Gdzieś w górach

Terytorialnie największa prowincja Karmazynowych Szczytów, zamieszkana przez Ród Kōseki. Daishi graniczy od północy i zachodu z morzem, na wschodzie z Soso, zaś południowa granica oddziela ją od Kyuzo i obszaru niezbadanego. Efektem tego jest możliwość tworzenia bardzo dochodowych szlaków handlowych i handlu morskiego przy - niestety - utrudnionym utrzymywaniu bezpieczeństwa włości. Podobnie jak pozostałe prowincje, dominuje tu krajobraz górski i lasy iglaste, z tą różnicą że dużo tu fauny - w tym tej drapieżnej, co na dłuższą metę może być dosyć niebezpieczne dla podróżników. Na ziemiach tych mieszkają również shinobi ze Szczepu Jūgo.
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 802
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 22
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: Gdzieś w górach

Post autor: Nana »

Coraz więcej nowych informacji. Dowiedzieli się o ilości wrogów, mniej więcej o ich wyglądzie - przynajmniej jednego z nich; formy ataku. Raiton i Katon, będzie ciekawie. Spojrzała na Toshiro. Czyżby szykowała się walka "mój ogień jest większy niż twój"? Nie potrafiła powstrzymać delikatnego uśmiechu. Kilka chwil potem dowiedzieli się wszystkich najważniejszych informacji i byli gotowi do dalszej drogi. Mieszkańcy wioski okazali się całkiem przydatni i zdecydowali się współpracować. Chyba nie spodziewali się, że grupa podróżujących shinobi przybyła, aby pomóc im odbudować zrujnowaną wioskę? Nie miałoby to najmniejszego sensu. Marnowaliby jedynie swoje umiejętności bojowe. Czy zemsta miała dla nich jakiekolwiek znaczenie? Nana odpowiedziałaby jednomyślnie i bez zastanowienia: tak! Ale nie każdy był Naną i może w ogóle ich nie interesowała? Byli zbyt zajęci próbą przywrócenia swojego domu. Opłakiwanie, żal i chęć odegrania się przyjdzie później, kiedy już uda im się stanąć na nogi. Toshiro zapewnił im, że ich straty zostaną pomszczone. Ciekawiło ją czy byli zadowoleni takim obrotem spraw. Sama nie potrafiła sobie wyobrazić, żeby ktoś miał mścić się za nią. Gdzie w tym cała zabawa? Cały cel?
Podstęp i oszustwo. Kompetentna i przemyślana taktyka. Czemu ktoś miałby atakować na otwartym polu i ryzykować bycie pokonanym? Walka z ukrycia, przemyślane i zaplanowane ruchy. Zdecydowanie łatwiejsze zadanie. Nie można było im nie przyznać, że pomysł mieli całkiem niezły. Coś chyba jednak nie poszło idealnie według planu, w końcu nie wszyscy mieszkańcy wioski zginęli. A może zostawili ich przy życiu specjalnie? W końcu czym byłoby W imię Hana bez odpowiedniej widowni?
Południowy wschód. Cel podróży został wyznaczony. Może były to tylko nic nie warte informacje. Może Kojiro-san kłamał? Życie bywało przewrotne, jednak nie mieli żadnych lepszych poszlak. Nana spojrzała ukradkiem na Toshiro. Pewnie zgadzali się co do tego, że następna wioska na szlaku stała się ich kolejnym przystankiem. Na całe szczęście ktoś tutaj pomyślał i zabrał ze sobą mapę. Takie podróżowanie było zdecydowanie łatwiejsze, kiedy nie błądziło się na oślep nie do końca będąc pewnym czy idzie się w odpowiednim kierunku.
- Dziękujemy - powtórzyła za Toshiro, chociaż myślami była już całkiem gdzieś indziej. Widziała ich kolejny cel, wioskę, miejsce zagrożenia. Czy tam spotkają swojego wroga? Przyjdzie im walczyć? Rwała się do akcji, jak zawsze zresztą. Po krótkim pożegnaniu ruszyła jednak grzecznie za Toshiro. Każdy krok wydawał jej się trwać minuty, a nie sekundy. „Daleko jeszcze” pchało jej się na usta, jednak szła prosto przed siebie do wyznaczonego punktu na mapie. Po kilku krokach dotarli do Kutaro i mogli znów całą trojką ruszyć dalej. Nana była raczej milcząca chociaż uporczywie wpatrywała się plecy Kutaro. Dzięki temu nie musiała uporczywie wpatrywać się w plecy Toshiro, z którym też przecież coś rozmowa wisiała na włosku. Niedokończone sprawy. Oczywiście, że nie zamierzała nikomu odpuszczać. Jeszcze czego? N i g d y nie potrafiła dać za wygraną. I teraz nie było inaczej. Nie zamierzała jednak narażać całej misji przez swoje widzimisię. Po wszystkim również będzie okazja, żeby porozmawiać na temat zaginionego robaczka (i inne), za którym już szczerze tęskniła. Miała dziwne wrażenie, że nosiła przy sobie część Kutaro. Tak jak by nigdy nie musiała już być sama. A może to nie było tylko wrażenie, a rzeczywistość? Teraz jednak Kiki zniknęła i ktoś będzie musiał ponieść za to konsekwencje.
0 x
Awatar użytkownika
Kutaro
Posty: 885
Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
GG/Discord: Templar#5431
Multikonta: Templar

Re: Gdzieś w górach

Post autor: Kutaro »

Kutaro spodziewał się wszystkiego po swoich nowych strażnikach. Z jednej strony sądził, że będą go traktowali jak kolejnego rzezimieszka, z drugiej, że go zupełnie oleją i bez słów będą obserwować jego działania. Zdrowa paranoja nawet zakładała, że mogą mu dać w łeb jak się tego nie będzie spodziewał. Jednak ostatecznie Aburame przeżył całkiem przyjemne zaskoczenie. Nie dostał w potylicę pięścią i też go nie traktowali jak trędowatego psa. Otóż okularnik dostał całkiem rozbudowane odpowiedzi na swoje pytania. Poza tym okazało się, że Kutaro zupełnie nie zapamiętał imienia kobiety i ta w związku z tym wydawała się być nieco oburzona tym faktem. Żukomanta nie miał nic na swoje usprawiedliwienie, ale też nie miał zamiaru się tym przejmować. Pracował i w tym momencie to było najważniejsze.
- No tak, Satomi, wybacz. - Odpowiedział nieco automatycznie i zabrał się do kontaktu z owadami. Informacja jakie otrzymał były jak zwykle dosyć specyficznie opowiedziane z perspektywy owadów. Ludzie są wielcy, a przypadkowe nastąpienie na jakiegoś żuczka to morderstwo brata, lecz ostatecznie udało się wytworzyć całkiem zgrabny obraz zdarzeń. Atak nastąpił w nocy, jednak wcześniej wioska została zinfiltrowana przez jakąś “lisicę”. Możliwe, że chodziło o kobietę o rudych włosach. Dopiero później wydarzył się główny atak, choć wszystko wskazywało, że przez dłuższy okres skradali się pod wioskę. Po owocnej rozmowie Benisuke rzucił krótkim dziękuję i wysypał na ziemię kilka okruszków z sucharów. W trakcie podziękowania Aburame kątem oka dojrzał skrawek ciemnobrązowego materiału. Spokojnym krokiem do niego podszedł i uważnie się mu przyglądał, jednocześnie zastanawiając się nad całą sytuacją. W takim stanie znalazł go wkrótce Toshiro z kolejnymi ciekawymi informacjami. Przede wszystkim o najbliższym celu ataku.
- Dziękuję, Satomi i Jiro. Znalazłem coś takiego. - Pokazał im kawałek tkaniny. - Myślicie, że to mogło należeć do najeźdźców? - Zapytał uważnie ich obserwując. Nawet jeśli zbójcy zmieniliby porwane ubranie, to istniała duża szansa, że wszyscy mieli ubrania o podobnym kolorze. Zwłaszcza jeśli próbowali uchodzić za kultystów Hana. Poza tym był to jakiś dowód materialny, który mogli przedstawić włodarzowi kolejnej wioski, jeśli okazałby się tak nieufny jak mieszkańcy ostatnich osad. Po usłyszeniu odpowiedzi Kutaro uprzejmie podziękował dwójce jego ochroniarzy ukłonem i ruszył wraz z Naną i Toshiro w drogę do kolejnej wioski. Na trakcie Aburame zaczął przekazywać co się dowiedział.
- Było ich więcej jak troje. Owady mówiły o piątce ludzi. Wszyscy w długich szatach, możliwe, że tego koloru. - Pokazał im jeszcze raz porwany materiał. - Zawsze to coś i przynajmniej wiemy czego szukać. Ostatnio na początku jakaś kobieta przyszła do wioski, a w tym samym czasie reszta skradała się z zachodu. Wydaje mi się, że musimy ustalić jakiś plan. Na pewno kolejna wioska będzie równie paranoiczna. Nawet jakby nas przegnali na cztery wiatry, to powinniśmy zostać w okolicy. Przynajmniej wiemy skąd zaatakują. - Powiedział swój plan. Po chwili jednak mruknął na dodatek. - O ile nie spotkamy ich na szlaku. - Dodał i ścisnął mocniej kawałek ciemnego materiału. Piątka podróżnych w długich sukniach. Takie rzeczy ciężko było pominąć. Odruchowo Kutaro narzucił większe tempo marszu podchodzące nieco w trucht. Jeśli nie wszyscy u nich mieli zdolności shinobi to złapanie ich na drodze, wcale nie było takie nieprawdopodobne.
Aburame zaczął odczuwać przyjemne pobudzenie. Zaczęło się polowanie. Koniec z kolejnymi gadkami z wieśniakami, wyciąganiem jak po grudzie słowa za słowem i płaszczenia się przed jakimś pionkiem, który myślał, że jest kimś bo jego matka miała szczęście jakiejś nocy. Teraz jedynym celem była droga przed nim i z każdym krokiem liczył, że zaraz zobaczy piątkę postaci na horyzoncie. Takie odczucia mogły wywołać tylko jeden wyraz twarzy. Wesoły uśmiech od ucha do ucha, którym się straszy dzieci jak są niegrzeczne.
  Ukryty tekst
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"

Obrazek
Awatar użytkownika
Mei
Posty: 454
Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona

Re: Gdzieś w górach

Post autor: Mei »

0 x
Obrazek Kolor wypowiedzi || Głos Mei Przydział misji D-B
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1357
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Gdzieś w górach

Post autor: Toshiro »

Ogień. Nawet przygaśnięty może rozpalić się na nowo jeszcze większym płomieniem. Oczywiście tylko w określonych warunkach i jeśli zostanie mu dostarczone odpowiednie paliwo. Toshiro nie tak dawno temu był właśnie takim przygasającym płomykiem, który zaraz miał zgasnąć na dobre i odejść w zapomnienie. Niemniej jednak sytuacja od tamtego czasu drastycznie uległa zmianie. Spotkał na swojej drodze osoby, które napędzały go do tego, aby trwał dalej. Nabrał wiatru w skrzydła i wzniósł się dużo wyżej niż kiedykolwiek wcześniej. Płomień został rozpalony na nowo i to ze zdwojoną mocą. Nishiyama był gotów na walkę na "większy ogień", ponieważ zarówno jeden jak i drugi stał na jednym z najwyższych poziomów. Nawet pomimo perypetii, które odbywały się po drodze, odrodził się jak feniks z popiołów. I rzeczywiście jeśli ta misja zakończy się powodzeniem, to oficjalnie takim feniksem się stanie. Wraz z rozmową czuł, że nieubłaganie zbliżają się do swojego celu. Im szybciej się z tym uporają, tym lepiej.
Czy to była dobra zemsta dla mieszkańców tej wioski, czy nie, nie interesowało to za bardzo czarnowłosego, najważniejsze, że zło zostanie wyplenione, a oni będą mogli cieszyć się wykonaniem misji i zdaniem sprawdzianu. Do podziękowań dołączyła Nana, więc rozmowę można było uznać za zamkniętą. Toshiro nie mógł uwierzyć w pytanie, czy zaznaczyć x czy wziąć w kółko. Czy to było aż takie ważne? Człowieku, weź to zaznacz, żeby było widać i tyle! No chciało się w tym momencie powiedzieć parę rzeczy, ale Nishiyama wstrzymał się i wzruszył ramionami, bo było to kompletnie dla niego bez znaczenia. Mógł równie dobrze narysować szlaczek, napisać słownie "TUTAJ" albo wykropkować im nawet drogę. Zastanawiało go skąd miejsce na takie głębokie przemyślenia skoro sam przed chwilą twierdził, że ma sporo na głowie. Być może nie zależało mu jednak aż tak bardzo na tych mieszkańcach i jedynie udawał przed swoją żoną, której teraz nie było? Hm. Ciekawe. Jeśli trop okaże się złudny to na pewno będzie miał już pierwszego podejrzanego. Na sam koniec Toshiro bez słowa również ukłonił się Kojiro i jego córce, a następnie ruszył nie tracąc już czasu. Widać było, że Kutaro po tym jak dowiedział się paru rzeczy, również nabrał nieco energii wiedząc, że zbliżają się do konfrontacji, ponieważ narzucił całkiem niezłe tempo, któremu Toshiro bez problemu sprostał. Pytanie jak szło Nanie, bo ta była raczej od niego nieco słabsza fizycznie pod większością względów. Chociaż akurat siły nie mógł jej odjąć.
-Z tego co mówił ich przywódca to była ich piątka.- tak, Toshiro bardzo spłycił rolę burmistrza, wójta, czy kim on tam był. Dla niego stał po prostu na ich czele i tyle. Nie było w tym żadnej filozofii. -No i jeszcze te maski ze spiralnym wzorem, o których wspominała już Ren. To też się potwierdziło. Myślę, że nie ma na razie co planować, bo nie wiemy jak wygląda sytuacja na miejscu. Równie dobrze mogli być już po ataku albo wręcz przeciwnie. Możemy dotrzeć na miejsce i zastaniemy sielankową, normalną wioskę, na którą dopiero spadnie katastrofa. No, o ile szczęście pozwoli to temu zapobiegniemy. Zgodzę się jednak z tym, że jeśli nas ciepło nie przyjmą to po prostu zaczaimy się w okolicy.- przytaknął na sam koniec żukomancie mając jednak nadzieję, że tak jak sam powiedział, spotkają ich na szlaku. Nie dość, że z zaskoczenia, to jeszcze nie będą musieli martwić się wioską.
W końcu dotarli. Na ich szczęście okazało się, że wioska pozostała najprawdopodobniej nietknięta. Przynajmniej na taką wyglądała. Tak jak poprzednia nie miała żadnych zabezpieczeń w postaci murów. Była dość odsłonięta, aczkolwiek po drodze udało im się znaleźć całkiem niezły punkt obserwacyjny. Poza tym zbliżał się wieczór, więc i najprawdopodobniej pora ataku.
-No dobrze. Wydaje się, że jesteśmy przed nimi.- odezwał się w końcu, gdy postanowił zatrzymać się w bezpieczniej odległości. -Nie jestem pewien, czy chcemy wejść do środka. Możemy ich najzwyczajniej w świecie spłoszyć jeśli mają kogoś w środku. Ryzykujemy tym, że uda im się kogoś zabić, ale z drugiej strony wtedy na pewno ich dopadniemy, a jeśli znów będą chcieli odstawić manewr z ranną dziewczyną to z ukrycia zobaczymy ją pierwsi i będziemy mogli odpowiednio szybko zareagować. Pasuje, czy macie inne propozycje?- zaproponował grupce, a następnie wskazał miejsce, z którego mogliby prowadzić obserwacje. Chodziło oczywiście o punkt, z którego można było obserwować to co dzieje się na dole. Byli ninja, w razie czego mogli bardzo szybko zbiec nawet po pionowej skarpie. Tym samym nie będą nękać patroli i oprócz tego pozostaną gdzieś zboku, wśród i za drzewami. Let the hunt begin.
0 x
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 802
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 22
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: Gdzieś w górach

Post autor: Nana »

Miała okropne wrażenie deja vu. Który to raz wyruszyli do jednej z pobliskich wiosek w jeden i ten sam dzień? Aż nie mogła uwierzyć, że znów działo się to samo. Szła ze zdecydowanie posępną miną, nie była też zbyt rozmowna. Miała zdecydowanie dosyć. Nie chodziło tutaj o zmęczenie, wręcz przeciwnie czuła się świetnie. Była zwyczajnie okropnie znudzona i znużona. Czekanie aż coś w końcu się wydarzy strasznie jej się dłużyło, no bo ile można? Dosyć szybkim tempem, narzuconym przez Kutaro, dotarli w końcu na miejsce. Miała cichą nadzieję, że koniec tej przygody był już blisko i przyjdzie im dostać odpowiednią nagrodę w postaci… No właśnie, jakiej? Dla każdego nagroda wyglądał inaczej. Pieniądze, sława, walka. Nana chciała zwyczajnie się zabawić. Starcie shinobi, dreszczyk emocji i przypływ adrenaliny. Nie mogla się już doczekać.
Wioska wyglądała bardzo spokojnie, niczym cisza przed burzą. Bawiące się dzieciaki przed wejściem. Ciekawe czy były w niebezpieczeństwie? Spoglądając na nią z odpowiedniej odległości bez problemu mogli zauważyć brak jakiś większych zabezpieczeń. To przynajmniej rzuciło jej się w oczy na dobry początek. W porównaniu z pierwszą wioską, którą odwiedzili tego dnia, ta wyglądała raczej marnie. Wizerunkiem pasowała raczej do drugiej, bardziej mizernej i bezbronnej. Idealny łup przy niewielkim wysiłku. Brakowało jednak naszej szajki, która podobno grasowała w okolicy. Czyżby szykowali się do ataku? A może już dawno opuścili Daishi i ruszyli na inne tereny? Nie mogli być pewni.
- Zgadzam się. Zaczekajmy w ukryciu - stwierdziła spoglądając na Toshiro to na Kutaro. Chłopak miał zdecydowanie racje i nie mogła się niczego przyczepić. Było widać, że Toshiro miał już swoje doświadczenie w misjach różnego rodzaju. Kutaro zresztą pewnie też. Plan wydawał się sensowny. Nie było sensu „płoszyć” zwierzyny jeszcze przed polowaniem. Z tej perspektywy i odległości mieli dobry widok na wioskę i jej główne wejście. Dzięki temu zastawienie pułapki na wroga było najrozsądniejsza decyzją. Nagle coś jeszcze przyszło jej do głowy.
- Pewnie obserwują już wioskę od dawna. Może czekają na zmrok? Lepiej nie ryzykować. Zapolujmy - dodała z łobuzerskim uśmiechem i błyskiem w oku. Zdecydowanie wrócił jej dobry humor. Ogień. Czysty ogień niczym niebo nad nimi, które powoli zwiastowało nadejście nocy. Idealnej pory na atak. Podeszła do jednego z pobliskich drzew i oparła się o nie biodrem skanując okolicę. Wypatrywała czegoś dziwnego, jakiegoś ruchu czy ludzi na obrzeżach wioski, ale także w pobliżu. W końcu nie mogli być pewni skąd nastąpi atak. Co jakiś czas spoglądała też za siebie. Tyły zawsze stanowiły słaby punkt. I tak oto czekali. Spojrzała jeszcze przelotnie na Kutaro, wydawał jej się nad wyraz szczęśliwy. Czyżby też nie umiał doczekać się walki? Nie skomentowała tego, jednak podzielała jego zapał. Podekscytowanie unosiło się w powietrzu. Ciekawe jak zrzednie mu mina, kiedy powrócą do rozmowy o Kiki, hm? Potem jej wzrok powędrował na Toshiro. Jak zawsze chłodny, rzeczowy i spokojny. Czego innego mogła się po nim spodziewać? Był tutaj trochę w roli opiekuna. Musiał pilnować, żeby nasza dwójka czegoś nie wywinęła, w końcu ich zadaniem było pozyskanie lidera żywego w jednym kawałku. Mogło to być całkiem problematyczne zważając na specjalne zapędy Nany. Good luck Toshiro.
0 x
Awatar użytkownika
Kutaro
Posty: 885
Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
GG/Discord: Templar#5431
Multikonta: Templar

Re: Gdzieś w górach

Post autor: Kutaro »

Maszerowało się zaskakująco dobrze. Co prawda zimny wiatr smagał twarz shinobi to tempo podróży przyjemnie rozgrzewało. Cel był znany i przed nimi ostatnia wioska, która w każdej chwili mogła być zaatakowana przez popleczników Hana. Kutaro wciąż powątpiewał czy byli oni rzeczywiście związani z Antykreatorem. Owszem mieli pewność, że głosili jego imię oraz to, że byli bezwzględnymi rozbójnikami. Samo to drugie wystarczało Benisuke, żeby spędził nieco czasu na deratyzacji i co się objawiało przez jego nagły nadmiar energii. Jednak czy byli kierowani przez kogoś ze stronnictwa Hana? Okularnik szczerze w to wątpił. W jego oczach była to raczej próba zwrócenia czyjejś uwagi na siebie. Ot zabawa na poziomie małych rozwydrzonych dzieci. Problemem jednak było to, że te gówniarze nie rzucali zabawkami tylko mordowali niewinnych ludzi. Pocieszające było tylko to, że wraz z eskalacją zbrodni, również wzrastała kara. Kara. Wygodne słowo dla sumienia, bo w tym przypadku oznaczało stare, dobre oko za oko. Niestety, zadanie zlecone przez Ren zakładało, że sprawiedliwość dosięgnie jednego nich nieco później, bowiem lidera trzeba było przywlec żywcem. Było to co najmniej niewygodne, tym bardziej, że Kutaro wraz z Toshiro nie mieli zbyt dobrego rejestru tego typu zadań. Problem pogłębiał się jeszcze bardziej tym, że nie mieli tutaj wyboru przyprowadź lub przesłuchaj, więc nie było nadziei na żadne łagodzenie potencjalnych strat. Okularnik mógł być tutaj nieco zbyt paranoiczny, ale drugi raz pod rząd to lekka przesada.
- Jeśli spróbujemy wejść do wioski to unikniemy kilku niepotrzebnych śmierci. Jednak z kilometra wyglądamy na shinobi i po prostu mogą nie zaatakować. Wtedy ryzykujemy jeszcze większą liczbą ofiar w przyszłości. - Zgodził się z dwójką Uchiha. Prosta wyrachowana kalkulacja mająca po części uspokoić sumienie. Jeśli przeciwnicy dowiedzą się, że są tutaj zagrożeni to szukaj takich potem po całym Daishi. Następnie jak to miał w zwyczaju Benisuke zaczął pół-żartem gdybać. - A jak użyjemy Henge to nas znowu wieśniaki wyniosą na widłach, jak się tylko technika skończy. Pewnie też siedzą na jak na szpilkach. - Przez okulary shinobi spojrzał jeszcze raz na wioskę w dole i próbował wypatrzeć jakieś szczegóły. Raczej był to automatyczny gest niż próba zwiadu. Na nic innego nie mógł liczyć z takiej odległości. - Jak się ściemni też możemy podejść bliżej. Zawsze to kilka kroków mniej. Chyba, że zmienią taktykę i od razu podejdą w piątkę do wioski. Wtedy nie zamierzam czekać. - Wymownie położył dłoń na katanie. - Pamiętajcie, że mamy wziąć żywcem lidera. Pewnie tego, który będzie najbardziej pompatycznie wrzeszczał o popiołach. - Prychnął pod nosem. Sporo było w zmiennych w ich planie, ale przynajmniej byli zgodni. Co prawda szansa, że kilku wieśniaków ucierpi bolała Kutaro, ale misja była ważniejsza. Wyższe dobro jak to się mówi.
Wojownik ruszył w miejsce, które wskazał Toshiro jako dogodny punkt obserwacyjny. Po cichu trójka musiała liczyć, że jest po dobrej stronie wioski. Zwłoka była problemem, ale rozdzielanie się było jeszcze gorsze. W nocy zawsze panował chaos, co zresztą wykorzystywali przeciwnicy. Tylko tego brakowało, żeby się wzajemnie w nocy pozabijali. Idąc razem tego unikali. Kutaro zerknął przelotnie na Nanę i Toshira. Nie miał żadnych wątpliwości, czyje życia były dla niego ważniejsze - ich czy wieśniaków. Jeśli doczekali do względnego półmroku bez istotnych zawirowań, Aburame delikatnie wyprostował przed siebie rękę i wypuścił dosyć duży rój owadów. Jednak gdy tylko opuściła jego ciało, chmurka rozpadła się we wszystkich kierunkach. Rozproszone Kikaichū wtopiły się w resztę dzikich insektów i rozleciały się po okolicy. Jeśli spotkały się z jakimiś podejrzanymi osobami w zasięgu, miały od razu wrócić do swojego gospodarza.
  Ukryty tekst
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"

Obrazek
Awatar użytkownika
Mei
Posty: 454
Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona

Re: Gdzieś w górach

Post autor: Mei »

0 x
Obrazek Kolor wypowiedzi || Głos Mei Przydział misji D-B
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 802
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 22
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: Gdzieś w górach

Post autor: Nana »

- No kurwa - syknęła pod nosem, kiedy głupio weszła na małą gałązkę. Ledwie słyszalne słowa, miała cichą nadzieję, że Kutaro i Toshiro ją nie usłyszeli. Pewnie niedoczekanie. Strażnicy zwrócili uwagę na jej wpadkę, jednak wszystko rozeszło się po kościach. Została uratowana przez baby wiewiórkę. Kto by się spodziewał? Chyba sama była jej winna orzecha w nagrodę. Przez dłuższą chwilę rozważała pójście za wiewiórka i zostawienie całej misji. W końcu jednak zrezygnowała, niestety. Szli jednak dalej przed siebie. Kutaro wysłał swoje robaczki na zwiad, więc zdobycie informacji było jedynie kwestią czasu. Jego umiejętności były rzeczywiście wyjątkowe i przydatne. Nadawał się na zwiadowcę, ale jak sprawdzał się w walce? Miała cichą nadzieję, że uda jej się zobaczyć na własne oczy. To co potrafił Toshiro już wiedziała. Nie miała wątpliwości, że stanowił core ich składu. A ona? No właśnie. Nachmurzyła się delikatnie. W końcu robiła za trzecie koło u wozu.
Jej posępne myśli na szczęście szybko zostały rozwiane przez scenę odgrywająca się między dwoma strażnikami i przyjezdnym nieznajomym. Po chwili przybysz odwrócił się, jak gdyby zamierzał odejść, ale była to jedynie zmyłka. Poczuła dreszczyk emocji, zastrzyk adrenaliny. W końcu coś się działo. Jej oczy zalśniły czerwienią, kiedy mimowolnie aktywowała Sharingana. Wpatrywała się we wroga z czystą ciekawością, jednak chwilę później dym zasłonił jej pole widzenia. Zabrała się za skanowanie otoczenia. Dół, boki, góra i tył - tak na wszelki wypadek. Czuła rozpierającą energię, od razu chciała przyłączyć się do walki. Lekko ugięte nogi; luźna postawa, prawie lekceważąca; skupione spojrzenie i ten łobuzerski uśmiech. Już chciała zerwać się z miejsca i ruszyć przed siebie. Prosto w wir walki. Ogień, jakim płonęły jej oczy, płonął także w umyśle próbując wyrwać się na zewnątrz. Zaślepiał jej rozsądek. Wystarczyła jedna sekunda nieuwagi i już nie dałoby się jej zatrzymać. Każda cząstka jej ciała pragnęła dołączyć do tego co działo się tuż przed jej nosem. Mimo wszystko ostatkami silnej woli stała w miejscu.
- Toshiro - zaczęła cicho z nutką prośby w głosie. Proszenie o cokolwiek nie przychodziło jej z łatwością. Zerknęła na niego i jeśli odwzajemnił jej spojrzenie spotkał się z oczami smutnego szczeniaka, który prosi o zabawkę. - Mogę? - prośbo-pytanie, które zawisło w powietrzu. Chyba próbowała przekonać bardziej samą siebie, niż Toshiro. W końcu doskonale znała jego odpowiedź. Gdzieś w głębi na pewno podzielała jego zdanie, nie była przecież aż tak głupia, chociaż ciężko było jej podążać za zdrowym rozsądkiem. Tak naprawdę była gotowa zakwestionować jego odpowiedź i zrobić po swojemu. Tak jak podpowiadały jej instynkty. Ich celem było pozyskanie lidera i to nie tak, że o tym zapomniała. Zwyczajnie w tym momencie mało ją to obchodziło. Wszystkie jej impulsy krzyczały, żeby atakowała, nie pozostawiając miejsca dla ocalałych. Posługiwała się przede wszystkim technikami obszarowego rażenia. Istniała spora szansa, że wrogowie zwyczajnie by spłonęli i nic by po nich nie zostało, co równałoby się z porażką całej misji. Oczywiście, jeśli byli wystarczająco silni mogliby… Nie było jednak miejsca na gdybanie. Chodziło o rezultaty. Niestety, kiedy usłyszała negatywną odpowiedź ze strony Toshiro, na którą po części czekała - co było raczej bardziej prawdopodobnym scenariuszem - i tak zrobiła po swojemu wzięła głęboki wdech, próbując się uspokoić. Zasznurowała usta w cienką linię niezadowolenia i wypuściła głośno powietrze z frustracją. Wstrzymała się z samowolką ten jeden, jedyny raz. Wiedziała, że nikomu tym nie pomoże.
Kiedy już ustalili kto zajmie się kim i w jaki sposób - czyli obmyślili szybki plan działania - skinęła głową na znak zgody, chociaż wciąż wyglądała na niepocieszoną. Nie łudziła się nawet szukać pomocy u Kutaro. Wiedziała, że nie miało to większego sensu. Ruszyła za starszym Uchihą cały czas gotowa na ewentualny unik lub ucieczkę, gdyby ktoś zamierzał ją zaatakować. Rozglądała się co jakiś czas szukając elementów zasadzki. Starannie omijała przeszkody na swojej drodze, żeby znowu nie popełnić jakiegoś błędu, jak wcześniej z gałązką. Kiedy Toshiro przystąpił do ataku, a jego techniki w jakiś sposób nie zadziałały, i miała okazję znaleźć się wystarczająco blisko, wyciągnęła dwa shurikeny i rzuciła nimi celując w stopy lub łydki nadbiegających przeciwników, próbowała ich zwyczajnie unieruchomić lub zatrzymać. Jej ruchy i ataki były uzależnione od tego co działo się na polu bitwy. Jeśli któraś z technik Toshiro nie zadziałała wtedy przyszła jej kolej, w innym wypadku nie chciała przeszkadzać Czarnowłosemu w swoim ataku. Była taka grzeczna i chłodna z zewnątrz, chociaż w środku wszystko się gotowało. Niewiele brakowało, a pewnie odpaliłaby się niczym pochodnia. Jeśli ktoś ją już trochę znał mógł to doskonale zauważyć. Nie było jej łatwo, chociaż się starała. Czy zasłużyła na nagrodę?
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Kutaro
Posty: 885
Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
GG/Discord: Templar#5431
Multikonta: Templar

Re: Gdzieś w górach

Post autor: Kutaro »

Trzask gałązki spiął Kutaro, lecz szybki komentarz Nany ponownie go uspokoił. Przynajmniej wiedział skąd hałas pochodził. Krok po kroku cichutko schodził w dół zbocza w kierunku ustalonego miejsca postoju. Miunuty ciągnęły się niemiłosiernie długo, nikt nie chciał wydawać żadnego niepotrzebnego dźwięku, więc jedyne co było do oglądania to proces zastygania żywicy na powietrzu. Fascynujące. Dla świętego spokoju Aburame zaczął sprawdzać swoje wyposażenie. Czy miecz leżał lekko w pochwie, czy zapięcia kabur z kunaiami się nie zacinały albo czy cokolwiek innego mu nie przeszkadzało. Proces raczej nudny i służący do zabicia czasu, a nie do rzeczywistego sprawdzenia ekwipunku. Przecież ten był dobrze zadbany i nie miał prawa się psuć
W końcu po czasie, który wydawał się być godzinami do Benisuke wróciły pierwsze żuki. Jakiś człowiek podążał ścieżką w stronę wioski. Kutaro odwrócił się do Nany i Toshiro i zasygnalizował im gestami kierunek nadejścia przeciwnika. Chwilę później wspomniany podróżny pojawił się na ścieżce. Miał na plecach jakiś kosz, a na głowie kapelusz. Podszedł do strażników i po krótkiej rozmowie rzucił sobie pod nogi dwa ładunki dymne. Z uwagi na to, że takie zachowania nie pasowały do normalnych ludzi, Kutaro podjął jedyną słuszną decyzję. Znaleźli poszukiwanych przeciwników. Widocznie dym i hałas był jakimś sygnałem, gdyż chwilę później na drodzę pojawili się biegnący w stronę wioski kolejni oponenci.
Aburame nie należał do najcierpliwszych ludzi więc widząc sytuację puścił się w dół zbocza. Jednocześnie wysłał sygnał do wszystkich pozostałych w okolicy insektów powrotu w stronę ich domku. Po raz kolejny przyszło mu walczyć z przeciwnikiem, który używał zasłon dymnych. Walka na ślepo nie mogła przynieść dobrych efektów, ostatnim razem oponent atakował okularnika tak, jakby dymu nie było więc i teraz musiał być gotowy na podobne starcie. Po raz kolejny walka zapowiadała się być męczącym szukaniem igły w stogu siana. Tak samo po raz kolejny stogiem była chmura dymu, a igłą oponent. Jedynym problemem był fakt, że teraz nie mógł po prostu zabić oponenta, bo przecież mógł się okazać tym konkretnym poszukiwanym liderem grupy. Podczas gdy do Benisuke zaczęły powracać pierwsze insekty, ten biegnąc wypuścił z rąk kolejny dwa roje owadów. Pierwszy, znacznie mniejszy stworzył robaczego klona. Natomiast druga, kilkukrotnie większa chmara owadów uformowała dosyć rozproszoną chmurę, wyprzedziła właściciela i skierowała się w stronę dymu. Tam Kikaichū miały krążyć po zasłonie wyszukując przeciwnika. Powstał jeden podstawowy problem, jak owady miały rozróżnić w dymie bandytę od strażników. Aburame doszedł do wniosku, że ten problem nie jest dla niego aż tak istotny. Jeśli robaczki wyczuły w dymie jakiś kontakt cała reszta stawonogów miała się skupić na dotykanej osobie, obsiąść ją, a następnie wyrwać ją z dymu w kierunku Kutaro. Jeśli był to strażnik shinobi odłożył go na ziemię i nie odwracając się do niego powiedział pokrzepiające. - Jesteście ratowani. Bądź spokojny. - Natomiast jeśli z dymu wyłonił się ktoś w kapeluszu lub brunatnym stroju to zaczął cel bardziej zajadle atakować owadami, wciskając je do gardła, oczu i nosa, a następnie ostrzegawczo przytknął czubek ostrza do klatki piersiowej. Dzięki temu mógł zachować dystans i wyraźnie wskazać swoje zamiary. Proces powtarzał do skutku - wyłowienia “handlarza ziół”.
Klona żukomanta wysłał w kierunku drogi, pomiędzy dym, a trójkę przeciwników i polecił insektom zagrać wiadomość “Przychodzimy w imieniu Hana, kto tu przewodzi?”. Zawsze warto było spróbować, może byli tak głupi jak wyglądali.
Po wydaniu rozkazów w kierunku swoich chitynowych legionów, sam Aburame wyciągnął katanę, podbiegł do przodu by znaleźć się jakieś dziesięć metrów od zasłony dymnej i obserwował otoczenie. Był gotowy do uniku przed nadlatującymi pociskami, albo bloków mieczem w przypadku ataku z bliska. Przygotowywał się na agresję ze strony dymu jak i od strony trójki pozostałych rzezimieszków, to nie tak, że nie wierzył w dwójkę Uchiha, po prostu wolał być ostrożny.
  Ukryty tekst
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"

Obrazek
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1357
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Gdzieś w górach

Post autor: Toshiro »

Misje często miały to do siebie, że nie szły zgodnie z planem i oczekiwaniami tych, którzy się ich podejmowali. Na tym zazwyczaj polegała ich trudność. Fakt, że nie każdy wychodził z nich żywy mówił sam za siebie. W każdym razie to od shinobi i jego adaptacyjności zależało jego życie. Toshiro był jak kameleon. Zmieniał barwy odpowiednio do sytuacji. Wyciągnął sporo wniosków ze swoich dotychczasowych przeżyć, aby stać się tym, kim jest teraz. Wymagało to od niego sporo pracy i jeszcze więcej popełnionych błędów. Był jednak tym szczęśliwcem, któremu udało się przeżyć. Szczęście, czy umiejętności? Możliwe, że każdego po trochu. Nana bardzo szybko zgodziła się na wariant w pozostaniu w ukryciu. Nishiyama był ciekaw, czy zaproponuje coś od siebie, nic takiego jednak nie padło, aczkolwiek nie widział też zbyt wiele miejsca na jakieś wymyślne manewry. Miejsce, w którym się znaleźli było dostatecznie dobre do obserwacji. Tym bardziej, że mieli na wszystko widok lekko z góry, dzięki czemu mogli objąć swoim wzrokiem większy obszar.
-Zgodnie z tym co mówili w tamtej wiosce to atak najprawdopodobniej nastąpi po zmroku.- przytaknął kobiecie i ze spokojem obserwował jej błysk w oku. W głębi duszy miał nadzieję, że nie zrobi nic głupiego i nie zacznie szarżować beztrosko na przeciwników albo gorzej, nie spali ich zaraz po tym jak się pokażą. Zapolujmy nie brzmiało zbyt obiecująco. Oby na jego głowie nie spoczął też obowiązek powstrzymania Nany. Raz się zawahał i przez to prawie zawalili misję. Tym razem tego nie zrobi. Thanks, I'll handle it.
Na szczęście Kutaro był tej samej myśli co oni, więc nie musieli się spierać co zrobią. Na twarzy czarnowłosego pojawił się jednak na chwilę uśmiech gdy wspomniał o wyniesieniu ich na widłach. Nawet w samym środku operacji można było wtrącić żarcik na lekkie rozluźnienie sytuacji. Co do reszty Toshiro nie miał żadnych zastrzeżeń, więc jedynie kiwnął głową na znak, że rozumie, zgadza się i przyjął do wiadomości. W pewnym momencie, gdy podchodzili bliżej rozległ się nagły trzask. W panującej tutaj ciszy był to jak grom z jasnego nieba. Momentalnie zwrócił się w kierunku tego hałasu, którym okazała się Nana, która zaraz po tym przeklęła. Na szczęście rudy gryzoń przybył na ratunek i ich wyratował. Od tego momentu jeśli nie stąpał dość ostrożnie to również zaczął przywiązywać większą uwagę do tego jak stawia kroki, ot, aby też nie zdradzić ich pozycji. Robił to wielokrotnie, więc i tym razem nie powinno być raczej problemu. W końcu zatrzymali się i Benisuke postanowił wysłać część swoich owadów na zwiady. Coś wspaniałego. Teraz mogli czekać tak na prawdę spokojni, że nic ich nie zaskoczy. Całkiem długo trzeba było czekać na pierwszą informację, ale ta w końcu nadeszła. Kierunek wskazany przez Aburame, a następnie jegomość, który tamtędy przechodził. Czy to jest to? Czy może był to zupełny przypadek? Wszyscy cierpliwie czekali, aczkolwiek w pewnym momencie oczy Nishiyamy zmieniły barwę na krwistoczerwoną, dzięki czemu mógł pewnie dostrzec, że rzekomy handlarz jest tak na prawdę shinobi. Był jednak sam. Trzeba było czekać na resztę, a ta w końcu zawitała. Czy ich dostrzegli? Raczej nie. Wydawali się iść prosto na wioskę. W międzyczasie Nana zwróciła na siebie uwagę prosząc o przyzwolenie. Ale na co? Toshiro nie był do końca pewien, ale wydawało mu się, że wie o co jej chodzi.
-Zajmij się tym w dymie, a jak skończysz to w razie czego pomóż mi z resztą. - oznajmił na spokojnie w kierunku Kutaro i powoli pod osłoną drzew zaczął przemieszczać się w stronę trójki przeciwników. Oczywiście ostrożnie, tak, aby w jak najmniejszym czasie skrócić do nich dystans, ale dalej się ukrywać. -Tylko wszyscy mają być żywi, żadnych spopieleń. To priorytet.- odpowiedział w końcu Nanie, żeby nie było cienia wątpliwości co do tego na co wydał przyzwolenie. Nie ma tak łatwo. Równie dobrze on też mógłby nie wychodząc z ukrycia posłać destrukcyjną technikę w kierunku trzech nadchodzących celów i tyle by z nich było. Nie o to tutaj jednak chodziło. Musieli wydobyć informacje i przechwycić lidera. Dwójka przemieszczała się sukcesywnie i po cichu do celu. Miał nadzieję, że dywersja Kutaro zadziała i będą mogli bardzo szybko rozpoznać lidera, więc w miarę możliwości pozwolił mu najpierw na wykonanie jego manewru.
Let the hunt begin, shall we? W momencie gdyby zostali dostrzeżeni Nishiyama używając pełnej prędkości skrócił dystans między nim a trójką osób do dwudziestu metrów. W międzyczasie unikając oczywiście ewentualnych nadlatujących pocisków, broni, czy technik schodząc im najzwyczajniej w świecie z drogi. Przygotowywał też technikę składając pieczęci i jednocześnie patrzył na swoje cele. Celem techniki pieczęciowej miała być osoba, która ewentualnie zaczęła składać pieczęci albo ta, która była po środku. Reszta była celem techniki wzrokowej, wydawało mu się, że raczej żadne z nich nie powinno znać tej sztuczki, aczkolwiek gdyby, któryś z nich chciał się ratować to w zależności od tego czy Toshiro zdąży czy też nie to stara się do nich dobiec i zatrzymać im możliwość składania pieczęci czy to wakizashi, czy to rękoma, nie miało to większego znaczenia. Oczywiście gdyby udało im się pozostać w ukryciu to manewr zostaje wykonany w kolejności: pieczęci, technika, wyjście, rzucenie drugiej techniki po zwróceniu na siebie uwagi. Czy poznają lidera, czy też nie, wszystko pozostaje bez zmian.

Techniki:
  Ukryty tekst
Staty:
  Ukryty tekst
Chakra:
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Aki
Postać porzucona
Posty: 131
Rejestracja: 15 wrz 2021, o 11:38

Re: Gdzieś w górach

Post autor: Aki »

Przejmuję misję na prośbę graczy.
0 x
Awatar użytkownika
Kutaro
Posty: 885
Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
GG/Discord: Templar#5431
Multikonta: Templar

Re: Gdzieś w górach

Post autor: Kutaro »

Pierwszy bandyta został wyciągnięty z chmury dymu i Benisuke zaraz się przekonał, że to był ktoś z klanów ninja. Widział już kiedyś te dziwne blade oczy, choć ostatnim razem znikały w językach płomieni pod Murem w dalekim Sogen. Jednak wtedy należały one do najemniczki, a teraz do jakiegoś bandyty. Żal było pierwszej poznanej Hyugi, ale ten osobnik był niczym więcej niż wrzodem na społeczeństwie. Trzeba było go dokładnie wyciąć. Co prawda pierwotne działanie spotkały się z sukcesem decyzja Kutaro o skróceniu dystansu spowodowała, że znalazł się na bardzo odsłoniętej pozycji. Wkrótce przekonał się o swojej sytuacji gdy został zbombardowany przez techniki przeciwników. Co prawda klon posłużył jako żywa tarcza, ale chwilę później również Aburame poczuł na sobie falę wody pod ciśnieniem. Doszedł do wniosku, że skupiał się na zbyt wielu rzeczach na raz i musiał ograniczyć się do jednego frontu bo inaczej będzie z nim ciężko. Odepchnięty krok w tył siła techniki suitonu zaklął pod nosem i przeszedł do dalszego działania.
- Nana! Jest twój! - Krzyknął w stronę dziewczyny i szybkim gestem ręki znów miotnął przeciwnikiem, którego oblazły robale. Tym razem w stronę towarzyszki. Pseudo-handlarz szarpany niczym lalka na sznurkach został pociągnięty przez falę robactwa w kierunku kunoichi, by tam mogła się nim “zaopiekować”. Owady przestały obsiadać twarz wroga, ale wciąż swoją siłą przyciskały go do ziemi, tak by czarnowłosa mogła zacząć rozmowę z więźniem i była względnie bezpieczna. Teraz w końcu mógł się zająć neutralizacją reszty przeciwników. Bolące żebra dawały o sobie znać z każdym ruchem, a przeciwnicy zbierali się do kolejnych technik. Jedyne czego brakowało Aburame to czasu, więc musiał go jak najszybciej kupić. Większość owadów jakie miał była w już na polu bitwy, wracały ze zwiadów i zajmowały się przeciwnikiem. Nie pozostało mu wiele mniej niż jedna piąta normalnych zasobów. Jeśli by je stracił, to walka mogłaby stać się brudna bardzo szybko. Z ciężkim sercem westchnął i przygotował je pod skórą lewej ręki. Sam skupił się głównie na unikaniu i defensywie, skoro był teraz w centrum uwagi rozbójników to zamierzał to wykorzystać. Chciał dać nieco więcej czasu reszcie swoich towarzyszy. Wypuścił z ręki rój Kikaichū by był gotowy do bloku jakiejś nadchodzącej techniki. Sam Kutaro natomiast złożył kilka pieczęci i przygotował defensywę oraz do odskoku w lewy bok w przypadku nadchodzącej techniki. Nagle jego zwyczajnie krótkie włosy rozrosły się i oplotły jego ciało. W ten sposób zyskał dodatkową barierę przed technikami wroga. Jeśli przeciwnicy zadecydowali, że skoro się przygotował to zmienią cel ataku, albo któryś z nich próbowałby podbiec do sojusznika i uwolnić go z genjutsu, owady miały wtedy przejść do ofensywy. Uformowałyby zbitą kulę chityny i skierowały się z dużą prędkością w stronę jakiegoś nieprzydatnego organu. Na przykład kolana.
  Ukryty tekst
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"

Obrazek
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1357
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Gdzieś w górach

Post autor: Toshiro »

Czy zdradą można było nazwać działanie przeciw jeźdźcom i samemu Hanowi po tym jak ten jawnie powiedział, że gdyby nie szalejący biju to by ich zgładził? Powinien w tamtym momencie paść na ziemię i składać mu pokłony? W żadnym wypadku. Byłoby to wbrew jego przekonaniom. Wbrew wszystkiemu w co wierzył i do czego dążył. Pogoń za potęgą przecież dalej trwała, ale na warunkach Nishiyamy. Nie upodliłby się w taki sposób. Nie służyłby pod Antykreatorem tylko po to, aby być potężniejszym, ponieważ na samym końcu i tak zostałby zniszczony. Nie, on chciał zdobyć moc i móc w niej trwać, aby używać jej w odpowiedni sposób. Przynajmniej dla niego odpowiedni. Wiadomym było, że nie da się każdemu dogodzić, bo źli dalej zostaną złymi, chciwi dalej będą zazdrościć i planować jak tu się do tej mocy dobrać. Nigdy nie dało się zadowolić wszystkich.
Tak jak i sam Suzumura miał jakiś plan na to wszystko. Chciał zniszczyć chakrę, która wyrządziła mu i jego ludowi tak wiele krzywd. Nishiyama poniekąd to rozumiał, przecież właśnie ród Koseki udzielił schronienia i dał kawałek ziemi Jugo, którzy żyją sobie tam w spokoju nie ruszani przez nikogo. Oprócz tego dobrze wywiązują się ze swoich obowiązków i trzymania porządku. No, może poza pojedynczymi przypadkami, ale dobrze wiemy, że takie wszędzie się zdarzają. Teraz jednak ziemie Daishi niepokoił inny wróg. Zrzeszony z Antykreatorem? Niekoniecznie. Najprawdopodobniej banda psychopatów nieznająca tak na prawdę prawdziwej ideologii Hana. Mimo tego musieli to sprawdzić, ponieważ mógł za tym stać któryś z jeźdźców.
Trzeba było działać i to też robili. Mężczyznę w dymie zostawił w zupełności Kutaro ufając, że uda mu się go bez problemu złapać. Teraz na szybko naszło go, że przecież nie musi spętać żadnego z pozostałej trójki, tylko może wszystkich uśpić, ponieważ tamten, którego złapie żukowy nekromanta będzie przytomny i nie będzie go trzeba wybudzać! Nawet dobrze, że nie było czasu na przygotowanie wcześniej tej techniki. Trochę zdziwiło go jednak, że trójka, która była nieco oddalona była tak podzielona. Wcześniej wydawało mu się, że poruszają się bliżej siebie, ale to nie było takie ważne. Pierwszy padł. Zaraz za nim jednak poleciały dwie techniki. Obie te same, z elementu wody. Niezbyt silne, ale na pewno warte zapamiętania, ponieważ Toshiro oczywiście śledził cały proces jej rzucania. Przecież mógł tak zrobić. Szkoda, że wcześniej o tym nie pomyślał, żeby zablokować chociaż jeden z ataków, ale z tego co na szybko wydedukował to raczej nic się nie stało.
-Nana, pomóż Kutaro.- rzucił przechylając lekko głowę w prawo. Nie do końca, aby oczywiście nie stracić z oczu swoich celi. W każdym razie nie zamierzał biernie stać i po uniku w LEWO(swoje lewo, czyli prawo na mapce) zbliżył się do środka drogi, a co za tym idzie? Na pewno zwrócenie na siebie uwagi. Oczywiście w momencie gdy to zrobił to walka kończyła się w tym momencie, ponieważ po raz kolejny użył tej samej techniki, tylko na dwóch kolejnych celach. W razie czego jeśli mógł to kopiował ich ruchy chcąc użyć tej samej techniki w tym samym momencie tak, aby te się zderzyły. Znał już wcześniejszą, więc wiedział, czy teraz poleci ta sama, czy inna. Gdyby jednak leciały dwie jedna po drugiej to zaraz po wystrzeleniu pierwszej po prostu schodził z drogi drugiej. Nie stawał jednak na samym środku, aby ułatwić sobie unik. Był szybszy i wiedział to, dlatego chciał to w całości wykorzystać. Teraz odległość też była odpowiednia, więc nie mieli już argumentów, aby obronić się przed tym co nadciąga. A nadciągał sen. Bardzo głęboki sen.

Techniki:
  Ukryty tekst
Staty:
  Ukryty tekst
Chakra:
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 802
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 22
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: Gdzieś w górach

Post autor: Nana »

Nana, Nana, Nana. Nana to Nana tamto. Za kogo się uważali? Za lepszych? Ufali sobie bardziej niż jej? Świetnie. Nie miała nic przeciwko, znali się dłużej, walczyli wspólnie i znali swoje możliwości, ale wkurwiało ją wieczne nagabywanie do tego co powinna zrobić. Jaka powinna być. Miała dwie nogi, dwie ręce i głowę. Potrafiła myśleć sama za siebie i zabieranie jej własnej woli irytowało ją już od dawna. Widocznie ziarenko złości zostało zasiane już wcześniej, w którym dokładnie momencie? Jej złość, chociaż z początku była dzielona na dwie osoby, zdecydowanie bardziej kumulowała się na Toshiro. W końcu to on znał ją lepiej i przede wszystkim to on wziął sobie za punkt honoru, żeby mówić jej co ma robić. Czasami wydawało jej się, że się rozumieją. Potrafią się komunikować bez słów, w takich jednak momentach wszystkie pozytywy zostawały roztrzaskane i widziała już tylko to co złe. Złe i wkurzające. Może i miał więcej doświadczenia, może i był silniejszy, szybszy i lepszy. Czemu uważał, że powinien jej rozkazywać, a ona będzie go słuchała? Chociaż nie zdawała sobie z tego sprawy momentami czekała na jego przyzwolenie. Szukała akceptacji i podświadomie chciała go słuchać. Chciała, żeby miał zawsze rację, a ona mogłaby ślepo wykonywać jego rozkazy. Jednak słuchanie poleceń na prawo i lewo kłóciło się z jej dzikimi instynktami. Już wcześniej przecież powstrzymała się przed spaleniem nadchodzących wrogów żywcem, a przynajmniej przed taką próbą. Teraz? Teraz wystarczyła jedynie iskierka, żeby zajęła się niczym pochodnia. Kolejne polecenie w jej kierunku zostało tak odebrane. Nana była w końcu Naną i nie dało się jej tak łatwo zmienić. Pewnie gdyby Toshiro poleciłby jej spalenie jednego z nadbiegających wrogów wykonałaby taki rozkaz z przyjemnością i nie zastanawiałaby się nawet nad znaczeniem jego słów. Teraz jednak wymagał, żeby komuś pomogła. Pomoc?
Na szczęście Kutaro miał nanowe podejście. Zwrócił jej uwagę zanim zdążyła palnąć coś głupio w stronę Toshiro i zrobić coś jeszcze głupszego. Syknęła jedynie wściekła i spojrzała w kierunku Kutaro, który miał dla niej prezent. P r e z e n t. Od razu ruszyła w tamtą stronę z pięknym uśmiechem na twarzy i błyskiem w oku. Wyglądała jak mała dziewczynka, która właśnie zobaczyła podarunki pod choinką. Nowa lalka? Nowa zabawka? Była szczęśliwa, zadowolona i bardzo radosna.
- Prezent - zaćwierkała w stronę wroga, który chyba został zdany na jej łaskę. Biedak. Zlustrowała go z góry, kiedy leżał tak przyciśnięty przez robaki. Przekrzywiła delikatnie głowę w jedną stronę spoglądając na niego czerwonymi tęczówkami. W końcu sięgnęła do rękojeści katany i wyciągnęła ją starannie. Idealnie wyrzeźbiona klinga lśniła w świetle nocnego nieba. Bez ostrzeżenia, szybkim ruchem, przebiła mężczyźnie dłoń na wylot przybijając ją do ziemi. Potem wyciągnęła kunai i przeszła na drugą stronę. Powtórzyła to z jego drugą dłonią. Koniec z wykonywaniem pieczęci, proszę pana. Wiedziała, że robaki Kutaro trzymały go w swoim uścisku, jednak wolała nie ryzykować. Była z siebie dumna, ze swojego dzieła. Następnie usiadła na klatce piersiowej nieznajomego okrakiem. Tak, żeby nie uszkodzić robaczków. Nachyliła się nad nim z pięknym uśmiechem, który w połączeniu z czerwonymi ślepiami nadawał jej demonicznego wyglądu. Wpatrywała się prosto w jego oczy. Chciała, żeby wiedział, kto tutaj rządził.
- Który z was tutaj rządzi? - Zaczęła przejeżdżając paznokciem po jego policzku z całej siły. - Jeśli mi nie powiesz sprawię, że będziesz długo i głośno wrzeszczał - dodała poważniejąc - kto wie? Może sam Han Cię usłyszy.
Zaśmiała się dźwięcznie. Wyglądała na wyluzowaną, jednak ciągle była w gotowości na niespodziewany atak. Gdyby wróg zaczął robić cokolwiek niespodziewanego, nietypowego była gotowa na odskok, ewentualny unik i wykonywanie pieczęci potrzebnych do podmiany.
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Aki
Postać porzucona
Posty: 131
Rejestracja: 15 wrz 2021, o 11:38

Re: Gdzieś w górach

Post autor: Aki »

  Ukryty tekst
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Daishi”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość