Wioska Akatori

Terytorialnie największa prowincja Karmazynowych Szczytów, zamieszkana przez Ród Kōseki. Daishi graniczy od północy i zachodu z morzem, na wschodzie z Soso, zaś południowa granica oddziela ją od Kyuzo i obszaru niezbadanego. Efektem tego jest możliwość tworzenia bardzo dochodowych szlaków handlowych i handlu morskiego przy - niestety - utrudnionym utrzymywaniu bezpieczeństwa włości. Podobnie jak pozostałe prowincje, dominuje tu krajobraz górski i lasy iglaste, z tą różnicą że dużo tu fauny - w tym tej drapieżnej, co na dłuższą metę może być dosyć niebezpieczne dla podróżników. Na ziemiach tych mieszkają również shinobi ze Szczepu Jūgo.
Awatar użytkownika
Yami
Posty: 2828
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Multikonta: Reigen

Re: Wioska Akatori

Post autor: Yami »

  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Keion
Posty: 462
Rejestracja: 3 kwie 2018, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Szare włosy, szczupły w miarę wysoki, ma wcięcia koloru czerwonego na twarzy
Widoczny ekwipunek: Kabura z prawej strony na udzie i torba na lewym pośladku.
GG/Discord: Keion#4512

Re: Wioska Akatori

Post autor: Keion »

Ze skupieniem przyglądałem się procesowi leczniczemu jakiemu poddawał mnie Mujin i czułem swego rodzaju satysfakcję. Jeszcze parę godzin temu myślałem że podróż do Oniniwy była dużym błędem. Opuściłem ją zmęczony, z złamaną ręką i nie dowiedziałem niczego konkretnego, a jedynym pocieszeniem był kamień, który pewnie zaledwie pokryłby koszty leczenia no i oczywiście rzekomo bezcenne doświadczenie. Siedząc jednak przy stole w tym towarzystwie dostrzegłem chociażby jaką wiedzę medyczną zdobyłem, oraz jak wiele jeszcze miałem jej do zdobycia. Dodatkowo nie musiałem się już martwić leczeniem złamania i mogłem ruszyć w świat jak tylko nieco odpocznę i odzyskam siły, ale w tym momencie nigdzie mi się nie spieszyło. Dzieło Mujina zaiste było czymś czego wcześniej nie dane było mi doświadczyć i choć wytłumaczył mi to bardzo konkretnie ciężko było mi uwierzyć jak to się dzieję. Innymi słowy jego umiejętności wykraczały poza moje pojęcie i pewnie nawet gdyby wytłumaczył mi krok po kroku jak to robi nie byłbym w stanie powtórzyć jego czynu. Brakowało mi do tego wiedzy doświadczenia i praktyki, którą medyk musiał pewnie zdobywać długimi latami. Mogłem jedynie żywić nadzieję że pewnego dnia mi również uda się osiągnąć ten poziom wtajemniczenia. Jednak póki co musiałem liczyć na pomoc innych i oczywiście starać się nie dopuścić do obrażeń, których sam nie byłem w stanie wyleczyć. Teraz przynajmniej wiedziałem gdzie taką pomoc w razie czego mogłem otrzymać, gdybym wiedział o tym w przeszłości nie chodziłbym tyle czasu z na wpół sprawną ręką.
-Kontrola chakry zawsze była jedną z moich mocniejszych stron, ale muszę przyznać że jak zacząłem użyczać Ci chakry poczułem jak drastycznie jej ubywa.-Dawno nie miałem sytuacji żeby w tak krótkim czasie moje naturalne pokłady tej niebieskiej energii zmniejszyły się tak szybko. Samemu żeby zużyć jej aż tyle musiałbym pewnie przynajmniej z dwa albo trzy razy skorzystać z mojej najbardziej wymagającej techniki. Dotąd chyba nie miałem takiej potrzeby, ale również nie próbowałem leczyć nikogo w tak ciężkim stanie.
-A nie szukasz może ucznia lub kogoś w tym rodzaju? Mógłbym się przyglądać się twojej pracy, a w zamian mógłbym Cię choć trochę wesprzeć swoją chakrą.-Rzuciłem tak od niechcenia uśmiechając się. Nie spodziewałem się by Mujin wziął moją propozycję na poważnie. Zapewne nie byłem też pierwszą osobą, która mu taką propozycję składała, a nawet prawdopodobnie takich osób były dziesiątki i miał spore grono potencjalnych asystentów.
Rozmowa odnośnie medycyny wydawała się nikogo innego specjalnie nie interesować i wszystko skupiało się bardziej wokół gildii kupieckiej, w której Toshiro chciał pomóc Yamiemu. Pewnie gdybym posiadał jakąkolwiek wiedzę z tym związaną bardziej by mnie to zainteresowało, a może nawet sam zaproponował bym swoją pomoc. Tak moja uwaga szybko została s powrotem zwrócona w kierunku Iryonina, tym razem mówiącego o pieczęci. Choć zdecydowanie nie mogłem powiedzieć że temat ten jest mi dobrze znany. Pieczętowanie znałem tylko w podstawowej formie, ale szybko zrozumiałem dlaczego przyciągnęło takie zainteresowanie. Rzeczywiście poznanie techniki, która jest unikalna w skali światowej wydawało się kuszące i też warte ryzyka, ale niestety poza moim zasięgiem, przez co nie zamierzałem się tym frasować. Ambicje osób z którymi przyszło mi dzielić stół dały mi do zrozumienia że raczej nie są pierwszymi lepszymi w swoim fachu, czy też dziedzinie, a może nawet można by o nich mówić jako o wybitnych jednostkach. W końcu z Toshiro opróżniliśmy czarki i ten nie czekał tylko napełnił je ponownie, a ja spojrzałem wyczekująco w kierunku karczmarza zastanawiając się ile jeszcze będę czekał na swój posiłek. Przewijający się na okrągło temat demonów sprawił że zacząłem się robić głodny jak bestia, a gdy zaczynałem się powoli niecierpliwić Yami postanowił zaprezentować ciekawą technikę. -Czyli dzięki tej karteczce będziesz mógł dotrzeć do drugiej osoby, gdziekolwiek by nie była? Bardzo użyteczne, ale czy to znaczy że jeśli wpadnie w niepowołane ręce nie będzie możliwości na ukrycie się?-To już drugi raz jak wciągu jednej godziny, ktoś przymnie stosował niesamowicie ciekawą technikę. Zacząłem się zastanawiać o ilu jeszcze rzeczach dane będzie mi usłyszeć. Wtem Yami przerwał wyjaśnienia odwracając się ku Toshiro i nawet ja zauważyłem że w jego wyglądzie coś się zmieniło. Jego oczy zrobiły się krwisto czerwone i napawały mnie lękiem, aż odruchowo zacisnąłem pięść leczonej ręki. Być może technika Mujina przestała już działać, a może też zastrzyk adrenaliny spowodowany lękiem sprawił że pobudzone ciało samo szybciej doszło do siebie. -Chyba już wystarczy.-Powiedziałem i powoli zabrałem rękę. Nie chciałem jej odciągać gwałtownie żeby się nie okazało że leczenie nie dobiegło końca. Również łudziłem się że wszyscy skupią się na Toshiro niżeli na mojej reakcji. Niegdyś widząc oczy chłopaka czym prędzej bym opuścił lokal i żeby nie mieć z nim kontaktu. Choć wyzbyłem się dawno tego typu lęków, wciąż podchodziłem do tego sceptycznie z pewną dożą ostrożności.
0 x
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Wioska Akatori

Post autor: Asaka »

Szczęśliwie temat Ogoniastych Bestii przeszedł bez większego echa i można było odetchnąć z ulgą – a przynajmniej Yami mógł, bo to jego dotyczyły do bezpośrednio. Asaka też mogła, bo ostatnie, czego chciała, to sprowadzanie kłopotów na chłopaka, tym bardziej wiedząc teraz z pierwszej ręki co by się stało, gdyby Yumichika doznał krzywdy. A do tego nie można było dopuścić – tym bardziej byłoby to niesprawiedliwe znając charakter chłopaka. Spokojny, pokojowy, logicznie myślący. Mogli się ze sobą nie zgadzać w wielu miejscach, Asaka i Yami, ale kobieta zdecydowanie go szanowała – go i jego zdanie. No i… Ach, miała do niego przeciwną słabość, której wytłumaczyć nie potrafiła. Chyba taką samą Shikarui miał do Kuroia. Nikogo nie zainteresowało to, co powiedziała, żeby przenieść temat na nieco inną ścieżkę, ale może to i dobrze. Jeden problem mniej.
Tym bardziej, że uwaga każdej osoby skupiła się na Yamim i na jego technice. Asaka kompletnie nie znała się na pieczętowaniu. Szczytem jej możliwości było używanie małych zwojów; nieco więcej potrafił jej mąż i nieraz z podziwem patrzyła jak do zwoju pakuje całe pokłady wody. Albo jak zbiera połowę ich dobytku do jednego wielkiego zwoju . jakiekolwiek zdolności wykraczające ponad to były więc dla złotookiej fascynujące, tak jak teraz. I pozwoliło jej to choć na drobną chwilę oderwać myśli od przykrych tematów, które zatruwały teraz jej umysł i duszę, a bogowie wiedzą, że było tego sporo. Zrobiła więc to, co polecił jej czarnowłosy – położyła swoją drobną, wąską dłoń na karteczce Yamiego i lekko skupiła chakrę, by przelać odpowiednią jej ilość na papier. To było trochę tak jak przy ćwiczeniach kontroli chakry, tyle że białowłosa niczego teraz nie trenowała. Zresztą samo operowanie niebieską energią opanowała niemal do perfekcji. Wiedziała, że na tym polu niewiele może jeszcze zdziałać, by się poprawić. Kunoichi spojrzała na Yamiego, gdy ten złożył serię pieczęci i… to było tyle. Nic więcej się nie wydarzyło. Kartka nadal była kartką, nie przybrała żadnej dziwnej barwy, nie pojawił się na niej żaden znaczek, nic. Sanada wzięła papier do ręki i nawet obejrzała go z każdej strony, czując tylko, że faktycznie ten nie jest do końca… spokojny? Jak inaczej to nazwać… No, że ciągnął… do niej.
Uśmiechnęła się na to delikatnie i przeniosła spojrzenie na Keiona, który się odezwał, chyba równie zafascynowany techniką co i ona.
- Najpierw te niepowołane ręce musiałyby wiedzieć do czego to służy, a potem do kogo albo do czego prowadzi… A kto wie co jest po drugiej stronie – no po drugiej stronie, czyli przy niej, zazwyczaj był Shikarui. O, a ten to był jak taki rozwścieczony buldog, niby słodki, ale jak zacznie atakować po kostkach… Wystarczyło tylko dać mu komendę „bierz go”. Na palcach jednej ręki można było policzyć sytuacje kiedy tego Shikaruiego obok nie było… To była jedna z nich, chociaż nie jedyna. Tak czy siak Asaka się nie bała, że karteczka mogłaby wpaść w niepowołane ręce właśnie z powodów, które sama przytoczyła. A poza tym, to Yamiego do siebie zapraszała już chyba kiedyś… albo może jej się coś pomyliło. W każdym razie zapraszała go też teraz. Nie sądziła, by chłopak był na tyle głupi, by zaraz tę kartkę podpisać jej imieniem i nazwiskiem. Bo gdyby chciał tak zrobić, to równie dobrze mogliby wykorzystać kartkę z adresem, która mu przed chwilą podała, a przecież Yami wolał wykorzystać nowy nośnik.
W końcu jednak odłożyła karteczkę na stół i przejechała nią delikatnir w stronę Yamiego, podając mu papier „naładowany” jej własną chakrą. To wtedy zauważyła jak bardzo Yami się zjeżył. I ona przeniosła spojrzenie na Nishiyamę – czerwone oczy. To nie robiło na niej wrażenia, już nie, bo nie była to dla niej przecież żadna nowość. Żyła też na co dzień z użytkownikiem innego doujutsu, była więc przyzwyczajona. Teraz zaś dostrzegła w chłopaku jednak zmianę. W Midori jego oczy nosiły po jednej łzie. Rok temu na Turnieju miał już dwie. A teraz… Teraz spoglądała w oczy o trzech czarnych łzach na czerwonym tle.
- Twoje oczy znowu się zmieniły – zauważyła, ale w jej głosie nie było wrogości. Nie było agreski. Było raczej… po prostu zmęczenie, ale to nie różniło się od niczego, co dzisiaj mówiła. Bo od początku wyglądała i brzmiała na zmęczoną. - Od kiedy to? Dobrze się czujesz? Co się dzieje… teraz? – wiedziała tez, że te oczy potrafiły rozpoznawać iluzje. - Czy ktoś nas… atakuje? – dodała ciszej, znacznie ciszej i sama przymrużyła oczy, zerkając nawet w lewo i prawo. Ale sama nie wyczuła żadnego zagrożenia.
…ale może była na to zbyt zmęczona.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Wioska Akatori

Post autor: Mujin »

Tak, to był najprawdopodobniej któryś z jego pacjentów. Chociaż wtedy raczej przyjrzałby się pieczęci dokładnie, zapytał, zrobił wywiad. Ale nie miał absolutnie żadnych wspomnień z tego, jakby się to nie wydarzyło. Był pewien że zwróciłby większą uwagę na ogromne znaki na ciele niż "no na pewno coś było". Zazwyczaj nie ufał swojej pamięci, ale znał się zbyt dobrze żeby nie zaufać swojej obsesji na punkcie notowania wszystkiego i spisywania w skrótowej, skondensowanej formie. Dlatego nie, to nie mógł być pacjent. Bo gdzieś w notesie na pewno byłaby o tym wzmianka. Zresztą Mujin zaczął go w szalonym tempie przeszukiwać. Dowolna informacja, dowolna informacja z poprzedniego okresu o takim przypadku. Powinna być. Na pewno.
- Ano. Do regeneracji organów mam jeszcze osobną technikę wyspecjalizowaną do tego. Męczy okropnie, ale potrafi odtworzyć w zasadzie wszystko, komórka po komórce. - odpowiedział jeszcze. Nie mógł się nie pochwalić swoim kolejnym tworem, nie mógł! Oczywiście że musiał zwiększyć ich opinię o siebie na wartość pozytywną jeszcze bardziej. Nie mógł pozwolić, żeby wyrobili sobie o nim opinię na podstawie jednej zalewie nie do końca mistrzowskiej sztuczki Iryojutsu, musiał przedstawić im swoje magnum opus. Swój klejnot w koronie, dynię-giganta w ogródku. Zresztą... samo istnienie techniki nie było jakąkolwiek tajemnicą. Chwalił się bo mógł. I zamierzał dalej.
- Ucznia, powiadasz? Cóż, kusząca oferta. Rozważę ją w najbliższej przyszłości. - odpowiedział z lekka zaskoczony. No niby tak, niby oczywiście że każdy chciał być uczeniem wielkiego Mujina Uzdrowiciela, czy jakikolwiek inny tytuł o pozytywnym wydźwięku można tutaj wstawić. I faktycznie młody wydawał się mieć odpowiednie umiejętności do przekazania mu kolejnych arkan sztuki Iryojutsu. A jak wiadomo, im więcej medyków o odpowiednim kręgosłupie moralnym, tym lepiej. Nie można było ot tak odmówić nowemu narybkowi. Nadal jednak decyzja i przemyślenie jej wymagały nieco czasu, nie chciał podejmować decyzji takiego kalibru bez ostrożnego rozważenia za i przeciw. A w moment tego nie zrobił. Ktoś inny mógłby, Mujin niekoniecznie.
Oczy Toshiro zaszły czerwienią. Dobrze znał te oczy, to dzięki nim Toshiro analizował tajemnicze chakrowe wizje kiedy jeszcze nie mieli pojęcia czym one są. Był ich źródłem informacji, więc teoretycznie zrobił to żeby tą technikę również przejrzeć na wylot. Może żeby sprawdzić, czy faktycznie nie jest to sztuczka? Te pieczęci które Yami złożył, mogły być na pokaz. Tak samo cała otoczka i wyjaśnienia, żeby nie wyjawić prawdziwej esencji jutsu. Skoro jego oczy mogły przejrzeć te iluzje, to tutaj tak samo? Mujin nie zareagował, ale widział że inni bardzo się tym przejęli. Włącznie z samym wysłannikiem kupców, który technikę wykonywał. Nic nie robił, nie podjął się żadnego rękoczynu. Lekko wyprostował się na krześle i obserwował na szybko każdego po kolei. Jego oczy przejeżdżały to na Keiona, to Asakę, to Toshiro i to Yamiego.
0 x
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1357
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Wioska Akatori

Post autor: Toshiro »

Na szczęście ich rozmowa w końcu potoczyła się jakoś na odpowiednie tory. Najwyraźniej z paranoikiem nie dało się dogadać. Cóż, znał to po sobie, więc wcale się nie dziwił, aczkolwiek z drugiej strony znał jego chęć pokojowego załatwiania wszystkich spraw, stąd też propozycja, na którą być może niepotrzebnie sobie pozwolił. Niestety Toshiro miał to do siebie, że jak czegoś chciał to dążył do tego wszelkimi dostępnymi środkami. Jak podczas treningów, gdy niejednokrotnie pchał się poza swoje limity. Szczególnie ostatnio. Jak widać nie wszyscy chcieli wyjść z bezpiecznej bańki, w której się ukrywali. On już to zrobił. Najwidoczniej było to nieco za dużo jak na jeden raz, bo w pewnym sensie przytłaczało to innych. Jak inaczej jednak miało to wyglądać, gdy ktoś całe życie spędził w cieniu?
Czerwone oczy, na których malowały się już trzy czarne łzy obserwowały cały proces techniki, o której mówił Yami i tłumaczył jak ona działa. Toshiro głównie chciał sprawdzić, czy chłopak mówi prawdę, a przy okazji przetestować swoje nowe możliwości. Rzeczywiście, wydawało się, że była to technika pieczętowania, a Nishiyama mógł obserwować jak czarnowłosy przelewa nieco swojej chakry do kartki, a następnie energia białowłosej została w niej zapieczętowana. Ciekawym było, że bez większej znajomości technik pieczętujących mógł tak na prawdę poznać te mniej skomplikowane jutsu.
Jego oczy skierowały się wprost na Asakę, gdy ta się do niego zwróciła. Chciał to zrobić szybko, sprawnie i bez krzyku, a jednak Yami zwrócił na niego uwagę wszystkich innych. Przez chwilę bał się jej reakcji, jednak ta... Była zdecydowanie łagodniejsza niż się spodziewał. Zauważyła. W sumie ciężko było nie zauważyć gdy widzieli się tak rzadko i to jedna z niewielu rzeczy, która się tak na prawdę w nim zmieniła. Uśmiechnął się lekko słysząc "gorzkie słowa" Yumichiki. Na chwilę zerknął w jego kierunku, aby rzucić na niego iluzję unieruchamiającą i wejść do jego umysłu. Bo tylko tyle było trzeba żeby to zrobić. Spojrzeć. A nie. Czekaj. Przecież już ustaliliśmy, że tego nie zrobi i rzeczywiście. Po przesunięciu wzroku nie stało się zupełnie nic. Skupił się najpierw na Koseki w obawie, że ta może sobie coś złego pomyśleć. W końcu ostatnim razem takie coś nie skończyło się dla nich dobrze, a jednak była nad wyraz spokojna.
-Wtedy gdy...- tutaj na chwilę się zatrzymał wskazując na dziurę w zbroi na jego piersi. Teraz obnażona, krzycząca wręcz "wbij we mnie miecz w tym miejscu". -Wtedy gdy chciałem Ciebie ochronić i przepchnąłem Shikaruia. Możesz mi wierzyć lub nie, ale wydaje mi się, że zginąłby na miejscu. Widziałem to. Dzięki temu byłem w stanie dostatecznie szybko zareagować.- oznajmił zupełnie poważnie tłumacząc to co tam zaszło białowłosej i potem przeniósł wzrok z powrotem na Yamiego, a następnie rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu innych źródeł chakry, ale nic nie dostrzegł.
-Dobrze się czuję jak na kogoś, kto niedawno prawie zginął.- uśmiechnął się lekko ironicznie, przy czym był już całkiem spokojny, że nic tutaj się nie dzieje.- Nic się nie dzieje, spokojnie. Chciałem po prostu zobaczyć co robi Yami i czy czegoś sam nie kombinuje.- tutaj zwrócił się bezpośrednio do wskazanego w zdaniu patrząc mu prosto w oczy. Nie podobał mu się jego ton, dlatego w razie czego gotów był natychmiast zareagować. -Zastanawiałem się czy to co robi nie jest jakąś sztuczką, albo czymkolwiek innym, bo nigdy wcześniej o czymś takim nie słyszałem i chciałem przekonać się czy mówi prawdę.- a tak rzeczywiście było. Yami jak najbardziej był w posiadaniu takiej sztuczki, nie musiał chyba dodawać, że rzeczywiście to działało, prawda? Każdy chyba się domyślił, że tak.
-Oprócz tego upewniłem się, że nikt nas nie podsłuchiwał. Jest czysto.- powiedział jeśli nikt nic nie zrobił i było mu dane jeszcze przekazać tę informację. Ależ fortunnie wszystko się ułożyło. Teren sprawdzony, Yami sprawdzony, Toshiro spokojny, sprawa wyjaśniona, wszyscy zadowoleni, no nie? Oczywiście wraz z końcem techniki Yamiego jak i jego sprawdzenia okolicy, oczy NIshiyamy wróciły do normalnego, czarnego jak smoła koloru.
0 x
Awatar użytkownika
Yami
Posty: 2828
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Multikonta: Reigen

Re: Wioska Akatori

Post autor: Yami »

0 x
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Wioska Akatori

Post autor: Asaka »

I jej też przy pierwszym… No, może drugim, spotkaniu Mujin chwalił się swoimi własnymi technikami. Hm, „chwalił” – postronna osoba mogła to tak odczytać, ale dla niej była to rozmowa dwóch iryoninów konfrontujących różne metody leczenia, ot po prostu. Jak inaczej człowiek miał się rozwijać, jeśli nie uczył się, nawet poprzez zwykłą rozmowę? Dlatego jej to nie przeszkadzało a i teraz, słysząc gdzieś kątem ucha podobną w tonie rozmowę nie odczytała jej jako negatywną. Zresztą świadomość, że Mujin potrafi takie rzeczy… Asaka była spokojniejsza. Jak i gdy dowiedziała się, że to on zajmował się Toshirem – też mogła odetchnąć z ulgą. No i proszę, miał się naprawdę świetnie!
Raz jeszcze spojrzała na dziurę na klatce piersiowej Toshiro, gdy i on na nią wskazał i podbródek jej się zatrząsnął na jego słowa. Zupełnie tak, jakby się miała zaraz rozpłakać. Chciał ją ochronić, to wiedziała, ale nie sądziła, że… Że popchnął Shikiego, by tamten nie zginął. Wiedziała, że był bliski śmierci, jej mąż, tylko dlatego, że ją zasłonił (a miała się tam najlepiej z nich wszystkich, chroniona własną techniką), przecież musiała go leczyć razem z drugim medykiem, bo sama nie dałaby rady, ale… Nie sądziła, że było do tego tak blisko. Oczy zaszły jej dziwną mgłą… ale nie była to żadna mgła a łzy. Gdyby jej tam nie było, to Shikarui nie musiałby nikogo zasłaniać. Nie byłby tak bardzo blisko, by… I może gdyby nie to, że była tam ona, to mógłby ryzykować w innych momentach i nie pomógłby mu już nikt. Białowłosa spuściła zasłonięty łzami wzrok, przełknęła ślinę ale nawet nie mrugnęła. Chciała, by ta mokra zasłonka zniknęła, nie chciała, by kolejny raz słony strumyczek przeciął jej policzki. Za chwilę zresztą wzięła głęboki oddech. Jeden, drugi. Trzeci.
- Ja… dziękuję. Dziękuję, że go uratowałeś, Toshiro. I dziękuję, że chciałeś zasłonić mnie, naprawdę – powiedziała cicho i w końcu rozplotła palce i położyła dłonie płasko na blacie stołu. Złota obrączka na palcu jej prawej dłoni była teraz widoczna – jedno było pewne, wcześniej jej nie nosiła. - Bardzo dziękuję, bardzo – powtórzyła jak mantrę; to było ważne. Może najważniejsze. - Dzięki tobie moje dziecko będzie miało ojca, dziękuję – ach, to nie była żadna tajemnica, w końcu Mujin wiedział o tym od miesiąca, poinformowali go przecież tego samego dnia, w którym zjawił się, by ich odwiedzić. I teraz była tutaj, ciężarna, na niebezpiecznej wyprawie – doskonale zdając sobie sprawę co robi i gdzie robi. I dlaczego robi. Była tu, bo więcej denerwowałaby się siedząc w domu kilkanaście dni, zastanawiając się, czy jeszcze kiedyś swojego męża ujrzy czy nie. Teraz… Mogła być spokojna – przynajmniej o to, bo wierzyła, że szybko załatwi to, co ma do załatwienia i wróci najprędzej jak może. Teraz zaś, gdy powiedziała to na głos, choć nadal nie wprost, że „tak, jestem w ciąży”, pewne szczegóły mogły wskoczyć na swoje miejsce a i podejrzenia mogły się okazać… bardziej oczywiste i jasne niż były wcześniej.
Wysłuchała też dalszego wytłumaczenia Toshiro, było sensowne, i pokiwała głową. Yami jednak się zjeżył – i nic dziwnego. W końcu… Ach, był bardzo ostrożny i miał ku temu powody. Zresztą dzisiaj był świadkiem tego, co się stanie, jeśli to jemu stanie się jakaś krzywda. Nie mogli do tego dopuścić – ona nie mogła do tego dopuścić. Yumichika nie znał Toshiro za dobrze, skąd miał wiedzieć jakie są jego intencje i co może zrobić? Do tej pory Nishiyama chyba nie zrobił na nim zbyt dobrego wrażenia, więc…
- Jego zdolność to Sharingan – odezwała się, nim to Toshiro zdążył otworzyć buzię i odpowiedzieć Yamiemu. Bała się ewentualnej pyskówki, zupełnie niepotrzebnej. Była zmęczona, zbyt zmęczona na to. Chciała już do domu. Chciała, żeby Shikarui już wrócił. Chciała… wiele rzeczy. - Sharingan… wiem, że ewoluuje wraz z użytkownikiem i stąd te znaczki na nim w kształcie łez. Jedną ze zdolności jest rozpoznawanie iluzji, genjutsu. Więc mógł sprawdzić, czy ktoś się tutaj nie chowa i nas nie atakuje w ten sposób – wyjaśniła chłopakowi… i w zasadzie wszystkim tutaj obecnym. - Nie potrafi widzieć na takie odległości jak oczy Shikiego, ale również widzi chakrę z tego co mi wiadomo. Więc mógł zobaczyć co robisz – tyle. Tylko, albo tyle. Yami miał chyba taki zwyczaj nadinterpretowania wielu rzeczy, Asaka pamiętała, że to, co sama mu kiedyś powiedziała, też nadinterpretował myśląc, że go obraża. Tak nie było. Teraz, podejrzwała, że działo się to samo, a to, że miał w sobie lokatora i był żywym zapalnikiem, zapewne niczego nie ułatwiało. - Toshiro jest shinobim mojego klanu, ufam mu. I Shiki też mu ufa – inaczej nigdy w życiu nie zostawiłby jej samej, ciężarnej; samej znaczy, że bez niego.
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Keion
Posty: 462
Rejestracja: 3 kwie 2018, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Szare włosy, szczupły w miarę wysoki, ma wcięcia koloru czerwonego na twarzy
Widoczny ekwipunek: Kabura z prawej strony na udzie i torba na lewym pośladku.
GG/Discord: Keion#4512

Re: Wioska Akatori

Post autor: Keion »

Z skupieniem słuchałem o możliwościach Mujina i im dłużej go słuchałem, tym bardziej niesamowite wydawały mi się jego umiejętności. Mężczyzna potrafił nawet odtworzyć ludzkie organy komórka po komórce, a to oznaczało że pewnie nawet z uciętą kończyną mógłby sobie poradzić. Jednakże o to już wolałem nie pytać, uznałem to za pewniak i że tak musi być. Nie spodziewałem się że na poważnie będzie chciał przemyśleć moje pytanie odnośnie wzięcia mnie pod swoje skrzydła. Choć mówiąc to bardziej żartowałem, teraz nie żałowałem że te słowa padły, bo kto wie może rzeczywiście zechce podzielić się że mną choć częścią swojej wiedzy. Nie zamierzałem jednak na niego naciskać i go w niczym popędzać, więc tylko się uśmiechnąłem i skinąłem głową. Nawet lepiej że nie podjął tak ważnej decyzji od ręki, w końcu on mnie i ja jego prawie nie znaliśmy, jedynie współpracowaliśmy przez krótki czas w Oniniwie, a teraz przypadkiem siedzieliśmy przy jednym stole.
Choć temat Jinchurikich i ogoniastych bestii skończył się wciąż atmosfera była ciut nerwowa. Swą technikę, albo raczej sztuczkę związaną z pieczętowaniem przedstawił i opisał Yami dość sensownie. Na tyle że nawet ktoś nie mający wiedzy w tej dziedzinie był w stanie ją zrozumieć. Zaś moje obawy odnośnie problemów związanych z techniką szybko zostały rozwiane przez Asakę. -W sumie racja, gdybym teraz o tym nie usłyszał nigdy bym nie przypuszczał że istnieje taka technika.-Zgodziłem się z białowłosą odnośnie techniki Yamiego. Przez chwilę myślałem że atmosfera się nieco uspokoiła, gdy na powrót podgrzał ją Toshiro robiąc coś swoimi oczami. Nie wiele myśląc zacząłem mieć się na baczność i widziałem też jak reagują na to inni. Mujin nie wyglądał na wystraszonego, ale widocznie się spiął, Asaka ponownie zaczęła tłumaczyć nieco mnie uspakajając, choć Yamiego specjalnie to chyba nie pocieszyło. Sam nie wiedziałem jak na to zareagować, ale wytłumaczenia Toshiro były o kant dupy rozbić i zupełnie nie trzymały się kupy. Sprawdzenie czy ktoś nas nie podsłuchiwał w tym momencie wydawało mi się bez sensu, gdyż wcześniej przy tym stole były poruszane bardziej drażliwe tematy, mogące sprowadzić problemy na "Gildię kupiecką" i chłopak nie przejmował się tym czy ktoś może podsłuchiwać. Aczkolwiek i to wydawało się do przyjęcia, najważniejszy jednak był fakt że nic o tym nie wspomniał i pewnie by tego nie zrobił gdyby Yami go nie nakrył. Jednakże nie powiedziałbym że trzymałem czyjąś stronę, nie można było powiedzieć wprost czy ktoś kłamie, a przynajmniej ja nie byłem w stanie tego zrobić. Coś co dla mnie wydawało się nietaktem dla innych mogło być czymś normalnym i naturalnym. -Może i nie miałeś złych zamiarów, ale nikt z nas nie wie co siedzi Ci w głowię, mamy wybór zaufać Ci lub nie i uznać że próbowałeś coś zrobić. Do tej pory nie wydarzyło się nic złego, więc albo nic nie zrobiłeś, albo to co zrobiłeś nie miało na celu nikogo zranić. Dla kogoś obeznanego w zabijaniu wystarczy jeden cios żeby wykończyć człowieka i jest na to wiele sposobów, a w tej sytuacji możliwości obrony są nieco utrudnione.-Spojrzałem po czwórce towarzyszy. Wszyscy usiedli po jednej stronie stołu bo mnie nie znali i mi nie ufali, co sprawiało że sami byli w niemałym ścisku. Choć biorąc pod uwagę że byłem dla wszystkich obcy to właśnie ja byłem najbardziej prawdopodobnym i zarazem najłatwiejszym celem ataku. Mając tego świadomość miałem ochotę się ulotnić i pewnie normalnie bym to zrobił udając ze mam coś do załatwienia, jednakże głód był silniejszy i musiałem zacisnąć zęby oraz zaryzykować. - Zauważ jeszcze że zarówno Yami jak i Mujin nim zaczęli używać swoich technik ostrzegli wszystkich. Dla kogoś nie wiedzącego jak działają twoje oczy i jakie mają możliwości to mogło zostać odebrane jako atak, ktoś bardziej porywczy może nawet by Cię zaatakował uznając to za obronę własną. Na drugi raz informuj współbiesiadników, a może nie będzie takich problemów. - Powiedziałem domyślając się że Toshiro mógł nawet nie zdawać sobie sprawy z konsekwencji jego czynu. Oczywiście to był jeden z wielu możliwych scenariuszy, ale moim zdaniem powinien zostać wcześniej rozważony, bo w końcu wystarczyło po prostu zapytać, czy może przyjrzeć się lepiej, a może nie byłoby tego całego szumu. Kończąc swoją wypowiedź ukradkiem zauważyłem że karczmarz szykuje dla mnie wcześniej zamówione jedzenie. Biorąc pod uwagę jak wyglądała sytuacja w obecnej chwili nie wybrał sobie najlepszego momentu, ale kto wie może to przypomni wszystkim o głodzie i pozwoli zapomnieć o tym całym nieporozumieniu. Sam natomiast w duchu cieszyłem się że w końcu będę mógł się nasycić i z daleka widząc parę jeszcze buchającą z kotła czułem że warto było tyle czekać.
0 x
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1357
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Wioska Akatori

Post autor: Toshiro »

Nic tak przecież nie było ważne w świecie jak uczucia. Często definiowały one kim jesteśmy. Wpływały na motywacje, cele i co najważniejsze drogę do tych celów. Gdy coś mogło się dziać jego bliskim nie zamierzał po prostu stać z boku i obserwować jak kiedyś. Skoro Yami nie ufał jemu, to dlaczego on miałby mu ufać? Jedyną osobą, której mógł zaufać przy tym stole była Asaka. Przez to zamierzał dopilnować, że zupełnie nic jej nie zagrozi. Tak jak zrobił to w Oniniwie, tak zamierzał zrobić też teraz. To, że jakiś pojemnik na demona miał swoje schizy mało go obchodziło. Tym bardziej, że zaoferowana pomoc została odrzucona i oprócz tego został potraktowany prawie jak wróg. Jego bojowe nastawienie jak i cała otoczka wokół rozmowy z Yumichiką zostały na moment rozwiane przez Asakę, która wyglądała jakby miała zaraz się rozkleić. Położyła dłoń na stole, którą po chwili delikatnie i powoli ujął Toshiro i uśmiechnął się do niej ciepło.
-Nie masz mi za co dziękować. Zrobiłbym to po raz kolejny nie znając rezultatu.- oznajmił najmilszym głosem na jaki był w stanie sobie na ten moment pozwolić. -Przynajmniej w końcu się na coś przydałem, zazwyczaj to Wy odwalaliście większość roboty w tej trójce.- dodał żartobliwie starając nieco rozładować sytuację, która sprawiła, że jak był wcześniej całkiem wyluzowany, to teraz lekko się spiął. Rzeczywiście wcześniej wydawało się, że do Asaki nie dochodziło co tam się tak na prawdę stało, a teraz Toshiro ją w tym wszystkim uświadomił, więc jej reakcja jak najbardziej sprawiała, że jego teoria się potwierdzała. -Nie mogłem przecież pozwolić żeby wychowywało się bez niego, prawda?- dodał w podobnym tonie, chociaż... Gdyby zabrakło Shikaruia, Toshiro oczywiście dołożył by wszelkich starań, aby Asace i jej dziecku nic się nie stało, a także zaopiekowałby się nimi należycie jak na dobrego przyjaciela przystało. I to prawda, dopilnowałby żeby nie wychowywało się bez figury ojcowskiej, ponieważ doskonale wiedział jak to jest gdy nie ma rodziców. Z racji, że dziecko było jednak nienarodzone to na pewno przyszłoby to o wiele łatwiej niż w jego sytuacji. Na szczęście nie trzeba było gdybać, ponieważ Sanada dalej kroczył wśród nas. Na sam koniec lekko wzmocnił uścisk na ujętej delikatnie dłoni białowłosej starając się lekko dodać jej otuchy i dać znać, że wszystko jest w porządku, a później powoli ją z tego "ujęcia" wyswobodził o ile sama nie zrobiła tego wcześniej.
Cała scenka nie trwała jednak zbyt długo, ponieważ zaraz wkroczyły wyjaśnienia i kolejne zarzuty Yamiego. Na prawdę Toshiro powoli miał tego dosyć i jemu również zaczynała kończyć się cierpliwość, a mimo wszystko należał do tych bardziej cierpliwych.
-Tak jak powiedziała Asaka, widzę iluzje i chakrę, niestety mój wzrok nie pozwala na tak dalekie obserwacje, jestem ograniczony do normalnego pola widzenia. Jestem też w stanie określić gdy ktoś korzysta z jakiegoś jutsu i mniej więcej poznać jego naturę, tak jak robiłem to w Oniniwie wspomagając naszą grupę.- tutaj zerknął w kierunku Mujina, który widział go w "akcji", więc w razie czego mógł potwierdzić, że nie ściemnia w tym przypadku. Nie oczekiwał jednak, że zabierze głos w tej sprawie, ot, wskazał wzrokiem naocznego świadka, który mógł to po prostu potwierdzić.- Głównie chciałem przyjrzeć się temu co robisz, ale spojrzałem przy okazji na okolicę. Skoro Ty nie ufasz mi, to dlaczego ja mam ufać Tobie? Robisz coś za pomocą chakry jedynej osobie, której ufam przy tym stole. Zrobiłbym to niezależnie od tego czy byłbyś to Ty, Mujin, czy Keion. Jeśli mogę się upewnić, że nic nie kombinujesz to wiedz, że na pewno to zrobię skoro mam taką możliwość. Za każdym razem.- oznajmił dalej zachowując spokojny ton, aczkolwiek bacznie obserwował teraz ruchy paranoika w razie gdyby temu cokolwiek miało za chwilę odwalić. -Jeśli szukasz we mnie wroga to go nie znajdziesz, dopóki sam nie sprawisz, że się nim stanę. Wiesz Yami, gdy ktoś wyciąga do Ciebie rękę i zostaje ona odtrącona istnieje ryzyko, że gdy coś się stanie to może być już za późno, albo w pobliżu nie będzie już osób, które będę chciały wyciągnąć tę rękę. Przemyśl to sobie, serio. Zastanów się kto stoi, po której stronie, bo widzę, że dalej masz problem w odróżnianiu osób, które mają po prostu dobrą wolę i chcą być w jakiś sposób użyteczne.- westchnął ciężko mając nadzieję, że ten cały cyrk już niedługo się zakończy.
-Z tego co wiem, albo wnioskuję to wszyscy z Was spotkali się z różnymi ocznymi jutsu, jednak, czy którekolwiek z nich służyło do czegoś innego niż sensoryzmu? W takim razie na następny raz - jeśli będziecie cokolwiek robić w mojej obecności to się nie zdziwcie. Skoro jak sam mówiłeś, że wystarczy jeden cios, to dziwisz mi się, że zrobiłem to bez żadnego ostrzeżenia? Idąc Twoją logiką i tym, że możliwości obrony są utrudnione, to moje zachowanie było jak najbardziej poprawne, a nawet posunę się do stwierdzenia, że zbyt bierne. -- odparł Keionowi. Skoro nie wiedzieli co robi sharingan, to raczej nie mieli prawa uważać, że to był jakikolwiek atak. Tsujitengan jak i Byakugan zazwyczaj używany był do badania otoczenia wokół, skąd więc założenie, że teraz miało być inaczej? Ba, nawet nie było inaczej. Poza tym nie znał raczej Yamiego, ani Asaki, więc to co mówił łatwo można było odwrócić na jego niekorzyść.
-Ile ludzi - tyle punktów widzenia. Każdy ma inne podejście.- dodał mając nadzieję, że temat w końcu się zakończy. Szczerze miał go po prostu dosyć. Poza tym gdyby chciał ich zaatakować to przy jego ocznych zdolnościach nigdy nawet by nie zdążył zareagować, bo... Wystarczyło przecież jedynie spojrzenie i wtedy następował koniec. Dopił drugą czarkę i spojrzał na Asakę.
-Powinniśmy odpocząć i zbierać się do drogi powrotnej.- rzucił wpatrując się chwilę w jej złote oczy. Mieli przecież do odbycia jeszcze jedną, bardzo ważną rozmowę.
0 x
Awatar użytkownika
Yami
Posty: 2828
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Multikonta: Reigen

Re: Wioska Akatori

Post autor: Yami »

  Ukryty tekst
z/t -> Gdzieś w Górach
0 x
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Wioska Akatori

Post autor: Mujin »

Nad uczniem Mujin zastanawiał się przez jakiś czas, więc chyba naturalnym było żeby poszukiwał go pośród ludzi obeznanych z medycyną i z dobrą kontrolą chakry. Tych których miał poznanych chociaż w niewielkim stopniu, wobec których miał pewność że preferują używanie swoich medycznych zdolności głównie do pomocy innym. Nie miał zamiaru raczej uczyć kogoś kto zechce wykorzystać sztukę trucizny przed sztuką regeneracji ciała. Takie były jego podstawy moralne do znalezienia sobie kandydata. Zawsze mógł też po prostu nie ufać temu uczniowi i nie uczyć go konkretnych technik, ale wtedy naraziłby go chyba na brak zaufania zwrotny. A bardzo, BARDZO chciał sobie tego młodzika ukształtować w sposób pożądany przez niego. Jak ogrodnik przycina drzewko w określony sposób, tak medyk chciał sobie wychować odpowiedniego podwładnego. Nie tylko jako pojemnik na chakrę.
Toshiro został ranny chroniąc Shikaruia. A nie, Asakę, chronić Asakę. Cóż, musiał oczywiście o tym przypominać. Nie za bardzo lubił rozmowy i chwalenie się swoimi dobrymi uczynkami. Oh, acha, spójrzcie na mnie, uratowałem ci życe. Pozwól że ci o tym przypomnę, i przy okazji wszystkim wokoło. Nietakt i brak dobrego smaku, ot co. Chociaż może on miał akurat takie a nie inne podejście. Takie które polegało na nie chwaleniu się osiągnięciami i ratowanymi życiami, a wyłącznie umiejętnościami i kompetencjami. Może dlatego że w jego naturze jako medyka leżało ratowanie ludzi, więc chwalenie się wykonywaniem swoich zawodowych powinności było przerostem formy nad treścią, ale Mujin potrafił swoje osobiste zdanie zatrzymać osobistym. Zazwyczaj.
Tymczasem rozgorzał problem. Konflikt pomiędzy siedzącymi przy stole. Aktywowane oczy Toshiro spowodowały problem. Nawet Mujin jakoś na to zagregował i nie był to zachwyt, o nie. Ale też negatywnym odzewem nie rzucił, zmierzał w stronę neutralności i chyba mu się to udało. Ale inni nie za bardzo, w szczególności sam właściciel techniki. Nie przypadło mu to do gustu. Poczuł się obrażony tym, że ktoś chce potwierdzić autentyczność techniki? Sharingan najwidoczniej nie tylko widział chakrę, ale też rozróżniał iluzje. Bardzo przydatne, trzeba było przyznać. Może nie jak widzenie na kilka kilometrów, ale to był zupełnie inny rodzaj oczu i miał swoje własności. Nie miał zamiaru nawet rozważać, kto tutaj miał rację. Na pewno nie teraz, kiedy jego zmęczenie sięgało zenitu i najchętniej rzuciłby się do wody, z mydłem i najlepiej alkoholem do dezynfekcji. Przydałoby się wrócić do bardziej sterylnego środowiska aniżeli jakaś knajpa na zadupiu. Yami też zresztą miał chęć na wyjście, opuszczenie lokalu. No nic, po spotkaniu. Całe szczęście.
- No cóż. W każdym razie dziękuję za spotkanie. - powiedział do zebranych. W imieniu rzecz jasna swoim. Wstał. Zabrał swoje rzeczy. Był właściwie gotowy do drogi, nie chciał zostawać w tym miejscu zbyt długo. Wyszedł. Czekał na resztę na zewnątrz. Na Asakę, będąc dokładnym.

z/t
0 x
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Wioska Akatori

Post autor: Asaka »

Och, gdyby nie te definiujące nas uczucia, bylibyśmy tylko pustą skorupą; rzeczą, narzędziem, jak to niektórzy ninja lubili się określać. To, że niektórzy odczuwali te emocje mocniej… To nie tak, że inni byli na to za słabi, po prostu emocje, podbite charką, potrafiły siać spustoszenie. Uchiha na tym żerowali poniekąd, na tych emocjach – a po drugiej stronie medalu Jugo, niewolnicy swoich emocji, wpadający we wściekłość przez chakrę, która krążyła w ich tenketsu.
Czy nie było za co dziękować? Było, och było. W końcu Toshiro uratował jej… życie. Nie dosłownie, a w przenośni, bo Shikarui był jej życiem, drugą połową jej serca i duszy. Dzięki temu uratował też jej psychikę, która na co dzień silna, tego dnia już się kilka razy zachwiała. Była wrażliwa, nadwrażliwa wręcz, pewnie przez błogosławieństwo, jakie zesłali na nią bogowie.
- Jest za co – powiedziała tylko i przeniosła spojrzenie na dłoń, którą Toshirą złapał. Lekko. Nie było w tym podtekstu – wyglądało to zupełnie jak druga osoba starająca się dodać siły tej pierwszej i Asaka dokładnie tak to odczytała. Bo i potrzebowała mentalnego wsparcia. Drugą dłoń z kolei ściągnęła ze stołu i – co mogli zobaczyć Mujin i Yami siedzący obok niej – przycisnęła ją do podbrzusza i na moment przymknęła powieki. - Wiedziałeś? – zapytała jeszcze tylko, bo Toshiro nie brzmiał na zaskoczonego. Ona za to była, tym, że on nie był. Mógł jednak połączyć kropki, to nie było aż tak trudne.
Zamilkła słysząc dalszą dyskusję pomiędzy Toshro a Yamim. Keion też się wtrącił. Asaka… rozumiała ich zarzuty aż za dobrze, Toshiro zachowywał się podejrzanie. Wydawało mu się zawsze, że gdy on o czymś pomyśli, to inni wpadną na to samo, nie biorąc poprawki na to, że każdy ma inne doświadczenia i wrażliwość. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia – Toshiro się zmienił, ale to jedno nie. Więc mógł mieć swoje dobre intencje, mógł chcieć dobrze dla Yamiego w przyszłości, tylko wykonanie było kiepskie… tak samo jak kiepskie było, kiedy wręcz zmusił ją do rozmowę dobry rok temu wtedy, gdy tego nie chciała. Wtedy tez miał dobre intencje. Piekło było nimi wręcz wybrukowane. Nie mogła więc winić Yamiego za to, że mu się to wszystko nie spodobało. Za to, że wygarnął mu to i owo. Westchnęła tylko. Nie miała siły tłumaczyć Toshiro co robił źle. Nie miała siły być mediatorem. Zresztą… prawdę mówiąc do tego, o dziwo, bardziej nadawał się jej mąż. Ona by pewnie szybciej cierpliwość straciła, huknęła ręką o stół, aż by się czarki zatrząsały i podniosłaby głos. Dlatego w ciszy patrzyła to na Toshiro, to na Yamiego, gdy ci zamilkli i powietrze można było teraz już naprawdę kroić nożem. W milczeniu spojrzała na złożoną na dwa razy karteczkę, którą podsunął jej Yumichika i kiwnęła głową, dając znać, że zrozumiała – ma przeczytać jak będzie sama. W porządku. Kobieta więc zsunęła kartkę z blatu i wcisnęła ją sobie do jednej z kabur na broń, pomiędzy kunaie, by świstek pergaminu jej nie wyleciał.
- Widzę, że pewne rzeczy się nie zmieniają. Nadal kiepski z ciebie dyplomata – stwierdziła po cichu i zabrała się do dopijania zawartości czarki. Tak też mógł ją zastać Yami, gdy wrócił by się krótko pożegnać. Asaka wtedy wstała od stołu i podeszła do chłopaka, przytulając go do siebie lekko.
- Uważaj na siebie, Yami. Wyjść z tobą na moment? Pokażę ci drogę – ach, Yami pewnie znał drogę, jakoś tutaj przecież trafił i pewnie mógł się domyślić, że i Asaka o tym, wie, ale widać o coś jej chodziło. Więc jeśli Yumichika jej nie odmówił, to Asaka wyszła z nim na chwilę na zewnątrz karczmy, zostawiając w środku swój dobytek. Tam też rozejrzała się na boki i przybliżyła do chłopaka.
  Ukryty tekst
Następnie wskazała ręką przed siebie, na drogę prowadzącą do wyjścia z Akatori:
- No, to musisz iść tam, zajmie ci to pewnie kilka dni. Uważaj na siebie, te lasy są niebezpieczne. Nie przez ludzi, a przez zwierzęta. Do zobaczenia, mam nadzieję – i skłoniła lekko przed nim, głowę na do widzenia, po czym odwróciła się po chwili i wróciła do karczmy.
Tam siadła znowu i dopiła swoją herbatę.
- Zbieramy się? – spojrzała na Mujina i Toshiro, a widząc u nich potwierdzenie, kiwnęła w stronę Keiona - Miło było cię poznać, Keion-san. Mam nadzieję, że kolejne spotkanie będzie w przyjemniejszych czasach. A tymczasem… czas na nas, długa droga przed nami. Smacznego życzę i powodzenia – powiedziała do niego i zebrała się z krzesła. Wyciągnęła też spod niego swoją zbroję, torbę oraz miecz Keiry i poszła raz jeszcze na bok, do pustego pomieszczenia, by się w nią ubrać, a torbę przypiąć do paska. Wyciągnęła też kabury karteczkę od Yamiego, przeczytała ją, mina jej zrzedła, pokręciła głową, przymknęła oczy. Wdech, wydech…. I wcisnęła ją do torby, do jednej z przegródek. Chwilę później wyszła.
Poprowadziła Mujina do wyjścia z Akatori, i w kierunku Seiyamy, do domu. Po drodze zaś milczała przez dłuższy czas, ważąc w dłoni kryształowy miecz, wzdychając raz po raz. Drugiego dnia podróży zaczęła mówić nieco więcej. Opowiedziała więc Mujinowi skąd w ogóle zna Toshiro, ile lat się już znają i jaka relacja ich łączy, Toshiro z kolei mógł się dowiedzieć kim jest Mujin, skąd go znają i że ostatni miesiąc spędził w domu Shikaruiego i Asaki. Obaj panowie mogli też usłyszeć dlaczego nie ma tutaj z nimi Shikiego – że byli oboje wysłani tutaj przez lidera klanu i że Shikarui miał jeszcze coś do zrobienia oprócz tego, że ona tu jest tylko dlatego, ze jest uparta (co Mujin już wiedział) i że Shikarui wysłał ją do domu, żeby się bardziej nie narażała, bo zrobiła już dość. Shikarui… właśnie. Asaka co jakiś czas szukała go wzrokiem, jakby miała nadzieję, że zaraz się gdzieś pojawi. Nie pojawiał się. Przez moment myślała też co z Hikarim, który nie chciał, by na niego czekano. Nigdzie nie było jednak ani Terumiego, ani Sanady. A Asaka… Tylko coraz bardziej się martwiła.

[zt] + Toshiro
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Keion
Posty: 462
Rejestracja: 3 kwie 2018, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Szare włosy, szczupły w miarę wysoki, ma wcięcia koloru czerwonego na twarzy
Widoczny ekwipunek: Kabura z prawej strony na udzie i torba na lewym pośladku.
GG/Discord: Keion#4512

Re: Wioska Akatori

Post autor: Keion »

Nie potrzeba było wiele żeby pozornie sielankowa atmosfera szybko i drastycznie się zmieniła. Wystarczyła jedna osoba z klapkami na oczach silnie wierząca że ma rację i próbując swoją rację wmówić innym. Tą osobą niestety okazał się Toshiro, choć początkowo wydawał się najbardziej wyluzowany z pośród poznanych biesiadników ostatecznie. Pokazał że nie liczyć się w żaden sposób z zdaniem innych, nawet z zdaniem Asaki, którą chciał chronić, albo tylko udawał że chce chronić. Kto go tam wiem, od kiedy tylko zaczęła się ta rozmowa o problemach gildii kupieckiej zachowywał się dość unikatowo, jakby siłą próbował zdobyć czyjąś przychylność. Widocznie nie lubił gdy mu się coś nie udawało, a tym razem mu się nie udało, więc postanowił skłócił że sobą towarzystwo. -Spotkałem się wcześniej z ocznymi jutsu, ale nie wiem czy służyły do czegoś więcej niż sensoryzm bo ich posiadacze woleli zachować tą wiedzę w tajemniczy. Zaś twoje zachowanie to zupełnie jakbyś wyciągnął przeciw komuś nóż i przyłożył do szyi, a po chwili powiedział że chcesz tylko ziemniaki pokroić.-Odpowiedziałem choć nikt mojej odpowiedzi już nie słuchał bo każdy był przejęty czymś innym.
Pierwszy towarzystwo opuścił Yami z którym się niemalże w pełni zgadzałem, a już z cała pewnością nie dostrzegałem jego winy w tym zajściu i rozumiałem dlaczego odchodzi. Na pożegnanie kiwnąłem mu tylko głową i nie ruszałem się z miejsca, ale zaraz po nim podniósł się Mujin, który w całym zamieszaniu nie odezwał się ani słowem. Zaskakujące tym bardziej że wydawał się być w miarę ogadaną osobą, ale najwidoczniej nie chcąc stawać po żadnej z stron postanowił w ogóle się nie odzywać. -Dziękuję że wyleczenie ramienia, mam nadzieję że w przyszłości będę miał okazję żeby jakoś się odwdzięczyć.-Rzuciłem za wychodzącym spoglądając na dalszy rozwój sytuacji, a właściwie to jej zakończenie. Widziałem jak Asaka pożegnała Yamiego i dopiła swój napój, po czym dosłownie zabrała ze sobą Toshiro. -Dziękuję, ja również cieszę się że miałem szczęście spędzić chwilę w czyimś towarzystwie. Bezpiecznej podróży.-Powiedziałem do Asaki, gdy ta się zbierał do odejścia, po czym ponownie zostałem sam. Westchnąłem i spojrzałem na butelkę sake oraz dwie puste czarki, a dosłownie po minucie karczmarz przyszedł do mnie niosąc posiłek. Mądry chłop widocznie przeczuwając kłopoty czekał aż wrzawa ucichnie bądź towarzystwo się rozjeździe. Oczywiście podziękowałem mu i od razu zapłaciłem, żeby go więcej nie kłopotać. Szybko spałaszowałem posiłek popijając nieco sake, którego na moje szczęście nie było już na tyle dużo żebym się spił. Na koniec poprosiłem o kąpiel po której odświeżony opuściłem dobytek udając się dosłownie przed siebie. Moja podróż nie miała konkretnego celu, w najbliższym czasie chciałem trochę potrenować, a to akurat mogłem robić niemalże wszędzie.

z/t
0 x
Awatar użytkownika
Jun
Postać porzucona
Posty: 1735
Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
Wiek postaci: 22
Ranga: Kenshi | Akoraito
Krótki wygląd: Kapelusz
Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Maname | Kabuki
Aktualna postać: Kayo
Lokalizacja: Shigashi no Kibu

Re: Wioska Akatori

Post autor: Jun »

0 x
" RP/PBF to nie zabawa już "
Awatar użytkownika
Jun
Postać porzucona
Posty: 1735
Rejestracja: 31 maja 2020, o 01:14
Wiek postaci: 22
Ranga: Kenshi | Akoraito
Krótki wygląd: Kapelusz
Widoczny ekwipunek: Zbroja
Duża torba
Miecz i śpiwór
Manierka
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Maname | Kabuki
Aktualna postać: Kayo
Lokalizacja: Shigashi no Kibu

Re: Wioska Akatori

Post autor: Jun »

0 x
" RP/PBF to nie zabawa już "
ODPOWIEDZ

Wróć do „Daishi”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość