Centrum osady

Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Centrum osady

Post autor: Asaka »

Planowali to wszystko już jakiś czas i dlatego Asaka od kilku dni się przygotowywała. Jak to się zmieniało… Kiedyś potrafiła w godzinę spakować rzeczy, ubrać się i wyjść (a potem zniknąć na kolejny rok albo i dłużej), a teraz…? Teraz najpierw ich nieobecność dogadała ze swoją macochą, później zaczęło się myślenie. Kombinowanie. Pakowanie. Co wziąć, co zostawić. Co spakować dla małej, co jej się przyda, a co będzie zbędne. Białowłosa pakowała się jak sójka za morze, ale ostatecznie jakoś się to wszystko udało. Misie Saki, jej ubranka i inne rzeczy zostały zapieczętowane w zwoju, tak jak wszelkie narzędzia, jakich Asaka używała podczas misji. Torba, zwoje… wszystko było. Tylko serca jakoś brakowało, by w końcu wziąć córkę na ręce i wyjść z domu.
Nie to, że trzeba było, bo przecież Asaka mogła się w każdej chwili rozmyślić i zostać z Saki, ale bardzo chciała kilka dni sam na sam z mężem. Ona, on… w tle jakieś pościgi i wybuchy. Kiedyś to było jej całe życie, a teraz…? Teraz życie dzieliło się na dwoje – na małego szkraba, sanadową poczwarkę, i na męża. Walki, klan i dobro rodu było teraz gdzieś zepchnięte na bok, ale wciąż było tłem dla tego wszystkiego. Bardzo ważnym tłem.
W końcu Asaka wzięła małą na ręce – z przodu Saki zawinięta na klatce piersiowej Asaki w długi szal i tak trzymana. Z tyłu wielki wachlarz na plecach. I tak w trójkę udali się do Seiyamy, ale najpierw odwiedzili dom rodzinny Asaki, żeby tam maluszka zostawić. Saki nie wyglądała na bardzo przejętą tym, że jej rodzice gdzieś ją zostawiają, bo i zapewne do niej jeszcze nie dotarło, zbyt przejęta zresztą była nowym otoczeniem. No i nie za wiele rozumiała – praktycznie nic. Ale białowłosa wiedziała, że zostawia córkę w dobrych rękach – bo w końcu i jej własnych rodziców. A że Minako już dawno zrezygnowała z misji no to… mogła się zająć wnuczką i robiła to z miłą chęcią. Kilka dni. To ma być tylko kilka dni. Złotooka ucałowała córkę na pożegnanie, jej matka życzyła im powodzenia i… Asaka mało się tam nie rozpłakała i nie rozmyśliła (znowu), musząc zostawić Saki. Nie.. nie musiała, ale… Ach, nie było sensu do tego wracać.
W końcu się pożegnali i Asaka z Shikaruiem zniknęli w uliczkach miasta. Białowłosa musiała aż do Sanady przylgnąć, w nosie mając to, że nie wypadało tak sobie czułości okazywać. Potrzebowała teraz otuchy i bliskości, więc złapała się go pod ramię i przycisnęła najbliżej jak się da, starając się opanować emocje. Co innego szybka i prosta misja, a co innego coś, co planowali tak, żeby w końcu się we dwoje rozerwać i zrobić to, do czego oboje się nadają. Musieli się przespacerować powoli uliczkami, żeby białowłosa się uspokoiła. Milczała zresztą przez jakiś czas, ale w końcu się otrząsnęła i zainteresowała tym, co sprzedawcy mieli w swoich straganach. A gdy Shikarui oznajmił, że potrzebuje iść na zakupy przed misją, to nawet nie kręciła nosem, a wiedziała doskonale ile godzin potrafił na to przetracić.
Tak i znaleźli się przed znajomym Asace krawcem, bo u tego samego człowieka jeszcze jako panna odbierała suknie na sztukę, w której grała, a później ten sam krawiec szył jej dwanaście kimon na ślub. A teraz… zastanawiała się co Shikarui znowu wymyślił. Gdy więc on wszedł do środka, Asaka oparła się plecami (i wachlarzem) o ścianę budynku i zaczęła się przyglądać uliczce. A następnie bawić się obrączką, jaką nosiła na palcu od prawie roku – od czasu ich trzeciej rocznicy ślubu, bo taki prezent im zafundowała. I w końcu się doczekała.
Aż się wyprostowała, widząc męża w drzwiach warsztatu, i przestała się opierać o ścianę. Zlustrowała go od góry do dołu, a potem z powrotem… i zagwizdała tak jak damie nie wypada. Pokiwała też z uznaniem głową.
- No no… Ale się pan wystroił na misję. Będę się gapić na ciebie zamiast walczyć z przeciwnikiem – pół żartem pół serio, ale oznaczało to ni mniej ni więcej, że się Asace podobało. - Powinieneś tak częściej – stwierdziła jeszcze i uśmiechnęła się do niego. Sama wyglądała… Jak to ona na misji. Stylowo, ale wygodnie. No i w jej kolorystyce. Włosy tym razem miała splecione przy skroniach w warkoczyki przy skórze i spięte w wysoki kucyk.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Centrum osady

Post autor: Shikarui »

Gdzie był ten wstyd i niepewność? Gdzie zostawił swoją niepozorność i zakrywanie pewnych części ciała? Bandaże już go nie zdobiły. Teraz jedynymi ozdobami były przyjemne materiały. Szata miała tylko zdobić człowieka - być dodatkiem. I czarnowłosy sumiennie pracował, żeby tak się właśnie stało. Kiedyś nawet usiadł dzielnie przed toaletka Asaki i... aaach. Lepiej tego nie przywoływać w tym momencie. To była jedna wielka tragedia, po której czarnowłosy dowiedział się, że nie potrzeba mu zupełnie niczego z tamtych... rzeczy. A te "tamte" rzeczy też przecież potrafił Asace kupować. Tylko że wtedy albo pytał Asakę wprost, czego by potrzebowała, albo prosił sprzedawczynię, żeby coś dopasowała, bo chociaż z ciekawości czasem pytał białowłosej, co tam czarowała przed lustrem, to zdecydowanie stanowiło to dla niego czarną magię. Ileż można było zasłaniać się wstydem, kiedy miało się przy sobie kogoś, kto dodawał ci pewności siebie?
- Wrócimy do niej, zanim się obejrzysz. - Zapewnił ją, kiedy Asaka niemalże się rozmyśliła, żeby zostawić małą. Nikomu innemu chyba dziecka by nie powierzył. W niczyich rękach nie byłby o nie taki spokojny. A jednak - i jego dręczył niepokój. Bo co jeśli. Może coś się wydarzy nieprzewidzianego. Może Saki coś się stanie. Albo będzie tęsknić? Nie ważne, że ona jeszcze niewiele rozumiała i po prostu cieszyła się ze wszystkiego. Z całego świata, zwłaszcza rzeczy zupełnie nowych. To irracjonalne, ale nic na to nie poradzisz. Ten strach jest i gdzieś tam uciska. Przeszkadza. Za to wędrowanie ramię przy ramieniu przez uliczkę miasta było doskonałym lekarstwem na te uczucia. Pozamiatasz je pod dywan i kiedy już rozpocznie się zamieszanie, nawet nie zauważysz, kiedy ten niepokój podeptasz. Zapomnisz o nim. Nadal nie potrafił jednak nazwać matki Asaki mamą.
- To nie na misję tylko zachęta do tego, żebyś to ze mnie ściągnęła. - Przesunął dłonią po bicepsie, przygładzając przyjemnie lekki materiał. Doskonały na tę pogodę. - Wypada założyć zbroję, kiedy coś wybierzemy. - Albo coś znajdziemy. Dla ninja zawsze było coś do roboty, zwłaszcza takich ninja. Asaka była naprawdę całkiem dobrze znana w tym mieście i to nie tylko za swój niebanalny wygląd. Stanowiła prawdziwą piękność, za którą się tutaj oglądano, była jak egzotyczny kwiat wyrwany z mroźnego wschodu. I to tylko jego. Ciekawe, ilu wiedziało, że tak naprawdę nikt jej z Cesarstwa nie porywał ani ona sama z niego nie uciekła. - Przedziwne uczucie. Mógłbym przywyknąć, ale do spojrzeń ludzi już nie. - Uniósł przed siebie rękę, by na nią spojrzeć, potem spojrzał w dół, na samą kreację, wyciągając jedną nogę w przód. Chyba każdy znał to uczucie, kiedy nagle ubierał coś, co kompletnie gryzło się z dotychczasowym stylem. Shikarui chyba nigdy nie miał na sobie czegokolwiek czerwonego. Tak czerwonego. Czerwonego w... takiej ilości.
Schylił się po łuk i kołczan, by założyć go na plecy, tak jak i po kolei wszystko pozostałe. Podopinał sprzążki i upewnił się, że jest mu wygodnie i wszystko ma pod ręką jak bogowie przykazali.
- Lepiej, żebyś patrzyła na mnie niż innych mężczyzn. - Właśnie, nie musi walczyć, wystarczyło, że poświęcać mu pełną uwagę, a wtedy on będzie niczym ten prawdziwy rycerz na białym koniu w... czerwonej zbroi? I... z całą pewnością ze szlachetnymi pobudkami serca. Jak to, no wiadomo, RYCERZ. Ciężko powiedzieć, żeby mówił to tylko zadziornie, ale też nie było to poważne, raczej się droczył. Miał naprawdę bardzo dobry humor. Niech bogowie zlitują się nad tym, kto postanowi ten nastrój zepsuć.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Centrum osady

Post autor: Asaka »

Shikarui był pełen sprzeczności. Wstyd i niepewność, chowanie swojego ciała przed wzrokiem obcych, skrywanie się w cieniach. Kiedyś tak bardzo nie lubił, gdy ktoś mu się przyglądał i Asaka cieszyła się, gdy jej powiedział, że ona może to robić. A przecież było na czym zawiesić oko – zawsze było. Jak był szczuplejszy i później, gdy przybrał tych mięśni. A była to sprzeczność, bo nie lubił się pokazywać innym i jednocześnie… w przeszłości robił co robił. Białowłosa tego nie rozumiała, ale nawet do końca nie próbowała, bo wiedziała, że nie da rady tego pojąć bez pomocy męża, a on niezbyt skwapliwie do tamtych tematów wracał. A i ona też niespecjalnie, więc wolała to zostawić tak jak było. Tym bardziej, że miała świadomość iż Shiki kiedyś był bardzo rozchwianym człowiekiem i głównie chodziło o jego nieskładne myśli, których nawet nie potrafił odpowiednio nazwać. A teraz… Ach, teraz to był zupełnie inny człowiek!
- Tęsknota wcale nie przyspiesza upływu czasu – mruknęła w odpowiedzi kiedy jeszcze tak szli. Nie, było wręcz przeciwnie! Wtedy odliczasz każdą sekundę… i Asaka złapała się na tym, że już odlicza do momentu powrotu do domu, do małych rączek Saki i jej dziecięcego śmiechu. A jeszcze wcale nigdzie nie wyruszyli. Nie chciała jednak wyjść na słabą i miękką, nie chciała się teraz wycofać. Co prawda babcia wcale by na pewno nie narzekała, ani nie mówiła na nią złego słowa – wręcz przeciwnie, ale nie chciała taka wyjść sama przed sobą. A babcia, bo i Asaka przestawała swoją macochę nazywać mamą, a zaczynała coraz częściej mówić o jej babcia. A o swoim ojcu – dziadek. Śmieszne uczucie dla niej i dla nich pewnie też.
- Jak chcesz mnie do tego zachęcić, to załóż coś brzydkiego, wtedy zrobię to na pewno szybciej – nie żeby Asaka w ogóle potrzebowała jakąkolwiek zachętę, ale skoro już rozmowa poszła w tak absurdalnym kierunku to jakoś trzeba było odpowiedzieć. Zreszta były chwile na to odpowiednie i nie – bo od tego się ludzie różnili od zwierząt, że mogli nad sobą panować. Nad swoimi pragnieniami i potrzebami w większości również. No a teraz na pewno nie zamierzała z niego niczego ściągać. Tym bardziej, że faktycznie wypadałoby się odpowiednio ubrać, jak już coś wybiorą – no i zależy co wybiorą, bo i ona na razie była tylko w ubraniach.
- Przedziwne? Dobrze ci w czerwieni, pasuje ci do włosów – zawsze to powtarzała no i Shiki nosił te akcenty – jak czerwone wstążki we włosach, pasujące do tego, co nosiła ona. A Asaka nawet teraz włosy zebrane miała czerwoną tasiemką. - A co jest złego w spojrzeniach ludzi? – pogapią się na kogoś kto przykuwa wzrok swoją urodą, a później zapomną. Zresztą i tak to ludzie robili i Shiki nie miał na to wpływu. Gapili się, gdy nosił bandaże i gapili się później, bo był zwyczajnie przystojny i na takie ciało skryte pod ubraniami miło było zawiesić oko.
- W ten sposób patrzę tylko na ciebie – to było chyba jasne i ogólnie mieli jasność, bo temat przewinął się ze dwa razy i dwa razy się Asaka zirytowała, bo nie chciała być z nikim innym, tylko z Shikim. I chciała, by działało to w obie strony.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Centrum osady

Post autor: Shikarui »

Tęsknota nie przyśpieszała upływu czasu, ale akcja już jak najbardziej! Ostatnim, o czym będzie myśleć Asaka to o tym, czy na pewno wszystko spakowała swojej córeczce, kiedy adrenalina skoczy wysoko. I kiedy tej córeczki obok nie będzie. Czarnowłosy nawet mimo swoich obaw czasu przeszłego nie mógł spędzić tego całego czasu w domu. Zastój był dobry, pozwalał oderwać się od tego, co przynosiło ból, zmartwienia i nędzę przed oczy i na dłonie. Odkładała się zapasami energii, której potrzebował by wypełniać te najtrudniejsze zadania człowieczeństwa - kontaktowanie się z ludźmi. Gdy nie krzywisz się i nie marudzisz w głowie na każde ich dotkniecie cię, tylko stajesz na wysokości zadania i zamiast milczeć - nawet mówisz. Asaka wykonała kawał dobrej roboty wychowując zarówno małą jak i... swoje męża. Jeszcze większą robotę odwaliła siedząc tyle czasu w domu. Mówił, że podziwia ją za mądrość, prawda? Mówił też, że podziwia ją za wszystko, co zrobiła dla nich. Była przecież wzorem, który można było naśladować, brać przykład zarówno z rodzinnego oddania jak i tego politycznego. Chwilowa rezygnacja z zajęć ninja była całkowicie zrozumiała i lider nawet słówkiem nie pisnął, że na rok stracił bardzo dobrą kunoichi. Świat sobie poradził z ich większą nieobecnością, jak widać, nic przez ten czas nie planowało runąć w dół. Co najwyżej nadszarpnęły się nerwy, kiedy trzeba było w końcu oderwać się od domu i wrócić do starych czasów. Jednocześnie te właśnie stare czasy ciągnęły i wołały do siebie.
- Jest w tym racja. Ja jednak wolę rozbierać cię z ładnych kimon, nie ze szmat. I to ładne kimono jest większą zachętą. - Pozwolił sobie na taką śmiałość w miejscu publicznym tylko dlatego, że uliczka była pusta i nikogo nie było wokół. Jedynie krawiec za zamkniętymi drzwiami, a otoczeni przez szumy wokół, gwar żyjącego miasta, raczej nie wysławiali się też na całe gardło. Nie musieli - byli wystarczająco blisko siebie. Po dopięciu wszystkiego i poukładaniu wyciągnął do Asaki rękę i ruszyli razem w kierunku tablicy ogłoszeniowej, żeby zerknąć najpierw tam, czy nie ma jakiegoś wyzwania idealnego na ich aktualne potrzeby. A potrzeby te wiązały się z mocnym niedosytem adrenaliny - zwłaszcza w przypadku Asaki. Jedni chodzili na balety, inni mordować ludzi. Ucałował białowłosą w policzek, zanim wyszli na główną ulicę, kiedy powiedziała, że tak patrzy tylko na niego. Mógł tego zdania słuchać w kółko i nigdy mu się nie znudzi. Zawsze brzmiało tak samo wspaniale i rozświetlało jego jakże delikatne serduszko. Może z tym delikatnym to przesada, ale rozświetlało elegancko!
- Kiedy ludzie na ciebie patrzą, ciężej coś ukryć. Kiedy nie patrzą, bardzo łatwo ich oszukać. - A przecież Shikarui zawsze miał coś do ukrycia. Głównie to samego siebie. Swoje motywy i motywacje. Swoje zwichrowane zamiary. Przed Asaką nie musiał, ale przed obcymi? To już jak najbardziej! Dlatego to było dobre, gdy wzrok kierował się właśnie na nią, nie na niego. Dlatego mu to pasowało. Mógł w spokoju robić swoje - kalkulować. Albo właśnie myśleć o niczym, po prostu być.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Centrum osady

Post autor: Asaka »

Akcja wypłukiwała z głowy wiele zbędnych na dany moment myśli. Rzecz polegała na tym, że ta nie trwała zwykle długo. Nie było się napiętym i w środku zamieszania od rana do… rana. Nim przychodziło do akcji trzeba było… poczekać. Znaleźć ją i złapać. Więc poza nią było cholernie dużo czasu na tęsknotę, a czas ten niemiłosiernie mógł się dłużyć. Tak przynajmniej wydawało się w tym momencie Asace, ale co będzie za godzinę czy dwie… Tego już przecież nie wiedziała.
Tak naprawdę rezygnacja z czynnej służby rodowi na rzecz wychowywania potomstwa i rodziny nie było dla Asaki żadną trudną decyzją. Całe swoje życie sądziła, że zrobi to w ostateczności, a gdy przyszło co do czego, to nawet się nie zawahała. Cała reszta… Wyszła naturalnie. Pewnych rzeczy robić nie można było, gdy miało się takie malutkie dziecko, które nie jest w stanie zjeść nawet żadnej papki. Saki jednak rosła i teraz powoli była w stanie przyjąć w siebie inny pokarm, więc nie było strachu z zostawieniem ją pod opieką doświadczonej osoby, jak jej macocha, która sama wychowała dwójkę własnych dzieci. Zresztą ta rezygnacja nie miała być na stałe i akurat to nawet jej przez myśl nie przeszło. Siedzenie w domu przez bity rok nie okazało się takie trudne – trudniejszy był powrót do poprzedniej formy, zrzucenie zbędnych kilogramów, które były skutkiem ubocznym ciąży. No i… psychiczne nastawienie do tego, że trzeba zostawić dziecko same w domu. Nie same-same, ale same – bez rodziców.
- Aaaaa… A to zupełnie inna sprawa! – wyraźnie się ożywiła tą rozmową, nie zwracając większej uwagi na to, że są w miejscu publicznym. Może dlatego, że Shikarui sam zaczął, może dlatego, że nie widziała w pobliżu nikogo, kto mógłby sobie o nich coś złego pomyśleć, ani kogo mogliby zgorszyć. - Jak tak stawiasz sprawę, to ja też tak wolę – ta… ładne kimona. Obecnie Asaka w takowym nie była, bo kto to widział w kimonie wyruszać w podróż i to taką, która może zakończyć się walką? Zawsze podziwiała te wszystkie panienki walczące w kimonkach. Nie był to prawdziwy podziw. Było to niedowierzanie i za każdym razem złotooka zastanawiała się kiedy taka paniusia wywali się na ten swój głupi ryj.
Uśmiechnęła się na tego niespodziewanego buziaka i mocniej złapała go za rękę, kiedy wyszli już z uliczki, żeby skierować się na tę główną, prowadzącą do samego serca Seiyamy. Celem był urokliwy placyk i tablica ogłoszeń, bo to tam zamierzali rozpocząć rozglądanie się za robotą dla siebie.
- Najciemniej zawsze jest pod światłem świecy, bo nie spodziewasz się tego, co jest ukryte na widoku. Zawsze ci to mówiłam – to była prawda, już to kiedyś mówiła. Pewnie z kilka dobrych razy.
W końcu dotarli do celu swojej krótkiej wędrówki i mogli spojrzeć na tablicę. Pytanie czy w ogóle znajdowało się tam coś ciekawego dla ich dwójki.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Centrum osady

Post autor: Natsume Yuki »

0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Centrum osady

Post autor: Shikarui »

Jedno oko spoczywało na Asace, kiedy wychodzili z uliczki na główną ulicę, ale wystarczyło na głównej ulicy się znaleźć, by jego głowa odwróciła się od pięknej żony i skierowała na wszystko co poza nią. Oto i Daishi w pełni rozkwitu - opływająca wiosenną łuną, która uderzała w płuca świeżością swoich zapachów. Te wonie były o wiele przyjemniejsze poza miastem - nad jeziorem w ich domu, gdzie kwitły wszystkie te piękne kwiaty sadzone przez Asakę. Shikarui zawsze miał czas, żeby na nie popatrzeć. Miał zazwyczaj czas na wszystko, czego pragnął - teraz, gdy razem zdobyli przyjemnie ciepłą posadę całkiem blisko szczytu. Byli Sentokimi. Nie uganiali się za byle złamanym ryo, bo ich zlecenia były bardzo godziwie płatne. Należeli do tych, którzy potrafili pójść do sklepu tylko po to, by kupić pięćdziesiąt notek wybuchowych - po co? Bo może się przyda? I leżały potem, jak cenne skarby, pluszak dla dziecka, który pan domu Sanada przytulał do swojego policzka niby małe dziecko. Więc i kontemplacja wiosny znalazła się we wcale nie tak napiętym grafiku - a już na pewno nie przez sprawy ninja. Ten grafik został napięty przez zadziwiająco ludzką sprawę - bo obecność dziecka. Tym razem oko barwy ametysty nie rozgadało się jednak za tym szałaputem z jego krwi i kości, nie szukało też piękna Panienki Wiosny, co swoją spódnicą zamiatała ulice miasteczka i zawiewała podmuchami kimona pań i panienek, które się przechadzały porankiem pod parasolkami. Tym razem to te panie, panienki, panowie i panicze byli obiektami jego zainteresowania. Mógł się czuć bezpiecznie w Daishi, ale czy to oznaczało, że Daishi ufał? Spoglądał, czy coś się zmieniło. Czy cokolwiek zmieniało się w twarzach, kiedy szedł obok żony w bardzo przyciemnionym stroju, a obok on - w tej czerwieni. Czekał na to, co zawsze można było przeoczyć - jedną, jedyną strzałę, której świst by zaginął w całym tym tłumie. Mimo to nie był napięty. Przyglądanie się ludziom w ich najbardziej codziennych i banalnych sprawach było jego zupełną normą.
- Chcę się ubierać pięknie specjalnie dla ciebie. - Proste! Przecież prezenty wyglądały o wiele lepiej, kiedy dostawało się je w ślicznych opakowaniach. Choć czasem wtedy rzeczywiście był lekki żal w niszczeniu wysiłku, który ktoś w to pakowanie włożył. - Wystarczy mi uwaga złapana od osób takich jak Ichirou i Seinaru. Nie jest z tym łatwo... - Ci to go zawsze mieli na oku. Bo przecież coś pan Sanada mógł odpierdolić w każdej chwili. I mieli rację. W swoim umiłowaniu do ładu i spokoju bardzo niezdrowo pokochał się z chaosem. Ta nieznośna potrzeba zmiany i poprawy prowadziła często do burzenia. Burzenie zaś prowadziło częstokroć do powstawania płomieni, które miały oczyścić ziemię. Na oczyszczonej ziemi dopiero można było stawiać cokolwiek na nowo. Zajmować się plonami, z którymi tak dzielnie walczyli prości ludzie.
Jego wzrok automatycznie skupił się na dziadku, który siedział nieopodal. Jakoś tak to jest, że niektórzy przyciągali spojrzenia. Mieli w sobie coś magnetycznego, że automatycznie do nich lgnąłeś. Shiakrui rzadko opierał się temu uczuciu. Lubił poznawać ludzi, którzy wysyłali od siebie impuls sprawiający, że poznać ich chciał. Jakoś tak się złożyło, że ludzie starsi budzili w nim pozytywne skojarzenia. Nie widział w nich takiej skłonności do mordu i gniewu jak u osób młodszych, własnych rówieśników. Byli słabsi - można było się mniej ich obawiać. Czarnowłosy uśmiechnął się w jego kierunku i pokłonił płytko. Biedaczyna się zakrztusił, a Shikiemu przeszło przez myśl, że była to jakaś dziwna reakcja na jego osobę.
- Jaki ładny karwasz. - Odezwał się cicho do Asaki, spoglądając na starca i jego niezwykłą własność bez większego wstydu i zażenowania. - Znalazłaś coś? - Kiedyś tylko ona czytała tablice ogłoszeń. Kiedyś on udawał, że czytał. Teraz akurat nie czytał tylko dlatego, że staruszek jego uwagę przyciągnął.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Centrum osady

Post autor: Asaka »

Lubiła klimat Daishi, lubiła pogodę jaka tutaj bywała, widoki rozpościerające się tak z samej Seiyamy, jak i z innych miejsc. Kraina gór i jezior – tym było Daishi. Chłodem przez większą część roku, śniegiem na szczytach nawet latem. Ale też ciepłem, bo w letnie miesiące wcale tak zimno nie było. Lubiła tę dziką naturę, jaka otulała prowincję; tak we florze, jak w faunie, bo nie trzeba się było wcale głęboko zapuszczać w las, by natknąć się na nieudomowione zwierzęta. Wilki, niedźwiedzie, jelenie. Całkiem niemała gromada, to i łowców było w Daishi sporo. Łuczników. I nie dziwne, że właśnie stąd Shikarui zdobył swój piękny łuk, jego chlubę. Wspaniały prezent ślubny dla kogoś, kto byłby w stanie go docenić.
Białowłosa lubiła też wiosnę. Ten specyficzny czas, w trakcie którego nie było już aż tak zimno, rośliny się obudzą i było tak naprawdę całkiem blisko do lata. Wszystko wtedy zaczynało kwitnąć. Pachnieć. Nęcić. Jak te płatki sakury, a centrum osady było nimi wręcz udekorowane. Piękne różowe drzewa i piękny różowy dywan pod stopami. Asaka nie zamierzała nic kontemplować, a po prostu zauważyła to, jak pięknie jest – a mogło jej to umknąć, bo ostatnio mało opuszczała tereny ich domu.
- Bardzo mnie to cieszy – bo cieszyło – to, że chciał się stroić dla niej, a nie dla nikogo innego. To, że nadal myślał o niej, a nie szukał odskoczni od codzienności jaką była. Że mu nie spowszedniała, a nadal chciał się jej podobać i się o to starał. A lata przecież mijały. Shikarui miał naprawdę iście łabędzią naturę – ale i sama Koseki też. - Byłeś niegrzeczny, to uwagę złapałeś – odpowiedziała mu i zaczęła się przyglądać tablicy. Niegrzeczny to niedopowiedzenie roku. Był na tyle niegrzeczny i tak mu zaczęło wtedy odbijać, że Asaka nie wiedziła co robić i mu przyłożyła z liścia w twarz, żeby się opamiętał. Ważne, że podziałało – a to, że musiała to później odchorować to inna sprawa.
Teraz zaś nie rozglądała się po ludziach, a wlepiła oczy w tablicę i te ogłoszenia do niej przyczepione. Przeglądała je niespiesznie, najpierw te z dołu, a potem musiała sobie stanąć na paluszkach, żeby dojrzeć te wyżej. Przymrużyła oczy, czytając w skupieniu i nawet pomogła sobie palcem, jadąc nim w powietrzu, jakby mentalnie wykreślając kolejne wiadomości – bo żadna nie była dla nich. W końcu stanęła na stopach normalnie i westchnęła.
- Co, jaki karwasz? – odwróciła wzrok od tablicy i nawet odsunęła się o krok, wyraźnie tracąc zainteresowanie tablicą, i teraz wzrok skupiła na profilu męża. O jakim karwaszu on teraz mówił? - Nic tu nie ma. Same jakieś bzdety w stylu przynieś paczkę od tego do tamtego, albo znajdź złodzieja i zrób z nim porządek. Trzeba będzie poszukać gdzieś indziej. Może w Siedzibie Władzy będą mieli na boku coś dla Sentokich – zastanawiała się w sumie na głos, licząc na to, że jak usłyszy swój słodki głosik to jakoś ją natchnie. Dopiero teraz, gdy odsunęli się od tablicy, białowłosa pobieżnie rozejrzała się po otoczeniu. Ludzi w centrum jak zwykle było sporo.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Naoki
Gracz nieobecny
Posty: 669
Rejestracja: 5 sty 2019, o 21:44
Wiek postaci: 22
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Zielonowłosy młodzieniec, przeciętnego wzrostu.
GG/Discord: Abur#4841

Re: Centrum osady

Post autor: Naoki »

Rozmowa w niedużej knajpce, nie była łatwa. W końcu Naoki za wiele nie wiedział o świecie handlu i tego jakie zasady w nim panują. Jednak czy to mogło go powstrzymać jakoś od działania, by w pewnym stopniu pomóc poszkodowanym osobą? Raczej w znaczącym stopniu tak, ale zostawienie tego tak po prostu, byłoby nieodpowiednie, jeżeli zaoferował pomoc, to musiał coś wymyślić. Najprostszą rzeczą, jaką mógł zrobić była próba rozmowy, dowiedzenia się, czego tak na prawdę, chce tamten mężczyzna i dlaczego to robi. Bądź pójście do siedziby władzy i dowiedzenie się o nim czegoś więcej, z nieco innych źródeł, ale druga opcja wydawała się nieco cięższa do zrealizowania.
- Nie wiem zbyt wiele o handlu i jak on działa. Jednak coś takiego nigdy nie powinno się dziać. - powiedział, nieco zrezygnowany, spoglądając swym ciepłym wzrokiem na mężczyzn,e z którym rozmawiał. Samemu nadal zastanawiając się nad działaniem, jakiego powinien się podjąć, by wszystko skończyło się dobrze.
- Teoretycznie, mógłbym zatrudnić wszystkie poszkodowane osoby u siebie w karczmie. W ten sposób złagodziłbym chociaż skutki jego działania, ale nadal mógłby robić dalej to samo. - powiedział, cicho zastanawiając się co tutaj będzie najlepszym wyjściem. Gdzie no, nie miał zielonego pomysłu co powinien zrobić. W końcu, jednak ostrożnie podniósł się ze swojego miejsca.
- Mam chyba pomysł. Chodźmy do niego. - dopowiedział, lekko się uśmiechając. Nawet dla niego to nie był wyjątkowo dobry pomysł, ale dalsze zastanawianie się, raczej nie miało większego sensu. W końcu przy bezpośredniej konfrontacji, będzie łatwiej dowiedzieć się, dlaczego tak to wszystko wygląda i w jaki sposób to poprawić.
0 x
Wszystko co powiem, może być głupie i nikt nie ma prawa, użyć tego przeciwko mnie. Obrazek
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Centrum osady

Post autor: Natsume Yuki »

0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Centrum osady

Post autor: Shikarui »

Niegrzeczny - rzeczywiście bardzo ładne niedopowiedzenie. Czy jednak Shikarui żałował? Żałował tylko tego, że nie zrobił tego lepiej, a Ichirou okazał się mieć oczy dookoła głowy. Wspomnienie demona z perspektywy czasu i tego, jak zgrabnie udało się pozbyć jego największego problemu życia, jego błędu, napełniały go przyjemnym odczuciem ciepła i rozluźnienia. Powodowały uśmiech na ustach, który pojawił się i tym razem. Taki łagodny, jakby właśnie w jego świecie kreowała się łąka pełna stokrotek i maków. Maków? Maki tam pasowały. Czerwone. Czerwone maki nad wartką rzeką. Czerwona była i krew. Niewiele brakowało, by czerwieniło się i słońce jak i niebo. Pewnie nigdy nie dane będzie mu w pełni zrozumieć, dlaczego Asaka tak przeżywała moment, w którym musiała podnieść na niego rękę, by wszystkie kolory przestały się czerwienić. Zapominał o tym wydarzeniu i tylko białowłosa pamiętała i przez długi czas potrafiła z bólem o tym wspominać. Z wyrzutem dla samej siebie. Wiedział - to wychowanie. Ale wychowanie nie wzbudzało tak silnych emocji. To sięgało głębiej, do korzeni, w których tkwiła tak mocne poczucie człowieczej dumy, że przecięcie go w korzeniach wobec osoby, którą tak kochasz, było nie do przyjęcia. Drastyczne wydarzenia wymagały zdecydowanych metod i środków. Przebieranie w nich, kiedy były najprostszą drogą do celu, nie miało sensu.
Asaka lubiła dużo mówić, nawet jeśli to, co mówiła miało tyle sensu, że w sumie nie trzeba było w ogóle tego mówić. Kapitan oczywistość - ot co. Dla niektórych najbardziej denerwująca rzecz na świecie, a dla Shikaruiego rzecz przyjemna. Bo lubił jej słuchać. I wszystkich myśli, które wylewała, jakby sama rzeczywiście chciała się upewnić w tym, że to, co myśli, to poprawna droga do celu, w którym podążali. Lubił to, bo zazwyczaj nie musiał nawet odpowiadać. Niekiedy wystarczyło skinąć głową. Dopytać, jeśli galopowała gdzieś, gdzie już za nią nie nadążał - oo, to też się zdarzało! Tak samo było tutaj - skinął głową lekko. Dla osób postronnych mogłoby to wyglądać tak, jakby jej nie słuchał i kiwał twierdząco tylko po to, by się od niego odczepiła i dała mu święty spokój. Nic bardziej mylnego.
- Ten, który do nas idzie. - Czarnowłosy oderwał wzrok od karwasza, by skierować lawendowe oko na nieznajomego. Zwrócona sobie uwaga najwyraźniej miała potoczyć dalszy krąg opowieści. Dobrze? Źle? Bogowie zazwyczaj nie podtykają ci pod nos możliwości, jeśli nie chcą, byś je wykorzystał... w jakikolwiek sposób. Starzy ludzie zazwyczaj posiadali niesamowicie wiele do przekazania. Czarnowłosy raz wspomniał, że żałuje, ze nie miał okazji zapoznać się z dziadkami Asaki. To musieli być naprawdę fantastyczni ludzie, którzy wychowali jej rodziców. I z całą pewnością teraz czuwali nad ich domem.
- Czas i ochota zależą od tego, jakie to zlecenie. - Poniekąd zobowiązani byli pomagać mieszkańcom, poniekąd to były przecież obowiązki ninja, ale poniekąd też ciężko było chyba wymagać, żeby każdy ninja uganiał się za jakimiś kotami. Chociaż czarnowłosy jakoś nie sądził, żeby to właśnie był ten problem. Spotkał już z Asaką mnóstwo dziwolągów, więc niewiele by go potrafiło zdziwić - nawet to, że ktoś chce wywalić całkiem niezłą porcję ryo za znalezienie mruczka spod jedynki. - Sanada Shikarui i moja żona, Asaka, Sentoki rodu Kousekich. - Przedstawił siebie i następnie wskazał na swoją małżonkę. Staruszek wcale nie wyglądał tak, jakby to miały być ostatnie lata jego życia. Wręcz przeciwnie - wyglądał na takiego, który przeżyłby własne dzieci, a wnuki na niego psioczą, że umrzeć nie chce i spadku im zostawić. - W ten spokój musiała się wedrzeć silna burza, że potrzeba aż dwóch ninja na jej zaradzenie. - Uśmiechnął się w stronę mężczyzny, całkowicie celowo najpierw wspominając o ich rangach, a potem o tym, że jest ich dwoje. Zawsze to więcej pieniędzy, Shikarui nigdy nie był wspaniałomyślny i rozliczał się co do grosza... choć ostatnio nawet nie chciał wynagrodzenia za pomoc tamtemu dzieciakowi, z którym mieli do czynienia. Priorytety się zmieniał, a i on... jakoś się roztapiał. Gorączka złota, kiedy już spoczywał na całej górze z tak wspaniałymi skarbami, nie była już tak paląca. Ostygła. Patrzył na świat inaczej, więc i priorytety się pozmieniały. Miał teraz ważniejsze rzeczy do troszczenia się niż sam pieniądz, który sam wpływał, gdy włożył już tyle pracy w to wszystko. I nadal wkładał - żeby nie było wątpliwości.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Centrum osady

Post autor: Asaka »

Ostatnie, czego chciała, to podnosić rękę na męża – a rękę miała przecież ciężką. Shikarui nie był jednak jej przeciwnikiem, a sojusznikiem, partnerem, towarzyszem – w każdym znaczeniu tych słów i jego krzywdy nie chciała. A jednak w tamtym momencie nie widziała żadnej innej opcji tego, co mogłaby zrobić i z prostego równania – którego nawet nie spróbowała rozwikłać, po prostu zadziałała impulsywnie i instynktownie. Wychowanie wychowaniem; zrobisz coś, pobiczujesz się, poczujesz wstyd i zapomnisz. Ale tego zapomnieć nie potrafiła… nawet jeśli Shikarui jej wybaczył (twierdził, że nie było czego i że dobrze zrobiła) i wcale nie był na nią zły. Ona na siebie była.
Nie musiał odpowiadać, bo na niego patrzyła i widziała te skinięcia głową. Jej to wystarczało. Przyzwyczaiła się już do milczenia Shikiego, ale również z radością podchodziła do tego, że stopniowo z czasem się otwierał i mówił coraz więcej i coraz częściej.. Dorastał – prawie jak dziecko, tylko dzieckiem nie był i szło mu to zdecydowanie dłużej niż takiemu dzieciaczkowi.
Nie zdążyła swoich wypowiedzianych na głos myśli wprowadzić w czyny. Zmarszczyła ciemne brwi, no bo hej – jak to karwasz do nich idzie. Podążyła na jednookim spojrzeniem męża i wtedy dopiero zwróciła uwagę na dziadka, który się do nich zbliżał – zaskakująco szybko jak na to, że… utkał? Chyba utykał. Zdziwić też się do końca nie zdążyła.
- Nic nie szkodzi – odpowiedziała szybko, trochę automatycznie, ale tak w istocie było – nic się przecież nie stało. I świat się nie zawali dlatego, że poświęcą minutę czy dwie nieznajomemu, który ich zaczepił w samym sercu Seiyamy. Może to był tylko mały przystanek dla nabrania oddechu i pomysłu na sytuację, bo przecież zamierzali pójść do Siedziby Władzy i zobaczyć, czy nie mają dla nich jakiegoś adekwatnego zadania. A może Los znowu bawił się ich kosztem i przygotował dla nich coś zupełnie innego. Jakkolwiek miało być, Asaka nie miała nic przeciwko temu, by się zatrzymać tutaj w centrum chwilę dłużej – tym bardziej, że już zweryfikowała, że na tablicy nic ciekawego dla nich nie ma.
Skłoniła głowę, kiedy czarnowłosy ich przedstawił – a konkretniej to gdy doszedł do niej. Faktycznie staruszek, choć widać było jego wiek, nie wyglądał wcale na starego, schorowanego, ani tym bardziej takiego, który miałby położyć się dzisiejszego wieczora spać i rano się już nie obudzić. Widać było w jego cieniu, że w latach swojej świetności był silnym mężczyzną i że nadal gdzieś to się w nim tliło.
- W czym moglibyśmy pomóc w takim razie? – odezwała się w końcu, zachęcając mężczyznę do tego, by chociaż z grubsza zarysował swój problem, i wtedy będą wiedzieć, czy mogą mu pomóc, czy chcą, czy nie skierować go do kogoś bardziej odpowiedniego do tego zadania. Chodziło jej teraz właściwie o zarysowanie sprawy, bo rozmawianie o szczegółach, tym bardziej jeśli mogły być delikatne, na środku rynku mogło nie być najlepszym pomysłem. - Możemy porozmawiać gdzieś indziej, jeśli byłoby tak panu wygodniej, panie Shibusawa - nie przejęła się tym, że to Shikiemu mężczyzna zaproponował napitek; ona nawet nie miała ochoty. Uniosła za to jedną brew i przeniosła na moment spojrzenie złotych oczu na męża, ciekawa czy skorzysta z zaproszenia (ale zakładała, że nie).
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Centrum osady

Post autor: Natsume Yuki »

0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Centrum osady

Post autor: Shikarui »

Może to było odrobinkę niegrzeczne z jego strony, że pozwolił tak alkoholowi zawisnąć między nimi, zanim w ogóle zwrócił na niego swoje spojrzenie i skupił na nim uwagę. Ale nie było to dyktowane niegrzecznością - przynajmniej chyba nie zostało to tak odebrane. Wypada się przecież najpierw przedstawić, obejść wszelakie ceremoniały i dopiero wtedy można się zająć tym, co właśnie podobno ludzi łączy - czyli alkoholem. Nie byłby sobą, gdyby nie przeszło mu przez głowę, że może jest zatrute, ale ta myśl przepłynęła jak fala, która obmywa brzeg - zaraz znika i nigdy więcej się nie pojawia. Dlatego po formalnością przyjął buteleczkę i upił z niej drobny łyk. I to była grzeczność z jego strony. Zerknął na Asakę na moment, kiedy i ona na niego specyficznie spojrzała.
- Moja żona jest znacznie lepszą koneserką niż ja. - Odpowiedział, sugerując zarazem, że Asaka to jak najbardziej pijąca. W przeciwieństwie, w sumie, do niego. Ludzie byli dziwni i ludzie byli bardzo różni i chociaż nie wydawało mu się, żeby ten mężczyzna brał sobie do serca ewentualną odmowę, to nie zamierzał tego testować. A i chciał pokazać tym samym pewien rodzaj zaufania i tego, jak to się tam nazywa... Dobrej woli! Bo kiedy jest dobra wola i tak jakoś łatwiej nawiązać dalsze relacje i kontakty... i zaskarbić sobie odrobinę więcej sympatii. Tak więc oto mieli przed sobą chodzący karwasz. Shikarui już zapomniał jego imienia - w jego głowie pozostanie pewnie na bardzo długo ochrzczony tym imieniem. Przynajmniej nigdy się ze swoim materializmem nie krył. Starzec, choć młodość zostawił dziesiątki lat temu za plecami, wydawał się całkiem dobrym dodatkiem do jego galerii osobistości. Kolejna figurka - człowiek zrównany do roli zabawki. I tak Shikarui, jak każde dziecko, uwielbiał każdą swoją nową zabawkę.
Racja, że niektórzy po prostu nie wyglądali na doko. Czy Asaka i Shikarui na Doko nie wyglądali? Można było spokojnie zobaczyć odznaki i po tym tytule osądzać. Można było to oceniać po ich sprzęcie - przecież takiego łuku nie nosi każdy shinobi. Może to wygląd Asaki, która tak często przyciągała do nich ludzi? Bo na pewno nie kuriozum jednookiego łucznika. Czarnowłosy dopiero teraz, przy tym komentarzu, zdał sobie jakoś sprawę, że to musi w sumie dziwnie wyglądać. I gdyby zobaczył kogoś z jednym okiem, strzelającym z łuku, to by się zastanawiał, jak on, do kurwy nędzy, może dobrze w cokolwiek wycelować. Z drugiej strony jemu jak dotąd wielkiego problemu to nie sprawiało. Jeszcze większym kuriozum były dwukolorowe tęczówki. Asaka mówiła, że te kolory są ze sobą sprzeczne. Zresztą jako że lubił ją zadowalać, to i czasem nawet w domu chodził w opasce. Żeby błękit na nią nie spoglądał. Z białowłosą po prostu nie mógł wygrać i był na starcie wszystkiego przegranym - po prostu kochał ją zadowalać. I kochał, kiedy ona była szczęśliwa i spokojna. Nie widział w tym zupełnie niczego niepoprawnego czy wstydliwego. Tak samo jak w tym, że to ona zazwyczaj prowadziła i podejmowała wszelkie decyzje. Lubiła to. Dlatego też on lubił, kiedy urządzała dom i kiedy zajmowała się ogrodem - bo naprawdę kochał wszystkie te rośliny. Niejeden raz pomagał jej szarpać się z krzewiskami, kiedy trzeba było coś wyrwać czy z łopatą, kiedy trzeba było coś zasadzić.
Czyżby szykowało się więc przed nimi jakieś wyzwanie? Ciężko było mężczyznę ocenić. Z jednej strony to staruszek, więc z pewnością miał sporo doświadczenia na karku. Z drugiej strony wyglądał trochę tak, jakby jego zdrowie już rzeczywiście nie dopisywało jak kiedyś. Skinął jedynie głową, bardziej wsłuchując się w to, co Asaka ma na ten temat do powiedzenia. Jej głos był w zasadzie jego głosem. Ile taki mężczyzna może zapłacić za dobrą robotę..? Chyba go stać. Nie wyglądał jak pierwszy lepszy powsinoga. Uśmiech, który teraz miał na twarzy Shikarui, bardzo delikatny, ale nadal uśmiech, nie sięgał jego oczu. Jego jednego oka. Ametyst pozostawał zimny i upodabniał się do kryształu, którym władała Asaka. Wszystko przez to, że Shikarui zamieniał się wręcz w słuch i jednocześnie zastanawiał, czy gra jest warta świeczki. Próbował poznać ich rozmówcę, być może zleceniodawcę, po kilku słowach, gestach i tych rozbłyskanych oczętach, które wydawały się opowiadać całą historię jego życia. Jej kawalątek, związaną z Shikim, mieli już za moment poznać.
Oko Sanady otworzyło się szerzej na słowo "kult", a zaraz potem zabłyszczało, ale nie radością, ale i też nie gniewem. Napięcie pojawiło się w jego wnętrzu, ale było tym bardzo przyjemnym, łaskoczącym żołądek. Odrywającym leciutko nogi od podłoża. Wyzwanie. Wyzwanie! Oderwał wzrok od starca i jego karwasza, by spojrzeć na Asakę, wyciągając nieco jeden kącik ust w górę. Oczywiście jego głowa wiedziała swoje - bo co, jeśli to... pułapka! Ale jego umysł zawsze chodził tymi torami. I często równie szybko z nich schodził, bo czarnowłosy nie przekonywał uparcie samego siebie, że każdy chce cie zdradzić. Po tylu latach udowadniania, że istnieją ludzie ci życzliwi, którzy ochronią cię własną piersią, potrafił się przyzwyczaić, że są ci dobrzy, jak i ci neutralni, którzy po prostu robią z tobą interes. I nie każdego zleceniodawcę trzeba wyrzucać od razu przez okno, żeby skręcił kark na pożegnanie.
- O jakiej liczebności wrogów mówimy, jak daleko jest ich kryjówka i o jakiej nagrodzie. - Czy warto dla pamiątki rodzinnej ryzykować - nie pytał. On by zachlastał jak warchlaka każdego, kto by próbował mu cokolwiek ukraść. Tym bardziej, gdyby ktoś próbował nagle mu zabrać, na przykład, katanę Sanada.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Centrum osady

Post autor: Asaka »

Właściwie to zupełnie nie zwróciła uwagi na to, że dziadek nie przestał ich traktować po swojemu po tym, jak przedstawili mu swoje rangi ninja. Ale Asaka mało przykładała wagi do takich rzeczy – tak jak dość głośno i publicznie nazwała Ichirou lalusiem, całkiem zadowolona z tego, że usłyszy co mówi. Nie wydawał się być o to obrażony. I Asaka też nie była obrażona o to, że starszy już mężczyzna zwraca się do nich normalnie. Nie było powodu, żeby traktować ich… inaczej, bo wciąż byli ludźmi, a nie żadnymi półbogami.
Zdziwiło ją za to to, że mężczyzna po samym wyglądzie ocenił, że nie byli zwykłymi szeregowcami. Złotookiej wydawało się, że wyglądają… normalnie; że nie wyróżniają się jakoś strasznie. A to, że odznaka… Swoją trzymała w torbie, a nie na wierzchu. Prawdę mówiąc, to była dość nieświadoma tego, jaką aurę roztacza wokół swoją osobą. Uśmiechnęła się za to na to stwierdzenie, że tacy młodzi a tak… Byli młodsi od pana Takaya, to na pewno. Ale już takimi młodymi ninja nie byli… a przynajmniej Asaka nie była, bo jej mąż… Był prawie cztery lata młodszy od niej, a to była kupa czasu. O. On był młody, tak.
- Hah. Na pewno nie obecnie – mimo tego, że dziecko urodziła, to nadal alkoholu nie dotykała. Nie bez powodu zresztą i wcale nei planowała, żeby taki stan utrzymywał się do końca życia, ale póki nie będzie matką karmiącą, a Saki całkowicie nie przejdzie na normalne jedzenie to, nie było o czym mówić. Shikarui musiał się jeszcze trochę pomęczyć i pić zamiast niej gdy tego wymagano.
Podeszli więc kilka kroków do płotka przy tablicy – wedle woli mężczyzny. Asace to było wszystko jedno, zaproponowała to dla jego wygody, żeby nie stać tak na środku i nie narażać się na podsłuchanie, ale skoro nie była to żadna delikatna sprawa i sam być może przyszły zleceniodawca nie czuł takiej potrzeby, to tym bardziej nie czuła jej ona. Nie był zbyt nadgorliwa jeśli chodziło o takie sprawy. Potrafiła być dyskretna i delikatna kiedy tego wymagała sytuacja, ale to zdecydowanie nie była jedna z nich.
Stanęła sobie wygodnie, tak by wielki wachlarz, który ze sobą nosiła złożony na plecach jej nie przeciążał w żadną stronę i z ciekawością przyjrzała się karwaszowi, na który Shikarui wcześniej zwrócił taką uwagę, że az powiedział o tym na głos, a który został teraz odsłonięty przez Shibusawę, by mogli się napatrzeć. Faktycznie jakby… czegoś brakowało. Asaka wydała z siebie dziwny odgłos, gdy ten powiedział, jak przedmiot się nazywa. Ludzie nazywali swoje bronie – to było normalne. Artefakt – tak powiedział? Nie to jednak było istotne. Istotne było to, że ona tak samo mówiła do… Shikiego.
Cóż za zbieg okoliczności.
- Bogowie mają przedziwne poczucie humoru – powiedziała po chwili, kiedy Takaya skończył swoją odpowiedź, a jej mąż zadał serię swoich standardowych pytań. Wydawała się być zamyślona i w istocie tak było – na koniec się jednak zaśmiała i pokręciła głową. - Nie uwierzę, że to przypadek, że podszedłeś właśnie do nas, Shibusawa-san. Shiki na tropie Shiki… Bo dla mnie Shikarui to też Shiki – ironia losu, czy… A. Pewnie jedno i drugie. - Kiedy to się stało? – to było wbrew pozorom bardzo istotne pytanie, bo definiowało to, jaką przewagę mieli przed nimi. Czy się nie przenieśli. Czy nie trzeba będzie się uzbroić w cierpliwość i tropić złodziejaszków nie tylko do miejsca ich obozu, a tam, gdzie mogliby się z niego przenieść.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
ODPOWIEDZ

Wróć do „Seiyama (Osada Rodu Kōseki)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość