Las wielkich palm

Prowincja w regionie Samotnych Wydm, wysunięta najdalej w kierunku zachodnim. Zamieszkana jest głównie przez Ród Ayatsuri i Ród Kaguya, starające się strzec granic tych terenów - niestety, jest to trudne zadanie ze względu na wielkość Sabishi oraz sąsiadujące z prowincją nieznane tereny. Krajobraz okolicy jest dosyć monotonny - gdziekolwiek nie spojrzeć, wszędzie ogromne połacie pustyni, z niewielkimi wyjątkami w postaci oaz. W trakcie podróży można się czasem natknąć na gliniane budynki, doskonale zamaskowane przed wzrokiem postronnych.
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Las wielkich palm

Post autor: Hikari »

0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Ayato

Re: Las wielkich palm

Post autor: Ayato »

Chłód o poranku był niezwykle przyjemny, nawet o tej porze roku. Niestety nawet delikatny wiaterek nie był w stanie nic wskórać, na nieprzyjemny ból po wypiciu zbyt dużej ilości alkoholu. Na szczęście leki i dobry papieros już tak. W drodze przegryzł niewielką pigułkę, a czekają już na miejscu zapalił tytoń owinięty w cienką bibułkę. Dla wielu ten zapach był ohydny, ale na zielonowłosego działał jak uspokajający olejek. Ziewnął mocno, z niewyspania. Nie było mu dane zbyt długo spać, a co najgorsze, jego sakiewka strasznie ucierpiała. Bał się nawet spojrzeć do jej wnętrza. Setki Ryo tylko za noc w gospodzie i odrobinę alkoholu. To zdecydowanie była lekka przesada, oszustwo czy kradzież w biały dzień. Strach było pomyśleć, jakie ceny by spotkał w nieco bogatszej dzielnicy.
Staruszek i brązowowłosy nieco się spóźnili. To niby Ayato miał być tym, na którego będzie trzeba czekać. Jak widać czasem potrafił być nawet punktualny. Wyrzucił peta na ziemię, i zakopał go w piachu, przygniatając mocno butem. Uśmiechnął się delikatnie słysząc jego słowa. Chłopak miał dosyć nietypowe podejście do świata. Zapraszał Akimichiego tylko po to by mu grozić. Faktycznie, mógł mieć na myśli coś w stylu sparingu dla samego treningu, ale mówił o tym w dziwny sposób.
-Tknij mnie a Cię zabiję. – odparł z niezwykłym spokojem, jakby nie było to nic niezwykłego. Wręcz przeciwnie, ta groźba brzmiała szczerze. Ciężko to nawet nazwać groźbą, przypominało to bardziej obietnice, której nie zawahałby się spełnić. Bez wątpienia był do tego zdolny. Co prawda, w samej walce był nieco słabszy, ale nikt nie mówił tutaj o honorowym morderstwie. Jakby się tak zastanowić, to jeszcze nigdy nie zabił śpiącego i mogłoby to być ciekawym uczuciem. Wyszczerzył nieco zęby, kieł chłopaka zabłyszczał w porannym świetle.
-Heh, więc potrzebujecie tragarza? Ile? – spytał biorąc na plecy przydzielony do niego bagaż. Przez moment myślał jeszcze zajrzeć do środka, ale nie bardzo go to interesowało. Bez wątpienia, gdyby Ayato nie przyszedł musieliby szukać kogoś innego. Do końca nie mieli pewności, czy zielonowłosy się pojawi. Gdyby tylko zrezygnował, musieliby szukać kogoś innego. We dwójkę, raczej mieliby problemy zabrać się z tym wszystkim. Korzystając z okazji, była to dobra okazja do jakiegoś zarobku, tym bardziej że po ostatniej nocy portfel chłopaka płakał.
Spojrzał w górę, gdzie wielkie palmy rozciągały się na wszystkie strony. O ile nie znosił wszystkiego co związane było z ludźmi, nienawidził ich głupiego postępowania, tak uwielbiał naturę. Była niesamowita, a wszystko co tworzył było niezwykłe. No prawie wszystko. Wyjątkiem był jeden gatunek, który nie potrafił korzystać ze swoich darów tak jak powinien. Egoistyczni ludzie. Wsadził dłoń do kieszeni i wyjął z niej jednego z ostatnich papierosów. Sporo ich stracił przez drogę tutaj. Przyłożył ogień do tytoniu, który pod wpływem wdechu zaczął się żarzyć. Na twarzy chłopaka pojawił się uśmiech, ale można powiedzieć, że nietypowy dla chłopaka. Był naturalny. To niezwykłe miejsce wyraźnie nim poruszyło.
-Zajebiście… - wyszeptał bardziej sam do siebie, niż towarzyszy podróży. Na moment chyba nawet o nich zapomniał, ale szybko sobie przypomniał, gdy znowu usłyszał głos Rokuro. Ehh, to miejsce byłoby zdecydowanie piękniejsze bez niego, a przynajmniej Ayato czułby się wtedy lepiej.
0 x
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Las wielkich palm

Post autor: Hikari »

0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Ayato

Re: Las wielkich palm

Post autor: Ayato »

Zrzucił z siebie ciężkie bagaże i odetchnął nieco z ulgą. Jednak noszenie takich ciężarów na plecach, podczas tak długich podróży nie było zdrowe. Nawet po ich ściągnięciu czuł się obolały jakby te tam dalej były. Jedną ręką złapał się za kark, by go rozmasować. Szyją poruszał dookoła, Chyba coś mu nawet strzyknęło, ale wbrew pozorom, było to bardziej przyjemne niż niebezpieczne.
-Kto tu mieszka? –spytał nieco ignorując chłopaka. Obserwował go dokładnie, ale nie do końca miał ochotę na jego głupie igraszki. Mniej więcej wiedział już czego może się po nim spodziewać i walka z nim mogła być sporym wyzwaniem. Pewnie gdyby się tylko postarał, dałby radę go pokonać, pytanie tylko w jakim stanie by skończył. Zielonowłosy byłby zapewne mocno poturbowany, a Rokuro raczej martwy. No chyba, że staruszek by go powstrzymał. Niestety to on był tuta najsilniejszy i miał władzę.
-A może się tak po prostu odpierdol. – był zirytowany i dokładnie było to słychać w jego głosie. Mimo wszystko chłopak nie miał zamiaru odpuścić, nie wyglądał na takiego. Westchnął zrezygnowany. Kątem oka zerknął na budynek. To zdecydowanie on był obiektem zainteresowania Ayato i zdecydowanie chciał go obejrzeć od środka. Może by tam po prostu pobiec, zostawiając ich w tyle. Nie bardzo, bo brązowowłosy nie miałby problemu dogonić go.
-Fascynujące obie nazywają się tak samo. – odparł chcąc jeszcze bardziej podpuścić chłopaka, skoro i tak nie miał innego wyjścia. Może chociaż pod wpływem emocji, popełni jakiś głupi błąd. Uniósł pięści nieco do góry, tak by gardą zasłonić twarz i brzuch w razie konieczności. Chłopak szarżował jak oszalały, ale za tym pozornie nieprzemyślanym atakiem z pewnością stał jakiś plan. Atak wydawał się prosty, przez co wprowadził Ayato w spore zakłopotanie. Nie mógł zaatakować od lewej, chociaż wyraźnie to tak wyglądało. Zacisnął mocno zęby na wardze, klnąc w myślach. Chłopak miał wystarczająco dużą szybkość, by zmienić kierunek ataku. Tylko na jaki? Prawo, dół, czy może intuicja mu źle podpowiada. Nie, nie mógł się mylić, nie po tym co widział obok stajni. Syknął cicho przez zaciśnięte zęby. Nie potrafił ocenić sytuacji, nie wiedział na czym się skupić. Może po prostu zaatakować? Nie, był zbyt wolny, chłopak bez problemu mógł uniknąć ciosu. Oszukiwać? Wyjęcie czegokolwiek z torby trwało zbyt długo. Skupił się tylko na chłopaku, na każdej kropli potu, która spływała z jego czoła. Musiał go wyczekać, tylko czy potrafił idealnie zgrać się z nim w czasie? Do ostatniej sekundy, dopóki potrafił dostrzec ruch Rokuro, czekał by w ostatnim momencie tylko odskoczyć do tyłu. Chciał po prostu zobaczyć co chłopak kombinuje i nie zostać przy tym w miarę możliwości trafionym. Przy odrobinie szczęścia, może jego siła i szybkość, zadziałają przeciwko niemu.
0 x
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Las wielkich palm

Post autor: Hikari »

0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Ayato

Re: Las wielkich palm

Post autor: Ayato »

Ogromną stratą dla świata było porzucenie takiego miejsca. Nawet pomimo ogromnego niebezpieczeństwa jakie niosło za sobą mieszkanie w takim miejscu, było warto. Ciepłe pustynne słońce każdego dnia w roku, ogromne palmy rzucające cień w razie potrzeby i zapewne woda, która trzymała to wszystko przy życiu. Bądź co bądź, każde drzewo kiedyś umiera bez wody, a te tutaj wręcz przeciwnie, rosły wysoko do nieba. Niektóre z nich chyba były wyższe od największych drzew w ogromnych lasach. Mieszkanie na ogromnym drzewie, na środku pustyni miało też swoje inne zalety. Ciężko było czymkolwiek zaskoczyć, daleki zasięg wzroku również stał po naszej stronie.
Więc staruszek takim był człowiekiem? Podstępnym, stary cwaniak? Bez wątpienia było to ciekawe połączenie, na które musiał uważać. Nie mógł mu pozwolić na wszystko, bo źle by się to dla chłopaka skończyło, bardzo źle. Nie dość, że został by wykorzystany na każdy możliwy sposób, to jeszcze oskubany.
-Okej, w takim razie chce zapłaty za każdym razem, gdy ten bachor mnie uderzy. Gdy ktokolwiek mnie uderzy, skoro mam być waszym workiem treningowym. Właściwie to chce dwustu ryo od każdego waszego polecenia. – uśmiechnął się delikatnie, lecz podstępnie. W tym momencie ta cała podróż zamieniała się w zwyczajne wakacje. No może prace daleko na wyjeździe, bo pomimo sporego luzu, będzie miał jakieś tam niewielkie obowiązki.
Już nie sam wzrok, a nawet refleks połączony z intuicją zawiódł chłopaka. Była to dosyć nieprzyjemna wiadomość. Nie tylko staruszek, ale i chłopak mogli go pokonać gdyby tylko mieli taką potrzebę. Niosło to za sobą spore ryzyko, ale starał się o tym nie myśleć. Bardziej dręczyła go obietnica złożona jeszcze w wiosce. Czy to wszystko było tego warte? Może powinien zabić obu? Zobaczymy, teraz nie było to takie ważne.
Złapał się prawą ręką za bolące ramię. Z pewnością był już na nim sporej wielkości siniak, ale nie bardzo mu to przeszkadzało. Nie przejmował się zbyt mocno swoim, wyglądem tym bardziej, że był on poza zasięgiem wzroku. Właściwie to niczym się nie przejmował. Był jedną z najbardziej obojętnych duszyczek, które chodziły po świecie. Tylko samo jego spojrzenie na świat było nietypowe i często komplikowało sprawę.
-Super, a to już twój limit? – odparł unosząc jedną brew do góry. Chłopak po jednym ciosie dyszał zmachany, jakby zaraz miał upaść i zemdleć ze zmęczenia. Wyszczerzył delikatnie zęby. Dobra to może zobaczymy na co stać te bramy, gdy już jest po wszystkim.
-Kogo chcesz oszukać, mnie czy jego? Nie chce mi się wierzyć, że te wielkie drzewa rosną na piasek. W każdej oazie musi być jakaś woda. – odparł nawet nie spoglądając na staruszka. Nie interesowała go jego reakcja. Kłamał czy mówił prawdę? Po której stronie była racja? Nic nie stało na przeszkodzie, by ich po prostu okraść. Zawsze pozostawała ucieczka w góry, chociaż z tą wolałby się wstrzymać.
Ruszył na wprost przed siebie. Kątem oka zerknął czy staruszek ma zamiar interweniować. Pewnie i tak nie zobaczy, kiedy się ruszy, więc czerwone ślepia wbił w brązowowłosego chłopaka. Zacisnął mocno jedną z pięści i wycelował prosto w jego twarzy, nie ukrywając z nadzieją połamania mu nosa.
0 x
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Las wielkich palm

Post autor: Hikari »

0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Ayato

Re: Las wielkich palm

Post autor: Ayato »

Staruszek miał nieco silniejsze karty przetargowe, co nie za bardzo podobało się zielonowłosemu, a nawet potwornie go irytowały. Stawianie własnego życia na szali, w tak głupiej sprawie było trochę bez sensu. Westchnął cicho i wsunął dłonie do kieszeni. Nie miał zamiaru do dalszej dyskusji, gdy znowu był na straconej pozycji. Chyba im dłużej z nimi przybywał, tym bardziej tego wszystkiego żałował. Zerknął w górę. Bezkresne niebo miało swój urok. Uśmiechnął się delikatnie, trochę bardziej jakby sam do siebie. Co planujesz okrutny losie? Pytanie na które chyba nikt nie znał odpowiedzi.
-Nie mam zamiaru Ci nic płacić. – odparł krótko, a reakcja staruszka nie bardzo go obchodziła. Równie dobrze mógł mu zagrodzić drogę do domu. Nie bardzo go to obchodziło, ale nie miał zamiaru wychodzić z tej podróży stratny. Wolał przepić wszystkie pieniądze. Przynajmniej wydałbym je na coś pożytecznego, o ile można tak nazwać alkohol. Jedni mogą, a inni nie. To zależy jak na to spojrzeć. Sięgnął do torby i wyciągnął papierosa. Oj dawno nie czuł tego zapachu. Powąchał tytoń zawinięty w biały papierek, bibułkę. Cudowny. Zapalił i zmrużył delikatnie oczy z przyjemności.
-A jakie są tego pełne możliwości? – spytał nie za bardzo ciekawy. Po prostu, skoro to co prezentował Rokuro, to były dopiero początek, to jaki był koniec tej całej potęgi wiążącej się z bramami. Mimo wszystko trzeba przyznać, że i tak brzmią ciekawie. Krótko trwałe wzmocnienie pytanie tylko jak spore by było w przypadku zielonowłosego. Czy warto? Pewnie nic nie stoi na przeszkodzie by spróbować, no może za podejściem tej dwójki. Najgorsze w tym wszystkim, było to że nawet gdyby je opanował, to nie potrafiłbym się im przeciwstawić. Beznadziejna sytuacja.
Wybuchnął śmiechem, gdy staruszek wspomniał o kuchni. Śmiech był na tyle szczery, że zaczął się dusić dymem papierosowym. To był chyba najlepszy żart, jak dziś usłyszał. Pewnie każdy inny Akimichi by się ucieszył na taką propozycję ale nie Ayato. Jadł zbyt mało, zbyt wybrednie, by to on ustalał menu. Równie dobrze mogli zerwać odrobinę kory z pobliskich drzew i podać ją na talerzach. No może to lekka przesada, ale faktycznie kuchnia zielonowłosego do zbyt obfitej nie należy. Wystarczy kawałek chleba i woda.
-Zabawne ale nie.
0 x
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Las wielkich palm

Post autor: Hikari »

0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Ayato

Re: Las wielkich palm

Post autor: Ayato »

Całe życie pod górkę, ale kogo by to obchodziło. Spotykał się z tym tak często, że miał to głęboko gdzieś. Nie było sensu użerać się z innymi ludźmi. Do niczego to nie prowadziło, a szczerze powiedziawszy tracił tylko cenny czas. Dziś chyba i tak stracił go już zbyt wiele, do tego zyskał niepotrzebnego siniaka na ramieniu. Zagwizdał cicho pod nosem, widząc jak staruszek sobie po prostu odchodzi. Może to i lepiej. Przetarł delikatnie obolałe ramię, zaciągnął się mocno papierosem. Czyli dokąd teraz? To też było dobre pytanie. Wyciągnęli go gdzieś daleko na środek niczego. Fakt było tu pięknie ale co z tego, skoro i tak nie mieszkał tu nikt interesujący. No na swój sposób staruszek z Rokuro byli tacy, ale nie aż tak jak się tego spodziewał po tym miejscu. Jedną ręką złapał się za głowę. Spojrzał w górę, a ogromną palmę. Chyba pora by wejść na górę, jeśli chciał w miarę sensownie wykorzystać pozostały mu czas.
Splunął na ziemię, papierosa wyrzucił gdzieś w pustynny piach i wziął delikatny rozbieg, bo na większy w tym trudnym terenie nie liczył. Odrobinę chakry zgromadził w stopach i dosłownie zaczął wbiegać po drzewie, przyczepiony do niego jak magnes do metalu. Przyświecał mu cel, by dostać się jak najszybciej na samą górę, póki było jeszcze w miarę jasno, by rozejrzeć się na dobrych kilka kilometrów. Nóż widelec może uda mu się zobaczyć w oddali coś ciekawego. Ciekawszego od dwójki w domku, na innym drzewie.
Na samym szczycie, czubku palmy sięgnął do torby po papierosa. Zasłonił dłońmi i podpalił. Nie czuł jakiegoś ogromnego głodu nikotynowego, ale ciekawym uczuciem było zrobić to w takim miejscu. Zaciągnął się lekko, mrużąc przy tym oczy. Jedną ręką zrobił sobie daszek nad czołem i powoli zakręcił się dookoła. No więc gdzie to byliśmy i co ciekawego mamy w okolicy?
Nazwa
Kinobori no Waza
Pieczęci
Brak
Zasięg
Na ciało
Koszt
Minimalny, nieodczuwalny
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis Kolejna z podstawowych jutsu, które potrafią wykorzystać nawet największe świeżaki spomiędzy ninja. Technika ta pozwala na odpowiednią kontrolę i kumulację chakry w z góry określonym miejscu - tu są to stopy. Dzięki temu shinobi jest w stanie poruszać się po powierzchniach pionowych, a nawet poziomych (tylko w sprzeczności z grawitacją), czyli prościej - po ścianach i sufitach, drzewach, gałęziach, i po czym tylko nam przyjdzie ochota - nie wliczając wody.
Uwaga: Odpowiednio skumulowana chakra w stopach nie wyklucza korzystania z innych technik w trakcie jej używania.
0 x
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Las wielkich palm

Post autor: Hikari »

0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Ayato

Re: Las wielkich palm

Post autor: Ayato »

Zimne powietrze na szczycie palmy było dużo wyraźniej odczuwalne. Silne podmuchy wiatru uderzały w zielonowłosego z każdej strony. Mimo to ubrany w miarę ciepło nie miał problemu z ustaniem chwilę w takich warunkach. Był nieco przyzwyczajony do chłodu, poza tym ludzie w chłodniejszych regionach żyli w dużo gorszych warunkach. Najgorsze chyba w tym wszystkim było drapanie w gardle. Zimne powietrze dostawało się do płuc wraz z dymem papierosowym i sprawiało wyraźny dyskomfort.
Mimo to chęć nacieszenia się niezwykłymi widokami była dużo silniejsza. Niby coś tak prostego, było warte do zapamiętania nawet przez kogoś takiego jak Ayato. Dzika, górska natura w oddali wręcz mówiła do niego. Góry, drzewa i wszystko inne zapraszało chłopaka do siebie. Niestety nie dziś. Było to zbyt odległe marzenie do spełnienia. Zbyt niebezpieczne do zrealizowania. Musiał pogodzić się ze swoim okrutnym losem, że był skazany na starego dziada.
Zaciągnął się dymem papierosowym. Przykucnął między liśćmi palmy. Spojrzał w kierunku domku na drzewie. No to co pora do nich wrócić? Rozejrzał się na wszystkie strony w poszukiwaniu słońca, które strasznie szybko uciekało za horyzont. Czy ten świat był, aż tak wredny, że nawet kula dająca nadzieję każdego dnia, na nowe, lepsze jutro nie chciała go oglądać. Najwyraźniej tak. Za to fałszywe odbicie już od dłuższego czasu oglądało poczynania ludzi. Księżyc, który tak mało ludzi obchodził, a mimo to był tak blisko. Zawsze czuwał nad ziemią pomimo tego, że to słońce zgarniało całą uwagę. Gdzie tu sprawiedliwość. Nie było jej, jak zawsze. Nigdy jej nie ma.
Wyrzucił spalonego peta gdzieś przed siebie. Mały śmieć zaczął powoli spadać na ziemię, by zniknąć gdzieś pod taflami piasku, otaczającego ich z każdej strony. Trochę jak morze, któremu się nie powiodła droga do spełnienia marzenia. Okrutny losy.
Zielonowłosy zaczął powoli schodzić z drzewa, tak samo jak tutaj wszedł. No może tym razem nie zbiegał, ale i tak robił to wyjątkowo szybko.
Podszedł powoli w kierunku domku który zamieszkiwało dwoje ludzi, mężczyzn którzy ściągnęli tutaj chłopaka i chcąc nie chcąc musieli się ze sobą użerać. Przynajmniej przez jakiś czas, dopóki któryś nie zrezygnuje. Jakby to było inaczej, gdy Ayato nie miał pod górkę. Był na straconej pozycji i jak bardzo nie chciał tego robić, tak musiał. Zebrał kilka monet które miał ze sobą. Dołożył do nich pieniądze, które jakiś czas temu otrzymał od staruszka, razem wyszło tysiąc pięćset ryo. Schował je w jednej sakiewce i rzucił nią o drzwi tak, by się przypadkiem nie rozsypała. Głupio byłoby teraz wszystko stracić.
-Stary… - krzyknął lecz nie warto było dokańczać. Nie miał na to siły, nie chciało mu się użerać z nim. Westchnął delikatnie. Ręce schował w kieszeni, w końcu gdzie indziej miał je trzymać. Był martw i walczył o życie. -Nie obchodzi mnie co tam robicie, po prostu masz mnie zabrać do Sabishi! – niekoniecznie dziś, niekoniecznie teraz. Po prostu chciał wrócić. Żywy. Niczego więcej nie oczekiwał od tych ludzi i nie chciał też, by oni liczyli na to samo. Nie miał zamiaru przepraszać czy błagać o pomoc. Godność, honor? Ciężko powiedzieć czy coś takiego w ogóle miał. Bardziej jakaś głupia duma i upór.
Zacisnął lekko zęby na dolnej wardze. Bał się? Nie. Po prostu niewiedza go drażniła. Nie wiedział czy umrze tutaj, czy może jednak da sobie rade. Głupio tylko było, że znowu tak krótko było dane nacieszyć się mu wolnością.
Z torby wyciągnął kolejnego papierosa i zaciągnął się jego dymem, nieco zdezorientowany. Zbyt trudno opisać jak dokładnie się czuł, bo popadał ze skrajności w skrajność. Biły się w nim różne, przeciwne do siebie uczucia.
0 x
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Las wielkich palm

Post autor: Hikari »

0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Ayato

Re: Las wielkich palm

Post autor: Ayato »

Z nieba zaczęły spadać płatki śniegu. Zabawne, bo przybył na pustynie, by przed nimi uciec, a mimo tego, te dopadły go w tak odludnym miejscu. Można powiedzieć, że przypadek bądź uznać to za niesamowity sygnał, znak. W końcu nie często się spotyka z takimi zjawiskami. Delikatnie wyciągnął dłoń przed siebie, odwróconą spodem w kierunku nieba. Poczuł jak chłodne gwiazdki stykają się z jego ciepłą skórą i prawie od razu topnieją. Zacisnął mocno pieść, aż miejscami zmienił kolor, a żył nieco uwidoczniały. Był słaby, słaby jak padający śnieg na pustyni. Nic nieznaczący i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Na świecie niestety była masa ludzi silniejszych od niego, którzy nie raz pokażą mu swoją rację. Może z ręki któregoś, kiedyś umrze, ale co z tego. Takie jest życie, takie były dzisiejsze czasy. Nie mógł być zły, ani żałować żadnej ze swoich decyzji. Najważniejsze to kroczyć wyznaczonymi przez siebie ścieżkami, słuchać się własnych zasad. W przypadku zielonowłosego – carpe diem – żyć jakby każdy dzień miał być ostatnim. Nigdy niczego nie żałować, cieszyć się z małych rzeczy. Robić to na co ma się ochotę.
Wyprostował się, głowę uniósł do góry, a pierś wypiął przed siebie. Był dumny z tego jaki jest, był dumny z tego, że jest sobą. Spojrzał na staruszka i odpowiedział mu cichym, prostym parsknięciem. Nie miał zamiaru wdawać się z nim w żadną dyskusję. Nie było w tym najmniejszego sensu. Był stary i może widział wiele to miał swoje własne zdanie o wszystkim. Możliwe, że nieco odmienne od zielonowłosego. Kogo to obchodzi. Ayato nie chciał, by ktokolwiek musiał zrozumieć chłopaka, by się z nim dogadał. Przyjaciele? Po co to komu, zwykłe kłody pod nogami, balast ciągnący nas na dno. Przywiązujemy się, stajemy się bardziej otwarci i łatwiej nas zranić, zawieść. Nie warto ufać innym, pokładać w nich bezinteresownej nadziei.
Co jeśli jest się już na dnie, nie ma się nic do stracenia? Tak jak to było właśnie z młodym Akimichim. Stoczył, się jak wielki głaz z góry i osiadł w wielkiej dolinie. Czy próba wyciągnięcia kogoś takiego z dołka nie jest niekończącą się podróżą, syzyfową pracą. Dużo łatwiej jest znowu spać na dno, wrócić do dawnych nawyków, niż je porzucić. Tak jak jest z nałogami. Łatwo w nie wpaść, ciężko wyjść. Zielonowłosy porzucił nadzieję już dawno, gdy zasypiał i budził się z widokiem kamiennych ścian przed oczyma, gdy ohydny zapach przestał drażnić jego nozdrza, a ból stał się przyjemnością. Nie widział się nigdzie indziej, nie chciał się zmienić.

Wszedł do środka zaraz za siwym mężczyzną. Drzwi zamknął za sobą. Spokojnie, nie trzaskał, nie wyżywał się na nich za nic. Zapach ciepłej zupy dotarł do chłopaka, lecz nie wywołał w nim zbyt wielkiej reakcji. Zwykłe jedzenie, może trochę zbyt mocno przyprawione. Jakoś nigdy nie patrzył na nie w jakiś wyjątkowy sposób. Może dlatego, że nie było mu dane poczuć opiekuńczej miłość matki, czy babci. Dla niego było to coś, co musiał zjeść by przeżyć, nawet gdy tego nie lubił. Kolejna walka. Nawet, gdy żołądek burczał z głodu, to zielonowłosy się tym nie przejmował. Głód mu nie przeszkadzał, przyzwyczaił się do niego. Potrafił spędzić czasem cały dzień bez jedzenia. Raz na jakiś czas, ale jednak. Ludzie czasem tak robią po prostu z lenistwa, nikt jeszcze od tego nie umarł.
Rozejrzał się dookoła za czymś do picia. Nie chciało mu się nic szukać po kubkach, garnuszkach czy innych pojemniczkach. Westchnął tylko zrezygnowany i wolnym krokiem skierował się do okna oddalonego jak najdalej od stołu przy którym urzędowali Rokuro wraz ze swoim mistrzem. Nie chciał mieć już z nimi zbyt wiele wspólnego. Musiał przeżyć z nimi kilka dni, to trudno. Otworzył okno na oścież. Bluzę nieco poprawił sobie na ramionach. Powietrze na zewnątrz było znacznie zimniejsze, ale trudno. Usiadł na parapecie, framudze czy czymkolwiek tam było wychylając nogi na zewnątrz. Pochylił się nico do przodu. Łokcie oparł na kolanach. Uśmiechnął się lekko do siebie. Widoki na zewnątrz były uspokajające. Cisza i spokój, żadnego zgiełku miasta, żadnych świateł. Padający śnieg, gwiazdy za chmurami, ciemność i błyszczący księżyc. Nawet dręczące go nocami koszmary, potrafiły odpuścić mu na takim odludziu.
0 x
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Las wielkich palm

Post autor: Hikari »



Opisz po prostu jak przeżywasz noc i te okoliczności.
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Sabishi”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość