Terytorialnie największa prowincja Karmazynowych Szczytów, zamieszkana przez Ród Kōseki . Daishi graniczy od północy i zachodu z morzem, na wschodzie z Soso, zaś południowa granica oddziela ją od Kyuzo i obszaru niezbadanego. Efektem tego jest możliwość tworzenia bardzo dochodowych szlaków handlowych i handlu morskiego przy - niestety - utrudnionym utrzymywaniu bezpieczeństwa włości. Podobnie jak pozostałe prowincje, dominuje tu krajobraz górski i lasy iglaste, z tą różnicą że dużo tu fauny - w tym tej drapieżnej, co na dłuższą metę może być dosyć niebezpieczne dla podróżników. Na ziemiach tych mieszkają również shinobi ze Szczepu Jūgo .
Kyoushi
Posty: 2683 Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław
Post
autor: Kyoushi » 4 paź 2020, o 13:03
Misja rangi A
(o obniżonych wymaganiach jak dla rangi B)
- Boisz się śmierci? -
Naoki
39/45
Zdawałeś sobie sprawę, że jednak teraz bolało. Nie tylko serduszko, bo prawie zabiłeś człowieka, pozbawiłeś go nogi, ale także fizycznie, gdzie twoje ramię nie było w najlepszej kondycji. Nie leczyłeś się, ważniejszym było by zawiązać ranę i zatamować w końcu krwawienie, bo powoli zaczynały się mroczki przed oczami, które znacząco utrudniały walkę z rzeczywistością w ciemnościach. Zaciskając ranę miałeś więcej czasu i oszczędność chakry na której ci zależało.
Smok zrobił swoje, wiedząc by nie zakrztusił się ów złoczyńca własną krwią, co było bardzo możliwe i w jednym momencie pozbawiłbyś go życia, chcąc nie chcąc. Teraz był w miarę bezpieczny. Dotarłeś sam w sobie do ofiary, która miała jutro zostać spieniężona. Podszedłeś bliżej, zdejmując knebel z ust, co nie zmieniło widocznie jej pozycji. Rozejrzałeś się, jednak wyglądało na to, że mimo ciemności krzesło nie jest do niczego podpięte i możesz swobodnie manewrować nie tylko nim, ale i kobietą. Podjąłeś próbę leczenia, które objęło całe ciało, więc było dość powolne, jednak zaleczyło te co bardziej powierzchowne rany, dzięki czemu ból mógł zostać ujarzmiony, tylko co z tego skoro kobieta mogła być nieżywa lub nieprzytomna. Mimo wszystko, słyszałeś, że oddycha. Płytko, ale oddycha, więc był to dobry znak.
Rozciąłeś liny za pomocą kunai, by zabrać kobietę z krzesła. Zarzuciwszy babę na ramię, wyszedłeś po męsku ku górze, czując cały czas jak niewygodnie piecze cię bark, który był rozwalony. Sam czułeś, że twoje siły się kończyły. Byłeś sztucznie doładowany pigułą, która nie była wieczna. Dotarłeś do smoka, na którego grzbiecie położyłeś ofiarę i miałeś także zająć się napastnikiem. Dokąd teraz?
Prawdopodobnie kierujesz się do siedziby władz wnioskując po postaci, więc kolejny post
tutaj do szpitala (wybór gracza).
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...
Yami
Posty: 2959 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Post
autor: Yami » 6 gru 2020, o 21:07
Opuściłem Akatori. Nie będę ukrywał to co zrobił Toshiro na pewno będzie rzutowało na moim zdaniu co do jego osoby a co za tym idzie zaufania jakim go darzę. Jak wyglądało ono teraz? Było zerowe. Widział mi się jako postać, która manipulacją i demagogią wdraża w życie swój własny plan. Gdyby doszło do jakiekolwiek ataku z jego strony nawet w formie rzucenia na mnie genjutsu by "porozmawiać" zapewne nie kryłbym się ze swoją obroną, która mogłaby zakończyć się w najlepszym stopniu połamaniem wszystkich kości.
Sam fakt, że Antykreator jasno wyraził swoje zdanie odnośnie Jinchurikich sprawiło, że zacząłem myśleć o sobie i swoich własnych umiejętnościach. Z całą pewnością powinienem zacząć trening. Najgorsze w tym wszystkim było to, że przedstawiłem z imienia i nazwiska oraz podałem przynależność kupiecką z Shigashi. Toshiro mógłby udać się właśnie tam w poszukiwaniu mojej osoby aby przekazać swoją "pomocną dłoń". Westchnąłem. Wyprawa do Oniniwy była błędem. Nie wiem jak część informacji, które udało się pozyskać będzie dla mnie owocne. Ilość zagrożeń, które na mnie oczekiwało było przytłaczających. Nie tylko ze strony pewnej jak Anykreator czy ten szaleniec NES ale również od takiej, której bym się nie spodziewał czyli osób, które mógłbym uznać za przyjaciela.
Przemierzałem szlak górski zmierzając w stronę Shigashi. Nie byłem jeszcze pewien czy ostatecznie wrócę do swojego domu ale nie wiedziałem co powinienem teraz zrobić. Najlepsza opcją byłoby zwyczajnie zaszyć się gdzieś i trenować. Nie wiem jednak czy taki samotny trening by mi się na coś zdał. Najlepiej byłoby znaleźć osobę, która ma większe doświadczenie aby przekazała mi jakieś wskazówki. Ktoś kto jest silniejszy ode mnie i nie wie kim tak naprawdę jestem... No nic teraz jednak nie pozostawało mi nic innego jak podążyć tym szlakiem aż znajdę rozwiązanie postawionego problemu.
0 x
Kuroi Kuma
Posty: 1525 Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda Plecak Wielki wachlarz
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
GG/Discord: Michu#5925
Post
autor: Kuroi Kuma » 7 gru 2020, o 18:54
Zasady są po to, by je łamać
Yami - wyprawa C 1/42
Podróż szlakiem, czy właśnie ona nie była nieodłącznym elementem życia kupca lub jego syna? Przemierzanie przez kolejne krainy, skupowanie towaru, który w jednym miejscu był wręcz odpadkiem i sprzedaż w innym, gdzie stawał się rarytasem. Jak niewiele potrzeba było, by śmieć nagle stał się skarbem. Shigashi było wręcz mekką takich transakcji, istnym centrum kupieckim, gdzie przepływ towaru był tak duży, że miejscami nie dało się go kontrolować. Przewagą kupców było właśnie to, by wiedzieć co jest potrzebne, by określić ile ktoś jest w stanie zapłacić. Bowiem to nie towar miał swoją cenę, oj nie. Ta nigdy nie była stała, nigdy nie dało się jej jednoznacznie określić. To kupujący był towarem, to od niego zależna była wartość. Jak wiele jesteś w stanie wydać durny człowieku na to, co chwilę wcześniej ktoś oddał za bezcen?
Syn kupca, Nosiwoda, Jinchuriki, Człowiek z twarzy podobny do nikogo. Ile przydomków można było przypisać do syna kupca, który właśnie przemierzał szlak prowadzący do kupieckiego nieba zwanym Shigashi? Zostawiał za sobą bardzo wiele - emocji, ludzi, przemyśleń. Wydawać by się mogło, że chwilę temu jeszcze szalała ogoniasta bestia, że cała grupa była narażona na śmierć przez ogromne kule chakry, a teraz panował niezachwiany spokój. Lekko szumiący wiatr przypominający o tym, że robi się powoli coraz chłodniej, dni będą krótsze, słońce tak wcześnie będzie kładło się do snu. Gdzieniegdzie mógł zobaczyć przyrodę, która również kładła się do snu - pierwsze liście opuszczały nieliczne drzewa, które można było spotkać w tym obszarze. Wbrew pozorom ten spokój mógł być właśnie niepokojący. Przecież w takich chwilach robiło się najmniej bezpiecznie. Tak łatwo było uśpić głupią, ludzką czujność, tak szybko umysł przyzwyczajał się do dobrego i sądził, że tak będzie przez cały ten czas.
Będąc na jednym ze szczytów, gdzie mógł poczuć się jak władca świata, mając go całego pod swoimi stopami, mógł ujrzeć krajobraz, na który warto było przystać chociaż na sekundę, spojrzeć na niego trochę bardziej refleksyjnie, zachwycić się tym jak bardzo niespotykany był, jak bardzo odmienny od tego, co można zastać w Shigashi. Mała wioska po lewej stronie, która wyglądała jak wklejona w kawałek płaskiego, obniżonego terenu, po prawej na sąsiadującym wzgórzu malutka, ledwo dostrzegalna budowla. Jedynie strzelisty kształt wieży i wykarczowany las sugerowały, że jest tam coś więcej, niżeli po prostu kolejny kawałek góry. Szlak prowadzący dalej w dół ukazywał coś jeszcze. Najpierw rozwidlenie z drewnianą strzałką sugerującą wejście do wioski, dalej zaś na poboczu stojące dwa wozy, małe ognisko i skupionych przy nim ludzi. Z tego punktu mógł zobaczyć, że ludzie Ci poruszając się jakby byli w wielkim pośpiechu, jak pakują swoje rzeczy, próbują dogaszać ogień. Ogień, który pojawił się także w wiosce, w tej niewielkiej osadzie, jeden z domów zapłonął żywym ogniem w kilka sekund.
//jesteśmy zaraz po evencie, mamy więc jesień
0 x
Yami
Posty: 2959 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Post
autor: Yami » 7 gru 2020, o 19:23
Nie czułem się pewnie będąc samotnie na szlaku. Od czasu do czasu zaglądałem przez ramię szukając możliwego rzepa, który mógł się mnie uczepić. Toshiro bardzo chętnie chciał porozmawiać na osobności i bardzo chętnie chciał przetestować na mnie swoje zdolności dlatego nie zdziwiłbym się gdyby opuścił Akatori zaraz za mną i zaczął mnie śledzić aby w dogodnym momencie zaatakować. Z całą pewnością miałbym trudność aby zadać ten ostateczny cios, gdyby do niego doszło ale... jeśli będę myślał o nim nie jak człowieku ale potworze... tak jak wtedy z Jugo... może udałoby mi się zyskać ciut więcej sił.
Sięgnąłem do torby do białej niewielkiej karteczki, którą przekazała mi Asaka. Nie wyróżniała się niczym, ot białą zgięta na cztery części kartka. Po rozłożeniu nie było na niej nic interesującego. Przystanąłem na moment aby przelać w nią odrobinę chakry. Kartka się nieznacznie ruszyła wskazując położenie ciężarnej. Gdyby nie Toshiro, możliwe, że zapytałbym o coś więcej. Jeśli była w ciąży to dlaczego nie było przy niej Shikaruia, skoro miała go tak głęboko w swoim sercu? Wtedy w Oniniwie mówił coś o sentymentach jednak patrząc na to jak potrafi manipulować nie zdziwiłbym się gdyby chciał podsłuchać rozmowę Hikariego i tego drugiego z Antykreatorem. To byłoby w jego stylu... choć może nie tyle co podsłuchać co zwyczajnie do niej dołączyć. Mówił, że chciał go powstrzymać ale ciężko w to wszystko uwierzyć.
Schowałem kartkę z powrotem do torby i rozejrzałem się po okolicy, dochodziłem do pobliskiego szczytu, skąd może udałoby mi się zobaczyć coś więcej. I tak też się stało. Miałem znacznie lepszy widok na okolicę. Okolicę, która za sprawą czerwonej łuny przybrała raczej nie najmilszą barwę. Zdarzało się czasem, że wynikiem porzuconej lampki oliwnej młodej pary, która chciała udać się na siano spłonęła niejedna stodoła. Dla mnie było to możliwie najgorsze połączenie, ogień i wiatr... nie trzeba było chyba mówić więcej. Westchnąłem głośno. Nie będę mógł pomóc za to... Spojrzałem w dół i dostrzegłem rozgałęzienie oraz grupę ludzi, która żwawo obracała nogami tak jakby chciała uciec. Patrząc jednak po odległości od wioski oraz ognisku... musieli stanąć tutaj na dłużej, pytanie dlaczego w momencie w którym pojawił się płomień ci zaczęli zbierać manatki? Czyżby grupa bandycka przypadkiem posunęła się zbyt daleko i wpadła w panikę? Spalenie wioski na pewno przykuje większą uwagę władz Daishi niźli zbieranie haraczu z okolicznych wiosek. Zastraszeni wieśniacy z całą pewnością nie poinformują o swoich problemach zaś kiedy nie będą mieli dachu nad głową... zwrócą się z pomocą do władz.
Z tą myślą zszedłem z traktu i idąc między drzewami zbliżyłem się do samego "obozowiska" zazwyczaj w krzątaninie ludzie więcej mówią i z całą pewnością trudniej im będzie dostrzec skrytą między drzewami, podsłuchującą osobę.
0 x
Kuroi Kuma
Posty: 1525 Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda Plecak Wielki wachlarz
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
GG/Discord: Michu#5925
Post
autor: Kuroi Kuma » 7 gru 2020, o 21:00
Zasady są po to, by je łamać
Yami - wyprawa C 3/42
Ciężko było zrozumieć Piekielną Rodzinkę i powiązanych z nimi ludzi. Niby wszystko było w porządku, na pierwszy rzut oka wydaje się wszystko pięknie, a potem zdajesz sobie sprawę, że coś tutaj nie gra. Asaka zostawiona sama sobie, podczas gdy jej mąż hasał sobie gdzieś hen daleko od niej. Ze swoimi zdolnościami mógł ją obserwować z daleka, ale przecież nie potrafił przenosić się w czasie i przestrzeni. Chyba. Zawsze w ich towarzystwie kręciło się wielu ludzi, wielu z nich było niebanalnych, wielu coś sobą reprezentowało. Był też i jeden Szarak, chłopaczek po którym na pierwszy rzut oka raczej nie widać zbyt wiele. Przeciętność do szpiku kości, może prócz oczu o kolorze zdechłej ryby. Czy to właśnie było miejsce dla niego? Pytania na które nie ma prostej odpowiedzi, gdzie może zdarzyć się wszystko i nic. Gdy jednak podejmiesz decyzje nie możesz się z niej wycofać, a konsekwencje mogą być tragiczne w skutkach.
Pożary zdarzały się każdego dnia, zwłaszcza gdy robiło się już chłodniej, potrzeba było wieczorem rozpalić ogień wesoło tańczący w kominku, który ociepliłby całą hacjendę. Kto by się jednak tym przejmował, przecież już samo zejście do wioski zabrałoby tyle czasu, że pożar by się rozwinął na pobliskie domy. Mieszkańcy musieli być na to przygotowani, musieli sobie z tym jakoś radzić i faktycznie chłopaczek mógł zobaczyć, że tak się dzieje. Nikt się nie opieprzał, nikt nie stał i nie patrzył się na płomienie. Kilku ludzi wykorzystało wiadra spoczywające przy domu, inni pobiegli po następne. Jeden z nich nawet posługiwał się chakrą i próbował niskopoziomową techniką pozbyć się ognia. Nasz bohatyr postanowił jednak zbliżyć się ku obozowisku i niewiele się zmieniło.
Był tam bowiem istny chaos, ludzie zbierający rzeczy w popłochu, wpadający na siebie. Ktoś przygasał kocem ognisko, zdając sobie sprawę że nie robi tego zbyt dobrze, bo i koc zajął się ogniem. Wszystko działo się niesamowicie szybko, pośrodku tego całego bajzlu stała jednak jedna osoba. Niska kobieta z założonymi rękoma wyglądająca na pozostała szóstkę biegających w popłochu. Kręciła głową zniesmaczona tym widokiem. Gdy Yami był blisko mógł ujrzeć, że wioska była skryta za drzewami, więc obozowicze nie mogli jej bezpośrednio ze swojej pozycji zobaczyć.
-Ruszać się, nie mam całego dnia! - zakrzyknęła kobieta, a może jednak dziewczynka? Jej bardzo dziewczęca, młoda twarz i długie włosy nieco kontrastowała z tym jaką pozycję wydawała się tutaj zajmować. Jej wiek jednak był ciężki do określenia - na pierwszy rzut oka młoda, jednak sama pozycja ciała wskazywała na kogoś starszego, albo przynajmniej na tak wychowanego.
0 x
Yami
Posty: 2959 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Post
autor: Yami » 7 gru 2020, o 21:24
Kiedy zbliżyłem się do obozowiska dostrzegłem, że drzewa oraz krzewy uniemożliwiły grupie dostrzeżenie ew. pożaru choć ten mógł powstać wcześniej za sprawą jednego z tych ludzi. Wciąż pozostawała więc możliwość o udziale tych ludzi w zaprószeniu ognia, jednak bez dowodu ciężko było jakkolwiek się w sprawę angażować. Czy jednak była jakaś opcja aby potwierdzić możliwość ich udziału bez oczekiwania na ich działanie? Najlepiej gdyby sami to powiedzieli jednak szanse na to były nikłe. Należałoby doprowadzić do sytuacji w której musieliby podjąć jakiś wybór w sposób naturalny. I jeden z taki pomysłów zaczął krzątać się po mojej głowie.
Nim rozpocząłem jego realizację przyjrzałem się uważnie całej dziewczynie, która zdawała się wydawać rozkazy pozostałej szóstce. Łącznie było to siedem osób. Zacząłem zwracać uwagę czy nie mają może przytroczonej gdzieś broni bądź kabury na nią. Byłby to najłatwiejszy sposób na określenie potencjalnego zagrożenia. Również sama kobieta, która zdawała się być młodą osóbką wykazywała dość władczy ton, bardzo podobny do dam z wyższych rodzin, które mają o sobie znacznie wyższe mniemanie. Tak jak wtedy podczas bankietu gdzie miałem zabawiać córunię mężczyzny, który prowadził interesy z moim dziadkiem. Trochę wiedzy i poczucie wyższości za sprawą sług, to potrafiło zepsuć człowieka. Możliwe, że właśnie to miało tutaj miejsce, choć raczej taka... wyżej postawiona osoba nie podróżowałaby tylko i wyłącznie zwykłym wozem, chyba, że przed czymś uciekała a straż przyboczna mogłaby za bardzo rzucać się w oczy... do tego pożar w samej wiosce... Istniała bardzo niewielka szansa, że właśnie przez tą wieś grupa przejeżdżała zaś ktoś kto śledził dziewczynę mógł podpalić chałupę aby zmusić miejscowych do gadania, choć ci nie mieliby powodów aby powstrzymywać się przed podaniem jakiegoś konkretnego kierunku. Ech chyba za bardzo kombinuję. Mogę wrócić do tego tematu kiedy zdobędę więcej informacji, poza tym nie bardzo mi się chce myśleć o tym dłużej. Najchętniej nie podjąłbym żadnej czynności ale... może dowiem się czegoś więcej poza tym biorąc pod uwagę, że raczej nie prędko wrócę do domu kilka Ryo ewentualnego zarobku będzie wskazane.
Wycofałem się z powrotem na szlak na jakieś 80m od samego obozowiska a następnie wziąłem kilka szybkich wdechów aby zwiększyć częstość akcji serca. Miało to dodać wiarygodności. Jakiej wiarygodności? Zaraz powiem. Kiedy wszedłem w stan udawanego zmęczenia zacząłem nie za szybko biec szlakiem w stronę obozowiska.
- Pożar! - wziąłem kilka oddechów aby wskazać na swoje "zmęczenie" - Dobrze, że was spostrzegłem z góry. Jeden z domów nieopodal zajął się ogniem. Trzeba im pomóc, jeśli od ognia zajmie się las może wszystkich nas pochłonąć!
Nie lubiłem otwartej walki. Lubiłem za to naciągać fakty i trochę udawać aby właśnie jej uniknąć. Miałem nadzieję, że to był dobry pomysł.... oby taki był...
0 x
Kuroi Kuma
Posty: 1525 Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda Plecak Wielki wachlarz
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
GG/Discord: Michu#5925
Post
autor: Kuroi Kuma » 7 gru 2020, o 21:30
Zasady są po to, by je łamać
Yami - wyprawa C 5/42
Dziewoja dalej przyglądała się wszystkiemu, dosłownie tak jakby doglądała tego wszystkiego, tylko jak to miało niby wyglądać? Istna sodoma, brak jakiegokolwiek zgrania, o czym tu w ogóle mówić? Karawana jednak jedzie dalej. Nikt nie posiadał przy sobie widocznej broni, co jednak nie oznaczało, że nie miał przy sobie jakiegoś noża, czy kastetu. Po prostu nikt otwarcie nie poruszał się z bronią, nie gdy czas jest ważny, a jednak poruszanie się z ostrzem nie należało do najprzyjemniejszych.
Yami odszedł kawałek od karawany, wycofał się nie chcąc zwracać na siebie uwagi i no cóż... by nie pokazać, że szpiegował zebranych tutaj obozowiczów. Zaczął krzyczeć, wydzierać się wręcz zwiastując pożar. Ludzie nie zaprzątali sobie głowy poczynaniami Yamiego, nawet w tym całym chaosie w końcu musieli kiedyś zebrać wszystko i zapakować się z powrotem do wozów. Dwójka z nich zaprzęgała już konie - ostatnia czynność przed wyruszeniem w dalszą drogę. Jeden z nich sprawdzał wszystkie zapięcia, drugi zaś podał wodę zwierzaczkom, by później nie musiał tego robić. Wszyscy wyglądali zupełnie tak jakby ignorowali pojawienie się chłopaka, jakby nie istniał. Dwójka w końcu zasiadła z przodu, kolejny połączył wozy, schował się do tylnego, a pozostała trójka do przedniego. Gotowi do wyjazdu, gotowi do dalszej drogi. Pozostała jeszcze jedna osóbka przyglądająca się nowoprzybyłemu, mierząca go wzrokiem mrużąc przy tym oczy. Jej wzrok nie znosił sprzeciwu. Pożar może i był ważny, ale zostawienie wozów w taki miejscu sprawiało, że bardzo łatwo było o kradzież.
-To czemu tu przybiegłeś zamiast im pomóc? Z resztą jak to sobie wyobrażasz, rzucimy wszystko i będziemy biegli na pomoc? Ty chociaż wiesz co to jest za wioska? - spytała zadzierając głowę ku górze jednak nie po to, by spojrzeć Yamskiemu prosto w oczy. Oj nie. Wydawało się, że patrzy ona przez niego, zupełnie tak jakby był kolejnym tylko robaczkiem na jej drodze. Kimś, zbędnym.
-Muszą sobie radzić, wczoraj tam byliśmy, nie przyjęli nas, czemu mamy im niby pomagać?
0 x
Yami
Posty: 2959 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Post
autor: Yami » 7 gru 2020, o 21:43
Najważniejszą rzeczą z obserwacji był brak wyposażenia, przynajmniej tego widocznego, a co za tym idzie każdy niespodziewany ruch może wiązać się z atakiem dlatego powinienem mieć większe baczenie na poczynania pracujących ludzi, którzy... w ogóle nie zwrócili uwagę na moją osobę i moje "wołania" o pomoc. Ktoś kiedyś mi chyba powiedział, że jestem z twarzy podobny do nikogo i wielokrotnie powtarzano mi, że jestem osobą, która mimo widocznych działań jest niedostrzegana przez innych. Tak było kiedy Toshiro nie zwracał uwagi na mnie kiedy rozmawiał z Asaką na trybunach, tak było kiedy w Ryuzaku udało mi się pomóc administracji miasta w ewakuacji, oraz sama straż w Shigashi powiedziała, że ledwo co się o mnie dowiedziała po wydarzeniach z Ryuzaku mówiąc, że jestem idealną osobą gdzie pomimo "mojej sławy" jest osobą "bez sławy" czy coś takiego. Może to bym efekt mojego najbardziej zwykłego wyglądu, tak zwykłego, że znikał na tle innych ludzi czy nawet drzew. Z takim podejściem czy powinienem się martwić poszukiwaniami Antykreatora, kiedy zacznie polowanie na Jinchurikich? Nawet gdyby o mnie wiedział i stanął dwa metry ode mnie pewnikiem uznał, że jestem jakimś przechodniem albo zwyczajnie pomyli mnie z kimś innym, kto wie.
Jedyna osoba, która zdawała się nie zostawić mnie w odmętach gorzkich myśli i wspomnień była sama dziewczyna, która była dość nie przyjemnie nastawiona do mojej osoby. Tak właściwie nie tylko do mojej osoby ale również do ludzi z wioski, której dom płonął. Czy był jakiś sens aby jakkolwiek teraz udawać skoro nijak poznam ich prawdziwe oblicze? W tym momencie bardziej przypominają grupę, która mogła doprowadzić do tego pożaru. Głośno westchnąłem.
- Z tego punktu mogliście zwyczajnie nie zauważyć ognia, poza tym możliwe, że będzie czekać na was jakaś nagroda. - spojrzałem na dziewczynę po czym ponownie westchnąłem. Mogłem jeszcze ciągnąć wątek jednak samo spojrzenie dziewczyny mówiło mi dosadnie, że jest typem osoby, która pomimo najlepszych dowodów będzie miała swój - Czy może wasze szybkie zwijanie obozu ma coś wspólnego z tym pożarem?
To mogło zostać uznane za swego rodzaju deklarację a co za tym idzie musiałem obserwować nie tylko dziewczynę ale również sześć osób, które jej towarzyszyły.
0 x
Kuroi Kuma
Posty: 1525 Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda Plecak Wielki wachlarz
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
GG/Discord: Michu#5925
Post
autor: Kuroi Kuma » 7 gru 2020, o 21:48
Zasady są po to, by je łamać
Yami - wyprawa C 7/42
Reszta ludzi wychyliła się z wozów, by przyjrzeć się co takiego się dzieje, co to za afera. Wyglądali jakby mieli nieco obawy przed tym co robią - czy to ze strachu przed kobietą, czy to może z respektu jaką ją dażyli. Yami mógł mieć mieszane odczucia, na ich twarzach nie widział przerażenia, ale zadowolenia także nie. Ciężko było więc stwierdzić co tak naprawdę siedziało im w głowach, ale jedno było pewne - byli jak zdezorganizowana, ale nadal armia gotowa na wykonanie wszystkich rozkazów swojego kapitana.
Co do rządzącej zaś no to cóż... w jej oczach był spokój. Opanowana, stabilna, taka jak powinna być osoba, która dowodzi. W oczach zaś był pewien błysk, coś za czym chciałbyś podążać, coś co mówi Ci wprost - dołącz do mnie, a razem zdobędziemy świat. Lecz czym tak naprawdę była ta karawana, a może prędzej dwa spięte ze sobą wozy, wiedzione przez dwa konie? Dopiero, gdy Yami był bliżej mógł zobaczyć o co tak naprawdę chodziło. W tylnym wozie przez otwarte drzwi, zza wyglądającego przez nie faceta zobaczył... stroje. Kilka z nich przypominało zbroję, jednak wisiały zbyt luźno, nie było tam widocznych wzmocnień, które by wszystko usztywniło. Inne za to były wielobarwne, jaskrawe. Pomiędzy jego nogami mógł zobaczyć maski co tym bardziej nakreślało całą sytuację. Yami miał do czynienia albo z grupą przebierańców, albo w dziwnych zwyroli, których kręciły dziwne rzeczy, albo po prostu grupą teatralną. Kobieta zerknęła za siebie a ciekawe głowy pochowały się z powrotem do wozów.
-Nie zamierzamy być tam, gdzie nas nie chcą. Szkoda naszego czasu i pieniędzy - wzruszyła ramionami zerkają po obozowisku czy wszystko jest już zebrane, a wtem Yami przerwał jej te rozważania. Odwróciła się, próbowała zachować miły wyraz twarzy, ale w jej wnętrzu dosłownie wybuchł wulkan, który starała się opanować. Odetchnęła głęboko, twarz się uspokoiła, lecz żyłka na czole dalej sugerowała złość lub przynajmniej obrazę.
-Nasze szybkie zwijanie obozu ma związek z tym, że pewne osoby tutaj zapiły pałę, nie przygotowały wszystkiego na czas. Obóz miał być zebrany ponad godzinę temu, nie wiem czy dojedziemy do kolejnego miasta przed zmrokiem, a gdy będzie za późno to nici z występów. A może to Twoja obecność ma cóż z tym wspólnego, albo chcesz nas po prostu okraść? - uniosła brew ku górze, żyłka zniknęła, a z tyłu ponownie zrobiło się poruszenie, głowy wychyliły się z wozów czując, że dzieje się coś ciekawego.
0 x
Yami
Posty: 2959 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Post
autor: Yami » 7 gru 2020, o 22:11
Podjęte przeze mnie działania oraz rzucone słowa sprawiły, że bardziej zwróciłem uwagę na samo wyposażenie wozu, którego drzwi się otworzyły. Nie wiem dlaczego jakaś wioska miała odmówić komuś miejsca na odpoczynek oraz samo podpalenie mogło być zemstą za odmówioną gościnę. Same jednak stroje i brak większej ilości dóbr raczej sugerował, że dziewczyna mówiła prawdę, zaś zawiść zwyczajnie odmawiała chęci aby pomóc komuś. Niektórzy ludzie bardzo mocno trzymają uraz więc byłoby to jak najbardziej naturalne podejście. Pytanie czy mogłem jednak w całości uwierzyć w słowa dziewczyny? Teraz znając ten punkt widzenia najlepiej byłoby wcześniej obrać trasę od strony wioski, gdzie mógłbym udawać jakiegoś chłopa, choć mój wygląd i wyposażenie z całą pewnością by temu przeczył. Jaki miałem więc wybór? Uwierzyć lub nie dać wiary słowom. Pytanie czy w przypadku tego drugiego powinienem zaciągnąć informacji u wioski i ew. puścić się w pogoń? Ludzie którzy lubią sobie dopowiadać mogliby zrzucić całą winę na podróżnych a co za tym idzie ich osąd mógłby być zaburzony pozostawiając mnie znowu w punkcie wyjście. Musiałem więc zdać się na samą intuicję, a ona mi podpowiadała, że ta mała zołza szybko odtrąciła od siebie mieszkańców, którzy odmówili im gościny. Westchnąłem.
Czy istniał jakiś sposób aby dostać więcej informacji aby być bardziej klarownym w tym działaniu? Próbowałem przypomnieć sobie czy w otoczeniu obozowiska kiedy zbliżyłem się do niego skrycie dostrzegłem walające się butelki, które mogły wskazywać właśnie na libację alkoholową. Czy powinienem dalej im zawracać sobie tym głowę? W ciąż wizja kilku monet wisiała mi w głowie jednak chyba lepiej byłoby zwyczajnie zarobić parę grosza wiedząc, że postawione przeze mnie działania będą wynagrodzone pewnym pieniądzem nie zaś wizją tego zarobku.
- Gdybym miał z tym coś wspólnego musiałbym wiedzieć z wyprzedzeniem o waszej gościnie w mieście aby potem zrzucić na was winę, poza tym podpalenie domu nie przyniosłoby mi żadnych korzyści. Gdybym zaś chciał was okraść... nie łatwiej byłoby abym pojawił się razem z moimi towarzyszami, którzy mierzyliby w was teraz z broni i czekali na mój znak? Wtedy mógłbym zwyczajnie powiedzieć abyście oddali mi wszystkie swoje dobra bez tej całej otoczki.
Westchnąłem głośno. Dlaczego jeszcze tutaj rozmawiam zamiast iść dalej. Chociaż wóz z całą pewnością był czymś co pozwoliłoby mi odpocząć nogom, więc może warto nie przekreślać na start tego spotkania a wykorzystać nadarzoną okazję.
- Tak właściwie to w którą stronę zmierzacie jeśli można wiedzieć? Nie będę ukrywać, że z chęcią wykorzystałbym okazję na odpoczęcie nogom. Oczywiście nie za darmo.
0 x
Kuroi Kuma
Posty: 1525 Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda Plecak Wielki wachlarz
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
GG/Discord: Michu#5925
Post
autor: Kuroi Kuma » 7 gru 2020, o 22:17
Zasady są po to, by je łamać
Yami - wyprawa C 9/42
Znad drzew pojawił się dym, jak widać chłopaczek nie mógł kłamać, przecież nie ma dymu bez ognia, czyż nie? Przynajmniej w kwestii pożarku chłopaczek nie mógł kłamać, dym bowiem unosił się mniej więcej z tych okolic, co była wioska. Co jednak tak naprawdę tam się wydarzyło i czy mówił prawdę? Trudno było przewidzieć, kłamcy byli przecież wszędzie, na każdym kroku, a chłopaczek wyglądał tak niewinnie, że mógł być dosłownie każdym. Nie zwracał na siebie uwagi, a na takich trzeba było najbardziej uważać. Kobieta dalej była wobec niego podejrzliwa, ale to chyba była po prostu jej rola. Patrzeć, doglądać, starać się by to wszystko miało ręce i nogi. Artyści nie byli ludźmi, którzy mieli głowę do pieniądza, do cyferek. To była pewnego rodzaju abstrakcja, coś co nie mieściło im się w głowie - a przynajmniej zdecydowanej większość. Wejść w rolę, stać się na chwilę rodowitym mordercą, wyrażać nie tylko spojrzeniem, ale i całym ciałem to chęć mordu, gdy nigdy nie miało się widoku rozczłonkowanego ciała - nic trudnego. Zostać bogaczem, biedakiem, złodziejem, piekarzem, garncarzem - jaki to problem? Spoglądać jednak na swoje wydatki, na to na co one idą, uzupełniać zapasy, wyceniać występ zależnie od tego jak zamożni są miejscowi, dostosowywać do nich występy - to było coś niezrozumiałego. Dlatego też potrzeba było osoby, która chłodno na to patrzy, która wszystkim zarządza, która trzyma pieczę nad tym, by właśnie karawana mogła jechać dalej. By artyści nie przejmowali się tym, czy mają co jeść. Czasem jednak nie można było im pozwalać na tak wiele i to chyba właśnie był ten moment. Dlatego był ten chaos, by pokazać im że potrzebują "głowy na karku".
Dym jednak się przerzedzał, wyglądało to zupełnie tak, jakby pożar był opanowany. Więcej tam było pary wodnej, bieluchnych kłębów dymu, które sugerowały, że w najbliższym czasie kryzys zostanie zażegnany. Yami więc niepotrzebnie robił cały ten raban, a kobieta chyba sobie zdawała z tego sprawę. Wioska na odludziu, w górach, gdzie ciężko o pomoc, musiała sobie jakoś radzić. Może i nie wyglądała na kogoś doświadczonego, ale pozory mylą. Tak samo jak i Yami mógł mieć pochowanych swoich przyjaciół tylko no... w jakim celu? Nie łatwiej było ich dopaść dużo wcześniej, gdy ganiali się w amoku, albo nawet podczas snu?
-Najpierw musiałby być znak, że jest pożar, a tego w pierwszej chwili nie było mój drogi - rzuciła luźno spoglądając na dym -To co widzisz, nie zawsze jest tym, co Ci się wydaje. Swoją drogą kim jesteś, by pytać o to czemu zwijamy obóz? Wymagałoby się najpierw przedstawić, co mój pięknisiu? - na jej twarzy zagościł uśmieszek, nieco zadziorny, zupełnie tak jakby chciała wprawić Dżamora w zakłopotanie.
-Ostatnich kilka minut, zaraz wyruszamy. Ruszamy w sumie przed siebie, od wioski do wioski, od miasta do miasta. Chociaż obecnie kierujemy się raczej na południe, będziemy musieli przejść przez Shigashi, by wyposażyć się w nowe zaopatrzenie. A ty będziesz tak stać i się przyglądać? Dobrze Ci z oczu patrzy... mi obojętne czy tu zostaniesz czy nie - po czym skierowała się do tylnego wozu, a cała reszta wróciła na swoje miejsca. Co zrobisz chłopcze? Zostaniesz sam, może zainteresujesz się wioską, o którą tak bardzo się martwiłeś, a może jednak wyruszysz razem z grupą, ku przygodzie? Zaufasz obcym ludziom?
0 x
Yami
Posty: 2959 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Post
autor: Yami » 7 gru 2020, o 23:25
Piękniś? Mimowolnie obejrzałem się za siebie, szukając osoby do którego mogła kierować słowa ta młoda dziewczyna. Jakoś ciężko było mi zrozumieć, że te słowa miały być skierowane do mnie zwłaszcza, że większość osób raczej mówi o mnie jako o przeciętnej w wyglądzie i zdolnościach. Patrząc na wszystkie swoje przeżycia w oczach dam byłem... kolegą, którego warto mieć kiedy ma się problemy, tak jak wtedy ze złośnicą, która później prosiła mnie o pomoc, czy to w przypadku pewnej dziewczyny imieniem Suzu, która zostawiła na mojej głowie dwójkę bliźniaków do zaopiekowania się a sama zniknęła nie wiadomo gdzie czy też w przypadku pewnej młodej dziewczyny, która władała sztukami medycznymi, pomimo słów pocieszenia całkowicie pominęła mnie w podziękowaniach i zwróciła się bezpośrednio wtedy do chyba Kyoushiego i Hikariego... może był tam też dziadek Kuroi ale nie byłem w stanie tego teraz spamiętać.
Powróciłem wzrokiem na dziewczynę oraz słup dymu wskazującego na zażegnanie problemu. Przynajmniej ta sprawa była z głowy, mogłem się skupić na tym aby zapewnić sobie podwózkę do kolejnego miasta. To co widzisz nie zawsze jest tym co ci się wydaje. Brzmiało jak coś co można powiedzieć o Genjutsu. Poza tym głównie dlatego, że sam sceptycznie podchodzę do wielu rzeczy wolę nie zagrzebać się w pewnym momencie w mule z którego potem nie wyjdę.
- Być może. Zwyczajnie zbieg okoliczności był zbyt duży i chciałem się zwyczajnie upewnić - oparłem prawą rękę na biodrze - Yami, a jak mam zwracać się do Ciebie i Twojej grupy?
Spojrzałem jeszcze raz na wozy, czy to była dobra decyzja? Możliwe że pakowałem się w coś w co nie powinienem jednak może warto zaryzykować aby nogi mogły odpocząć.
- Jeśli nie masz nic przeciwko wówczas przyjmę szczodrą ofertę.
0 x
Kuroi Kuma
Posty: 1525 Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda Plecak Wielki wachlarz
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
GG/Discord: Michu#5925
Post
autor: Kuroi Kuma » 8 gru 2020, o 20:48
Zasady są po to, by je łamać
Yami - wyprawa C 11/42
Ciężko żyć pośród tych, którzy swoimi dokonaniami zapisują się na kartach historii, a nawet miejscami sami stają się legendami. Gdy jedni dokonywali wręcz cudów, drudzy nie wychylali się z szeregu i po prostu robili swoje. Nie było w tym niezwykłego, nie każdy lubił sławę, do nie każdego też pasowała. To kwestia wyglądu, charakteru, zdolności - tej dziwnej mieszanki indywidualnych cech osoby. Jak jednak określić chłopaka, który nie wyróżniał się niczym niezwykłym, jednak sam w sobie niezwykły był? Nie był chodzącym pięknem, a jednak nie można go było określić jako całkowitego brzydala. Dziewczyna zaśmiała się cicho widząc zdziwienie w posturze Yamiego, który najwyraźniej nie doceniał sam siebie. Może zauważyła w nim coś więcej niż on sam, widziała tą tlącą się iskrę, która tylko czekała na rozpalenie przed odpowiednią osobę, a może po prostu żartowała sobie z niego? Trudno było zrozumieć płeć piękną, która wydawała się żyć w świecie z innymi zasadami, inaczej postrzegać rzeczywistość. Na swój własny i niepowtarzalny sposób.
-Zwyczajnie upewnić, dobrze dobrze Yami, mój Ty bohaterze - rzuciła będąc już przy wejściu do wozu, poprawiając sobie drobną dłonią włosy. Konie zatętniły niespokojnie, były gotowe do drogi, niecierpliwiły się na kolejną długą wędrówkę, na co więc jeszcze czekał nasz Szaraczek? -Póki będziesz grzeczny, możesz z nami się wybrać, zapraszam - machnęła dłonią, byś wszedł do środka razem z nią, po czym schowała się w odmętach wozu. W środku panował półmrok, światło wpuszczone było głównie przez otwarte drzwi, okienka były zasłonięte jakimś materiałem, czy to przed wzrokiem wścibskich obserwatorów, czy to z przyczyn nieco bardziej przyziemnych jako miejsce, gdzie można się przebrać i co najważniejsze wyspać. Nie było tam wiele miejsca, zdecydowana większość powierzchni zajmowana była przez stroje wystające z szaf, rekwizyty poupychane dosłownie wszędzie, lecz znalazło się także miejsce na kilka łóżek. Mimo tylu przedmiotów w środku panował porządek, było czyściutko, schludnie, po prostu wszystkiego było za wiele. Gdy Yami wszedł do pomieszczenia mógł zobaczyć, jak dziewczyna się przebiera stojąc bokiem do wejścia. Stała praktycznie bez całej góry zarzucając na siebie luźną koszulę przypominającą taką do spania. W pomieszczeniu był jeszcze jeden człowiek - młody chłopaczek, pewnie jeszcze nastolatek, który ułożył się na łóżku i spoglądał w sufit marzycielskim wzrokiem.
-Co do Twojego pytania, nazywam się Misaki, ten tutaj to Shinji, Nasza grupka za to nazwała się Kaeru, jeżeli Ci ta wiedza jakoś się przyda - powiedziała kończąc się przebierać, odwracając się w stronę Yamiego -Co zaś robi taki chłopaczek jak Ty, Yami, pośrodku niczego?
Misaki
0 x
Yami
Posty: 2959 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Post
autor: Yami » 8 gru 2020, o 21:07
Nie należało odmawiać gościnie jednak samo wejście do wozu z opuszczonymi zasłonkami aż zdawać się wołała "choć to nie pułapka" gdzie zazwyczaj to jest pułapka. Pytanie jednak co powinienem zrobić, albo mogłem zaufać i zaryzykować albo mogłem iść pieszo. Nie chciałem iść pieszo. O nie, jeśli istniała szansa abym nie musiał włóczyć nogami musiałem ją wykorzystać. Jestem zbyt leniwym aby odmówić sobie takiej możliwości. Jeszcze nie zaczynałem treningu i byłem świeżo po wyczerpującej wyprawie więc chyba trochę mogę sobie pozwolić. Westchnąłem.
Kolejne miłe przymiotniki skierowane w moją stronę nie działały na mnie tak jak myślałem, że podziałają. Kobiety są dla mnie miłe tylko i wyłącznie kiedy coś ode mnie chcą dlatego gdy te się pojawiały wypuszczałem z płuc powietrze w charakterystycznym moim stylu. Nie miałem za bardzo co się przejmować. Pierwszy raz był zaskakujący jednak przy kolejnych zaczynałem widzieć w tym kobiece sztuczki skłaniające do uległości i wykonaniu kilku drobiazgów jak na ten przykład kupno medaliku czy zabranie do zajazdu na kilka głębszych bo przecież widać, że taki wspaniały, zamożny i urodziwy mężczyzna nie zostawi kobiety samej sobie. Podstawowy wybieg do którego zdążyłem się przyzwyczaić.
Zbliżyłem się do wozu i wszedłem do środka. Było mało miejsca do tego część miejsca zajmował śpiący chłopak, który mógłby być moim młodszym bratem. Sama dziewczyna zaraz po zaproszeniu ściągnęła z siebie całe ubranie i zarzuciła coś w rodzaju piżamy, czy dopiero co nie zbierali się z popijawy przy ognisku czy może to kolejna sztuczka aby zwieść mężczyzn słabego serca? Nie wiem. Usiadłem w wolnej przestrzeni.
- Podróż z Daishi i wybranie złego szlaku. Ogólnie ujmując to się zgubiłem w drodze do Shigahsi. - westchnąłem wskazując na swoje zażenowanie. Nikt nie musiał przecież wiedzieć, że właśnie wracam z wyprawy podczas której dane mi było poznać osobiście Antykreatora oraz legendarną bestię, nie wspominając już o tym, że sam w sobie jedną posiadam - a czym dokładnie zajmuje się wasza grupa? Jakiego rodzaju są to przedstawienia.
0 x
Kuroi Kuma
Posty: 1525 Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda Plecak Wielki wachlarz
Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
GG/Discord: Michu#5925
Post
autor: Kuroi Kuma » 8 gru 2020, o 21:44
Zasady są po to, by je łamać
Yami - wyprawa C 13/42
Złe doświadczenia z kobietami - czy był ktoś, kto ich nie miał? Raczej winno się rzec złe doświadczenia z ludźmi, bo nikt nie był perfekcyjny, nikt nie był idealny. Gdyby wszystko takie było, to czy świat nie byłby nudny? Gdyby wszystko szło po naszej myśli, według jakiegoś z góry założonego planu wszystkiego mógłbyś się domyślić, brakowałoby jakiegokolwiek zaskoczenia. Pewnie byś teraz siedział razem z ojcem, robili kupieckie rzeczy, opływali w luksusie, bowiem wszystko wychodziłoby perfekcyjnie. Każda negocjacja, każda rozmowa, każde działanie. A jednak byłeś tutaj, na szlaku, tuż po spotkaniu samego Hana, przy kolejnym pieczętowaniu Ogoniastego, tym razem jako obserwator. Na szlaku z dosyć wyjątkową grupą, która miała tak odmienny od Ciebie tryb życia. Misaki za to raczej nie miała żadnego interesu by Ci przesadnie słodzić, by traktować Cię w wyjątkowy sposób, bo byłeś tylko zbłąkanym wędrowcem. Może jednak wiedziała coś więcej, wiedziała kim tak naprawdę był Yami, jaką tajemnicę krył? Przysiadł na wolnym łóżku, jako jedyne nie było pościelone, wyglądało jak dodatkowe lub dla osoby, która już nie była członkiem grupy.
-Nie wyglądasz na takiego, co mógłby zmylić szlak. Dobrze Ci z oczu patrzy - powiedziała krótko, a chłopaczek spoczywający obok w tym momencie dosłownie zasnął. Odpłynął, jak widać nie przeszkadzała mu obecność obcej osoby przy podróży. Dziewczyna pokręciła głową zrezygnowana patrząc na tego dzieciaka. Bo nim właśnie był, po prostu dzieckiem. Utalentowanym na swój sposób, lecz dalej był jeszcze młody, był gliną z której można było jeszcze wszystko zrobić, ukształtować według pewnej wizji. Najlepszy wiek na naukę, na zdobywanie nowych umiejętności. Siedząc w domu nie zrobisz zbyt wiele, nie poznasz świata zamknięty w swojej bańce. Wóz ruszył, obydwoje poczuli lekkie szarpnięcie towarzyszące spinającym się ruchomym elementom w wozie. Misako uśmiechnęła się spoglądając w przypadkowe miejsce na ścianie. Ten trwający dosłownie sekundy uśmiech miał w sobie coś ciekawego, coś co mówiło wprost że dana osoba jest zadowolona, że robi to co lubi. Wróciła wzrokiem do chłopaka i jej wyraz twarzy powrócił do normalnego. Usiadła tuż obok niego, ręce ułożyła nieco za swoimi plecami, wsparła się na nich i popatrzyła na Yamiego z bliska.
-Cóż, więc kierunek mamy podobny. Nie musisz czuć się zobowiązany do niczego, jeżeli postanowisz się odłączyć, po prostu to zrób. Przedstawienia. Zamiast opowiadać historie, wolimy je pokazywać, sprawić że ludzie poczują się członkami tamtych wydarzeń, że znajdą się w innym miejscu i czasie. A przynajmniej Ci, którzy mają do tego talent. Czym za to zajmuje się nasza zbłąkana dusza?
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości