Re: Główna ulica
: 10 lip 2020, o 20:18
Shinobi War to gra PBF Naruto, gdzie akcja została osadzona w zamierzchłych czasach, w czasach gdzie światem rządziły klany.
https://shinobiwar.pl/
Mei zdecydowanie należy do jednej i do drugiej grupy. Jej sposób bycia, myślenia, zachowania i charakter, wszystkie te czynniki krzyczały za nią słowo "spontan!". Lubi robić to na co ma ochotę, ograniczenia dla niej nie istnieją. Alkohol i różnego rodzaju wybryki są u niej na porządku dziennym. Kiedy ktoś zaproponuje coś ciekawego, misję, podróż czy wyjście do nowej knajpy, nigdy się nie zastanawia. Lubi podejmować ryzyko, badać nieznane. Pomimo swojego wycofania, jest dziewczyną pełną niespodzianek.
Ale! Jeżeli chodzi o ojca i treningi - to jest jedyne, co jest poukładane w jej życiu. Saito od małego szkraba uczył ją determinacji, samozaparcia i tego, że bez treningów niczego w życiu nie osiągnie. Dlatego nie ma dnia, kiedy białowłosa nie wykonałaby chociaż minimalnego treningu.
Dayu zgodził się zaprowadzić dziewczynę przed oblicze Sentoki Nagata. Niestety imię i nazwisko coś tam jej świtało, ale kompletnie nie miała pojęcia gdzie jej siedziba się znajduje. Tak więc ruszyła od niechcenia za chłopakiem, szorując powoli nogami. Przemierzała drogę w ciszy, cały czas modląc się w głowie, żeby chłopak nie wpadł na pomysł, żeby ją zagadywać. Raczej stroniła od zbędnych small talk. Już po krótkiej chwili Mei zorientowała się gdzie jest. Była to dzielnica poświęcona straży i ich koszarom. Na szczęście żaden strażnik nie sprawiał problemów i łagodnie udało im się dojść do budynku biura.
Tam w środku skierowali się do jednego z pomieszczeń, które wyglądało jak typowy gabinet, niczym nie wyróżniający się. Dziewczyna stanęła na środku trochę niepewna. Rozejrzała się delikatnie, starając się zrobić to w taki sposób, żeby nikt nie zauważył. Jej oczom ukazała się rękawica łańcuchowa wisząca na ścianie. No i to było coś, co wzbudziło w kunoichi ogień ciekawości.
-Fajna zabawka, słyszałam kiedyś, że używa się tego w stylu walki Chēn. Musisz być niezła w walce, Nagata-sama. - powiedziała z zadziornym uśmiechem na twarzy zaraz po tym, gdy ta zapytała chłopaka czy Mei to Mei. - Tak, to ja, nie ma co do tego żadnych wątpliwości - uprzedziła Dayu zanim ten zdążył otworzyć usta. Nie chciała być niegrzeczna, oj nie. Przeniosła wzrok z łańcucha na kobietę siedzącą za biurkiem. Była ładna, aczkolwiek widać, że znudzona pracą. Coś w jej osobie odzwierciedlało duszę Mei. Też niby pełna energii, ale jednocześnie smuta i roztargniona.
- W czym mogę pomóc, Nagata-sama?
Misja - D - 5/15
- Rok 389 - Wiosna -
- Mei -
- Ulica -
- Zdrowie -
" Rękawica " [youtube]https://www.youtube.com/watch?v=ypM7OqAWjXM[/youtube] Nagata uśmiechnęła się po wspomnieniu przez ciebie o jej wyborze uzbrojenia. Wstała, dosyć gwałtownie – Naprawdę tak myślisz? — Nachyliła się energicznie, podekscytowana. – Zdarzało mi się z tego cacka korzystać... A wiesz ile ma funkcji? — Wtedy przyłożyła dłoń do czoła i przejechała po nim, jakby strząsając z niego coś - w rzeczywistości nie strząsała niczego, ot gest sugerujący niezliczoną ilość funkcji i sytuacji w których takowa rękawica może okazać się przydatna. Słyszałaś co nieco, więc sama mogłaś ocenić jej przydatność podczas walki, albo starcia. – Ah... Dobrze, dobrze, musimy przejść do konkretów kochana. — Dayu zdążył już opuścić biuro, a kobieta gwałtownie się cofnęła, usiadła na krześle – Potrzebuję kogoś kto doniesie kilka eliksirów do jednego z moich ludzi... Góra kazała mi posłać jakiegoś Doko, chociaż wolałabym zająć się tym sama. Wszystko by wyrwać się z tego biura... Ugh... — Nie brzmiała na szczególnie zadowoloną. Nie mogłaś zbyt wiele na to poradzić, zwłaszcza, że nie miało to żadnego związku z tobą. Westchnęła na moment, ale zaraz się rozchmurzyła zawieszając wzrok na swojej nowej podkomendnej – No, padło na ciebie. Wiesz gdzie znajduje się wioska Yoshi? Stacjonuje tam kilku naszych zwiadowców i będą oczekiwać tej dostawy, a ja ich raportu. — I tak oto zostałaś z grubsza wprowadzona w cel swojej obecności w tym miejscu. Nie padły tutaj jeszcze żadne szczegóły, ale raczej nie powinnaś mieć większego problemu się o nie dopytać. W końcu im więcej wiesz, tym lepiej śpisz... Czy jakoś tak odwrotnie. Nie zapowiadało się by sama praca była szczególnie niebezpieczna, sam świat jednak taki jest, zwłaszcza jeśli się nie uważa.
Ukryty tekst
Wspomnienie rękawicy przez białowłosą zapaliło nowo poznaną kunoichi, która gwałtownie poderwała się z krzesła, a oczy jej zabłysły. Na taką właśnie reakcję Mei w zupełności liczyła. Z wielkimi oczami patrzyła na Nagate. Czuła, że mogłaby usiąść z tą kobietą przy flaszce jakiejś dobrej sake i godzinami rozmawiać na temat uzbrojenia, walki czy innych takich. Niestety obowiązki wzywały, o czym również przypomniała sobie kobieta i szybko wróciła do swojego biurka. Dayu w międzyczasie opuścił biuro, z czego sprawę dziewczyna zdała sobie dopiero, kiedy usłyszała zamykane drzwi.
- Może następnym razem uda nam się porozmawiać trochę więcej na temat funkcji tej rękawicy. - zabrzmiało to dosyć dwuznacznie, całkiem jak jakaś propozycja seksualna. Mei uśmiechnęła się zawadiacko. Co prawda wolała chłopaków, ale od kobiet też nie stroniła.
Wysłuchawszy wszytkich poleceń, białowłosa zgarbiła się lekko i włożyła ręce w kieszenie spodni. Misja nie zapowiadała się na jakoś niezwykle ciężką, ot dostarczyć coś z punktu A do punktu B. Odsapnęła głęboko przymykając lekko oczy. Osobiście nie chciało jej się tego robić, ale zbyt wielkiego wyboru nie miała, więc szybko pogodziła się ze swoim losem.
- Aj aj, tak wiem gdzie jest tak wioska. - zaczęła niemrawo - Cholera.. Wyruszę tam natychmiast. Gdzie są te eliksiry? - zapytała rozglądając się na boki w poszukiwaniu przedmiotów, które ma dostarczyć. - Czy przewidywane jest jakieś niebezpieczeństwo? Chciałabym wiedzieć, czy jest jakaś szansa na to, że ktoś będzie próbował przejąć te eliksiry? I jeszcze jedno, czy Ci zwiadowcy wiedzą jak wyglądam? Chciałabym uniknąć sytuacji, w której pałętam się w ich poszukiwaniu. Mam nadzieję, że jak mnie dostrzegą to sami podejdą. - wymagająca ta nasza Mei. Ale co poradzić.
Misja - D - 7/15
- Rok 389 - Wiosna -
- Mei -
- Biuro -
- Zdrowie -
" Rękawica " [youtube]https://www.youtube.com/watch?v=ypM7OqAWjXM[/youtube] Może i rzeczywiście mogłybyście porozmawiać na temat uzbrojenia dłużej, czas jednak ku temu nie sprzyjał - przynajmniej w teorii bo w praktyce mieliście go bardzo dużo. Twój dwuznaczny docinek skończył jako uśmiech i delikatne parsknięcie ze strony Nagaty.
Zaiste misja nie wyglądała na trudną - w teorii. W praktyce należało opuścić miasto, a za miastem już tylko ci którzy podróżowali wiedzieli co się znajdowało. Tym bardziej, że wychodziłaś tutaj w roli, może nie tyle kuriera, a dostarczycielki czegoś co mogło okazać się dla kogoś niewymiernie wartościowe. Możliwe, że warte więcej niż czyjeś życie. To była tylko jedna z możliwości, bo droga, jak to droga, mogła okazać się zupełnie bezpieczna. Od razu zadeklarowałaś swoją gotowość, już w tej chwili, nawet się nie zawahałaś. Rozglądanie, wraz z zadanym pytaniem przyniosło odpowiedź w przeciągu kilkunastu minut. W rogu biura znajdowała się niewielka torba, wyraźnie taka do noszenia jakiegoś rodzaju pojemników na substancje. Nagata wskazywała w jego kierunku ręką gdy tylko znów na nią spojrzałaś. – Tylko ostrożnie by się nie potłukło. Nie wiem do końca jak działają, ale to ci nasi lekarze wymyślają, nie spodziewałabym się jakichś cudów po tym. — Powiedziała co wiedziała, sam przenoszony towar średnio ją interesował, droga - bardziej ona ją interesowała i dało się poznać jej zainteresowanie, właśnie w chwili gdy ty zaczęłaś drążyć temat. Zainteresowanie - lecz pozbawione otwartego entuzjazmu. – Raczej nie. Nie spodziewałabym się niczego. Chyba, że sama się w coś wpakujesz. — Rozmówczyni wzruszyła ramionami. Mei rzeczywiście była wymagająca ze swoimi kolejnymi pytaniami, ale cóż poradzić. Niektórzy chcieli być pewni każdego elementu, a jeszcze bardziej zależało im na ułatwionym zadaniu.
Zaśmiała się, nawet przez moment zapowietrzyła bo twoje wymagania rzeczywiście przyniosły jej radość. Zwłaszcza w natłoku pytań rzucanych tak niewinnie. Szybko się uspokoiła. – A niby skąd mieliby to wiedzieć? Pewnie nawet nie czekają na żadną przesyłkę, a raczej się żadnej nie spodziewają. Jakoś sobie poradzisz. — Wymagania wciąż pozostawały wymaganiami, a życie pisało inne scenariusze. Zazwyczaj bardziej skomplikowane. Mei nie była w końcu aż tak niewinną i nieporadną istotką, czyż nie?
Ukryty tekst
Misja nie zapowiadała się na jakąś bardzo skomplikowaną. Po otrzymaniu od starszej doświadczeniem kobiety wszystkich odpowiedzi, Mei zadumała się chwilę nad tym, czy będzie pakowała się w kłopoty czy nie. Odpowiedź jest oczywiście jasna i klarowna - nie. Dziewczyna chciała jak najszybciej skończyć tą misję i wrócić do tego co od początku planowała, czyli pójść do knajpy i się dobrze napić i najeść. Mei podeszła do torby, którą wskazała jej Nagata i lekkim ruchem przewiesiła ją sobie przez ramię. Nie była ciężka, jej zawartość stanowiły w końcu fiolki z płynami, a z dobrze rozwiniętym poziomem fizycznym, coś takiego nie stanowiło dla niej najmniejszego ciężaru. Gorzej będzie z zadaniem, żeby ich nie pobić. Ze słów liderki zrozumiała tyle, że przyrządzili je tutejsi medycy, czyli tak naprawdę nie wiadomo co ich zawartości mogły wyrządzić. Okazało się to totalnym minusem, bo nie będzie mogła wykonywać zbyt gwałtownych ruchów, co najwyżej jakiś lekki trucht, ale na pewno nie sprint. Kunoichi może i była niezadowolona z całej sytuacji, ale jak już dostała misję, to planowała wykonać ją jak najlepiej.
Białowłosa położyła lewą rękę na biodrze, a drugą złapała się za tył głowy. Zdała sobie sprawę z tego, jak śmieszna musiała się wydawać jej pewność siebie w oczach Nagaty. Kobieta chichotała co chwilę, co lekko rozdrażniło naszą młodocianą. Przeniosła wzrok z kobiety na ścianę i przekrzywiła lekko wargi.
- Zawsze można mieć nadzieję, prawda? - zapytała ironicznie. Jak to mówią, za marzenia nie karają! - Ehh.. No dobra, to idę. Czy mam się do Ciebie zameldować po wykonaniu zadania, Nagata-sama? - zapytała przenosząc wzrok z powrotem na kobietę.
Zaraz po otrzymaniu odpowiedzi opuściła siedzibę i ruszyła lekkim truchtem w stronę wioski Yoshi.
Misja zakończonaMisja rangi D
Shidia
15/15 Pomimo wszelkich trudności podróży, masy, choć nikłej i na całe szczęście braku wypróżnienia oralnego mężczyzny udało się dotrzeć do posiadłości w której mieszkał chłopiec oraz ledwo żywy, taszczony przez Shidię mężczyzna. Ten drugi nie należał do zbyt rozmownych podczas tego całego przedsięwzięcia. Biorąc pod uwagę jego stan próby mogłyby wiązać się z praniem dla młodej Kunoichi i próby pozbycia się nieprzyjemnego zapachu wymiocin.
Ostatnia chęć pomocy została jednak zbyta krótkim bełkotem "WIk khak hoilay ajgon". Może kryło się w tym pijackim bredzeniu jakaś głębsza myśl ale dojście do tego wymagałoby niewątpliwie czasu na analizę. Czy była to rzecz, na którą warto tracić ten cenny, porównywany nie raz do złota surowiec? Kto wie.
W drzwiach dość szybko pojawiła się kobieta w średnim wieku. Jak na panią domu była zadbana, schludna suknia, uczesane włosy, zadbane dłonie. Oczy miała podobne do chłopca, zaś włosy spięte w pojedynczy kok. Widząc jak stan męża szybko podeszła do waszej dwójki i złapała swego pożal się Amaterasu męża i wzięła go pod drugą wolną pachę.
- Najmocniej panienkę przepraszam i dziękuję. Ma słabą głowę do tych spraw.
Mężczyzna nie stawiał oporu. Pozwolił się ułożyć w jednym z krzeseł. Został przykryty przez małżonkę kocem, która następnie zwróciła się ponownie do Ciebie.
- Jeszcze raz przepraszam za całe zajście. Proszę przyjąć to w ramach podziękowań. Już się nim zajmę.
Chudy mieszek powędrował na dłonie kunoichi. Nie była to ilość która mogła zadowalać ale przynajmniej nie wyszłaś na tym z pustymi rękoma.
Wychodząc dostrzegłaś chłopczyka, który machał do ciebie małą rączką kiedy zamykano przed Tobą drzwi. Różne są sytuacje w życiu. Zawsze jednak to faceci zatracają się w alkoholu, zawsze w nim szukają ucieczki, zatapiają smutki i wchłaniają z nim swoje radości. Mimo wszystko rodzina nie była na tyle patologiczna jak się wydawało. Kobieta emanowała aurą ciepła nawet w takich warunkach. Całe szczęście, że chłopiec miał jeszcze ją...
Kilka kroków, tyle wystarczyło aby naszkicowany obraz rodziny został ponownie roztrzaskany.
- TY NIEUDACZNIKU. SKOŃCZONY IDIOTO! WIĘCEJ POŻYTKU Z ŚMIECI NIŻ Z CIEBIE. JEDYNE CO MI PRZYNOSISZ TO WSTYD. JUŻ SĄSIADKI SIĘ NA CIEBIE PATRZĄ JAK NA TWOJEGO BEZWARTOŚCIOWEGO OJCA. JESTEŚ OBRZYDLIWYM PASOŻYTEM! SŁYSZYSZ MNIE?! JAKI TY DAJESZ PRZYKŁAD? JAKIM JESTEŚ FACETEM? JESTEŚ BEZUŻYTECZNY. NIC NIE ROBISZ! JESTEŚ NIKIM. SIEDZISZ CAŁYMI DNIAMI I UŻALASZ SIĘ NAD SOBĄ. ŻYGAĆ MI SIĘ CHCĘ JAK NA CIEBIE PATRZĘ. OJCIEC DOBRZE MI RADZIŁ. CZEMU SIĘ GO WTEDY NIE POSŁUCHAŁAM...
To był tylko początek. Gdybyś znajdowała się dłużej w pobliżu domostwa z całą pewnością słyszałabyś więcej. Pytanie brzmiało czy był ku temu jakiś powód?