Wioska Akatori

Terytorialnie największa prowincja Karmazynowych Szczytów, zamieszkana przez Ród Kōseki. Daishi graniczy od północy i zachodu z morzem, na wschodzie z Soso, zaś południowa granica oddziela ją od Kyuzo i obszaru niezbadanego. Efektem tego jest możliwość tworzenia bardzo dochodowych szlaków handlowych i handlu morskiego przy - niestety - utrudnionym utrzymywaniu bezpieczeństwa włości. Podobnie jak pozostałe prowincje, dominuje tu krajobraz górski i lasy iglaste, z tą różnicą że dużo tu fauny - w tym tej drapieżnej, co na dłuższą metę może być dosyć niebezpieczne dla podróżników. Na ziemiach tych mieszkają również shinobi ze Szczepu Jūgo.
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1357
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Wioska Akatori

Post autor: Toshiro »

Niby człowiek się tyle nie widział z drugą osobą, a jednak trwali cały czas w milczeniu. Podróż nie przebiegała zbyt rozmownie pomiędzy Asaką, a Toshiro, zapewne głównie przez tego trzeciego jegomościa, który również się nie odzywał. Poza tym można to było zwalić na te wszystkie wydarzenia, a było ich wiele. Każdy z nich zapewne potrzebował czasu na przetrawienie tego wszystkiego... No i ta niefortunna śmierć Kiery na pewno nie pomagała. Tempo, które narzuciła białowłosa bardzo mu odpowiadało. On również przecież był bardzo zmęczony z powodu odniesionych ran. Na szczęście tylko tyle.
Każdy z nich wyglądał chyba podobnie. Cały w błocie, brudni, we krwi, swojej, czy też innych. No NIshiyama miał jeszcze ogromną dziurę na wysokości klatki piersiowej, z którą upora się zapewne dopiero jak będzie w Daishi. Będzie trzeba się przejść do kowala i naprawić to i owo.

W tych rozmyślaniach i głównie ciszy dotarli w końcu do miasteczka, w którym wszystko się zaczęło. Wcześniej tak bardzo oblegane miejsce teraz wydawało się zupełnie puste, a takie oczywiście nie było. Znali drogę. Bardzo szybko znaleźli się w karczmie, w której znaleźli tego szarowłosego, który asystował Mujinowi, a także Yamiego. Cóż za niespodziewanie miły przypadek, ponieważ do tego drugiego miał sprawę, a pierwszemu mógł jeszcze raz podziękować no i być może chociaż poznać jego imię, bo wcześniej nie było sposobności nawet dobrze się poznać.
-Mam nadzieję, że znajdzie się dla nas wszystkich miejsce.- oznajmił z lekkim uśmiechem. Dobrze było widzieć jakieś znajome, tak niewinne twarze. Toshiro usadowił się gdzieś bezpośrednio obok Asaki jeśli jeszcze było miejsce, w przypadku gdyby go nie było to po prostu usiadł na przeciwko niej.
-Nie mieliśmy sposobności się wcześniej poznać. Widziałem, że pomagałeś Mujinowi. Nishiyama Toshiro z Daishi. Dzięki za użyczenie swojej chakry Mujinowi. Bez tego byłoby ze mną na prawdę słabo.- powiedział i lekko się ukłonił widząc, że Keion ma problemy z ręką, a Mujin, po raz kolejny będzie kogoś leczyć. Tacy to chyba wiecznie mają sporo pracy. W takim świecie to pewnie co chwile jest ktoś ranny, czy to przez przypadek przy pracy, czy to ktoś został napadnięty przez bandytów, a to jakaś wojna, wielkie wydarzenie, ciągle trzeba składać do kupy takich jak on i dobrze, że tacy ludzie byli. Oddani swojej sprawie i zdolni, aby stawiać na nogi nawet najgorsze przypadki.
-Yami... Jeśli będziesz miał chwilę i chęci, to chciałbym zamienić z Tobą dwa słowa na osobności. Oczywiście jak już odpoczniemy.- oznajmił spoglądając w jego kierunku i lekko się uśmiechnał. Oczywiście nie chciał nic sugerować, ani nalegać. Zastanawiało go po prostu czy miał rację i chciał to sprawdzić, a nie było ku temu lepszej okazji niż teraz.
0 x
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Wioska Akatori

Post autor: Asaka »

Jeszcze raz spróbowała się uśmiechnąć, tym razem w odpowiedzi na to, że obaj mężczyźni nie mieli nic przeciwko, by się dosiadła – i ona, i jej dwójka towarzyszy. I tak też zrobiła; zbroja zadźwięczała, ekwipunek w torbie zaszeleścił – i kunoichi odpięła ją, by i to położyć na podłodze obok krzesła. Usiadła z westchnieniem, oparła łokcie na stole i dłońmi przejechała sobie po twarzy, jakby chciała w ten sposób ściągnąć z siebie jakiś ciężar. Nie tego się spodziewała po dzisiejszym dniu, chyba zresztą jak wszyscy. W końcu jednak zsunęła ręce i tylko dłonie pozostawiła na blacie. Splotła je i mimowolnie zaczęła się bawić pierścionkiem, zwykłą złotą obrączką, jaką nosiła na palcu od niedawna.
- Nie nie, ja bez alkoholu. Nie mogę – odparła szybko szarowłosemu, chyba całkowicie zapominając, że nie musi się z niczego tłumaczyć, ale zdawało się, że Asaka była w tym momencie trochę oderwana. Jakby nie do końca wszystko do niej docierało. Albo docierało – i nie chciała, by tak było. I widać było, że chętnie by się napiła. Kto jak kto, ale ona tego potrzebowała, a teraz… Teraz zamówiła herbatę, choć nigdy alkoholu, gdy była okazja, nie odmawiała.
Raz jeszcze spojrzała na rękę Keiona, ale nim połączyła fakty, Mujin się odezwał i zaproponował leczenie. Asaka się więc nie wyrywała, tylko skinęła głową. Siedziała pomiędzy nim, a Yamim, Toshiro musiał więc spocząć naprzeciwko. Spojrzała wtedy na niego dopiero bardziej – na dziurę w zbroi i ubraniu, na to jaki zmęczony był… Jak oni wszyscy chyba.
- Do Daishi żeby załatwiać sprawy z Ichirou? – Yami. Ach, Yami… Uroczy chłopak, starał się rozładować napięcie – bo ono gdzieś się kręciło. Asaka była trochę napięta; to nerwy i zmartwienie o męża, którego nie miała w zasięgu wzroku. To smutek po stracie, po strachu, jaki przeżyła tam… Jacy oni wszyscy przeżyli. - Zawsze możesz napisać do niego list. Mi odpisał – inna sprawa, że był to list podesłany jeszcze w Watarimono, ale ktoś taki jak Ichirou raczej nie miał możliwości się skryć przed ludźmi. I chyba nawet nie chciał. Asaka podjęła rozmowę Yamiego, łapiąc się jej jak tonący brzytwy – żeby zająć czymś myśli. Jak wtedy, gdy pocieszał ją paluszkami. Nadal to pamiętała i była mu tak wdzięczna… - Kilka tygodni dodatkowych prac to chyba nie taka duża cena jak na to, że żyjemy – nie zastanawiała się nad tym co mówiła i nie miała niczego ponad to na myśli, nie było w tym drugiego dna, nie było wymownych, sugestywnych spojrzeń. Ot – słowa. Że życie jest cenne. Było. Życie ich, życie ludzi z Daishi… Nie myślała teraz o Kokuou, ani co by się stało, gdyby i ona wyrwała się na wolność.
- Och, przepraszam. Nie przedstawiłam się. Sanada Asaka z rodu Koseki z Daishi – przypomniała sobie o tym dopiero, kiedy i Toshiro przedstawił się szarowłosemu mężczyźnie, który tutaj z nimi siedział. I uśmiechnęła się przepraszająco – a raczej, spróbowała się uśmiechnąć przepraszająco.
Gdy Mujin zabrał się za pomoc Keionowi, a Toshiro zagadał do Yamiego, Asaka spuściła wzrok na swoje dłonie, po czym odsunęła delikatnie krzesło.
- Przepraszam na moment… - i wstała; zgarnęła ze sobą tylko torbę, wachlarz i miecz zostawiając tam, gdzie je zostawiła, i podeszła do karczmarza, zapytać, czy moe się udac gdzieś, żeby się odświeżyć, albo przebrać. Miała dosyć tego błota i kurzu. Nie chciała brać żadnej kąpieli – ot, tylko zmienić ubranie na czyste, choć nadal podróżne, nie zrezygnowała więc ze spodni i koszuli zebranej pasem – choć nie tak ciasto, jak to miała w zwyczaju. Ktoś kto ją znał, mógł więc założyć, że chyba jej się lekko przytyło. To, albo…
I po chwili wróciła, niosąc w rękach czarną zbroję, którą też złożyła na podłodze, tym razem jednak pod krzesłem, by nie zawadzała. Chciała choć trochę odetchnąć bez niej. Dobrze się składało, że akurat zaparzono jej herbatę i przyniesiono do stołu.
- Yami, my ci podawaliśmy nasz adres? Wiesz, odnośnie tamtej sprawy… tych dzieciaków – zagadała po chwili, przypomniawszy sobie, że chłopak zagadywał o to wcześniej. Nie miała do tego głowy zupełnie teraz, i pewnie… najlepiej będzie im się dogadać listownie by to zaaranżować.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Yami
Posty: 2824
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Multikonta: Reigen

Re: Wioska Akatori

Post autor: Yami »

0 x
Awatar użytkownika
Keion
Posty: 460
Rejestracja: 3 kwie 2018, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Szare włosy, szczupły w miarę wysoki, ma wcięcia koloru czerwonego na twarzy
Widoczny ekwipunek: Kabura z prawej strony na udzie i torba na lewym pośladku.
GG/Discord: Keion#4512

Re: Wioska Akatori

Post autor: Keion »

Moja odpowiedź odnośnie tego że nikt jeszcze się nie zjawił najwidoczniej nie specjalnie przypadła do gustu czarnowłosemu. Faktycznie nie było ona specjalnie przemyślana, ale myślenie o tym co wydarzyło się w Oniniwe odsunąłem na bok, to też było to pierwszym co przyszło do głowy. Słysząc odpowiedź Yamiego zaś zwyczajnie kiwnąłem głową zgadzając się z nim, w końcu fakt że żyliśmy był właściwie spowodowany litością Hana, który nie dość że postanowił nas nie zabijać to w dodatku uporał się z demonem, który był nie mniejszym zagrożeniem. Gdyby chodziło o kogoś innego powiedziałbym że zachował się iście bohatersko, ale w odniesieniu do kogoś kogo uznaje się za największego zwyrodnialca stąpającego po ziemi takie sformułowanie byłoby zdecydowanym nietaktem. Tymczasem jednak Yami postanowił odmówić napicia się że mną alkoholu i dostrzegł fakt że borykam się z problemem uszkodzonej kończyny co tajemniczą wcale nie było.
-Szkoda, ale będzie więcej dla mnie.-Powiedziałem z uśmiechem tym razem już nie przejmując się czymś takim jak etykieta i postanowiłem sam sobie wbrew zasadą. Trudno się przejmować czymś takim jak savoir vivre, gdy wciąż ma się na sobie ślady ciężkiej przeprawy w której można było stracić życie. -Z powodu złamanej ręki się nie umiera, a było tam parę osób, których życie było zagrożone i które potrzebowały natychmiastowej pomocy. Po tym wszystkim uznałem że co sprawniejsi medycy muszą być wyczerpani i że nie warto nikogo kłopotać, dlatego po krótkim odpoczynku zamierzam udać się prosto do szpitala.-Powiedziałem sądząc że nastawianie ręki może poczekać do momentu w którym nie dotrę do szpitala. Zdecydowanie wolałem nie ryzykować, że próbując ją nastawić zrobimy coś źle i będę miał na całe życie pamiątkę z ogrodu diabła. Jednakże ta sprawa była już zamknięta, przynajmniej na razie, a jedyny co mi po tym zostało to złamana ręka i to spotkanie, które właśnie się powiększało o kolejne osoby wraz z przybyciem białowłosej.
Znajoma Yamiego dosiadła się do naszego stolika, a zaraz po niej dołączyli dwaj mężczyźni, z jednym z nich dane było mi współpracować, a w leczeniu drugiego asystować. Opuszczając Oniniwę nie spodziewałem się że tak szybko ponownie spotkam kogoś z poznanych tam osób, a co dopiero przyjdzie nam zasiąść przy jednym stole. Najwidoczniej nie wszystkie drogi prowadzą do Oninwy i pewnie nie było innej trasy powrotnej, bo jak inaczej wytłumaczyć ten zbieg okoliczności? Wszystko wskazywało też na to że jest to szczęśliwy zbieg okoliczności bo Mujin zaproponował że może zrosnąć moją rękę co znacząc zaoszczędziłoby mi problemu z szukaniem szpitala. Miałem też w końcu możliwość poznania również z imienia i nazwiska reszty grupy.
-Keion Hayakawa z Ryuzaki no Taki. Podziękowania należą się Mujinowi ja byłem tylko statystą.-Odparłem, ale ciężko było mówić o sobie jako o medyku mając tak blisko kogoś kto w tej dziedzinie bije mnie na głowę, dlatego uznałem że lepiej będzie o tym nawet nie wspominać żeby nikogo nie urazić. -Gdybyś mógł byłbym bardzo wdzięczny, ale najpierw pewnie wypadało by ja nastawić, żeby się źle nie zrosła.-Odparłem Mujinowi i zacząłem ściągać bandaże, żeby te nie przeszkadzały, po czym wyciągnąłem rękę w stronę Yamiego, który wcześniej oferował pomoc w nastawianiu. -A może jednak skorzystam z twojej propozycji nastawiania kości.-Lekko się uśmiechnąłem w nadziei że ten nie będzie miał nic przeciwko oraz że nikogo nie przerazi dość bolesne nastawianie kości, ale że Asaka postanowiła nas na chwilę opuścić to tylko mnie umocniło w tym pomyśle.
0 x
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Wioska Akatori

Post autor: Mujin »

Tak, prawdopodobnie to że jego pojemnik na chakrę był ranny było to, że był jego pojemnikiem na chakrę. Podczas krytycznej sytuacji służył mu jako dodatkowa rezerwa i dlatego nie zauważył jego rany. Nie była to stricte jego obrona, chociaż prawdopodobnie była. Ale chakra Mujina zaczęła się powoli regenerować, pomału ale jednak. Dlatego prawdopodobnie w tym momencie mógłby skusić się na naprawę ręki tego biedaka. Zanim jednak doszło do samego procesu, to trzeba było się przedstawić. Mujin wiedział, że wszyscy tak czy siak się tutaj znają i na pewno jego personalia pamiętają. Nie zamierzał się zresztą powtarzać. Chociaż czy ten jegomość wiedział o jego tożsamości? Ten który towarzyszył jego pojemnikowi? Chyba nie, nie przypominał go sobie. Ale cóż, tak czy siak jego imię już padło w rozmowie, więc czy był sens jego pełnych personaliów. Nie, raczej nie. Poznał natomiast Nishiyama (jeśli kiedykolwiek mu się to przyda). Chociaż nie, mimo wszystko powinien. Nikt go nie uderzy za bycie kulturalnym, może mu to wyjść tylko na dobre.
- Yokake Mujin. Medyk. Do usług. - powiedział jeszcze, rzucił w powietrze właściwie, po czym podszedł do swojego pojemnika i z największą ostrożnością zaczął badać rękę. Hmh, można by zastosować znieczulenie. Nieodpowiednio zrośnięta ręka ewidentnie będzie problemem dla Keiona. Niby Mujin byłby w stanie zrobić to samemu. Ale lepiej chyba było zostawić to komu innemu.
- Tak, możliwe że w obecnym stanie źle się zrośnie. Lepiej nastawić. Ale zanim to, to lepiej zminimalizować ból. - odpowiedział i tym samym potwierdził obawy worka na chakrę. Czy Yami był kompetentny? Przecież nic o nim nie wiedział, jak miał dokładnie to ocenić? Ale na wszelki wypadek postanowił rękę znieczulić. Zanim Yami wziął się do roboty, to Mujin złożył serię pieczęci i przyłożył na kilka sekund dłonie do barku Keiona. Ręka powinna całkowicie zwiotczeć. Bez czucia.
- Znieczulenie. Zablokowanie nerwów. - powiedział, gdyby pacjent oczekiwał wyjaśnienia procesu, który właśnie miał miejsce. KIedy Yami już rękę nastawił i Mujin potwierdził to swoim czujnym, doświadczonym okiem, to przyszłą pora na zreperowanie kości. Shōsen no Jutsu, proste ale skuteczne. Ile mogło trwać zreperowanie kości? Minutę? Dwie? Ile by to nie trwało, to do tego momentu znieczulenie powinno już ustąpić. A ręka powinna jak najbardziej zostać uratowana przed niewłaściwym zrośnięciem. Kolejny sukces na koncie Mujina. Okupiony energią i chakrą, głównie chakrą. Mujin otarł kawałkiem bandaża pot z czoła i usiadł na krześle. Zadowolony z roboty, chociaż maska i tak zatrzymywała wszelkie przejawy mimiki i ludzkich emocji.
- Załapałeś się na resztkę chakry, masz szczęście. Mimo wszystko praca w terenie to nieco trudniejsza rzecz niż w kontrolowanych warunkach. - odpowiedział, odpinając manierkę z wodą przy pasie i pociągając kilka sporych łyków. tak, zsunął przy tym lekko swoją maskę, ale szybko odstawił ją na miejsce. Przez krótki moment jego twarz była jak najbardziej widoczna. Odetchnął z ulgą. Już po robocie. Już całkowicie po robocie.
Nazwa
Shōsen no Jutsu
Ranga
A
Pieczęci
Wół → Tygrys
Zasięg
Bezpośredni
Koszt
A: 15% | S: 10% | S+: 5% (1/2 na turę)
Dodatkowe
Wymaga znajomości Chiyute no Jutsu; Kontrola Chakry A
Opis Technika jest znaczącym rozwinięciem możliwości Chiyute no Jutsu i jej działanie także polega na przyspieszeniu naturalnego procesu zdrowienia. Użytkownik wysyła chakrę z rąk w dowolną część ciała. Pozwala to użytkownikowi uleczyć daną osobę bez sprzętu medycznego czy operacji, czyniąc to bardzo pomocnym na polu bitwy. Technika ta może służyć do uleczenia zewnętrznych jak i wewnętrznych części ciała. Pozwala ona na wykurowanie większości, nawet bardzo ciężkich ran - nie licząc tych śmiertelnych, możliwe jest jednak podleczenie celu na tyle, by po odpowiedniej hospitalizacji miał szansę przeżyć.
Nazwa
Sōmasui no jutsu
Dziedzina
Iryojutsu
Ranga
A
Pieczęci
Koń → Królik → Pies → Tygrys → Wół -> Smok -> Baran -> Królik
Zasięg
Bezpośredni (max obszar całej kończyny)
Koszt
B: 25% | A: 15% | S: 10% | S+: 5% (jednorazowe znieczulenie)
Opis Jutsu suplementarne dla medyków, którzy podczas ciężkich operacji w warunkach polowych mogą potrzebować silnego znieczulenia na pacjencie. Technika polega na zaaplikowaniu właśnie takiego "znieczulenia". Po złożeniu pieczęci na dłoni użytkownika pojawia się błękitna aura i tą rękę należy przyłożyć do ciała pacjenta. Technika polega na tymczasowym wyłączeniu wszelkich nerwów na danym obszarze ciała, w wyniku tego możliwe jest przeprowadzanie bezbolesnych operacji na pacjencie. Obszar obejmuje nawet całą jedną kończynę albo obszar jej odpowiadający. Możliwe jest wyłączenie mniejszego obszaru, zgodnie z wolą użytkownika. Żeby technika zadziałała wymagany jest przynajmniej 10-sekundowy kontakt z ciałem podczas którego to pacjent szybko zaczyna odczuwać efekty działania techniki. Samo zablokowanie nerwów trwa do kilku minut po użyciu techniki. Jest na tyle silne, że możliwe jest nawet odcięcie całej kończyny bez zauważenia tego przez pacjenta.

Oczywistym następstwem techniki jest niemożliwość poruszania danym fragmentem ciała podczas trwania techniki. Dlatego istnieje opcja wykorzystania techniki w celach bojowych. "Zablokowanie" przeciwnikowi kończyny może być dla niego problemem. Znacznie gorsze skutki przeciwnik może odczuć po zablokowaniu nerwów w ważniejszych organach, w szczególności w sercu i mięśni w jego okolicy, co skutkuje praktycznie pewnym zgonem. Interesującym punktem jest też szyja, wyłączenie jej spowoduje całkowity paraliż ciała przez zablokowanie sygnałów z mózgu, a także śmierć przez uniemożliwienie działania reszty organizmu. Wymóg kilkusekundowego, stałego kontaktu, a także intensywna błękitna aura, sprawiają że doprowadzenie do powodzenia techniki nie jest proste.
Link do tematu postaci
KLIK!
0 x
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1357
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Wioska Akatori

Post autor: Toshiro »

Nie dało się ukryć, że obrażenia jakie otrzymał najbardziej rzucały się w oczy wszystkich obecnych. Toshiro jedynie obserwował jak prawie każdy po kolei wpatruje się w dziurę w jego zbroi na jego obnażoną klatkę piersiową. Nie było widać wiele, ale najważniejsze było to, że nie było nawet śladu po ranie, która przyczyniła się do tego, że prawie tam umarł. Oprócz tego każdy mógł podziwiać medyczny kunszt Mujina, który był odpowiedzialny za to, że z jego rany nic nie pozostało. Oprócz dziury w zbroi i ubraniach, które miał pod nią.
-Jeśli nikt nie zechciał Ci towarzyszyć. To ja mogę. Nie można przecież pozwolić żeby się zmarnowało, prawda? Poza tym chyba każdemu z nas się po tym wszystkim należy.- jeśli szarowłosy nie oponował to Nishiyama wstał i nalał najpierw jemu, a później sobie, tym bardziej, że okazało się, że ma złamaną rękę. Tym bardziej, że nie widział żeby ktoś się zrywał, aby mu pomóc lub towarzyszyć. Nie zamierzał oczywiście nie wiadomo jak się opijać, ale do jedzenia można co nieco przecież wypić. Tym bardziej, że każde z nich przeszło przez chore gówno w Oniniwie, a niektórzy nawet otarli się o śmierć, tak jak on. Dialog pomiędzy poszczególnymi ludźmi w ich grupie wywiązał się jakoś naturalnie. Dobrze było porozmawiać o czymś innym niż to co się działo, aczkolwiek niestety czarnowłosy nie mógł przegapić takiej okazji, aby o coś spytać i coś zaproponować. Nie dość, że może to pomóc w przyszłości, to może się stać bardziej wartościowy przy podobnych wydarzeniach w przyszłości.Białowłosa wstała zostawiając przy stole Toshiro, którego cała uwaga została skupiona na Yamim, ponieważ Mujin i Keion byli "zajęci sobą".
Chłopak zaczął mówić jakieś brednie, które zdawały się być jedynie przykrywką do zbycia go. Zdecydowanie mu się to nie spodobało, aczkolwiek nie mógł go przecież winić, tym bardziej, że nie miał pojęcia co tak na prawdę chce tym osiągnąć i koniec końców - sprawić, że to i dla niego może być użyteczne. Parsknął jedynie śmiechem, ewidentnie rozbawiony ostatnią częścią, ponieważ po części ostatnim razem się widzieli to właśnie o to się rozchodziło.
-Spokojnie, nie zajmowałbym Ci tym głowy, poza tym bez urazy, ale nie zwierzałbym Ci się z moich problemów sercowych. - tutaj zrobił chwilę pauzy. Nie miał wrogich zamiarów, więc w tej intonacji postanowił zachować tę dyskusję. -Jeśli chcesz o tym rozmawiać otwarcie. Proszę bardzo. Zrobimy to po Twojemu, ale pamiętaj, że sam mnie do tego zmusiłeś.- powiedział i lekko rozłożył ręce, a następnie pochylił się nieco bardziej ku stołowi, a następnie oparł na nim łokcie, żeby móc mówić chociaż trochę ciszej. No chyba, że Yami w pewnym momencie mu przerwał i stwierdził, że jednak zgodzi się pogadać później, co było bardzo wątpliwe. Mimo tego starał się zachować ów "skrytość" najbardziej jak mógł. Starał się podejść do tego chłodno, bez unoszenia się, bo przecież hej, nie było takiej potrzeby.
-Wydaje mi się, że jestem w posiadaniu umiejętności, która może pomóc. Chciałbym to jednak z Tobą potwierdzić z racji, że drugiego jinchurikiego znam zdecydowanie gorzej. Wiem, że nie jesteśmy blisko. Jednak jeśli wszystko jest tak jak mi się wydaje, to zdecydowanie mogę Ci pomóc, a oprócz tego będę mógł też pomóc innym, być może kolejnym, a jeśli nie kolejnym to tym, którzy już mają w sobie ogoniaste bestie. Zastanów się nad tym, nie musisz dawać odpowiedzi od razu. To wszystko może przydać się w przyszłości i to raczej tej bliższej niż dalszej patrząc na częstotliwość występowania tych incydentów.- starał się rzucać ogólnikami, ale po prostu się nie dało, więc z racji tego mówił najciszej jak mógł. Czy mógł usłyszeć to Keion albo Mujin? Możliwe. Jednak jeden i drugi byli skupieniu na leczeniu co postanowił wykorzystać Toshiro. Jeśli nie teraz to kiedy? Za dzień czy dwa Yami może być martwy, a bestia na wolności, więc im szybciej się z tym uporają tym lepiej, a Nishiyama? Nie dość, że będzie mógł pomóc jemu to innym, w końcu może na coś się przyda, a nie będzie biernie przyglądał wydarzeniom.
Po tym jak skończył mówić po prostu wrócił do wcześniejszej pozycji i odchylił się do tyłu czekając na to co odpowie mu Yumichika. Nie zamierzał nalegać. Jeśli nie z nim, to kiedyś postara się odszukać Takashiego i na nim spróbować, a jeśli nie... To cóż. Najwyżej będzie musiał improwizować, ale wtedy pretensje do siebie będą mogli mieć tylko ci, którzy mu odmówili, oczywiście jeśli coś pójdzie nie tak.
0 x
Awatar użytkownika
Yami
Posty: 2824
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Multikonta: Reigen

Re: Wioska Akatori

Post autor: Yami »

0 x
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Wioska Akatori

Post autor: Asaka »

- Och, rozumiem – gdy tak to wyłożył, to wszystko stało się jasne. To, dlaczego tu był, to dlaczego Ichirou mógł być wymówką i dlaczego był szukany w Daishi. A raczej – nie był. - Zawsze możesz powiedzieć, że go nie zastałeś – ho i nawet nie byłoby to kłamstwo… Bo Ichirou był w… Daishi.
Kiwnęła głową, gdy i szarowłosy, Keion się przedstawił. Okazywało się, że był z Ryuzaku, tak jak Mujin, o czym medyk go nie poinformował – co Asakę odrobinę by zaskoczyło gdyby nie stan, w jakim się znajdowała. Okazało się też, że i on pomagał w leczeniu Toshrio. I wtedy białowłosa uraczyła nowego znajomego lekkim, bladym uśmiechem. Krótkim, bo ten zaraz znikł
- Może ja powinnam pomóc? – zaczęła, nim poszła, ale widząc, że Mujin sobie poradzi i że pokieruje Yamim jak powinien nastawić złamaną rękę, uznała, że obejdą się bez niej. Gdyby bardzo potrzebowali jej pomocy, to zawsze mogą ją zawołać, ale widziała już Mujina w akcji i sądziła, że nie będzie takiej potrzeby
Chwilę jej nie było, ale nie tyle, by ktoś mógł zacząć się martwić gdzie zniknęła. Zresztą – dlaczego by miała bez swoich rzeczy, które zostawiła obok stolika na podłodze? Ominął ją więc pokaz kolejnych technik Yokage, ale coś niecoś już na ten temat słyszała. Ominęły ją konspiracyjne szepty przy wspólnym stole, niemalże czułe, jakie Toshiro słał do Yamiego po tym, gdy ten odmówił z nim rozmowy w cztery oczy. Czy można się było chłopakowi dziwić? Był ostrożny i miał ku temu powody. Na jego miejscu też by uważała, zwłaszcza przy obcych… bo kim oni wszyscy byli dla Yamiego? Obcymi. Spędzili ze sobą trochę czasu, trochę sobie pomagali, ale w gruncie rzeczy wcale jakoś bardzo dobrze się nie znali. Było wiele rzeczy związanych z aspektem bycia jinchuuriki, o które Asaka chciałaby zapytać – tak jak chciał rok temu podczas Turnieju w Watarimono, ale tak się składało, że ludzie mieli uszy. Więc nie pytała i wystarczało jej, że Yami wyglądał dobrze. Toshiro też wyglądał dobrze… Zanim wyruszyli stąd do Akatori. Shikarui też wtedy wyglądał dobrze. I ona wyglądała dobrze. Wiecie kto jeszcze wyglądał dobrze? …Keira. Teraz już nie wyglądała.
Może i nie miała cudownych oczu swojego męża, ale trochę na ludziach się jednak znała – zdecydowanie lepiej niż Shikarui, który nie miał momentami zielonego pojęcia jak odczytać czyjąś intencję i jak się zachować, żeby zostać dobrze odebranym. Choć starał się i grał w tę grę, i trudno było powiedzieć, że graczem jest dość marnym. Wilk dla otoczenia, baranek dla swojej żony. Nieistotne. Ważne było to, że nawt pomimo swojego kiepskiego nastroju i jeszcze bardziej kiepskiego stanu psychicznego, złotooka miała… oczy, i gdy przyszła, i usiadła przy stole znowu, czysta, schludna, wygładziła sobie materiał na rękawach i… wtedy poczuła, tak podskórnie, że coś jest nie do końca tak. Nie wiedziała co, i nie wiedziała skąd, może to pajęczy zmysł, może sławna damska intuicja, ale zerknęła po stole, na Keiona i Mujina zajętych, albo wlasnie kończących leczenie, potem na Toshiro i Yamiego… Zmarszczyła brwi. Yumichika jej odpowiedział, więc obróciła się i sięgnęła dłonią do torby, by wyłowić z niej mały zwój. Ten rozłożyła na stole i po przelaniu do zwoju kropli chakry, pojawiły się na nim kartka papieru, pędzel i atrament. Szybko skreśliła na pergaminie kilka słów, by taką trwałą wiadomość podać Yamiemu, zawierającą adres jej i Shikaruiego tutaj w Daishi i wtedy dopiero coś ją tknęło.
- Coś się stało? – zapytała, i wrzuciła zwój, pędzel i zakorkowaną butelkę atramentu do torby, nie kłopocząc się ponownym pieczętowaniem.
  Ukryty tekst
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Wioska Akatori

Post autor: Mujin »

Przedstawiciel gildii kupieckiej? Ninja? Cholera, faktycznie interesujących rzeczy można się dowiedzieć jak tak popatrzy się po osobach które tutaj były. Nie żeby to go jakoś interesowało. Co komu po tej informacji? To nie koliduje z jego interesami więc wszystko gra. Właściwie to taki warunek stawiał w przypadku okazywania zainteresowania kimkolwiek. Jeden z warunków. Dopóki ten ktoś nie wchodzi w konflikt bezpośrednio z jego ideologią, to nie musiał powstrzymać tego kogoś. Cóż... ta dwójka, trójka właściwie, była mu obojętna. No może poza pojemnikiem na chakrę, który okazał się bardzo użytecznym elementem w asortymencie Mujina podczas procesu leczenia polowego pod koniec zmagań. Niestety nie starczyło mu chakry, niestety nie był przygotowany do swojej roli. Ewidentnie będzie musiał to nadrobić, przygotować odpowiednio dokładnie w ramach kolejnych potencjalnie trudniejszych wydarzeń. Jeśli oczywiście takowe będą, bo raczej trudniej od konfrontacji z demonem nie mogło być.
Mujin potencjalnie zajmował się już swoim rannym pojemniczkiem, kiedy to cichy głosik z tyłu głowy nagle zaczął się drzeć, domagając się uwagi. Chwila, że niby co? Że skądś niby kojarzył tego od kupców? Hmh, nie miał bladego pojęcia. Jeśli kogoś nie pamiętał to albo ten człowiek faktycznie był mu nieznany, albo podczas spotkania go nie wykazał się niczym interesującym. Hmh. Więc czemu niby pamiętał tego młodego? Charakterystyczny nie był... Ale spokojnie, może przeanalizowanie całego swojego życia pomoże w jakiś sposób? Nie, to nie było zdecydowanie na to miejsce. Tak jak nie było na bobrze futro na twarzy Akahoshiego. Teraz było miejsce na zajęcie się rannym i miał nadzieję że uwinie się z tym w miarę szybko, sprawnie i oczywiście z pełną satysfakcją klienta. Po promocji wszak i z dobrej woli, ale każdy ranny był jegok lientem.
- Rykuzaku, powiadasz. Mam tam klinikę. Z zawodu jestem bardziej statyczny więc no. Tutaj mi troszkę nie poszło, przyznam. - odpowiedział z lekkim opóźnieniem. Tak, nie poszło mu. Przez jego chakrę. Nie powinien właściwie zająć się tym wszystkim sam. Nie potrzebował statysty, oczywiście że nie potrzebował. Chciał być możliwie samodzielną medyczną jednostką. Bez konieczności korzystania z zasobów kogo innego. Ale do tego poziomu brakowało mu jeszcze dużo więcej niż myślał. Niestety, co innego pracować w zaciszu domowym i bez presji czasu, a co innego na polu bitwy pełnym niebezpieczeństw.
Tak swoją drogą, Keion. Długo parasz się Iryojutsu? - zapytał jeszcze z czystej ciekawości. Z czystej ciekawości. Asaka tymczasem na chwilę gdzieś poszła. Mujin mógł w miarę w spokoju dokończyć swoją robotę, nie spotykajac się na szczęście z żadnym czynnikiem powodującym rozproszenie jego cennej uwagi.
- Właściwie to tak. - odpowiedział Asace, kiedy ta już wróciła - Mam dziwne wrażenie, że gdzieś już widziałem podobną pieczęć do tej na Takeshim. Takashim. No, Takeshim. Na kimś widziałem, i teraz mnie to męczy. - odpowiedział Asace otwarcie, nie bawiąc się w żadne szyfry i inne domniemania. I nadal próbował sobie to przypomnieć. Skrzyżował dłonie na piersi i włączył mózg na wyższe obroty. Może na pacjencie? Możliwe. Okej, więc pacjent. Potencjalnie żywy, ale tylko tacy od niego wychodzili. Niewiele więc to zmniejszało obszar poszukiwań. Okej, można chyba zawęzić obszar poszukiwań do shinobi i kunoichi. Ale nadal, dużo tego. No i teraz nie wyjdzie mu to z głowy, oczywiście że nie.
0 x
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1357
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Wioska Akatori

Post autor: Toshiro »

Akt wrogości? Ktoś tutaj chyba na prawdę nie miał zbyt wiele do czynienia z innymi i nie widział chyba prawdziwego aktu wrogości. Tym bardziej było to zadziwiające, ponieważ Yami wydawał mu się wcześniej bardziej naiwną osobą. Oczywiście nie świadczyło to o nim źle, po prostu zdziwił się, że odmówił pomocy. Nie tylko sobie, ale i najprawdopodobniej innym. Toshiro był po prostu uparty w tym wszystkim, widać było po nim że to wszystko go męczyło, a jednak dalej drążył. Poza tym cały czas szukał możliwości i opcji na to, aby stać się silniejszy i użyteczniejszy. Bezradność była rzeczą, której nienawidził najbardziej, a ostatnia aż nadto mu zaszła za kołnierz. Czy to, że informacja o tym, że Yami jest kolejnym jinchuriki cokolwiek tutaj zmieniała? Nie do końca. Mujin i Keion i tak wiedzieli już o jednym i to prawdopodobnie słabszym pojemniku. Istniała szansa, że tak na prawdę nie zarejestrowali tego co mówił Toshiro. Yumichika również był uparty w tej kwestii i wydawał się być tym wszystkim poirytowany. No dobrze. Skoro nie, to nie.
-Rozumiem, Yami. Chodziło mi o moment, w którym przepływ kontraktów byłby niejako zaburzony, albo nawet wyrwał się spod kontroli. Co wtedy? Nie sugeruję kontroli zewnętrznej, a jedynie środki i metody z zewnątrz, które byłyby w stanie zatrzymać destabilizację i tym samym uniknąć utraty pewnego zysku. Tym bardziej, że ów inwestycja i zysk, nie są tak na prawdę pewne. Zrobisz jak zechcesz.- odparł i wzruszył ramionami już całkowicie odpuszczając. Starał się tylko wytłumaczyć swoje zamiary w sposób w jaki Yami mu odmówił, aby nie było, że zamierza to ciągnąć dalej i dyskutować o tym głębiej narażając go na jeszcze większy przepływ informacji, którego tak bardzo się wystrzegał.
Wtedy przyszła Asaka, a Mujin odpowiedział na jej pytanie, co poniekąd również go zdziwiło. Zaraz, zaraz. On też widział już gdzieś podobną pieczęć? Spojrzał w stronę Yamiego, a następnie Keiona i na koniec Asaki. Tak dla niepoznaki po prostu spojrzał się na każdego z osobna. Zastanawiało go czy ta dwójka znała się z wcześniej, czy może istniał ktoś inny, o kim jeszcze Nishiyama nie wiedział. Być może tamta osoba będzie bardziej skora do współpracy skoro Yami nie chciał.
-A co miało się stać? Mujin kończył leczyć Keiona, a my siedzimy i rozmawiamy.- uśmiechnął się tak niewinnie jak pozwalał mu na to jego obecny stan, a był strasznie wyrąbany, więc mogło to wyglądać lekko nienaturalnie. -Jestem ciekaw któż to taki. Jeśli sobie przypomnisz to koniecznie daj znać, sam jestem ciekaw, gdzie można znaleźć jeszcze kogoś takiego.- odparł i się lekko uśmiechnął. Jeśli chodziło o Yamiego i to, że widzieli się gdzieś wcześniej w sytuacji, gdzie Mujin widział brzuch Yumichiki, to w takim razie tak na prawdę "wydałby "Yamiego tylko i wyłącznie przed Keionem, który nie wykazał się chyba za bardzo w Oniniwie, a na dodatek był zajęty tym, że ktoś składał mu rękę. Nie mógł wiedzieć o ich ewentualnym spotkaniu wcześniej, aczkolwiek nie zmieniało to nic. Skoro byli ninja i byli tacy wspaniali w podsłuchiwaniu, to na pewno też potrafili połączyć wątki i dodać dwa do dwóch jeśli wcześniej widzieli podobną pieczęć, nieprawdaż? Yami nie mógł być na tyle naiwny żeby nie wierzyć w to, że ktoś taki jak Mujin nie połączy wątków, oczywiście jeśli chodziło o niego. W innym przypadku - no cóż. Bywa.
0 x
Awatar użytkownika
Keion
Posty: 460
Rejestracja: 3 kwie 2018, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Szare włosy, szczupły w miarę wysoki, ma wcięcia koloru czerwonego na twarzy
Widoczny ekwipunek: Kabura z prawej strony na udzie i torba na lewym pośladku.
GG/Discord: Keion#4512

Re: Wioska Akatori

Post autor: Keion »

Wszystko powoli się toczyło i przybysze z Oninwy swobodnie zajmowali miejsca przy naszym stoliku. Było to dla mnie dość nie codzienną sytuacją, gdyż niezwykle rzadko zdarzało mi się przebywać w takich miejscach jak to a co dopiero w tak licznym towarzystwie. Jednakże nie czułem z tego powodu specjalnego dyskomfortu i próbowałem się w jakiś sposób dopasować do grupy. Pierwszym takim krokiem było zaproponowanie spożycia alkoholu, ale na to przystał jedynie Toshiro. Co do reszty spodziewałem się że to tylko kwestia czasu nim postanowią dołączyć, bądź chociaż skosztować, ale nikogo nie zamierzałem namawiać. -Zgadzam się z tobą w całości. W prawdzie sam wyszedłem z założenia że to najlepszy sposób żeby nieco się odstresować oraz uspokoić umysł.-Odpowiedziałem Toshiro i z podziękowaniem kiwnąłem głową że ten zechciał polać alkoholu. Następnie powoli unosząc czarkę nieco ją przechyliłem kosztując nieco trunku. Smak co prawda nie zachwycał, ale chyba śmiało można było o nim powiedzieć że był wart swojej ceny i nie ma co wybrzydzać. Oczywiście nie chciałem robić z siebie alkoholika i nie zamierzał wypijać wszystkiego na raz, a wolałem małymi łyczkami powoli uszczuplać zawrtość naczynia.
Yami z Asaką szybko załapali temat do rozmowy wspominając niejakiego Ichirou, dziadka Yamiego i załatwianiu jakich spraw. Nie znałem ani jednego ani drugiego i mieszanie się w czyjeś sprawy biznesowe nie bardzo mi było w smak, więc nie przeszkadzałem im. Choć imię Ichirou obiło mi się o uszy i przypuszczałem że mogło chodzić o kogoś spotkanego w Oniniwie, ale zastanawianie się nad tym nie miała większego sensu skoro nie było mi dane poznać tego kogoś osobiście. A że Mujin zaoferował mi pomoc medyczną na którą zresztą przystałem miałem łatwiej skierować swą uwagę ku czemuś innemu. Tym czymś były oczywiście umiejętności medyczne, których świadkiem właśnie byłe, co więcej mogłem ich odczuć na własnym ciele. Swoją pomoc zaoferowała również białowłosa, która z tego co widziałem również mogła się poszczycić znajomością ciała ludzkiego. -Myślę że skoro Mujin uleczył tak ciężką ranę jakiej doznał Toshiro to coś takiego jak złamanie z ewentualnym przemieszczeniem nie powinno dla niego stanowić problemu.-Powiedziałem przekonany że umiejętności samego Mujina są aż nazbyt wystarczające i że Asaka może nas zostawić z tym samych.
Pierwsza z użytych technik była dla mnie wielkim zaskoczeniem. Wystarczyło że ujrzałem jak ten składa pierwsze parę pieczęci by być pewnym że nie dane było mi zapoznać się z takim jutsu. Fakt wciąż mało wiedziałem, ale zdarzało mi się czytać i posiadałem szczątkową wiedze o paru technikach, z którymi nie miałem jeszcze styczności. To jednak było cos innego wystarczyło przyłożenie na kilka sekund do mojego barku i po chwili moja ręka zaczęła całkowicie wiotczeć, a ja zacząłem tracić w niej całkowicie czucie. -Nie słyszałem, ani nie dane było mi przeczytać o czymś takim, czyżbyś był autorem tej techniki?-Zapytałem próbując z pamięci wyciągnąć coś co mogłoby pasować do wyjaśnień Mujina, ale niestety nie byłem wstanie przypomnieć sobie czegoś takiego. Jednakże samo to doświadczenie pokazywało mi że stymulowanie naturalnej regeneracji ciała za pomocą chakry wciąż kryło przede mną wiele tajemnic. Okazało się że Mujin również jest z Ryuzaki i chyba nawet jest tam dość znany. Niestety za pewne przez mój wędrowny tryb życia nie było mi dane wcześniej tam trafić. -W której części Ryuzaki? W dzisiejszych czasach coś takiego jak prowadzenie kliniki jest w stanie zapewnić utrzymanie?-Zapytałem zaciekawiony, gdyż szpitale nie kojarzyły mi się najlepiej i często nie dało się w nich uzyskać oczekiwanej pomocy, a zarazem zastanawiało mnie czy było by mnie stań na fachową pomoc, gdybym takiej potrzebował. -Param się Iryojutsu?-nie spodziewając się takiego pytania nieco się zamotałem i speszyłem, w wyniku czego przez chwile miałem problem, nie wiedząc co dokładnie odpowiedzieć. -Param się to trochę za dużo powiedziane. Moje zainteresowanie Iryojutsu porównałbym raczej do pożytecznego hobby. Zaczęło się pewnie z sześć lat temu, gdy dopiero poznawałem czym jest chakra. Odkryłem że jestem w stanie nieznacznie przyspieszyć regenerację co się przydawało w przypadku mniejszych skaleczeń i zranień.-Przerwałem na chwilę nie chcąc wspominać dokładniej jak to się dalej potoczyło, dlaczego postanowiłem zostać shinobii i postanowiłem w swojej wypowiedzi przeskoczyć ten szczegół. -Zaś zostając shinobii spotykałem się z coraz to poważniejszymi ranami co motywowało mnie do poprawiania swoich umiejętności i poszerzania swojej wiedzy. Do niedawna myślałem że już coś w tym temacie potrafię, ale teraz wiem że się grubo myliłem i w przyszłości będę chciał nieco więcej czasu na to poświęcić.-Może i powiedziałem trochę za dużo, ale o ile nikomu to nie przeszkadzało to chyba nie było w tym nic złego.
W tym samym czasie Yami z Toshiro prowadzili bardzo dziwną rozmowę, nie skupiałem się na niej bo byłem zajęty czymś innym, a niektóre usłyszane zdania wydawały mi się bardzo dziwne. Przeplatały się w nich informacje o Jinchurikich i Gildii kupieckiej, której Yami zdawał się być członkiem. Wszystko zdawało się dziwne i niejasne, ale widocznie taki był biznes, ale niezależnie od tego co łączyło i czy w ogóle łączyło chłopaka cokolwiek z Jinchurikimi lepiej było to trzymać w tajemniczy. Z wypowiedzi Hana dało się wywnioskować, że ten pewnie w przyszłości będzie polował na bestie, czyli też na Jinchurikich, a to oznaczało że każdy kto posiada jakieś informacje również może czuć się zagrożony. Starałem się przy tym udawać że w ogóle nie zwracam na ich uwagi, jakiekolwiek to by nie były to informacje Yami widocznie nie chciał ich ujawniać i sądziłem że z całą pewnością czułby się lepiej, myśląc że nic z tego nie usłyszałem. Potwierdzeniem tego była atmosfera która wyraźnie nieco się zagęściła między dwójką co niemalże od razu dostrzegła Asaka, gdy tylko wróciła. Na jej pytanie dostała dwie dość sprzeczne odpowiedzi tym razem wypowiedziane na głos, a nie pół szeptem. -Nie znam się na pieczęciach, ale skoro pieczęć Takashiego więzi demona to pieczęć którą widziałeś na innej osobie najprawdopodobniej ma takie samo zastosowanie. Zaś z tego co mówił Han to takie osoby są na jego celowniku. Lepiej dać sobie spokój z pozyskiwaniem takiej wiedzy, można przypadkiem sprowadzić niebezpieczeństwo nie tylko na siebie, ale również na bliskich, czy samym wątpliwym szczęśliwcu.-Postanowiłem dorzuć do rozmowy swoje pięć groszy i tylko przypomnieć że nadmierna ciekawość potrafi prowadzić do zguby. Po czym posunąłem miseczkę nieco w kierunku Toshiro w nadziei że ten również już wypił i że chce polać więcej. Sam zaś nie chciałem specjalnie się wiercić żeby nie utrudniać leczenia, czując że do bezwładnej kończyny powoli wraca czucie.
0 x
Awatar użytkownika
Yami
Posty: 2824
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Multikonta: Reigen

Re: Wioska Akatori

Post autor: Yami »

0 x
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Wioska Akatori

Post autor: Mujin »

Hmh. Tamci rozmawiali sobie we własnym gronie na tematy przepływu kontaktów? No tak, niby kupcom takie coś jest potrzebne. Chyba. Nigdy się nie parał tym konkretnym rzemiosłem, więc raczej nie mu było oceniać. Ale nawet jak się nie znał to często się wypowiadał, żeby stwarzać pozory znacznie większych pokładów wiedzy wykraczających poza medycynę i techniki pieczętowania. Wydawał się znacznie bardziej obyty w wielu aspektach życia, budował autorytet człowieka uniwersalnie pojętnego. Ale czasami mimo wszystko nie kojarzył z danego tematu całkowicie nic. Kupcy handlowali. Kupowali w jednym miejscu, sprzedawali w innym. No i kupcowali. I robili całą resztę. Mujinowi nawet nie przeszło przez głowę, że mogą mieć jakieś swoje szyfry i sekretne sposoby na porozumiewanie się. Albo ukrywają coś w kontekście rozmowy. Dla niego było to po prostu nieinteresujący bełkot, więc nie zwracał na niego uwagi. Skupiał się na procesie leczenia Keiona.
- Sōmasui no jutsu. Moje dziecko, że tak powiem. - odpowiedział. Jak to działało już wyjaśnił mniej lub bardziej, blokowanie nerwów chakrą. Mordercze i użyteczne jednocześnie. Wcale nie stworzył tej techniki tylko i wyłącznie do minimalizowania bólu bardziej wrażliwych pacjentów, wcale. To była jej główna funkcja, bo trochę trzeba było tą technikę przytrzymać żeby zadziałała. Do boju nie nadawała się zupełnie. Praktycznie nic, co robił, nie było używalne na placu boju. Ponieważ, o dziwo, nie był medykiem bojowym.
- Dzielnica mieszkalna, dokładniej. Dom i klinika w jednym. Głównie zajmuję się medycyną stacjonarną właśnie. I tak, można na spokojnie się utrzymać. Na dobrych medyków zawsze jest zapotrzebowanie. - tak, troszkę powiedział. Ale co, miał nie powiedzieć o swoim zakładzie? Nie skorzystać z szansy na rozgłos? Na darmową reklamę? Po coś mimo wszystko rozdawał wizytówki na turnieju samuraiskim i chyba będzie musiał do tego wrócić. Więcej rozgłosu to więcej klientów, to więcej pieniędzy, nowe możliwości... Miał to rozplanowane dawno dawno temu tak właściwie, więc musiał się trzymać tej idei.
- Stopień kontroli twojej chakry na pewno jest zadowalający, moje jutsu potrafią ssać naprawdę dużo. - fakt faktem, oczywiście nie każdy byłby w stanie to zrobić. I dlatego może właśnie tak dobrze współpracowało mu się z tym pojemnikiem na chakrę? Bo potrafił go uzupełnić? Może powinien znaleźć sobie ucznia chociażby dla jego chakry? Albo może znaleźć sposób na zwiększenie swoich oryginalnych zasobów? To ewidentnie byłoby przydatne, szczególnie z jego skromnymi zasobami.
- Hmh. No fakt fakt, może lepiej się nie zbliżać. Ale od czysto profesjonalnej strony taka pieczęć musi być bardzo trudna do nałożenia. Może dałoby się czegoś z niej nauczyć. To może być dobre źródło wiedzy, a na pewno unikalne w skali świata. - wysłuchał po kolei Toshiro i Keiona. No niby tak, niby konfrontacja z Hanem byłaby mniej niż przyjemna. Już tutaj atak paniki Mujina dał o sobie mocno znać, ale wiedza zawsze miała swoją cenę. Podjęcie ryzyka mogło się opłacać, ale mogło też się nie zwrócić. No i... czy jego robaki mogłyby zjeść chakrę demona? Może udaloby się je na nią uodpornić? To dopiero są możliwości. Dlaczego miałby nie próbować, skoro mógłby otrzymać odpowiedzi na ogromną ilość pytan natury wszelakiej? Na tym polegało zdobywanie wiedzy, jakby nie patrzeć - poszukiwania, badania, ocena zjawisk.
I wtedy ten kupiecki element pokazał Asace coś niesamowitego. To akurat Mujin dość jasno zobaczył i usłyszał, bo skupił się bezpośrednio na tym. Technika wskazująca drogę do kogoś. Jeśli faktycznie działało i nie było tylko sztuczką, to implikacje tego były bardzo konkretne. Wąskie, ale niezwykle konkretne. Podobno kiedy patrzysz na coś co lubisz, to twoja źrenica się rozszerza. Albo kiedy jest ciemno i oczy chcą wyłapać więcej światła. Oczy Mujina mogły równie dobrze być w tym momencie całymi źrenicami.
- Niesamowite. Więc to technika... Fuinjutsu? Ninjutsu? Do wykorzystania na zwykłym papierze. - Mujin był bardzo zafrasowany tym odkryciem. Jego robaki umożliwiały podążanie za kimś do kilku godzin zaledwie przez ich okres życia, a tutaj do kilku miesięcy. Naprawdę, taka technika mogłaby być bardzo przydatna. Czemu wcześniej sam na to nie wpadł? Oszczędziłoby mu to problemu w wielu sytuacjach. Wizytówki mogłyby same do niego lgnąć! Lekko drgać, poruszając się do jego aktualnej pozycji. Gdyby nie maska, to twarz Mujina zajełaby się szerokim uśmiechem. Nie z gatunku tych szczerych albo złowieszczych, ale uśmiech. Neutralny, w pewnym sensie.
0 x
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Wioska Akatori

Post autor: Asaka »

Spodziewała się wielu rzeczy, ale nie tego, że pod jej nieobecność atmosfera zgęstnieje, a Mujin tak otwarcie i bez skrupułów powie o tym, co go dręczy. O tym, że już gdzieś kiedyś mignęla mu pieczęć, jaką Han zaserwował temu chłopakowi od Nara. Cóż za ironia swoją drogą… dwa lata temu lasy Midori zostały zniszczone przez demona, jakiego potajemnie trzymali Aburame, a teraz jeden trafił się Nara. Pewnie mu pomogą, będą wiedzieli co się święci i jak. A przynajmniej Asaka na to liczyła. Teraz zaś zmarszczyła brwi, kiedy obróciła głowę, żeby spojrzeć na siedzącego obok niej Mujina. Więc widział to już kiedyś…? Na kim? Czyli było ich więcej – musiało być! Bo Asaka zupełnie w tym momencie nie połączyła tego, że Mujin i Yami się już poznali i to w takich a nie innych okolicznościach – w onsenie, gdzie i ona z mężem była. I każdy mógł sobie wtedy zobaczyć tatuaż Shikiego, bo go nie krył, zaś tatuaż Yamiego… och, ten wsunął się do basenu tak nagle, że łatwo było tego nie zarejestrować. A i Asace wyleciało to z głowy, zupełnie więc wątków nie połączyła. Była tym wszystkim zdziwiona – chyba nawet dużo bardziej niż powinna, w końcu tego dnia znowu tyle się działo… Z drugiej strony nie była tak zaskoczona jak tym, że demony istnieją – i jak była tym zaskoczona gdy się o tym dowiedziała w Midori. Teraz… Teraz we wszystko można było uwierzyć, kwestia tylko tego, na ile ma się otwarty umysł.
- Może któryś z twoich pacjentów w Ryuzaku? – podsunęła mu w końcu, bo wiedziała przecież, że Mujin pracował głównie w miejscu swojego zamieszkania, a nie był wędrownym znachorem, ani medykiem bojowym.
- No nie wiem, jakieś napięcie wyczuwam. Ale może mi się wydaje. Nie jestem dzisiaj… - kobieta przeniosła spojrzenie na Toshiro i podparła głowę na ręce, drugą dłonią trzymając czarkę z herbatą w palcach i kołysząc nią lekko, od niechcenia. - No, nie tylko dzisiaj. Ale nie jestem dzisiaj w za dobrym nastroju. To pewnie zmęczenie i… i te nerwy. I to wszystko – zakończyła dość kulawo i w końcu upiła kilka łyków z naczynia. Wyglądała na smutną i zmartwioną – bo tak w gruncie rzeczy było. Jej myśli ciągle krążyły wokół pewnego czarnowłosego mężczyzny, którego puściła samego w teren w takim a nie innym stanie. Ufała mu, że nie zrobi niczego głupiego, ufała mu, że jej nie zostawi i wróci do domu. Ufała mu na wielu płaszczyznach. Po prostu się martwiła.
Naprawdę, z wielką chęcią napiłaby się czegoś mocniejszego. Dlatego też tęsknie patrzyła na butelkę alkoholu i czarki Toshiro i Keiona, z westchnieniem jednak nadal piła tylko to, co dla siebie zamówiła. Toshiro ją znał, nigdy alkoholu nie odmawiała, a już zwłaszcza nie dobrego sake, jakiego można było spróbować w Daishi i w ogóle w Karmazynowych Szczytach.
- Podobno jakaś Ogoniasta Bestia zniszczyła kiedyś część Samotnych Wydm po tamtejszym Turnieju. Ichirou tak opowiadał. Może i ją ktoś zapieczętował i może ci się przewinął, Mujin-san, a nie miałeś pojęcia na co patrzysz? – i Keion dodał swoje do całej tej dziwnej rozmowy, a przynajmniej dziwnej w mniemaniu Asaki, jednak nie do końca podobał jej się kierunek, w którym to zmierzało. Tym bardziej, że dwa lata temu dała słowo, że nic nikomu nie powie – i słowa dotrzymała, odmawiając wiadomości dwóm wpływowym osobom. W tym i liderowi swojemu klanu, a zrobiła to otwarcie. Wszystko po to, by chronić Yamiego. Nie wiedziała, czy i reszta wywiąże się z danego słowa, ale gdzie jak gdzie, ale w Daishi Yami był bezpieczny. I zamierzała dopilnować, by tak pozostało. Jakkolwiek więc uznała, że przeniesienie tematu na dużo odleglejszą ścieżkę będzie pomocne. - Ale rzeczywiście niebezpiecznie o tym rozmawiać, ściany mają uszy – och, tym bardziej, że wiedziała z własnego doświadczenia, że istnieją umiejętności pozwalające słyszeć na odległość. Znała to z domu. Shikiemu ufała i nie miała nic do ukrycia, ale kto wie, kto inny może słuchać…? Zwłaszcza tutaj, teraz.
- Och, naprawdę? Nigdy nie słyszałam o takiej technice, brzmi niesamowicie – była wyraźnie zaskoczona i odrobinkę nawet się ożywiła w odpowiedzi do Yamiego. – Więc chętnie poświęcę trochę chakry. Pamiętaj, że zawsze jesteś u nas mile widziany – powiedziała jeszcze, gotowa do przelania swojej chakry na wyrwaną kartkę papieru. - Powiedz mi tylko co mam zrobić i kiedy – i zrobiła dokładnie to, co powiedział; nie zastanawiała się nad tym nawet chwili, zrobiła to bez wahania. Bo naprawdę to miała na myśli. Dwa lata temu z Shikim proponowali Yamiemu, żeby poszedł z nimi, to go ochronią i oferta nadal była aktualna. I wcale nie chcieli nic w zamian. Więc gdy tylko Yami powiedział, że to dobry moment na przelanie swojej chakry na kartkę – to to zrobiła.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1357
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Wioska Akatori

Post autor: Toshiro »

Oczywiście gdy padł toast od Keiona, chłopak nie mógł przecież odmówić. Gdy przechylił czarkę zerknął jeszcze tylko w kierunku Asaki, która o dziwo, albo nie o dziwo odmówiła alkoholu, co nie było dla niego codziennością. Być może przez ten czas gdy się nie widzieli coś się zmieniło? Albo to po prostu ze względu na jego wcześniejsze domysły. W każdym razie Daishi słynęło z dobrych trunków, to i wstyd było się nie poczęstować. Tym bardziej dla tych, którzy nie mieszkają tutaj na co dzień. Jego podniebienie było już przyzwyczajone do tej lepszej klasy trunków, tym bardziej patrząc na to wśród kogo się wychowywał.
Gdy sprawa Jinchuriki i informacji o tym kto posiada demona, a kto nie wypłynęła już na wszystkich obecnych akurat sprawa między Toshiro i Yamim nieco ucichła. Być może dzięki Mujinowi udało się zmienić bieg rozmowy w nieco innym kierunku, aczkolwiek dalej pozostając w tym samym temacie. Pomimo tego, że Yumichika mu odmówił, to nie miał mu tego za złe. Doskonale znał opinie o Uchiha, a poza tym widząc co tamten zrobił w Midori... No cóż. Stawiało ich to w jeszcze gorszym świetle. Chociaż nikt przecież nie wyklucza, że ktoś może użyć podobnej, a nie tej samej mocy w dobrych celach i z czystymi motywacjami, prawda?
-Załóżmy zatem, że w razie czego gildia kupiecka może liczyć na moje usługi.- oznajmił unosząc czarkę z resztką procentowego trunku w ironicznym toaście. Jak nie on, to przecież jest jeszcze inny. Przechylił do końca uwalniając naczynie z ciężaru tej wspaniałej cieczy, a następnie nalewając kolejną czarkę Keionowi i sobie przyglądał się Yamiemu i Asace, a także po prostu siedział i słuchał. Przyswajał informacje, które przekazywał Mujin swojemu pacjentowi, tak jak i samej ich rozmowie.
-Zgadzam się z Mujinem. Im więcej o tym wiadomo, tym lepiej i więcej można z tego wyciągnąć. Przynajmniej dla tych co brali udział w ostatnich wydarzeniach, bo nie chciałbym krakać, ale wydaje mi się, że nie będzie to ostatni przypadek, z którym przyjdzie się mierzyć naszemu pokoleniu.- oznajmił i lekko się uśmiechnął. To już druga bestia, którą widział Toshiro w sumie... Tak krótkim przedziale czasu. Jaka była szansa na to, że w niedalekiej przyszłości pojawi się kolejna? Bardzo duża, dlatego im więcej się dowie do tego czasu tym lepiej. Tym bardziej, że miał świadomość tego, że jest coraz bliżej mocy, którą zaprezentował im Yoshimitsu w Midori. On jednak nie chciał wykorzystać jej w ten sam sposób, a na pewno nie przeciwko światu, jak mógł się o to obawiać Yami. W sumie słusznie. Czasem od nadmiaru mocy ludziom potrafiło na prawdę odbić. Toshiro raczej nie należał do tego typu ludzi.
Interesująca informacja została również zdradzona przez Asakę, o której chyba wcześniej za bardzo nie słyszał. Kolejna Ogoniasta bestia, tym razem na terenie Samotnych Wydm. Oprócz tego Mujin powiedział gdzie mniej więcej będzie można go znaleźć, co również nie umknęło jego uwadze. Aż w końcu temat samoistnie został przerwany przez zgodność rozmawiających odnośnie tego, że lepiej nie rozmawiać, bo ściany mają uszy. Chociaż tak na prawdę nikogo oprócz nich tutaj za bardzo nie było, może jacyś miejscowi daleko od nich, zajęci sobą.
Gdy tylko został poruszony temat techniki Nishiyamie zaświeciła się lampka z tyłu głowy. Jeśli chłopak nie przyda mu się w tamten sposób, to może chociaż w inny, mniej inwazyjny. W momencie gdy Yumichika zacznie prezentować jego technikę ,oczy czarnowłosego momentalnie zmienią kolor na szkarłatny, a w tęczówkach pojawią się trzy czarne łzy. Obserwował wszystko. Pieczęci, jak i kto ile przelewa chakry, aby sprawdzić czy będzie w stanie wykonać po jakimś czasie to samo jutsu, ponieważ wiedział, że jego rodzice na pewno posiadali taką zdolność. Jeśli okaże się to prawdą, to może Asaka będzie mu też mogła pokazać sztuczkę czy dwie? Być może będzie mógł opanować choćby te słabsze techniki medyczne, aby w razie czego również moc służyć pomocą i być bardziej wszechstronny? Kto wie jak potężne stały się jego oczy wraz z wydarzeniami w Oniniwie?
  Ukryty tekst
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Daishi”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość