Terytorialnie największa prowincja Karmazynowych Szczytów, zamieszkana przez Ród Kōseki . Daishi graniczy od północy i zachodu z morzem, na wschodzie z Soso, zaś południowa granica oddziela ją od Kyuzo i obszaru niezbadanego. Efektem tego jest możliwość tworzenia bardzo dochodowych szlaków handlowych i handlu morskiego przy - niestety - utrudnionym utrzymywaniu bezpieczeństwa włości. Podobnie jak pozostałe prowincje, dominuje tu krajobraz górski i lasy iglaste, z tą różnicą że dużo tu fauny - w tym tej drapieżnej, co na dłuższą metę może być dosyć niebezpieczne dla podróżników. Na ziemiach tych mieszkają również shinobi ze Szczepu Jūgo .
Yuki Hoshi
Posty: 490 Rejestracja: 7 mar 2021, o 20:42
Wiek postaci: 29
Ranga: Doko
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9369&p=166742#p166742
Post
autor: Yuki Hoshi » 24 lip 2023, o 20:31
Kotlina otoczona wysokimi szczytami górskimi. Wejście do niej było zamaskowane i zniszczone przez upływ czasu. Szczyty górskie były pokryte śniegiem, który w promieniach zachodzącego słońca mienił się czerwienią i różem. W dole kotliny była niewielka osada, już z daleka wyglądająca na opuszczoną. Ale na przeciwległym szczycie była świątynia.
Świątynia była ogromna. Otoczona gorącymi źródłami, które nawet teraz parowały, zasnuwając ją mgłą. Sama świątynia była zbudowana z ciemnego drewna i kamienia. Dachy były pokryte ciężką, ciemną dachówką, a całość kontrastowała z otaczającym ją śniegiem. Po obu stronach wejścia były rzeźby kobiety i mężczyzny z pięcioma ogonami.
Do świątyni prowadziły kamienne, pokryte mchem schody, obrośnięte z oby stron lasem. Bramy tori były ustawione na całej drodze, dające całej podróży niemal duchowy wymiar.
Wokół świątyni był wielopoziomowy, zarośnięty ogród, gdzie kiedyś były piękne stawy pełne koi, przerośniętymi drzewami wiśni oraz bonsai, które od dawna nie były dotykane przez ludzkie ręce.
Wszystko było tak zbudowane, że ogromna Kokuou mogła się tutaj ostrożnie poruszać nie niszcząc niczego.
Samo wnętrze świątyni było labiryntem komnat, pełnym rzeźb, wiszących zwojów oraz innych relikwii. Były też pomieszczenia mieszkalne dla mnichów, którzy kiedyś zajmowali się tą świątynią.
Najważniejszym pomieszczeniem wydawała się sala modlitewna, gdzie był naturalnej wielkości posąg Kokuou zbudowany z jednego, wielkiego bloku białego marmuru.
0 x
KP | Pieniążki | PH
Kopiuj [quote][center][size=150][color=#739fee][b]Yuki Hoshi[/b][/color][/size]
Wiosna, Rok 391[/center][hr]-[/hr]
[justify][/justify]
[/quote]
Yami
Posty: 2835 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Multikonta: Reigen
Post
autor: Yami » 24 lip 2023, o 21:37
- Jeśli jednak przyjdzie mi wybrać między Tobą a nią, nie będę się wahać. Jesteś dla mnie dużo ważniejsza.
Podniosłem powieki spoglądając w kierunku towarzyszącej mi Suzumebachi. Widziałem jak również obserwuje każdy mój ruch. Czyżby jednak nic się nie zmieniło względem naszego pierwszego spotkania? Mam wrażenie jakbym ponownie znalazł się w miejscu sprzed kilku dni. Westchnąłem.
Namiot był co prawda mój ale tym razem wolałem częściej zatrzymywać się w karczmach. Dodatkowo skoro ja opowiedziałem jej swoją historię chciałem aby opowiedziała coś więcej o sobie, nie tylko ogólne informacje o Teiz ale jej historię. Co miała na myśli mówiąc, że nie ma domu ani Pana. Była wszak przedstawicielką na turnieju, dlaczego więc niemiałaby gdzie wracać?
W czasie podróży rozmyślałem nad walką jaką odbyłem z Hanzou. Trwała zaledwie chwilę ale dobitnie pokazała mi problem najsilniejszej włóczni przeciw niezniszczalnej tarczy. Musiałem więc albo znaleźć rozwiązanie tego problemu. Pierwsze co się nasuwało na myśl to próba usprawnienia jednej z technik, które posiadałem, bądź stworzenie całkowicie nowej. Wzmocnienie wydaje się najszybszym sposobem na uzyskanie siły albowiem jedyne co potrzebuję to poprawienie kilku już dobrze znanych mi aspektów przy zwiększeniu ilości chakry. Zdawało się więc, że dodatkową naukę mogę wpleść w podróż do Muru. Teraz mogłem spróbować znaleźć kolejne metody czy to z wykorzystaniem wyposażenia.
W końcu jednak udało się dotrzeć w wyznaczone przez Kokuou miejsce. Zszedłem z ścieżki idąc za wskazówkami pięcioogoniastej. Początkowo nie byłem pewien jak będzie wyglądało owo miejsce, w którym mieszkała. Spodziewałem się raczej olbrzymich gorących źródeł z jakąś jaskinią wyrytą w skale. To co jednak mnie zastało było niesamowite. Mimowolnie opuściłem usta z podziwu.
- Chyba wiem gdzie zamieszkam na stare lata.
Myśli znalazły ujście w ustach. Przywrócenie tego miejsca do świetności z całą pewnością zajęłoby masę pracy, zaś odpowiednie przystosowanie na własne potrzeby drugie tyle. Jednak zaciszne miejsce tego pokroju bardzo by mi pasowało jeśli mój charakter nie ulegnie zmianie. Wciąż lubiłem leniuchować, od dłuższego czasu jednak nie miałem na to czasu.
Szedłem dalej za wskazaniami Kokuou pytając się jej wewnętrznie co to za miejsce i co się stało, że znalazło się w takim stanie jak teraz. Znałem tylko cząstkę jej historii. Nie chciałem pytać o nią bo byłem przekonany, że związane jest to z cierpieniem. Będąc jednak w miejscu, które tyle dla niej oznaczało, czułem, że dała mi nieme przyzwolenie aby lepiej ją poznać.
Ukryty tekst
0 x
Yuki Hoshi
Posty: 490 Rejestracja: 7 mar 2021, o 20:42
Wiek postaci: 29
Ranga: Doko
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9369&p=166742#p166742
Post
autor: Yuki Hoshi » 24 lip 2023, o 22:53
~ 32/... ~ ~ Yami ~
~ Wyprawa Rangi B ~
~ W poszukiwaniu siebie ~
- Daj spokój, Yami. Doceniam to, ale nie zamykaj się na tych, którzy mogą cię lepiej zrozumieć niż demon mieszkający w lesie twojej duszy. Poza tym, nie lubię, kiedy jesteś samotny.
W rozmowach z Suzumebachi dowiedziałeś się, że samurajowie nie przepadali za kobietami, które posługiwały się mieczem. Chociaż chakra w dużej mierze niwelowała różnice między kobietami a mężczyznami, samurajowie mieli nieprzyjemny zwyczaj nie pozwalania kobietom na dobywanie miecza i szkolenia. Miały być żonami i matkami, miały być w domu i czekać na swoich mężów. Suzumebachi od dziecka wykazywała zdolności mieszania chakry i chciała dobyć katany, żeby chronić swoją rodzinę. Miała tylko dziadka z męskich członków rodziny, reszta była siostrami, matką, babcią. Dziadek był schorowany, nie mógł ich bronić. Szkoliła ją babcia, która po cichu, dawno temu nauczyła się wszystkiego od swojego męża. Niestety, w pewnym momencie miała zastój jeżeli chodziło o jej umiejętności i potrzebowała formalnego szkolenia w dojo.
Odrzucono ją.
Owszem, udało jej się znaleźć kogoś, kto ją szkolił, ale nigdy nie miała pana, któremu służyła. Byciem upartą tylko przyniosła hańbę rodzinie - też nie mogła tam wrócić. Dlatego chciała założyć własne dojo i zmienić zdanie liderów samurajskich. Albo po prostu zrobić to daleko od nich.
Na turnieju reprezentowała samą siebie i swoje przekonania. Niestety, tam się nie udało.
- Myślę, że ty, Yami-san oraz to, co jej w tobie, jesteście teraz moim celem i tym, co powinnam teraz robić.
Jeszcze nie potrafiła odpowiednio się wyrażać o Kokuou. Musiałbyś ją nauczyć.
Suzumebachi była pod wrażeniem miejsca, w którym się znaleźliście. Razem z tobą rozglądała się, tym razem trzymając dłoń na swoim mieczu, w obawie przed atakiem.
- Jakbyśmy trafili do jakiegoś starego miejsca, zupełnie innych czasów. Jakby… to całe miejsce było poświęcone twojemu demonowi… jakby traktowano go jak bóstwo kiedyś. To musiało być dawno…
- Ma rację. Kiedy traktowano nas jak bogów, którzy opiekowali się ziemiami. Ja mieszkałam tutaj, w tej świątyni, w tych górach. Otoczona gorącymi źródłami. W miłości i dobrobycie. Broniłam ludzi, którzy tutaj mieszkali, w zamian modlili się do mnie, składali ofiary i dotrzymywali towarzystwa. Wejdź do środka. Usiądź przed moim pomnikiem. Zacznij medytować. Porozmawiamy za chwilę.
0 x
KP | Pieniążki | PH
Kopiuj [quote][center][size=150][color=#739fee][b]Yuki Hoshi[/b][/color][/size]
Wiosna, Rok 391[/center][hr]-[/hr]
[justify][/justify]
[/quote]
Yami
Posty: 2835 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Multikonta: Reigen
Post
autor: Yami » 25 lip 2023, o 23:41
Pięcioogoniasta doceniła gest ale zaznaczyła, że nie chce abym zamykał się na innych. Nie robiłem tego w przeciwnym wypadku nie powiedziałbym Suzumebachi o swojej tajemnicy. Trudniej było z określeniem się względem wypowiedzi świadczącej o tym, że są osoby które zrozumieją mnie lepiej niż demon. Tutaj można już dywagować. Czy można określić, że ktoś rozumie mnie lepiej jeśli sam często nie jestem w stanie tego zrobić i usilnie szukam powodów dlaczego zdecydowałem coś zrobić? Jak więc ktoś może mnie znać "lepiej" jeśli nie ma stałego punktu do którego się odwoływać i czy sam fakt, że o tym właśnie dywaguję nie jest ołowianą kulą która miażdży teorię Kokuou tak jak ołowiane wahadło niszczy teorię o tym, że ziemia jest płaska? Westchnąłem. Starczy tych rozmyślań.
Co się zaś dotyczyło samurajki i jej historii. Wynikało z niej, że Teiz nie jest miejscem dla personalnego rozwoju kobiet. Siła tradycji była na tyle masywna aby zdusić talent i jednostkę, która może przynieść realne korzyści dla rodu. Było to dość nielogiczne, jednak widziałem tyle sprzeczności w świecie, że ostatecznie mnie to nie dziwiło. Wciąż znajdowały się osoby które nie słyszały o równouprawnieniu. Nie byłem jednak adwokatem aby teraz tego wszystkiego bronić.
- Dość sporo uzbierałem w czasie swoich podróży. Nie wiem czy będzie wystarczająco na zbudowanie Dojo ale powinno w znaczącym stopniu pokryć potrzebne koszty. Gdyby nie fakt, że musiałem opuścić rodzinny dom może udałoby się załatwić potencjalnie korzystną dla Ciebie umowę pożyczki. Choć z drugiej strony... jeśli przekażesz komuś z Yumichików z Shigashi no Kibu, że Ciebie przysyłam, może zechcą Tobie pomóc w ramach za informacje o mnie. Nie miałem w sumie prawdziwego pożegnania.
Odpowiedziałem bez większych emocji. Wiedziałem, że robiłem to dla ich dobra dlatego nie czułem żadnego bólu z powodu rozłąki. Chciałbym się z nimi zobaczyć ale wiedziałem, że może nieść to ze sobą zbyt duże ryzyko. Hana może już nie ma ale komu zostały przekazane informacje o mnie... nie wiedziałem.
- Bo z całą pewnością tak było, dawno temu jednak było... - odpowiedziałem samurajce korzystając niejako z informacji przekazanych przez Biju. - Teraz jednak prosiłbym Ciebie abyś poczekała na zewnątrz. Nie wiem jak to wszystko będzie przebiegać a nie chciałbym narażać Ciebie na potencjalne niebezpieczeństwo.
Wszedłem do jednego z pomieszczeń głównej świątyni i usiadłem przed pomnikiem Kokuou. Skrzyżowałem nogi i spoglądałem na rzeźbę demona. Pierwszy raz "widziałem" ją poza obszarem jaźni, choć nie była istotą żywą.
- Ciężko mi uwierzyć jak Twoja obecność nie wpływała na ludzi tak blisko świątyni w której przebywałaś. Pod Iglicą zniszczone samą obecnością Twojej chakry tereny stały się nieprzyjazne nawet dla doświadczonego Shinobi. Wątpię aby ktoś mógł przez długi czas przebywać w Twojej obecności. Było to jednak dawno temu i spodziewam się, że sytuacja była znacząco odmienna. Domyślam się również że wszystko musiało upaść w momencie gdy Shinobi opracowali sposób na pojmanie Ciebie i korzystanie z Twojej siły. Nie raz mówiłem do czego doprowadza Ambicja i chciałbym aby mnie nigdy nie pochłonęła. Jeśli kiedyś będę przejawiał jakiekolwiek oznaki skarć mnie najmocniej jak możesz. Dobrze?
Uśmiechnąłem się.
Ukryty tekst
0 x
Yuki Hoshi
Posty: 490 Rejestracja: 7 mar 2021, o 20:42
Wiek postaci: 29
Ranga: Doko
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9369&p=166742#p166742
Post
autor: Yuki Hoshi » 27 lip 2023, o 18:07
~ 33/... ~ ~ Yami ~
~ Wyprawa Rangi B ~
~ W poszukiwaniu siebie ~
Usiadłeś przed rzeźbą. Była ona imponująca, piękna i wydawało się, że ząb czasu w ogóle jej nie dotknął. Przemówiłeś do niej, próbowałeś się skupić, ale wydawało się, że to nic nie daje, że nadal siedzisz przed posągiem, a ona nie odpowiada. Być może dlatego, że zwróciłeś się do ogromnego posągu a nie do niej bezpośrednio?
W końcu jednak usłyszałeś jej głos.
- Potrafię panować nad swoją chakrą i nad tym, co jest wokół mnie, jeżeli nie chce krzywdzić tych, którzy są dookoła.
Potrząsnęła łbem i przysiadła przed Yamim, wpatrując się w niego swoimi bladoniebieskimi oczyma. Jej ogony delikatnie poruszały się za nią - spokojnie, bez pośpiechu. Była spokojna, niemal uśmiechnięta, chociaż jej twarz była mało ekspresyjna. Jednak było coś bardzo ludzkiego w jej twarzy, w jej wyrazie. Wiedziałeś to wcześniej, ale teraz, kiedy była przed tobą naprawdę, widziałeś to dokładniej.
- Skarcę cię, jeżeli będziesz tego potrzebował. Na razie musiałabym cię skarcić za odcięcie się od ludzi, ale trochę się poprawiło, nawet jeżeli za bardzo to tłumaczysz. Ja nigdy nie byłam samotną wyspą, nawet jeżeli lubię spokój. Czuję twój brak zaufania i też mi się udziela. Ta dziewczyna przy tobie… Ale nie o tym mamy rozmawiać. Po prostu chciałam podziękować, że lepiej się czujesz. Twoje dobre samopoczucie oznacza moje dobre samopoczucie. Jesteśmy połączeni. Ale nie o tym teraz.
Potrząsnęła łbem ponownie, lekko uderzyła kopytem o podłogę.
- Nie jesteś gotowy na przyjęcie mojej pełnej mocy. Jeszcze długa droga przed nami, ale szczególnie po tej naszej drodze teraz jestem pewniejsza, że chcę ci użyczyć czegoś więcej. Żebyś mógł bronić nie tylko siebie. Jednak chciałabym, żebyś poznał trochę lepiej moją przeszłość i mnie trochę lepiej poznał. Wtedy będziesz lepiej rozumiał, czym jestem i jaka jest moja moc.
Poczułeś ciepło wokół siebie, a kłęby pary zaczęły wydobywać się spod ścian i powoli zasnuwały całe pomieszczenie. Było gorąco, ale nie czułeś się poparzony w żaden sposób. Wydawało się to przyjemne nawet. Po chwili w pomieszczeniu byłeś tylko ty i Kokuou. Jeszcze jedno uderzenie kopytem i widziałeś już zupełnie inne rzeczy.
Narodziłam się wiele lat temu. Wcześniej żyłam w dobrym człowieku. Nie pamiętam nic przed tym poza dużą miłością i poczuciem jedności. Potem już była nas dziewiątka. Nasz ojciec umarł niedługo po tym, jak zostaliśmy urodzeni. Stworzeni. Mieliśmy rozejść się po świecie i żyć razem z ludźmi. Opiekować się nimi i pomagać.
W parze widziałeś obrazy. Sylwetkę mężczyzny ze sterczącymi włosami i laską zakończoną znakiem Słońca z jednej strony i Księżyca z drugiej. Za nim poruszały się cienie, ogony. Wiele ogonów. Dziesięć. Cienie się zmieniły. Było przed tobą teraz dziewięć cieni o różnych kształtach z różną ilością ogonów za nimi. W końcu został jeden kształt, z pięcioma ogonami. Wyglądał jak cień Kokuou, ale mniejszy, dziecięcy.
Początkowo ludzie się nas bali. Byliśmy potężnymi istotami, które w każdej chwili mogły zrobić im krzywdę, gdybyśmy nie uważali. Dlatego, chociaż nie chcieliśmy się rozdzielać, każde z nas poszło w swoją stronę. Długo szukałam swojego domu. Próbowałam znaleźć miejsce, gdzie nie było ludzi. Nie chciałam nikomu zrobić krzywdy. W końcu trafiłam tutaj. Jest tu mnóstwo gorących źródeł, było ciepło i przyjemnie, chociaż zimne góry są dookoła. Było mi tutaj dobrze i tutaj zamieszkałam .
Cienie się zmieniły. Biegnąca młoda Kokuou przez świat, szukająca swojego miejsca. Potem zmieniło się w kotlinę, którą tutaj zastałeś. Jeszcze nie zamieszkaną, niezmienioną przez ludzi. Trochę różną od tego, co było teraz. Krajobraz musiał się trochę zmienić, musiał być zmieniony przez nią. Widziałeś ją tutaj, żyjącą.
Nie chciałam, żeby ktokolwiek mnie tu znalazł. Jednak brakowało mi towarzystwa, oczywiście, że mi brakowało kogoś tutaj, razem ze mną. Dlatego, kiedy pojawili się tutaj ludzie, pozwoliłam im zostać. Początkowo się chowałam. Początkowo się bali. Z czasem jednak zrozumieli, że nie życzę im niczego złego. Czasem im pomagałam. Chroniłam przed zimnem, przed lawinami. Powoli się do mnie przekonywali. Zaczęli mnie odwiedzać. Z roku na rok coraz bardziej i bardziej. W końcu niewielka wioska, którą założyli trochę się rozrosła, a oni zaczęli budować świątynię, gdzie miałam zamieszkać. Zaczęli mnie czcić jak jako ich boginię, a ja byłam szczęśliwa, że miałam wokół siebie dobrych ludzi. Czasami musiałam przegonić tych, którzy przyszli, żeby skrzywdzić moich przyjaciół. Trwało to latami. Ludzie rodzili się i umierali. A ja ciągle byłam tutaj dla nich.
W cieniach za mgłą z pary pojawili się ludzie, początkowo kilku, potem coraz więcej i więcej. Zbudowali wioskę, świątynię. Oddawali część Kokuou. Czułeś jej emocje. Była wtedy szczęśliwa. Myślała o tym z nostalgią.
Po latach przybyła TA osoba. Zostałam wyzwana na pojedynek. Jednak nie chciałam walczyć. Schowałam się. Wtedy… ludzie, którzy tutaj mieszkali chcieli mnie bronić.
Zobaczyłeś sylwetkę w długiej szacie i z długimi włosami o nieokreślonej płci. Kokuou nie musiała nic opowiadać, widziałeś teraz przed sobą prawdziwą walkę. Postać zabijającą ludzi, którzy tutaj mieszkali, mnichów, którzy zajmowali się świątynią. Widziałeś, jak Kokuou kuliła się schowana w gorących źródłach. Czułeś jej desperację, jej ból, świadomość, że porzuciła tych, których kochała, bo nie chciała walczyć. Strach jednak był większy.
Zginęli wszyscy. A ja zostałam znaleziona i tak. Musiałam walczyć w swojej obronie. Nie potrafiłam ich. Pewnie, gdybym od razu wyszła, to by ich oszczędzono. Mogłam się poddać. I tak nie miałam szans. Nie byłam pierwsza, która została złapana. Miał już moje rodzeństwo. Od jeden do czterech. Byłam piąta. Zostałam zapieczętowane i… niewiele po tym pamiętam. Byłam znowu z moim rodzeństwem, ale oni wcale nie byli tacy, jak kiedyś. Złość. Desperacja. Ból. Trwało to długo. Bardzo długo. Kiedy później odzyskałam świadomość… byłam w zupełnie innym miejscu. Nie mogłam sobie przypomnieć wielu rzeczy. Byłam dzika, zdesperowana. Więc rzuciłam się do ucieczki. I biegłam… biegłam…
Widziałeś jej walkę z postacią, widziałeś potem ciemność, czułeś, co czuła. Widziałeś, jak zmaterializowała się, jak biegła przez świat. Czułeś jej strach, czułeś jak bardzo miała dosyć ludzi - człowieka, który ją więził, ludzi, którzy oddali za nią życie po tym, jak ją czcili.
Dużo się działo później. Shinobi wiedzieli już jak mnie pieczętować. Zostałam złapana i przechodziłam dużo. Nie chciałam pamiętać wielu rzeczy, nie chciałam się z żadnym z moich Jinchuriki zadawać. Dopiero przy tobie poczułam się… że możesz mnie zrozumieć. Bo rozumiesz, jak ciężko komuś zaufać. Ale też spróbowałeś, a ja poczułam, że… warto. Wcześniej myślałam, że pomedytujesz, a ja po prostu nauczę cię, jak używać mojej mocy, bo czeka nas długa droga, żeby znaleźć źródło chakry za Murem. Ale po tym wszystkim, co przeszedłeś teraz… myślę, że jeszcze lepiej się zrozumiemy.
0 x
KP | Pieniążki | PH
Kopiuj [quote][center][size=150][color=#739fee][b]Yuki Hoshi[/b][/color][/size]
Wiosna, Rok 391[/center][hr]-[/hr]
[justify][/justify]
[/quote]
Yami
Posty: 2835 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Multikonta: Reigen
Post
autor: Yami » 27 lip 2023, o 22:29
"Jeśli potrafisz panować nad Chakrą to w Midori trochę ci nie wyszło" - myśl przeszła mi przez głowę ale nie miałem odwagi czy może odwrotnie miałem na tyle oleju w głowie aby zostało to jedynie w przelotnej myśli zwłaszcza jeśli stajesz naprzeciw demonowi dla którego jesteś zaledwie rodzynkiem. Wiedziałem, że Kokuou tak o mnie nie myślała ale nie wiedziałem jak inaczej pokazać dysproporcje sił i wielkości.
Obserwowałem wielkie błękitne ślepia demona, gdybym się zbliżył dostrzegłbym w nich własne odbicie na tle bezkresnego cichego jeziora. Słuchałem uważnie co ma mi do powiedzenia, nie chciałbym widzieć siebie pośród wzburzonej wody. Skarciła mnie za odcięcie się od ludzi miało swój cel. Nie chciałem być wykorzystany przez kogoś innego ani nie chciałem aby przypadkiem sekret o mnie trafiłby dalej. Nie chciałem aby z tego powodu ucierpiała moja rodzina mieszkająca w Shigashi. Zrobiłem to aby ochronić siebie i ich. Nawet jeśli odbiło się to na Kokuou wciąż uważałem tamten pomysł za właściwy i wciąż uważałem, że im mniej osób wie tym lepiej. Rozumiałem, że jednak musi być ktoś do kogo zwrócę się o pomoc. Nie mogła być to TYLKO Kokuou. Kyoushi gdybym go poprosił o pomoc możliwe, że przybyłby na moją prośbę, możliwe, że Asaka również chociaż to co powiedziałem Shikaruiowi, mężowi Asace mogłoby doprowadzić do odmowy. Zostałaby tylko jedna osoba? Westchnąłem.
- Trzeba zachować stabilność. Nie skazywać wszystkich na straty ale i nie mówić byle komu o sobie. Nie widzieć w każdej osobie wroga a potencjalne zagrożenie, które może okazać się nie właściwie...
Wspominając wielki strumień energii w Midori oraz atak Kyoushiego w Kotei pokazywał, że jest to siła ponad wszelką logikę. Nie podchodziło więc pod dyskusję czy jestem gotowy czy nie. Nie można w ciągu jednego dnia przejść z Ryuzaku do Shigashi. Trzeba podróż odpowiednio porcjować tak samo jak i w tym przypadku. Kokuou postanowiła jednak w tym miejscu opowiedzieć mi swoją historię, tak jak ja otworzyłem się przed Suzumebachi tak ona teraz przede mną. Czyżby to, że zaufałem komuś sprawiło, że Demon uznał, że może i mi zaufać?
I zaczęło się...
Otoczony parą widziałem kolejne etapy opowieści. Historia narodzin i stworzenia. Obraz mędrca z dziesięcioma ogonami a później zaś było dziewięć istot, każda ze swoim ogonem. Wskazywało na to, że przed ich narodzinami musiała istnieć jeszcze jedna istota z Chakry, która znajdowała się w owym mężczyźnie. Odrodzenie Demona w dziewięć osobnych musiało więc mieć miejsce jeszcze za czasów życia owego mężczyzny. "Wcześniej żyłam w dobrym człowieku". Po śmierci więc mężczyzny demony rozeszły się po świecie. Legendy nigdy nic nie mówiły o Demonie o dziesięciu ogonach to było pouczające.
Kolejne obrazy pokazywały podróż młodej pięcioogoniastej do tego miejsca. Poczucie osamotnienia wykluczenia. Ludzie się ich bali. Nie mogła więc znaleźć nikogo kto traktował ją jak towarzysza z wyłączeniem jej pobratymców. Chyba zrozumiałem co miała na myśli abym nie odcinał się na innych. Ona przeżyła dokładnie to samo. Karciła mnie bo sama przez to przeszło, wszystko było efektem doświadczenia, nie zaś przemyśleń.
Kokuou w końcu jednak znalazła ludzi, do których mogła się przekonać, traktowali ją jednak jak boginię nie towarzysza. Mogłem wyczuć, że nie była to relacja jakiej końcowo chciała. Pomagała im kiedy potrzebowali pomocy. Przyzwyczaiła się. Mimo, że nie było to relacja, którą mógłbym uznać za właściwą czuła się szczęśliwa bo miała kogoś obok i nie była samotna.
W końcu jednak doszło do tego czego się spodziewałem. Pojawił się ktoś kto chciał większej siły. Znałem demonicę do tego stopnia, że wiedziałem, że jak jak nie lubi walki. Doprowadziło to do zabicia tych, którzy w tym momencie byli jej bliscy. Utrata tego co uznawała za najważniejszą dla niej w tym momencie rzecz. Najgorszą w tym rzeczy była jednak kwestia osoby, która posiadała w sobie wielu demonów. Czyżby nieznajomy próbował zebrać je wszystkie? Chciał aby każdy kolejny dał mu siłę czy może znał początek i chciał zebrać wszystkie aby odrodzić to z czego powstały biju kosztem ich życia? Myśl była przerażająca. Jeśli pojawiłby się na ziemi człowiek który przejąłby siłę wszystkich demonów i stał się pojemnikiem demona o dziesięciu ogonach stałby się silniejszy niż Han. Przełknąłem ślinę na samą tę myśl. Każdy z demonów cierpiał tak samo jak Kokuou a ból ten narastał i trwał.
Kiedy się uwolniła to pętla wciąż trwała. Wyzysk i wykorzystanie narzędzia. Stała się wiecznym niewolnikiem. Wiedziałem, że tak mogło być jednak poczuć to co ona... było jeszcze czymś innym. Coraz bardziej umocniłem się w przekonaniu, że trzeba podjąć jakieś działania.
- Dziękuję, że mi to powiedziałaś. Twoja historia bardzo przypomina mi to co się ze mną aktualnie dzieje. Powinienem z niej wyciągnąć wnioski. Mam jednak pewien dylemat. Wspominałem, że moim celem jest znalezienie sposobu aby w bezpieczny dla mnie sposób mogłabyś odzyskać wolność. Nie uwzględniłem tego jak szybko mogłabyś ją ponownie stracić. - zamilkłem na chwilę - Czy Twoim zdaniem istnieje jakikolwiek sposób aby ludzie i Biju mogli żyć razem obok siebie? Nie jako bożkowie tylko jako zwykła osoba, z którą można porozmawiać i wspólnie się pośmiać. Czy wciąż mam szukać sposobu na odzyskanie Twojej wolności czy wolności innych demonów? Co jeśli trafię na kogoś kto wykorzystuje Twojego pobratymca? Czy powinienem pozbawić go życia? Co wtedy z Demonem? Pozostawiony sam sobie skończy w dokładnie taki sam sposób. Jeśli zapieczętowałbym go w sobie czym różniłbym się od tego mężczyzny z Twojej Historii? Miałem cel ale teraz... sam nie wiem do czego powinienem dążyć. Wiem tyle, że potrzebuję siły aby bronić siebie i bliskich ale co poza tym?
Ukryty tekst
0 x
Yuki Hoshi
Posty: 490 Rejestracja: 7 mar 2021, o 20:42
Wiek postaci: 29
Ranga: Doko
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9369&p=166742#p166742
Post
autor: Yuki Hoshi » 28 lip 2023, o 22:24
~ 34/... ~ ~ Yami ~
~ Wyprawa Rangi B ~
~ W poszukiwaniu siebie ~
Teraz Kokuou odpowiadała ci w twojej własnej głowie.
- Nie wiem, czy ludzie i bijuu kiedykolwiek będą w stanie żyć w pokoju i harmonii. Ale możliwe są lata pokoju między nami i chyba warto je utrzymywać jak najdłużej - wyjaśniła demonica. - Bardzo bym jednak chciała, żeby taki idealny świat istniał. Poza tym wątpię, żebyście tak łatwo akceptowali ogromnego demona, jeżeli chodzi o porozmawianie sobie i pożartowanie. Musisz też zrozumieć, że ja nie jestem człowiekiem, nawet jeżeli jesteśmy do siebie podobni. I nie wiem, co powinniśmy zrobić z kimś, kto wykorzystuje moje rodzeństwo. Ja po prawdzie nie czuję się dobrze, myśląc o spotkaniu ich ponownie… Nie pieczętuj w sobie niczego innego. Nie wytrzymasz tego. Umrzesz. A kiedy umrzesz… nie chcę, żebyś umierał.
- Jeżeli potrzebujesz siły, żeby chronić siebie i bliskich… cóż, musisz mieć tych bliskich. Ale teraz zamknij oczy. Poczuj moją siłę. Rozumiesz mnie lepiej. Zaczerpnij z mojej chakry.
Znałeś to uczucie, które ciebie opanowywało, kiedy się skupiłeś. Wokół ciebie zaczęły pojawiać się białe bąbelki, a całe ciało zaczynało pokrywać się białą chakrą Kokuou. Z twojego tyłu zaczęły wyrastać ogony, a ty poczułeś, że byłoby ci o wiele łatwiej poruszać się na czterech kończynach. Wyglądałbyś przy tym dość… szczególnie, ale tak chyba byłoby najłatwiej. Poczułeś też niesamowitą moc - jeszcze nigdy nie czułeś się tak potężnie.
Przez to, że rozumiałeś, twoja chakra z łatwością mieszała się z chakrą Gobi.
Przy rozluźnieniu się i straceniu skupienia, chakra powoli zaczęła się rozpływać i znikać. Ale teraz znałeś drogę, wiedziałeś jak ją do siebie wezwać. Pozostawało - co? Trenowanie z nią, żeby lepiej opanować nowo nabytą umiejętność.
- Będę cię prowadzić, Yami. Możesz mnie zawsze wezwać, kiedy potrzebujesz.
Kiedy wyszedłeś ze świątyni, Suzumebachi siedziała na schodach i na ciebie czekała. Nie wiedziałeś, czy trwało to kilka minut, czy kilka godzin. Gwiazdy pięknie skrzyły się na niebie, kiedy postawiłeś krok poza budynek, a ona uniosła głowę i spojrzała na ciebie, powoli wstając.
- I co…? Udało ci się? Jesteśmy teraz gotowi na podróż za Mur?
WYPRAWA ZAKOŃCZONA SUKCESEM - dorzuć jeszcze post po tym, żeby było po równo kolejek i żebyś mógł się odnieść. Daj znać, kiedy będzie skończone, dodaj "KONIEC" na końcu posta.
Do zobaczenia wkrótce na dalszej części.
1 x
KP | Pieniążki | PH
Kopiuj [quote][center][size=150][color=#739fee][b]Yuki Hoshi[/b][/color][/size]
Wiosna, Rok 391[/center][hr]-[/hr]
[justify][/justify]
[/quote]
Yami
Posty: 2835 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Multikonta: Reigen
Post
autor: Yami » 28 lip 2023, o 23:47
Wychodziło na to, że nie dane mi będzie znaleźć sposobu na zażegnanie sporu między ludźmi a demonami. Nie znałem sposobności na to, nie widziała go również Kokuou. Nie czuła się zobligowana do pomocy swojemu rodzeństwu, ba nawet nie chciała się za bardzo z nimi widywać. I mówiła, że nie jestem gotowy na to aby posiadać we własnym wnętrzu więcej niż jednego Biju bo moje ciało tego nie wytrzyma.
- Ale istniały osoby, które zapieczętowały w sobie więcej niż jednego z was. Czy mówiąc o tym, że miał was Twoich pobratymców miałaś na myśli coś zupełnie innego? Możliwie, że opacznie zrozumiałem tę część historii. Zaś teraz... oddaję się Twojej nauce.
Zamknąłem powieki zgodnie z prośbą pięcioogoniastej. Z pieczęci która stała między mną a nią zaczęła wypływać gęsta chakra. Pędziła w moją stronę, pozwoliłem jej się w całości pokryć. Za pierwszym razem miałem duże problemy nie tylko podczas kontroli ale również natłokiem negatywnych myśli, które musiała wciąż odczuwać Kokuou. Teraz jednak nie odczuwałem tego w tym stopniu. Czułem narastającą pewność siebie. Chakra zaczęła kształtować się w ogon, który już widziałem podczas moich pierwszych nauk ale tym razem zdawało się to wszystko dużo bardziej stabilne - stałe. Wcześniej potrzebowałem regulować ilość tej energii przy pomocy technik teraz jednak było to dość stabilne. Najważniejszym aspektem było odnalezienie drogi pozwalającej mi czerpać z tego źródła. Tak jak tutejszych gorących źródeł.
Nie wiem ile minęło czasu kiedy otworzyłem oczy a cała energia zdołała się ulotnić. Czułem, że wystarczyłoby mi sięgnąć ręką aby ponownie ją odzyskać. Ścisnąłem mocniej dłoń i ukłoniłem się przed posągiem pięcioogoniastej oddając odpowiedni hołd nie tylko jej ale i temu miejscu.
- Dziękuję i jeśli sama będziesz czegoś potrzebować... wiesz gdzie mnie szukać - odpowiedziałem z uśmiechem na twarzy.
Opuściłem świątynię a moim oczom ukazał się dobrze znany mi już widok. Rozgwieżdżone niebo i ona stojąca pośród tego kalejdoskopu.
- Wydaje mi się, że tak. Co do bycia gotowym... Dzisiejszą noc spędźmy tutaj. Mówi się, że gorące źródła potrafią oczyścić ciało ze zmęczenia fizycznego i psychicznego a te muszą być wyjątkowo dobre skoro wybrała je Kokuou. No i w trakcie drogi na mur z całą pewnością trzeba będzie zrobić jeszcze jedno... kupić drugi namiot...
KONIEC
0 x
Yami
Posty: 2835 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Multikonta: Reigen
Post
autor: Yami » 30 lip 2023, o 23:12
Godzina spędzona w gorących źródłach pozwoliła zregenerować nadszarpnięte siły oraz umysł. Rozluźnienie mięśni, odpowiednia temperatura oraz lecznicze właściwości za sprawą odpowiednich minerałów sprawiały, że To miejsce mogłoby stać się bardzo znanym regionem turystycznym. Nigdy chyba nie zapomnę tych wszystkich nauk dziadka i ojca. Jeśli widzę coś wartościowego od razu zaczynają się uruchamiać trybiki jak to wykorzystać. Czy to powód dla którego opowiedziałem Suzumebachi o mnie bo uznałem ją za wartościową? Nie. W gorących źródłach trzeba się rozluźnić i wyłączyć myślenie...
Nie będę chyba mówić, że każdy z nas miał swoje gorące źródła? Czułbym się dość niezręcznie dzieląc taką kąpiel z płcią piękną. Nie jestem jak Ichirou podrywający każdą napotkaną duszyczkę. Po wszystkim każde z nas obrało inne miejsce na odpoczynek. Jeden z budynków, który jeszcze się dobrze trzymał i miał kilka pokoi. Lepsze to niż spać pod gołym niebem. Kiedy więc każde udało się do swojego pokoju na noc ja zacząłem myśleć nad ostatnim przeciwnikiem z którym walczyłem. Posiadałem jedną technikę, która miała szansę gdyby nie udało mi się zniszczyć kryształu. Gdybym jednak walczył w ciasnych pomieszczeniach bądź gdyby znajdowali się wokoło zwykli ludzie czy towarzysze nie mógłbym z niej skorzystać. Musiałem więc opracować coś samemu. Nowa technika, potencjalnie mały zasięg i musi być łatwo kontrolowalna. Coś jak Hien czy Fūton: Shinkūjin... Zaraz co gdyby nie wykorzystać tego co znam i zwyczajnie nie ulepszyć? Mam silne podstawy odpowiednią wiedzę jedyne co trzeba to zwiększyć ilość potrzebnej chakry. Bardzo niewielkim kosztem i w niedługim czasie można zakryć dziurę w moich umiejętnościach. Zwłaszcza, że będę musiał to zrobić w jak najkrótszym czasie.
Teoria zdawała się banalna. Mieszać powietrzę z chakrą w ustach i wypuszczać na broń w postaci ścierającego się strumienia. No dobrze wychodzi na to, że sama ilość chakry może być nie wystarczająca. Chakra nie tylko musi się ścierać, trzeba nałożyć odpowiednią siłę. Musiałoby to wyglądać jak dwa ścierające się młyńskie żarna. A więc nacisk oraz obrót. Powinno doprowadzić do żądanych rezultatów. Wyciągnąłem pojedynczy kunai i zacząłem mieszać chakrę w płucach. Pozwoliłem zwiększyć jej ilość ponad to co sam doskonale znałem. Wypuszczona chakra była na tyle gęsta, że ręka mimowolnie zaczęła drżeć. Wibracje broni przechodziły na rękę po czym zanikały zrównując się do podstawowej techniki. Czyżby to były jej granice? Nie ma granic których nie można przesunąć. Nie mogę teraz myśleć, że coś jest niemożliwe. Muszę sięgać dalej. Westchnąłem i ponowiłem próbę. Spędziłem dwie czy może trzy godziny nim ostatecznie położyłem się spać. Straciłem dużo chakry a czekała mnie dość długa droga. Trzeba wypocząć przed podróżą.
Rano zebraliśmy się i skierowaliśmy w stronę muru. Po drodze na pewno trzeba będzie kupić dla niej namiot aby nie spała pod gołym niebem i aby w przypadku złej pogody nie złapała ją gorączka.
z/t
Ukryty tekst
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 18 gości