Karczma na pograniczu Daishi i Kyuzo
- Shidia
- Posty: 232
- Rejestracja: 4 cze 2018, o 20:02
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Doko
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=101235#p101235
- GG/Discord: Naoś#6130
Re: Karczma na szlaku
Kiedy na odchodne rzucił karczmarz zdaniem, które najbardziej zapadło jej w głowę. Odwróciła się od niego. Nim wyszła z kanjpy. Usłyszała słowo Watari. To był zły omen. Przecież.. jasny szlak by to wziął. Wiedziała, że powoli czas ją naglił. Jednakże, karczmarz był na tyle miły, że podał jej miejsce, gdzie oni poszli. Odwróciła się ku niemu jeszcze. Kiwnęła mocno w jego stronę jako gest dobrej wdzięczności nad pomocą a także dobrym uczynkiem.
Młoda Kunoichi skierowała się do starego dziada. Słyszała o nim niezbyt przychylne rzeczy. Stojąc już przy wejściu do karczmy nadal szukała swoich zgredków w okolicy wzrokiem. Jednakże po nie znalezieniu ich wzrokiem postanowiła sama na własną rękę skierować się w odpowiednie miejsce, czyli innymi słowy jak to ujął karczmarz farmy tego starego zgreda Watariego. Miejsce, które jest na tyle dziwne, że ten kto tam wejdzie i zdepcze mu pola uprawne grozi mu szlaban na wszystko. Co ich poniosło.. przecież ten wypierd.. no nie mogę z nimi. Jeszcze zapomniałam chyba ich imion.. co za.. pech. niby złość piękności szkodzi i choć Kunoichi nie zaszkodzi ta musiała zacząć działać. Zaczęła gadać do samej siebie. Zaczyna dziać się źle.
Dwóch co zaginęło to Wi i Setho.. Ale jak to jest.. biorę coś w ciemno nawet nie znając ich imion.. ja to pokręcona jestem dodała sama do siebie i ruszyła w kierunku Farmy starego pierda dalej mówiąc inaczej. Watariego. Jak była mniejsza rodzice zakazali jej tam iść. Zastanawiała się jak mogłaby chłopakom jeszcze pomóc. No ale nie dość, że znaleźć tych wariatów nie mogła. A oni tak pomogli, że wyszli. Miała wrażenie, że jak na " turystów" byli bardzo dziwni. Przez myśl jej przeszło Czy oni na pewno są turystami. Zachowują się dziwnie.. tak ekstremalnie dziwnie.. Miała wrażenie, że coś w powietrzu wisi. I to nie był smród. Kierunek Farma.
Młoda Kunoichi skierowała się do starego dziada. Słyszała o nim niezbyt przychylne rzeczy. Stojąc już przy wejściu do karczmy nadal szukała swoich zgredków w okolicy wzrokiem. Jednakże po nie znalezieniu ich wzrokiem postanowiła sama na własną rękę skierować się w odpowiednie miejsce, czyli innymi słowy jak to ujął karczmarz farmy tego starego zgreda Watariego. Miejsce, które jest na tyle dziwne, że ten kto tam wejdzie i zdepcze mu pola uprawne grozi mu szlaban na wszystko. Co ich poniosło.. przecież ten wypierd.. no nie mogę z nimi. Jeszcze zapomniałam chyba ich imion.. co za.. pech. niby złość piękności szkodzi i choć Kunoichi nie zaszkodzi ta musiała zacząć działać. Zaczęła gadać do samej siebie. Zaczyna dziać się źle.
Dwóch co zaginęło to Wi i Setho.. Ale jak to jest.. biorę coś w ciemno nawet nie znając ich imion.. ja to pokręcona jestem dodała sama do siebie i ruszyła w kierunku Farmy starego pierda dalej mówiąc inaczej. Watariego. Jak była mniejsza rodzice zakazali jej tam iść. Zastanawiała się jak mogłaby chłopakom jeszcze pomóc. No ale nie dość, że znaleźć tych wariatów nie mogła. A oni tak pomogli, że wyszli. Miała wrażenie, że jak na " turystów" byli bardzo dziwni. Przez myśl jej przeszło Czy oni na pewno są turystami. Zachowują się dziwnie.. tak ekstremalnie dziwnie.. Miała wrażenie, że coś w powietrzu wisi. I to nie był smród. Kierunek Farma.
0 x
- Kisuke
- Martwa postać
- Posty: 2188
- Rejestracja: 26 wrz 2020, o 15:40
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Widoczny ekwipunek: ~ Zbroja
~ Gurda przy lewym boku
~ Kabura na prawej i lewej nodze
~ Torba z tyłu na pasie
~ Duży zwój na plecach - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=153580#p153580
- Multikonta: Daisuke
- Shidia
- Posty: 232
- Rejestracja: 4 cze 2018, o 20:02
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Doko
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=101235#p101235
- GG/Discord: Naoś#6130
Re: Karczma na szlaku
Młoda Koseki spojrzała na chłopaków. Chcieli nadszarpnąć jeszcze bardziej jej nogę, gdzie i tak była już prawie uziemiona ?
Czekaj.. chwila.. ahhh syknęła z bólu w momencie kiedy chłopaki zrobili ze swoich ramion tak zwaną podpórkę. Plan jednego z chłopaków z jednej strony był dobry aczkolwiek zastanawiała się co chcieli tym osiągnąć. Wysocy chłopacy musieli się skurczyć dla niej. Lekko się spojrzała na nich uważniej.
Wiedziała, że będzie musiała im jakoś zaufać, chociaż na chwilę, jednakże chłopak się jej zapytał kim jest. Jestem Shidia, dwóch twoich kolegów wspominali o dwóch kolegach, którzy poszli dalej na balety i zabłądzili. I chyba raczej szykowali się aby was pomóc, podsłuchałam nieco rozmowę waszych kolegów. I postanowiłam wam pomóc.. A wyszło jak wyszło. Wzięła kilka wdechów pełną piersią. Spojrzała na nich z ciekawości. Kiedy na horyzoncie pojawiła się karczma, dziewczyna mogła śmiało nieco głośniej powiedzieć. Kilka razy stanęła z chłopakami. Poczuła jak jej noga coraz bardziej sztywnieje. kurr... syknęła z bólu. Podeszła z nimi jeszcze bliżej karczmy mając nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Czuła jak ten kościany nożyk wbija się jeszcze bardziej w nogę. Chłopaki mogli usłyszeć lekki syk z jej ust. Karczmarzu !!! wydarła się nader mocno. Przepraszam chłopaki.. dodała na sam koniec. Po czym czekała na reakcję właściciela. Jej noga robiła się coraz bardziej sztywna. Nożyk dawał się we znaki.
Czekaj.. chwila.. ahhh syknęła z bólu w momencie kiedy chłopaki zrobili ze swoich ramion tak zwaną podpórkę. Plan jednego z chłopaków z jednej strony był dobry aczkolwiek zastanawiała się co chcieli tym osiągnąć. Wysocy chłopacy musieli się skurczyć dla niej. Lekko się spojrzała na nich uważniej.
Wiedziała, że będzie musiała im jakoś zaufać, chociaż na chwilę, jednakże chłopak się jej zapytał kim jest. Jestem Shidia, dwóch twoich kolegów wspominali o dwóch kolegach, którzy poszli dalej na balety i zabłądzili. I chyba raczej szykowali się aby was pomóc, podsłuchałam nieco rozmowę waszych kolegów. I postanowiłam wam pomóc.. A wyszło jak wyszło. Wzięła kilka wdechów pełną piersią. Spojrzała na nich z ciekawości. Kiedy na horyzoncie pojawiła się karczma, dziewczyna mogła śmiało nieco głośniej powiedzieć. Kilka razy stanęła z chłopakami. Poczuła jak jej noga coraz bardziej sztywnieje. kurr... syknęła z bólu. Podeszła z nimi jeszcze bliżej karczmy mając nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Czuła jak ten kościany nożyk wbija się jeszcze bardziej w nogę. Chłopaki mogli usłyszeć lekki syk z jej ust. Karczmarzu !!! wydarła się nader mocno. Przepraszam chłopaki.. dodała na sam koniec. Po czym czekała na reakcję właściciela. Jej noga robiła się coraz bardziej sztywna. Nożyk dawał się we znaki.
0 x
- Kisuke
- Martwa postać
- Posty: 2188
- Rejestracja: 26 wrz 2020, o 15:40
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Widoczny ekwipunek: ~ Zbroja
~ Gurda przy lewym boku
~ Kabura na prawej i lewej nodze
~ Torba z tyłu na pasie
~ Duży zwój na plecach - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=153580#p153580
- Multikonta: Daisuke
Re: Karczma na szlaku
Jej plan nie był idealny, bo niestety chłopacy mocno sobie nagrabili już wcześniej, dlatego wpadli na swój. To niestety oznaczało, że Shidia w tym kiepskim stanie będzie musiała iśc dalej. Nie napawało to optymizmem, ale dziewczyna była twarda. Ulepiona nie tyle z gliny, co wręcz z kryształu. Ludzie z tych terenów byli twardzi, co często objawiało się w używanych przez nich Kekkei Genkai.Shidia
Misja rangi C
29/30
-Toshi i Mashi? Cholera. Sądziłem, że nas wystawili- Chłopak aż z zaskoczenia przystanął na chwilę, co zachwiało im wspólnym chodem. Dziewczyna tracąc podparcie zaczęła się przechylać w lewo, gdyby nie drugi z młodzieńców, który w porę zareagował, pewnie wyłożyłaby się przed siebie, dobijając wbitą kość jeszcze bardziej.
-Patrz! To oni! Zawołajcie pomoc!- Byli już bardzo blisko, karczma była w zasięgu wzroku, ale Shidia miała dość. Czuła, że jeszcze jeden krok i wyzionie ducha. Nadal jednak miała parę w płucach i jej krzyk miały zwabić karczmarza. Nic się jednak nie stało. Na całe szczęście przed karczmą siedziało dwóch chłopaków, całkowicie zrezygnowanych. Coś usłyszeli, a gdy zobaczyli machanie w ich stronę i niesioną, ranną dziewczynę, natychmiast pobiegli po karczmarza.
-Jasna cholera co się tutaj dzieje?! Co Ci się stało?- Przybiegł, najwidoczniej zwabiony dość skutecznie przez jakieś zamieszanie na zewnątrz. Razem z nim podbiegło tych dwóch chłopaków od którego wszystko się zaczęło. Karczmarz natychmiast zaczął udzielać jej pomocy, mając przy sobie potrzebny sprzęt, z medykamentami. Coś tam musiał się na tym znać. Pewnie niejednokrotnie po burdzie u siebie musiał pomagać rannym. W tym czasie Shidia miała czas aby wytłumaczyć mu całą tą sprawę, bo cała czwórka młodzieńców nabrała wody w usta.
0 x
- Shidia
- Posty: 232
- Rejestracja: 4 cze 2018, o 20:02
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Doko
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=101235#p101235
- GG/Discord: Naoś#6130
Re: Karczma na szlaku
Kiedy chłopak przystanął na chwilę ta czuła, że traci grunt pod nogami, czuła jak noga coraz bardziej sztywnieje. Poczuła, że leci do przodu, tracenie gruntu pod nogami nie było dobre, kiedy jeden z chłopaków zareagował na tyle w porę, że pewnie Koseki mogła już by dawno runąć i wbić sobie kościany nóż głębiej.
Karczma była już nie daleko, jednakże jej krzyk nic nie dał. Ale jednak ich koledzy chyba siedzieli w tamtym miejscu, gdzie ona tam była. Dziewczynie było powoli słabo. Jednakże, dwóch chłopaków siedzących na schodach karczmy poleciało do środka, po właściciela. Minęło z kilka minut, możliwe, że sekund. Nie wiedziała, czuła jak noga staje się dla niej powoli uciążliwa. Kiedy przybiegł karczmarz i usłyszała jedno proste pytanie. Od razu bez zawahania odpowiedziała jedno proste słowo. Watari.. Kolejny krok nóż się przemieścił. Po nodze spłynęła krew. Kiedy mężczyzna z karczmy zaczął się zajmować jej nogą ta jedynie rzuciła. Chce zabrać ten kościany miecz. Chce go zbadać. Dodała zanim ten go wyjął z jej nogi. Lecz kiedy to nastało. Wszyscy jednogłośnie usłyszeli, siarczyste słowo Kurwa.. To był znak, jak młodej dziewczynie wyciągnięto nóż z nogi. To była chwila kiedy ta zaczęła swój piękny monolog.
Zaczęłam iść w kierunku Farmy w momencie kiedy się z panem pożegnałam. Jednakże, Watari rzucił jednym chłopakiem, bo ci wtargnęli na jego teren. To był jeden z pracowników pana Watariego. Ujmę to tak, gościu nie żyje a ja jestem ranna. Chłopaki zdążyli uciec. W prawdzie Pan Watari ma o jednego pracownika mniej, specjalizuję się kryształem, więc skrystalizowałam Watariego, kryształ rozbiłam i chłopa zabiłam. Powiem, że widok rzucającego się na mnie faceta z kościanym nożem było ciekawym doświadczeniem, gdyż nie poczułam, kiedy wbił mi nóż w udo. spojrzała na całą świętą czwórkę. Wiedziała, że łatwo z nimi nie będzie. Chodź z lekka uśmiechnęła się pod nosem nieco. Mimo tego, że doprowadziliście mnie prawie do furii i śmierci to bieganie za wami sprawiło mi nie lada wyzwanie, może nieco spaliłam kalorii. W tym momencie karczmarz zacisnął mocniej ucisk na jej nodze Koseki nieco syknęła, rozwiązał wstążkę z nogi i wręczył dziewczynie. Kiedy chłopaki ją puścili ta mogła zawiązać z powrotem wstążkę w talii aby ubranie lepiej na niej leżało. I dobrze pojadałam, najlepsze ramen jakie jadłam. I faworyzowała Karczmarza ponownie.
Kilka głębszych wdechów i było lepiej, Karczmarz dobrze poradził sobie z jej nogą przez co ta mogła prawie normalnie chodzić. Odprowadzę was do wyjścia chłopaki. Co wy na to ? spojrzała na Toshiego, Mashiego i tą druga ich połówkę. Odniosła wrażenie, że ich jeszcze kiedyś spotka. Dziękuję Panu za pomoc. Jestem Panu bardzo wdzięczna. Uśmiechnęła się do mężczyzny. Wiedziała, że Karczmarz o niej nie zapomni. Kto normalny wchodzi na teren Watariego i się jeszcze z nim bije ? No właśnie. Kryształową dupę trzeba mieć i jaja aby wejść na teren wroga. Chodź noga nadal była z lekka sztywna ta jednak mogła normalnie chodzić. Postawiła nogę na ziemi. Rana zatamowana, wszystko zabandażowane, można było iść w kierunku mieszkania. Przyznać się dziadkowi do ucieczki z mieszkania i opowiedzenie o wypadku. zabieram kościany miecz. Chce go zanieść w jedno miejsce. Chce dowiedzieć się czegoś więcej. powiedziała karczmarza. Ten nie chętnie jej go dał. Wytarł go z krwi i wręczył dziewczynie zawijając go w bandaż. Ta schowała go sobie do torby, którą zawsze ze sobą ma. A co dalej z czwórką wspaniałych ? Spoglądała na nich już bardziej powoli przychylnym wzrokiem.
Karczma była już nie daleko, jednakże jej krzyk nic nie dał. Ale jednak ich koledzy chyba siedzieli w tamtym miejscu, gdzie ona tam była. Dziewczynie było powoli słabo. Jednakże, dwóch chłopaków siedzących na schodach karczmy poleciało do środka, po właściciela. Minęło z kilka minut, możliwe, że sekund. Nie wiedziała, czuła jak noga staje się dla niej powoli uciążliwa. Kiedy przybiegł karczmarz i usłyszała jedno proste pytanie. Od razu bez zawahania odpowiedziała jedno proste słowo. Watari.. Kolejny krok nóż się przemieścił. Po nodze spłynęła krew. Kiedy mężczyzna z karczmy zaczął się zajmować jej nogą ta jedynie rzuciła. Chce zabrać ten kościany miecz. Chce go zbadać. Dodała zanim ten go wyjął z jej nogi. Lecz kiedy to nastało. Wszyscy jednogłośnie usłyszeli, siarczyste słowo Kurwa.. To był znak, jak młodej dziewczynie wyciągnięto nóż z nogi. To była chwila kiedy ta zaczęła swój piękny monolog.
Zaczęłam iść w kierunku Farmy w momencie kiedy się z panem pożegnałam. Jednakże, Watari rzucił jednym chłopakiem, bo ci wtargnęli na jego teren. To był jeden z pracowników pana Watariego. Ujmę to tak, gościu nie żyje a ja jestem ranna. Chłopaki zdążyli uciec. W prawdzie Pan Watari ma o jednego pracownika mniej, specjalizuję się kryształem, więc skrystalizowałam Watariego, kryształ rozbiłam i chłopa zabiłam. Powiem, że widok rzucającego się na mnie faceta z kościanym nożem było ciekawym doświadczeniem, gdyż nie poczułam, kiedy wbił mi nóż w udo. spojrzała na całą świętą czwórkę. Wiedziała, że łatwo z nimi nie będzie. Chodź z lekka uśmiechnęła się pod nosem nieco. Mimo tego, że doprowadziliście mnie prawie do furii i śmierci to bieganie za wami sprawiło mi nie lada wyzwanie, może nieco spaliłam kalorii. W tym momencie karczmarz zacisnął mocniej ucisk na jej nodze Koseki nieco syknęła, rozwiązał wstążkę z nogi i wręczył dziewczynie. Kiedy chłopaki ją puścili ta mogła zawiązać z powrotem wstążkę w talii aby ubranie lepiej na niej leżało. I dobrze pojadałam, najlepsze ramen jakie jadłam. I faworyzowała Karczmarza ponownie.
Kilka głębszych wdechów i było lepiej, Karczmarz dobrze poradził sobie z jej nogą przez co ta mogła prawie normalnie chodzić. Odprowadzę was do wyjścia chłopaki. Co wy na to ? spojrzała na Toshiego, Mashiego i tą druga ich połówkę. Odniosła wrażenie, że ich jeszcze kiedyś spotka. Dziękuję Panu za pomoc. Jestem Panu bardzo wdzięczna. Uśmiechnęła się do mężczyzny. Wiedziała, że Karczmarz o niej nie zapomni. Kto normalny wchodzi na teren Watariego i się jeszcze z nim bije ? No właśnie. Kryształową dupę trzeba mieć i jaja aby wejść na teren wroga. Chodź noga nadal była z lekka sztywna ta jednak mogła normalnie chodzić. Postawiła nogę na ziemi. Rana zatamowana, wszystko zabandażowane, można było iść w kierunku mieszkania. Przyznać się dziadkowi do ucieczki z mieszkania i opowiedzenie o wypadku. zabieram kościany miecz. Chce go zanieść w jedno miejsce. Chce dowiedzieć się czegoś więcej. powiedziała karczmarza. Ten nie chętnie jej go dał. Wytarł go z krwi i wręczył dziewczynie zawijając go w bandaż. Ta schowała go sobie do torby, którą zawsze ze sobą ma. A co dalej z czwórką wspaniałych ? Spoglądała na nich już bardziej powoli przychylnym wzrokiem.
0 x
- Kisuke
- Martwa postać
- Posty: 2188
- Rejestracja: 26 wrz 2020, o 15:40
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Sentoki
- Widoczny ekwipunek: ~ Zbroja
~ Gurda przy lewym boku
~ Kabura na prawej i lewej nodze
~ Torba z tyłu na pasie
~ Duży zwój na plecach - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=153580#p153580
- Multikonta: Daisuke
Re: Karczma na szlaku
Dziewczyna chciała później swój wbity w nogę kościany miecz zachować. Ale to musiało poczekać, bo bardzo szybko o nim zapomniała. Jeden ruch, ostrze wysuneło się z jej nogi, powodując przy okazji sporo bólu. Poczuła jak przed oczami robi jej się nieco ciemno, ale nie straciła przytomności. Krew natychmiast została zatamowana kawałkiem szmatki, a rana porządnie zabandażowana. W międzyczasie wszyscy zebrani mogli posłuchać całej opowieści.Shidia
Misja rangi C
31/30
-Dziewczyno, w coś ty się wpakowała?- Westchnął i zadał to retoryczne pytanie, gdy dotarło do niego co za zamieszanie miało tam miejsce. Brakowało mu słów, ale w tym momencie wtrąciła się zielonowłosa, rzucając swój żarcik o spalaniu kalorii. Gdyby noga przebita została nieco dalej i mocniej, to pewnie byłaby lżejsza o te kilkanaście kilogramów, bo pewnie skończyłoby się to amputacją albo w ogóle całkowitym wykrwawieniem.
-A was, całą czwórkę! Żebym tu więcej nie widział, bo wam nogi z dupy powyrywam i pan Watari będzie waszym najmniejszym problemem- Na odchodne rzucił taki tekst do chłopaków, musiał zająć się zabezpieczeniem tego miecza.
-Trochę nabroiliśmy... Przepraszamy- Powiedział ten, który rzucał się najbardziej na pracownika Watariego.
-No i jesteśmy Ci wdzięczni, że ich znalazłaś oraz uratowałaś. Oto obiecana nagroda, mieliśmy zapłacić. Zamówimy Ci też jedzenie tutaj, ale musimy się zbierać, zanim nami karczmarz powyciera podłogę- Teraz do głosu doszedł jeden z pierwszej dwójki. To oni dali to zadanie Shidii i ją w to wciągnęli. Zgodnie z początkowymi ustaleniami, przekazali jej pieniądze, po czym zaczęli się zbierać. Kurzyło się za nimi, po właśnie w tę stronę zmierzał karczmarz. Niósł miecz, który Shidia chciała zabrać za sobą, jako pamiątkę.
Koniec
0 x
- Shidia
- Posty: 232
- Rejestracja: 4 cze 2018, o 20:02
- Wiek postaci: 23
- Ranga: Doko
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=101235#p101235
- GG/Discord: Naoś#6130
Re: Karczma na szlaku
Kiedy Karczmarz przyniósł miecz, ta schowała go do torby. Chłopaki, przeprosili i postanowili jej zamówić jedzenie. Aczkolwiek ta odmówiła. Nie chciała już nic więcej jeść. Żołądek miała za bardzo ściśnięty. Chciała iść do szpitala. Wystarczy, że zaniesiecie mnie do szpitala. Ja nie jestem ciężka. rzuciła luźno. Jeden z nich wziął ją po prostu na ręce. Ta jednakże, nieco syknęła z bólu. Młoda Kunoichi po dostaniu pierwszej pomocy od karczmarza, który miał tylko podstawowe rzeczy, dało trochę, lecz do końca jej to nie pomogło. Po dogadaniu się z chłopakami a raczej prawie wzrokowym skarceniu, postanowiła aby Ci jej jakoś pomogli. Niestety po długim czasie, chodzenia jej noga nie wyglądała zbytnio dobrze. Wręcz jej nie czuła. Jeden z chłopaków zabrał ją przysłowiowo na ręce. Nóż kościany, który był wbity wcześniej w nogę, powoli zaczynał zmieniać swoje właściwości ? To nie było ważne, teraz ważniejsze było to aby Shi dotarła jak najszybciej do szpitala. I to bez żadnego " ale".
Shidia nadal gdzieś tam pomrukiwała, syczała czy zagryzała lekko dolną wargę, aby nie krzyknąć za bardzo czy chociażby nie przeklinać za bardzo. Musiała ustosunkować swój język do młodzieży. Udała się do szpitala w celu dalszej " rehabilitacji. " Będzie musiała jakoś przedstawić sytuację w szpitalu. Wiedziała, że będzie nie ciekawie..
z/t
Shidia nadal gdzieś tam pomrukiwała, syczała czy zagryzała lekko dolną wargę, aby nie krzyknąć za bardzo czy chociażby nie przeklinać za bardzo. Musiała ustosunkować swój język do młodzieży. Udała się do szpitala w celu dalszej " rehabilitacji. " Będzie musiała jakoś przedstawić sytuację w szpitalu. Wiedziała, że będzie nie ciekawie..
z/t
0 x
- Katetsu
- Posty: 185
- Rejestracja: 14 mar 2019, o 00:06
- Wiek postaci: 22
- Ranga: DOKO
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7060&p=113183#p113183
Re: Karczma na szlaku
W trakcie podróży miał dużo czasu na rozmyślanie o tym co powinien zrobić przed powrotem na Kirisame. Na pewno będzie musiał zdać raport, więc warto było zdobyć jak najwięcej informacji i poznać jak największą ilość ludzi. Warto było również posłuchać o czym się mówi w okolicy, a nie było do tego lepszego miejsca niż karczma, która akurat rzuciła mu się w oczy - Jakbym wymodlił - pomyślał. Nie od dzisiaj wiadomo że niebieskoskóry jest fanem numer jeden jeżeli chodzi o picie alkoholu i spędzanie czasu w takich miejscach. W miejscach w których dużo się dzieję, oraz można sobie dorobić. Zastanawiał się jak tym razem przyjmą go na miejscu. Była to karczma na granicy więc pewnie są tu sami turyści, którzy pewnie już widzieli w życiu takie dziwadło jak chłopak, więc niezbyt się tym przejmował.
Na ostatniej misji użył wielu technik w krótkim czasie, co bardzo wyczerpało jego zasoby. Przed podjęciem kolejnego zlecenia, powinien popracować nad tym aspektem. Samo to że w jego klanie członkowie posiadają duże zasoby, nie zwalniało go z trenowania. Musiał stać się silniejszy, by w przyszłości dumnie reprezentować swoich ludzi w przyszłych konfliktach, które potencjalnie mogły się wydarzyć.
Przeszedł przez próg knajpy i nie obyło się bez spojrzeń w jego stronę. Zawsze się spogląda na osobę wchodzącą w dane miejsce. Możliwe że niektórych wzrok został na nim na trochę dłużej, ale ostatecznie starał się nie zwracać na to uwagi.
Podszedł do baru, uśmiechnął się pokazując przy tym swoje zaostrzone jak brzytwa ząbki i zamówił do stolika trochę alkoholu i jedzenia. Postanowił rozgościć się przy wolnym stoliku, czekając na zamówienie. Żałował że nie ma kompana do tej wyprawy z którym mógłby teraz pogadać. Spodobało mu się że w Shigashi mógł do kogo otworzyć buzię i obalić kielichy. Po otrzymaniu zamówienia w miarę szybko się napoił i zaspokoił głód. Musiał teraz wypocząć i kolejnego dnia podjąć decyzję co dalej. Teraz i tak by nic konstruktywnego nie zrobił. Wziął klucze do pokoju i udał się na spoczynek, mając nadzieje że nikomu się naraził przez swój wygląd.
Gdy nastał kolejny dzień to był szczęśliwy że nikt go niepokoił. Może nikt go nie zdążył przyuważyć, a może ktoś ma ambitny plan jak go okraść i cały czas go dopracowuje. Kto tam wie, teraz gdy był wypoczęty postanowił się przejść kawałek od karczmy, by rozpocząć trening.Ukryty tekstPo treningu wziął kolejną porcję jedzenia i zabrał do pokoju. Zjadł ją szybko, jakby ktoś mu miał ją zabrać i położył się w łóżku. Chciał tylko odpocząć, bo było jeszcze w miarę wcześnie, ale nim się obejrzał to usnąl.
Ukryty tekst
0 x
-Myśli-
-Słowa-
-Słowa-
- Toshiro
- Posty: 1357
- Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Akoraito | San
- Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png - Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
- Link do KP: viewtopic.php?p=105025#p105025
- GG/Discord: Harikken#4936
Re: Karczma na szlaku
???Katetsu
Misja rangi D
1/15 Treningi, szczególnie te odbyte w samotności miały to do siebie, że pozwalały pobyć nam samym ze sobą. Można było się zastanowić nad wszystkim co nas borykało. Czy to mniejsze, czy większe problemy, to był często czas na refleksję. Powinienem wtedy powiedzieć te kilka słów za dużo? Dać w mordę tamtego gościowi za to co powiedział? Wyrżnąć cały oddział w pień? Ile osób, tyle różnych myśli do rozważania i wzięcia pod uwagę.
Kolejny dzień jednak dopiero się rozpoczynał. Katetsu wygramolił się zapewne z łóżka zamówił sobie coś do jedzenia i starając się nikogo nie borykać po prostu konsumował sobie posiłek. Pech, albo szczęście chciało, żeby jednak troszkę poprzeszkadzać mu tego poranka. Do karczmy wszedł w pewnym momencie pewien jegomość. Niby nie wyglądał jakoś dziwnie, aczkolwiek był ubrany w jakieś szaty, a oprócz tego miał wygoloną na łyso głowę. Ktoś kto pierwszy raz widział tego człowieka na pewno powiedziałby, że jest mnichem. Już od samego początku pomimo niepozornego wyglądu lekko dziwnie się zachowywał, ponieważ zaczął kłaniać się wszędzie dookoła jakby witał się w jakimś kółku ze znajomymi. Swoje kroki skierował najpierw do szynkwasu, gdzie lekko zdziwiony i zdezorientowany karczmarz wdał się z nim w rozmowę.
Po krótkiej chwili jednak odwrócił się od niego i uśmiechnięty od ucha do ucha zaczął lustrować karczmę. Gdy dostrzegł Hoshigakiego zajmującego się swoimi sprawami zapewne stwierdził, że to właśnie on będzie najlepszym wyborem. Szybkim krokiem zbliżył się do czarnowłosego i od razu się do niego przysiadł.
-Niech będzie chwalony Kinoko-sama. Czy też jesteś jego wysłannikiem i wiernym wyznawcą? Wyglądasz jakbyś został obdarzony jego łaską.- zagadnął zupełnie znikąd, ale w jego słowach nie było ani krzty żartu. Mężczyzna był całkowicie poważny, aczkolwiek cały czas uśmiechnięty.
0 x
- Katetsu
- Posty: 185
- Rejestracja: 14 mar 2019, o 00:06
- Wiek postaci: 22
- Ranga: DOKO
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7060&p=113183#p113183
Re: Karczma na szlaku
Obudził się z lekki zdezorientowaniem, nie wiedział kiedy zasnął, chciał sobie tylko poleżeć, a tu nagle było rano. Zwlókł się z łóżka i od razu poczuł nieopisywalny głód - O cholera, chyba wczoraj przesadziłem z treningiem, a przecież jadłem przed zaśnięciem. Muszę zjeść coś lekkiego, żeby nie mieć żadnych nieprzyjemności - pomyślał, schodząc na dół, zajmując stolik i zamawiając miskę swojej ulubionej zupy z makaronem.
W trakcie jedzenia zastanawiał się nad swoim treningiem, miał nadzieję że przyniósł on jakieś korzyści. Chciał to w końcu przetestować podczas jakiegoś realnego starcia. Ile razy ma toczyć starcia z rabusiami, albo uciekać przed strażnikami. Marzyło mu się stoczenie pojedynku z jakimś innym shinobim. Przez myśl przeszedł mu pomysł by zapisać się na jeden z tych międzynarodowych turniejów. Prawda jest jednak bolesna, że nie pokazałby tam za dużo. Są na tym świecie naprawdę potężni wojownicy, którym nie dorasta do pięt. Przynajmniej póki co. Może nawet nigdy to nie nastąpi, kto wie. Był tak zaoferowany jedzeniem, że nie zwrócił uwagi jak jakiś łysy mnich wszedł do karczmy. Przewijało się tam parę osób, a największą atrakcją pod względem aparycji był on sam. Gdy Katetsu nabrał makaron na pałeczki i wsadził do buzi ten ni stąd ni zowąd się dosiadł i przywitał się po duchowemu. Hoshigakiego zatkało, prawie się zakrztusił, ale jakoś się powstrzymał. Trzymając jedną połowę makaronu w buzi, a drugą na zewnątrz lustrował łysola i zaczął wertować w głowie wszystkie wierzenia o których słyszał, starając sobie przypomnieć wcześniej wspomnianego Kinoko. Wciągnął makaron do buzi i połknął, by następnie usłyszeć pytanie na które nie wiedział jak ma zareagować.
- yyyyy, Dzień dobry - powiedział najmniej pewnie w swoim życiu, zastanawiając się czy jeszcze śpi i właśnie nie posikał łóżka. W końcu jednak po kilku uszczypnięciach w nogę pod stołem uznał że spróbuje odpowiedzieć - Przepraszam, trochę zostałem wybity z tropu. Mam nadzieję że to pana jakoś nie urazi, ale nie jestem wysłannikiem, ani tym bardziej wyznawcą tego Kinoko. - na słowo że wygląda jak obdarzony łaską, zastanawiał się czy właśnie został obrażony, czy pochwalony - em... Dziękuję? - zrobiło się chyba trochę niezręcznie, ale zobaczymy gdzie to zaprowadzi niebieskoskórego.
0 x
-Myśli-
-Słowa-
-Słowa-
- Toshiro
- Posty: 1357
- Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Akoraito | San
- Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png - Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
- Link do KP: viewtopic.php?p=105025#p105025
- GG/Discord: Harikken#4936
Re: Karczma na szlaku
???Katetsu
Misja rangi D
3/15 Podążanie za marzeniami było nieodzowną częścią naszego życia. Podczas gdy jedni marzyli o tym, aby przetestować swoje umiejętności, inni modlili się, aby mogli przestać zabijać. Takie też były czasy. Śmierć czyhała na każdym zakręcie. Gdy chlało się w karczmie, gdy jadło się swoją ulubioną zupę, przy każdym zleceniu, a nawet i w swoim własnym domu. Nigdy nie było wiadomo kiedy ktoś po Ciebie przyjdzie.
Jednak tym razem Katetsu się upiekło i mógł cieszyć się lekkim posiłkiem już na dole. Wydawało się, że był w miarę bezpieczny. Na razie. Nie trzeba było długo czekać, aby coś, a raczej ktoś zakłócił jego spokój. Nic dziwnego, że chłopak był zaskoczony zachowaniem mnicha, bo przecież kto w biały dzień odstawia takie szopki?
-A to nic nie szkodzi. Kinoko-sama jest bardzo wyrozumiałym i dobrym bóstwem. Do tego często obdarza swoich poddanych różnymi darami. Mnie na przykład ostatnio obdarzył wizją. Właśnie dlatego tutaj jestem, kazał mi udać się do tej karczmy, ponieważ powiedział mi, że czeka tutaj ktoś na mnie. Wydaje mi się, że to właśnie Ty jesteś tą osobą. Zjedz ze spokojem i ruszajmy. Mam Ci tyle do powiedzenia i wytłumaczenia.- oznajmił wyraźnie podekscytowany. -Jednak jeśli to dalej Cię nie przekonuje, to... Kinoko-sama powiedział mi, że mogę też wynagrodzić dodatkowo jego sługi pieniędzmi. Co Ty na to? Naszym pierwszym zadaniem będzie odzyskanie relikwiów Kinoko sama, w pobliskim lesie. Samemu jednak nie wiem czy podołam i dlatego potrzebuję pomocy.- powiedział i wyszczerzył się w jeszcze większym uśmiechu tym samym wyciągając gdzieś zza pasa mieszek z pobrzękującymi monetami. Czasem różni ludzie mają różne potrzeby, ten osobnik zdecydowanie należał do tych dziwniejszych, ale nie wydawał się być w żaden sposób jakimkolwiek zagrożeniem.
0 x
- Katetsu
- Posty: 185
- Rejestracja: 14 mar 2019, o 00:06
- Wiek postaci: 22
- Ranga: DOKO
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7060&p=113183#p113183
Re: Karczma na szlaku
Najspokojniejszy dzień w życiu, to nawet nie był on. Katetsu nieziemsko wyspany po treningu szamał wciąż swój posiłek przysłuchując się słowom przybysza. Starał się być uważnym na każdy ruch, głupio by było tak umrzeć podczas jedzenia. Tak jak czuł się wypoczęty, tak ta rozmowa strasznie go nudziła. Nie była w jego klimacie, plus czuł że mężczyzna to jakiś skrajny duchowny, który najprawdopodobniej zaraz poprosi o dotacje na swój kościół, bądź podpisanie formularza nowicjusza, czy coś takiego. Nagle jednak nastąpił zwrot sytuacji i to rozmówca zaoferował pieniądze. To niezmiernie zainteresowało chłopaka - Cholera, ten gość nie żartuje. Ewidentnie ma dla mnie jakieś zlecenie - pomyślał uśmiechając się, przy czym pokazał swoje brzydkie nieludzkie zębiska - W sumie przydałaby mi się zmiana ubioru. Mógłby zainwestować w jakąś zbroję, czy coś takiego. Po Shigashi to aż dziwne że mam w czym chodzić - Teraz przysłuchiwał się uważnie każdemu słowu skierowanemu w jego stronę i starał się wyłapywać detale - Twój Bóg jest bardzo hojny - wtrącił. Jak nie wiarą to worem z pieniędzmi. - Czyli mam rozumieć że będzie więcej zadań? - zapytał.
W sumie co go to obchodzi jeżeli dobrze mu zapłaci. - Czy tej relikwii ktoś strzeże? Musze być gotowy na każdą ewentualność. No i muszę wiedzieć czy nie będę musiał użyć tego - tu wskazał na swój miecz. Gdy już wszystkiego się dowiedział, powoli wstał z krzesła, poprawił pasek na broń i patrząc na duchownego dopytał - Ruszamy?
0 x
-Myśli-
-Słowa-
-Słowa-
- Toshiro
- Posty: 1357
- Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Akoraito | San
- Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png - Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
- Link do KP: viewtopic.php?p=105025#p105025
- GG/Discord: Harikken#4936
Re: Karczma na szlaku
zt -> https://shinobiwar.pl/viewtopic. ... 90#p168390Katetsu
Misja rangi D
5/15 Ostrożność była sojusznikiem shinobi. Katetsu doskonale wiedział, że w ich zawodzie wystarczył jeden błąd, aby przypłacić to życiem. Dlatego nawet podczas jedzenia swojego posiłku i na pozór zwyczajnej rozmowy trzeba było mieć oczy dookoła głowy. Choć z początku nudna rozmowa, wydawała się zmierzać w jednym kierunku. Przyjmujemy dotacje i jeśli chcesz to dołącz do nas i żyj w skrajnym ubóstwie. Bla, bla. Ale nie, czekaj. Padła propozycja, tyle, że w drugą stronę. Oferta pracy? Chyba jednak warta rozważenia. Może to jednak jakaś podpucha? Z drugiej strony mnich wyglądał jakby mówił całkowicie poważnie.
-Oj bardzo hojny. Gdybyś tylko znał wszystkie łaski Kinoko-sama. Ale to nic! Przecież Ci pokażę.- oznajmił z zapałem, lekkim uśmieszkiem i lekko nieobecnym spojrzeniem. Być może ten człowiek już doznał wyniesienia. -Oczywiście, że będzie więcej zadań! Kinoko-sama ma plan dla każdego z nas. To nie jest tak, że mówi jedno, a później nas opuszcza jak inni bogowie, oj nie!- oznajmił dalej uśmiechnięty od ucha do ucha. Pewność siebie jaka od niego biła była wręcz przytłaczająca
-Z tego co wiem to duchy lasu, ale może nam się udać i akurat nie będzie strażnika. Wtedy tylko przemkniemy, weźmiemy co nasze i uciekniemy. Obyś nie musiał, ale jeśli będzie trzeba to się nie wahaj.- odparł z pełną powagą machając przy tym potakująco głową. Jakby sam utwierdzał się w konieczności przypuszczenia ataku. -Tak, tak! Niezwłocznie. To mi się podoba. Kinoko-sama również będzie szczęśliwy.- oznajmił i skłonił się jedynie głową, a następnie po prostu wstał i ruszył w kierunku wyjścia ówcześnie czekając jednak na Katetsu.
???
0 x
- Toshiro
- Posty: 1357
- Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Akoraito | San
- Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png - Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
- Link do KP: viewtopic.php?p=105025#p105025
- GG/Discord: Harikken#4936
Re: Karczma na pograniczu Daishi i Kyuzo
Misja zakończona sukcesem Kapłan TenjinaKatetsu
Misja rangi D
15/15 Wszystko co dobre, lub złe - kiedyś się kończy. Tak też było i z tym zleceniem. Sprawa była tak na prawdę zakończona. Duch lasu pokonany, relikwia odnaleziona. Choć nie było to coś codziennie spotykanego to Katetsu nie negował w żaden sposób tego co mówił do niego kapłan. Ninja mieli to do siebie, że byli często jedynie narzędziami, które zmieniały co chwilę właściciela w zależności od tego kto dał mu więcej pieniędzy. Tutaj jednak tak nie do końca było. Hoshigaki miał okazję już nie jeden raz zostawić biednego, łysego mnicha, który właśnie stracił przytomność na pastwę losu. Ale nie! Chłopak był na tyle wspaniałomyślny, że zdecydował się pomóc niesfornemu mężczyźnie, wraz z pomocą swego klona było dużo łatwiej. W końcu nieśli go we dwóch. Poza tym postanowił skrócić męki zwierzęcia. Co było raczej kolejnym przejawem wspaniałomyślności. Niedźwiedź raz jeszcze zaskomlił, a potem ucichł po tym jak ostrze wbiło się w jego ciało. Przynajmniej nie będzie już dłużej cierpieć. Czy rozmowa z samym sobą miała jakiś sens? To zależy od tego jak kto na to spojrzy. Są tacy, którzy uważają, że nigdzie nie znajdą rozmówcy na swoim poziomie, więc do kogo wtedy uderzają? Cóż - do samych siebie. Niektórzy pomyślą, że wariaci, inni, że świry, a inni, że są po prostu zadufani w sobie. Tutaj jednak chyba nie do końca o to chodziło.
W każdym razie przebłysków geniuszu nie było końca. Niebieskoskóry zdecydował jednak, że czekanie na cud tutaj nie pomoże i postanowił zanieść biedaczka do karczmy, tam po wyjaśnieniu sytuacji karczmarz zorganizował niedługo potem zielarza z okolicznej wioski. Oczywiście cały proces trwał, ale dzięki odpowiedniej reakcji Katetsu, na następny dzień kapłan wyglądał dużo lepiej, na tyle, że był już w stanie normalnie funkcjonować.
-Dziękuję za ratunek i bardzo przepraszam za moje zachowanie, zielarz wyjaśnił mi co się stało. Mam nadzieję, że Tenjin mi wybaczy za tę herezję.- tutaj uniósł na chwilę wzrok ku górze. - Niestety podczas podróży zjadłem nie te grzyby co trzeba, a były takie podobne! Te, których skosztowałem okazały się wywoływać dziwne wizje u ludzi, z tego co wiem to bardzo rzadko spotykane, ale... Jeszcze raz przepraszam za to wszystko. Och jak mi wstyd. Dzięki niech będą Tenjinowi, że są tacy ludzi jak Ty!- powiedział lekko uniesionym głosem i uniósł ręce ku górze, a następnie złapał Katetsu za ramiona jakby w geście podziękowania.
-Tutaj oczywiście za fatygę i za ratunek. Jeszcze raz dziękuję, mam nadzieję, że następnym razem spotkamy się w lepszych okolicznościach. Gdybyś szukał schronienia to w pobliskich górach jest nasz klasztor. Niedawno pewna grupa pomogła nam się pozbyć zbójów i możemy na nowo przyjmować podróżnych. Z Tenjinem!- oznajmił i lekko się ukłonił, a następnie bardzo szybko się zmył ówcześnie zostawiając mieszek w rękach Katetsu. To chyba na tyle, nieprawdaż? Często dobro popłaca.
0 x
- Katetsu
- Posty: 185
- Rejestracja: 14 mar 2019, o 00:06
- Wiek postaci: 22
- Ranga: DOKO
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=7060&p=113183#p113183
Re: Karczma na pograniczu Daishi i Kyuzo
Katetsu od dziecka były wpajane zasady shinobi, nie mógł pozwolić by coś złego stało się zleceniodawcy. Po pierwsze nie zdobyłby upragnionych monet, a po drugie zrobiłby złą reputację swojemu klanowi. Czy chciał czy nie, musiał pomóc mnichowi. Akcja z klonem o dziwo wypaliła bez żadnych problemów. We dwójkę udało im się jakoś donieść biedaka do karczmy, gdzie dosyć sprawnie zajął się nim zielarz wezwany przez właściciela tawerny. Wszystko trwało cały dzień, a Hoshigaki był zmęczony tym lataniem po jaskiniach, więc postanowił się zdrzemnąć w swoim pokoiku, ówcześnie prosząc mężczyzn, by go obudzili w razie jakichś komplikacji. Może chcieliby zapytać o szczegóły czy coś. Klon już dawno zniknął, zostawiając kałuże pod wejściem. Chłopak mógł w końcu w spokoju zregenerować siły. Zabrał ze sobą wszystkie rzeczy i poszedł spać.
Po kilku godzinach regeneracyjnej drzemki, postanowił się zwlec z łóżka i zobaczyć w jakim stanie jest mnich. Ten był już w pełni sprawny i potrafił składać logiczne zdania - Cóż za miła odmiana - pomyślał niebieskoskóry siadając przy stoliku. Cała sytuacja była tylko wymysłem osoby, która spożyła nie te grzyby co trzeba - Szkoda że wcześniej nie było tu zielarza, wtedy cała nasza wyprawa byłaby zbędna. - wtrącił opierając głowę o rękę - Mimo wszystko, cieszę się że skończyło się tak, a nie inaczej - Podrapał się po głowie. Mnich był mu wdzięczny za to co zrobił. Wydawało mu się ze Hoshigaki jest dobrym człowiekiem. Może i tak faktycznie jest, ale główną motywacją dla niego były małe brzdękające świecące kółka.
- Każdy na moim miejscu postąpiłby tak samo - rzucił formułką, uśmiechając się. Przyjął mieszek i schował go w kieszenie - Może kiedyś nadarzy się okazja, to z chęcią odwiedzę twój klasztor. Powodzenia na szlaku - dodał.
Pożegnał się z karczmarzem, opłacił co miał i ruszył dalej. Dużo się ostatnio mówiło o jakimś konflikcie związanym z murem. Może warto się tym zainteresować.
z/t
0 x
-Myśli-
-Słowa-
-Słowa-
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości