Osada Sokoyama

Terytorialnie największa prowincja Karmazynowych Szczytów, zamieszkana przez Ród Kōseki. Daishi graniczy od północy i zachodu z morzem, na wschodzie z Soso, zaś południowa granica oddziela ją od Kyuzo i obszaru niezbadanego. Efektem tego jest możliwość tworzenia bardzo dochodowych szlaków handlowych i handlu morskiego przy - niestety - utrudnionym utrzymywaniu bezpieczeństwa włości. Podobnie jak pozostałe prowincje, dominuje tu krajobraz górski i lasy iglaste, z tą różnicą że dużo tu fauny - w tym tej drapieżnej, co na dłuższą metę może być dosyć niebezpieczne dla podróżników. Na ziemiach tych mieszkają również shinobi ze Szczepu Jūgo.
Awatar użytkownika
Daisuke
Posty: 482
Rejestracja: 20 lip 2020, o 22:49
Wiek postaci: 24
Ranga: Wyrzutek
Multikonta: Kisuke

Re: Osada Sokoyama

Post autor: Daisuke »

Szybkie złapanie sakiewki w locie nie było dla niego problemem. Na oko zważył ile wydaje mu się, że w środku może być Ryo, po czym schował swoje wynagrodzenie za pazuchę. Dobry początek ich współpracy zaowocował przyzwoitą nagrodą. Już nawet mniejsza o te przekazane mieszki, tylko o to co znaleźli w szkatule. Dokumenty były w środku, ale teraz problemem może okazać się ich odczytanie. Badacz najwyraźniej miał już i na to pomysł, bo zaproponował wybranie się do jego "kolegi". Nie był z tego faktu zadowolony, ale przyświecał im wyższy cel, dlatego trzeba było sobie odpuścić dawne zwady.

-Co to za koleś? Będzie chętny, żeby nam pomóc czy raczej powtórka z rozrywki?- Zapytał, interesując się tym co ich niedługo czeka. Nieco zignorował ofertę zostania prawą ręką. Jeśli w trakcie ich współpracy nie dojdzie do żadnych nieporozumień, no to będzie to można rozważać. Póki co jest to jednorazowa, choć zapowiadająca się na długą, akcja. Po krótkiej rozmowie przyszedł też czas na chwilę odpoczynku i drzemkę. Niedługo nowy dzień i nowe zadanie do zrobienia.
0 x
Awatar użytkownika
Ario
Posty: 2128
Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
GG/Discord: Boyos#3562

Re: Osada Sokoyama

Post autor: Ario »

0 x
Awatar użytkownika
Daisuke
Posty: 482
Rejestracja: 20 lip 2020, o 22:49
Wiek postaci: 24
Ranga: Wyrzutek
Multikonta: Kisuke

Re: Osada Sokoyama

Post autor: Daisuke »

Spokojny stukot kół oraz końskich podków działał zaskakująco dobrze jako środek nasenny. Daisuke już po chwili zasnął, ze skrzyżowanymi na klatce piersiowej rękami. Jak sadził, coś go szybko obudziło. Dziwna postać czekała przed nim. Po chwili dostrzegł jej twarz i rozpoznał, że była to kobieta, która była zostawiona sama sobie na balkonie. Jej twarzy szybko jednak się zmieniła. Krew zalała jej twarz, oczy przybrały dziwny wygląd, a cała głowa wykrzywiła się w nienaturalny sposób, podobnie jak osoby, która skręciła sobie kark. Rzuciła się ona także na Daisuke krzycząc. To wyrwało go ze snu. Po skroni spłynęła mu kropla potu, a Badacz dość jasno wyraził się, że włócznik nie wyglądał zbyt dobrze. Faktycznie, miał nieco racji, bo choć nie widział swojego odbicia, to czuł się tragicznie.

-Coś z tą karczmą jest nie tak... Znowu po pobycie w niej mam jakieś głupie sny. Koleś musi tam palić jakimś gównem czy innym syfem- Nieco wkurzonym głosem, próbował natychmiastowo odciągnąć od siebie całą sprawę. Znalazł idealnego kozła ofiarnego. Nie były to jednak oskarżenia na wyrost. Poprzednie dziwne wizje także zdarzyły się po wizycie w tej karczmie. Wtedy jednak jako powód Daisuke uznał sake, które mu podano. Tym razem jednak niczego w tej karczmie nie ruszył, więc problemem nie było to co zjadł, tylko najwidoczniej obecne tam powietrze. Musiało być przesiąknięte jakimś badziewiem. Jeśli jego noga będzie musiała tam stanąć jeszcze kiedyś, to puści całą tą chatę z dymem. Teraz jednak potrzebował się napić. Akurat Badacz coś sobie nalewał, to nareszcie włócznik postanowił skorzystać z jego gościnności, gestem ręką wskazując aby i jemu również polał do kubka. Gdy wreszcie miał okazję pociągnął solidnego łyka. Akurat na dobry początek.
0 x
Awatar użytkownika
Ario
Posty: 2128
Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
GG/Discord: Boyos#3562

Re: Osada Sokoyama

Post autor: Ario »

0 x
Awatar użytkownika
Daisuke
Posty: 482
Rejestracja: 20 lip 2020, o 22:49
Wiek postaci: 24
Ranga: Wyrzutek
Multikonta: Kisuke

Re: Osada Sokoyama

Post autor: Daisuke »

Szybki łyk i ten przyjemne, palące uczucie, które przepływało przez gardło. Dokładnie tego potrzebował Daisuke. Nie był to może jakiś specjalnie dobry alkohol, ale zdecydowanie lepszy niż to co podano mu ostatnio w karczmie. Badacz potrafił się porządnie zaopatrzyć, co przy takiej ilości podróży musiało być kłopotliwe logistycznie. Zamiast jednak się nad tym zastanawiać, przez chwilę Daisuke słuchał o zmorze. Kiwnął głowę, uznając, że to co mu przytoczono jak najbardziej ma sens. Brak odpowiedniego oddychania doprowadzał do problemów z krążeniem oraz niewydolności organizmu. Jeśli jakiś duch czy inna zjawa za to odpowiadała w czasie snu, to mogło to doprowadzić do tych dziwnych halucynacyjnych wizji. Trzeba będzie się temu tematowi przyjrzeć bliżej w przyszłości.

-Cwaniaczek, co sądzi, że jest mądrzejszy od innych? Doskonale. Takich się najlepiej sprowadza do parteru- Daisuke był tą misją zachwycony jeszcze bardziej niż poprzednią. Co prawda miała kilka dodatkowych wymagań i trzeba będzie się mocno pilnować, żeby komuś za szybko nie wybić zębów, ale nieco adrenaliny jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Włócznik raczej nie słynął z zachowania zimnej krwi, ale jeśli będzie trzeba to będzie wszystko akceptował. Aż nie dostanie wyraźnego sygnału. Wtedy zacznie się jatka.
0 x
Awatar użytkownika
Ario
Posty: 2128
Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
GG/Discord: Boyos#3562

Re: Osada Sokoyama

Post autor: Ario »

0 x
Awatar użytkownika
Daisuke
Posty: 482
Rejestracja: 20 lip 2020, o 22:49
Wiek postaci: 24
Ranga: Wyrzutek
Multikonta: Kisuke

Re: Osada Sokoyama

Post autor: Daisuke »

Przyzwoity alkohol, wygodne miejsce gdzie można usiąść, odpocząć i nawet zasnąć w spokoju. Do tego wszystko co potrzebowali do podróży. Daisuke powoli zaczynał się przyzwyczajać do tych luksusów. Od zawsze wiedział, że coś takiego mu się po prostu należało, ale został tego pozbawiony. Teraz ma okazję zyskać to jako zadośćuczynienie. Wreszcie zaczynał odzyskiwać to co utracił. Los do tej pory rzucał mu pod nogi same kłody, ale włócznik wreszcie swoim uporem znalazł się w sytuacji, gdzie może wszystko odzyskać. Jego ciężka praca doprowadziła go do tego momentu, a teraz jego zdolności pozwolą mu zyskać to co konieczne.

-Spokojnie, potrafię sobie poradzić w takich warunkach. Z niejednego kubka sake piłem, więc nie musisz mnie tak uspokajać co chwilę- Obawy Badacza zapewne wynikały z wcześniejszych spotkań z tym tajemniczym gościem. Daisuke jednak traktował to jako czepianie się go, dlatego stopował takie zamiary i uspokajał, że nie ma o co się martwić. Kolejnymi łykami delektował się nalanym trunkiem, rozmyślając nad tym co może go czekać podczas spotkania.
0 x
Awatar użytkownika
Ario
Posty: 2128
Rejestracja: 18 maja 2020, o 10:21
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Pomarańczowo-włosy chłopak, noszący na plecach płaszcz z znakiem Kropli.
Widoczny ekwipunek: Na plecach ma duży, dziwny plecak, a na jego barku spoczywa czarna salamandra w zółte kropki.
GG/Discord: Boyos#3562

Re: Osada Sokoyama

Post autor: Ario »

Zapraszam tutaj
0 x
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1357
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Osada Sokoyama

Post autor: Toshiro »

Rzeczywiście nie tak sobie wyobrażał rozmowę o ewentualnym dołączeniu do Saisei, ale... Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Nie zamierzał rezygnować dlatego, że coś nie poszło po jego myśli. Takie jest życie. Zdarza się. Trochę zdziwiła go jednak postawa Nany, która dość mocno walczyła o to czego chciał Toshiro. Być może chciała się odwdzięczyć za to wszystko co dla niej zrobił? Dziwna sprawa, ale na pewno nie narzekał. Oprócz tego na pewno sobie to zapamiętał. Nie oczekiwał niczego w zamian z tej relacji, sam wyciągał jedynie to czego potrzebował. Co to było? On sam chyba do końca nie wiedział, ale w pewien sposób satysfakcja z posiadania kogoś kto może cię w razie czego wesprzeć była całkiem spora. Na ten moment pozostawał wolnym strzelcem jeśli chodzi o organizacje, ale chyba w niedalekiej przyszłości to się zmieni.
Z przywiązaniem było ciężko. Nishiyama również nigdy nie starał się tego robić, bo najzwyczajniej w świecie bał się tego. Bał się, że ludzie, do których się przywiąże albo go zdradzą albo straci ich w jakiś inny sposób. Ostatnio doszło do przełomu. Można by powiedzieć, że dalej szedł na fali, zapewne do momentu, w którym nie roztrzaska się o jakąś wielką ścianę. Zobaczymy jak długo na niej popłynie. Jak szło jakieś tam powiedzenie: Nie licz na innych, licz na siebie. Czy coś w tym rodzaju. Pomimo tego nie zanosiło się na to, aby ich drogi w najbliższej przyszłości miały się rozejść. Albo wręcz przeciwnie? Być może w niedługim czasie Nanie znudzi się podążanie za kimś silniejszym i bycie tak na prawdę na jego łasce.
W każdym razie na ten moment opuścili Ryuzaku, a kobieta postanowiła po drodze wpaść do sklepu i zrobić jakieś zakupy. Zaopatrzyła się w katanę. Wyglądał trochę inaczej niż te standardowe. Zastanawiało go skąd pomysł na coś takiego, ale na razie nie wnikał. Sam spojrzał na swoje dwa wakizashi, które jeszcze nie doczekały się czasów, w których byłyby często używane, ale... To niebawem. Czarnowłosy postanowił, że teraz skupi się głównie na pracy nad ciałem. Musiał być sprawniejszy jeśli chciał robić jakąkolwiek różnicę. Zdecydowanie widać było u niego progres, ale ciągle było mu mało. Ciągle pragnął więcej.
Po dość długiej, aczkolwiek owocnej podróży po raz kolejny zawitał na znajome tereny. Niestety przez wojnę musieli udać się trochę naokoło, ale... Dzięki temu spędzali więcej czasu w samotności. Nie rozmawiali ze sobą o niczym konkretnym, jedynie uczyli się być i żyć ze sobą, tak po prostu. Kolejnym ich przystankiem była osada nieopodal granicy z Soso. W końcu musieli się gdzieś zaopatrzyć, nieprawdaż? Po kupnie odpowiednich rzeczy mogli tak na prawdę ruszać, ale z drugiej strony mogli się też na trochę zatrzymać, w bezpieczniej odległości od miasta oczywiście, na jakimś mało odwiedzanym uboczu.
-I co o tym wszystkim myślisz? Jak się zapatrujesz na Saisei i to wszystko? Ciężko uwierzyć w to, że to wszystko jednak prawda, nie?- zagadnął nagle ni stąd ni zowąd gdy stwierdził, że są już odpowiednio daleko i zaczął się "rozkładać", ze swoimi rzeczami sugerując, że przyda im się nieco odpoczynku. Oczywiście Toshiro nie chciał tak po prostu zagadać, na prawdę był ciekaw jak Nana się na to zapatruje, przyda się po prostu zdanie osoby, która nie siedzi w tym nie wiadomo jak długo. Ot, świeże spojrzenie na sprawę.
0 x
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 798
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 22
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: Osada Sokoyama

Post autor: Nana »

Uchiha znowu walczyli. Jak zawsze zresztą. Zawsze był ktoś przeciwko. Ktoś z drugiej strony. Oczywiście wmawiała sobie, że to nie jej problem, że jej nie dotyczy. Przecież nie była częścią swojego klanu, n i g d y. Tak naprawdę nic ją z nimi nie łączyło, z wyjątkiem genów. Więzy krwi potrafiły być jednak mocne. Dawały dziwne złudzenie połączenia. Ciekawiło ją, czy Toshiro czuł tak samo. Czuł się odpowiedzialny za nich? Za innych. Hard to say. Rzadko kiedy rozmawiali na takie tematy. Chyba były niewygodne. Nie miała mu tego za złe. W końcu on również świadomie nie dołączył do klanu. Mimo wszystko obydwoje stanęli po ich stronie na Murze. Przypadek?
Podróż zleciała całkiem sprawnie. Tak jak ostatnio. Nie robili dużej ilości przerw, dobrze znali trasę, unikalni bezsensownych niebezpieczeństw. Niestety przez wojnę podróżowanie stało się znacznie bardziej skomplikowane i nieprzyjemne. Trzeba było uważać. Zbliżali się już do Daishi. Przyszedł czas na ostatnią przerwę. Potem dotrą na miejsce. 
Nana wciąż miała mętlik w głowie po tej całej rozmowie z Kuroko. Nie wiedziała co tym wszystkim myśleć. Antykreator, Han był dla niej kimś nowym. Oczywiście słyszała o nim w przeszłości, jednak teraz zdała sobie sprawę, że był jak najbardziej prawdziwy. Kiedyś brała go jako część bajki dla dzieci, którą opowiadało się na przestrogę. Teraz ciężko było jej się przyzwczyaić do nowej rzeczywistości, gdzie istniał ktoś tak potężny i niezwyciężony. Nawet pokonany wracał. Był nieśmiertelny? Zżerała ją ciekawość.
Słysząc jego pytanie zdziwiła się lekko. Od razu załapała, że Toshiro zdecydował o przystanku. Opadła na trawę, po chwili już leżała wyciągając się jak zmęczona kotka. Miau. Nie była jakoś strasznie zmęczona, ale przyjemnie było się na chwilę położyć i odetchnąć. Zwlekała jeszcze kilka chwil z odpowiedzią. Potem westchnęła.
- Antykreator wydaje się nie do pokonania - powiedziała szczerze to co wywnioskowała z ich rozmowy w karczmie. - Nie opowiadałeś mi nigdy o tym wszystkim - dodała ciagnąć go trochę za język. Chciała wiedzieć więcej, wszystko najlepiej. Jak zawsze wtykała swój długi nochal gdzie się dało. - Myślisz, że Saisei ma jakieś szanse? - Zapytała już ciszej. Specjalnie nie zapytała czy 'my' mamy jakieś szanse. Nie była jeszcze tego pewna. Wydawało jej się, że Toshiro podjął już decyzję. Ona wciąż się wahała, co pewnie mógł zauważyć. Starała się z tym chować. Wolała, żeby nie widział jaki mrok skrywała w swoim sercu, jeszcze by się przestraszył.
Nie żartowała, rzeczywiście była ciekawa jego zdania. Organizacja może i miała szczytny cel, który bardzo pasował jej do profilu Toshiro, ale czy była wystarczająco silna? Na pewno dawała różne możliwości do rozwoju, czego obydwoje pragnęli, ale czy było warto? Stanie po złej stronie mogło się skończyć fatalnie, a Nana miała już dość przegrywania. Jeśli Antykreator zaatakuje z pełną siłą trzeba było się zastanowić czy szczytne cele były tutaj najważniejsze. Czasami była samolubna, nie kryła się z tym. Starała się racjonalnie podejść do sprawy. Nie znała Hana, tak naprawdę. Był jedynie świętym mikołajem w historii jaką gdzieś kiedyś usłyszała. Dlatego postanowiła drążyć temat, który zaczął Toshiro. Biedak sam to na siebie ściągnął. Teraz nie miał już odwrotu, a Nana nie zamierzała mu odpuścić!
Położyła się na boku i oparła głowę na dłoni. Wpatrywała się w niego czarnymi oczami. Rzeczywiście byli podobni. Typowe Uchihy. Przekrzywiła delikatnie głowę. Kogo widział kiedy na nią patrzył? Kim dla niego była? Niebezpieczne myśli krążyły po jej głowie, które od razu zdecydowała się ukrócić. Bezsensu. Spędzili ze sobą całkiem sporo czasu jak na dwie kompletnie obce sobie osoby. Not anymore though. Był jedyną osobą jaką obecnie posiadała. Obojętnie czy dobrą złą, obcą czy nie. Po prostu nie miała nikogo innego.
0 x
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1357
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Osada Sokoyama

Post autor: Toshiro »

Czy można było czuć przywiązanie do swoich oprawców? Oczywiście, ale Toshiro nie był na tyle chory, aby było ono takie jak Nanie mogłoby się wydawać. Czy Nishiyama czuł się za nich odpowiedzialny? W żadnym wypadku. Tym bardziej po ostatnim utwierdził się jedynie w fakcie, że cała ta pomoc dzikim nie koniecznie była tak bardzo bezinteresowna. Dalej mieli nierozwiązany zatarg. Dalej miał im za złe to co stało się jego rodzicom choć tak na prawdę minęło już bardzo dużo czasu i ludzie, którzy byli za to odpowiedzialni już nie byli u władz. Skąd jednak mógł mieć pewność, że teraz jest inaczej? Rządy Katsu mi dalej nie wyglądają zbyt dobrze, ba, po ostatnim strasznie im się oberwie. Osłabieni, podczas wojny. Był ciekaw co z tego wyniknie. Czy Uchiha zostaną całkowicie zduszeni? W końcu dwa rody to już nie przelewki. Przynajmniej będzie mógł nieco bardziej odetchnąć, bo mają większy problem niż ściganie jakichś wyrzutków.
Niemniej Nana i Toshiro daleko byli od tych problemów. Na ich szczęście mogli sobie jedynie gdybać. Poza tym były przecież ważniejsze i poważniejsze zagrożenia, które zapewne jedynie czekały za rogiem na odpowiedni moment. Tego właśnie obawiał się Nishiyama, że zaraz wszystko pierdolnie. Nie tylko na całym świecie, ale i w jego życiu. Było za spokojnie, za dobrze wszystko się układało. Czerpał jak na razie z tego tyle ile mógł. Nie chciał, aby to się kończyło. Niestety wszystko zawsze kiedyś się kończyło. Gdy jednak Toshiro zarządził przystanek Nana nie oponowała, a nawet wydawało się, że jak najbardziej jej to odpowiadało. Kocimi wręcz ruchami oklapła, a wzrok czarnowłosego spoczął na przeciągającej się kobiecie. Ta jednak nie spieszyła się z odpowiedzią, a czarnooki wcale jej też nie poganiał. Mieli w tym momencie tyle czasu ile tak na prawdę sobie zapragnęli.
-To prawda. Nawet połączonymi siłami Saisei i reszty najemników nie bylibyśmy w stanie go pokonać.- przyznał rację swojej rozmówczyni. Od razu do pamięci napłynęły obrazy walki Antykreatora z biju, której momentami nie mógł zbyt dobrze śledzić przez szybkość z jaką się rozgrywała. Pomimo tego zdołał wychwycić potężne techniki jakimi dysponował, a także to jak bez większego problemu tańcował sobie ze ślimakiem, a później w sumie trochę wspólnym wysiłkiem zdołał go po prostu zapieczętować w Takashim. Swoją drogą zastanawiał się co zamierzał zrobić z nim ród Nara. Być może trzymali go w ścisłym zamknięciu i po prostu od tamtego czasu nie było o nim nic słychać.
-Nie opowiadałem, bo nie każdego ciekawią takie rzeczy.- odparł i lekko zadziornie się uśmiechnął. - Poza tym nie jest to też wiedza dla każdego. Choć moim skromnym zdaniem im więcej osób wie, tym lepiej, dlatego jeśli miałabyś jakieś pytania to się nie krępuj.- dodał i przycupnął gdzieś sobie pod drzewem i oparł głowę o pień. -Na razie niewielkie. Chyba, że w starciu z Jeźdźcami. Oni są w zasięgu, ale dalej będzie to ich kosztować na prawdę sporo wysiłku i być może kolejnych ludzi.- odparł jak gdyby nigdy nic i głośniej wciągnął powietrze, a po sekundzie odetchnął równie głośno zupełnie jakby delektował się tutejszym powietrzem. To, że Uchiha pragnęła wiedzy jedynie polepszało jego spojrzenie na Nanę. On również niegdyś jej szukał, ale osoby, które ją posiadały nie były aż tak skore to jej przekazywania, a gdyby wcześniej wiedział... Cóż. Możliwe, że byłby teraz inną, ale mocniejszą osobą. W każdym razie skończył tu i teraz, w odwrotnej pozycji w odniesieniu do siebie z przeszłości. Teraz to on dysponował wiedzą i jak najbardziej chciał się nią podzielić.
Kogo widział gdy patrzył się na Nanę? Cóż. To było bardzo dobre pytanie, na które nie znał na ten moment odpowiedzi. Z jednej strony kojarzyła mu się ze wszystkim co wcześniej w życiu nienawidził, a z drugiej strony była dokładnie tym samym co on. Te niespójności cały czas walczyły w jego głowie, oczywiście ostatnio z dużą przewagą tej lepszej, tej jego strony. Zdawał sobie jednak sprawę z tego, że nie są tacy sami, ba, wręcz są bardzo różni. Czasem przeciwieństwa się przyciągają, a czasem wręcz przeciwnie. Na razie prawdą było, że kobieta nie miała nikogo. Co jeśli pozna inne osoby? Jak wtedy Toshiro będzie się czuł? Gdy zejdzie kompletnie na drugi plan, albo jeszcze lepiej, ta zdecyduje się go po prostu opuścić i o nim zapomnieć? Nie miał pojęcia co by poczuł w tej chwili. Czy w ogóle cokolwiek by poczuł? Kolejny zawód? Smutek? Rozpacz? Gniew? Może po raz kolejny zostałby sam na sam z kompletną pustką. Raz już utknął tam na moment. Nie był to najlepszy okres w jego życiu. Jednak gdy raz za razem spotykają kogoś takie niepowodzenia to jak tu się czemuś takiemu dziwić?
0 x
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 798
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 22
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: Osada Sokoyama

Post autor: Nana »

Im więcej rozmawiali o Jeźdźcach, Antykreatorze i Saisei tym bardziej wojna między klanami wydawała jej się błaha, niepotrzebna i bezsensowna. Zamiast zjednoczyć siły przeciwko wspólnemu zagrożeniu walczyli między sobą. Dzielili się dobrowolnie tak naprawdę ułatwiając zadanie swoim wrogom. Typowe ludzkie zagrania. Uchiha byli zbyt dumni, żeby się poddać. Kaminari zbyt chciwi, żeby ustąpić. Pamiętała treść listu. Wiecznie nowe konflikty były męczące dla obydwu stron. Znacznie osłabiały siły zbrojne każdego z klanów. Shinobi ginęli, a ich śmierć i tak szła na marne. Takie życie wybrali. Nie mieli na to wpływu, skoro zdecydowali się podlegać pod swój klan. Może walczyli o swoje rodziny? Nie rozumiała tego do końca. Jak mogła? Nie posiadała nikogo tak bliskiego, żeby za niego walczyć. Znów zerknęła ukradkiem na Toshiro. Czy walczyłaby za niego? Na szczęście był wystarczajaco silny, żeby mógł sam o siebie zadbać. Oszczędził jej dzięki temu sporo myślenia. Nie musiała się martwić, czy stanęłaby w jego obronie czy nie. Nie potrzebował jej. Co by zrobiła? Natłok myśli przyprawiał ją o ból głowy. Wzięła kilka głębszych wdechów świeżego powietrza. Oczywiście, że by za niego walczyła. Za kogo innego miałaby walczyć?
Opadła na plecy, podniosła rękę ku górze i wpatrywała się w niebo przez swoje rozpostarte palce. Rozważała jego słowa. Słuchała, chłonęła informacje. Nie chciała mu przerywać.
- Jeźdźcy to jego ludzie? - Upewniła się wzdychając ciężko. Milczała kilka dłuższych chwil. Nagle zerwała się jednym ruchem na nogi. Szybko doskoczyła do Toshiro, kucając tuż przed nim. Odwzajemniła jego zadziorny uśmiech, a jej oczy zmieniły kolor na szkarłatny z dwiema łzami. Zaśmiała się wesoło. Zrobiła to tylko i wyłącznie dla zabawy. Instynktownie, jak zawsze. Oczywiście błyszczenie swoimi oczami nie było najmądrzejszym posunięciem. Przestrzegał ją milion razy, żeby była ostrożna. W jego towarzystwie czuła się jednak swobodnie. Chyba trochę bardziej niż by się chciała do tego przyznać.
- Czemu w takim razie nie dołączymy do Hana? - Zapytała całkowicie poważnie. - Skoro jest tak potężny?
Przekrzywiła delikatnie głowę czekając na jego odpowiedź. Rzeczywiście była ciekawa. Pewnie Toshiro w ogóle nie brał takiej opcji pod uwagę. Dla niej był to bardzo prosty wybór. Strony były jedynie dwie. Przegrana albo wygrana. Logiczne, że zamierzała stać po tej lepszej. Chciała jednak poznać jego opinię, w końcu ten temat był mu znacznie bliższy. Jej kręgosłup moralny był zdecydowanie słabszy niż jego. To była jedna z tych różnic jaka ich dzieliła. A może dzięki temu się uzupełniali? Wypaliła tak po prostu, mówiła co myślała.
Opadła do tyłu na swoje cztery litery, siadając tuż przed nim. Objęła dłońmi zgięte kolana i oparła na nich swoją brodę. Jej oczy wróciły do normalnego koloru, jednak ich ode niego nie odrywała. Przygryzła delikatnie dolą wargę. Miała nadzieję, że się do niej nie zrazi. Znowu. Tak jak wtedy, kiedy go zaatakowała. Na samym początku ich znajomości. Na polanie w Daishi. Czemu zależało jej na jego opinii? Mógł sobie myśleć o niej co chciał. Gdyby jednak go straciła wróciłaby do samotnej podróży. Nie było to najgorsze co ją w życiu spotkało. Samotność potrafiła być jednak ciężka, zgubna. Jej życie pod jego okiem nabrało nowego sensu. Znalazła cel i Toshiro pomagał jej go osiągnąć. Doprowadzał ją coraz bliżej do siły, którą obydwoje tak bardzo pożądali. - Dlaczego chcesz stać się silniejszy? - Zagadnęła nagle podnosząc brwi ku górze. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że kroczyli tą samą ścieżką, jednak wciąż nie znała jego powodów. Oczywiście nie musiał jej odpowiadać. Sam nie znał ciemności, jaką chowała w swoim sercu i wolała, żeby tak pozostało. Painless mistakes, girl you can't get enough. Gdyby znał jej powody, porzucił by ją jak jej poprzedni sensei? Ich rozmowa zeszła na niebezpieczny temat. Zaśmiała się gorzko. - Nie musisz odpowiadać - dodała wpatrując się w niego czarnymi tęczówkami. Takimi samymi jakie sam posiadał. Nie potrafiła jednak ukryć ciekawości. Jak zawsze zresztą.
0 x
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1357
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Osada Sokoyama

Post autor: Toshiro »

Nie od dziś było wiadomo, że wojny były wymysłem chciwych ludzi. Tutaj zgarnąć kawałek lądu, tutaj coś do wydobycia, tutaj żyzne tereny, albo kekkei genkai. Ile ludzi, tak na prawdę tyle powodów. Ktoś kto uważał, że takie konflikty są głupotą w obliczu takiego zagrożenia oczywiście miał rację. Nieważne tak na prawdę z jakich pobudek zostały wywołane, ale były zupełnie bezsensowne. Niestety spirala nienawiści wciąż trwała i nie zapowiadało się, żeby ktokolwiek miał ustąpić, żeby wszyscy mogli się z niej wyrwać. Zawsze był ktoś niezadowolony. Ktoś stracił bliskich na wojnie, druga strona tak samo, ktoś miał mniej, a chciał więcej i tak w kółko. Bez końca. Od lat, od wieków. Można by wręcz powiedzieć, że od zarania dziejów. Widać było, że temat narzucony przez czarnowłosego dał trochę do myślenia Nanie. Obserwował ją cały czas swoimi smolistymi ślepiami. Tutaj głębsze w dechy, tutaj jakieś patrzenie przez palce na niebo.
-Nooo. Można tak powiedzieć. W jakimś stopniu pod niego podlegają, ale z drugiej strony każdy z nich też ma jakieś własne cele i często działa na własną rękę. Jak chociażby NES, którego miałem okazję zobaczyć w Oniniwie. Niestety nie wiadomo o reszcie zbyt wiele. - wytłumaczył na spokojnie i obserwował jak czarnowłosa nagle zrywa się z aktywowanym sharinganem. Już wcześniej dostrzegł, że posiada dwie łzy. Oznacza to jedynie tyle, że też musiała przejść przez coś ciężkiego. U niego aktywowało się to w sumie samoczynnie, podczas walki, ale kiedy...? Ach tak, to zatrucie w karczmie, z którego musiał się wytłumaczyć. Przekrzywił lekko głowę nie spuszczając z niej wzroku. Momentalnie jego wzrok zlustrował też okolicę. Chyba bardziej z przyzwyczajenia niż z obawy. Wybrał przecież odpowiednie miejsce po to, aby mogli się czuć swobodnie. Kolejne pytanie. Kolejne dobre pytanie, trzeba było przyznać. Po co cała ta farsa z walką z Antykreatorem skoro tak łatwo można było do niego dołączyć i być po tej zwycięskiej stronie? Czy to rzeczywiście było takie proste? Na twarzy Nishiyamy pojawił się po raz kolejny ten sam uśmieszek.
-Też bym chciał, żeby to było takie proste. Niestety Han postawił sobie pewien cel. Ten cel to zniszczenie i pozbycie się chakry z tego świata. Nie liczy się przy tym ani dobro, ani zło.- w momencie jak mówił jego dłoń powędrowała do podbródka czarnowłosej i delikatnie uniósł go swoimi palcami nieznacznie do góry tym samym prostując jej lekko przekrzywioną głowę. Sam też zadarł lekko swój podbródek do góry i kontynuował. -Oznacza to śmierć dla ludzi takich jak Ty, takich jak ja. Wszystkich, których poznaliśmy po drodze. Nie wiem jak Ty, ale ja wybieram w tej sytuacji walkę o życie. Nieważne jakie by ono było.- powiedział spokojnie, a jego uśmiech zmienił się na bardziej neutralny. Poza tym cofnął rękę tym samym z powrotem oddając jej swobodę. Sam nie wiedział dlaczego to zrobił, ale cóż. Być może poprzez częste przebywanie ze sobą jakieś hamulce puszczały i nawet taki beton jak on nie bał się już tak bardzo kontaktu fizycznego. Odetchnął nieco gdy ta po prostu opadła do tyłu nie zwracając na to większej uwagi. W każdym razie za jego pobudkami do walki z Hanem nie stała jakaś wielka idea, ot, była to egoistyczna chęć przetrwania. Jednak chyba większość w jego sytuacji postępuje podobnie. Przecież każdy chciał żyć, nieprawdaż?
-Nie muszę? Ale chcę, bo dlaczego by nie? Poza tym to ciekawe pytanie, na które kiedyś znałem odpowiedź... A teraz? Sam nie wiem.- oznajmił i jego przez chwilę lekko obojętny wyraz twarzy znów zmienił się na nieco zawadiacki. -Wcześniej stawałem się silniejszy, bo chciałem bronić bliskie mi osoby. Te bliskie osoby jednak były zawsze ode mnie dużo silniejsze, więc trochę mało sensu miało to wszystko, a teraz... - tutaj chwilę się zastanowił. -Widziałem sporo, zrozumiałem parę rzeczy. Oni żyją swoim życiem, ja swoim i jest jakoś inaczej. Teraz chcę być silniejszy, bo chciałbym mieć moc sprawczą. Chciałbym móc coś zmienić i decydować o swoim losie jednocześnie nie tracąc przy tym bliskich osób, więc można powiedzieć, że mój powód po prostu się rozszerzył.- i to tyle? Hm. Sam chyba nie wiedział do końca dlaczego chce stać się silniejszy. Ten powód wydawał mu się dość błahy, ale nic innego na ten moment nie przychodziło mu do głowy. -A Ty? Dlaczego chcesz stać się silniejsza? Co teraz Tobą kieruje?- od razu postanowił zapytać o to samo, bo bardzo ciekawiło go co ma do powiedzenia na ten temat Nana. Osoba, dla której najpewniej przez większość życia liczyło się przetrwanie i tylko na tym się skupiała. A teraz? Teraz miała swobodę działania przy jego boku. Mogła robić tak na prawdę co chciała, przecież Nishiyama nie trzymał jej przy sobie. Gdyby chciała to mogłaby w każdej chwili odejść, ta jednak dalej tutaj była. Zastanawiał się też dlaczego, nie ośmielił się jednak na razie spytać się wprost, być może z tej odpowiedzi wyciągnie jakieś połowiczne wnioski? Być może.
0 x
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 798
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 22
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: Osada Sokoyama

Post autor: Nana »

Jeźdźcy byli dla niej zagadką. Z jednej strony podążali za Hanem, z drugiej wciąż mogli być sobą. Ciekawiły ją jakie mieli z tego korzyści. Widocznie było warto. Inaczej kto chciałby podlegać pod psychopatę? Ich życie musiało być ciągłą serią niebezpieczeństw, jednak takie wybrali. Kim byli pozostali Jeźdźcy? Toshiro znał jednego, a co z resztą? Wpatrywała się w niego czerwonymi oczami jak gdyby chciała prześwietlić go na wskroś. Szukała w nim czegoś? Zrozumienia? Chyba je dostała. Nie wyśmiał jej, nie zaczął krzyczeć, kiedy wspomniała o dołączeniu do Antykreatora. Chociaż tego się spodziewała. Rozumiał jej pokręcone myślenie? Była niemal pewna, że nie zareaguje pozytywnie. Chyba trochę go idealizowała. Wydawał jej się oazą spokoju i dobra. Przytłaczał ją swoim rozsądkiem i opanowaniem. Może nie był taki idealny after all? Może również posiadał swoją ciemność. Chciała, żeby tak było, chociaż wstydziła się tej myśli. Była samolubna. Nie ładnie tak życzyć innym nieszczęść i smutku tylko, żeby nie być samotnym. Nana była jednak samolubna i nic nie mogła na to poradzić.
Słuchała go w milczeniu. Wstrzymała oddech zaskoczona, kiedy jego dłoń powędrowała w okolice jej podbródka. Z całych sił walczyła z instynktowym odsunięciem się. Nie cofnęła się jednak ani o milimetr. Nagle opuściła ją cała pewność siebie. Sharingan został dezaktywowany w momencie, kiedy poczuła dotyk jego miękkiej skóry. Nie ruszała się, prawie jak sparaliżowana. Nie odrywała od niego wzroku ciemnych oczu. Nie do końca rozumiała jego gest, bała się zapytać. Why? Wydawało jej się, że był ostatnią osobą, która by się do niej zbliżyła. Nie znała go od tej strony. Nic nie znaczący gest, czemu się tak denerwowała? Odpowiedź była prosta, nigdy przedtem nie znalazła się w takiej sytuacji. Jej policzki nabrały różowego koloru. Na szczęście cofnął swoją rękę. Wypuściła powietrze, co pewnie mógł usłyszeć. Od razu opadła na ziemię. Oparła brodę na swoich kolanach nie patrząc w jego stronę. Milczała jeszcze kilka chwil. Musiała wyglądać na zagubioną. It was nothing, just get your shit together! W końcu zebrała się w sobie i zdecydowała kontynuować rozmowę o Hanie.
- Można się do niego zbliżyć, zdobyć jego zaufanie, a potem pozbyć się go w najmniej oczekiwanym momencie - przedstawiła mu swój szalony plan, w końcu wracając wzrokiem na Toshiro. Ciekawiło ją czy pomyśli, że tak właśnie postępowała z nim? Na tą myśl uśmiechnęła się zadziornie, w taki sam sposób jak on. Oczywiście nie był to jej plan. Czemu miałaby się pozbyć jedynej osoby na świecie, która chciała jej w jakikolwiek sposób pomóc? Mijało się to kompletnie z sensem. - Może świat byłby lepszym miejscem, gdybyśmy nie istnieli - dodała już cicho - Chociaż nie uważam, żeby chakra była tutaj problemem.
Bez chakry nie byłoby shinobi. Bez shinobi nie byłoby walk i wojen? Złudny pogląd. Nie chakra była tutaj problemem, tylko ludzie pobudki. Shinobi byli jedynie bronią jaką się posługiwano. Niczym więcej. Chciwość ludzka pozostanie, w tym temacie chyba się zgadzali. Nana znała doskonale instynkt samozachowawczy. Walkę o przetrwanie. Była to jej specjalność. Codzienność przez wiele lat. Młoda dziewczyna mieszkająca gdzieś w odległych Morskich Klifach. Tam nie było miejsca na ludzką chciwość i rządzę. Każdy walczył tylko i wyłącznie dla siebie. Może tam nauczyła się bycia taką samolubną? Miała nadzieję, że przy Toshiro uda jej się pozbyć trochę tych złych nawyków.
Potem zmieniła temat. Poznanie celów Toshiro było dla niej ciekawostką. Nie zmuszała go, jednak wyraźnie się ożywiła, kiedy zgodził się jej wszystko opowiedzieć. Usiadła wygodniej, położyła kolana na ziemi bokiem i oparła ciężar swojego ciała na jednej ręce. Wpatrywała się w niego ciekawskim wzrokiem nawet tego nie kryjąc. Mógł bez problemu ją przejrzeć. Siedziała tuż przed nim. Słysząc pierwszy fragment zaśmiała się całkiem beztrosko jak na nią. Coś jej to przypominało! Jego cel był naprawdę szczytny. Obrona bliskich. Nie spodziewała się po nim niczego innego. Miał czyste serce, dobrze o tym wiedziała.
- To prawie tak jak my. Jesteś na tyle silny, że nie mam jak Cię ochronić- zażartowała bawiąc się kosmkiem swoich długich, czarnych włosów. Kiedy skończył przytaknęła głową. Jego wyjaśnienia wydawały jej się całkiem sensowne. Potem niestety przyszło to, czego się spodziewała. Nie przestawała bawić się swoimi włosami, nie podnosiła na niego wzroku. Chciał wiedzieć co nią kierowało. Oddał jej pałeczkę. Przyszła jej kolej. Zacisnęła swoje pełne usta w cienką linię. Skoro sama poruszyła ten temat chyba chciała mu o tym powiedzieć. Udawanie kogoś innego w jego oczach było męczące. Zwłaszcza, że spędzali ze sobą tyle czasu.
- Muszę kogoś zabić - powiedziała w końcu spoglądając na niego ukradkiem. Stresowała się jego reakcją. - Więcej niż jedną osobę - dokończyła i zamilkła. Zalały ją fale wspomnień, które dawno temu zagrzebała w swojej pamięci. Nie miała prawa prosić go o pomoc. To była jej droga, którą musiała kroczyć w samotności. Mógł w tym momencie zrezgygnować z ich wspólnego treningu. Nie miałaby mu tego za złe. Zdawała sobie sprawę, że pewnie tego nie pochwalał. Może nie chciał mieć z kimś takim nic wspólnego? Nie mogła cofnąć swoich słów, chociaż czuła ich ciężar w powietrzu. Poczuła również ulgę. A co z dwoma spalonymi ciałami na Murze. Była na to gotowa? P o n o w n i e.
0 x
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1357
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Osada Sokoyama

Post autor: Toshiro »

Czy warto było szaleć tak? To pytanie, które na pewno zadawał sobie każdy z jeźdźców. Pytanie, na które tylko oni sami mogli odpowiedzieć. Dla ludzie po drugiej stronie barykady ich motywy mogłyby się wydawać zupełnie nie zrozumiałe, a dla nich były po prostu wszystkim. Dążyli jednak oni do destrukcji samych siebie, bo przecież tym kierował się Han. Zapewne byli to ludzie, którzy nie mieli nic do stracenia i ów zniszczenia chcieli, albo liczyli, że to właśnie oni pozostaną przy życiu. Antykreator był jednak człowiekiem, który kierował się bardzo mocno swoimi zasadami i prawami. Jeśli chciał unicestwić chakrę to każdą, w tym zapewne siebie. Po przesłuchaniu paru "pozytywek" miał nieco lepszy pogląd na całą tę sprawę. Te nikczemne eksperymenty na Jugo i wiele, wiele innych. Na pewno poszerzało to horyzonty, ale dalej nie sprawiało, że chciało walczyć się w tej samej sprawie. Nana również nie znając prawdy zostałaby bardzo łatwo zwabiona na tą złą stronę. W końcu to strona wygrywająca, czyż nie? Każdego by skusiła wizja stania po stronie, najprawdopodobniej najsilniejszego człowieka na świecie. Choć martwego. To chyba było najgorsze. Jak zabić kogoś kto nie żyje?
Dotyk, na który zdobył się Toshiro, a raczej, który wyszedł po prostu naturalnie, w przypływie chwili nie znaczył wiele. A może wręcz przeciwnie? Przez to, że był taki bezwarunkowy znaczył właśnie bardzo dużo? Nietrudno było dostrzec, że jego rozmówczyni mocno się tego nie spodziewała, a nawet więcej, mogło ją to bardzo speszyć. Kogoś takiego jak ona? Dziwne. Rumieńce bardzo szybko sprowadziły go na ziemię i z przypływu chwili nie pozostało już praktycznie nic. Dokończył swoją kwestię i jak gdyby nigdy nic po prostu dalej sobie siedział. Nawet na chwilę nie podniósł się w tym wszystkim. Operował po prostu na tym co mu podano, a że Uchiha zdecydowała się podejść tak blisko. Cóż. Wraz z wypuszczanym powietrzem padła na ziemię i chyba lekko zagubiona zaczęła gapić się w przestrzeń. Czyżby popełnił jakiś błąd? Czy to było za dużo dla niej? Dziwne. Zupełnie nie spodziewał się takiej reakcji, szczególnie po jej zaborczym sposobie bycia. Nie dał po sobie jednak poznać, że coś jest nie tak. Kontynuował zupełnie tak jakby nie stało się nic. W końcu miał w tym sporą wprawę. Po prostu przywdział kolejną maskę. Na szczęście wymagało to niedługiej chwili, aby wszystko wróciło mniej więcej do normy. Gdzieś jednak z tyłu została mu reakcja dziewczyny. Czy nabrał przez to lekkiego dystansu, aby dać jej nieco więcej przestrzeni? Maybe. Na pewno zrobiłby to tak, aby było to jak najmniej widoczne.
-Na pewno nie jeden próbował i to różnymi sposobami. To nie jest raczej człowiek, który dałby się podejść w taki sposób.- ale teraz tak jak o tym wspominasz, Nano... -Daj spokój. To nie chakra jest problemem. Tylko ludzie. Gdyby nie chakra to ludzie znaleźliby inny sposób, aby prowadzić wojny i sprowadzać na innych cierpienie. Daleko szukać nie trzeba. Mamy miecze, łuki, kusze. Do obsługi tych narzędzi nie trzeba chakry, a potrafią być niezwykle śmiercionośne w rękach odpowiednich osób.- machnął wręcz teatralnie ręką jakby tutaj nie było w ogóle miejsca na dyskusję. Rzeczywiście nie było. Toshiro był przekonany, że te słowa są faktem. Przykrą prawdą tego świata. Z pogawędek o świecie, przeszli jednak na pobudki osobiste, czyli coś co na ten moment bardziej go interesowało. Tym bardziej, że przecież nie wiedzieli o sobie aż tak wiele.
-A chcesz mnie chronić?- Toshiro nie miał litości w tym jak bezpośredni potrafił być. Od razu podłapał temat chcąc mieć nieco jaśniejszą sytuację. Cała ich relacja była... Po prostu dziwna. Był ciekaw jak zapatruje się na to Nana i co najważniejsze, jak będzie brzmiała jej odpowiedź.
Nie trzeba było długo jednak czekać, aby zobaczyć jak odbicie pytania wywarło presję na czarnowłosej. Znów zaczęła patrzeć gdzieś w przestrzeń dalej bawiąc się swoimi włosami. Muszę kogoś zabić. W końcu rozbrzmiały słowa kobiety i odbiły się echem w jego głowie. Słowa, które mogły znaczyć tak na prawdę wszystko. Łącząc jednak fakty domyślił się mniej więcej o co może chodzić, a przynajmniej w pewnej części. Co również przypomniało mu o tym co sam kiedyś postanowił i tego, dlaczego kiedyś stawał się silniejszy. On też pragnął zemsty. Też pewnego dnia wierzył, że mu się uda. Niestety rzeczywistość szybko zweryfikowała jego zapędy i poszukiwania zabójców jego rodziców było jak poszukiwani igły w stogu siana. Ci, którzy to zrobili równie dobrze mogli już dawno tego nie pamiętać. Poza tym to, że ktoś musiał kogoś zabić nie było dla niego żadną nowością. Ostatnim razem Shikarui też miał jakieś swoje porachunki z Shigą. I co? No i Toshiro jak na dobrego, może trochę głupiego, przyjaciela najpierw pomógł, a później dopiero poznał historię co, jak, dlaczego i po co. Okazało się jednak, że powody ku śmierci Shigi były jak najbardziej słuszne. Niestety oberwało się też Chise, która niczemu tak na prawdę nie zawiniła, ale... Broniła diabła.
-To nie pierwszy raz gdy to słyszę. Pewnie też i nie ostatni.- odparł niewzruszony. Historia lubi zataczać koło. -Ja również obiecałem sobie, że pewnego dnia znajdę ludzi odpowiedzialnych za śmierć moich rodziców. Nie wiem ilu ich będzie, ale każdy dostanie to na co zasłużył. To w sumie tez można dołożyć do powodów dlaczego stawałem się silniejszy. Dalej uważam jednak, że jest zdecydowanie za wcześnie abym mógł jakkolwiek szukać zemsty.- powiedział i westchnął. Oprócz tego, że mógł ich nigdy nie znaleźć to przez tę wojnę równie dobrze mogą po prostu na niej zginąć i przez to nie mógł by się zemścić. Czy świadomość tego łączyła się z faktem, że w pewnym sensie pogodził się już z faktem, że być może nigdy nie odpłaci się ludziom, którzy zgotowali mu takie, a nie inne życie? Ciężko stwierdzić.
-To kto jest na liście? Ja niestety nie znam moich celów, ale może Tobie się poszczęściło.- albo wręcz przeciwnie, czasem wiedza potrafiła spędzać sen z powiek. W końcu im mniej wiesz, tym lepiej śpisz, nieprawdaż?
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Daishi”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości