Siedziba władzy

Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1357
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Siedziba władzy

Post autor: Toshiro »

Jeśli nie robiło się tak na prawdę nic na rzecz klanu, to w jaki sposób miałby pisać raporty? Smutna prawda była taka, że ostatnim razem gdy coś zrobił dla rodu... To było dawno temu. Z tego co kojarzył to podczas wojny Hyuga-Yamanaka, gdy zwaśnione rody urządzały sobie obławę na samych siebie na ich terytorium. Wtedy zdał rzeczywiście raport z tego co tam się wydarzyło, ale nie bezpośrednio, tylko przez kogoś, więc jakaś jego aktywność powinna zostać zapisana. A kiedy była ta wojna? W sumie to całkiem dawno. Od tamtego czasu to chyba była sprawa z tym porąbanym Inuzukom.
W każdym razie jego nieobecność na pewno została zauważona jak i brak jakichkolwiek raportów, również. Choćby zapewne tego z Midori, który złożyli jedynie Asaka i Shikarui, ale z tego co wiedział to osobiście. Tymczasem biurko po raz kolejny przyjęło na siebie gniew Kazuo. Musiało to być na prawdę wytrzymałe biurko biorąc pod uwagę jego charakter. Toshiro po raz kolejny, nawet nie drgnął.

-Tak. W tym celu tutaj przybyłem.- syn marnotrawny, albo jakoś tak. Można by powiedzieć, że po prostu się nawrócił i uznał, że tym razem on też powinien to zrobić, a małżeństwo już nie będzie tego za niego odwalać. Chociaż tym razem nie byli razem przez cały czas, więc na pewno wiedzą o paru rzeczach, o których nie wiedział Nishiyama. Dlatego na pełne sprawozdanie Kazuo będzie musiał jeszcze trochę poczekać. Wyprostował się i skinął głową odpowiednie polecenie, a następnie usiadł tak jak mu kazano.
-Trafił i ma sporo ciekawych wieści, które myślę, że Shirei-kana jak najbardziej zainteresują.- oznajmił ze spokojem -Najmocniej przepraszam. Podobna sytuacja już się nie powtórzy.- powiedział pewnym siebie głosem. To samo obiecał Asace i sobie. Poza tym czasy był na prawdę niespokojne, a wolał mieć dokąd wracać. No to co... Skoro wszystkie formalności dopełnione, to lecimy z tym koksem.
-W takim razie nie chcąc zabierać Panu zbyt wiele czasu przejdę do tego co mam do powiedzenia. Otóż zapewne słyszałeś Kazuo-dono, o tym, że Feniksy zbierają się w Oniniwie. Rzeczywiście przybyli na miejsce i zebrali sporą grupę najemników z różnych zakątków świata. Lista jest na prawdę dług, ale wśród nich znajdowali się: Ichirou Asahi z Sabaku, Kyoshi Shiroyasha, ninja przynależący do rodu Uchiha, Mujin - medyk z Ryuzaku no Taki, o którym niedługo powiem nieco więcej, Takashi Nara, Jun Tamori, szermierz, Kuroi Kuma z rodu Sabaku, Seinaru, Kakita Asagi, obaj byli samurajami, a także Keira Koseki i zamaskowany mężczyzna, który tytułował się Kensei. - nie miał pojęcia czy Kensei to rzeczywiście był Natsume. Po tym jak jego maska została zniszczona to mógł na niego bez problemu spojrzeć i rzeczywiście pasował do jego opisu, aczkolwiek tamten mężczyzna był bardzo zarośnięty, więc nie miał pewności. W każdym razie wolał nie podawać nieprawdziwych i niesprawdzonych informacji, dlatego po prostu kontynuował. -Wszyscy, których wymieniłem towarzyszyli mi i jednemu z Feniksów, który zwał się Hakusei w grupie skupiającej się na obronie. W drugiej, zwiadowczej grupie znaleźli się Shikarui i Asaka Sanada, Hikari Terumi, Yami Numichika, dwójka Feniksów i inni, których nie zdążyłem, albo nie mogłem poznać, ponieważ zginęli. Myślę, że gdy pierwsza dwójka tutaj dotrze to wytłumaczy lepiej to co się działo w ich grupie, ponieważ już praktycznie na samym początku się rozdzieliliśmy. Mieliśmy stworzyć dywersję w postaci frontalnego ataku, aby druga grupa mogła wejść do miasta w poszukiwaniu informacji o Antykreatorze. Zarówno przed wioską jak i w samej wiosce kręciło się mnóstwo przeobrażonych Jugo, którzy zdawali się bronić tamtego miejsca. Nie atakowali się za bardzo nawzajem, jednak gdy tylko podeszliśmy bliżej od razu się na nas rzucili. Musieliśmy zmierzyć się z niezliczoną liczbą Jugo, których nie sposób było uspokoić czy przywrócić do normalności. W pewnym momencie niestety poległa Keira. Wleciała na swoim kryształowym smoku w budynek i nie wyszła już z niego żywa. Najprawdopodobniej zginęła właśnie przez to, że cała budowla się na nią zawaliła. Nie udało jej się odratować, ponieważ w międzyczasie został ranny Hakusei, którym zajmował się Mujin, a poza tym samurajowie nie dotarli z powrotem na czas. Ciało zostało zabezpieczone i było w posiadaniu Mujina, który nie tylko zna się na iryojutsu, ale też potrafi nieźle pieczętować. W każdym razie mężczyzna przebywa teraz w posiadłości Sanada gdzie przekazał już zwój z ciałem Shikaruiowi i Asace. - tutaj zrobił krótką przerwę i wziął głębszy oddech, aby nie stracić tchu gdy tak szybko i dużo mówił. -Wracając jednak do meritum. Podczas przeczesania osady trafiliśmy na dziwne jutsu, które okazało się być dziwną projekcją przeszłości. Nie mogły one zrobić nikomu z nas krzywdy, a jednak widzieliśmy bardzo wyraźnie postacie, budynki, zupełnie jakby nic się tam nie stało. Oprócz tego znajdowaliśmy wspomnienia Hana również zapisywane przy pomocy dziwnej techniki w pudełkach, które potem te zapiski czytało. Dzięki nim poznaliśmy prawdziwą tożsamość Antykreatora, Shinjiro Suzumura. Następnie odkryliśmy kto stał za tym, że ci Jugo byli jacy byli. Sadaharu Naoya, naukowiec, który przeprowadzała eksperymenty na tamtych ludziach doprowadził do tego, że tamci Jugo stali się istnymi bestiami bazującymi jedynie na pierwotnym instynkcie tracać przy tym całkowicie swoje człowieczeństwo. Była też mowa o tym, że największym osiągnięciem tego jegomościa było stworzenie Kakuzu - istoty podobne do ludzi i bazujących na ludziach, lecz z ciałami stworzonymi ze specjalnych, stworzonych przez niego nici. Mowa była też o jakimś teście piętnastym, który miał jakieś szczególne znaczenie, ale w innym zapiskach, które znaleźliśmy niestety nie było jego wytłumaczenia choć był wspominany w obu wspomnieniach. W drugim dowiedzieliśmy się w jaki sposób wioska znalazła się w takim, a nie innym kraterze i w jaki sposób została ukryta, a także poznaliśmy jego przodków. Inuzuka Yoichi, Yuki Natsume, Yuki Mei, Nanatsuki Youmu. W tej kwestii Asaka będzie miała jeszcze coś do dodania. - na jej prośbę nie wyjawił co. Zostawił, więc Kazuo z dozą niepewności. Czy chodziło o dłuższą listę, czy o nią samą? Ciężko zapewne było wywnioskować, ale nie pozostawił go z niczym. - Następnie doszliśmy do punktu kulminacyjnego, gdzie obie grupy się spotkały i stanęły na przeciwko Antykreatora w osobie własnej. Nie było możliwości ucieczki, ponieważ nad wioską znajdowała się potężna bariera, która uniemożliwiała ucieczkę. Zapewne nie wrócilibyśmy żywi gdyby nie nagły zwrot akcji. W pewnym momencie pojawił się NES, który uwolnił sześcioogoniastego. Antykreator z racji na duże przywiązanie do Oniniwy stwierdził z jakiegoś powodu, że pomoże w walce z bestią, a dodatkowo jeśli zwrócimy skrzynki ze wspomnieniami to zapieczętuje bestwię, w którymś z nas. Tak też się stało. Bestia znajduje się w tym momencie w Takashim Nara. Oprócz tego dowiedzieliśmy się, że sam Suzumura nie żyje, a jednak kroczył pośród nas dzięki jakiejś technice, która odnawiała jego ciało za każdym razem gdy był ranny. Po drodze ginęli kolejni, a ja sam zostałem bardzo ciężko ranny wraz z Shikaruiem. Zostaliśmy odratowani kolejno przez Mujina, Keiona w moim przypadku, a Shikarui przez Kuroia i Asakę. Na sam koniec Antykreator poprosił dwójkę, a konkretniej Akaruidesu Yoake i Hikariego Terumi, aby porozmawiać z nimi na prywatności. Niestety nie mam pojęcia czego dotyczyła rozmowa. Wydaje mi się, że to już wszystko co mogłem przekazać. - zakończył ten bardzo długi monolog czekając na ewentualne pytania i spostrzeżenia ze strony Kazuo.
0 x
Awatar użytkownika
Rokuramen Sennin
Support
Posty: 1033
Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki

Re: Siedziba władzy

Post autor: Rokuramen Sennin »

0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1357
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Siedziba władzy

Post autor: Toshiro »

Z jednej strony to prawda, że Toshiro nie było jakoś po drodze jeśli chodzi o meldowanie się liderowi czy też władzom z racji na swoją przeszłość i to jakie miał do tego podejście. Mimo wszystko wypadało się w końcu odwdzięczyć za to, że jednak rzeczywiście to schronienie zostało zapewnione. Z drugiej zaś strony, jeśli chcieliby go znaleźć i dostarczyć mu wiadomość to przecież bez problemu mogli to zrobić. To nie było tak, że przepadł jak kamień w wodę. No nie. Przecież się nie ukrywał i nie unikał ewentualnego kontaktu z innymi, ot, choćby na turnieju przecież spędził sporo czasu na trybunach. To prawda, byli w jego wieku shinobi, którzy dokonywali niemożliwe i to było chyba najbardziej dołujące. O czym miał raportować? O sklepaniu jakiejś bandy bandytów? Roninów? Wyrzutków? Proszę. Co to obchodziło Niedźwiedzia z Seiyamy?
Mimo tego Kazuo zdawał się słuchać bardzo uważnie jego słów. Nie przeszkadzało mu w ogóle, że ten wstał i zaczął chodzić. Nic dziwnego, gdyby on otrzymywał taką dawkę informacji zapewne też by wstał i chodziłby w jedną i drugą stronę starając się jak najlepiej ją przyswoić. Napięcie mimo wszystko było zdecydowanie mniejsze niż na samym początku, a Shirei-kan zachowywał się jak ręką odjął.
-Oczywiście.- odparł krótko. Nie przywykł do słuchania pochwał od nikogo innego niż Masaru. Szczególnie ostatnio brakowało ich nawet od niego. Każdy tylko miał jakieś problemy. Nawet ci, którzy zlecali mu misję często albo go o coś później oskarżali albo próbowali zrzucić winę na niego za swoją niekompetencję. Na szczęście miał to kompletnie gdzieś o ile coś z tego wynosił.
-Niestety na turnieju oprócz zaprezentowania jednej sztuczki nie udało mi się zabrnąć zbyt daleko. Przynajmniej ludzie nie ziewali z nudy.- bo ziewali i zasypiali z innego powodu, a konkretniej przez niego. -Jeśli mam być szczery to sam nie wiem. Tak po prostu wyszło, wydawało mi się, że nigdy nie miałem nic ciekawego do zaprezentowania i nie chciałem marnować czasu jakimiś błahostkami albo bandziorami z okolic. Wcześniej nie bardzo miałem takie konkrety jak teraz i znalazłem się tutaj szybciej niż Shikarui i Asaka. Sporo podróżowałem podejmując się różnych zleceń i próbowałem odnaleźć samego siebie, bo w pewnym momencie nieco się zatraciłem. Raz nawet próbowali wrobić mnie w otrucie całej karczmy pełnej ludzi, ale na szczęście udało się odnaleźć sprawcę. Makabryczne wspomnienie. W każdym razie starałem się być na tych ważniejszych wydarzeniach, o których było mi wiadomo. Jednak dopiero w Oniniwie można by powiedzieć, że miałem jakąś bardziej znaczącą rolę. - nie zamierzał mu przecież opowiadać całej historii swojego życia, bo co go to obchodziło, no nie? Skoro był w tym rodzie to miał dla niego pracować i koniec, basta. Wóz albo przewóz. Toshiro miał jednak o tyle szczęścia, że po pierwsze nie był zbyt znaczący dla rodu, bo przecież był zwykłym Doko, a poza tym nie był też pilnowany ze względu na swoje korzenie, co oczywiście bardzo sobie cenił i jak widać korzystał jak mógł.
0 x
Awatar użytkownika
Rokuramen Sennin
Support
Posty: 1033
Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki

Re: Siedziba władzy

Post autor: Rokuramen Sennin »

0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1357
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Siedziba władzy

Post autor: Toshiro »

Oczywiście, że teraz Toshiro patrzył już na to inaczej. Każdy się przecież liczył. Po słowach Kazuo dało się dostrzec, że interesują go nie tylko ci, którzy już coś osiągnęli, ale także ci, którzy dalej mogą coś osiągnąć, a jeszcze nie mieli okazji się zaprezentować. Jego żarcik jak i cała sytuacja najwyraźniej rozbawiła Kazuo i właśnie o to w tym chodziło. Ten zaś pozwolił sobie na pochwałę, której tak na prawdę się nie spodziewał. Wiadomo, że trochę wyolbrzymiał, ale 10 takich jak on... W przypadku gdy przeciwnicy nie znaliby tej techniki? No na pewno wywołałoby to niemały popłoch w szeregach wroga. Następnym razem będzie musiał uważać czego używa. W końcu nie można zdradzać wszystkich swoich atutów, prawda? No właśnie, dlatego ostatnio pracował więcej nad innym aspektem wiedząc, że tym jednym może już całkiem nieźle zamieszać.
-Jasne. Postaram się bardziej w przyszłości. Mam nadzieję, że tym raportem udowodniłem, że zmierzam w dobrym kierunku.- oznajmił z większym spokojem. Krzyki i przekleństwa robiły już na nim nieco mniejsze wrażenie niż na samym początku gdzie można by rzec, że lekko go wystraszyły. Teraz jednak zdawał sobie sprawę z tego, że Niedźwiedź po prostu taki jest. Ekspresywny, to na prawdę idealne słowo, które mogło go opisać.
Niespodziewane jednak dopiero nadchodziło. Wizyta była dość krótka, aczkolwiek konkretna. W pewnym momencie dostał jakiś papierek do podpisania. Toshiro założył, że to coś w stylu podpisania o tym, że tutaj był i rzeczywiście złożył jakiś tam raport. Bez zastanowienia, więc machnął parafkę nie patrząc nawet za bardzo na to co podpisuje. Dopiero gdy usłyszał gratulacje jego oczy lekko się rozszerzyły i jeszcze raz spojrzał na dokument, który przed nim leżał. Pokręcił nieznacznie głową na lewo i prawo jakby nadal nie dowierzał temu co widzi, ale szybko został przywrócony do rzeczywistości.
-Bardzo dziękuję, Kazuo-dono. Nie zgubię, a w razie czego będę pisać.- powiedział i uścisnął dłoń mężczyzny, a zaraz po tym jeszcze się ukłonił w sumie na pożegnanie, bo nic więcej nie trzymało go tutaj. Nie trzeba było zbyt wiele domysłów żeby powiedzieć, że jego uścisk nie był tak mocny jak jego. Pozostało jedynie wymienić odznakę co oczywiście zrobił, a następnie ruszył z powrotem do domu. Nie spodziewał się zupełnie takiego docenienia jego osoby po tak długim czasie nieobecności, a jednak w pewien sposób napawało go to dumą, którą chyba skutecznie zaszczepił w nim Kazuo. Nie spodziewał się, że pomimo tego wszystkiego wizyta w takim miejscu może być na prawdę tak przyjemna. Zazwyczaj takie miejsca kojarzyły mu się ze sztuczną grzecznością i formalnością, którą oczywiście sam stosował, a tutaj proszę. Chłop, z którym można normalnie, na luzie porozmawiać. Być może nie taki straszny Niedźwiedź i rodzina jak go malują?

z.t.
0 x
Awatar użytkownika
Naoki
Gracz nieobecny
Posty: 669
Rejestracja: 5 sty 2019, o 21:44
Wiek postaci: 22
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Zielonowłosy młodzieniec, przeciętnego wzrostu.
GG/Discord: Abur#4841

Re: Siedziba władzy

Post autor: Naoki »

Pojmanie, wrogo nastawionego Jugo, było najważniejszym zadaniem tego dnia. W końcu to on był tutaj zagrożeniem, wyjątkowo nieprzyjemnym i dzikim.
Naoki myślał, że niedługo po pokonaniu, powróci jakoś do normalnej formy, gdzie rozmowa z nim będzie co najmniej możliwa.
Sam niepokój mężczyzny był zrozumiały, w końcu to on zabił jego współpracownika i chciał zamordować również jego.
- Nie musisz się martwić. Jestem od niego znacznie mniejszy, ale nadal jestem silniejszy i szybszy. - powiedział, z niewielkimi przerwami w bólu, wywoływał przez uszkodzoną szczękę. Liczył, że w ten sposób uspokoi towarzysza i jakoś uda im się dotrzeć do wioski.
W końcu po dwóch dniach, na dobrą sprawę znacznie szybciej niż poprzednio powrócili do osady, robiąc po drodzę parę przerw na odpoczynek, oraz pożywienie się. Zielonowłosy, dbał również częściowo o stan więzinia, dostarczając mu wodę, oraz lżejszy prowiant, który byłby w stanie spożyć w krysztale, bez większych możliwości ruchowych szczęki.
Będąc już w osadzie zatrzymał się przed nią, Praktycznie lądując na ziemi.
- Idź do tartaku, powiadom swojego szefa, by przybył do siedziby władzy. Ja od razu się tam udam, razem z tym mężczyzną. - powiedział, pomagając oczywiście zejść drwalowi z kryształowego smoka, by samodzielnie dotrzeć pod siedzibę władzy, gdzie postawił na ziemi skrystalizowanego Jugo, oraz odwołał swojego smoka.
W ostatnich dniach, robił już drugie takie lądowanie smokiem w wiosce, jednak pierwsze było pod szpitalem, a to pod siedzibą władzy.
Na samym miejscu, wyjaśnił strażnikom, całe zajście. Opowiadając co wydarzyło się w lesie, oraz kim jest osoba zamknięta w krysztale. Oczywiście, wcześniej również odwołał swego kryształowego smoka, pozostawiając jedynie zamkniętego więźnia, póki nie dostał polecenia uwolnienia go. Czekając samemu na przybycie właściciela tartaku, by również jemu wyjaśnić to co miało miejsce w lesie, mówiąc przy tym, że miejsce jest już prawdopodobnie bezpieczne i może wrócić do wycinki.
0 x
Wszystko co powiem, może być głupie i nikt nie ma prawa, użyć tego przeciwko mnie. Obrazek
Awatar użytkownika
Noguchi Akane
Martwa postać
Posty: 261
Rejestracja: 27 paź 2020, o 00:18
Wiek postaci: 29
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Akane jest dość wysoką kobietą, o pociągłej twarzy i długich, ciemnych włosach i jasnej cerze. Sylwetkę ma dość szczupłą, z lekko zarysowanymi mięśniami, sugerującymi raczej zwinność, aniżeli czystą, fizyczną siłę.
Widoczny ekwipunek: Wygodny strój podróżny, kamizelka shinobi, torba na pośladkach i kabura przy udzie. Dwa złożone Fuma Shurikeny przy pasie, na wszystko zaś narzucony ciemny, wygodny płaszcz z kapturem. Maska Oni skrywająca twarz.
Multikonta: Hoshigaki Toshiko

Re: Siedziba władzy

Post autor: Noguchi Akane »

0 x
Awatar użytkownika
Naoki
Gracz nieobecny
Posty: 669
Rejestracja: 5 sty 2019, o 21:44
Wiek postaci: 22
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Zielonowłosy młodzieniec, przeciętnego wzrostu.
GG/Discord: Abur#4841

Re: Siedziba władzy

Post autor: Naoki »

Dotarcie pod siedzibę władzy, kryształowym smokiem. To raczej nie był najlepszy możliwy pomysł. W końcu aktualnie był środek dnia, a nie nocy przez co ludzi na ulicach nie brakowało. Przez co sensacja, była raczej spora, jednak czy sam Naoki, miał lepszy pomysł jak przetransportować skrystalizowanego olbrzyma? W sumie to nie, przecież nie byłby w stanie przenieść go, czy też przeciągnąć po ulicy, przy okazji niszcząc wszystko co byłoby po drodze. Ten sposób wydawał się najmniej niszczycielski, w końcu mógł spowodowanie poruszać się kryształowym tworem tak by nic nie uszkodzić, uważając na wszystkich po drodze. Chociaż pod koniec lotu nie radził już sobie zbyt dobrze ze stresem.
Jednak pod samą siedzibą mógł się już uspokoić i nieco odetchnąć, na moment pozostając samemu ze swym więźniem, by po krótkiej chwili usłyszeć znajomy głos.
- Proszę mi wybaczyć to zamieszanie. - powiedział, kłaniając się na przywitanie, oddając za jednym gestem wyrazy przeprosin jak i przywitania.
- Nie wiem za bardzo jak to opisać. On już od ponad dwóch dni jest w takim stanie i nie jestem w stanie nawiązać z nim kontaktu. - powiedział, po krótkiej chwili, starając się wyjaśnić całe zajście, zaczynając od tego, czemu trzymał Jugo w krysztale.
- Zamordował jednego z naszych drwali, przebił jego klatkę piersiową, prakwdopodbnie drewnianą belą, zabijając go od razu, po czym pozbawił go głowy. - dopowiedział po chwili, wyjaśniając już sam powód złapania mężczyzny, nie dodawał mu za bardzo innych rzeczy, ani nie wspominał o ciele, którego nawet nie zabezpieczył, nie był to zbyt właściwy moment na takie rzeczy.
- Ciało mężczyzny, zostało w lesie, niezabezpieczone. Niewiele już z niego zostało. - powiedział, dość cicho, zaciskając swoje dłonie w pięści. W końcu to on zawalił tutaj dość sporo nie pieczętując ciała w krysztale. Lecz gdyby to zrobił, mogłoby zabraknąć cennych sekund, dzięki którym uratował swego przewodnika.
Tutaj na dobrą sprawę, mógłby już odejść i udać się w swoją stronę. Jednak sam właściciel tartaku przybył dość szybko na miejsce, on również otrzymał od Naokiego wyjaśnienia i raport z tego co stało się na miejscu. Tym samym dając mu raczej zielone światło do rozpoczęcia ponownie prac.
- Bardzo dziękuje, że zechce Pan odnowić moją karczmę. Przedyskutujemy wszystkie szczegóły nieco później. - powiedział, spokojnym i szczęśliwym głosem, jednak nadal trzymając się za swoją szczękę, która mimo upływu czasu, nadal dawała mu się we znaki.
- Jeżeli wybaczycie, opuszczę was. Dostałem od niego w twarz i ciężko mi się mówi przez ból. - dodał, żegnając się tym samym, swoje kroki oczywiście skierował w stronę szpitala, gdzie mógłby otrzymać bardziej profesjonalną pomoc.

z/t
0 x
Wszystko co powiem, może być głupie i nikt nie ma prawa, użyć tego przeciwko mnie. Obrazek
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Siedziba władzy

Post autor: Shikarui »

Shikarui ubrał się w eleganckie kimono z wyszytym tygrysem, które kiedyś otrzymał od Asaki. Ubrał się elegancko, bo przecież wypadało na oficjalną wizytę u lidera, nawet jeśli Kazuo należał do tych wyjątkowych rodzynków, którzy bardziej niż kurtuazje i pindrzenie się cenili sobie szczerość i więzy rodzinne. Ooo, co do tych to mieli dopiero zachwycające nowiny! Kazuo będzie miał okazję poznać swoją rodzinę od niesamowitej strony! Długie, czarne włosy upiął tylko częściowo srebrną szpilą, zbierając część pasm znad ucha, by te nadmiernie nie pałętały się po twarzy i nie opadały na ramiona, ale i zostawiając kilka spływających po skroniach na obojczyki i dalej, na klatkę piersiową. Przy pasie miał miecze, przy boku torbę, a pod pachą średni zwój. Ten, w którym spoczywało ciało Keiry. Zanim jednak oddadzą je rodzinie, należało wszystko przekazać liderowi... no i poprosić go, żeby w ogóle zorganizował kogoś, kto będzie w stanie ją odpieczętować, bo tak się składało, że ani Shikarui, ani Asaka nie byli tego w stanie zrobić. Mimo najlepszych chęci. Zawiązał sznurek od zwoju przez swoje ramię i pod pachą, umieszczając go na plecach.
Skierowali się najpierw na targ. Wybranie opaski nie było trudne, tak samo znalezienie takowej. Niemało było urazów, to i niemało skórzanych wyrobów, które pomagały je ukryć, żeby nadmiernie nie szpeciły ludzkiego oblicza. Mimo tego, że było ich niemało, to też nie był to towar pierwszego wyboru i chwilę trzeba było pochodzić, żeby znaleźć odpowiednią. Byli tacy, co na blizny nawet nie potrafili patrzeć, co dopiero na trwałe kalectwo. Nie było niczym odkrywczym, że ludzie lubili rzeczy piękne i lubili otaczać się również pięknymi ludźmi. Ninja przychodziło to łatwiej - dbanie o ciało było wręcz skutkiem ubocznym treningów, rzadko kiedy celowym zabiegiem. Tym razem należało zadbać o to, by jeden z tych zabiegów ukryć. Zwykła, prosta, czarna opaska z miękkiego materiału, której szybko można się pozbyć i której sznurki niknęły we włosach - to było to. Shikarui naprawdę uwielbiał zakupy i chodzenie po targu, ale tym razem darował sobie oglądanie wszystkiego po drodze, co wpadnie mu w oko, a przynajmniej starał się ograniczyć jak tylko potrafił. Mimo wszystko nastrój Asaki dzisiejszego dnia nie sprzyjał. A i lepiej było wcześniej trafić do lidera - większa szansa, że będzie akurat wolny.
Sanada skinął głową organizatorce całego zamieszania, która zawsze siedziała przed wejściem przy biurku zawalonym papierami i starała się kontrolować ten burdel na miarę swoich możliwości. Była całkowicie anonimowa, ale nie przeszkadzało to wykazać minimum... czegokolwiek. W końcu - ludzie lubili nie tylko otaczać się pięknem, ale też lubili być doceniani. I zauważani. Nie zatrzymali się jednak z Asaką - skierowali prosto do gabinetu lidera. Dopiero tam, z widocznymi odznakami, zameldowali się strażnikom. I poczekali cierpliwie ile tylko było trzeba, żeby wejść do środka.
- Dzień dobry, Kazuo-dono. Wróciliśmy z Oniniwy. Z opóźnieniem, niestety. - Mężczyzna posłał ich do Oniniwy z konkretnym celem - dowiedzenia się, co tam się stało. I co się dziać będzie. Mieli prawie tydzień opóźnienia. Albo to już tydzień? Toshiro zdążył przyjść, złożyć raport, jeszcze wczorajszego dnia. Ale to nie było tak, że nie mieli powodu tego opóźnienia. Zresztą opaska na oku Shikaruiego była bardzo wymowna. - Zatrzymała mnie ważna sprawa i zły stan zdrowia. - I zaraz miały pojawić się wszelkie wyjaśnienia co do tego. Jeśli Kazuo pozwolił, zajęli miejsca, a Shikarui podciągnął sobie krzesełko spod okna, żeby usiąść obok Asaki. Można się było domyślić, że będzie dużo do opowiadania. Ba! Kazuo już słyszał co nieco od Toshiro. Zawsze po takich wyprawach było dużo do opowiadania.
- Wyprawa była organizowana przez Feniksy, pozostałości tego, co zostało po Smokach z pogromu na Kami no Hikage. Przewodziła nimi Yukirin Hyuga razem z Sao, sensorem oraz Hakuseiem, który tworzył atramentowe stworzenia. Grupa składała się z kilkunastu ninja zebranych z różnych prowincji i klanów, w tym pojawił się Ichirou ze swoją organizacją, Klepsydrą oraz Seinaru. - I... Natsume. Ale Shikarui postanowił zachować informacje o Natsume dla siebie. Zarówno przed liderem jak i przed Krukami. W jego interesie leżało teraz, żeby to sekretem pozostało. Nie chciałby, żeby kuzyn Asaki zapukał do ich drzwi żądając satysfakcji za niedochowaną tajemnicę. Wolał, żeby zapukał z uśmiechem, że mają okazję się spotkać. Wszystko było interesem. Każda znajomość była inwestycją. A Shikarui lubił inwestować w ludzi. Byli najcenniejszym surowcem, jaki można było posiadać. - Oniniwa była miastem zamieszkiwanym przez Jugo przed obudzeniem chakry. Zastaliśmy ją w stanie zniszczenia i rozkładu, położoną na dnie czegoś, co wcześniej było jeziorem. Doszło tam do katastrofy, która zamieniła większość mieszkańców w bezrozumne potwory. Tych mieszkańców, którzy przeżyli. Byli stale w trzeciej formy przemiany Jugo i zachowywali się jak zwierzęta stadne. W Oniniwie znaleźliśmy wspomnienia Hana. Były zapieczętowane nieznaną techniką w zwojach. Po odpieczętowaniu pokazywały obrazy i odtwarzały głosy. - To były czyste ogólniki. Shikarui starał się nie skracać wszystkiego tak, jak miał w zwyczaju to robić. Wymagało to od niego odrobiny wysilenia się. - Suzumura Hanji, nazywany Antykreatorem, mieszkał w Oniniwie. Stamtąd wywodził się jego ród, jak również mój. Ród Sanada. Spoczywała tam jego ukochana, rodzina i najbliżsi. Twierdził, że zabił wszystkich zmutowanych Jugo, nim opuścił to miejsce, a potem sam je zamknął. Mimo to szalone potwory ciągle tam były. - Rody z wieloletnią historią, można śmiało rzec. Niekoniecznie pozytywną historią. Skłonności do upadku wpisane były w ich geny. - Han pojawił się w Oniniwie. Zdradził, że jego plany zniszczenia chakry nie są mrzonką. Znalazł grobowiec Mędrca Sześciu Ścieżek i jest blisko znalezienia do niego ostatniego klucza. Tam ponoć będzie w stanie tego dokonać. Nie wiemy, gdzie jest ten grobowiec. - Ale znalezienie go było priorytetem, to się rozumiało samo przez siebie. Nie wymagało dopowiadania. - W Oniniwie pojawił się NES, pracownik Hana, który zbuntował się przeciwko niemu. Nawiązała się między nimi krótka walka, Han chciał zabić NESa... ale kiedy zmarł okazało się, że to nie był on. Po śmierci ciało zmieniło swój wygląd. - To była trudna sprawa i Shikarui nie miał pojęcia, co to było ani jak działało. Czy to była ta technika do zdzierania twarzy, którą kiedyś widzieli? Ale czy po śmierci w takim razie znikała? - NES zamordował ninja na oczach zebranych i uwolnił z niego bijuu. han osobiście zapieczętował ponownie potwora w osobniku z klanu Nara imieniem Takeshi. Han wybrał go osobiście, podkreślając, że zależy mu na słabym osobniku. Wymiana była kosztowna, musieliśmy wydać wszystkie zebrane wspomnienia, by Antykreator zgodził się na pomoc z walką z biju i puszczenia nas. Było wiele słabych jednostek w naszej grupie. Za mało silnych, by podołać zagrożeniu. Antykreator został rzeczywiście wskrzeszony i osiągnął rodzaj nieśmiertelności. Wielka fala piasku stworzona przez Sabaku Ichirou, chociaż trafiła go i pogrzebała, jedynie go spowolniła. Wygrzebał się spod niej, pokruszony, jakby był z gliny. Regenerował się, używając do tego chakry. - Albo Takashi? Hmph. Nie miał pamięci do imion. - Podczas walk życie straciła Kouseki Keira. Jej ciało jest w zwoju. Ekspedycja podzieliła się na dwie części, Keira poszła do drugiej, razem z Toshiro. Nie widzieliśmy jej śmierci. - Shikarui położył zwój na biurku lidera, ale na jego krańcu. Asaka chciała ją oddać rodzinie, ale może Kazuo chciał zrobić to osobiście? Albo chciał zobaczyć, co się z nią stało?
- Opóźnienie z raportem zostało wywołane moją kontuzją podczas walki z biju. Oraz tym. - Ściągnął opaskę z oka, żeby pokazać nienaturalny, niebieski kolor tęczówki, który bardzo mocno odróżniał się przy jasnej lawendzie. Kolory były ze sobą zupełnie sprzeczne. - Mujin, który towarzyszył nam podczas wyprawy, przyjaciel rodziny, jest bardzo utalentowanym medykiem. Odtworzył moją wątrobę, kiedy uległa ona zniszczeniu po walce. I przeszczepił mi obce Kekkei Genkai. - Tym razem już bezproblemowo i natychmiastowo aktywował sharingana. Niestety wcale nie sprawiło to, że ubytek chakry był z tego tytułu mniejszy. Trzy łezki. - Zamierzamy to z Asaką trzymać w ścisłej tajemnicy. Będę utrzymywał, że moje oko uległo uszkodzeniu po powrocie z Oniniwy. - Nikt nie musiał znać prawdy. A ci, co ją poznają... mogą zniknąć z tego świata. Wygasił sharingana. - Zadbałem o dyskrecję tego przeszczepu.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Siedziba władzy

Post autor: Asaka »

Wszystko się udało, pożegnali się też z Mujinem, którego i tak aż nazbyt przetrzymali w domu, odciągając go od jego własnych zajęć. Czas ten jednak był zdecydowanie owocny. W końcu był czas żeby odetchnąć, a wraz z odetchnięciem – przychodziły myśli. Dużo myśli, zwłaszcza tych nieproszonych. To wszystko kręciło się po głowie. Wydarzenia z Oniniwy. Rany Shikiego oraz Toshiro i wszystko to, co zostało przez to pociągnięte. Rany Keiry. Asaka przypomniała sobie, że Sanada informował ją, że z Keirą jest źle. Widział – musiał widzieć co się stało. Ale widocznie miał na nią oko jeszcze zanim jej się pogorszyło, a później coś odciągnęło jego uwagę. Coś – i to nie byle jakie coś, bo prywatne wspomnienie Hana o miłości jego życia. I później… spotkanie z nim oko w oko. Nastrój Asaki pogorszył się więc znacznie w momencie, kiedy nie było już żadnych rozpraszaczy i należało stawić się u lidera – nie chodziło o to, że nie chciała, bo był to obowiązek głęboko w niej zakorzeniony. Po prostu emocje z tym związane były dość… Były przykre.
Spodnie zaczynały jej przeszkadzać, więc wybierając się do Seiyamy tym razem z nich zrezygnowała. Coraz trudniej było zresztą ukryć jej brzuch i prawdę mówiąc już nawet nie próbowała tego robić. Nie wiedziała, czy Kazuo wiedział o jej przypadłości, jeśli jednak nie wiedział, to dzisiaj się dowie. Kimono, w które się dzisiaj ubrała, nie było w stanie tego zamaskować. Oprócz torby na ramieniu, na plecach umocowała miecz Keiry, jej ostatni twór.
Również skłoniła się przed recepcjonistką, nim pokazała jej odznakę, dzięki czemu udało im się wejść głębiej do Siedziby Władzy. Idąc po znajomych korytarzach Asaka wcale nie myślała o tym, co powie liderowi. Zastanawiała się raczej… Ile razy Keira nimi szła. I ile miała jeszcze przed sobą życia. Strażnikom przed drzwiami do gabinetu Shirei-kana również pokazała odznakę i grzecznie czekała, trzymając męża za rękę. Gotowa nawet była zawrócić, gdyby się okazało, że lider nie ma dla nich czasu – wydawała się zupełnie nieobecna. A na pewno smutna. Czy czekali kilka sekund, minutę, dziesięć czy dłużej – nie była pewna, bo w końcu ich wpuszczono. Białowłosa od progu ukłoniła się starszemu mężczyźnie i spoczęła na krześle, gdy ten ich do tego poprosił. Jeśli nie, to grzecznie stała. Najpewniej jednak ściągnęła z pleców miecz Keiry, żeby jej nie zawadzał.
- Dzień dobry, Shirei-kan – przywitała się z nim i nawet nie zdążyła nabrać powietrza w płuca ani zebrać słowa w głowie, a… Shikarui zaczął gadać. Zaskakiwał ją ostatnio w ten pozytywny sposób. - Hyuga Yuriko, sensor Sau – to było jedyne wtrącenie, poza tym siedziała cicho i nie przerywała… Chyba, że Shikarui znowu się pomylił z jakimś imieniem. Często je przekręcał, tak jak ona inne nazwy.- Takashi – poprawiła później znowu i ponownie zamilkła na dalszą część opowieści. Gdy go tak słuchała – sama przypominała sobie wiele rzeczy. W tym takie, które może wypadałoby dodać. Chciała to zrobić jednak gdy Shikarui już skończy.
I skończył. Nim jednak przeszedł do dalszej części opowieści, tej o swoim oku i ich spóźnieniem, Asaka wzięła oddech.
- Toshiro mówił, że uda się do ciebie, Kazuo-dono, złożyć raport, ale nie wiem czy już tutaj dotarł i co mówił, więc powiem jeszcze swoje… W tej wyprawie nie brało udziału dużo osób. Może ze dwadzieścia? Dwadzieścia pięć? Nie więcej. W większości byli to młodzi ninja, sporo z nich brało rok temu udział w Turnieju na Yinzin, nie byli więc zbytnio doświadczeni – Yoake, Tamaki, Shins, Yoshimitsu, Masako, Aka, Harisham, Toshiro… Sporo ich było. - Z tego co zrozumiałam z gadaniny Hana, to ci Jugo nie zamieszkiwali tam przed obudzeniem chakry, bo Han, czy raczej Suzumura Shinjiro, jak się kiedyś nazywał, był naszym shinobim, służył w Seiyamie i po upadku Oniniwy zdezerterował. Może będzie widnieć gdzieś jeszcze w starych zapiskach.... Nie jestem pewna co się wydarzyło takiego, bo sam mówił o katastrofie, ale nie widzieliśmy wszystkiego, natomiast ci zdziczali Jugo, którzy się tam kręcili to prawdopodobnie potomkowie osób poddanych eksperymentom w okolicznych górach. Zleźli do Oniniwy gdy bariera opadła. To przypuszczenia samego Hana. Trochę sobie z nim podyskutowaliśmy… To wariat, a my mieliśmy cholerne szczęście, że nas nie pozabijał, a chciało mu się gadać. Lubi gadać – twarz Asaki wykrzywił grymas, nie na samo wspomnienie, co można było tak odebrać, a dlatego, że coś sobie uświadomiła. Kolejną cechę, która łączyła ją z Antykreatorem – oboje lubili sobie pogadać. Jabłko naprawdę nie padało daleko od jabłoni, jakkolwiek absurdalnie to nie brzmiało. - Fakt jest jednak taki, że jest zafiksowany na tym, by chakrę, która wyrządziła mu tak wielką krzywdę, zniszczyć. On chce, żeby ninja przestali istnieć. Nie dociera do niego, że to nie w chakrze jest problem. Feniksy mówiły, że został wskrzeszony jakąś eksperymentalną, zakazaną techniką… Z bliska wyglądał właściwie normalnie, może oprócz tego, że białka jego oczu były czarne. Ale nie wiem czy to efekt tej techniki, czy czegokolwiek innego – to mogło być cokolwiek, mogło to być jego dziedzictwo Jugo, albo cholera wie czego właściwie. - I właściwie to wiemy gdzie szukać tego grobowca. Na odchodne pozostawił nam jeszcze jedno wspomnienie. W nim opowiadał o wielu mglistych rzeczach, ale wspomniał, że spędził dużo czasu w Bibliotece Oświecenia w Tajemniczym Lesie – czymkolwiek była ta cała biblioteka, ale nazwę miała wyjątkowo… obrazową. - Tam natknął się na legendę o tym, że na jednej z wysp Czarnego Archipelagu znajduje się jakaś wyspa, co ją nazywają Okiem Świata. Ta wyspa ma się pojawiać tylko w określonym czasie i chronią ją mgły i sztormy. Nie wiem czy to nie jakaś poetycka bajeczka, w każdym razie do brzegu… W podziemiach tej wieży ma się znajdować grobowiec Mędrca Sześciu Ścieżek, do którego potrzeba klucza ze skarbów i kostura Mędrca. I podobno w tym grobowcu znajdują się oczy Mędrca, jakiś Winegar. Nie, inaczej. Rinegar. Rinegan? Coś takiego. W każdym razie oczy, które pozwalają dowiedzieć się o… o wszystkim. To w ten sposób chce zniszczyć chakrę – jedną dłonią pomasowała sobie skroń i zapatrzyła się jak promienie słońca wpadające do gabietu lidera odbijają się od białego, przezroczystego kryształu jej kuzynki.- Shirei-kan… Antykreator chce, by shinobi się zjednoczyli przeciwko niemu. Był wręcz zawiedziony, że nikt tego nie robi i że nikt nie próbuje go powstrzymać. Uznał, że skoro nikt nie chce go powstrzymywać, to popchnie swój plan naprzód. On chyba chce być powstrzymany – czy miał ku temu plan, czy może miał nadzieję w głębi serca, że ktoś go zatrzyma po tym, jak bez trzymanki zaczął zjeżdżać z górki na pazurki.
Nie patrzyła na Kazuo, gdy Shikarui poruszył temat Keiry. Krótko. Bo co więcej mówić?
- Toshiro mówił, że Keira wpadła na smoku w budynek, a ten się na nią zawalił i… - i brakowało jej słów. - Nasz znajomy ją zapieczętował w zwoju i zabrał stamtąd. Chciałam… Chciałam zwrócić jej ciało rodzinie. Jest tutaj – wskazała głową na zwój, który Shiki ułożył na biurku. - Shirei-kan… Pieczętował ją ktoś bardzo biegły w fuinjutsu. My nie jesteśmy w stanie tego zwoju odpieczętować – chciała prosić o kogoś, kto byłby w stanie… Lider z pewnością miał tutaj kogoś, kto się na tym znał bardziej niż oni.
Gdy zaś Shikarui zaczął mówić o swoim oku i zaczął je pokazywać – milczała, pogrążona w rozmyślaniach o Keirze i Oniniwie. Odezwała się tylko raz:
- Nerkę - poprawiła go. Znowu.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3678
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Siedziba władzy

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Siedziba władzy

Post autor: Shikarui »

Shikarui doskonale znał swoją cenę i znał swoją wartość. Nie wstydził się przeliczać ludzi na pieniądze i nie miał żadnych obostrzeń co do tego, żeby tak samo przeliczać siebie, swoje oczy i swoje mistrzostwo w dziedzinie Suitonu... jak i kilku innych cennych cech, jakie posiadał. Chociażby umiejętność skorzystania z tych mieczy, które przy pasie nosił czy łuku, który został w domu. Zawsze też lubił wmawiać ludziom, że jest łagodną owieczką. Miał w końcu w zwyczaju chować kły w uśmiechu, gdy się kłaniał królom sawann. Kazuo nie był tu żadnym wyjątkiem. Owszem, Shikarui go polubił, miał do niego duży respekt, a to zdecydowanie sprawiało, że jego reakcje były rozluźnione. I pozwoliłby sobą pomiatać o wiele bardziej niż w każdym innym przypadku osób przypadkowych. Chodziło o to, że miał trochę większy próg "wejścia" na strefę, w której grzeczny pies użarłby rękę, która jeść daje. Jeśli więc wiedziałeś, że ten skurwiel o lawendowym oku nie jest owieczką, musiałeś wiedzieć, że jest psem. Bez kagańca - z kagańcem się do niczego nie nadawał. Lubiący słuchać żony i pozwalający jej decydować. Na długiej smyczy, bo im dalej biegał, tym więcej przynosił i cenniejsze skarby błyszczały w jego kłach. To wszystko się zgadzało i wyglądało przepięknie na papierze. Tylko że Shikarui nie był psem. Nie był nawet wilkiem. Był tym rodzajem drapieżnika, przed którym nie da się uciec na drzewo, przez wodę czy w góry. Dopadnie cię wszędzie. Dlatego był tak śmiertelnie skuteczny.
Uwaga od Kazuo była kąśliwą, ale Shikarui uśmiechnął się lekko pod nosem, tak łagodnie. Lider nigdy nie przykładał wagi do takich rzeczy, można było wręcz odnieść wrażenie, że wręcz nie lubił. Ale to prawda - na odwalenie się Shikarui zazwyczaj potrafił czas znaleźć. Czasem mniej to zajmowało Asace, która jakimś cudem nie musiała spędzać nad tym wszystkim tyle czasu, jakby od tego zależało niemal jej życie.
- Mogą się dowiedzieć. Całkiem przypadkowo. - Temat tego, co stało się w oko zostawił na później. Na razie musiało to zostać ograniczone do "no wypadek". Wszystko po kolei. Ładnie uzupełniane i poprawiane przez Asakę, bo Shikarui nie miał pamięci do imion. Do tych szczególnie. I do szczegółów, które uważał za nieważne, też nie. Czasem miał wrażenie za to, że niektórzy ludzie pozjadali siódme rozumy ze swoją pamięcią i jakby mogli to by powtórzyli słowo w słowo wszystko, co się wydarzyło, na przykład w takiej Oniniwie. Pozazdrościć tylko. Jego mocna strona w tym nie leżała, ale się starał. I on też musiał przy tym wyłazić ze swojej skóry, żeby myśl rozwinąć. By opowiadanie miało większy smaczek niż "Han chce zniszczyć chakrę, Oniniwa zniszczona przez demona". Mniej więcej - koniec. - Warto prześledzić historię rodziny Suzumura. Mamy dostęp do informacji od Jugo? Może wyciągnie się coś z tego. Tak samo z historii mojej rodziny. Jej odłam wybył z Oniniwy przed tragedią. Nie wiem jednak, ile przetrwało. - Historia potrafiła skrywać bardzo wiele wskazówek. Niektórzy uważali, że to, co zdarzyło się w Oniniwie, niczemu nie pomogło. Nic nie przyniosło. Niczego nie zmieniło. Według Shikaruiego byli ignorantami, którzy nie potrafili docenić wartości informacji. - Przez dalszą część spojrzał sam na Asakę z zainteresowaniem. Tamte chwile były dla niego rozmyte. Puste. Tamto wspomnienie było dla niego niejasne - ból wszystko zagłuszał. A potem jakoś zupełnie nie pomyślał, że tak naprawdę niewiele z tego wie i niewiele widzi. Nawet nie mógł powiedzieć, że były "ważniejsze sprawy". Rinegan. Co to za nowe ustrojstwo?
- Nie wyglądało to jak iryojutsu, które widziałem do tej pory. Nie dostrzegłem też pieczęci. Jego ilość chakry była przerażająca. A nawet nie zamienił się w pełną formę Jugo. Zgadza się - Han jest Jugo. - Kurewstko silnym Jugo, ale to wszyscy tutaj wiedzieli. Nie trzeba było niczego dodawać. Lider mógłby oskarżyć ich o tchórzostwo, że przecież z wrogiem walczy się do końca. Tylko komu co było po martwych ninja, którzy unieśli się swoim honorem? Trupy niewiele już mogły. No chyba że byliby trupami takimi jak Han.
- Uchiha Aka. Nie żyje. - Dodał, jakby lider miał jakiekolwiek wątpliwości co do tego, co wydarzyło się z dawcą tego oka. Nie było też chyba ważne, kim był, co go łączyło z Sanadami... to były sprawy prywatne. Miały bardzo duże znaczenie tutaj, ale nie było to znaczenie interesujące czy ważne dla lidera. Przynajmniej w mniemaniu Shikaruiego. - Zapewniliśmy mu próbkę genów Sabaku, by przeprowadził eksperyment w warunkach własnej pracowni. Sabaku zmarł w Oniniwie, pożyczyłem kawałek jego ciała. - Wyjaśnił od razu, by lider nie myślał, że to kolejna osoba zabita przez Shikaruiego... chociaż prawda była taka, że poniekąd nią był. Sanada dobrze wiedział, że Sabaku pewnie będzie się bronić, chociaż uważał to za szczyt głupoty. Ale nie ważne - jego rąsie były czyste, zabił go Hikari. Jak się zresztą potem okazało, to dziwne zachowanie tamtego chłopaczka nie było rzeczą wyjątkową i stanowiła chleb powszedni. Jednego złola mniej, a Shiki nadal w świetnej formie. Wygryw. - Pracuje w Ryuzaku no Taki, uważamy go z Asaką za przyjaciela rodziny. Próbowałem namówić go do pracy na rzecz Kousekich, ale jest przywiązany do tamtych stron. I jest do dyspozycji, gdybyś czegoś potrzebował. - Założył z powrotem opaskę po zgaszeniu sharingana. Może robił coś nie tak, a może Mujin zwyczajnie lubił tamto miejsce, tamtą klinikę. Tamten dom. Dla czarnowłosego było to niezrozumiałe, nawet jeśli on sam bardzo lubił miejsce, w którym powstał ich dom. Nie miałby problemów z przeprowadzeniem się, gdyby inny teren okazał się przynosić większe zyski. Niekoniecznie pieniężne. O dziwo tych mu nie brakowało.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Siedziba władzy

Post autor: Asaka »

Zdążyli się wystroić, a jakże, bo tego samego dnia żegnali się jeszcze z Mujinem, a poza tym, po wizycie u Shirei-kana, Asaka chciała odwiedzić swoją rodzinę. I rodziców i ciotkę – przynosząc jej zwój z ciałem Keiry, a także jej miecz. Na tę uwagę nic jednak nie powiedziała, choć przytyk zrozumiała. Powinni być tutaj wcześniej, oczywiście że tak. Mieli jednak powody, dla których byli dopiero teraz.
- Tak… Był bękartem rodu Suzumura. I jestem pewna, że był Sentokim, wspominał o tym w jednym ze wspomnień – nie żeby Asaka widziała ich dużo, bo całe dwa, ale tyle wystarczyło, żeby pozbierać z nich charakterystyczne informacje. Zwłaszcza o tym, że był shinobim służącym pod… - Mówił też, że służył pod liderem naszego klanu – może Kazuo miał jakieś stare zapiski. Stare informacje o wysoko postawionych shinobich. Dezerterach. Nukeninach. Jeśli gdzieś mogły się znajdować informacje o jego umiejętnościach, nawet kiedyś, to właśnie tutaj. A wtedy można było przygotowywać na skurwiela kontrę – jakąkolwiek.
- Nie widziałam, żeby używał jakiejkolwiek medycznej chakry. Raiton tak, ale nie iryojutsu – dodała. Nie znaczyło to, że tego nie potrafił, ale Han pokazał się z nieco innej strony. Mógł jednak swoje asy trzymać w rękawie. - I kontrolował klony na dużą odległość bez kontaktu wzrokowego – uciekali w końcu przed jego klonem, chociaż on sam siedział sobie spokojnie na cmentarzu i nie wyglądało na to, żeby mógł je widzieć. Nie przez te mgłę. Nie na takie odległości.
- Nie wiemy, to był jego pierwszy wykonany przeszczep. Wcześniej rozmawialiśmy na ten temat tylko mocno teoretycznie – teraz mieli jednak potwierdzenie, że tak się dało, a przynajmniej z oczami. Namacalny dowód. I fakt, tak było, dlatego dali mu dłoń Shenzhena, by mógł na niej potestować czy da się tak z innymi klanami. - Mujin jest niezależnym shinobi, chociaż w pierwszej kolejności medykiem. Nie służy żadnemu klanowi, ale ma zdolności Aburame – białowłosa westchnęła lekko. Należało Kazuo poinformować o tym, co planują. - Zachowaliśmy oko Shikiego, oczywiście. Sama poddam się przeszczepowi, żeby mieć Tsujitegana, ale to dopiero za jakiś czas. Po pierwsze chcielibyśmy zbadać jak się zachowuje ciało Shikaruiego po tym całym zabiegu. A po drugie no… jestem w ciąży, więc… nie chciałam teraz nadmiernie ryzykować. Nie wiem jak mogłaby taka ingerencja wpłynąć na dziecko - rozumiało się to samo przez się, ale i tak powiedziała swoje, żeby mieli tutaj jasność. Ona sama wolała wyłożyć kawę na ławę, wtedy nikt nie musiał się bez sensu domyślać.
Po Asace było widać, że coś jeszcze ją trapiło. Że to, co powiedzieli, nie było jeszcze wszystkim. Kobieta jednak ewidentnie nie wiedziała jak się do tego zabrać i w końcu głośno, przez usta, wypuściła powietrz, spojrzała w sufit, szukając tam może słów, jakie powinna wypowiedzieć i w końcu przeniosła wzrok na Kazuo.
- Kazuo-dono… To jeszcze nie wszystko. O bogowie. Asaka weź się w garść – sama sobie chciała dodać otuchy, ale nie potrafiła. - Co do Hana. Jego hm… drzewa genealogicznego – skoro Toshiro tu był, to ciekawe czy mu powiedział cokolwiek o potomkach Hana? Albo może pominął cały ten temat, żeby Asaka mogła to zrobić od A do Z. - Han był… Był zakochany ze wzajemnością w Sanada Miki, ale przyczynił się do jej śmierci i wychodzi na to, że nie mieli dzieci. Miał je za to z jakąś Sayuri. Tsuri, Atsuri, coś takiego, nie wiem, w każdym razie ona była jego popleczniczką, Jeźdźcem Głodu i zanim się… przepraszam, ale nie rozumiem tego. Zanim przerobiła się na marionetkę to urodziła mu syna. Ten syn też miał dzieci, dwójkę dokładniej, bliźnięta. Jedno z nich, mężczyzna, jest głową jakiejś rodziny w Shigashi no Kibu. Ekiblo? Ryuichi się nazywa. On ma sporo dzieci. Yuki Natsumego, Yoichiego, który też był w Oniniwie… Tę Nanatsuki Youmu, co wygrała ostatni turniej. No a to drugie dziecko… - Asaka się zatrzymała i uniosła dłoń do czoła. I ta dłoń jej się trzęsła. Bała się. Przetrawić to i powiedzieć mężowi to jedno. Ale teraz… Teraz zamierzała powiedzieć liderowi. Pieczętowała tę wiedzę, to znaczyło – mówić o tym kolejnej osobie znaczyło, że to prawda. Okropna, paskudna prawda. - D-drugie dziecko to kobieta. Moja… moja matka – w życiu Asaka tak się nie bała czegoś powiedzieć jak tutaj i teraz. Ale stało się, powiedziała. - Teraz… Teraz tak wiele spraw ma sens, tak wiele jest jasnych, ja… - zabrakło jej słów. Tak po ludzku zabrakło. Wiedziała, jak to mogło brzmieć, ale kto jak kto, ale Kazuo miał prawo wiedzieć. I wręcz wiedzieć powinien.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3678
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Siedziba władzy

Post autor: Papyrus »

0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Siedziba władzy

Post autor: Shikarui »

Cały Kazuo, świat w jego rękach był zadziwiająco prosty. W końcu był jego, więc mógł z nim robić, co mu się żywnie podoba. Ta ziemia, ten skrawek ziemi, ta wiedza, którą własnie otrzymał. Miał ziemię, dał ziemię i teraz tę ziemię trzeba było sprawdzić. A raczej to, co tam wybudowano i to, co mieściło się na zapiskach pochowanych w postawionych na niej budynkach. Proste. Wszystko było proste w słowach i nawet mogło być proste w akcjach. Kazuo pośle tam kogoś, znajdą coś czy nawet nie - przynajmniej nikt tutaj nie będzie sobie mógł powiedzieć, że nie próbowali.
Tak jak Shikarui nie mógł sobie powiedzieć, że nie próbował tutaj zatrzymać Mujina. Może jeszcze kiedyś uda się go przekonać, że nigdzie nie znajdzie tak zajebistego lidera jak tutaj. I nigdzie nie będzie mu tak dobrze, jak tutaj. I... że w ogóle Karmazynowe Szczyty są the best. Może. Czarnowłosy zamierzał na ten moment w pełni uszanować zdanie medyka. Skoro czuł się swobodniej tam, jeśli czuł się w Ryuzaku no Taki spokojniej, w swojej małej klinice i niewielkim mieszkaniu, gdzie, jak twierdził, nawet nie miał warunków na przyjęcie gości... Niektórzy lubili się trzymać przyzwyczajeń. Jeszcze inni nie lubili zmian. I byli też ci, którzy bardzo przywiązywali się do miejsc. Asaka się na przykład nigdy nie zgadzała z Shikaruiem, który twierdził, że budynek to tylko ściany, podłoga i sufit. Mieli kontakt, zawsze mogli do siebie pojechać, odwiedzić się. Odległość wcale nie przeszkadzała we wspólnych interesach i znajomościach. Trochę je jedynie utrudniała.
Podzielili się z Kazuo całą cenną wiedzą, jaką mieli. Oprócz jednej rzeczy. Bardzo ważnej rzeczy, której Shikarui sam nie chciał poruszać. Należała do Asaki. To był jej demon, który z niezrozumiałych dla niego powodów ją dręczył. I czuła się przez niego gorzej, co też było dziwne. Przecież to było piękne. Shikarui wręcz pękał z dumy, że jego żona miała TAKIE korzenie. Ha! Mogli sobie mówić i myśleć co chcieli, ale Suzumura Hanji pokazał, jak wielkim rodem jest ród Jugo, z którego się wywodził. I z tej samej krwi powstała Asaka władająca kryształem. Temperamentna bestia. Czarnowłosy nie potrafił, mimo prób, ukryć drobnego uśmieszku. Swoim zwyczajem po prostu odwrócił twarz, przysłonił go drobnym gestem, niby to poprawieniem włosów. Nie wypadało w końcu... tylko ciężko się powstrzymać, kiedy pękało się z dumy. Szkoda, wielka szkoda, że to musiało zostać ich jednym, wielkim sekretem. Świat by tego nie docenił, nie zrozumiał. Szukaliby kadzideł, zbieraliby sól i sypali przez ramię. Bestie. Wszystko, co było inne, wszystkich, którzy inaczej wyglądali, lubili chłostać egzorcyzmami. Nie było się co oszukiwać - Antykreator zrobił bardzo wiele złego. W końcu mordował ludzi i palił miasta... czy jest coś bardziej złego, niż to? Kopanie szczeniaczków? Wrzucanie kotków w workach do jeziora?
Uśmiech bardzo szybko zniknął i równie szybko czarnowłosy znów spojrzał na Kazuo. A po chwili na Asakę. Tak naprawdę mogło się tutaj wydarzyć wszystko. Ale czarnowłosy nie bał się, że to właśnie Kazuo będzie tym, który pierwszy rzuci kamieniem. Który napiętnuje i rozpowie wszystkim, co się dzieje. To nie był ten typ, po prostu. Bał się jednak tego, że ta tajemnica mogła wypłynąć na światło dzienne. Musiałby być ignorantem, żeby się tego nie obawiać. Ułożył dłoń na ramieniu Asaki i zjechał nią w dół, by nakryć jej dłoń swoją własną w celu dodania otuchy i wsparcia. Była wśród swoich i wśród rodziny. I to ona lubiła powtarzać, że dzieci nie są jak swoi rodzice.
- Nie jesteś swoim dziadkiem. - Dokładnie tak samo mu mówiła, tylko o jego własnym ojcu. Kiedy zastanawiał się, czy będzie taki jak on. Kiedy widział te podobieństwa i obawiał się, że kiedyś przestanie dostrzegać różnice.
- To wszystko, co mamy do zameldowania. Nie będziemy zabierać więcej czasu. - I oczywiście czarnowłosy był cały czas do dyspozycji lidera, gdyby zaszła taka potrzeba. Jeśli Asaka nie miała już nic do dodania, podniósł się z krzesła i odstawił je na swoje miejsce, wyciągając swoim zwyczajem dłoń, by pomóc jej wstać. Przyda im się trochę spokoju po Oniniwie. I po tym... wszystkim.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Seiyama (Osada Rodu Kōseki)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość