Szlak transportowy

Terytorialnie największa prowincja Karmazynowych Szczytów, zamieszkana przez Ród Kōseki. Daishi graniczy od północy i zachodu z morzem, na wschodzie z Soso, zaś południowa granica oddziela ją od Kyuzo i obszaru niezbadanego. Efektem tego jest możliwość tworzenia bardzo dochodowych szlaków handlowych i handlu morskiego przy - niestety - utrudnionym utrzymywaniu bezpieczeństwa włości. Podobnie jak pozostałe prowincje, dominuje tu krajobraz górski i lasy iglaste, z tą różnicą że dużo tu fauny - w tym tej drapieżnej, co na dłuższą metę może być dosyć niebezpieczne dla podróżników. Na ziemiach tych mieszkają również shinobi ze Szczepu Jūgo.
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1517
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Szlak transportowy

Post autor: Kuroi Kuma »

//przejmuję na życzenie - od tej pory statystki co post proszę
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Szlak transportowy

Post autor: Shikarui »

Człowiek się uczy na błędach. Bierze poprawki na to, co mu się nie udało, żeby udało się lepiej w przyszłości. Takie oto spotkanie przeszłości z teraźniejszością mieliśmy teraz. Shikarui był bardzo, bardzo zadowolony z tego, że sobie fruwał po górze, a nie siedział na dole. W tym tunelu, który na początku był takim super pomysłem! Równie błyszczącym jak to, że przecież w wizji sferycznej Ranmaru jest oślepiany przez blask słońca, bo ciągle w nie patrzy. Proste.
Zanim wyruszył rzeczywiście podał niezbędne Asace namiary na kierunki i to, czego potrzebowała. Włącznie z pokazaniem jej, którą drogą pójdzie, więc i z którego kierunku może się spodziewać, że będzie nadchodził. A to by dopiero była wtopa, gdyby białowłosa się pomyliła i to był jednak ktoś inny - a nie on sam! W takich sytuacjach może się zdarzyć wszystko i wszystko może pójść nie tak. Czarnowłosy wolał oczekiwać najlepszego, ale przygotować się na najgorsze. Taki to już hipokryta był z Sanady, że lubił zaskakiwać, ale nie znosił być zaskakiwany.
Wracając więc do samego skradania się i bycia super cieniem pośród wszelakich cieni to tak - Shikarui zawsze wybierał... ach, no dobra, to byłoby kłamstwo. Kiedyś wybierał zawsze bezpieczeństwo nad pośpiech. Dziś zdarzało mu się wybierać pociąg emocjonalny ponad bezpieczeństwo. Tutaj jednak stawka była taka a nie inna - na jednego przeciwnika mógł skoczyć, ale taka wrogów kupa wcale go nie zachęcała do bezmyślnego i pośpiesznego działania. Już i tak wywarli się wcześniej niżby sobie sam tego życzył ze względu na to, że nadciągała mgła, w której Chodzący Karwasz i jego żona mieli mocno ograniczone działanie. Chodzący Karwasz to nawet lepiej - nie ufał mu w końcu bezwarunkowo. Ale ograniczone możliwości Asaki w drużynie już mu wadziły.
Jeden ze strażników miał wręcz nalepioną na swoją głowę karteczkę z napisem "zabij mnie". Czarnowłosy nawet nie miał czego rozważać i nad czym się zastanawiać - kiedy ktoś bardzo cię prosi o śmierć... to co najwyżej możesz sprawić, żeby prosił bardziej. W to jednak mógł pobawić się później, kiedy już będzie miał pewność, że w tym wszystkim nie czai się kilku ninja, w tym jeden zdecydowanie poważny jako przeciwnik, gotowych oderwać ci łeb od kręgosłupa. I tak, zdecydowanie ciśnięcie się nie było rzeczą, jaką chcesz robić, kiedy podchodzi do ciebie ninja z morderczymi intencjami. Za to jest to wszystko, co chce dojrzeć taki ninja. Nie było bardziej bezbronnego celu ponad człowieka na kiblu albo człowieka śpiącego. Uwierzylibyście, że czarnowłosy sam się stresował niemal codziennie przy takich ludzkich czynnościach? No, zgoda, od paru lat mniej. Sanada powinien poprosić żonę o postawienie kibla z kryształu - wtedy byłoby na pewno spokojniej.
Podchodził bardzo powoli i bardzo sumiennie do mężczyzny zajętego... swoimi czynnościami. Powolutku. Żeby nie nadepnąć na żadną gałązkę. Żeby nie szurnąć liśćmi. Daleko mu było do ideału. Jeśli mężczyzna go usłyszał to skoczył w przód jak najszybciej żeby wbić mu ukryte ostrze w karwaszu prosto w gardziel i nie dopuścić do jakiegokolwiek dźwięku prócz specyficznego bulgotania, kiedy się dusisz. Jeśli jednak nie słyszał to skok, gwałtowny, nie był konieczny. Finał miał być ten sam - złapanie za kunai doczepiony do uda jego zbroi i wbicie go w ucho celu. I powolne położenie go, kiedy jelita zaczynały puszczać i zwieracze ulegały pośmiertnemu rozluźnieniu. Ach, pośmiertna ulga. Położył powoli ciało, cicho i ostrożnie, wyrywając ostrze z gardzieli a kunai zostawiając - nie miał ochoty się z nim szarpać. Upewnił się, gdzie jest Asaka. Jeśli trzeba było - odczekał, kiedy będzie na miejscu. Pod dwójką przy ognisku. Musiał dezaktywować Tsujiteigana, żeby przebranie prawidłowo działało. Dopiero wtedy złożył pieczęci, żeby przemienić się w nieszczęśnika - po wcześniejszym wytarciu szkarłatnego ostrza o ubrania martwego biedaka i wsunięciu go z powrotem na miejsce. Takim sposobem człowiek dostawał nowe życie. To zakładając, że wszystko pójdzie zgodnie z planem.
Ruszył w kierunku ogniska wolnym krokiem, jedną ręką trzymając się za brzuch. Nie był mistrzem aktorstwa. Właściwie to był zerowym aktorem. Ale nie szkodzi, zaskoczenie było po ich stronie. Machnął w ich stronę ręką, krzywiąc się, kiedy zawołali w jego kierunku. Tatakeaes... co? Nie ważne. Shikarui nie miał pamięci do imion - co najwyżej do tych wartych zapamiętania. Chociaż Takeshi mu się z kimś kojarzył. Czy to był Takashi?Hmph. Chyba z tym chłopakiem, który ślinił się do NESa. Nic dziwnego, mężczyzna był naprawdę przystojny. Aa, tak! Przy okazji ten Takeshi czy Takashi?) był jinchuriki!
Skierował swoje kroki, zgięty w pół, niby że brzuch go bolał w końcu (czy coś) do samej bramy. Trzeba było zrobić to gładko, żeby jego padnięcie tutaj nie wywołało niepokoju tych a górze. A właściwie najlepiej pozbyć się wszystkich trzech na raz. Dlatego Shikarui stanął sobie tak, żeby mieć na nich czystą linię strzału.
- Idę do bramy. Teraz. - Powiedział tylko, głosem spokojnym i niewzruszonym, jakby właśnie był na spacerku, a ścielące się trupy stanowiły tylko część umówionej, popołudniowej herbatki. Ale jednocześnie z "teraz" ściągnął gwałtownie jedną ręką łuk z pleców, drugą wyciągnął dwie strzały, oczy zabłysnęły czerwienią znów. Szybko naciągnął cięciwę i puścił strzały w stronę celów. A konkretniej w ich wystające łby.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Szlak transportowy

Post autor: Asaka »

Asakę mało obchodziło co robili strażnicy – jedli kanapkę, czy grali w kości, czy może opowiadali sobie kloaczne żarty (w myśl tego, że jeden właśnie poszedł za potrzebą…). Najważniejsze było to, co mieli do zrobienia po prostu, a strażnicy pozbawieni świadomości, że właśnie stali się ofiarą na łasce drapieżnika byli dość łatwym celem. A przynajmniej łatwym na samym początku, bo co się stanie później, Asaka nie wiedziała – ale się domyślała. Zresztą… ta czwórka tutaj to był dopiero wstęp, i mieli przed sobą, ale nie wyprzedzajmy zbyt mocno faktów. Najpierw ci przy bramie - oni –o musieli mieć życie, siedzieć na takim zadupiu i to jeszcze przy tylnej bramie tak ukrytej, że chyba nikt nie sądził, że ktoś tutaj w ogóle przyjdzie. I oto byli oni – shinobi, z czego jeden to szpieg idealny: widział i słyszał na ogromne odległości, ale ktoś o takich umiejętnościach nie był niczym naturalnym w okolicach. Byli Hyuga, ale to tak z tydzień drogi stąd, i raczej się do Daishi i tak nie zapuszczali, by byli częstym widokiem…
W każdym razie Asaka skinęła głową, na informacje, jakie przekazał jej Shikarui, dopytała w razie czego o to, czego jej nie powiedział i kiedy wszystko było już wiadome – mogła zacząć działaś. Właściwie to oboje mogli, bo znali plan, a przynajmniej na najbliższe… kilka minut. Tak.
Białowłosa przedostała się pod ziemią w kierunku, który wskazał jej mąż, starając się dokładnie i precyzyjnie wykonać jego instrukcje. Ufała mu w końcu jak nikomu innemu na świecie, był jej drugą połówką, ojcem jej dziecka, wiec… wiedziała, że nie poda jej fałszywych informacji. Tak czy siak zrobiła dokładnie to, co jej powiedział i znalazła się tam, gdzie odczuwała wibracje od czegoś ciężkiego nad sobą. To się zgadzało z danymi uzyskanymi od Shikiego, z wszystkimi krokami, które dokładnie odmierzyła, by dostać się tam, gdzie właśnie była. I ustawiła się… też odpowiednio. W pobliżu nic więcej nie odczuwała, znaczy – jeden przeciwnik. Zgodnie z tym, co mówił Shiki: użytkownik chakry.
Nie była jakoś bardzo głęboko, więc coś tam usłyszała. Coś o przyciśnięciu. Cokolwiek to miało znaczyć – Asaka zamarła, zastanawiając się, czy jeśli teraz wyskoczy spod ziemi, to czy będzie miała dwójkę przeciwników, czy może jednego i Shikiego…? Zakładała, że jednak Shikiego, w końcu miał się zmienić w jednego z nich (jakkolwiek miał na imię) i podejść tam, odwracając uwagę. I chyba odwrócił. „Idę do bramy. Teraz.” T e r a z. Co teraz? Raczej nie miało to sensu jako odpowiedź na pytanie typa z kanapką, ale biorąc pod uwagę, że najprawdopodobniej był to Sanada, to…
Teraz.
Asaka skumulowała chakrę, i wyciągnęła ręce spod ziemi, łapiąc faceta za nogę, i robiąc małe hokus pokus wyskoczyła na górę, a on… no raczej wylądował jak taka bulwa w ziemi, jak dorodny ziemniaczek. Albo jak taka cebula, której szczypiorek wystaje ponad grunt. Tym szczypiorkiem była głowa faceta z kanapką w… Gdzie. W buzi czy teraz miał ją pod ziemią…?
Co za różnica… Tym bardziej, że Asaka nie zamierzała się o nic pytać. Gdy tylko była na górze, a typ był na ziemi, to zamierzała mu zatkać dzioba kryształem. Takim opakowanym wokół jego głowy. Tak, żeby się udusił.
  Ukryty tekst
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1517
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Szlak transportowy

Post autor: Kuroi Kuma »

-Shibusawa
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Szlak transportowy

Post autor: Shikarui »

Nieskupiony człowiek popełniał błędy. Spodziewał się spokoju. A na pewno nie spodziewał się tego, że wróg już jest za pilnowaną bramą i zamierzał się tutaj rozgościć. Nie to, żeby Shikarui tego nie rozumiał. Dola strażnika była bardzo ciężką dolą. W ramach kary niektórzy strażnicy byli przecież wysyłani nawet w konkretne miejsca do pilnowania, które męczyły wszystkich innych. A fucha, w której całymi dniami musisz stać i obserwować wykańczała nie koniecznie fizycznie. Przynajmniej dla czarnowłosego takie stanie byłoby wręcz odpoczynkiem. Ale na pewno wykańczała psychicznie. Stój. Czuwaj. Skupiaj się. Skupiaj się! Wróg zaraz może podejść, zaraz coś może się wydarzyć. A jeśli COŚ naprawdę się wydarzy, pal licho, że spalą pół wiochy. Prawdopodobnie to ty padniesz pierwszy. I jeśli będziesz miał szczęście to padniesz tak szybko, że nawet nie zauważysz, co cię trafiło. Taki nieskupiony i rozluźniony człowiek nie zastanowi się głębiej nad tym, czy ten trzymający się za brzuch, wyglądający idealnie jak jego koleżka gościu jest faktycznie jego kamratem. No bo... czemu miałby?
A gdy maskarada już uzyskała swoje rozwiązanie było po wszystkim. Po płaczu. Nawet jeden krzyk nie wydostał się z ich gardeł. Nawet nie zapłacili w satysfakcji cierpienia wyginającej ich twarzy. Chociaż ten pierwszy na pewno cierpiał. Niekoniecznie akurat z powodu tego, że dwójka ninja postanowiła sobie wejść do jego obozu jak do siebie. Na całe szczęście czarnowłosego mało co brzydziło - co najwyżej ludzka głupota. I kolor różowy.
Spojrzał szkarłatnymi oczami na mur, gdzie leżały dwa trupy. Stwierdzam zgon - bo umarli. I dopiero wtedy odwrócił się w kierunku samego obozu i tej otwartej przestrzeni, która ich od niego dzieliła. Kawałek drogi do przejścia, a w mieście było pełno ludzi. Sanada z nabożną czcią i prawdziwą miłością przesunął dłonią po gładkiej powierzchni swojego łuku gdy zawieszał go z powrotem na swoim ramieniu. W tym czasie jego oczy spoglądały w dal i namierzały jednostki, które widział wcześniej. Została więc trójka ninja i główne zagrożenie, które zajmowało wielkim dupskiem swój tron. Sanada był pazerny i absolutnie egoistyczny. Kiedy czegoś chciał to to brał. Kiedy coś wymyślił to nawet Asaka nie miała zdania końcowego - tak miało być, musiało być i nie było takiej siły na tym świecie, która mogłaby go zatrzymać. Chyba że byłaby to siła, która położyłaby go trupem. Więc kiedy chciał żonę - to chciał żonę, a nie tylko jej rękę. Nie zadowalały go ogryzki - nigdy. Tak jak nie zadowalała go wizja posiadania Shikiego, który stanowił dwie osobne części. I jak nie zadowoli go to polowanie, dopóki wszyscy nie położą się grzecznie trupem. Chociaż Shikarui to wolał, kiedy kładli się trupem niegrzecznie. Prawdziwą perłą polowania nie jest samo dopadnięcie zwierzyny. Prawdziwe emocje czerpało się tylko wtedy, kiedy ofiara wystarczająco szybko uciekała. Zapach strachu był wyjątkowy. Przyglądał się otoczeniu w wizji teleskopowej, żeby poinstruować Shibusawe i Asake, gdzie jest najbliższy cel i czy aktualne ich położenie się zmieniło. Liczył, że w tym czasie Asaka otworzy dla staruszka bramę.
- Kontynuujemy. Plan bez zmian. - Innymi słowy - jak w trójkę osób otoczyć przeciwnika kiedy ten ma zdecydowaną przewagę liczebną. Ilość nie równa się jakość. A teraz potrzebowali odpowiedniego pierdolnięcia, żeby wszystko zadziałało jak należy. Czyli w tym wypadku zdawali się na Shibusawe i jego wybuchowe strzały.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Szlak transportowy

Post autor: Asaka »

Właściwie, to Asaka nie mogła mieć towarzysza, bo nie była w stanie go zabrać na tę cudowną podróż pod ziemią, gdzie można by było podziwiać te wszystkie żyjątka i robaczki, czy korzenie trawy, gdyby tylko… było tam coś widać. Ale nie. Ciemność widzę, panie, ciemność! Więc gdy wyskoczyła na górę, i zamknęła kanapkowiczowi głowę w krysztale, żeby nie miał jak krzyczeć o pomoc i żeby jednak się tam przydusił. Gdyby jednak zaczął coś kombinować, to Asaka zamierzała wyciągnąć kunai z kabury na broń i wbić mu go w gardło od tyłu – bez żadnego rozckliwiania się, bo nie było nad czym. Mają robotę do wykonania i tyle się z tego liczyło.
Jak już uporała się z delikwentem – dorodnym szczypiorkiem – to wtedy dopiero rozejrzała się po otoczeniu. Odszukała wzrokiem czarnowłosego – widziała, jak dotyka łuku, a więc… pewnie już zrobił z niego użytek. Dobrze. Czyli pierwsza część planu została wykonana. Króciutko posłała mu lekki uśmiech, po czym ruszyła do bramy, by się przy niej rozejrzeć i znaleźć sposób, aby jakoś ją otworzyć. Czy rozsunąć skobel, czy może był tam jakiś mechanizm z łańcuchami – czy cokolwiek innego. Po prostu chciała otworzyć bramę, a następnie wyjść a zewnątrz i – o ile Shibusawa wyglądał z miejsca, w którym go zostawiła, i miał wizję na bramę, to chciała do niego zamachać, dając znać, że wszystko załatwione i że może do nich bez problemu podejść. Jeśli jednak nie widziała tam Takayi, to po prostu pobiegła w tamtą stronę, by dać mu znać, że pora się zebrać razem z Shikaruiem.
- Czyli jeden chakrowiec z głowy, została nam jeszcze czwórka – odezwała się, kiedy byli już w komplecie. Gdy Shikarui powiedział, że kontynuują i plan bez zmian, to spojrzała na niego przeciągle, bo w zasadzie sama już nie wiedziała jaki jest plan. Przy tej burzy mózgów wykluło się tyle pomysłów, że w końcu nie wiedziała, który był tym ostatecznym. - Rozumiem, że jednak olewamy ten tunel, bo to nie ma większego sensu? Proponuję teraz wyłapać tego tarczownika – czyli odseparowanego od reszty kolejnego użytkownika z chakrą.
Tak czy siak, gotowa była do dalszej drogi, idąc za wskazówkami męża po tym, jak spojrzał na to, jak obecnie plasowała się sytuacja. Nawet nie spojrzała na martwego mężczyznę ze skrystalizowaną głową, a wyżej na mur to już w ogóle.
  Ukryty tekst
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1517
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Szlak transportowy

Post autor: Kuroi Kuma »

-Shibusawa

Info dla sprawdzających
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Szlak transportowy

Post autor: Shikarui »

Właśnie - pośród TYLU planów, który był ten właściwy? Ten ostatni! Pierwsze zdanie do dziennika, drugie zdanie do... a nie, moment, to tutaj wcale nie pasowało. Właściwie to czarnowłosy przyjąłby teraz KAŻDY plan, który nie zawierał w sobie zdania "idziemy tunelem". Nawet ten mówiący, że w sumie to sobie tu zaczekają i upichcą kiełbaski na ognisku. Asaka zawsze miała ze sobą coś do jedzenia, na pewno tym razem nie zawiodłaby. Jakieś dobre pianki na ognisku mmm... Żeby nie było żadnych wątpliwości - zdecydowanie nie były to rzeczy krzątające się aktualnie po umyśle Shikiego. Jego mózg został skutecznie zajęty przez przedstawiciela klanu Inuzuka. Przyjaciel? Wróg? Kimkolwiek był ten dzieciak z psiakiem Shikarui wolał go traktować jak potencjalnego wroga, a nie sojusznika, który postanowił zrobić samotną krucjatę przeciwko tym neobarbarzyńcom. Ach, gdyby tylko musiał znowu wymówić to słowo to pewnie by poległ. Przynajmniej utknęło w jego głowie.
- Do głównej bramy zbliża się Inuzuka z 2 Ninkenami. - Czarnowłosy spojrzał nieco w górę, już w zasadzie robiąc krok w kierunku tunelu. Skupił się na wietrze przez moment. Jego kierunku. Zastanawiając się, czy natura jest po ich stronie czy też nie w tym momencie i jak szybko tamta trójka, w związku z tym, zda sobie sprawę z ich obecności. Kiedy już wejdą do obozu to nawet kierunek wiatru nie stanie się dla ich wyczulonych zmysłów wielką przeszkodą. Ach, pieski, które wszyscy tak kochali. Niech szczezną. Shikarui nie znosił psów. Były brudne, śmierdzące, hałasowały i trzeba było marnować na nie strzały, żeby je uciszać. Koty przynajmniej w ciszy uciekały, były mądrzejsze - wiedziały, że z niektórymi drapieżnikami nie krzyżuje się dróg, bo może to przynieść pecha. - Zmiana planów. Idziemy tunelem. Nie wykryją nas. - Chodziło mu w tym momencie o wykrycie przez zmysły ninkenów. Akurat spacerek pod ziemią był niezawodnym sposobem na oszukanie ich wspaniałych zmysłów. Hmph, "wspaniałych". Byli właściwie godni współczucia, że natura chciała im dać coś w ramach obrony, więc nie dała im ani wspaniałego Tsujiteigana, ani wszechwidzącego Byakugana, ani sensoryzmu. Ot - nosek. Natura postanowiła dać im dobry nosek, który tak łatwo było oszukać. Ale Shikarui nie zamierzał się nawet nadmiernie starać. Nie czuł presji. Czym była garstka marnych barbarzyńców po spotkaniu z Hanem i bijuu? Ta bestia też nie robiła na nim żadnego wrażenia. Wywołała tylko ulotną myśl, że jeśli będzie godnym przeciwnikiem, to chyba zedrze z niej futro. A zaglądanie w duszę? Ależ drogi Losie! Aby ktoś ci zajrzał w duszę musisz ją najpierw mieć. - Żadnego hałasu. - Rzucił do Shibusawy. Cokolwiek on tam zamierzał robić to Shikarui nie zamierzał na to pozwolić. Jeszcze czego. Asaka przecież mogła to skrystalizować i zniszczyć i otworzyć im prawie zerowym kosztem dla jednego zamka przejście.
Wszystkie włosy mu się jeżyły za to na karku od spojrzenia ciemności, która przed nimi czekała. Spoglądanie w twarz otchłani bolało, bo było wspomnieniem. Dziesiątkami złych i przykrych wspomnień, które pozostawiły instynktowi cenną lekcję, aby unikać ciemnych, ciasnych pomieszczeń. Ale przecież z własnymi instynktami też trzeba walczyć, bo nie zawsze podpowiadają ci, co dla ciebie najlepsze. To znaczy, ach! Oczywiście, że przejście górami byłoby lepsze! Gdyby nie to, że cały ten tunel, góry i ten mini obóz przez cały czas tej przygody się magicznie przemieszczały i teraz już cały teren ledwo miał sens a tym bardziej nie miały sensu decyzje postaci, pewnie... no właśnie, pewnie byłyby inne decyzje postaci. Ale co zrobisz, panie jak nic pan nie zrobisz. Przynajmniej teraz krajobraz przestał się chwiać i edytować w każdej następnej chwili. A to już jakiś pozytyw!
Spojrzał na białowłosą i ułożył jej dłoń na barku, zaciskając i biorąc głębszy wdech. Głowę obrócił nieco w bok - wyszedł wzrokiem poza tunel, do którego mieli wkroczyć i nim przejść. Obserwował ruchy przeciwników, podając ich zmieniającą się lokalizacje towarzyszom. Bardzo skrzętnie zajmował myśli, kiedy na jego skroni sperlił się wręcz pot od napięcia.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Szlak transportowy

Post autor: Asaka »

Wolała zostawić kwestię podjęcia decyzji co z tunelem, kiedy już się koło niego znajdą. Niby Shikarui wszystko widział, pokazał im nawet swoją nieswykle pomysłową, a zarazem prostą techniką jak wygląda cały teren i co gdzie jest, ale taka malutka makieta to nic w porównaniu z rzeczywistością. No i Asaka była nauczona, by dostosowywać się do zmieniających się warunków (i wcale nie chodziło o pogodowe, chociaż one też były brane pod uwagę). Najlepiej dla nich, ze względu na Shikiego, byłoby ten tunel w ogóle olać ciepłym moczem i wspiąć się na górę (nie na tyle wysoką jak potrafiły największe szczyty w okolicy być, ale jednak), żeby przejść w ogóle górskim szlakiem i obejść wszystko dookoła. Rzecz w tym, że potrzebowali, by szedł z nimi Takaya, a staruszek ze wzmocnioną jakimś metalem nogą raczej miałby nielada problem, żeby się na te skałki wspiąć – nawet jeśli mógł sobie trochę pomóc chakrą, w takim podstawowym dla ninja zakresie, a on ninja przecież wcale nie był… A to oznaczało, że najlepiej było jednak przejść tym nieszczęsnym tunelem. Mogli też się rozdzielić, że oni pójdą górą, a on dołem, ale… Ach. Byłby to sensowny pomysł gdyby nie to, że Shikarui zauważył coś jeszcze.
- Świetnie, jeszcze ninkenów tutaj brakowało – wymamrotała pod nosem i przygryzła usta, po czym złapała się ręką za bark i przekręciła głowę, aż jej jakieś koski przeskoczyły i westchnęła. - No to nie ma wyjścia, faktycznie zostaje nam tunel – z tego, co mówił wcześniej Shikarui, to w tej „osadzie” z braku innego słowa, była około setka ludzi? Albo jej się przesłyszało. W każdym razie – ludzi. Zwykłych ludzi. I oni – a ich liczba się naaawet zgadzała z liczbą strażników, więc była szansa, że ninkeny wcale się nie połapią, że są tutaj nadprogramowo. Jednak wcale nie można było zakładać, że to przyjaciele – tak było po prostu bezpieczniej.
- Spokojnie, ja to zrobię – zwróciła się do starca i podeszła do kraty zastawiającej tunel. Chwilę przyglądała się zamkowi, pewnie nawet musiała kucnąć, albo klęknąć na ziemi. To nie było tak, jak to sobie wyobrażał Shikarui – że skrystalizuje zamek i po krzyku. Znaczy mogłby, ale wtedy wygodniej byłoby to zrobić z całą kratą, czy coś tam… Szkoda jej było na to jednak chakry, bo to była już wyższa szkoła jazdy i bardzo śmiercionośna technika, a nie zwykła manipulacja kryształem. Mogła komuś wytworzyć kryształ na twarzy i udusić, jak to zresztą przed chwilą zrobiła, ale to nie wyparowałoby głowy takiego delikwenta. Tak czy siak Asaka miała na to pewien pomysł. Skupiła się, by wytworzyć w ręku klucz, który zamierzała wsadzić do środka, i tak nim manipulować (i swoją chakrą też), żeby w końcu dopasować go i wytworzyć odpowiedni, którym będzie się dało przekręcić i przesunąć wszystkie zębatki, a tym samym otwierając zamek. To nie mogło być bardzo skomplikowane, nie dla kogoś, kto na poziomie mistrzowskim władał własnym żywiołem – potrzeba było pewnie tylko chwilkę czasu. Ale była gotowa tę chwilkę odczekać, niż tak prosto zdradzić ich pozycję i stracić ten moment zaskoczenia, który zyskali, przychodząc tutaj od tylnej bramy, a nie od głównej. Wcale nie byli tutaj jak u siebie i w tym właśnie był cały sęk sprawy.
Gdy się udało, Asaka wyprostowała się, a kryształowy klucz wsadziła sobie do torby, bo kto wie, może przyda się z drugiej strony? Raczej wątpliwe, żeby mieli tam jakiś inny – o ile tam w ogóle był kolejny zamek, który trzeba będzie sforsować, bo tego to ona nie wiedziała.
Poczuła znajomy dotyk na barku i ponownie uniosła dłoń, ale tym razem po to, by nakryć nią dłoń męża. Wiedziała o co chodzi. Dokładnie TO było powodem, dla którego w Midori nie zdecydowali się pójść z grupą badającą wnętrze Iglicy, a woleli zrobić rekonesans na zewnątrz. Wszyscy do dzisiaj musieli mieć koszmary, w których ktoś mówił „9 km coś tam, 9 km… 9 km” i tak w kółko. Mieli totalnie powód, by nie schodzić pod ziemię. Ale dzisiaj, trzy lata później należało się z tym w końcu zmierzyć – i był to dobry moment, bo tunel miał tylko 200m, a nie ciągnął się pod górą jakimiś dziwnymi korytarzami… Asaka w końcu złapała palcami dłoń Shikiego, a później ściągnęła ją ze swojego barku, ale nie po to, by ją puścić – to nie było strzepnięcie. Po prostu złapała go mocniej i nie puszczając ruszyła przed siebie, stawiając pierwszy krok w głąb tunelu.
  Ukryty tekst
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1517
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Szlak transportowy

Post autor: Kuroi Kuma »

-Shibusawa

Info dla sprawdzających
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Szlak transportowy

Post autor: Shikarui »

Na szachownicę nie dostawiało się nowych pionków. Taka była zasada tej gry. Możesz którego wziąć z tych zbitych, jeśli uda ci się przepchnąć zwykłego piona do samego końca - ale jakie to było trudne! Lecz to nie był pionek dodatkowy. Świat nie był jednak szachownicą, na której figury byłyby ludźmi - one były zjawiskami przedstawionymi. I rządziła się odmiennymi zasadami od zwykłych szachów. Była bliższa rozgrywki go, kiedy elementy pojawiały się zewsząd, nigdy nie mogłeś być pewien, z której strony dokładnie i jaki zamysł ma gracz po przeciwnej stronie. Panowanie nad wszystkim było niemożliwe. Shikarui mimo to dostawał białej gorączki, kiedy coś kompletnie wywracało jego zamysł do góry nogami. To tutaj? Nie wywracało go. Nakreślony plan, który był ledwo szkicem, ciągle był w sile działania. Nawet kiedy czarnowłosy z zainteresowaniem przyglądał się toczącej walce, kiedy szybkim krokiem w tym czasie przemierzali korytarz. Sanada właściwie dawał się białowłosej ciągnąć, bo całe jego ciało było chwilowo pod lekkim paraliżem. Spychał swój umysł właśnie tam - daleko, na pole walki, żeby to na tym się skupić. Więc jednak. Jednak to nie było wsparcie dla tych, którzy tutaj rezydowali. Miało się jeszcze okazać, co pojawienie się tej drużyny miało oznaczać dla nich.
- Inuzuka z psami walczą ze strażnikami. Mają przewagę. Brama jest zniszczona. Na zewnątrz panuje chaos. - Właściwie to ten Inuzuka spadł im z niebios. Kto wie, może temu dzieciakowi też coś ukradziono? Nawet Shikarui przez moment zastanowił się nad tym. To jedno zdanie, jedno pytanie - czy on tu jest po swoje zguby? przeszło z wiatrem przez jego umysł, ale zaraz wypadło. Bo tak naprawdę ni chuja go to nie interesowało. Tak jak nie interesowało go to, czy te ninkeny pożarą wszystko na swojej ścieżce, kim był ten Inuzuka i co tutaj robił. Jego zainteresowanie okręcało się tylko wokół tego jednego pytania - jakim problemem będzie dla nich.
Odetchnął, kiedy wyszli na zewnątrz i pochylił się na moment, opierając dłonie o kolana. Tylko na drobną chwilkę. Przerzucił się na widzenie sferyczne, zostawiając za plecami tę cholerną czeluść. Przetarł wierzchem dłoni pot ze skroni i wyprostował się. Teraz już Chodzący Karwasz i Asaka mogli na własne oczy zobaczyć chaos, jaki tutaj panował. I nagle właściwie połowa ich problemów rozwiązana, systematyka działania nadal wdrożona. Wszystko elegancko! Nie musieli się nawet przejmować tamtymi strażnikami! Ale musieli się przejmować ninkenami i ich panem. Daleko, bardzo daleko od domu zawiało tego Inuzukę z takimi bestiami. Z drugiej strony - jego matkę z Cesarstwa zawiało naprawdę na drugi koniec świata. Więc kim był tu on, żeby oceniać?
- Idziemy po wskaźnik. - Ewidentnie zupełnie niczego sobie nie robił z paniki. I tak jej chcieli. Żeby zrobić wszystko humanitarnie, jak to Asaka lubiła. Wśród bandytów przynajmniej nie musisz się martwić o to, czy twoja twarz zostanie rozpoznana, czy też zapamiętana. Nie wśród prostych ludzi. Oni i tak powinni dostać się pod opiekę jasno nam panującego Kazuo. Co tutaj robili - bogowie raczą wiedzieć. Pewnie utrzymywali darmozjadów, którzy próbowali sobie tutaj uwić gniazdko.
Shikarui spoglądał co jakiś czas w stronę bramy i sytuacja, która dzieje się z Inuzuką i ninkenami, żeby jakkolwiek kontrolować ich plany i ruchy.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Szlak transportowy

Post autor: Asaka »

Wolała poświęcić te dwie minuty na gmeraniu w zamku, zamiast stracić element zaskoczenia. Nie po to tak kombinowali i cudowali, żeby przyjść tutaj od tyłu, żeby teraz ten czas, jaki stracili na dojście tutaj okrężną drogą poszedł na marne. Asaka nie miała nic przeciwko dłuższej misji – przecież chciała się wyszaleć po prawie roku siedzenia na dupie w domu – ale nie dało się ukryć, że gdzieś tam serce rwało i mimo wszystko chciała jak najprędzej wrócić do domu, do córki. Minęło tylko kilka godzin, ale to było pierwsze kilka godzin odkąd gdy mała Saki przyszła na świat, a Asaka nie miała jej gdzieś w polu widzenia – nie licząc snu. Ale wtedy mała była po prostu obok, bo spała na posłaniu razem z Asaką i Shikim. Saki była do tej pory po prostu zbyt mała, a białowłosa – zbyt przewrażliwiona. No zgoda, raz poprosili Hotaru, siostrę Asaki, żeby została z małą, kiedy oni udali się do miasta na jakieś większe zakupy, ale wtedy po prostu przynieśli Saki do rodziców Asaki i odebrali ją wracając. Dzisiaj też mała czarnowłosa kruszynka została z jej rodzicami – ale tym razem nie wiedzieli jak długo ich nie będzie i nie był to takie nieszkodliwe zajęcie jak pójście na miasto. Dzisiaj poszli zabijać. A mała została z osobami, którym Asaka ufała. Z kimś, kto wychował dwójkę dzieci – dzieci, które były już dorosłe i miały się dobrze. Więc komu innemu mogła zostawić swoją jedyną córkę, jak nie swojej macosze i ojcu? Nikomu innemu nie mogła pod tym względem zaufać bardziej. Cieszyła się więc, że mieli możliwość wejścia tam po cichu. Efekt zaskoczenia potrafił robić cuda – swoją drogą, Asaka pomyślała, że mogłaby po wszystkim opracować technikę do tworzenia uniwersalnego klucza, żeby następnym razem tego czasu jednak tyle nie tracić.
Trzymała męża mocno za rękę, kiedy zagłębili się w szeroki tunel. Pewnie przewozili tędy jakieś towary, tak sobie pomyślała, ale drugą myślą było – po cholerę robic to od tyłu i to jeszcze przy tak zarośniętej, ukrytej niemalże drodze? Nie, bez sensu. Więc czemu ten tunel był taki duży? Nie miało to większego znaczenia, ale, hah… zabijało czas, kiedy się nim szło. Takaya kawałek dalej od nich, ona niemalże ciagnąca Shikiego, któremu świeciły się czerwienią oczy. Jak takie dwie latarenki. Mówią, żeby w tunelu nie iść w stronę światła – ale oni szli, bo co innego im pozostało?
- Czyli to nie są ich sojusznicy? – Asaka z początku sądziła, że tak może być. Że może jakaś zbłąkana dusza wraca z patrolu, a tutaj… Skoro walczą, brama zniszczona i panuje chaos – to znaczyło, że jednak nie.
Kiedy wyszli, przystanęła, żeby szybko rozejrzeć się dookoła, w momencie, kiedy Sanada potrzebował kilku sekund dla siebie, żeby ochłonąć po tym, jak weszli pod ziemię. W tunelu było sporo miejsca, ale dla Shikiego musiało to być i tak zbyt ciasne i zbyt… ograniczające. Klaustrofobia to coś, do czego przyczynił się jego ojciec, coś, za co Asaka dogłębnie nienawidziła tego człowieka, mimo tego, że już dawno był martwy. Och, nie tylko to, skąd, nienawidziła go za wiele więcej – zresztą tak samo, jak jego matkę, dlatego kiedy nie trzeba było, to się nie odzywała na temat jego rodziców, ale za jedno była wdzięczna: że był tutaj i mógł być obok niej.
Nie było o czym gadać. Kiwnęła głową, zgadzając się z decyzją męża, który chciał iść po część artefaktu, zamiast kierować się do bramy i do tego sajgonu, który miał tam miejsce. Ruszyła więc za Shikaruiem, dając się prowadzić, bo wiedział lepiej gdzie iść i jak. Była jednak w gotowości, rozglądała się, by w razie potrzeby móc ich zasłonić jakimś swoim tworem. Bogowie wiedzą, że wielokrotnie już uratowała im w ten sposób życie.
  Ukryty tekst
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1517
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Szlak transportowy

Post autor: Kuroi Kuma »

-Shibusawa

Info dla sprawdzających
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2078
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Szlak transportowy

Post autor: Shikarui »

Egoizm? Egocentryzm? Shikarui rzuciłby tych ludzi własnymi rękoma, gdyby to jego bezpieczeństwo - albo bezpieczeństwo Asaki - było zagrożone, a od śmierci bezimiennych zależało to, czy będą mieli większą szansę na przeżycie. Bezimienni? - zapytasz. To sąsiedzi, osoby z imionami, to osoby z dziećmi i z rodzicami. Tak, tak, czarnowłosy pomyślał już o tym, że przecież sam ma swoją córkę i że te życia mogą być całkiem podobne do tego jego. Ale nie były. To on był na szczycie łańcucha pokarmowego, a wszystko, co niżej, było przeznaczone do tego, by je pożreć. Tak funkcjonowała natura. Tylko najsprytniejsi i najsilniejsi mogli przetrwać na wysokim poziomie. Reszta dostawała ogryzki z pańskiego stołu, jeśli potrafiła się odpowiednio zakręcić. Układał świat pod siebie i dla siebie. Jego była Asaka, jego była Saki, jego był kawałek ziemi Karmazynowych Szczytów. W teorii nic nie wadziło temu, żeby banda obdartusów i karaluchów pełzała daleko od jego własnego domu, ale jeśli dziś by ktoś przeżył, to czy za pięć lat Saki nie stałaby się krzywda, bo natrafiłaby na jakiegoś? Problemy i przeszkody się eliminuje. Jego ambitne i żarłoczne plany, by pochłaniać coraz więcej i mieć coraz więcej nie kończyły się na małym kawałku ziemi, który już miał. Nie. Głód i pragnienia zostały ugaszone, a jego umysł całkowicie zajęty i pochłonięty pojawieniem się dziecka. Ale o tym dziecku teraz nie myślał. Nie tęsknił. Saki była w dobrych rękach i nie było czym się przejmować i o co martwić. Jego zmartwienia i obawy mogły być tylko tu i teraz, więc zaliczało się w to bezpieczeństwo Asaki. Ktoś by powiedział że osoba potrafiąca dostrzec emocje powinna być bardziej empatyczna. Osoba z dzieckiem, z rodziną. Pojęcie empatii zawsze było dla niego obce. Dla niego nie było "odrobiny" egoizmu. Nie ważne jak żyjesz i ile przeżyjesz, koniec końców liczy się tylko to, żeby wygrywać. Słodkie lata pozwoliły jednak na ukojenie i uspokojenie. Nagle okazało się, że można żyć bez walki. Walczyć i wygrywać. A przecież czy na pewno można było mówić o egoizmie, kiedy potrzeby Asaki stawały się jego problemami? Jej potrzeby jego potrzebami? A teraz była w tym wszystkim Saki. Szczęście było takie, że po pokonaniu korytarza największy strach minął. W niepewność wprawiał tylko wielki pies i to, z jaką łatwością połamał grube bele tworzące bramę.
Tak to miało teraz wyglądać? Wszyscy się biją i umierają, a psy zgarniają największą chwałę? Gdyby nie to, że szkoda mu było chakry, to właśnie puściłaby na ludzi, którzy uciekali przed nimi i między nimi wielką falę - tak dla zasady. Żeby nie było, że jakieś sierściuchy zabierają mu całą frajdę. O zgrozo, Shikarui zaczynał się nudzić. A to nie wróżyło niczego dobrego.
- Psy tu idą. - Najbardziej rozsądnym byłoby grzecznie poczekać, niech psiaczki załatwią swoje sprawy i potem zająć się własnymi. I tak też Shikarui zaplótł ręce na klatce piersiowej, kiedy dotarli do budynku, który wcześniej im pokazywał na mapie. Jakby nie zamierzał się wcale stąd ruszyć. Naprawdę jednak - myślał. Zastanawiał się, co zrobić. Zastanawiał się, czy w ogóle jest sens zastanawiania się. Jakieś obrzydliwe kundle zżarły jego zdobycz. I teraz jeszcze zamierzały zabrać jego zwierzynę - Wielka Baba przecież czekała na to, żeby zostać zamordowana przez Asakę. Przecież to była bezczelność. A wszystko to w zblazowanym i jałowym tempie jego myśli. Zblazowanym - bo to przecież wygodne, kiedy wróg twojego wroga jest twoim przyjacielem. - Inuzuka idzie po Wielka Baba. - Chyba powinien zacząć to odmieniać... - Poczekamy i pójdziemy po wskazówkę. Zabierzemy ją. Rozprawimy się z psami. Odejdziemy. - Nic nie przeszkadzało temu, żeby jeszcze zagryźć tego, który wszystkich tutaj zagryzał. Tak dla satysfakcji. Shikarui widział już łeb tej bestii dołączonej do jego trofeów. Ale trzeba było to zrobić tak, żeby zniszczenie tego placu nie stanowiło problemu. A groźba zakopania fragmentu Shikiego pod gruzami takim problemem była. Weź to potem szukaj - nawet z takim okiem, jak to jego.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Szlak transportowy

Post autor: Asaka »

To nie była szachownica, tylko plac boju. Tak zawsze wyglądały walki shinobich – nie było na nich ustalonych równych zasad (chyba, że na turnieju, gdzie nie było żadnego ryzyka, ale Asaka takimi gardziła właśnie z tego powodu: popisówka dla kogucików, którzy musieli podnieść własne ego), wygrywał ten, kto miał lepszą pozycję i lepsze predyspozycje. To naprawdę nie było bardziej skomplikowane niż to. I wcale nie musiało być. Tutaj, w tej małej wioseczce, to też nie była żadna szachownica a to wszystko, to nie była żadna gra. Miało to elementy strategii, dlatego „skradali się” tutaj tyłem, ale… to wszystko. Asace chodziło tylko o to, by nie skrzywdzić tych, którzy sami nie mieli się jak bronić, a tych było tutaj chyba całkiem sporo. Chakrowcy, którzy staną im na drodze w próbie odzyskania ukradzionej części artefaktu – inna sprawa. Tak samo jak to wielkie babsko rozwalone na swoim tronie – to samo, które zwabiło Shibusawę w zasadzkę, by odebrać jego świecidełko. Przecież jeszcze dzisiaj leczyła mu otarcie na głowie, to sprzed kilku dni, gdzie oberwał, kiedy go okradali.
- Tu? Znaczy na plac? – dopytała, kiedy stanęli na placyku… a tam stał jednak budynek. Asaka złapała moment konsternacji, bo trochę inaczej to zapamiętała z modelu, jaki przedstawił im Shikarui, ale może sama już się pogubiła w tym wszystkim…? - Co? Mów normalnie – mruknęła pod nosem, lekko zirytowana tym, że Shiki mówi jak idiota. - No dobra, to gdzie ten kozioł? – zapytała jeszcze, ale wtedy jej wzrok na moment padł na budynek i westchnęła. - To nie lepiej rozprawić się z nimi najpierw, a później spokojnie zabrać to, po co przyszliśmy? – co, teraz mieli szukać wskazówki, żeby nagle psy im się zwaliły na łeb? Skoro nie miały pokojowych zamiarów, to wątpliwe, że zostawiłyby ich w spokoju, bo kto by uwierzył, że wcale nie są stąd? - Shibusawa-san, proszę uważać – zwróciła się jeszcze do staruszka i gestem głowy wskazała na jego łuk i strzały, a sama… zaraz odwróciła się tak, by mieć na oku te psy i dzieciaka, którzy się tutaj zbliżali.
Gdy ich w końcu zobaczyła – nie zamierzała czekać. Kryształowa zbroja miała na moment zabłysnąć na całym jej ciele, by zaraz wtopić się w tło. Była gotowa – jak zawsze. I jak zawsze czekała na pierwszy ruch przeciwnika, choć gdyby zaszła taka potrzeba, to starałaby się zasłonić swoich towarzyszy kryształową tarczą.

Sorki za jakość posta, ale tu już naprawdę nie miałam co robić xD
  Ukryty tekst
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
ODPOWIEDZ

Wróć do „Daishi”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości