Las wielkich palm

Prowincja w regionie Samotnych Wydm, wysunięta najdalej w kierunku zachodnim. Zamieszkana jest głównie przez Ród Ayatsuri i Ród Kaguya, starające się strzec granic tych terenów - niestety, jest to trudne zadanie ze względu na wielkość Sabishi oraz sąsiadujące z prowincją nieznane tereny. Krajobraz okolicy jest dosyć monotonny - gdziekolwiek nie spojrzeć, wszędzie ogromne połacie pustyni, z niewielkimi wyjątkami w postaci oaz. W trakcie podróży można się czasem natknąć na gliniane budynki, doskonale zamaskowane przed wzrokiem postronnych.
Goro

Re: Las wielkich palm

Post autor: Goro »

Obrazek
Misja D - Nanoko
Światło.
7/15
Wygląd:
Obrazek
0 x
Nanoko

Re: Las wielkich palm

Post autor: Nanoko »

Kiedy usłyszała uwagę na temat herbaty sięgnęła do niej niemalże błyskawicznie. Nie skomentowała jednak swojego zachowania. Nie przychodziło jej do głowy nic co nie brzmiałoby żałośnie. Schowała szybko twarz za naczyniem, a wzrok utkwiła gdzieś na swoim nosie robiąc przy tym żałosnego zeza. Co ten stres robi z ludźmi.
Na szczęście dla Nanoko nie miała trwać cisza, która sprawi, ze dziewczyna się cofnie w rozwoju już kompletnie. Mężczyzna miał dla niej zadanie co włączyło w jej głowie kolejną lampkę alarmową, aczkolwiek tak nie była tak rażąca jak jej poprzedniczki. Chyba mężczyzna zaskarbił sobie trochę zaufania do dziewczyny, tym bardziej, że dopiero teraz dociera do niej,
ze to właśnie on uchronił ją od smutnej śmierci pośród pustyni. Nie była co prawda całkiem przy nim wyluzowana, ale zszedł z niej trochę stres, a może to przez te herbatkę?

- A w czym mogłabym pomóc? - bo naprawdę nie miała żadnego pomysłu. Jeżeli naprawdę zrobił porządek z tą sektą, to w czym niby mogła przydać mu się młoda dziewczyna, która nawet nie potrafi zadbać o własne bezpieczeństwo? Nawiała tym wariatom tylko dlatego, ze wzięła ich z zaskoczenia, nie chciała nawet myśleć co by się stało gdyby nie dali się nabrać.
0 x
Goro

Re: Las wielkich palm

Post autor: Goro »

Obrazek
Misja D - Nanoko
Światło.
9/15
Wygląd:
Obrazek
0 x
Nanoko

Re: Las wielkich palm

Post autor: Nanoko »

- Nikogo takiego nie kojarzę! - nie ma co ukrywać, ze Nanoko czuła się trochę urażona insynuacjami, że jest ciężka, ale nie powie tego na głos, to byłoby niegrzeczne.
Kiedy mężczyzna zaczął opowiadać o zadaniu, to nie było co ukrywać, była wręcz zafascynowana, no bo czemu niby miałaby być taka wyjątkowa by prosić ją o coś tak szalenie ważnego? Rzeczywistość jak zwykle okazała się dla Nanoko okrutna i brutalna i sprowadziła młodą dziewczynę na ziemię. Treść zadania brzmiała trochę ja żart i uderzyła dziewczynę jak mokra szmata prosto w twarz.

- Daktyle? - znowu powtórzyła jak głupia papuga i spojrzała się w górę na palmy. Tym razem jej chęć ucieczki była wywołana przez zmieszanie aniżeli strach. Co dobrze wróżyło dziadkowi i jego daktylom tym bardziej kiedy dziewczyna zaśmiała się cichutko pod nosem. Ciężko dźwignęła się na nogi i spojrzała w górę, po czym skierowała chakrę w stopy i zaczęła powoli wchodzić po pniu drzewa. Droga nie była długa, ale Nanoko cały czas miała przed oczami to, że nagle brakuje jej energii i spada wesoło w dół roztrzaskuje się, ale starała się o tym nie myśleć, tylko przerzuciła torbę na brzuch i zaczęła do niej wkładać daktyle.
0 x
Goro

Re: Las wielkich palm

Post autor: Goro »

Obrazek
Misja D - Nanoko
Światło.
11/15
Wygląd:
Obrazek
0 x
Nanoko

Re: Las wielkich palm

Post autor: Nanoko »

Wolała naprawdę zbierać w tym momencie daktyle niż wchodzić w niebezpieczne sprzeczki ze starcami. Gdzieś z tyłu głowy pojawił się lęk, że wystawia się jako łatwy cel, ale już zostało ustalone, że gdyby chciał ją skrzywdzić, to dawno byłoby już po wszystkim. Poza tym jak ktoś skory do żartów może być zły?
- Miał pan szczęście! -odkrzyknęła mu, nie bała się tego typu owadów. Całe życie spędziła na pustyni, a w jej domu często gnieździły się pajęczaki chowając się przed największym upałem. Sztuczka polegała na tym, żeby wiedzieć, które warto zabić, żeby nie zrobiły człowiekowi krzywdy.
- Jakby pana ugryzły to tragedia! Kuzynowi jak taki jeden palca ugryzł, to mu usechł i odpadł - no może trochę tutaj konfabulowała, ale kuzyn nie pochodził z pustyni naprawdę stracił palec, ale głupi był i gdzieś zasłyszał, ze jak coś jadowitego ugryzie to trzeba to umyć w moczu. Nie chciało mu się wtedy iść za potrzebą, ale akurat niedaleko narobił jakiś wielbłąd, więc poczekał aż zwierze ruszy dalej i dyskretnie zamoczył dłoń w wodzie z piaskiem i jeszcze potarł. Dwa dni później dostał gorączki, a palec sczerniał i ojciec postanowił go odciąć. Ale wszystko zaczęło się od ugryzienia!
Mimo rozmowy, to była skupiona na zbieraniu daktyli, a kiedy zabrakło ich na jednej palmie, to ruszyła na kolejną uprzednio schodząc z pierwszej. Nie miała siły na akrobacje.
0 x
Goro

Re: Las wielkich palm

Post autor: Goro »

Obrazek
Misja D - Nanoko
Światło.
13/15
Wygląd:
Obrazek
0 x
Yura

Re: Las wielkich palm

Post autor: Yura »

Nogi chłopca spragnionego treningu potrafiły zaprowadzić do naprawdę dziwnych miejsc. Jeśli dodać do tego jeszcze nieznajomość terenów okalających wioskę, to można natrafić na naprawdę ciekawe przypadki. Dzisiaj przekonał się o tym nikt inny, jak sam Yura, przebywając pośród wielkich palm na środku pustyni. Nie sądził, że takie zjawisko może być możliwe, a tymczasem po prostu znajdowało się ono przed jego oczami. Kiedy Mori Jin zdziwiony był tym, co rozpościera się przed jego skromną osóbką, to ewentualnych wędrowców mógł zdziwić zestaw, który chłopak miał przy sobie. Na plecach niósł bowiem jakiś kawałek płachty ułożony prostopadle do linii pleców, nad płachtą znajdowały się porąbane kawałki drewna, a po jednym oraz drugim boku adepta sztuk walki przewieszonych było przynajmniej sześć bukłaków. Nie można też zapominać o plecaku, który z racji braku miejsca na plecach znajdował się teraz na klatce piersiowej chłopaka. Wyglądało tak, jakby Yura udawał się na camping i zgubił drogę trafiając tym samym na pustynię. Coś w tym jednak było, albowiem Mori Jin postanowił nie wracać do domu, dopóki nie osiągnie dzisiaj tego, co postawił sobie za cel.
Chłopak przybył w to miejsce w dość jasnym celu - chciał opanować kolejną bramę. Pierwszą miał za sobą, drugą miał za sobą, więc przyszła pora na trzecią. W założeniach wszystko miało pójść trochę łatwiej, bo Mori miał już za sobą jakieś podstawy. Dręczyło go za to coś innego. Swoje limity przełamał już dwa razy i musiał być przy tym bardzo kreatywny. W jaki sposób ma więc to zrobić po raz kolejny? Tak na chłopski rozum przyjmując, limitów nie może być kilka. Jest jeden i po jego przejściu nie da się już iść dalej. Z pozoru błahe rozmyślania stały się dla Yury bardzo ważne, bo bez rozstrzygnięcia tej kwestii nie będzie potrafił ruszyć nijak do przodu. Zrozumienie techniki było dla niego podstawą. Po godzinie doszedł jednak do przełomowego wniosku. Jeśli przyjąć, że limit składa się tak naprawdę z kilku podłóg i wszystkie osiem stanowi całość, to dopiero przebił się przez dwie pierwsze warstwy. Każda kolejna brama będzie stanowiła więc dla niego następny krok, a dopóki nie przekroczy wszystkich progów, to zwyczajnie nie będzie się czuł usatysfakcjonowany. W przypadku trzeciej bramy pojawiał się jednak niewielki problem. O ile pierwsza nadwyrężała ciało, druga je odświeżała, o tyle od trzeciej w górę zaczynało się już jego regularne niszczenie. Jeśli coś pójdzie nie tak, to jego trening odłoży się w czasie i to na kilko tygodni. Taka myśl pojawiła się w jego głowie równo szybko, co została z niej przegoniona. Nic mu się nie stanie, a więc nadeszła pora na działanie. Jin czuł, że aby sięgnąć jeszcze głębiej, do tych ukrytych pokładów energii i nieskończonego potencjału, musi zmusić się do wysiłku, jakiego już dawno w swoim życiu nie doświadczył. Każdy mięsień w jego ciele musiał krzyczeć o przerwę i pulsować niczym skołatane serce. Aby to osiągnąć, chłopak chwytał się różnych zajęć. Na pierwszy rzut poszło chodzenie na rękach. Gorący piasek pustynny, który nagrzewał się już parę godzin dawał się we znaki jego dłoniom, jednak to sprawiało tylko, że Yura jeszcze bardziej ochoczo podszedł do całej sprawy. Nie mógł skupiać się jednak na jednej części swojego ciała, więc zaraz po chodzeniu na rękach zabrał się do wspinaczki na okoliczne palmy. Nie robił tego jednak w tradycyjny sposób. Zdecydował bowiem, że będzie przy tym używał tylko jednej ręki, a dodatkowo założy na siebie odpowiednie obciążenie. Jakie? A zwykłe, dwa kamienie, który usadowił na swoich ramionach i z którymi rozpoczął wędrówkę to w górę, to w dół, w międzyczasie robiąc jeszcze odchyły, uprzednio chwytając nogami drzewo. Nadal jednak nie czuł efektów swojego treningu i wiedział, że może dać z siebie jeszcze więcej. Ruszył więc po raz ostatni na szczyt jednej z palm, żeby tam nie stanąć już na samych rękach, a na palcu wskazującym i środkowym, starając się wytrzymać w tej pozycji jak najdłużej. Piekielne słońce nie ułatwiało zadania, a ciało wycieńczone po wcześniejszych ekscesach również mówiło mu, żeby przestał. On jednak uparcie trwał przy swoim postanowieniu, aż wreszcie coś w nim pękło. Mięśnie nie wytrzymały, ciało odmówiło posłuszeństwa i pochyliło się do przodu, tym samym spadając w kierunku ziemi. Dobrze, że podłoże składało się w głównej mierze z piasku, bo inaczej byłoby pewnie z nim krucho. Chłopak nie stracił przytomności (był na to zwyczajnie za twardy), ale przez kolejne dwie godziny nie miał siły, żeby ruszyć się z miejsca. Słońce w międzyczasie zaczęło zachodzić, a ciało Moriego zostało lekko przysypane piaskiem. To właśnie wtedy postanowił, że na dzień dzisiejszy wystarczy już treningu. Lubił przełamywać swoje limit, ale wiedział kiedy wiązało się to z samobójstwem. Jutro też jest dzień, który może przynieść rozwiązanie. I o dziwo, rozwiązanie przyszło do niego w samo południe następnego dnia. Pustynią podróżowała kuglarka, którą spotkał na ostatniej misji, a Jin, mając ciągle w pamięci swoją walkę z kuglarzem, poprosił dziewczynę o asystowanie. Zaczęło się od jednej marionetki, która jednak nie sprawiała mu większych problemów. Dwie? Jakoś to szło. Wyzwanie zaczęło się za to przy pięciu lalkach jednocześnie, gdzie, aby nadążyć za ruchami drewnianych przeciwników, musiał już używać pierwszej bramy. Z czasem sięgnął także do drugiej i to właśnie wtedy poprosił swoją sparing partnerkę o dorzucenie mu ciężaru. Taki scenariusz rozgrywał się przez trzy kolejne dni, niemalże od rana do wieczora. To, że Yura wytrzymał takie tempo nie jest niczym dziwnym, ale naprawdę podziwiał dziewczynę za to, że nigdy nie marudziła i została z nim do samego końca. Dzięki jej determinacji i umiejętnościom, w młodym taiuserze coś wreszcie pękło. Kiedy po raz kolejny dostawał cios rękojeścią katany, jego ciało powiedziało dość. Wyglądało to tak, jakby kuglarka odblokowała swoją lalką jakiś punkt tenketsu. Z ciała młodzieńca zaczęły wydobywać się niewyobrażalne ilości chakry, piasek gwałtownie wzlatywał do góry, a skóra chłopaka przybrała czerwony kolor, któremu akompaniowały białe oczy. Yura doskonale znał ten nagły przypływ siły, a on sam czuł się jakby mógł przenosić góry. Dzięki takiemu rozwojowi spraw bez problemu obronił się jeszcze przez kilka minut przed marionetkami. Dopiero kiedy nagły przypływ energii opuścił jego ciało, a zmęczenie dopadło go ze zdwojoną siłą zorientował się, że przed chwilą doświadczył kolejnego stopnia wtajemniczenia w sztuce Hachimon Tonkou. Wskazywało na to także jego nagłe omdlenie i uderzenie twarzą w piasek. Może i był nieprzytomny, ale zadowolony, a dzięki opiece dziewczyny następnego dnia mógł wyruszyć realizować dalsze plany.
z/t
0 x
Awatar użytkownika
Yoshimitsu
Martwa postać
Posty: 485
Rejestracja: 26 sie 2018, o 16:16
Wiek postaci: 21
Ranga: Pazur
Multikonta: Arata

Re: Las wielkich palm

Post autor: Yoshimitsu »

Yoshimitsu zgodził się pomóc w tej dziwnej sytuacji, przystał na prośbę która sprowadzała widmo śmierci na Niego, na tę kobietę i samurajów... Czyli tak wygląda życie Kaguya... Walka, śmierć i pieniądze. Chyba zaczynał się przyzwyczajać do losu swojego i swoich pobratymców. Żywe bronie, przygotowywane od lat dziecięcych do szalonych walk, do mordowania... Ciężki los ale tak jak Uchiha skazani są na nienawiść tak Kaguya skazani są na mordowanie innych. Yoshi powoli zaczynał tym przesiąkać, przestawał myśleć o tym żeby zmienić nastawienie do swojego rodu. Interesowała go tylko pusta walka, która mogła przynieść trupy, a to czy on będzie żył, czy dalej będzie posiadał gładkie ciało bez blizn? Szczerze powiedziawszy miał to głęboko gdzieś. Liczyła się już tylko krew i chęć do podróży, w której nikt nie będzie mu przeszkadzał.
Słodka samotności... Chciał żeby to wszystko już się skończyło...

-To tutaj? Młody shinobi był zdezorientowany, kobieta niby podała mu konkrety ale teraz? Nikogo nie widać, jego zleceniodawca milczy. Chłopak jest czujny jak nigdy dotąd, jego postawa ukazywała niesamowite skupienie, a spojrzenie wyrażało chłód, którym darzył każdego kto odważył spojrzeć mu w oczy. Mięśnie rozluźnione, ale jego kości czekały tylko na to żeby wyskoczyć z ciała. Ciekawe...
0 x
Obrazek -Mowa Myśli
Awatar użytkownika
Hayami Akodo
Posty: 1279
Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo

Re: Las wielkich palm

Post autor: Hayami Akodo »

0 x
Obrazek though my body may decay on the isle of Ezo
my spirit guards my lord in the east


voice |PH| theme | bank | vibe 1|vibe 2
Awatar użytkownika
Yoshimitsu
Martwa postać
Posty: 485
Rejestracja: 26 sie 2018, o 16:16
Wiek postaci: 21
Ranga: Pazur
Multikonta: Arata

Re: Las wielkich palm

Post autor: Yoshimitsu »

Sytuacja rysowała się w bardzo prosty sposób, weź pieniądze i wykonaj zadanie... Ale czy zadanie było proste? Trzeba było tylko przekonać mistrzów miecza do jedynego możliwego rozwiązania sytuacji. Załatwić to rozmową czy może rzucić się szaleńczo, zaryzykować i postawić na szali swoje życie tak jak wielki ród Kaguya ma w zwyczaju? Możliwości było wiele, ale teraz Yoshimitsu był pod wrażeniem pewności i kultury starszej kobiety. Wykonał delikatny ukłon w stronę zleceniodawcy i spojrzał prosto w oczy kobiecie, chciał ją przerazić -Kiedy się pojawią, nie odzywajcie się tak będzie dla Was lepiej. nie mógł pozwolić sobie na to żeby jego klanowa tożsamość została poznana, przynajmniej nie do momentu w którym wbije pierwsze kości w swoich przeciwników. Szukał odpowiedzi w sobie... Walczyć do ostatniej kropli krwi czy odpuścić kiedy pojawią się problemy. Nie okazywał nikomu swoich rozterek stał prosto pewny siebie jakby nie miał całkowicie uczuć podobnych do tych ludzkich, ale nie był pewny w stu procentach czy poradzi sobie z kilkoma lub kilkunastoma samurajami. Myślał nad taktyką bo wiedział, że walka jest nieunikniona. Potencjalna przewaga liczebna mogła być niwelowana dzięki Shikotsumyaku, mógł dowolnie nabić na kości jednym atakiem kilku przeciwników. Jeśli jego ruchy zostaną ograniczone, walka będzie skończona kolejny Kaguya zginie tak jak setki jego poprzedników, w straceńczej walce.

-Wszystko już wiem? Chcecie mi jeszcze coś powiedzieć, później nie będziecie miały czasu. Lepiej żeby nic mnie nie zaskoczyło, nie zawaham się przed zabiciem również Was. Coś mu nie pasowało, słowa samuraja kiedy ratował chłopca przed jego zemstą... Kobieta zdradziła jednego samuraja, miała wyjść za kogoś innego i znowu pojawia się historia z samurajami. Chciał mieć pewność, o co walczy i za co będzie miał przelać krew.
0 x
Obrazek -Mowa Myśli
Chise

Re: Las wielkich palm

Post autor: Chise »

0 x
Awatar użytkownika
Yoshimitsu
Martwa postać
Posty: 485
Rejestracja: 26 sie 2018, o 16:16
Wiek postaci: 21
Ranga: Pazur
Multikonta: Arata

Re: Las wielkich palm

Post autor: Yoshimitsu »

-No to do roboty... Rzucił od niechcenia Yoshi, chciał to załatwić jak najszybciej nawet kosztem życia każdego wokół niego. Nie dbał o te kobiety, nie dbał o samurajów... Dla niego wszyscy byli warci tyle samo, nic. Życie liczy się tylko wtedy gdy należy do kogoś z Kaguya, reszta jest tylko tłem.
Ilu ich tam może być? Zadał pytanie do siebie, szukając odpowiedzi poprawił rękaw koszuli i spojrzał w niebo. Dwóch, trzech czy czterech, a może dziesięciu? Złamać wszelkie zasady ostrożności po czym otwarcie wejść z ogniem i mieczem? Lepiej zaczekać i przygotować jakąś pułapkę? He, nie jestem jakimś szczurem żeby się ukrywać. Duma Kaguya, wpędziła ich w przepaść egzystencji ale tylko to im zostało i tego trzeba bronić nawet za cenę życia.
-Cisza i spokój, macie się nie plątać pod nogami. Spojrzał na kobiety, ze złowrogim uśmiechem wymalowanym od ucha do ucha. Szaleniec, to jest pewne tylko to mogło tłumaczyć jego chęć otwartego starcia, w którym nawet przy liczebnej przewadze przeciwnika to on jest uprzywilejowany. Ruszył powolnym i pewnym siebie krokiem w stronę frontowych drzwi. Młody shinobi miał wysokie oczekiwania odnośnie tego spotkania, piękna śmierć w walce, ewentualnie kilka blizn. Zapukał do drzwi po czym cofnął się kilka kroków, żeby czasami rozpęd potencjalnego agresora go nie trafił. Czuł przyjemność na samą myśl o tym, że kości mogą za chwile przebić jego skórę. Był pewny siebie, obserwował otoczenie i oczekiwał na nadchodzącą burze.



  Ukryty tekst
0 x
Obrazek -Mowa Myśli
Chise

Re: Las wielkich palm

Post autor: Chise »

0 x
Awatar użytkownika
Yoshimitsu
Martwa postać
Posty: 485
Rejestracja: 26 sie 2018, o 16:16
Wiek postaci: 21
Ranga: Pazur
Multikonta: Arata

Re: Las wielkich palm

Post autor: Yoshimitsu »

Zabić je czy nie? Słowa samuraja zaciekawiły Yoshimitsu. Co jeśli kobiety chcą wykorzystać Kaguya? Może usłyszały gdzieś, że to najemne lumpy, dla których liczą się tylko pieniądze. Młody shinobi poprawił rękaw swojej koszuli i wykonał ukłon przed samurajem obserwując go. Szanował samurajów, po potyczce z młodym i rozgniewanym mistrzem miecza wykreował swoje zdanie na ich temat.
-Rozumiem, że to nie Ty jesteś osobą, z którą muszę porozmawiać. Był ciekawy jak rozwinie się ta sytuacja. -Kto jest w domu oprócz Ciebie? Zapytał, chociaż wiedział że nie otrzyma odpowiedzi. Podejrzewał, że może tam być kobieta z dzieckiem. Bardzo dużo myśli pojawiało się w głowie młodzieńca. Mógłbym go zabić, ale co mi to da? Rozmawiał w myślach ze sobą szukając najlepszego wyjścia z sytuacji. Czas leciał, w każdej chwili możliwym było, że pojawią się kolejni samurajowie. Nie wiedział co go tutaj czeka, ale jednego był pewien, kobiety które wyprosiły u niego pomoc będą się gęsto tłumaczyć.


  Ukryty tekst
0 x
Obrazek -Mowa Myśli
ODPOWIEDZ

Wróć do „Sabishi”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość