Gdzieś w górach

Terytorialnie największa prowincja Karmazynowych Szczytów, zamieszkana przez Ród Kōseki. Daishi graniczy od północy i zachodu z morzem, na wschodzie z Soso, zaś południowa granica oddziela ją od Kyuzo i obszaru niezbadanego. Efektem tego jest możliwość tworzenia bardzo dochodowych szlaków handlowych i handlu morskiego przy - niestety - utrudnionym utrzymywaniu bezpieczeństwa włości. Podobnie jak pozostałe prowincje, dominuje tu krajobraz górski i lasy iglaste, z tą różnicą że dużo tu fauny - w tym tej drapieżnej, co na dłuższą metę może być dosyć niebezpieczne dla podróżników. Na ziemiach tych mieszkają również shinobi ze Szczepu Jūgo.
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 798
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 22
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: Gdzieś w górach

Post autor: Nana »

Była bardzo, bardzo, bardzo zadowolona. Zdecydowanie mniej niż jej potencjalny wróg, który miał - jej zdaniem - odrobinę za dużo do powiedzenia. Mógł robi darować te nieprzyjemności. Wyzwiskami na pewno nie poprawi swojej sytuacji. Widać jednak było, że się łamał. Czy to strach tak go zaślepiał, że nie myślał logicznie? Strach potrafił działać cuda i robić z ludźmi co tylko chciał. Nie miała mu tego jednak za złe. Była w zbyt dobrym humorze, żeby jakaś plotka go jej zepsuła. Chociaż uśmiech nie opuszczał jej twarzyczki nie podobały jej się jego słowa. Wydała z siebie typowe „aaawww”, jak gdyby prawił jej komplementy i kiedy tak pochylała się nad nim jej włosy opadały prosto na jego twarz. Był całkiem wygodnym siedziskiem, trzeba mu było przyznać.
- Jak będziesz mówił do mnie tak brzydko to utnę Ci język - powiedziała wesoło chichocząc niczym nastolatka. No wtedy pewnie nie przydałby im się na przesłuchanie. Byłby bezużyteczny. Wiedziała, że Toshiro i Kutaro byliby niepocieszeni, jednak znajdowała się w swoim żywiole i pewnie rzeczywiście pozbawiłaby leżącego pana języka, gdyby dalej zachowywał się tak niesympatycznie.
- Ten tutaj uważa się, za lidera! - Rzuciła głośno w stronę Toshiro i Kutaro, chociaż nie odrywała czerwonych tęczówek od swojej zdobyczy. A raczej prezentu, który podarował jej Kutaro. Trafił w dziesiątkę. Zdecydowanie poprawił jej humor. Stała się nagle potrzebna i miała jakieś ciekawe, przyjemne zajęcie. Widocznie Kutaro poznał już ją na tyle, żeby wiedzieć czym sprawi jej radość. A może właśnie się o tym przekonywał? Widok młodej dziewczyny bawiącej się swoją ofiarą nie był pewnie najbardziej pokrzepiający i pewnie nie świadczył o niej nic dobrego. Chłopcy zwyczajnie wpadli w złe towarzystwo.
Czuła się lekka jak piórko. Cały świat dookoła nie miał znaczenia, kiedy mogła się tak świetnie bawić. Oczywiście gdzieś tam kątem oka sprawdzała otoczenie, tak na wszelki wypadek, jednak leżący mężczyzna pochłaniam większość jej uwagi. Z pozoru wyglądała na rozluźniona, jednak czujnie obserwowała jego ruchy, gotowa na ewentualny odskok i unik. Powinien czuć się zaszczycony, że poświęcała mu aż tyle uwagi. Przerażające, że znęcanie się nad wrogiem sprawiało jej taką okropną przyjemność. Satysfakcję drapieżnika, który dorwał się do swojej ofiary. Ale przecież była dla niego miła, prawda? Starała się! Mogła przebić mu inne części ciała, które na pewno bolałyby jeszcze bardziej. Nie wyglądał na głupiego, więc pewnie rozumiał dlaczego przybiła do podłoża jego dłonie. Nie ryzykowała, że wywinie coś nierozsądnego. Zrobi jej krzywdę, a potem zginie z rąk Kutaro albo Toshiro. Totalnie bez sensu. Zresztą zabawa dopiero się rozkręcała. Po co miałby ją psuć?
- Przychodzimy w imię Hana - skłamała gładko głaszcząc chłopaka po policzku. Delikatnie, powoli jak gdyby był jakimś małym, puchatym zwierzątkiem. - Myślałeś, że pozwoli na taką samowolkę z waszej strony?
Bawiła się nim, więc karmiła go bzdurami. Tak naprawdę nie była mu winna żadnych wyjaśnień i odpowiadała wedle własnej zachcianki. Specjalnie powiedziała, że ten "uważał się" za lidera. W końcu brakowało potwierdzenia i mógł zwyczajnie kłamać dla własnego dobra. Jego towarzysze spali, jak mogliby zaprzeczyć jego słowom? Czekała aż pojawi się Toshiro. Przekonała się o jego umiejętnościach na własnej skórze, kiedy prowadził na niej ‚przesłuchanie’. Na samą myśl o przymusie mówienia prawdy przechodziły ją ciarki. Przerażajace doświadczenie. Nie przejmowała się jednak za bardzo losem leżącego wroga. W końcu jeśli okaże się użyteczny zostanie zabrany do Saisei, jeśli nie? Cóż pewnie zginie w następnych kilku minutach. Które wyjście było lepsze, mniej bolesne i szybsze? Ciężko powiedzieć. Zależy jak długo pozwolą jej bawić się swoim „posiłkiem”, niczym małemu kotkowi.
Tutaj przychodziło standardowe pytanie. Czy Saisei było czymś lepszym niż Han? Członkowie organizacji uważali się za lepszych ludzi. Mięli przecież bardziej szczytne cele. Jednak ich droga bywała kręta. Najważniejszym było wykonać powierzone zadanie. Obojętnie w jaki sposób. Saisei było szare, ani czarne ani białe. Nana miała problemy z odróżnieniem zła od dobra, tak jak teraz kiedy gładziła ciepły policzek swojego wroga, dlatego działanie Saisei wydawało jej się jak najbardziej naturalne i normalne. Ciekawe co myślał sobie biedny pan strażnik, który właśnie domagał się jakiś wyjaśnień. Przewróciła jedynie oczami. Lepiej dla niego, żeby się nie wtrącał, bo jeszcze przypadkiem mu się oberwie. Jak to szło? Do celu po trupach,? Czyli Nana niczym ryba w wodzie.
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Kutaro
Posty: 885
Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
GG/Discord: Templar#5431
Multikonta: Templar

Re: Gdzieś w górach

Post autor: Kutaro »

Kutaro postawił wokół siebie istny fort, lecz nie dane było mu sprawdzić jego wytrzymałości. Okazało się, że Toshiro postanowił jednak dobrze wykorzystać swoje umiejętności i zdążył uśpić również kolejnych dwóch przeciwników za pomocą swojego genjustu. Wielokrotnie było wspominane, że sztuki iluzji i oszukiwania umysłu są zdolnościami obrzydliwymi i niegodnymi kogokolwiek, kto chciałby być nazywany wojownikiem. Jednak należy przypominać tak często jak to możliwe, gdyż wciąż pojawiają się kolejni ninja, którzy wciągają tę sztukę w swój repertuar. Podobne było to do lwów, które nagle dochodziły do wniosku, że zawsze chciały taplać się w błocie jak dziki. Niestety nie każdy podzielał taką jedyną słuszną opinię.
Pomimo braku jakiegokolwiek honoru, nie można było jednak odmawiać skuteczności genjutsu. Widząc, że kolejni przeciwnicy zostali unieszkodliwieni, Kutaro pozwolił sobie na moment rozluźnienia i ponownie przywrócił włosy do swojej poprzedniej długości. Wciąż jednak utrzymywał nad grupką śpiących oponentów chmurę robactwa, tak na wszelki wypadek.
Kątem oka zobaczył, że Nana zajęła się przesłuchiwaniem wyciągniętego z dymu przeciwnika. Aburame słysząc, od niej, że przeciwnik jest wspomnianym liderem posłał jej krótki uśmiech i potwierdził przyjęcie do wiadomości równie krótkim. - Super! - Na początku chciał do niej podejść, lecz z dymu wyszedł wspomniany wcześniej strażnik i zażądał wyjaśnień. Benisuke, rozmawiając z nim stanął nieco z boku drogi, tak by na oku mieć zarówno złapanego lidera jak i trójkę jego pomagierów. W jego prawej ręce wciąż był miecz, a lewą od czasu do czasu wydał rozkaz owadom.
- Dzień dobry, jestem Kutaro, doszły nas słuchy, że tutejsza okolica jest terroryzowana przez szajkę bandytów. Jak pan widzi zajmujemy się sprawą. Wciąż sytuacja nie jest do końca pod kontrolą, więc sugeruję oddalić się w bezpieczne miejsce. - Zaproponował z uśmiechem okularnik tonem, który wcale nie był sugestią. - Poinformujemy kiedy będzie okolica zabezpieczona.[/color][/b] - Zakończył wskazując z uśmiechem na ustach kierunek w stronę wioski. Czy rzeczywiście ich poinformują, żukomanta szczerze wątpił. Najprawdopodobniej pierwszy chłop jaki będzie na tyle odważny by wystawić nos, zobaczy na środku drogi kilka ciał. No cóż. Przynajmniej zostanie dla nich wyposażenie ninja na sprzedaż. Coś za coś.
W tym momencie Aburame kontrolował dwa roje, jeden mniejszy rozproszył się kilka metrów nad całą drogą i nie miał żadnych konkretnych rozkazów. Był tam po to, by w razie czego odpowiedzieć na ruchy przeciwników. Drugi, większy wciąż przytrzymywał oponenta przesłuchiwanego przez Nanę. Głównie miał utrudniać nagłe ruchy domniemanego lidera i utrzymać go na ziemi. Chciał przypomnieć pewną istotną rzecz towarzyszce, ale nie był pewny czy sama chciała, aby wieśniaki znały jej imię. Drobna uprzejmość między shinobi. Tak więc rzucił pierwszym epitetem jaki mu przyszedł do głowy.
- Śliczna! Pamiętaj, żeby mógł chodzić! - Rzucił przez drogę.
  Ukryty tekst
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"

Obrazek
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1357
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Gdzieś w górach

Post autor: Toshiro »

Zdrada nijak się miała jeśli chodziło o Nishiyamę. Wychowany w Daishi nie czuł żadnego przywiązania do swoich "rodaków", a nawet wręcz przeciwnie. Choć ostatnimi czasy poniekąd przekonali go do siebie w pewnym stopniu, to mimo tego dalej nie uważał, aby cokolwiek go z nimi łączyło. Był z Karmazynowych Szczytów czy tego chciał, czy nie. Długi czas nie wiedział, czy mógł nazwać Seiyamę swoim domem, a jednak w pewnym momencie odpowiedź sama do niego przyszła. Doskonale wiedział, że zawsze mógł liczyć na pomoc rodu Koseki i to utwierdziło go w przekonaniu, że bez większych zmartwień może nazwać ten skrawek ziemi swoim domem. Poza tym Niedźwiedź dawał mu bardzo dużą swobodę w działaniu, więc zapewne nie będzie nawet odczuwać tego, że Toshiro postanowił wspomóc Saisei, a tym samym potencjalnie cały świat. Z tego na ile zdążył go poznać, to śmiał twierdzić, że nawet mógłby być dumny. Czy w tym momencie miało to jednak jakiekolwiek znaczenie?
Jego przynależność, czy też nieprzynależność nie miała kompletnie znaczenia w tym momencie. Znaczenie miało to, że wrogowie czarnowłosego padali przed nim jak płotki. Wraz z opadnięciem drugiego, a w rezultacie trzeciego przeciwnika dezaktywował swojego sharingana i przeczesał włosy lekko się rozluźniając. Ci, których uśpił na pewno nie wstaną jeszcze przez jakiś czas, więc wiedział, że może sobie na to pozwolić. Poza tym, tak na prawdę nawet się nie zmęczył. Wydawało mu się, że ci samozwańcy wyznawcy Hana będą nieco większym zagrożeniem, ale czego się spodziewać po takich śmieciach żerujących na prawie bezbronnych wioskach. Odwrócił się powoli słuchając krzyków dochodzących spod Nany. Dostrzegł ostatni element układanki, który miał ich doprowadzić do ich przywódcy. Dostrzegł również skonfundowanie strażnika, a także Aburame, który zaraz szedł wyjaśniać to i owo. Zupełnie zostawił mu gadkę ze strażnikiem i skupił się na mężczyźnie, a także Nanie. Oczywiście nie uszło jego uwadze zadowolenie wymalowane na jej twarzy. Trzeba było przyznać, że był to dość niecodzienny i dość niepokojący widok. Czy taka była na prawdę? Być może miała do przepracowania więcej niż Toshiro się na początku wydawało. Była zupełnie zapatrzona w swoją ofiarę. Nishiyama bez słowa zbliżył się obserwując krwawe przesłuchanie. Chyba zupełnie nie spodziewał się takiego widoku, ale nie zamierzał jakkolwiek reagować. Chciał zobaczyć jak daleko posunie się brunetka. Po prostu obserwował i zareagował dopiero w momencie gdyby miała zadać śmiertelny cios. Był ciekaw na co było ją stać i co w niej siedziało. Ku jego zdziwieniu Kutaro był zupełnie niewzruszony sposobem przesłuchiwania Nany, a nawet jej przyklasnął. Choć mężczyźnie nie było szkoda tych ludzi, to wydawało mu się, że nie przystało przesłuchiwać im ich w taki sposób przy innych ludziach. Chociaż z drugiej strony zapewne tylko ich lider doczeka jutra. A może by tak poodcinać im palce, związać i wystawić na pastwę ludziom, którym uczynili krzywdę? To też brzmiało sensownie, ale było bardzo czasochłonne, a Nishiyama cenił swój czas. Już miał coś powiedzieć, ale z równowagi wytrącił go epitet rzucony przez żukomantę. Bardzo szybko z chwilowego zawahania przywołały go kolejne krzyki i szarpanie się mężczyzny.
-Pozwól, że potwierdzę zdobyte przez Ciebie informacje.- zwrócił się do Nany jak nigdy nic i ukucnął nad męczonym oprychem i położył mu rękę na głowie, a następnie subtelnie wdarł się w jego umysł. Najprawdopodobniej nie byli zbyt odporni patrząc po pozostałych, więc jeśli technika zadziałała to przeszedł czym prędzej do przesłuchania. -Czy Ty jesteś liderem Waszej grupy? Jeśli nie to powiedz, który z was nim jest opisując jego wygląd.- w razie gdyby jegomość był oporny to po prostu pytał po kolei, który z nich jest liderem, więc ten będzie musiał odpowiadać tak lub nie. Tak czy siak, gdy uzyskał interesujące go informacje to po prostu się podniósł i spojrzał na Nanę.
-Odcinamy mu palce u jednej ręki, żeby nie mógł składać pieczęci i związujemy.- oczywiście miał na myśli ich przywódcę.- Resztę dobijamy. Nie są nam potrzebni, a wyświadczymy światu przysługę.- oznajmił bez żadnych emocji i jak powiedział - tak uczynił. Odcięcie palców i związanie lidera pozostawił Nanie oddając jej część swojej stalowej żyłki, tak aby dodatkowo nie miał zbyt przyjemnie. Zaraz po tym wyciągnął oba wakizashi i po prostu dobijał tych, którzy zostali wyprowadzając mocne i zdecydowane pchnięcia w krtań.
-Kutaro! Mamy to po co przyszliśmy, zbieramy się.- powiedział głośniej do swojego kompana, gdy ostatni z ich wrogów opuścił ten świat. Miał nadzieję, że ten wpadnie też na to, aby poinformować strażników o tym, że mają bałagan do posprzątania. Dobrze by było jakby mniejsi mieszkańcy wioski nie oglądali takich widoków. Było po zmroku, więc działało to na ich korzyść, a do tego byli już bezpieczni i nic im nie zagrażało. -Upewniłaś się, że na pewno nic przy sobie nie ma?- rzucił jeszcze do Nany, gdy ta skończyła oprawiać ich zdobycz o ile to zrobiła i mogli już ruszać w drogę. Miał nadzieję, że nie będą musieli taszczyć do samej Seiyamy tylko po drodze gdzieś Feniksy ich odnajdą, bo przecież nie ustalili w jaki sposób mają się skontaktować, więc Nishiyama założył, że to oni sami ich odnajdą.

Techniki:
  Ukryty tekst
Staty:
  Ukryty tekst
Chakra:
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Aki
Posty: 127
Rejestracja: 15 wrz 2021, o 11:38

Re: Gdzieś w górach

Post autor: Aki »

0 x
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 798
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 22
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: Gdzieś w górach

Post autor: Nana »

Czy wszystkie muchy tak głośno bzyczały? Były wkurzające. Chciały zwrócić na siebie uwagę? Gdyby tylko były cicho ludzie nie mordowali by ich tak często. Jedynie zostawiali w spokoju, jako nieszkodliwe robaki. A tak? Tak stanowiły wisienkę na torcie bycia irytującymi i każdy chciał się ich jak najszybciej pozbyć. Teraz Nana zdała sobie sprawę, że jej „zakładnik” był właśnie taką muchą. Bezbronną, ale głośną. A przecież była dla niego taka miła. Gładziła jego miękki policzek. Nie przejęła się faktem, że był zadbany i nie pasował do obrazka mordercy zabijającego bezbronnych wieśniaków dla zabawy. Sama miała przecież delikatne, smukłe dłonie, jak gdyby nigdy nie zaznała ciężkiej pracy. Uroda potrafiła być myląca, niczym dobrze dobrany kamuflaż. Wystarczyło przecież spojrzeć na Nanę. Taka mała słodzinka, a co tak naprawdę w niej siedziało? Chyba sama do końca nie wiedziała. Jak zwykle dawała się ponieść chwili, swoim emocjom i instynktom. Nie przejęła się za bardzo tym co sobie mógł ktoś o niej w ty momencie pomyśleć. Wręcz przeciwnie, wydawało jej się to takie naturalne, normalne.
- Żartowałam, głuptasie - powiedziała kręcąc głową, kiedy ten darł się w niebogłosy. No to co? Jednak obejdzie się bez języka? - Han Cię nie uratuje - dodała z zadowolonym z siebie uśmiechem. Dała mu pstryczka w nos, tak na przypieczętowanie swojego małego żarciku. Ciekawe doświadczenie. Mieć kogoś w garści, móc z nim zrobić wszystko. - Sai - nazwała biednego pana jakimś imieniem, które pierwsze przyszło jej do głowy. W końcu się nie przedstawił, a łatwiej było się zwracać do niego w jakiś sposób. Mieli przecież spędzić ze sobą ciekawą podróż, prawda? A może mogłaby go sobie zostawić? Zaczynała się do niego przywiązywać. Gadał za dużo i miał niewyparzoną buzię, ale wszystko dało się jakoś naprawić. Tak jak zaraz przyzwyczaiła się do małej robaczej Kiki, jaką dostała w prezencie od Kutaro. Tak teraz powoli pasował jej następny prezent. Czy istniała w ogóle możliwość, żeby mogła go siebie zostawić? Odszukała wzrokiem Kutaro, który właśnie rozmówił się ze strażnikiem. Posłała mu piękny uśmiech zadowolonej dziewczynki odsłaniając wszystkie białe ząbki. Do Nany Mikołaj przyszedł w tym roku wcześniej.
Jako, że była w świetnym humorze nie łatwo było go zepsuć. Mimo wszystko słysząc słowa Toshiro kąciki jej ust delikatnie opadły. Przyjęła od niego linkę wiążąc przeciwnika. Działała bez słowa, machinalnie, jednak w środku już powoli zaczynało się tlić. Nie obcięła mu jednak palców. Jakoś nie miała na to specjalnie ochoty, a może po prostu chciała zrobić mu na przekór? Za to związała je boleśnie raniąc przy tym trochę skórę Saia. Powinien być jednak zadowolony, póki co mógł je zatrzymać. Wstała w końcu z niego - niechętnie. Schowała swojego kunaia, wyciągnęła z jego ręki katanę, wytarła ją o jego ubranie i schowała do kabury na plecach. Pociągnęła go za linkę nakazując mu wstać.
- Wiesz Sai. Będziesz musiał iść - tłumaczyła mu jak małemu dziecku z dużą dozą miłości i cierpliwości.- Inaczej musiałabym obciąć Ci nogi, bo jesteś dla mnie za ciężki, żebym Cię uniosła - zachichotała na dźwięk własnych słów, chociaż mówiła całkiem poważnie. Nie zamierzała się z nim cackać. Póki jeszcze zachował dwie nogi równie dobrze mógł ich używać. Właśnie miała swojego własnego pieska na smyczy. Idąc w stronę Toshiro, który pewnie zajmował się właśnie śpiącymi przeciwnikami. Jej oczy wróciły do normalnego, czarnego koloru. Nie widziała potrzeby wysilania swojego wzroku. Sprawa wyglądała na przesądzoną. Ciągnęła za sobą Saia, jeśli się ociągał lub szarpał. Podeszła do starszego Uchihy, mieli w końcu niedokończone sprawy, a Nana nie należała do osób, które zostawiały cokolwiek na później. Jeśli ten się nie odsunął, nie cofnął lub jej nie zatrzymał perfidnie weszła w jego comfort zone. Praktycznie stykali się ciałami, dzieliły ich dosłownie milimetry. Stanęła na palcach przybliżając swoją buzię do jego twarzy. Traciła go delikatnie nosem - w jego policzek lub linię żuchwy, zależy gdzie sięgnęła.
- Jeśli dalej będziesz się mną wysługiwał przestaniemy się szanować, Toshiro - wyszeptała. Wzięła jeden głębszy wdech i odsunęła się o krok do tyłu. Posłała mu delikatny uśmiech, jednak jej oczy pozostały śmiertelnie poważne. Nie żartowała. Zależało jej na ich relacji, chociaż się do tego nie przyznawała, więc tak dużą wagę przywiązywała do jego słów i gestów. Jak to było? Jeden krok w przód i dwa kroki w tył. Wręczyła mu także smycz z ich nowym pieskiem, którego zamierzała zatrzymać. Piesuś Sai! - Przeszukaniem i jego palcami możesz zając się już sam - dodała chłodno i zwyczajne zostawiła Saia Toshiro. Wyminęła ich i jeśli Kutaro do nich dołączył podeszła do niego. Na jej usta wrócił ten zadowolony uśmieszek spowodowany prezentem. Czy dzisiaj było szóstego grudnia? Chwyciła robakowego mistrza pod ramię i ruszyła w stronę skąd przyszli. Nie obejrzała się więcej za siebie. Ani na wioskę, ani na strażników. Ciekawiło ją, czy Saisei się temu przyglądało? Podejrzewała, że tak. W końcu ich misja była formą próby, czyż nie?
  Ukryty tekst
1 x
Awatar użytkownika
Kutaro
Posty: 885
Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
GG/Discord: Templar#5431
Multikonta: Templar

Re: Gdzieś w górach

Post autor: Kutaro »

Zadanie było względnie proste, mieli znaleźć i pojmać lidera szajki terroryzującej okolicę. Można było powiedzieć, że to im się udało. Jednak niepisanym, a oczywistym, elementem zadania było przyprowadzenie go ponownie do Seiyamy. Była to jeden z najbardziej męczących warunków misji jakie można było otrzymać. Pół biedy, jeśli się okazało, że cel do przejęcia nie znał się na sztukach chakry. Jednak gdy chodziło o shinobi, miał on cały wachlarz sztuczek, którymi mógł zagrozić nawet doświadczonemu ninjy, który również musi spać. Wystarczyło użyć prostej sztuczki ninjutsu, by więzy nie stanowiły problemu. Dlatego też w przypadku więźnia, który może być lekko mówiąc problematyczny, stosowało się dodatkowe działania, które miały mu utrudnić bycie upierdliwym. Jednym z podstawowych środków bezpieczeństwa, było połamanie komuś palców. Takimi dłońmi się ciężko składało pieczęcie, a w razie czego nawet początkujący iryonin był w stanie poskładać takie urazy.
Dwójka Uchiha doszła do podobnych wniosków. Ba! Zrobili to w swoim własnym stylu. Na początku Nana przebiła jego dłonie do ziemi, nieco teatralna ale skuteczna metoda. Dopiero następnie Toshiro doszedł do wniosku, że palce będzie najlepiej odciąć. Dla większości ninja był to wyrok kalectwa i albo opanowania jakiś dziwnych sztuk, albo pogodzenia się z brakiem możliwości stosowania wielu technik do końca życia.
Po tym jak wieśniak skierował się w kierunku wioski, Kutaro z boku obserwował całą tą scenę lekkiego zbliżenia Nany do Toshiro, oraz obcinania palców. Na jego twarzy mieszały się różne odczucia. Z jednej strony byli to nic nie warci bandyci i w walce nawet by się nie zawahał przed zabiciem ich z zimną krwią. Jednak z drugiej strony taka skala bestialstwa wymierzonego w pojmanego przeciwnika napawała go sceptycyzmem. No cóż z trzeciej jednak strony nie powiedział im, że byłby w stanie utrzymać pana na oparach chakry przez cały dzień tak, że nic sensownego by nie zrobił. Kikaichū ponownie były tutaj nieludzko użyteczne. Wciąż jednak nie zamierzał brać czynnego udziału ani w okaleczaniu jeńców, ani tym bardziej w mordowaniu uśpionych za pomocą tfu… genjutsu reszty przeciwników. Podniósł jedynie leniwie rękę i przywołał wszystkie pozostałe owady w stronę ich domku.
Kiedy Nishiyama zaczął chodzić od jednego do drugiego uśpionego by podrzynać im gardła, Kutaro dalej zajął się stoicką bezczynnością. Dopiero gdy tamten skończył swoje zabawy pokręcił z niesmakiem głową i podszedł do trupów. Westchnął i ponownie zaprzęgł swoje robaki do brudnej roboty. Trzy ciała przeniósł ze środka drogi na bok i zrobił z nich zgrabny stosik. Następnie polecił żukom otrzepać się z krwi przed powrotem do Aburame. Bądź co bądź Benisuke cenił swoją czystość. Na koniec uformował z garstki insektów przypominającego go klona i wysłał go do wioski. Ten miał proste zadanie moment poczekać, by następnie pójść do wioski i na granicy jego zasięgu krzyknąć “Bezpiecznie!”, a następnie się rozpaść. Kikaichū naturalnie miały wrócić do Aburame.
- Wracajmy. - Rzucił do towarzyszy i skierował się traktem w kierunku skąd przybyli. Na drodze, doszedł jednak do wniosku, że nie da im spokoju. Czemu? Dobre pytanie, trochę było w tym zwykłej złośliwości, ale też uwaga na przyszłość. Odchodząc nagle poczuł przyjemny ciężar na ramieniu. Odwrócił lekko zaskoczony głowę w stronę Nany. Posłał jej ciepły uśmiech. Nie wiele więcej miał do powiedzenia. Może chciał swoim zachowaniem powiedzieć, że można również inaczej? Ciężko było mu to określić. Więc jedyne co mu pozostało to zostać owym wsparciem dla dłoni kunoichi. Nie zabrał więc ramienia i z lekkim, zmęczonym uśmiechem zaczął marsz.
- Wiecie, że mogę go utrzymać na strzępkach chakry? Robaki mogą ją z niego wyjadać. - Powiedział patrząc przed siebie. - Może obyłoby się bez okaleczania. - Dodał po chwili z niesmakiem w głosie. Sam w sobie się gryzł. Honor ninjy. Rzecz tak absurdalna jak to tylko możliwe. Jednak Kutaro był głupim, prostym idealistą i musiał z siebie to wyrzucić. Walka to jedno, jeniec to drugie. Jeśli było to konieczne, to zarówno rano jak i przed snem Aburame uwalniał rój owadów by objadły złapanego mężczyznę z chakry. Nie na tyle by nie mógł chodzić, lub był co gorsza nieprzytomny. Jednak wystarczająco dużo, by w przypadku konfrontacji była to niemal jak walka z starcem. Zostawiał mu dokładnie tyle energii by doszedł do Seiyamy. Na koniec Kutaro czuł się wyjątkowo zmęczony, tylko nie do końca wiedział czym bardziej. Walką czy tym co się stało później.
  Ukryty tekst
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"

Obrazek
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1357
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Gdzieś w górach

Post autor: Toshiro »

Toshiro nie mógł oceniać Nany jeśli chodziło o pastwienie się nad swoim wrogiem, a przynajmniej nie teraz. Te robaki na pewno zasługiwały na to co dostawały, a nawet i tak nikt nie był w stanie im się odpowiednio odpłacić za szkody, które wyrządzili zapewne wielu rodzinom. Na szczęście sprawiedliwość zawsze dosięga tych, którzy na nią zasługują. Tym razem ich trójka była wymiarem tej sprawiedliwości. I tak mieli dużego farta, a przynajmniej większość, bo zostanie ona wymierzona podczas ich snu, a jedyne co zobaczą przed śmiercią to najprawdopodobniej twarz ich kata. Przynajmniej całkiem niezły widok, bo do najbrzydszych nie należał. Na szczęście Kutaro udało się oddelegować strażnika co pozwoliło im na chwilę oddechu i zastanowienia się co dalej. Nie trzeba było jednak się długo zastanawiać. Oni nie mogli dalej wolno chodzić po tym świecie, to było jasne. Oddanie w ręce jakiejkolwiek władzy było bardzo problematyczne, bo było po prostu daleko. Zostawienie ich wieśniakom również nie należało do najmądrzejszych, bo przecież oni na pewno byli sporo silniejsi, więc zostawała im jedynie ostatnia opcja jaką było pozbycie się ich. Krzyki w żaden sposób nie pomogły. Jeśli mężczyzna zaczął się drzeć to Nishiyama po prostu cofnął się, bez słowa przywalił w mordę, porwał jakąś część jego ubrania i wsadził mu w usta jako knebel. Wtedy Toshiro przystąpił do egzekucji swoich celów jeden po drugim. Bez skrupułów, bez zastanowienia. Jeśli padli na twarz to po prostu ich odwracał i momentalnie zatapiał oba wakizashi w i ciałach. Za każdym razem celował w krtań, aby gdyby zdołali się obudzić to ich pierwszym instynktem było łapanie powietrza, a nie walka. Miał nadzieję, że wszystko już pójdzie jak z płatka. Wiedzieli wszystko, mieli swój cel, którym właśnie zajmowała się Nana, a Kutaro zdołał przekonać strażników, że są tutaj jako ci dobrzy.
Stety lub niestety z Naną jest tak, że nigdy niczego nie wiadomo. Tym razem również Nishiyama nie spodziewał się tego co miało zaraz nadejść. Najpierw pastwienie się nad bezbronnym wrogiem, a teraz to. Ale co? Ktoś mógłby zapytać. No właśnie. Kobieta zbliżyła się do czarnowłosego. Na odległość, która była dla niego niemałym zaskoczeniem. Ale, że tak teraz? Nie bardzo rozumiał co się dzieje i dlaczego akurat w tym momencie. Czuł wręcz pulsujące ciepło gdy ich ciała prawie się zetknęły. Następnie poczuł jej dotyk na swoim policzku. Nie czuł się spięty, ani też przysłowiowo nie "zamarzł", aczkolwiek chyba nie rozumiał co się tutaj do końca dzieje. Słowa, które usłyszał sprawiły, że jeszcze bardziej był w kropce. Gdyby znaki zapytania pojawiały się nad głowami ludzi w momentach gdy totalnie nie wiedzą o co chodzi, to to byłby właśnie jeden z takich momentów. Pomimo tego nie podobały mu się jej słowa, nie uważał, aby się nią wysługiwał. Z resztą większość roboty odwalił on z Kutaro, więc jeśli danie zrobienia Nanie czegokolwiek żeby czuła się jakkolwiek użyteczna nie było chyba zbrodnią, nieprawdaż? Jego spojrzenie z ciekawskiego zmieniło się teraz bardziej w strofujące i dużo mniej przyjemne. Zatrzymał Nanę ręką obejmując ją w talii gdy ta chciała się odsunąć i spojrzał jej głęboko w oczy.
-Porozmawiamy później.- oznajmił chłodno i wtedy po prostu ją wypuścił pozwalając, aby ta poszła dalej. Skinął głową Kutaro, gdy zobaczył jak ten zaczął zajmować się ciałami. Był mu poniekąd za to wdzięczny, przynajmniej żadne z nich nie musiało się z tym babrać. Swoją drogą, przeszła mu ochota na to, aby samemu się babrać. Wpadł na inny, nieco mnie drastyczny pomysł. -Uznajmy to za szczęśliwy dzień dla twoich palców.- oznajmił obchodząc mężczyznę i szybko wyginając mu trzy palce u jednej ręki, aby te się złamały. Następnie przystąpił do ogólnego przeszukania go i jeśli znalazł jakąś broń czy coś mało wartościowego to po prostu to wyrzucał i zostawiał na ziemi. -Być może dostaniesz nawet kolejną szasnę, więc idź przed siebie, ruszamy.- skłamał, aby chciało mu się iść. Nie miał zamiaru taszczyć go przez całą drogę. Akt złamania palców zamiast ich odcięcia miał też być podpórką do tego, aby tak na prawdę pomyślał.
-W sumie dalej możesz to zrobić. Dobrze wiedzieć w ogóle, następnym razem będę o tym pamiętać.- odparł towarzyszowi i kontynuował marsz idąc cały czas za "Saiem" i bacznie go obserwując. Jeśli nie miał rąk związanych z tyłu to Nishiyama sprawnie to zmienił, aby móc mieć ruchy jego rąk na oku. Oprócz tego raczej się nie odzywał. Podróżował w ciszy i pilnował więźnia, którego eskortowali. Nie wdawał się za bardzo w rozmowy i nie komentował też zachowania Nany, która szła zapewne przodem z Kutaro pod pachą zapewne zadowolona z siebie w dużym stopniu. Cóż, rozliczą się z tego później, gdy zadanie zostanie wykonane, bo nie był to czas, ani miejsce na rozwiązywanie takich kwestii.
0 x
Awatar użytkownika
Aki
Posty: 127
Rejestracja: 15 wrz 2021, o 11:38

Re: Gdzieś w górach

Post autor: Aki »

0 x
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 798
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 22
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: Gdzieś w górach

Post autor: Nana »

Złapanie kogoś żywcem okazało się problematyczne. Nana zdała sobie z tego sprawę dopiero, kiedy każdy ruszył w kierunku swoich przeciwników z jakimś pomysłem. A ona? Przyzwyczajona zwyczajnie palić innych żywcem. W tym była dobra i na tym praktycznie zawsze polegała. Teraz jednak jej katon okazał się praktycznie bezużyteczny. Zdała sobie sprawę, że poleganie tylko na jednej umiejętności było niebezpieczne. Nie była przygotowana do bardziej ambitnych zleceń niż znajdź i zabij. Musiała prędko to zmienić i nauczyć się czegoś nowego. Czy posiadała odpowiedni talent, żeby spróbować swych sił w genjutsu? Czy Toshiro będzie chciał ją tego nauczyć? Odmówi jej?
Kiedy wstała i zabrała Saia na smyczy strasznie cuchnął strachem. Mimo, że jeszcze kilka chwil się nim bawiła i sama była przyczyną jego emocji, poczuła nagły smutek. Zagubiona i zmienna. Typowa Nana. Miała okropną ochotę go sobie zatrzymać, więc coraz bardziej się do niego przywiązywała niczym do własnego domowego pupila. Czy w ogóle istniała taka opcja, żeby z nimi mógł zostać? Był tak cichy, spokojny i grzeczny. Niczym szczeniak ze spuszczonym ogonkiem. Poczuła straszną ochotę, żeby go przytulić, chociaż pewnie jeszcze bardziej by się przeraził. Wiedziała, że zapytanie o to Toshiro czy Kutaro było całkiem bez sensu. Znała już ich odpowiedź. Sai musiał odejść. Taka wielka szkoda.
Oczywiście działała wedle własnego impulsu i wszystko szło jak z płatka, dopóki miała kontrolę nad sytuacją. Chciała wzbudzić w Toshiro zmieszanie, zobaczyć zakłopotanie i pytanie w jego oczach. Jej gesty były inne niż słowa, chociaż wspólnie tworzyły dziwną, niespodziewaną całość. Negatywy i pozytywy. Widocznie należała do tych osób, które nie do końca wiedzą czego chcą. Bliskości i dystansu, najlepiej w tym samym momencie. Jej ruchy były jednak zdecydowane do momentu, w którym nie poczuła jego ręki na swojej talii. W sekundę zesztywniała zdając sobie sprawę, że nie mogła zwyczajnie uciec. Spojrzała w jego czarne oczy i chociaż strasznie marzyło jej się odwrócić wzrok, nie zrobiła tego. Coraz bardziej zaczynała wzbierać w niej panika. Zaskoczył ją bez większego problemu. Kiedy pierwszy raz trafiła do posiadłości tylko raz odważyła się do niego zbliżyć w taki sposób. Wtedy stał niewzruszony, a ona zaniosła się śmiechem. Droczyła się z nim, dlatego na podstawie doświadczenia spodziewała się, że i tym razem nie będzie inaczej. Wszystko jednak zmieniało się z czasem. Jej perfidny uśmieszek zniknął niemal natychmiast. Nie była z siebie dumna, nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć. Na szczęście cała sytuacja trwała zaledwie kilka sekund. Kiedy jego uścisk zelżał odsunęła się szybko o krok w tył. Zmierzyła go twardym spojrzeniem, chociaż nogi miała jak z waty. Chciała, żeby ją puścił i jednocześnie, żeby dalej ją trzymał. Wręczyła mu smycz z Salem i wyminęła go ruszając prosto w ciemną noc. Porozmawiamy później zawisło w powietrzu niczym groźba obietnica. Tylko czy zwiastowała coś dobrego?
Na szczęście Kutaro użyczył jej swojego ramienia, którego trzymała się trochę kurczowo. Każdy z nich miał jakiś mętlik w głowie. Każdy czymś się przejmował. Kutaro całą sytuacją związaną z ich przeciwnikami, Nana gestem ze strony Toshiro i niepohamowaną ochotą pozostawienia sobie Saia, a Toshiro? Pewnie jej zachowaniem. Ciepły uśmiech Kutaro dodał jej odrobinę otuchy. Jeszcze przed chwilą tryskała energią i radością. Teraz wyglądała na zmęczoną. Nie walką, bo nie miała tam specjalnie nic do roboty i nie mogła się wykazać, ale wszystkim innym co się wydarzyło.
- Zaniosłeś mnie wtedy do sypialni - zauważyła nagle zdając sobie sprawę, że tak właśnie było. Nie spojrzała na niego, chociaż kąciki jej ust delikatnie drgnęły i uniosły się ku górze. Nie wiedziała jak długo maszerowali. Nie była przesadnie zmęczona, jednak zaczynała robić się znudzona i trochę marudna. Przytuliła się do ramienia Kutaro z nieszczęśliwą minką. W końcu pojawiła się Ren zwiastując koniec męczarni. W samą porę, bo Nana chciała już wrócić do domu. D o m. Czy tym była dla niej posiadłość w Daishi? Ruszyli za nią nie do końca wiedząc gdzie dokładnie zmierzają. Mała chatka po środku lasu, a podobno to Antykreator był creepy. I kiedy w końcu weszli do środka zaczęła się pogadanka na temat ich przyszłego zadania i praktycznie całego życia. Nie mogła marudzić, wiedziała w co się pakowała. Czy była tego pewna? Absolutnie nie, mimo wszystko nie zamierzała się wycofywać. Siła. Siła. Siła. Wiedziała po co tutaj przyszła i doskonale znała swój cel. Wiedziała także, że jeśli będzie odpowiednio silna nikt i nic nie będzie jej w stanie rozkazywać. Saisei, Han, nikt inny. Uczucie przynależności do czegoś lub kogoś było jej obce. Odkąd sięgała pamięcią była wyrzutkiem. Spojrzała w końcu w stronę Toshiro przyglądając się jego reakcji. Kiedy odpowiedział Ren postąpiła tak samo.
- Jestem gotowa - sprawa została przesądzona. Dwa słowa wystarczyły, żeby sprzedać swój los.
0 x
Awatar użytkownika
Kutaro
Posty: 885
Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
GG/Discord: Templar#5431
Multikonta: Templar

Re: Gdzieś w górach

Post autor: Kutaro »

Przez podróż Kutaro zastanawiał się gdzie przyjdzie im ponownie spotkać się z rekruterką Feniksów. Na początku podejrzewał, że spotkają ją ponownie w domu Nishiyamy. Jednak w pewnym momencie okazało się, że Ren, jak się kazała nazywać, miała na tyle wolnego czasu by tropić trójkę ninja na pustkowiach zwanych Daishi. Choć możliwe, że po prostu poświęciła kilka godzin na przejście szlakiem z Seiyamy do zaatakowanego zgrupownia wiosek. Tak czy inaczej trójka shinobi spotkała ją na szlaku, gdzieś na środku niczego.
Podróż do tego momentu była całkiem znośna. Choć cały czas trzeba było mieć oczy na jeńcu, to poza taką koniecznością sam mężczyzna nie sprawiał większych problemów. Szedł spokojnie nie do końca świadomy własnego losu, może sądził, że zwyczajnie wysłano za nim trójkę ninja od włodarzy prowincji. Jeśli liczył na traktowanie na kształt tego, które czeka zwykłych bandytów to delikatnie mówiąc, przeliczył się. Najprawdopodobniej po wielu dniach przesłuchań będzie dziękował za śmierć, a wizję obcinania palców będzie ciepło wspominał.
Jednak podczas podróży Aburame skorzystał z pewnej okazji. Wcześniej Nana wspomniała o zaginionym żuczku-prezencie. Sam Kutaro zastanawiał się, co się z nim stało. Był pewny, że nie było go w okolicy. Jednak nie mógł określić, czy nie żyje i został gdzieś porzucony. Czy wciąż kunoichi miała gdzieś smutną suchą skorupkę po Kiki. Korzystając z okazji gdy dziewczyna pochwyciła wesoło jego ramię, po krótkiej chwili splecionych ramion Benisuke wysłał na początku po swoich plecach jednego robaczka by wcisnął się w torbę czarnowłosej. Kutaro zdawał sobie sprawę, że poznała ona krótkowieczny los Kikaichu, ale wciąż nie oznaczało, że pozwoli jej ot tak wygrać. Zawsze to dodatkowy argument. Wypełnij swoją misję Kiki V czy który to był owad z rzędu.
- Tak. - Odparł Kutaro na pytanie, a raczej stwierdzenie Nany. - Podobało się? - Dorzucił pytanie z uśmiechem, a po chwili dodał. - Jak teraz myślę, to w Ryuzaku również, krótko po spotkaniu jednej kobiety zostałem przez nią dźgnięty. - Roześmiał się ciepło. Choć w mieście portowym tamta próbowała ostatecznie go zabić, a raczej przyłożyć do tego rękę, a Uchiha raczej reagowała... w swój dziwny ale podszyty sympatią sposób. Jednak zgodnie z prawdą obie dosyć szybko miały w swoich rękach ostry kawałek żelaza.

Wracając jednak do samego zadania, misji rekrutacyjnej czy jak ten test można było nazwać. Ren zaprowadziła wszystkich do jakiejś rozpadającej się chatki. Z góry rozkazała by Kutaro pozostał z bandytą. Podczas gdy ona i dwójka Uchiha weszła do środka stosu spruchniałych desek, który kiedyś był czyimś domem. Prawdę mówiąc to na swój sposób Aburame był jej wdzięczny, że nie musi tam wchodzić i zastanawiać się, czy wejście przez próg będzie się wiązało z garścią stawonogów spadających z dachu na głowę. Niechęć do dzikich robaczków mogła wydawać się absurdem dla przedstawiciela takiego klanu, lecz jego owady były jego. Były czyste. Inne były fascynujące, to prawda, ale najlepiej wchodzić z kontakt z nimi z własnej woli, a nie w skutek widzimisię robactwa. Wciąż jednak słysząc bezpośredni rozkaz od kobiety, która de facto była dla żukomanty nikim, Benisuke pozwolił sobie na uniesienie brwi ponad krawędź czarnych szkieł w geście powątpiewania. Po chwili spojrzał na "Saia". Sam Kutaro był ciekaw co by teraz zrobił, gdyby więzień zechciał uciekać. Z czystej złośliwości i przekory mógłby pozwolić mu uciec. Jednak wciąż świeciła się w nim iskra lojalności wobec dwójki Uchiha i samowolka nie zaszkodziłaby jedynie jemu. Tak więc westchnął w duchu i od stanął z założonymi rękami tak by miec koleżkę na widoku. Dawaj, spróbuj uciec. Chciało się powiedzieć.
Jeśli wrócili Kutaro stał i obserwował jeńca. Jednak widząc towarzyszy na jego twarzy zagościło pytanie: "I jak?". Jednak uprzejmie z nim zamierzał poczekać, aż Ren pójdzie w cholerę razem z jej skarbem z połamanymi palcami.
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"

Obrazek
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1357
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Gdzieś w górach

Post autor: Toshiro »

Szczęście w nieszczęściu Toshiro postanowił na mniej drastyczną wersję. Może rzeczywiście wystarczyło pozbyć się jednego palca, ale nigdy nie próbował składać pieczęci bez jednego, może wtedy dało się zrobić jakiś określony zestwa? Nie miał pojęcia, dlatego wolał być ostrożny. Z jakiegoś powodu mężczyzna wydawał się być wręcz przerażony. Bardzo go to zdziwiło. Mordowali z zimną krwią wieśniaków i nie spodziewali się żadnego odwetu? Najwidoczniej trafili na jakieś pionki. Miał nadzieję, że ich pofatygowanie się po nich chociaż się opłaci. Nie tylko dla wiosek, które będą już mogły czuć się bezpiecznie, ale i dla samego Saisesi. Sprawą prędzej czy później zainteresowałby się ród Koseki i też pewnie wysłaliby jakiegoś Akoraito. Tak się składało, że był tutaj akurat Nishiyama, który choć w interesie kogo innego to dalej dbał o swoje rodzinne ziemie. Stos trupów został zostawiony już za nimi i mogli ruszać.
Znał już Nanę dość dobrze, wiedział, że lubiła mieszać i robić dziwne, nieprzewidywalne rzeczy. Dlatego najczęściej nic nie mówił i po prostu obserwował, teraz też chciał tak zrobić, ale ona poszła o krok dalej, znowu. Czasem wydawało mu się, że bada jego wytrzymałość do granic możliwości. Nie mógł jej winić, bo gdy jesteś zdany na samego siebie robisz wszystko na zasadzie prób i błędów. Nikt nie wskaże ci innej metodologii, czy drogi, którą można podążać. Wszystko trzeba odkryć i poznać samemu. Choć ich zbliżenie było bardzo krótkie, to mimo wszystko wydawało się bardzo wymowne. Momentalnie poczuł jak Nana cała się spięła gdy on ją objął, aby jeszcze jej odpowiedzieć. Pomimo tego Toshiro się nie zawahał, nawet po tym jak zrzedła jej mina. Nie mógł przecież pozwolić sobie wejść na głowę, tym bardziej gdy to on odwala większość roboty, nieprawdaż?
Podczas podróży Nishiyama szedł razem ze swoimi towarzyszami, ale mimo to osobno. Bardziej skupiony na tym, aby nie puścić więźnia, który o dziwo nie sprawiał już większych problemów. Bał się? Czy rzeczywiście rzeczy, które robił Toshiro były tak przerażające? Nawet wobec takich robaków jak ten, którego prowadził na wydanie Saisei? Tamci zapewne zrobią mu dużo gorsze rzeczy, a to czego doświadczył to tak na prawdę nic. Nie mierzył się miarą Nany, ale wątpliwości Kutaro co do sposobu jego działania dały mu trochę do myślenia. Raz, gdy był razem ze swoim pracodawcą i przesłuchiwał tamtego ronina to rzeczywiście nawet po śmierci jego kompanów i po związaniu ten zdołał się jakoś uwolnić i zaatakować mężczyznę od kruków. Zaufał, że tamten wie co robi i przez to prawie zginął. Od tamtego momentu wolał nie pozostawiać niczego losowi i upewniać się, że w takich sytuacjach na pewno nie stanie się krzywda ani jemu, ani jego towarzyszom. Być może w szczególności tym drugim.
Maszerowali jakiś czas aż w końcu znikąd pojawiła się Ren. Toshiro nieco zdziwił się, że nie udało mu się jej dostrzec, wcześniej wydawało mu się, że nie jest aż tak silna, ale może jak zawsze - pozory myliły. Ren również nie wydawała się pocieszona widząc połamane palce mężczyzny. Czy to był aż tak duży i rażący błąd? Więzień oczywiście szybko został przekazany, a zaraz po tym poszli za kobietą do rozpadającej się chatki. Gdy ta oddelegowała Kutaro i zabrała ich na stronę Nishiyama postanowił, że nie będzie nic mówić dopóki nie zostanie o to poproszony. Oczywiście zachował beznamiętną minę wraz z milczeniem gdy ta powiedziała, że to ostatnia chwila na wycofanie się. Wydawało mu się, że nieco inaczej przedstawiał to Kuroko, ale być może każdy miał na to inne spojrzenie. Czy słowa kobiety robiły na czarnowłosym wrażenie? Raczej nie. Mogli zginąć na każdym kroku. Czy to na zwykłym zleceniu, czy jakimś specjalnym wydarzeniu. Śmierć była czymś, z czym obcowali na co dzień. Ciekawiła go pieczęć, o której wspomniała Ren, ponieważ nigdy wcześniej o czymś takim nie słyszał. Reszta to standardowa formułka, którą sprzedawali chyba każdemu.
-W porządku. Jestem gotów. Przyjmę imię Kaizen.- oznajmił ze spokojem nie zastanawiając się długo nad tym jak powinni na niego wołać. Przyszło mu do głowy coś związane z nim i po prostu od razu po to sięgnął. Ciągły postęp i ciągłe samodoskonalenie to coś czego był oczywistym przykładem. Poddał się więc odpowiedniej procedurze. Więzień dostarczony, zadanie wykonane. Po powrocie skinął Kutaro głową na znak "dokonało się, wszystko w porządku". A po tym? Cóż, chyba będą wolni.
0 x
Awatar użytkownika
Aki
Posty: 127
Rejestracja: 15 wrz 2021, o 11:38

Re: Gdzieś w górach

Post autor: Aki »

Misja zakończona sukcesem!
0 x
Awatar użytkownika
Kutaro
Posty: 885
Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
GG/Discord: Templar#5431
Multikonta: Templar

Re: Gdzieś w górach

Post autor: Kutaro »

Został rekrutem, brzmiało to… dosyć nędznie. Jednak był w tym jakiś fragment uznania. Znalazł się na celowniku organizacji i rozważali jego kandydaturę. Kutaro zastanawiał się i doszedł do wniosku, że ściganie bandytów, którzy wrzeszczą imię Antykreatora nie jest takie złe. Nawet jeśli sama organizacja była nieco zbyt pompatyczna jak na gusta Aburame. Jednak była to już jego przypadłość Nie przepadał za wyniosłymi hasłami, akceptował hierarchię i był gotów się do niej dostosować, jednak nadmierna obudowa całej organizacji nieco go męczyła. No cóż, wyglądało, że będzie musiał się przyzwyczaić albo ograniczyć kontakty ze zwierzchnikami do minimum.
Ren następnie zniknęła wraz z jeńcem w szeroki świat. Bez żalu ze strony Benisuke. Prawdę mówiąc nie będzie z tęsknotą wyglądał jej powrotu do swojego życia. Szkoda, że nareszcie musisz już iść. Moment później z domku wyszła dwójka Uchiha. Kiedy Kutaro się upewnił, że rekruterka zniknęła zadał wyczekiwane pytanie.
- I jak? - Skoro on sam został rekrutem, to raczej dwójka również została zaakceptowana do Feniksów. Jednak uznał, że uprzejmie będzie zapytać o nieco więcej konkretów. Właściwie to nie wiedział wiele o strukturze tajnego stowarzyszenia. Po części było to spowodowane całą tą tajnością. Byłoby nieco nierozważnie, gdyby każdy wiedział o wewnętrznym systemie Saisei. Z drugiej strony zastanawiał się jak wiele mogli mu powiedzieć. Czy było to w jakiś sposób ograniczone?
Postanowił, że na odpowiedzi może poczekać w drodze. Tylko właśnie gdzie?
- To co? Krótki odpoczynek? - Zapytał lekko podnosząc kącik ust. - Co myślicie o jakiś gorących źródłach? Wygrzeje sobie obite żebra. - Prychnął pod nosem. Dostał wodnym pociskiem od jednego z przeciwników, niby atak był osłabiony przez klona, lecz wciąż był nieprzyjemny. Poza tym zawsze było dobrze mieć pretekst, żeby odwiedzić gorące źródła.
Po tym pytaniu zaczął nadganiać towarzyszy i ruszyli w trójkę w dalszą drogę. Kolejna przerwa od obowiązków shinobi, oby niezbyt długa. Kutaro planował nie zostać zbyt długo rekrutem i stać się pełnoprawnym członkiem Feniksów, a do tego musiał się w jakiś sposób wykazać.

[z/t]
Kutaro, Nana, Toshiro
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"

Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Daishi”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości