśmiała się dumnie. - Zmienię się w pana i pójdę podpisać umowę. Dam umowę, on ją podpisze, a jak mi wydadzą Shido, to zabiorę im znów umowę jednym z trików. Ucieknę z Shido, a przynajmniej ona ucieknie. Ja się mogę nimi zająć. Myślę, że o ile nie będą w znacznej przewadze, to dam radę. W razie czego mogę ich też trochę zająć, a później sama uciec. Mam sporo możliwości, ale najważniejsze jest to, że mogę Shido uwolnić bezpiecznie, bez narażania jej na zostanie zakładnikiem. - wszystko to powiedziała cicho, całkiem spokojnie, chociaż z widoczną ekscytacją. Wydawało jej się to takie ciekawe i emocjonujące, że zupełnie zapominała o zagrożeniach i powadze sytuacji. Nic nie mogła z tym zrobić, gdyż taka już była. Czuła się pewna w swoim planie, bo zakładał on proste sztuczki w sprytny sposób. W nocy nawet ciężej będzie przejrzeć przez "sztuczkę", którą przygotowała na odzyskanie umowy. Najlepiej byłoby mieć chociażby jednego wielbłąda, na którym Shido mogłaby uciec tak szybko, aby Kiku nie musiała się o nią martwić i móc działać po swojemu dalej. Obrona siebie i jej oraz próba wywalczenia sobie ucieczki to cięższa droga, ale wciąż wykonalna. W końcu miała przewagę zaskoczenia. Gdyby tylko miała nieco więcej ekwipunku, to mogłaby wykombinować coś jeszcze sprytniejszego. Tak czy inaczej, czekała na reakcję ojca i jego opinię o tym. To był najlepszy plan z możliwych. Nie zakładał pomocy Aysta i Uke, bo w sumie Tsukiko nie chciała mieć ich na głowie. O ile Uke wyglądał na takiego, co może mimo braku rozumu, to mógłby sobie jakoś poradzić w walce czystą siłą oraz masą, to Ayst... jego pewnie musiałaby osłaniać, a to było zbyt wiele. Młoda Ayatsuri musiała walczyć na sto procent bez żadnego rozproszenia w postaci sojuszników w niebezpieczeństwie.
Nazwa
Henge no Jutsu
Pieczęci
Pies › Świnia › Baran
Zasięg
Na ciało
Koszt
E: 7% | D: 5% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: Niezauważalny (+1/2 na turę)
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis Pomocna technika przy pomocy której użytkownik może przybrać wygląd innej osoby bądź obiektu. W przypadku zmiany w inną osobę to zmieniona zostaje aparycja wraz z ubraniem, a dodatkowo głos pozostanie zmutowany do tego, jaki miała udawana przez nas osoba. Zmiana w przedmiot jest możliwa jeśli przedmiot jest wielkości porównywalnej z rozmiarem użytkownika, a dodatkowo nie zyskuje on żadnych właściwości przedmiotu w który się zmieni, np. zmieniając się w betonowy mur nie zyskamy jego trwałości. Technikę łatwo rozpoznać, ponieważ chakra użytkownika pozostaje niezmieniona, przez co shinobi o zdolnościach sensorycznych i Ci posiadający Doujutsu z łatwością przejrzą przygotowany fortel. Henge no jutsu zostaje przerwane po zranieniu użytkownika, a także w chwili zebrania przez niego chakry do jakiejkolwiek techniki.
KONTROLA CHAKRY C
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 102%

CHAKRA: 102% - 4% = 98%
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Sabishi”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości