Osada Sokoyama

Terytorialnie największa prowincja Karmazynowych Szczytów, zamieszkana przez Ród Kōseki. Daishi graniczy od północy i zachodu z morzem, na wschodzie z Soso, zaś południowa granica oddziela ją od Kyuzo i obszaru niezbadanego. Efektem tego jest możliwość tworzenia bardzo dochodowych szlaków handlowych i handlu morskiego przy - niestety - utrudnionym utrzymywaniu bezpieczeństwa włości. Podobnie jak pozostałe prowincje, dominuje tu krajobraz górski i lasy iglaste, z tą różnicą że dużo tu fauny - w tym tej drapieżnej, co na dłuższą metę może być dosyć niebezpieczne dla podróżników. Na ziemiach tych mieszkają również shinobi ze Szczepu Jūgo.
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 798
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 22
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: Osada Sokoyama

Post autor: Nana »

Nana od zawsze była zagubiona. Wciąż szukała samej siebie. Raz zachowywała się odważnie, żeby potem natychmiast odwrócić się i uciekać. Nie była spójna w tym co robiła. Zmienność jej charakteru na to nie pozwalała. Teraz nie było inaczej. Nie miała oporów przed atakowaniem Toshiro, a tak mały gest totalnie wyprowadził ją z równowagi. Kontakty międzyludzkie były dla niej czymś obcym. Bliskość drugiej osoby. Od zawsze ich unikała. Więzy kojarzyły jej się z bólem, słabością i byciem porzuconą. Dużo bezpieczniej i łatwiej było ich po prostu nie posiadać. Teraz jednak wszystko się zmieniało. Towarzystwo Toshiro stało się dla niej codziennością. Wiedziała, że się do niego prędzej czy później przywiąże. A może już tak się stało? Większość czasu utrzymywał między nimi dystans, więc było jej znacznie łatwiej funkcjonować. Razem, ale osobno. Chciała to zmienić, jednak była przerażona konsekwencjami jakie mogło to ze sobą nieść. Oczywiście była też szczerze zaskoczona jego gestem, swoimi myślami. Nie miała problemów, żeby podchodzić do niego blisko, żartować sobie na różne tematy, często nawet dwuznacznie. Zawsze zachowywał się jak ściana lodu, co tylko ułatwiało sytuację. Mogła bawić się jak chciała z pełną świadomością jego rekacji, a raczej jej brakiem. Teraz jednak zdecydował się dołączyć do zabawy? Może był to jedynie jednorazowy gest z jego strony. Nie umiała stwierdzić i nie zamierzała go o to zapytać. Była zdecydowanie zbyt skołowana i zawstydzona, żeby w ogóle poruszać ten temat.
Czy chciała go chronić? Pytanie zawisło w powietrzu. Dziewczyna obdarzyła go spojrzeniem czarnych oczu uśmiechając się delikatnie.
- Na szczęście nie będziemy musieli się o tym przekonać, prawda? - Odparła wymownie i zaśmiała się krótko. Well, well Toshiro-kun, niektóre sekrety pozostaną sekretami. Toshiro był na tyle silny, że był w stanie poradzić sobie doskonale bez jej pomocy. Jedynie utrudniałaby mu całą sprawę. Tak naprawdę nie była pewna odpowiedzi. Nie wiedziała, czy w ogóle mogłaby się poświęcić dla kogokolwiek. - Jeśli zostalibyśmy teraz zaatakowani walczyłabym u Twojego boku - dodała po krótkiej chwili, bez większego zastanowienia. Tego akurat była w stu procentach pewna. Czy właśnie na tym polegało chronienie drugiej osoby? Miała nadzieję, że taka odpowiedź go usatysfakcjonuje, bo niestety nie posiadała innej. Jej rodzice również próbowali ją ochronić. Skończyli marnie.
W końcu odpowiedziała na jego pytanie, otwierając się przed nim. Opowiedziała mu o swoich celach. Już wiedział dlaczego poszukiwała siły. Jej słowa brzmiały obco, sama ich nie poznawała. Uniosła brwi ku górze szczerze zaskoczona, kiedy okazało się, że obydwoje szukają zemsty. Z każdym słowem byli coraz bardziej do siebie podobni. Jeden klan, jedna historia i jedne pragnienia? Nigdy nie wierzyła w los, ale może i tutaj się pomyliła? Wydawało jej się to niepojęte, żeby dwie tak podobne do siebie osoby, miały okazję się spotkać.
- Przyjdzie na nią czas. Na zemstę - zaczęła wciąż nie spuszczając z niego wzroku. - Rzeczywiście jest jeszcze za wcześnie - zgodziła się wyciągając do niego rękę. Chciała, żeby podał jej swoją. Zdecydowała się trochę naprawić ten cały dramat jaki szybciej odstawiła. Niepotrzebne zakłopotanie i tak dalej. Jeśli ją dostała obróciła ją w swoich dłoniach oglądając z każdej strony, jak gdyby trzymała coś drogocennego. Jej dłonie były chłodne, ale miękkie. Wciąż delikatne, jak gdyby nigdy w życiu cieżko nie pracowała, co oczywiście nie było prawdą. Treningi, zlecenia i walka o przeżycie stanowiły jej codzienność. Przytrzymała ją kilka chwil w swoich łapkach. Potem puściła. Tylko tyle.
- Nie umiem się już doczekać - dodała ponownie na niego spoglądając. Nie czuła strachu. W jej oczach kryła się determinacja, którą go obdarzyła, z powrotem na niego spoglądając. Potem zaczął się dopytywać. Oczywiście, że chciał znać więcej szczegółów. Nie mogła mu mieć tego za złe. Nie wiedziała czy była już gotowa wszystkim się z nim podzielić.
- Chcę odnaleźć oprawców moich rodziców. Chcę znać prawdę, jednak to mój były opiekun musi zginąć. Ten, który mnie zostawił - skończyła posyłając mu delikatny uśmiech. Specjalnie użyła słowa 'opiekun' zamiast 'nauczyciel'. W końcu nie chciała, żeby Toshiro w jakikolwiek sposób to ze sobą połączył i myślał, że jeśli mniej zrezygnuje ta zechce go zabić. A może tak właśnie będzie? Zachichotała cicho. To by było na tyle. Nie miała nic więcej do dodania. Westchnęła cicho czując dziwne uczucie lekkości. Ulga przyszła momentalnie, kiedy mogła podzielić się z kimś swoimi mrocznymi sekretami. Miała tylko nadzieję, że nigdy nie będzie musiała tego żałować. - Mam nadzieję, że z każdym mniej poczujesz ulgę - odparła. Nie wiedział ile osób było zaangażowanych w wybicie jego rodziców. Ona też nie. Kolejne podobieństwo.
0 x
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1357
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Osada Sokoyama

Post autor: Toshiro »

Toshiro lepiej nikt ktokolwiek inny mógł zrozumieć to co czuje Nana. Poszukiwanie siebie to coś z czym borykał się już od samego początku kiedy zaczynał być świadomy. Sam często nie popisywał się spójnością. Był bardziej jak kameleon. Dostosowywał się do otoczenia nie mając swojego prawdziwego ja. Oczywiście od jakiegoś czasu zaczęło się ono coraz bardziej uwidaczniać. Po prostu miał te parę lat przewagi i dzięki temu był o tę parę doświadczeń do przodu. Progres widoczny był przecież jak na dłoni. Gdyby nie on, zapewne teraz Nany nie byłoby u jego boku. Coraz bardziej dochodził do niego fakt, że w końcu hej, dalej podróżują razem. Gdyby cofnął by się parę lat wstecz, zapewne ich drogi rozeszłyby się zaraz po wydarzeniach na murze, a jednak oto byli tutaj, we dwoje. Obcując ze sobą, krocząc razem pośród nieznanego, gdzie właśnie to razem było najbardziej nieznane i problematyczne. Wiadomym było, że łatwiej było iść przez życie samemu. Nie trzeba się o nic i o nikogo martwić, jedynie o czubek własnego nosa. Gdy pojawiają się te inne osoby zawsze istnieje ryzyko, że któraś z nich pewnego dnia stwierdzi, że po prostu włoży ci sztylet w plecy, uśmiechnie się do ciebie i jeszcze na koniec go przekręci, tak dla pewności. Dlatego sposób w jaki funkcjonowali na ten moment wydawał się całkiem wydajny. Razem, ale osobno. Każdy mógł odejść w każdym momencie i już nigdy by się nie zobaczyli, a jednak dalej wytrwale wspólnie podróżowali.
-Nigdy nie wiadomo.- i to dosłownie. Już raz się o tym przekonał, gdy to właśnie on uratował Shikaruia przed pewną śmiercią. Dzięki temu jedynie oboje zostali bardzo mocno ranni, ale na szczęście na miejscu byli wykwalifikowani medycy, którzy szybko się nimi zajęli. Los często lubił płatać figle. Gdy padło drugie zdanie na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. -Dobrze to słyszeć. - oznajmił nie wiedząc za bardzo jak na to odpowiedzieć. Milczeć? Uśmiechnąć się jeszcze bardziej? Powiedzieć zupełnie co innego. Poczuł się lekko niezręcznie, chociaż tak na prawdę to on sam doprowadził do tej sytuacji. Zapewne zapadła po tym dziwna cisza, która na szczęście szybko została przerwana. Temat zszedł zupełnie na co innego, powaga sytuacji szybko pozwoliła mu zapomnieć o małej wpadce i dzięki temu skupił całą swoją uwagę znów na czarnowłosej. Ta przyznając mu rację wyciągnęła do niego swoją dłoń. Czy chciała w ten sposób przekazać, że wzajemnie sobie pomogą i to umowa? Hm. Nie bardzo wiedział na co się pisze, ale... Jakoś tak wyszło, że jego dłoń bezwarunkowo powędrowała w kierunku jej dłoni. Dotyk jej skóry był dla niego jednak nieco inny niż każdy inny, który go w życiu spotkał. Nie był jednak w stanie opisać słowami tego co czuł... Pomimo tego, że jej dłonie były chłodne, to był bardzo kojący. Wywoływał dziwne, nieznane mu dotąd uczucia, ale z drugiej strony wydawały się jakby znajome, ale inne, bardzo inne. Czuł wewnętrzny impuls. Jakby coś pchało go do działania, ale co powinien w tej sytuacji zrobić? Jego dłoń została obrócona. Oboje mieli je całkiem delikatne. Toshiro również nie był zbyt skalany jeśli chodzi o pracę, jedynie treningi, ale te głównie opierały się jak dotąd na operowaniu chakrą i manipulacją umysłem przeciwnika. Trwało to dosłownie chwile. Jego całe ciało pchało go do działania. Zrób coś. Zrób coś. Zrób coś! No i co? Nic nie zrobił. Patrzył się tylko to na swoją dłoń, to na czarnowłosą, która potraktowała jego kończynę w dość niecodzienny sposób. Czego szukała w jego dłoni? Nie miał pojęcia. Może to po prostu jakiś dziwny gest, aby coś wyrazić? Cholera. Dopiero teraz do niego dochodziła jak mało jeszcze wie w relacjach międzyludzkich, takich normalnych, a nie formalnym zagadywaniu gości na balach, czy innych uroczystościach.
-Czasem nawet zemsta nie jest w stanie przynieść ukojenia, a nawet po niej jest jeszcze gorzej. Trzeba podejść do tego z rozwagą, żeby się w tym wszystkim nie zatracić.- u niego już raz było bardzo blisko, aby stoczył się na totalne dno. Chodził, struty przez parę dobrych miesięcy i nie zapowiadało się, że mu się poprawi, ba było coraz gorzej, aż w końcu wybrał się na odpoczynek i zaszył się gdzieś w górach trenując w samotności i przemyślał sobie wszystko. To był przełomowy moment w jego życiu, od tamtego czasu, gdy napisał list i wyrzucił wszystko z siebie, wszystko zaczynało powoli wracać do jakiegoś składu i ładu.
-Zrobił ci coś?- jeśli mieli sobie pomóc to wolał wiedzieć jak najwięcej. Być może była to jednak granica, której na razie nie chciała przekraczać Nana, ale w takich chwilach rzadko kiedy miał wyczucie. Drążył dopóki ktoś mówił. Dopiero jak dawał wyraźny znak, że już nie zamierza mówić dalej to przestawał. -To się jeszcze okaże. Prędzej, czy później.- oznajmił i wypuścił z siebie nieco głośniej powietrze. Odetchnął. Tak o, bez większego powodu. Czy w zemście znajdzie ulgę? Nie miał pojęcia. Shikarui gdy dokonywał swojej wyglądał na zadowolonego, ale był to człowiek... Innego kalibru, ładnie to ujmując. Jego moralność i sposób bycia bardzo odbiegał od tego "normalnego" i zwyczajnego, dlatego ciężko było się z nim utożsamić i jakkolwiek kierować jego poczynaniami, ale z drugiej strony na pewno też dało się z tego dużo wyciągnąć.
0 x
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 798
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 22
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: Osada Sokoyama

Post autor: Nana »

Cieszyła się, że Toshiro postanowił nie drążyć tematu. Chronienie innych było dla niej czymś totalnie obcym. Nigdy nie zaszła taka potrzeba i byłoby lepiej, gdyby tak pozostało. Dla obydwu stron. Nie mogła obiecać w jaki sposób by zareagowała po prostu z braku doświadczenia.
- Nigdy nie byłam w takiej sytuacji - dodała na koniec, jak gdyby w swojej obronie. Na szczęście zaakceptował jej ‚definicję’ ochrony. 1, 2, 3 długie sekundy zbierała się w sobie. Znowu delikatnie przygryzła dolną wargę. Mógł bez problemu poznać, że walczyła sama ze sobą - znowu. Nigdy nie była najlepsza w rozmowach. Widocznie nadszedł czas, żeby to zmienić. Widocznie musiała w końcu dorosnąć i stawić czoła ludziom swoim lękom.
- Spróbowałbyś mnie ochronić? - Wypaliła w końcu krzywiąc się delikatnie na dźwięk swoich słów. Dziwna sprawa. Tak bardzo nie chciała tego mówić, taką wielką ulgę poczuła, kiedy już je wypowiedziała. Tak bardzo niezdecydowana. Nie rozumiała samej siebie, więc jak mięli ją zrozumieć inni? Niewykonalne. Była gotowa na każdą odpowiedź. Nie osądzałaby go, gdyby zdecydował się odpowiedzieć negatywnie. Było to jak najbardziej zrozumiałe, mądre i sprawiedliwe. Była słaba, jeśli nie potrafiła o siebie zadbać, zasłużyła na śmierć i tyle. Mimo wszystko, gdzieś głęboko, tliła się malutka iskierka nadziei na pozytywną odpowiedź. Walczyła z nią z całych swoich sił. O d p u ś ć.
Obojętnie jaka nadeszła w końcu zdecydowali się zmienić temat i więcej dowiedzieć o sobie. Było to nieuniknione, skoro spędzali ze sobą praktycznie cały czas. Poznanie swoich pragnień, powodów czy celów na pewno pomoże im we wspólnym funkcjonowaniu w przyszłości. Dzięki temu nie będą ich gnębić paskudne niedomówienia i zwykła niewiedza. Taką przynajmniej miała nadzieję. Kto wie, czas pokaże, czy rzeczywiście było im dane spędzić ze sobą tyle czasu. Nana nie przejmowała się póki co przyszłością. Brała garściami to co miała przed sobą, czerpiąc jak najwięcej z każdej chwili.
Trzymała jego dłoń wpatrując się w nią kilka chwil za długo. Jej pokerowa mina nic nie zdradzała. Miała cichą nadzieję, że zrozumie jej przekaz. Nie chciała urazić go swoją reakcją na jego poprzedni gest. Była to chyba forma przeprosin z jej strony, sama nie była pewna. Pewnie i tak było już za późno, a teraz jeszcze bardziej wszystko psuła i komplikowała. Eh, te zasrane stosunki międzyludzkie. Spojrzała ukradkiem w jego ciemne oczy szukając zrozumienia, którego nie znalazła. Jak zawsze nałożył na siebie maskę obojętności, jak gdyby było to dla niego naturalne niczym oddychanie. Lodowa ściana wróciła, Toshiro, którego zdążyła już poznać. Może tak było lepiej. Znów mogli w spokoju wrócić do łatwego i bezpiecznego razem, ale osobno. W końcu puściła jego dłoń. Nie chciała go przecież zadręczyć swoim dotykiem, może sobie tego nie życzył, ale nie chciał jej tego powiedzieć?
- Rozwaga nie jest moją najmocniejszą stroną. Chociaż pewnie już zauważyłeś - odpowiedziała śmiejąc się szczerze. No tak, miał doświadczenie z agresywną i nieobliczalną Naną. Znał ją pewnie lepiej niż ktokolwiek inny na tym świecie. - Udało Ci się w jakimś stopniu zaspokoić swoją rządzę zemsty? - Zapytała nie odrywając od niego wzroku. Znów przekrzywiła delikatnie głowę, jak zwykle zresztą kiedy się czymś interesowała. Toshiro był dla niej interesujący. Widziała w nim siebie, trochę bardziej ogarniętą i rozważną, ale siebie. Dziewczyna była jeszcze bardzo daleko od osiągnięcia własnego celu. Zemsta była wisienką na torcie, jednak najpierw musiała na nią zapracować. Chciała, żeby Toshiro jej w tym pomógł. Nauczył, pokazał, wytrenował. Był jednak na to gotowy? Umiał zwalczyć swoje sumienie wiedząc, że pomagał przyszłej morderczyni? Wiedziała, że tak naprawdę miał dobry charakter, posiadał swoje morały. Był bardzo spostrzegawczy, na pewno zauważył, że z nią było tutaj trochę inaczej. Znacznie gorzej. Była potworem w porównaniu z nim. Przynajmniej za takiego się uważała.
Kolejne pytanie wybiło ją nieco z tropu. Od razu zaprzeczyła ruchem głowy, a jej czarne włosy rozwiały się po bokach. Skrzywdził mnie? - Zabrał mnie do Hyuo. Daleko. Traktował jak swoje dziecko. Potem wyszedł i nigdy nie wrócił - opowiedziała cicho. Była jeszcze wtedy taka młoda, mała. Nie rozumiała dlaczego nie wrócił. Czekała na niego wiele długich, samotnych lat. Wyczekiwała jego powrotu ze ściśniętym sercem, aż w końcu nic z niego nie zostało. Stworzył jej mroczną naturę, może taki był jego cel. - Bawił się mną. Teraz ja zabawię się jego kosztem - dodała szeptem z przerażającym uśmiechem. Chyba dała się ponieść chwili, miała nadzieję, że Toshiro tego nie usłyszał. Znajdował się jednak za blisko, żeby unikło to jego słuchowi. N i e s t e t y. - Odstraszyłam CIę już, czy jeszcze nie do końca?
Na pewno była na dobrej drodze. Zachichotała jak wredny chochlik.
0 x
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1357
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Osada Sokoyama

Post autor: Toshiro »

Ochrona drugiej osoby mogła kryć tak na prawdę wiele. Toshiro nie mógł jednak powiedzieć, że w stosunku do Nany zachowałby się tak samo w Oniniwie tak jak zrobił to w przypadku Shikaruia. On sam znalazł się już w podobnej sytuacji, ale z zupełnie inną osobą, którą znał już bardzo, bardzo długi czas. Czy teraz postąpił by tak samo? Pewnie nie. Na pewno jakoś spróbowałby ją ochronić tak jak sama to sugerowała, ale na pewno nie kosztem własnego życia. Zatem odpowiedź była bardzo prosta i była jedyną prawidłową odpowiedzią.
-Tak.- oznajmił krótko jak gdyby nigdy nic. Tym bardziej jeśli ona była gotowa walczyć u jego boku to równie dobrze on mógłby spróbować ją ochronić, więc spokojnie, nie trzeba było odpuszczać. Pytanie jednak nasuwało się samo, czy o to samo im chodziło? Możliwe, że czarnowłosa zupełnie inaczej odbierze tę odpowiedź i jeśli kiedyś dojdzie do dwuznacznej sytuacji mogłaby poczuć się zdradzona. O ile oczywiście do tego czasu sytuacja między nimi nie ulegnie jakoś zmianie, a cóż, sytuacja była zdecydowanie bardzo płynna. Wydawało się, więc, że w niedalekiej przyszłości może się nieco pozmieniać.
Choć zrozumienie w oczach Toshiro w tym przypadku ciężko było szukać, tak na pewno nie było w nim widać ani krzty niechęci czy też jakichkolwiek innych, negatywnych emocji. Po prostu zgłupiał i nie wiedział co ze sobą zrobić, tyle. Na pewno sam gest był dla niego podpowiedzią, że jego wcześniejszy wyskok nie był źle odebrany, wręcz przeciwnie. Czyżby czarnowłosa zaczynała czuć się dużo swobodniej w jego towarzystwie? Przecież do tego chyba dążył, prawda? W końcu tyle sobie mówili, tyle ich łączyło. Żadne z nich jednak nie chciało na ten moment przekroczyć niewidzialnej granicy, choć każdy zaczynał robić podchody. Posuwając się po pół kroku do przodu. Do momentu, w którym w końcu napotkają ścianę, której nie będą mogli przejść. Może się jednak okazać, że takowej nie ma albo systematycznym przesuwaniem się do przodu po prostu sprawiali, że stała ona coraz dalej i dalej. Każdy mur kiedyś runie, nieważne jak wielki by nie było.
-Jak na razie nie wychodzisz na tym najgorzej. Poza tym odkąd podróżujemy razem to zawsze masz we mnie jakieś oparcie albo spojrzenie na coś z innej perspektywy.- oznajmił wracając już do spokojnego tonu. Takiego, którym zazwyczaj prowadził konwersacje. -Nie. W żadnym.- odparł lakonicznie jak to miał normalnie w zwyczaju. Powoli wracała większa swoboda i jego wcześniejszy charakter. Czyżby pewne tematy sprawiały, że przybierał bardziej defensywną pozycję? Nikt nie był doskonały, nieważne jak bardzo by się nie starał. Jego rozmówczyni jeszcze nie znała go z tej gorszej strony, która dalej w nim tkwiła pomimo tego, że zmienił już sposób swojego działania. Posiadać moralność to jedno, ale chęć przeżycia to drugie. Doskonale wiedział co planuje Nana, ale kto by się tego domyślił? A no ktoś kto myśli podobnie. Czy to również nie dawało do myślenia? Zainteresowanie widać było na pewno po jednej, jak i drugiej stronie. Czarnowłosy również nie spuszczał z linii swojego wzroku twarzy Nany. Spojrzenie badawcze, ciekawskie, na pewno zaintrygowane. Och, a może jednak coś się zmieniło w sposobie jaki na nią patrzył? Po krótkiej, aczkolwiek treściwej opowieści dało się słyszeć od strony Nishiyamy jedynie ciche mruknięcie.
-Zrobił to po tym jak upewnił się, że dasz sobie radę? Może jego też ktoś ścigał i nie chciał narażać Cię na niebezpieczeństwo? Rozważałaś kiedyś opcję, że po prostu Cię chronił? Wiem, że to czasem może wydawać się słaby sposób, ale...- tutaj po prostu przerwał i lekko wzruszył ramionami jakby w ogóle nie dostrzegając tego jak bardzo podpaliła się jego rozmówczyni.
-Nie żartuj. Znam ludzi z gorszymi występkami niż chęć zemsty i ludzi, których prześladują gorsze demony.- sam był przecież jednym z nich, ale być może jest to opowieść na inny czas. Poza tym był przecież Shikarui, Asaka... Oni również nie mieli w życiu lekko, a mimo tego potrafili nawiązać bliską relację. Oczywiście do czasu aż się między nimi nie doszło do pamiętnych spięć, ale to przecież nie o to chodzi, nieprawdaż?
0 x
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 798
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 22
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: Osada Sokoyama

Post autor: Nana »

Jego odpowiedź zdecydowanie ją zdziwiła. Wiele razy łapała się na tym, że wciąż nie potrafiła zrozumieć dlaczego Toshiro zdecydował się ją przygarnąć. Niby już raz go o to pytała, ale prawda do niej wciąż nie dotarła. Skinęła jedynie głową kiedy usłyszała „tak” z jego strony. Nie zamierzała tego drążyć, jednak poczuła ukłucie ulgi. Chyba rzeczywiście zależało jej na twierdzącej odpowiedzi, cokolwiek ona znaczyła. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że spięła wszystkie mięśnie w wyczekiwaniu. Odetchnęła rozluźniając się lekko. Czemu tak jej zależało? Przecież to tylko głupie, nic nieznaczące słowa. Nic nie wniosły, nic nie zmieniły. Wciąż byli jedynie dwójką podróżników siedzącą pod drzewem gdzieś w Daishi. Zresztą nie mogła być pewna co tak naprawdę miał na myśli. Sama nie wiedziała o co pytała. Znowu nie rozumiała sama siebie. Może tak było łatwiej lepiej. Wolała nie wiedzieć.
Z jednej strony obydwoje chcieli się do siebie zbliżyć. Szukali akceptacji i zrozumienia. Z drugiej woleli zachowywać dystans. Niestety nie dało się mieć wszystkiego. Kiedyś znajdą się na rozdrożu, którą drogę zdecydują się wybrać? Niestety nie dało się przewidzieć na ten moment. Wciąż się poznawali. Chociaż spędzili ze sobą już całkiem sporo czasu, przynajmniej według Nany. Toshiro był drugą osobą w jej życiu, która poświęciła jej tyle czasu. Czy ostatnią? Nie potrafiła zgadnąć. Wiedziała, że życie było ulotne. Chwile często znikały szybciej niż by sobie tego życzyła. Czy Czarnowłosy okaże się jedynie ulotną chwilą w morzu dni i nocy, które przyjdzie jej przemierzyć samemu? Nie pozwalała sobie na nadzieję. Nadzieja była słabością w świecie pełnym mroku.
- Ah tak - zaczęła z zadziornym uśmiechem. Ewidentnie powrócił jej humor. - Czyli wiesz, że będę sprawiać Ci kłopoty, ale mimowolnie się na to godzisz - zażartowała śmiejąc się wesoło. Rzadkość. Chyba Toshiro okazał się dla niej całkiem zabawny, a przecież nawet specjalnie się nie starał. Powinien być z siebie dumny. - Już jest mi Ciebie szkoda - dodała na koniec wciąż się do niego uśmiechając. Znów pokazała mu język. Czasami wkurzała się sama na siebie za bycie taką dziecinną. Teraz? Teraz świetnie się bawiła, co bez problemu mógł dostrzec. Z wszystkich zagubionych dusz na tym świecie trafił akurat na Nanę. O dziwo odszukała w jego słowach akceptację. Może nie przeszkadzał mu jej wybuchowy charakter? Nie była pewna co o tym sądzić. Pewnie zwyczajnie sobie ubzdurała to co chciała usłyszeć i tyle. Mimo wszystko zrobiło się jej lżej. Mogła być przy nim sobą? Czas pokaże. Nie wyglądał jak gdyby miał zamiar zebrać się i uciekać, ale mogło się to w każdej chwili zmienić. Tak jak jej nastrój.
- W takim razie odnajdziemy ją razem - zemstę. Powiedziała szybciej niż pomyślała. Niestety nie zdążyła ugryźć się w język. Już żałowała swoich słów, nie potrafiła ich jednak cofnąć. Too late, baby. Miała nadzieję, że Toshiro nie dopatrzy się w nich tego „my”. Nie chciała go w żaden sposób urazić. Mógł przecież nie chcieć utożsamiać ich ze sobą w żaden sposób. Tyle zmartwień, myśli zaczęło ją w momencie gnębić. Może wolał załatwić takie rzeczy samemu. Szybko wzruszyła ramionami, jak gdyby chciała zamieść swoje słowa pod dywan, jeśli w ogóle było to możliwe. Posłała mu lekko krzywy uśmiech. Znowu palnęła coś głupiego.
1, 2, 3 sekund później zebrało mu się na prawienie jej morałów. Przynajmniej tak to odebrała. Wiedziała, że miał na myśli coś miłego? Pozytywnego? Znała go już na tyle dobrze. Nie chciał źle, mimo wszystko zabolało. Kwestionował wszystkie jej powody w jednym „ po prostu Cię chronił”. Chciała krzyczeć, ale milczała. Zmarszczyła zgrabny nosek. Nie potrafiła ukrywać swoich emocji. Ciekawość ustąpiła gniewowi, który malował się w jej czarnych oczach. Zacisnęła dłonie w pięści, próbując nad sobą zapanować. Jak zawsze zresztą reagowała chaotycznie i przesadnie. Nie mogła nic na to poradzić. - Nic o nim nie wiesz - syknęła tylko nie kryjąc niezadowolenia. Wstała, wyprostowała zmięte kimono, otrzepała tyłek z trawy. Odwróciła się na pięcie i ruszyła przed siebie. Miała dziwną ochotę w coś kopnąć. Zamiast tego spojrzała na niego przez ramię z prawdziwie smutnym uśmiechem. Gorsze demony? - Jeszcze zobaczymy, Toshiro-kun. Jeszcze zobaczymy.
0 x
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1357
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Osada Sokoyama

Post autor: Toshiro »

Zarówno z jednej i drugiej strony były rzeczy, które mogły być dla obu niezrozumiałe. Jak chociażby to, że Toshiro "przygarnął" Nanę, a także to, że w ogóle Nana zdecydowała się podróżować z Toshiro. Niezbadane były ścieżki losu. Tak jak i nie wiadomo było jak długo się ich to wspólne podróżowanie utrzyma. Każde z nich próbowało się zbliżyć albo po prostu badali teren. Na próbach jednak Seiyamy nie zbudowano. W pewnym momencie nie będzie już można pozostać w statusie quo i będzie trzeba podjąć decyzję. Jaka ona będzie? Zależy pewnie od tego ile jeszcze rzeczy uda im się razem przepracować. Co razem osiągnąć, co sobie powiedzą, jak będą się wobec siebie zachowywać. Każde słowo, każdy mały gest się liczył. Wszystko to składało się na całość. Będą w stanie złożyć do kupy ich relację, czy po raz kolejny każdy z nich przeżyje zawód i jedynie utwierdzi się w tym, że są w tym beznadziejni i lepiej będzie rozejść się w dwie, różne strony świata?
-Och, widzisz. Ja najwidoczniej lubię sobie robić pod górkę. W końcu trzeba stawiać sobie coraz większe wyzwania, aby szybciej się wzmacniać. No nie?- również się zaśmiał, tak po prostu. Jakiś czas już się tak nie śmiał. Ostatnim razem było to chyba razem z Kutaro. Taaak, Aburame zdecydowanie należał do tych, którzy potrafili sprawić, że na jego twarzy pojawił się szczery uśmiech. Najwidoczniej Nana również wkradała się do tego grona. Swoją drogą ona chyba też zdawała się całkiem nieźle bawić, prawda? -Nie trzeba, chyba dam radę. Jakoś. Bardziej Ciebie jest mi szkoda, bo będziesz musiała nadążać.- nie ma nic za darmo i wszystko nie przychodzi tak łatwo. Trzeba też dać coś od siebie. Toshiro nie mógł też przepuścić okazji, aby się po prostu odgryźć. Tym bardziej po pokazaniu języka. Zabawne wydawało mu się to, że kobieta dalej była tak dziecinna. Pomimo tego jakoś mu to nie przeszkadzało, być może dlatego, że właśnie tego mu brakowało? Tej dziecinności i dzieciństwa, tak jak i jej. Choć sam nie mógł się na to zdobyć to chociaż tego nie negował, a nawet wychodził na przeciw dając na to przyzwolenie. Wyglądało na to, że już pewne ściany runęły. Nawet się nie obejrzał, a już przeszli na taki frywolny sposób bycia przy sobie. Czuł się bardzo swobodnie w towarzystwie Nany, wydawało mu się, że mógł sobie pozwolić na praktycznie wszystko czego by nie zechciał. Był to zupełnie inny typ relacji, który nawiązywał w przeszłości. Jednak z drugiej strony, wcześniej było coś o wkradaniu się w czyjeś łaski, a później wbijaniu mu noża w plecy, nieprawdaż? Niestety słowa
-Jeśli tego będziemy pragnąć i tak zadecydujemy, to nie tylko ją odnajdziemy, ale i wyegzekwujemy. Do tego jednak sporo czasu, dużo może się po drodze wydarzyć.- oznajmił jednocześnie przytakując na my. Od kiedy ja przerodziło się w my? Huh. Zrobił to zupełnie bezwiednie, nawet nie myślał, jedynie przytaknął, jakby było to dla niego zupełnie naturalne. Słów już nie zmieciesz, ale słowa można rzucać na wiatr, liczą się czyny, a na te i tak będą musieli jeszcze całkiem sporo poczekać. Im więcej osób będzie po jednej stronie, tym większa szansa powodzenia, czyż nie? Wiadomo, rośnie ryzyko zdrady, ale coś za coś. Nie można mieć wszystkiego. Tak jak nie zawsze może być cukierkowo i wspaniale, zawsze nadchodził moment, w którym coś się psuło. Tutaj nie było inaczej. W końcu nadszedł. Nishiyama wypuścił nieco głośniej powietrze z płuc po tym jak czarnowłosa okazała swoje zdenerwowanie.
-Nie wiem, bo nie znam całej historii, ale najwidoczniej na to przyjdzie jeszcze czas.- oznajmił na spokojnie nie robiąc sobie zbyt wiele z przedstawienia, które miało przed nim miejsce. Odbiło się od niego jak groch o ścianę. Po prostu po raz kolejny zawiódł się, że tak szybko i łatwo spierdzielił się dobry nastrój. Pora wracać na stare, dobre, obojętne śmieci, czyż nie? Również podniósł się z ziemi, a następnie otrzepał, to by było na tyle z pogawędki i odpoczynku. Pora ruszać. Na smutny uśmiech również odpowiedział uśmiechem, ale takim, który nie miał wyrazu, nie był naturalny, wesoły, czy smutny. Był nijaki. W taki oto sposób ruszyli już w ostatnią prostą. Do Seiyamy. Do domu.

zt + Nana
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Daishi”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość