-
No kurwa - syknęła pod nosem, kiedy głupio weszła na małą gałązkę. Ledwie słyszalne słowa, miała cichą nadzieję, że Kutaro i Toshiro ją nie usłyszeli. Pewnie niedoczekanie. Strażnicy zwrócili uwagę na jej wpadkę, jednak wszystko rozeszło się po kościach. Została uratowana przez baby wiewiórkę. Kto by się spodziewał? Chyba sama była jej winna orzecha w nagrodę. Przez dłuższą chwilę rozważała pójście za wiewiórka i zostawienie całej misji. W końcu jednak zrezygnowała, niestety. Szli jednak dalej przed siebie. Kutaro wysłał swoje robaczki na zwiad, więc zdobycie informacji było jedynie kwestią czasu. Jego umiejętności były rzeczywiście wyjątkowe i przydatne. Nadawał się na zwiadowcę, ale jak sprawdzał się w walce? Miała cichą nadzieję, że uda jej się zobaczyć na własne oczy. To co potrafił Toshiro już wiedziała. Nie miała wątpliwości, że stanowił core ich składu. A ona? No właśnie. Nachmurzyła się delikatnie. W końcu robiła za trzecie koło u wozu.
Jej posępne myśli na szczęście szybko zostały rozwiane przez scenę odgrywająca się między dwoma strażnikami i przyjezdnym nieznajomym. Po chwili przybysz odwrócił się, jak gdyby zamierzał odejść, ale była to jedynie zmyłka. Poczuła dreszczyk emocji, zastrzyk adrenaliny. W końcu coś się działo. Jej oczy zalśniły czerwienią, kiedy mimowolnie aktywowała Sharingana. Wpatrywała się we wroga z czystą ciekawością, jednak chwilę później dym zasłonił jej pole widzenia. Zabrała się za skanowanie otoczenia. Dół, boki, góra i tył - tak na wszelki wypadek. Czuła rozpierającą energię, od razu chciała przyłączyć się do walki. Lekko ugięte nogi; luźna postawa, prawie lekceważąca; skupione spojrzenie i ten łobuzerski uśmiech. Już chciała zerwać się z miejsca i ruszyć przed siebie. Prosto w wir walki. Ogień, jakim płonęły jej oczy, płonął także w umyśle próbując wyrwać się na zewnątrz. Zaślepiał jej rozsądek. Wystarczyła jedna sekunda nieuwagi i już nie dałoby się jej zatrzymać. Każda cząstka jej ciała pragnęła dołączyć do tego co działo się tuż przed jej nosem. Mimo wszystko ostatkami silnej woli stała w miejscu.
-
Toshiro - zaczęła cicho z nutką prośby w głosie. Proszenie o cokolwiek nie przychodziło jej z łatwością. Zerknęła na niego i jeśli odwzajemnił jej spojrzenie spotkał się z oczami smutnego szczeniaka, który prosi o zabawkę. -
Mogę? - prośbo-pytanie, które zawisło w powietrzu. Chyba próbowała przekonać bardziej samą siebie, niż Toshiro. W końcu doskonale znała jego odpowiedź. Gdzieś w głębi na pewno podzielała jego zdanie, nie była przecież aż tak głupia, chociaż ciężko było jej podążać za zdrowym rozsądkiem. Tak naprawdę była gotowa zakwestionować jego odpowiedź i zrobić po swojemu. Tak jak podpowiadały jej instynkty. Ich celem było pozyskanie lidera i to nie tak, że o tym zapomniała. Zwyczajnie w tym momencie mało ją to obchodziło. Wszystkie jej impulsy krzyczały, żeby atakowała, nie pozostawiając miejsca dla ocalałych. Posługiwała się przede wszystkim technikami obszarowego rażenia. Istniała spora szansa, że wrogowie zwyczajnie by spłonęli i nic by po nich nie zostało, co równałoby się z porażką całej misji. Oczywiście, jeśli byli wystarczająco silni mogliby… Nie było jednak miejsca na gdybanie. Chodziło o rezultaty. Niestety, kiedy usłyszała negatywną odpowiedź ze strony Toshiro, na którą po części czekała - co było raczej bardziej prawdopodobnym scenariuszem -
i tak zrobiła po swojemu wzięła głęboki wdech, próbując się uspokoić. Zasznurowała usta w cienką linię niezadowolenia i wypuściła głośno powietrze z frustracją. Wstrzymała się z samowolką ten jeden, jedyny raz. Wiedziała, że nikomu tym nie pomoże.
Kiedy już ustalili kto zajmie się kim i w jaki sposób - czyli obmyślili szybki plan działania - skinęła głową na znak zgody, chociaż wciąż wyglądała na niepocieszoną. Nie łudziła się nawet szukać pomocy u Kutaro. Wiedziała, że nie miało to większego sensu. Ruszyła za starszym Uchihą cały czas gotowa na ewentualny unik lub ucieczkę, gdyby ktoś zamierzał ją zaatakować. Rozglądała się co jakiś czas szukając elementów zasadzki. Starannie omijała przeszkody na swojej drodze, żeby znowu nie popełnić jakiegoś błędu, jak wcześniej z gałązką. Kiedy Toshiro przystąpił do ataku, a jego techniki w jakiś sposób nie zadziałały, i miała okazję znaleźć się wystarczająco blisko, wyciągnęła dwa shurikeny i rzuciła nimi celując w stopy lub łydki nadbiegających przeciwników, próbowała ich zwyczajnie unieruchomić lub zatrzymać. Jej ruchy i ataki były uzależnione od tego co działo się na polu bitwy. Jeśli któraś z technik Toshiro nie zadziałała wtedy przyszła jej kolej, w innym wypadku nie chciała przeszkadzać Czarnowłosemu w swoim ataku. Była taka grzeczna i chłodna z zewnątrz, chociaż w środku wszystko się gotowało. Niewiele brakowało, a pewnie odpaliłaby się niczym pochodnia. Jeśli ktoś ją już trochę znał mógł to doskonale zauważyć. Nie było jej łatwo, chociaż się starała. Czy zasłużyła na nagrodę?
Ukryty tekst
Ukryty tekst