Polana niedaleko Nawabari
- Kisuke
- Martwa postać
- Posty: 2185
- Rejestracja: 26 wrz 2020, o 15:40
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Widoczny ekwipunek: ~ Zbroja
~ Gurda przy lewym boku
~ Kabura na prawej i lewej nodze
~ Torba z tyłu na pasie
~ Duży zwój na plecach - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=153580#p153580
- Multikonta: Daisuke
- Gundan
- Martwa postać
- Posty: 587
- Rejestracja: 27 mar 2019, o 21:55
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Wyrzutek C
- Krótki wygląd: Krótkie, białe włosy oraz złote oczy.
195cm oraz 93kg - Widoczny ekwipunek: Kamizelka Shinobi - Tors
Torba - Prawy pośladek
Kabura x2 - Prawe i lewe udo - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 42db79c7bb
- Multikonta: Mangetsu
Re: Polana niedaleko Nawabari
Na szczęście brutalna siła pozwoliła mi po raz kolejny pokonać napotkaną przeszkodę z czego byłem wewnętrznie bardzo zadowolony bo dzięki temu nie musiałem tracić czasu na macanie zwłok w poszukiwaniu klucza. Dodatkowo przez pewien czas wszystko szło...no może nie jak po maślę lecz jednak całkiem sprawnie. Niestety wszystko tu rozchodziło się o czas, tak naprawdę to on był teraz moim największym przeciwnikiem, ponieważ z każdą sekundą płomienie coraz mocniej trawiły budynek generując przy tym coraz więcej duszącego dymu który zdecydowanie zaczął mi się dawać we znaki gdy byłem już tak bliski sukcesu. Brakowało dosłownie kilku ostatnich sekund aby udało mi się wydobyć wszystkich.
Niestety dym zaczynał się robić nie do zniesienia, a ja stanąłem przed wyborem gdyż miałem do wyciągnięcia jeszcze kobietę która mogła tak naprawdę już nie żyć albo mężczyznę który zdawał się należeć do mojej rodziny. Teoretycznie najrozsądniej było by ratować tego który na pewno żył, jednak czy miałem jakąś pewność, że kobieta była martwa? Otóż odpowiedź brzmiała nie.
Właśnie dla tego postanowiłem spróbować uratować i jedno i drugie bo choć rozdwoić się nie mogłem to dalej mogłem zrobić to inaczej. Otóż w pierwszej kolejności aby postarać się wytrzymać w dymie choć kilka sekund dłużej cofam topór i naciągam sobie ubranie na nos chcąc w ten sposób zmniejszyć ilość wdychanego dymu, następnie sięgam po leżącą kobietę wyciągając po nią moją pięciometrową łapę i gdy będę miał ją już w garści w ten sam sposób co wcześniej moją turbołapą staram się uwolnić ostatniego z więźniów którego w razie potrzeby gdyby nie dał rady się ruszać biorę na bark i staram się opuścić budynek. Jednak gdyby okazało się że faktycznie jest juugo który ponadto nie jest w stanie się kontrolować na poziomie klątwy to uderzam w głowę tak aby nie zabić ale żeby stracił przytomność.
Gdyby jak wcześniej pisałem zawaliła się część budynku uniemożliwiając spokojne wybiegnięcie z budynku najpierw w miarę możliwości najszybciej jak się da przekładam na zewnątrz kobietę nawet jeśli oznaczało by to ryzyko oparzeń bo jestem pewien, że muszę zrobić to delikatnie. Gdyż rzucając nią mógłbym kobietę zabić jeśli nie była martwa do tej pory, natomiast już z nieprzytomnym gościem trzymając go na ramieniu staram się przeskoczyć płomienie pomagając sobie długą ręka choćby przyciągając się do wyjścia na ile dam radę.
Gdybym zajął się ogniem bądź ów facio to rzucam się/go na ziemie i staram się tarzając zgasić ogień.
Ukryty tekst
0 x
- Jun'ichi
- Martwa postać
- Posty: 1910
- Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 429#p86350
- Multikonta: -
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Polana niedaleko Nawabari
Chakra: 45% - 2% - 15% = 28%Biegnąc z nieprzytomnym doktorem na barkach, Hyuga stwierdził że jak nigdy wcześniej miał ochotę pozbawić go życia. Był zirytowany całokształtem tej postaci, jego podejściem do życia i much ludzi, pogardą wobec słabszych oraz tym że w ostateczności sam okazał się być ludzkim śmieciem, który nie był w stanie zadbać o samego siebie, potrafił jedynie piszczeć że strachu. Ktoś kto z łatwością odbiera cudze życia, powinien umieć zawalczyć o swoje własne i być gotowym stracić je gdy okaże się zbyt słaby. Chłopak martwił się tym, że od przybycia do Shigashi, od rozpoczęcia swojej walki z mafia, stawał się coraz bardziej podatne na złe emocje, czuł że jego wewnętrzny balans został zachwiany i powoli staczał się w stronę ciemności.
Kiedy wrócił do osady i ujrzał co się tam działo, starał się jak najszybciej odpędzić zagrożone osoby przed spadającymi fragmentami wieży.
- Stańcie za palisadą, uratujemy pozostałych! A tego... Pilnujcie, utrzymajcie przy życiu aż wrócimy. Trzeba będzie go solidnie ukarać, nie zasługuje na szybką śmierć. - tymi słowami chciał zniechęcić więźniów do zabicia swego oprawcy, zasugerować że mogą odwdzięczyć mu się tym samym co spotkało ich, a z pewnością zemsta była bardziej kusząca niż szybkie załatwienie sprawy. Rzucając nieprzytomne ciało i kilka metrów żyłki przed grupkę, już zerkał w stronę swego towarzysza, do którego rzucił się pędem. Rejestrując swoim wzrokiem wszystko wokół, chciał uniknąć ognia i spadających odłamków aby jak najszybciej dotrzeć do Gundana, ocenić jego zamiary wobec uwięzionej dwójki i pomóc najlepiej jak się dało. Widząc jak ten sięga po kobietę, chciał zająć się bezpieczeństwem ich obojga, eliminując ewentualne przeszkody z użyciem sprężonego powietrza wypuszczonego z dłoni. Postawił się teraz w roli wsparcia Gundana, miał być jego stróżem, zaś Jugi miał zostać w tej sytuacji bohaterem w oczach wszystkich uratowanych. Mieli widzieć w nim wybawiciela, tego który osobiście wyciągnął ich z płomieni. Miało to duże znaczenie, bowiem przyjazne stosunki z ich klanem mogły okazać się kiedyś potrzebne, miejsce gdzie byliby bezpieczni również mogło się przydać w przyszłości. Pochodzenie Gundana z tej samej wioski, klanu było dodatkowym atutem, wzbudzało więcej zaufania w ich oczach.
- Nazwa
- Hakke Kūshō
- Ranga
- C
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Odrzut na 15 metrów
- Koszt
- E: 24% | D: 18% | C: 15% | B: 12% | A: 9% | S: 6% | S+: 3%
- Dodatkowe
- Na czas używania techniki dostajemy +20 do percepcji
- Opis Specyficzna technika, która pozwala na przeprowadzenie perfekcyjnie dokładnego ataku na niczego nieświadomym przeciwniku. Otóż użytkownik techniki skupia się bardzo dokładnie poprzez wykorzystanie Byakugana na punktach witalnych, a następnie posyła w ich stronę szybkim ruchem dłoni sprężone z chakrą powietrze, które odrzuca przeciwnika przy równoczesnych obrażeniach zewnętrznych.
0 x
- Kisuke
- Martwa postać
- Posty: 2185
- Rejestracja: 26 wrz 2020, o 15:40
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Widoczny ekwipunek: ~ Zbroja
~ Gurda przy lewym boku
~ Kabura na prawej i lewej nodze
~ Torba z tyłu na pasie
~ Duży zwój na plecach - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=153580#p153580
- Multikonta: Daisuke
Re: Polana niedaleko Nawabari
Brutalna siła rozwiązywała wiele problemów. Pozwalała pozbyć się porywacza. Pozwalała pozbyć się kolejnego bandyty, który był obstawą doktorka. Pozwalała także całkiem sprawnie poradzić sobie z zamkniętymi kratami. Najwidoczniej ktoś przyoszczędził na dobrych zabezpieczeniach, dlatego wystarczył mocniejszy cios aby całość puściła. Więźniowie nie byli w zbyt dobrej formie, dlatego nawet nie mieli najmniejszych szans na otwarcie swoich celi. Tym bardziej, że Zarządca zwykle patrolował te okolice. Teraz leżał już martwy koło palisady. Kto by przypuszczał, że wystarczy krótka chwila, aby obecna tutaj sytuacja odwróciła się o 180 stopni. Kolejne sekundy także mogły zmienić wiele żyć. Najbardziej zagrożeni byli Ci dalej znajdujący się w środku budynku. Zamiast jednak podjąć decyzję czyje życie jest ważniejsze, Gundan postanowił uratować dwójkę uwięzionych tam ludzi. Zasłonił sobie nos, dając sobie kolejne cenne sekundy zabezpieczający go od gryzącego dymu.Gundan i Jun'ichi
Grupowa misja rangi B
Kolejka: 21/22
Do ratowania ludzi przyczynił się także Jun'ichi. Musiał on im wskazać co dalej mają zrobić, bo po wyjściu z budynku zachowywali się jak puszczone samopas bydło. Zagubieni, bez żadnego pomysłu, kręcili się w miejscu zaskoczeni. Hyuga rzucił im także pod nogi głównego sprawcę całego zamieszania. Badacz powoli odzyskiwał świadomość. Cały ten mały tłum postąpił zgodnie z wydanym im poleceniem. Zabrali oni tego, który jeszcze jakiś czas temu na nich eksperymentował. Jun'ichi liczył, że jego słowa przekonają ich, że kara, która będzie później będzie wymierzona będzie o wiele bardziej satysfakcjonująca. Czy jednak nie było to trochę myślenie życzeniowe? Czy pozostawienie tego człowieka w rękach jego ofiar było dobrym rozwiązaniem? Najwyraźniej tak, bo jego życie nie liczyło się za bardzo. W porównaniu do trzech żyć, które właśnie próbowały wydostać się z ognistego więzienia.
Gundan właśnie otworzył ostatnią z klatek, z nieco oszalały Jugo rzucił się prawie na niego. Szybko cios pozbawił go jednak przytomności, ale także zabrał cenne sekundy oraz skupił uwagę na tym niekontrolowanym ataku. Płomienie sięgnęły pleców byłego mafiosa. Poczuł on najpierw ciepło, a potem pieczenie wzdłuż kręgosłupa oraz lewej łopatki. Musiał się szybko stąd zabierać, ale opadał z sił. Powoli stawiał kolejne kroki, niosąc ze sobą dwie osoby. Kolejny raz buchnęło w jego stronę płomienie. Tym razem jednak pojawiła się odsiecz. Sprzężone powietrze przeleciało bardzo blisko Jugo i zderzyło się z ogniem, posyłając je w przeciwną stronę. Chwila orzeźwienia, którą wtedy poczuł oraz nadzieja pozwoliły mu dotrzeć do wyjścia. Dach niskiego budynku zaczął już zapadać się do środka, grzebiąc pod zgliszczami resztki klatek. Drugi budynek także niebezpiecznie się zaczął zapadać, po czym powoli się przechylał. Na całe szczęście w stronę przeciwną do nich, a w kierunku palisady, niszcząc jej fragment oraz podpalając kolejną rzecz. Opanowanie ognia wyglądało w tym momencie na zadanie nie do zrobienia. Lepiej było się stąd zabierać i dołączyć do pozostałych uwolnionych, którzy oddalili się w wyznaczonym im wcześniej kierunku. Jun'ichi dostrzegł także, że dwóch byłych więźniów właśnie pastwiło się nad badaczem, częstując go kolejnymi kopniakami. Reszta w ciszy się przyglądała.
Ukryty tekst
0 x
- Jun'ichi
- Martwa postać
- Posty: 1910
- Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 429#p86350
- Multikonta: -
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Polana niedaleko Nawabari
Gdy tylko klanowa technika odepchnęła buchające w stronę Gundana płomienie, serce młodego Hyugi zabiło mocniej, poczuł dumę oraz radość z tego, że zdążył uratować kolejne życie. Dodatkowo po chwili zrozumiał też, że swoim wejściem mógł dodatkowo zyskać w oczach swojego towarzysza, co było istotne w kontekście ich dalszej współpracy, którą uważał za bardzo ważną by doprowadzić do zniszczenia mafii.
Chłopak szybko podbiegł do towarzysza i pomógł mu wydostać się na zewnątrz, bacząc przy tym również na niesionych przez niego ludzi. Gdy tylko znaleźli się na zewnątrz szybko wskazał kierunek w którym odesłał wcześniejszą grupkę wraz z doktorem. Dopiero po chwili, gdy wziął głęboki wdech świeżego powietrza, dostrzegł że jego prośba odnośnie zachowania winowajcy przy życiu została wprawdzie wysłuchana, ale doktor był teraz ofiarą dość brutalnego zachowania ze strony swoich niedoszłych ofiar. I tutaj kolejny raz kaleka zamyślił się na krótką chwilę - nie czuł potrzeby interweniować, wprawdzie nie mieli zamiaru go zabić, a jedynie odpłacali mu odrobiną brutalności za jego tortury, co było w ostatecznym rozrachunku i tak nieadekwatnie małą karą. Zamaskowany chłopak idąc ramię w ramię z Gundanem, pomagając prowadzić nieprzytomnego Jugo, postanowił poinformować towarzysza o tym, że obydwa, najważniejsze cele ich misji zostały wykonane.
- Za palisadą są pozostali więźniowie, oddałem im doktora ale... właśnie prezentują mu ile siły im jeszcze zostało. Jeśli się nie pospieszymy, może tego nie wytrzymać, zwłaszcza że sam nie byłem dla niego zbyt delikatny. Od teraz jest Twój. - powiedział Hyuga, chwytając mocniej ostatnich ocalałych, aby Gundan mógł ruszyć na spotkanie swojego celu, okaleczonego, brutalnego i fanatycznego doktora. To spotkanie z pewnością nie mogło należeć do przyjemnych, ale Jun'ichi nie zamierzał odwracać wzroku, chciał na to patrzeć, chciał widzieć jak dopełnia się zemsta, jak to na co ktoś czekał tak długo wreszcie staje przed nim. Chciał wiedzieć jak może kiedyś zachowa się, kiedy to przed nim staną ostatni członkowie mafii, a on niczym Gundan teraz będzie mógł wymierzyć sprawiedliwość za krzywdy swoje oraz pobratymców.
- Co zrobisz, Gundan...? - pomyślał chłopak, zastanawiając się nad dalszym przebiegiem sytuacji. Nie żałował winnego, czekał jedynie na jego karę, na sprawiedliwość która zostanie mu wymierzona. Chciał, a wręcz czuł się w obowiązku by to obserwować. Gdy znalazł się już przy grupie, jego oczy wróciły do swojego naturalnego stanu, a on sam odetchnął ciężko, czując ubytki w chakrze. Pozostawało jedynie zebrać swoje rzeczy, kij oraz ciężarki, jednak to nie było na tyle ważne by odpuścić widowisko jakie zdarzało się raz na wiele lat.
0 x
- Gundan
- Martwa postać
- Posty: 587
- Rejestracja: 27 mar 2019, o 21:55
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Wyrzutek C
- Krótki wygląd: Krótkie, białe włosy oraz złote oczy.
195cm oraz 93kg - Widoczny ekwipunek: Kamizelka Shinobi - Tors
Torba - Prawy pośladek
Kabura x2 - Prawe i lewe udo - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 42db79c7bb
- Multikonta: Mangetsu
Re: Polana niedaleko Nawabari
Podczas mojej heroicznej próby uratowania wszystkich więźniów zaczynałem rozumieć, a przynajmniej tak mi się zdawało, jak czuli się moi przeciwnicy gdy wypluwałem w ich stronę ogniste kule. Oczywiście ja miałem nieco lepszą sytuację gdyż płomienie szalały wkoło mnie, a nie leciały mi na pysk lecz mimo to miałem nieprzyjemność poznania uczucia towarzyszącego momentowi podczas którego ognisty jęzor zaczyna smakować twojego ciała.
Mimo zaciśniętych zębów nie dałem rady powstrzymać krzyku z bólu, oczywiście nie były to agonalne wrzaski płonącego żywcem człowieka. Bardziej przypominało to krzyk jaki wydaje człowiek w momencie uderzenia się w mały palec u stopy. Niby krzyk spowodowany jest bólem, a jednak mimo wszystko następuje po nim życzenie śmierci wszystkiemu co znajdzie się w zasięgu wzroku.
Był nawet moment w którym myślałem, że przez te życzenie śmierci przydarzy się ona mi na co po prawdzie byłem już nieco przygotowany choć wolałem nie. Na szczęście mój Jun'ichi stróż zdołał uratować mnie przed spaleniem żywcem popisując się przy tym niesamowitą celnością... a może użył techniki z założeniem "uda się to super, a jak trafie Gundana przez przypadek to postawie mu ładny nagrobek". Pewności mieć nie miałem ale nie zastanawiałem się nad tym wtedy ponieważ byłem zbyt zajęty ratowaniem swojej dupy i dwójki pozostałych ludzi.
- Dzię... kurwa, dzięki Jun'ichi - rzuciłem wyczłapując się na świeże powietrze aby wykaszleć płuca z dymu - Maa asz oko. Jasne, no dobra to pora na finał.
Odpowiedziałem memu przyjacielowi po odłożeniu ludzi w bezpiecznym miejscu opierając się rękoma, które stały się na powrót normalne, o kolana. Jednak gdy to powiedziałem wyprostowałem się wykrzywiając twarz w grymas bólu, bo niestety mimo że akcja zakończyła się sukcesem to obrażenia, zmęczenie jakich doznałem nie zniknęły. Wiedziałem, że minie nieco czasu nim będę znów w pełni sił jednak gdy dotarło do mnie, że mam jak na tacy sprawce tego całego zamieszania wstąpiły we mnie jakieś dziwne siły.
Ruszyłem powoli w stronę doktorka, a w głowie zaczęła mi się dziwna gonitwa myśli. Przewijały mi się wspomnienia, gdy kiedyś sam byłem więziony za młodu, następnie wszelkie zbrodnie które popełniłem będąc w mafii. Od udania się na wojnę, przez wykorzystywanie pojmanych dzieci przyszłych ofiar czy "wspólników" po dzień w którym to ja torturowałem w celu wyciągnięcia informacji z biedaka. Następnie zacząłem się zastanawiać ilu ludzi dziś umarło, ile osób straciło swoje życie bo dali się wciągnąć we współprace z człowiekiem który właśnie leżał na ziemi wijąc się niczym robak podczas gdy jego ofiary wymierzały mu mniej bądź bardziej celne kopnięcia.
- A więc to jesteś ty... cholera w kurwę ciężko było się do ciebie dobrać wiesz? Wielu ludzi musiało umrzeć tego dnia, umierali przez ciebie. - rzuciłem już z oddali aby więźniowie mieli czas na odsunięcie się od doktorka, któremu sam wymierzyłem solidne kopnięcie w brzuch. Oczywiście nie na tyle mocno by móc go tym zabić czy choćby uszkodzić. W tym kopnięciu chodziło mi tylko aby poczuł ból.
- Ale jestem kurewsko zmęczony więc dam ci szanse taką samą jak dałem dla twojego kumpla Michio. Czy jest więcej takich pojebów jak ty w tej okolicy oraz dla kogo pracujesz śmieciu? Jak odpowiesz sensownie może przedłużysz swoje już i tak bardzo króciutkie życie.
Następnie czekałem co mi powie, czy powie mi cokolwiek jednocześnie w głowie próbowałem zrozumieć co się ze mną dzieje. Myślałem w końcu, że jak zobaczę tego człowieka to zajebie od razu jak psa. Natomiast teraz gdy na niego patrzyłem nie czułem takiej chęci. Gdzie była moja żądza mordu gdy była potrzebna?
- Zabieramy go do wioski. Osądzicie go wy gdy już będziecie wszyscy bezpieczni, a zostając ty zbyt długo możemy się narazić wszyscy na niebezpieczeństwo. - rzuciłem do wszystkich wskazując jedną ręką w stronę płomieni - Poza tym wioska musi się dowiedzieć o tym pożarze nim ten przeskoczy na drzewa i spali cały las. Idziemy. Nie prosiłem, nie wdawałem się w potencjalne dyskusję, a jedynie poinformowałem po czym pomogłem doktorkowi się podnieść i ruszyłem prowadząc go przed sobą.
Ukryty tekst
0 x
- Kisuke
- Martwa postać
- Posty: 2185
- Rejestracja: 26 wrz 2020, o 15:40
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Widoczny ekwipunek: ~ Zbroja
~ Gurda przy lewym boku
~ Kabura na prawej i lewej nodze
~ Torba z tyłu na pasie
~ Duży zwój na plecach - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=153580#p153580
- Multikonta: Daisuke
Re: Polana niedaleko Nawabari
Drogi tej dwójki ponownie się zeszły. Podobnie jak wcześniej w lesie, tak i tym razem schemat ich działania był podobny. Po szybkich i wstępnych ustaleniach przeszli do działania. Gundan miał swoje starcie, Jun'ichi swoje. Potem każdy zajął się kolejnymi rzeczami bez dogadywania tego pomiędzy sobą, musieli oni polegać bardziej na samych sobie albo ufać, że ten drugi po tym jak sobie poradzi, wróci aby pomóc pierwszemu. Tak właśnie było w tej sytuacji. Skupiony na ratowaniu innych Jugo otrzymał pomoc. Nie wiedział czy bez tego by sobie poradził, nie wiedział nawet czy ten podmuch był aż tak precyzyjnie wystrzelony. Kto wie, może celem jego "sojusznika" było w istocie cisnąć go w płomienie zamiast uratować? Musiałby on być jednak dobrym aktorem, bo natychmiast po tym wyprowadził go na zewnątrz, nie dając po sobie poznać, że chciałby go zabić. Najwyraźniej rzeczywiście miał dobre zamiary.Gundan i Jun'ichi
Grupowa misja rangi B
Kolejka: 22/22
Po opuszczeniu płonącego budynku Hyuga wskazał swojemu kumplowi kierunek w którym powinni się udać oraz podzielił się z nim informacjom o tym co dostrzegły jego oczy. Chwilę później zobaczył to także Gundan, który musiał przyznać, że jak na wyczerpanych i wygłodniałych, Ci mężczyźni mieli niesamowitą energię do tego aby się wyżyć. Gdyby mieli coś ostrego pewnie natychmiast podcięliby doktorkowi gardło. Mieli jednak tylko swoje kończyny, dlatego kolejne kopnięcia spadały na kulącego się na ziemie szalonego naukowca. Chociaż teraz już kompletnie nie wyglądał jak ten wielki, zły, niebezpieczny, podstępny i przebiegły eksperymentator. Połamane ręce, solidny cios w głowę a teraz jeszcze te kopnięcia. Nie był w najlepszej kondycji i nie zapowiadało się na to, aby miało się to szybko poprawić. Widok nadciągających kolejnych ludzi dał mu jednak złudną nadzieję, że może uchronią oni go przed dalszym maltretowaniem. Jun'ichi także był ciekaw co się dalej stanie, choć nie przewidywał taryfy ulgowej. Zaznaczenie swojej obecności było jednak bardziej niż dobitnie. Naukowiec próbował podnieść się jeszcze na czworaka, ale dokładnie wtedy spadło na niego kolejne kopnięcie. Gundan miał więcej krzepy niż poprzednia dwójka razem wzięta. Kopnięcie przesunęło ofiarę a dodatkowo kaszlnął on dość sporą ilością krwi. Wielu kolejnych takich ciosów raczej nie przeżyje, ale nie taki był zamysł Jugo. Chciał on odprowadzić winnego do wioski. Tam miał odpowiedzieć za wszystkie swoje złe uczynki. Najwidoczniej nie pragnął już krwi, nie chciał mordować, nie chciał wysyłać na tamten świat kolejnych dusz. Wystarczająco osób poniosło dziś śmierć, żadnej kolejnej nie było potrzeba. Nawet jeśli chodził o głównego prowodyra całej sytuacji. Nie odpowiadał on na żadne pytania, próbując nie umrzeć z bólu i odniesionych ran.
Cały pochód oddalił się z tego małego obozu, który w tym momencie już się dopalał. Okoliczny las najwidoczniej był bezpieczny, bo wykarczowane zostało sporo drzew na potrzeby budowanych umocnień. Szkoda, że natura musiała tyle wycierpieć, aby ostateczność konstrukcje te zostały starte w proch. Była to jednak solidna nauczka, żeby z przyrodą nie zadzierać. Wkrótce dotarli do obrzeży osady. Nawabari widniało już niedaleko, co wielu z uwolnionych ludzi przyjęło z olbrzymią radością. Musieli przez bardzo długi czas być więzieni, a teraz udało im się powrócić. Natrafili na patrol, który zwrócił uwagę na tak dużą grupę ludzi. Dwóch strażników podeszło zapytać o co chodzi, a trzeciego wysłali w przeciwną stronę, do centrum.
[z/t]
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość