Centrum osady

Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Centrum osady

Post autor: Natsume Yuki »

0 x
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1517
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Centrum osady

Post autor: Kuroi Kuma »

Następny pościk tutaj

Yamato
Miyagi
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Centrum osady

Post autor: Shikarui »

Fakt, Asaka nadal stroniła od alkoholu. Nie czuł potrzeby namawiania jej, żeby to się zmieniło. Nie przeszkadzało mu wypicie jednej czy dwóch czarek, niektóre alkohole potrafiły smakować naprawdę słodko i nieść ze sobą przyjemnie owocowe nuty. Niestety nie wszyscy cenili sobie umiar i lubili, kiedy picie nie było tylko wymienieniem uprzejmości. Z drugiej strony nie mieli znajomych, którzy piliby na umór. A i ciężko było mówić o okolicznościach, które by temu sprzyjały - może poza wielkim świętowaniem narodzin Saki, ale wtedy nawet Shikarui nie miał żadnych oporów przed tym, żeby wypić więcej. Nawet jeśli potem siedział jak ten buc i mielił te swoje nieuporządkowane myśli, starając się nie pieprznąć jeszcze bardziej nieuporządkowanych słów.
Jakoś nie dostrzegł tego podobieństwa. Umknęło mu. I nie było tak oczywiste, kiedy patrzyło się na to, że Shiki miał dwa znaczenia. Z tego powodu liczba "4" zawsze była przeklęta i unikano tej numeracji jak ognia. Kto tak wymyślił i czemu się tak stało? Kiedyś się nad tym zastanawiał, ale dotarł do jednego tylko wniosku - to musiało być tak dawno, że nawet najstarsze zapiski już nie pamiętają, a ludzie wolą oślepnąć na prawdę niż przyznać się do własnych błędów. Nie wierzył w szczęście i pecha, dlatego nie wierzył też, że liczba "4" miała przynieść jakiekolwiek nieszczęście. Uważał, że jego imię przyniosło mu całkiem sporo szczęścia, a nawet czwórki nie miał w imieniu. Tylko jej wydźwięk na początku, na który jakoś... niewielu się krzywiło. Bo i nie można powiedzieć, że nie wszyscy. Nawet gdy jednak krzywili czy wzdrygali to nie dlatego, że miał takie a nie inne imię tylko dlatego, że to krótkie Shiki niosło ze sobą chaos i przemoc. Nieprzewidywalność.
- Ten znak nie jest wcale tak niepopularny. Mam nadzieję, że karwasz przyniósł więcej szczęścia ze względu na swoje miano niż nieszczęścia. - Chyba tak, skoro pamiątka była rodzinna, a mężczyzna dożył tak późnego wieku. Nie potrzebował tej nowej porcji zainteresowania, jakiej nabrał w dłoni po tym, co zauważyła Asaka, ale i tak ją dostał. Bogowie tak chcieli. Gdyby Hachiman miał inne plany na przyszłość, czy złożyłby takie okoliczności w jedną chwilę? Zapewne nie. Tak i on się uśmiechnął lekko w tym momencie, jakby chciał podążyć za tym, że staruszek uważał to za bardzo dobre poczucie humoru bogów.
Jeszcze szerzej się uśmiechnął, kiedy usłyszał o mutowaniu oczu przez chakrę. Jeszcze taka teoria nie dotarła do jego uszu. Nie miał bogatej wyobraźni, ale słowa starca jakoś same sprawiły, że teraz widział niemal jak ktoś chodzi z oczyma z tyłu głowy. Czy to było możliwe? Nie wiedział. Widział, jak mutowały Jugo i co Mujin potrafił zrobić z chakrą, ale nie miał zielonego pojęcia, czy możliwe jest, żeby jakiś ninja miał oczy z tyłu głowy. Chyba włosy musiałby mieć wygolone na wzór mnichów stróżujących w świątyniach. Jego umysł zaliczył chwilowe zawieszenie przez taką zjeżdżalnię spierdolenia, którą zjechał w dodatku głową w dół - i to na brzuchu. Na szczęście dalsza część komunikatów nie zmuszała już do wyobrażania sobie takich absurdów. No, całe szczęście, że ten pan nie miał oczu z tyłu głowy. No całe szczęście... W tej chwili mu się w zasadzie przypomniało, jak bardzo Asaka ceniła jego oczy. Ciągle jednak nie było dla niego naturalne to, że ktoś nie widział tego, co dzieje się za nim w trakcie walki. Już nie dziwił się tak, jak dziwił się kiedyś, ale nadal nie było to coś całkowicie prostego do przyswojenia, albo inaczej - nie było to oczywiste. Jak ludzie widzieli świat, gdy był taki niepełny..? Czy nie bali się bardziej..? Straszne.
- Złocie i brylancie? - Na słowa o idolu i umieszczeniu kawałku z karwasza właśnie w nim Shiki tylko kiwnął głową leciutko na zasadzie potakiwania, że odbiera komunikaty i właśnie je analizuje w swojej głowie, układając dane na odpowiednie półeczki, ale potem pojawiły się słowa klucze, od których lawendowe oko rozbłysło. Kolejna zaczepka zainteresowania. Nawet nie starał się kryć zmiany intonacji, kiedy jego głos stał się nagle wręcz jedwabisty. Owszem, był spełniony pod względem majątku - ale przecież zawsze można było mieć więcej i... być bardziej spełnionym. Proste. Czyżby Chodzący Karwasz (on się przedstawił, tak?) sugerował, że tego idola otaczają brylanty i złoto? Karwasz może i był ładny, ale Shikarui wolał swoje - przynajmniej były użyteczne. Ten wyglądał jak... jakby odmierzał czas albo stanowił przenośny kompas. Tylko teraz mu to nie wychodziło, więc nie odmierzał i nie pokazywał niczego.
- Pomożemy panu. - Oznajmił z zadowoleniem pan Sanada, po czym spojrzał na Asakę. - Zamierzam się "wyszumieć", jak to powiedziałaś. Sprawdzimy, czy twój kryształ mnie obroni. - Oj tak, oko Shikiego wręcz błyszczało. Już czuł krew. Wołała do niego i śpiewała mu wręcz do ucha sprawiając, że jego palce równą falą przesunęły się po rękojeści wakizashi, na której oparł rękę. Zrobił to nieświadomie, jakby ta ręka już go świerzbiła, by po broń sięgnąć. Ale to nie była niecierpliwość. Shikarui nie bywał niecierpliwy. Należał do tych ludzi, co bardzo lubili mieć ciastko, by się na nie patrzeć, by się delektować jego widokiem. I tak samo lubił ciastko zjadać. Jak tygrys, który kocha smak polowań tylko wtedy, gdy ofiara ucieka. Bez ucieczki nie ma adrenaliny, która uderza do głowy. Ale jego wzrok był tym, który dawał białowłosej zdanie co do tego, czy jest zainteresowana czy też nie. Słowa zaś były niemalże wyzwaniem! Niemalże prowokacją! Zaczepką w gruncie rzeczy. Wiedział doskonale, jak dużo czasu i trudu Asaka włożyła w trenowanie tego poziomu kryształu. I naprawdę chciał zobaczyć, czym tym razem go zaskoczy.
- Kiedy chce pan wyruszać? Potrzebujemy z żoną się dozbroić. - Po coś w końcu mieli te cholerne pancerze. A już nie raz i pancerze udowodniły, że potrafią uchronić przed zagrożeniami różnego typu.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Centrum osady

Post autor: Asaka »

Jakiekolwiek namawianie i tak nic by nie zmieniło, bo Asaka była uparta. I chodziło tutaj przecież o zdrowie jej córki – nie było więc argumentów, które mogłyby ją przekonać. Tym bardziej, że sama mówiła, że to nie na zawsze. To, że stan ten się przedłużał było w tym momencie najmniej ważne. Akurat z priorytetami w swoim życiu Asaka nie miała najmniejszych problemów.
To, że to Asaka podobieństwo dostrzegła wcale takie dziwnie nie było. W końcu to ona na co dzień mówiła do męża „Shiki” – porzuciwszy już w większości mówienie jego pełnym imieniem, co kiedyś robiła często. Właściwie to tylko. Zmieniło się to… ile. Trzy lata temu właściwie i to zupełnym przypadkiem, ale nadal lubiła czasami powiedzieć do niego po prostu: Shikarui. Lubiła jego imię. Lubiła je też zdrabniać, albo mówić do niego bardziej pieszczotliwie.
Akurat swój wachlarz białowłosa zaczęła nosić i używać jeszcze jako Doko – być może dlatego w ogóle nie myślała o nim w kategorii drogiego sprzętu (ale faktycznie swoje kosztował; był też wystarczająco ciężkim narzędziem, ze byle chucherko by z niego nie skorzystało).
- Ładna pogoda to i humor ma dobry – odparła starcowi, bo jak sama powiedziała, bogowie muszą mieć wyjątkowe poczucie humoru właśnie, żeby doprowadzać do takich spotkań jak to. Że akurat się z mężem zgadzała w kwestii braku szczęścia i nieszczęścia, a przeznaczenia właśnie, to inna sprawa zupełnie. Ale faktem było, że to ona z ich dwójki była bardziej kontaktowa. Towarzyska. Gadatliwa. Zaczepna. Shikarui… lubił tobie pomilczeć przez co mógł się wydawać gburowaty. Jednak nic bardziej mylnego. - Hm, wcale nie trzeba mieć oczu z tyłu głowy, żeby widzieć co się ma za plecami. Hyuga na przykład – tu Asaka przyłożyła palec wskazujący do swojego policzka, pokazując na własne oko, ale nie dlatego, że miała je białe jak mieszkańcy Kyuzo. - Potrafią swoim Byakuganem widzieć to, co się dzieje za nimi – i uśmiechnęła się pogodnie do starca. Nie to, żeby coś sugerowała, bo tego nie robiła. Po prostu chciała go wyprowadzić z błędu, że wcale nie trzeba był mieć oka w tyle czaszki. No… i był jeszcze Shiki, który też widział co ma za plecami, ale to zachowała już dla siebie. - Dobrze, że tylko napadli i rozkradli artefakt, a nie wzięli ze sobą czegoś więcej – szczęście w nieszczęściu. Bo w piątkę czy szóstkę mogli staruszka po prostu zabić. A tak… była szansa wziąć odwet. Odzyskać to, co zostało stracone. Nie oszukujmy się – ale dwóch wyszkolonych, doświadczonych ninja potrafiło robić za całą armię, szczególnie w przypadku bandytów. Nawet jeśli byli jakimiś kultystami, a kultyści w głowie Asaki leżeli niebezpiecznie blisko Jashinistów… To budziło pewien niepokój, ale Jashiniści… nie pozwoliliby dziadkowi przeżyć. Raczej.
- Mój drogi, wyszumieć to miałam się ja – to ona ostatni rok siedziała na dupsku, który cudem nie urósł do jakichś absurdalnych rozmiarów. To ona musiała ćwiczyć, żeby po ciąży wrócić do formy. To ona podejmowała się jakichś śmiesznych, małych zleconek, żeby całkiem nie wyjść z wprawy i być cały czas wystarczająco blisko Saki. Ale aż głośno wypuściła powietrze przez nos, ewidentnie łapiąc się na tę prowokację. Wiedziała, że ją prowokował – ale przecież po to tutaj byli. Razem. W końcu razem – żeby porobić coś ciekawszego. Żeby zobaczyć się w końcu znowu w walce, spotkać się, pokazać jak się rozwinęli, chociaż żyli przecież ze sobą na co dzień, a czasami nawet razem trenowali. Tym nie mniej jej odpowiedź była dość jasna – jak najbardziej była zainteresowana. No bo – dlaczego by nie? Zlecenie znalazło ich samo. Widać tak miało być. - Trzy dni… - wymruczała pod nosem. - Jest szansa, że będziemy mogli odszukać ich po śladach jeśli pogoda pozwoli, a ich nie będzie w tym całym obozie – zastanawiała się na głos. I właściwie… No była gotowa do wyruszenia, bo tez z takim zamysłem się tutaj udali. Musieli tylko pozakładać swoje zbroje i tyle.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Centrum osady

Post autor: Natsume Yuki »

0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Centrum osady

Post autor: Shikarui »

Czarnowłosy spojrzał na błękit nieba. Przyjemnie ciepłe słońce oblewało twarz i sprawiło, że na moment jedno oko przymrużył w przyjemnym poczuciu ciepła. Racja - pogoda była ładna, więc czemu jeden z wielkich bogów miał mieć kiepski humor? Doskonała pogoda na zabijanie. Czasem ciężko zauważyć to, co się ma i z czego można się cieszyć, dopóki ktoś ci tego nie uświadomi. Jak to, jak bardzo im sprzyjała właśnie pogoda. Pora roku była ładna, ale zawsze można było się spodziewać deszczu. Napada, który miał miejsce kilka dni temu, zostałby zmyty, a jego ślady rozmiękłyby się na glebie. Tymczasem mieli wczesną porę, jeszcze przed południową, cały dzień przed sobą i możliwości wyrównania rachunków. Pozbycia się paru złych gości, żeby zrobić miejsce tym lepszym. Ładnie to brzmiało, bardzo ładnie. Wymierzanie sprawiedliwości w słoneczny dzień, by Daishi stało się jeszcze lepszym miejscem.
Plugawienie wspomaganiem oczu..? Shikarui opuścił wzrok w dół, przyglądając się starcowi. Więc jednak wiedział cokolwiek na temat Byakugana, a przynajmniej zdawał sobie sprawę z tego, że istnieje i że oczy te zdecydowanie pomagają łucznikom. I przede wszystkim umożliwiają widzenie rzeczy, których potencjalnie widzieć się nie powinno. Ale ujmowanie tego w ten sposób było jak powiedzenie, że samurajowie plugawią drogę miecza, ponieważ używają chakry do wzmacniania swojego oręża. Byli ludzie, którzy mieli lepsze i gorsze predyspozycje do pewnych rzeczy. Można było próbować iść pod prąd, racja, tylko po co? Swoje mocne strony trzeba wzmacniać, nie tłamsić, bo... bo inni będą ci zazdrościć. Bo powiedzą, że "ty masz prościej!", albo "plugawisz tę sztukę swoimi zdolnościami!". Ach, no tak to bywało - sprawiedliwość świata i karma... Shikarui zdecydowanie się ich nie bał. Sprawiedliwość istniała tam, gdzie sam sobie ją wymierzyłeś, a karma trwała przy tobie tak długo, jak długo wkładałeś wystarczająco wiele pracy, by ją przy sobie trzymać i by rykoszetem uderzała we wszystkich innych - tylko nie w ciebie. Złe i dobre rzeczy po prostu się przydarzają, bo jeden człowiek nie jest w stanie mieć kontroli nad wszystkim wokół. To, co powiedział mężczyzna było po prostu zastanawiające. Matka zawsze go uczyła, że sposób wygranej nie ma znaczenia, dopóki wygrywasz, tymczasem wydawało się, że ten siwy mężczyzna ma całkowicie inne postrzeganie tego świata. Sanada nie mógł się doczekać, żeby się przekonać, czy jest hipokrytą.
Skinął głową na potwierdzenie, że za godzinę przy bramie miasta - jak najbardziej pasuje i stawią się tam. Nie było potrzeby marnowania czasu bez wyraźniej potrzeby. A potrzeba minimalna była - bo musieli ubrać zbroje, a to nie trwało minuty czy dwóch. Łatwiej było za to, kiedy się miało kogoś do pomocy.
- Szumienie się bez ciebie nie jest takie dobre. - Ten zwrot był dla niego odrobinę enigmatyczny, ale chyba rozumiał jego ogólny sens. Chyba rozumiał, co Asaka miała przez to na myśli. I całkiem mu się spodobało to sformułowanie. Skierował się razem z białowłosą w stronę pobliskiej karczmy, żeby tam się przebrać i nie biec już na złamanie karku do domu. Przebranie się w zbroję było już tylko formalnością i po drodze jeszcze Shikarui nie wytrzymał napięcia i musiał zeżreć karmelizowane owoce, które pachniały mu ze stoiska na drodze do bramy. Mieli w końcu tę chwilkę, żeby się zatrzymać czekając na starca. Albo to on już czekał na nich?
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Centrum osady

Post autor: Asaka »

Trochę ją zdziwiło to, jak toczyła się ta rozmowa. Sądziła, że rozmawiają ogólnie, a nie w szczególności o łucznikach. Mówiąc o tym, że Takaya nie mógł dokładnie policzyć ilu ludzi go napadło, bo nie widzi z tyłu – czy miało to cokolwiek wspólnego z łucznictwem? Niespecjalnie. Tak jak Asaka zupełnie nie ogarnęła tego, że mężczyzna musi być zaprawionym w boju strzelcem, bo nie wyłapała tych delikatnych aluzji i innych znaków. Mężczyzna mógł się po prostu interesować łukami i łucznikami – tak jak Asaka interesowała się… gotowaniem. Nie znaczyło to, że była zawodową kucharką. Albo, że skoro czuwa nad własnym ogrodem, to że zna się jakoś bardziej na kwiatach. Nie znała się. Tak i nie bardzo zrozumiała bo ma widzenie przeciwników z tyłu ze strzelaniem z łuku. No do tyłu się przecież nie strzeli, choćby i się miało te oczy z tyłu głowy – to łuk i strzała zwrócone są w inną stronę i miało to wiele wspólnego z tym jak zbudowane są ręce. Zresztą… Co te białe oczy mogły pomóc ze strzałami? Widziało się przeciwnika – ale to nie znaczyło, że celowało się lepiej. Przecież gdy patrzyło się na tekst przez niektóre kryształy litery były większe i widziało się je lepiej, ale nie były wcale bliżej ani faktycznie nie były większe. Gdyby strzelać do poematów zapisanych na zwoju patrząc przez taki minerał – czy trafiło by się lepiej? Niespecjalnie. Ale… myśli przemknęły przez głowę Asaki – milion myśli wręcz! – a ona nie powiedziała nic. Jedyną jej odpowiedzią było zmarszczenie brwi i spojrzenie w skupieniu na ziemię, jakby widziała tam coś ciekawego. Ale tak naprawdę nie patrzyła na nic konkretnego – tylko właśnie myślała.
- Tak, no… o tym właśnie mówię – odrzekła na kolejną uwagę, bo dokładnie to miała na myśli. Teraz mogli coś na to zaradzić, bo dziadka zostawili przy życiu. Nie bali się ewentualnego odwetu? Nie mieli serca dobić starca? Czy może powód był zupełnie inny…? Nie bardzo potrafiła się w ten motyw wczuć, bo gdyby to ona coś komuś ukradła, to by po sobie posprzątała… A ten cały kult dzikich ludzi. Ech. No nie wiedziała co o tym dokładnie myśleć. - O… w to nie wątpię – uśmiechnęła się miło do dziadka bo jakoś przywodził jej na myśl jej babcię. Mówił podobnie do niej. Może dziadkowie tak już mieli? Że mieli wywalone na wiele spraw. Tak czy siak co nie umknęło uwadze Asaki – to to, że mężczyzna był bardzo ruchliwy i żywotny, i niby utykał i tu go w kościach łupało, ale w sumie nie do końca. Nie wiedziała jeszcze gdzie tego mężczyznę umiejscowić ani o co dokładnie chodzi. I czy coś jej nie pasuje.
- I oby tak zostało – mruknęła w odpowiedzi na pogodę i nawet odruchowo zadarła głowę, żeby skierować spojrzenie złotych oczu na niebo. Nie zanosiło się jednak w tym momencie na żaden deszcz czy gwałtowną zmianę całkiem ładnej, wiosennej jeszcze pogody, która im się trafiła. - Wystarczy, oczywiście – godzina to było aż nadto czasu. Pewnie wystarczyłoby im połowa z tego, ale być może Takaya sam potrzebował trochę czasu dla siebie – w to Asaka wnikać nie zamierzała.
Pożegnali się do zobaczenia i rozeszli w swoje strony. Tak więc białowłosa poszła wraz ze swoim mężem do najbliższej karczmy tam kupić dla siebie jakiś prowiant (chociaż i tak mieli ze sobą przygotowane jedzenie na ewentualną podróż) i żeby się przebrać. Czy raczej nie tyle przebrać, co dozbroić.
- Nie jest? A… próbowałeś? – spojrzała teraz na męża spod rzęs jasno dając znać, że nie mówi teraz dokładnie o tym, o czym mówili cały czas w kontekście wyszumienia się. Bo teraz mówiła całkiem dwuznacznie. Zaraz jednak porzuciła ten ton, po krótkim parsknięciu. - Mam nadzieję, że się nie cofnęłam w rozwoju czy coś – odezwała się w końcu mówiąc na temat, żeby nie robić mężowi wody z mózgu niepotrzebnie. - Dość już miałam siedzenia w domu i nic nie robienia.
Całe szczęście, że Shikarui nosił w zwoju ich sprzęt na takie właśnie okazje. Asaka pomogła więc ubrać się lawendowookiemu, a on jej. A później, kiedy Shikarui kupował sobie karmelizowane, słodkie jak diabli owoce na drogę, Asaka kupiła do woreczka garść mochi – na później i na zapas, jak już Shikarui wszystko zeżre. W końcu jednak dotarli w umówione miejsce całkiem gotowi do drogi. Tylko że przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę. I oto byli – zbierając drużynę Trzyosobową.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Centrum osady

Post autor: Natsume Yuki »

2x zt, następne piszcie tutaj
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Seiyama (Osada Rodu Kōseki)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości