Wioska Akatori

Terytorialnie największa prowincja Karmazynowych Szczytów, zamieszkana przez Ród Kōseki. Daishi graniczy od północy i zachodu z morzem, na wschodzie z Soso, zaś południowa granica oddziela ją od Kyuzo i obszaru niezbadanego. Efektem tego jest możliwość tworzenia bardzo dochodowych szlaków handlowych i handlu morskiego przy - niestety - utrudnionym utrzymywaniu bezpieczeństwa włości. Podobnie jak pozostałe prowincje, dominuje tu krajobraz górski i lasy iglaste, z tą różnicą że dużo tu fauny - w tym tej drapieżnej, co na dłuższą metę może być dosyć niebezpieczne dla podróżników. Na ziemiach tych mieszkają również shinobi ze Szczepu Jūgo.
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2526
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Wioska Akatori

Post autor: Seinaru »

Samozwańczy Pasterz. Zawsze chciał nim być, ale jakoś nigdy wystarczało cierpliwości żeby zostać na Teiz dłużej i cokolwiek hodować. Może na starość zagłębi się w nową profesję? Zawsze w sumie marzył o posiadaniu własnego stadka, dlatego ciągle trenował przedstawianie się w ten sposób, aby w przyszłości nie musiał się przestawiać.
- Na razie jeszcze nie mam owieczek, ale mam pastwisko. To już coś, co nie? Poza tym za często nie ma mnie w domu, raczej same by się do zagrody nie zaganiały. Może kiedyś wymyślą takie owce co się same pasą, ale chyba jeszcze nie teraz. - Wzruszył ramionami zapominając, że mowa ciała dla Saszy to zupełnie nieznane zagadnienie. Trochę to niewygodne, ale Kei domyślał się, że w głosie przekazuje się wystarczająco dużo emocji i jego rozmówca na pewno już wiedział, że Seinar to dusza romantyka, przynajmniej na wspomnienie o własnym stadku i owieczkach.
- Nie, nigdy nie słyszałem. To znaczy słyszałem ale nie widziałem. - O Tajemniczym Lesie oczywiście. Samuraj z zainteresowaniem przyjrzał się przedstawionemu malowidłu i lekko się zaśmiał.
- Kotojeleń to pryszcz, gdybyś zobaczył koniodelfina to dopiero byś się zdziwił. - Spojrzał na niego i na jego przepaskę na oczach.
- Znaczy no... podotykał, czy co tam robisz z tymi wszystkimi zwierzętami... nie wiem... - Ciężko mu było sobie wyobrazić, że wszystko co napotka na swojej drodze Sasha najpierw maca, a dopiero potem maluje. Niemniej jednak istnienia kotojelenia Seinaru absolutnie nie negował, było to jak najbardziej prawdopodobne stworzenie. Połączenie jelenia i kota tworzyłoby doskonałego myśliwego i natura na pewno nie zaprzepaściła takiej szansy.
- Nie wiem czy popularne, nie znam żadnego innego Seinaru, a na pewno nie takiego który by zdominował więcej niż jeden turniej... - Wciągnął łyczek herbaty i kontynuował.
- Ekspedycja to może za wielkie słowo, mam nadzieję że nie potrwa to dłużej niż dzień. To wioska Akatori. Jakiś czas temu ktoś porozwieszał ogłoszenia że stąd wystartuje jakaś eksp... jakaś wyprawa żeby odkrywać sekrety Antykreatora i coś tam coś tam... ogólnie dramat i pożoga. Ale wygląda na to, że to wszystko było tylko żartem bo nikt oprócz mnie nie przyszedł zobaczyć co się dzieje. Mnie i takiej jednej. Według mnie to nic się tutaj nie odbędzie, ale poczekam jeszcze trochę, może chociaż ktoś się pobije, nie wiem... - Po cichu miał nadzieje na jakieś wydarzenia, niekoniecznie musiał to być legendarny złoczyńca czy kolejny demon, ale przynajmniej niech ktoś krzyknie...
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1831
Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław

Re: Wioska Akatori

Post autor: Kakita Asagi »

"Wioska czerwonych ptaków. Hm..."- mruknął w duchu samuraj czytając nazwę osady która stanowiła cel jego kilku tygodniowej podróży, po czym zmrużył swoje niebieskie oczy. Strażnicy na wieży na chwilę na niego spojrzeli, a on na nich. Nie dziwiło go to, wyglądał dosyć groźnie, w pełnym rynsztunku, z dwoma mieczami, łukiem i do tego jeszcze... plecakiem i namiotem. Te ostatnie elementy wyglądały dosyć zabawnie i totalnie nie pasowały do obrazu groźnego wojownika, ale cóż, wędrówka przez cały kontynent wymagała takich, a nie innych przygotowań.
Samuraj kroczył dalej, spokojnie idąc główną ulicą przebiegająca przez osadę, starał się zorientować czy ktoś już tutaj dotarł, ale przede wszystkim wyczuć atmosferę miejsca. Jego oczy, uszy i wszystkie pozostałe zmysły chłonęły miejscową aurę dostarczając samurajowi dodatkowych informacji, których tak bardzo teraz potrzebował. Czy był jedynym, który stawił się w tym zapomnianym przez bogów miejscu, czy może jednak ktoś jeszcze podniósł rękawice? Szczególnie ciekawe dla naszego bohatera było zachowanie mieszkańców, mimo, że pora była jeszcze wczesna warto było... wczuć się w rytm. A ten, był dosyć oczywisty. Mieszkańcy unikali kontaktu wzrokowego z samurajem, starali się zrobić wszystko, by zejść mu z drogi, by ich o nic nie zapytał. W ogóle, chyba tym, co powstrzymywało ich przed rzucenie się na niego była obawa przed tym, co mógłby zrobić. Asagi rozumiał ich dobrze. Autor tajemniczego wezwania do tej krucjaty wystawił mieszkańców wioski jak na widelcu. O ile nie byli zamieszani intrygą, to powinni być teraz żywo przerażeni. Jeśli natomiast była to pułapka, to powinni być zdenerwowani w inny sposób, starać się zachować normalność. Tyle możliwości...

Przejście się po osadzie nie dostarczyło za wiele informacji, a może przeciwnie? Atmosfera była ciężka, to Kakita widział i znał. Lata pracy z ludźmi w szkole Taka i prowadzenie śledztw, czy to w sprawie morderstwa, czy też kradzieży nauczyło go dostrzegać więcej. Jego umysł domagał się odpowiedzi, a informacje były niepewne. Coś się działo, co do tego nie miał wątpliwości, ale w tej chwili nie było opcji by to rozpracować. Za duży był napływ tego wszystkiego, jego własna percepcja również była zakłócona myśleniem kiedy do jego uszu dobiegł dźwięk fletu...
Melodia go zaintrygowała, była ze swoistą pasją i chociaż słyszał ją bardzo niewyraźnie, bowiem była daleko, to jednak było w niej coś, co go "wzywało". Asagi na chwilę zmrużył oczy, wyciszył umysł by wyłapać możliwie najwięcej z delikatnych dźwięków, jednakże ta nagle się urwała. Cóż pozostawało zrobić? Samuraj niespiesznie odwrócił się w stronę z której jego zdaniem dobiegał dźwięk i skierował się tam...

Idąc za urwanymi nutami niebieskooki oddalił się od centrum osady i trafił w lekko zadrzewione miejsce. Bacznym wzrokiem rozejrzał się i... znalazł Go. Akahoshi Kensei, czyli Yuki Natsume. Był tutaj. Widok przyjaciela na drodze miecza podniósł na duchu samuraja. Oto bowiem okazywało się, że nie on jeden zdecydował się ruszyć na daleką północ by zbadać tajemniczą sprawę sekretów Antykreaotora - zamaskowany szermierz władający "krwiożerczym mieczem" również tutaj był. I
to nie sam. Towarzysząca Natsume kobieta wyglądała na młodszą od ich obu. Miał jasne włosy i rysy podobne do tej kunoichi z trybuny na turnieju, jak jej było? Tego niebieskooki nie umiał sobie przypomnieć, wtedy bardziej był skupiony na tajemniczym mężczyźnie na którego ciele pojawiły się dziwne znaki. To wtedy senpai odrzucił jego wsparcie... Czy ta blondwłosa niewiasta o bogatych kształtach była tą samą? Nie, chyba się trochę różniły z resztą... dowie się, gdy podejdzie.

Samuraj nie ukrywał swojej obecności. Skierował pewne kroki w stronę zamaskowanego szermierza i jego towarzyszki, zbliżając się dumnie i dostojnie.
- Niezwykły jest śpiew miejscowych ptaków, podobny do fletu. - rzekł niebieskooki zbliżając się na odległość kilku kroków, po czym zdjął z głowy swoje kabuto i schowawszy je pod lewą pachą ukłonił się elegancko parze mówiąc dalej.
- Dobrze cię widzieć, Akahoshi-san. Wyprawa tutaj napawała mnie wątpliwościami. Teraz już nie. zakończył czując jak wielki ciężar istotnie spada mu z serca. Nie był więc jedynym głupim który się tutaj przytaszczył, teraz jeśli umrze, to z naprawdę godnym towarzystwem, a to miało swoją wartość.
Teraz niebieskooki przeniósł spojrzenie swoich oczy na towarzyszkę Kensei'a. Jego srogi, pełen blizn wyraz twarzy, był teraz spokojniejszy, a to za sprawą spotkania przyjaciela.
- Kakita Asagi, hatamoto i instruktor w szkole Taka w Kaigan. - przedstawił swoją osobę z lekkim ukłonem, czekając, aż dziewczyna zrobi to samo...
0 x
Obrazek

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.


Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
  • Mokoto (walczyła na Murze)
  • Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
  • Inari (była uczennicą Seinara)
  • Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Awatar użytkownika
Sasha
Martwa postać
Posty: 109
Rejestracja: 31 lip 2020, o 22:48
Wiek postaci: 15
Ranga: Wyrzutek [D]
Krótki wygląd: Białe chaotycznie ułożone włosy. Bandaże na krzyż zakrywające oczy i na przedramionach. Minimalistyczne bordowe tatuaże na zewnętrznych częściach dłoni przedstawiające oko. Szara postrzępiona szata do kolan. Czarna pelerynka. Brak spodni i butów.
Widoczny ekwipunek: Parasolka, kabura na udzie pod szatą.

Re: Wioska Akatori

Post autor: Sasha »

Samozwańczy pasterz, bez stada, z samym poletkiem? Sasha zawsze wyobrażał sobie, że ludzie zwykli pretendować do innych, bardziej szlachetnych tytułów. Takie pozycje wioskowe były zwykle przekazywane z ojca na dzieci wraz z majątkiem. Nikt raczej się o nie z zewnątrz nie starał. Mężczyzna naprawdę wydawał się interesujący. Może też pragnął tak prostego życia, jak wiódł białowłosy?
- Dobrze wyszkolić psa lub kurę, to sam będzie wyprowadzał i pilnował. – doradził rozbawiony. Zwierzęta były naprawdę niesamowite i można było je wiele nauczyć. Gorzej, gdyby trafiła się jakaś grupa rozbójników, a w takim świecie o to nie trudno. Na język szło jednak kolejne proste rozwiązanie, cała banda psów zamiast jednego.
Owce, co same się pasą…
- Albo po prostu hodować owce ninja! – to byłoby najlepsze rozwiązanie. Same by się broniły, wiedziały, czego chcą. Może nawet miałyby lepszej klasy wełnę? Wiedział o istnieniu specyficznych stworzeń, ba, nawet sam marzył kiedyś o zawiązaniu paktu z jakąś. Trenował niedawno technikę przywołania, był już tak blisko… tylko jeszcze, żeby miał co przyzwać.
Faktycznie, nie widział mowy ciała, jednak był przywykły do tego od urodzenia. Głos, który słyszał, bardzo jednak się zmieniał zależnie od emocji i ułożenia ciała. Będąc w tym wprawionym, można było się domyślić, że ktoś porusza tułowiem, gdyż dźwięk się inaczej rozchodzi i brzmi.
- Jak bym wiedział gdzie dokładnie masz poletko, to mógłbym wpaść co jakiś czas. Jak pojawią się tam jakieś zwierzęta, to mógłbym czasem się nimi poopiekować. – czy to nie było już za duże spoufalanie się? Po prostu lubił zwierzaki i niezależnie czy kogoś dobrze znał, czy nie, chętnie zajmował się czworonożnymi pupilami.
Koniodelfin. To naprawdę brzmiało majestatycznie.
- Chciałbym się kiedyś wybrać na morze. Mam nadzieje, że zobaczę tam ten okaz. – powiedział rozmarzony zupełnie szczerze. Kura na tratwie to było to… Czy było możliwe, żeby sobie poradził na otwartej wodzie?
- Spokojnie – zaśmiał się cicho. Był przywykły do takich reakcji przy pozornie źle dobranych słowach. To jeszcze bardziej przekonywało go mężczyzny, że się przejmował takimi rzeczami, co oznaczało, że jest bardzo empatyczny.
- Możesz zwracać się normalnie, zrozumiem sens. Zresztą jakby się uprzeć, to też mogę powiedzieć, że widzę, tylko że innymi zmysłami. – wyjaśnił, by uniknąć niekomfortowych i dylematów dobierania słów. Wolał, żeby ktoś mówi prosto z serca, niż splatał słowa. Sasha się nie za nic nie pogniewa, a nawet ciężko było go obrazić.
Zawsze mówił, że widzi, tylko że oczami serca lub duszy, albo w przypadku słuchu dostrzega, ale projekcje utworzone przez dźwięk.
Nawet nie zauważył, gdy przeszedł z formy Pan, na ty. Za bardzo się chyba rozluzował nagle, widocznie poczuł się swobodnie przy bratniej duszy romantyka. Zresztą było widać, że białowłosemu wzniosły język i nadmierna kultura nie są zbyt bliskie.
Pasterz nie kojarzył innego Seinaru, co znaczyło, że nie jest to szczególnie popularne imię. Co za zbieg losu.
- Czuje, że to przeznaczenie, że nosisz takie samo imię. Może też zostaniesz kiedyś niesamowitym szermierzem? Mogę tylko życzyć powodzenia i szczęścia. Choć pierwsze czego bym życzył to dorobienie się stadka, a nie potęgi. Co prawda siła jest potrzebna do obrony, ale również się nią zabija. – to nie tak, że malarz był pacyfistą. Ograniczając się od dążenia do potęgi, zabezpieczał się przed zgubnym jej wpływem. Wielu po prostu źle kończyło, pnąc się cały czas w górę. Czy byli kiedykolwiek szczęśliwi, tak samo, jak on? Chciał, by Seinaru był naprawdę ukontentowany z życia, a stado wydawało się lepszą opcją do osiągnięcia tego.
O Kreatorze i Antykreatorze słyszał różne mity i legendy, jednak nic konkretnego. Zawyczaj przyjmował to jako bujdy. Nie dotyczyło to zbytnio jego życia, to na co mu się mieszać w sprawy boskie? I tak nie mógł nic zmienić.
- Hmm, nie spotkałem żadnych ogłoszeń. Jednak, jeśli jest szansa na jakąś przygodę, to też zostanę i poczekam, jak to się rozwinie. Raczej marny ze mnie pożytek militarny, ale jakie dzieła narysuję! Jeśli tylko przyjdą tu mężni wojowie. Ktoś zresztą musi być kronikarzem wydarzeń. – zupełnie nie znał poziomu zagrożenia i myślał, że to raczej coś małego, bezpiecznego. Zwłaszcza jak to Seinaru opisywał jako jednodniową wyprawę. Chłopak nie miał pojęcia w co się pakuje.
- Tak w ogóle, jestem ciekaw. Jaka kieruje tobą droga życia? – pytał oczywiście o nindo. Miał wrażenie, że coraz bardziej poznawał mężczyznę, ale nadal nie mógł uchwycić jego wewnętrznej siły motywującej.
0 x
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 4025
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Wioska Akatori

Post autor: Ichirou »

0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Wioska Akatori

Post autor: Natsume Yuki »

Natsume korzystał z każdej możliwej chwili, żeby chociaż troszkę odsapnąć po podróży. Już za niedługo zapewne zacznie się zbierać cała reszta ludzi zainteresowanych powodem rozwieszenia tego ogłoszenia, a później - wyruszą w nieznane, z którego nie wiadomo czy w ogóle powrócą. W takim przypadku nawet najmniejszy skrawek energii będzie na wagę złota. A że wyglądało też na to, że siedząca obok Keira chwilowo tylko siedziała i rozważała nad odpowiedziami i pytaniami, którymi się wymienili, więc też mógł teraz się nieco "odciąć" - oczywiście nie na tyle, żeby nie odbierać bodźców z okolicy, ale wystarczająco żeby się rozluźnić.
A przynajmniej utrzymywał taki stan rzeczy, dopóki nie usłyszał zbliżających się w stronę drzewa kroków.
Odruchowo podniósł się do pozycji siedzącej i zwrócił głowę w kierunku nadchodzącego przybysza. Wystarczyło jednak jedno, dokładniejsze spojrzenie, żeby rozpoznać zbliżającą się personę... a tak się składało, że jego znał bardzo dobrze. Wydał z siebie ciche "ん", wyrażające zadowolenie, i podniósł się do pozycji stojącej. Stanął prosto i splótł ręce na piersi, czekając aż nadchodzący przybysz podejdzie bliżej - przecież nie będą się przekrzykiwać bez potrzeby.
Kakita Asagi. Samuraj, niezwykle utalentowany szermierz, jego kompan na drodze miecza - i współzałożyciel Kenseikai, Zakonu Miecza, który powoli poszukiwał swojego momentu na oficjalne pojawienie się na arenie światowej. Musiał przyznać, że zobaczenie znajomej twarzy na tym zapipidopustkowiu było bardzo miłym zaskoczeniem: przypuszczał co prawda że pojawi tu się znacząca ilość doświadczonych wojowników i shinobi, ale nie oczekiwał że którykolwiek z nich będzie skłonny zamienić z nim choćby kilka zdań, lub towarzyszyć mu w trakcie podróży do Oniniwy. A jednak, okazało się że hatamoto nie zamierzał pozostawić tego ogłoszenia bez echa, i również chciał zobaczyć o co z tym wszystkim chodzi.
Był to pokrzepiający widok.
-Czerwone ptaki tej osady niosą różne pieśni - powiedział wesoło, po czym odwzajemnił powitalny ukłon. Miał przy tym nadzieję, że Asagi nie będzie miał mu za złe, że nie zdjął maski i kaptura. - Oby dziś nie były to pienia żałobne.
Pozwolił sobie na krótki śmiech.
-Przyznaję, zobaczenie Cię tutaj jest bardzo pokrzepiające, Kakita-dono. - Skinął głową. - Jeżeli będziemy pilnować sobie wzajemnie pleców, powinniśmy wyjść z tego bez szwanku.
Poczekał, aż Kakita wymieni uprzejmości z Keirą, przy okazji sięgając dłonią do jednej ze swoich toreb, wyraźnie czegoś szukając. Zajęło mu to kilkanaście sekund, ale ostatecznie udało mu się wydobyć niewielki przedmiot, który zakupił jakiś czas wcześniej od kowala w Nawabari: metalowy ochraniacz na szarym hachimaki. Na solidnej blaszce widniał wygrawerowany symbol trzech tomoe Hachimana, zahaczonych o siebie w taki sposób, by ich ogony tworzyły razem symbol trzech rogów wojennych. Symbol Kenseikai, który niegdyś narysował Kakicie, kiedy ten przebywał w szpitalu w Watarimono.
-Mam coś dla Ciebie, Kakita-dono.
Parsknął cichym śmiechem, i wskazał na identyczną opaskę na własnym przedramieniu.
-Wiem że troszkę się porządziłem, ale naprawdę spodobał mi się ten symbol - i dobrze się prezentuje na ochraniaczu. Niech to będzie symbol naszego przymierza.
0 x
Awatar użytkownika
Kaiko
Postać porzucona
Posty: 185
Rejestracja: 29 gru 2019, o 15:02
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Białe włosy nieumiejętnie przystrzyżone, oczy o barwie jasnego złota, rekinie zęby. Niewysoki, drobny, ubrany w proste, mało krzykliwe ubrania
Widoczny ekwipunek: Dwa Shuang Gou przytroczone do pasa po jednym na bok, czarna, duża torba na lewym pośladku, podłużne coś zawinięte w materiał i szczelnie związane - noszone na plecach, niczym plecak
GG/Discord: 1032197 / Ray#8794
Multikonta: -

Re: Wioska Akatori

Post autor: Kaiko »

Ostatnie kilometry podróży mijały białowłosemu wyjątkowo mozolnie. Był podekscytowany swoją pierwszą wyprawą i całym wydarzeniem, w którym niekoniecznie nawet powinien brać udziału, ale jednak brał. W końcu skoro wzywani byli ninja z całego świata, to jakie było lepsze miejsce, aby znaleźć właśnie ninja i poprosić go o pomoc w nauce? Albo jakieś wskazówki chociaż. Nie mógł się już doczekać, aż trafi na miejsce, a to sprawiało, że trasa mu się dłużyła. Było to tak poważne, że powoli nawet poddawał wątpieniu istnienie wioski Akatori akurat w tym miejscu, do którego zmierzał. No bo kto normalny budowałby osadę tak wysoko? Przecież to... niepraktyczne. Chyba. Miał już pomysły, że może został oszukany, że podróżnik na szlaku specjalnie podał mu jakiś błędny kierunek, a on biedny nie ma nawet pojęcia o swoim zagubieniu. Mimo wszystko szedł twardo przed siebie, mając na myśli to, że następną spotkaną osobę zapyta o drogę.
Nie musiał jednak nikogo zaczepiać, bo w oddali zaczęły majaczyć jakieś zabudowania. Przyśpieszył kroku, a humor momentalnie mu się poprawił. Niemalże truchtem minął pierwsze budynki i gwałtownie się zatrzymał. Co dalej? Co zrobić teraz? Przecież nie podejdzie do pierwszego lepszego człowieka z prośbą, aby ten mu pomógł z treningiem. Nawet on wiedział, że coś takiego nie wypali. Zresztą i tak zamierzał wziąć udział w całym tym wydarzeniu, w odkrywaniu prawdy czy co to tam chcieli zrobić. On nawet nie wiedział na co się pisze, ale to nie miało znaczenia. Liczyła się przygoda, na którą wreszcie się wybrał i miał tę przyjemność poznawać wszystko to, co dotychczas było dla niego nieznane. Naiwnie i nierozważnie. Zupełnie tak, jakby... żył na odludziu i nie znał świata. I tak było.
Ruszył obrzeżami Akatori. Skoro był na miejscu, to chciał chociaż zwiedzić wioskę. Może dla innych osada tak wysoko nie była niczym fascynującym, ale Kaiko z żywym zaciekawieniem przyglądał się okolicy, starając się pojąć dlaczego ludzie zdecydowali się żyć akurat tutaj, w tak niewygodnym miejscu. Z pewnością teren był ładny, ale to nie walory estetyczne przyciągały tutaj ludność. Musiało być coś innego. Zagadka, na którą prosty umysł białowłosego nie potrafił znaleźć odpowiedzi. I tak spacerując, jak gdyby nigdy nic, nagle dostrzegł... Keirę. Stanął jak wryty, patrząc na nią ze sporej odległości, jakby upewniając się, że rzeczywiście to ona. Nie chciał zaczepić kogoś innego. Miał nadzieję, że ją tu spotka, bo przecież była to jej rodzinna prowincja. Doskonale się składało, gdyż to ona próbowała go nauczyć posługiwania się Fuutonem, chociaż mieli wyjątkowo ograniczony czas. Jej mógł bez problemu powiedzieć, że potrzebuje więcej wskazówek albo jakieś konkretne lekcje, bo samemu jednak nie jest w stanie opanować żywiołu. Chakra wciąż była bardzo mglistym tematem dla Kaiko, a tym bardziej ta natury, o której nic nie wiedział. Niby Keira mówiła "odnajdź w sobie chakrę natury", ale co to znaczyło? Jak miał to znaleźć w sobie? Skąd wiedział, że znalazł to, czego szukał? Jak to miało wyglądać? Miał tyle pytań, na które pozostawiony przez dziewczynę zwój nie był w stanie odpowiedzieć. Przeceniła jego możliwości i potencjalny talent, którego, jak się okazywało, Kaiko nie posiadał.
- Hej! Kei... - już do niej krzyczał podbiegając, już machał ręką, ale nagle urwał wpół słowa i się zatrzymał kilkanaście metrów od niej. Dopiero teraz dotarło do niego, że znajoma mu dziewczyna nie jest sama, a w towarzystwie dwóch mężczyzn. Niby nic, ale dwójka jej towarzysząca budziła niepewność nawet u względnie pewnego siebie białowłosego. Mężczyzna w zbroi niby wyglądał dosyć zwyczajnie, chociaż pancerz który nosił nie wyglądał tak, jak strażników w Antai. Ani do końca jak ten ze sklepu z wyposażeniem. W dodatku miał na plecach łuk, kołczan, a przy pasie dwa ostrza. No i skoro tutaj był, to musiał być ninja, a więc nie tylko był wyszkolony w posługiwaniu się chakrą, ale także potrafił walczyć dwoma mieczami, strzelać z łuku i był na tyle silny, że nie przeszkadzała mu zbroja. Drugi z nieznajomych był jeszcze bardziej niepokojący, bo chociaż niski i niepozorny, to obok niego był wbity w ziemie gigantyczny miecz, zaś on sam posiadał dwa inne miecze albo nawet trzy przy pasie. Jakby mało było tego oręża, to także miał wachlarz. Cały obrazek dopełniał fakt, że jego twarz była ukryta za maską, zaś on nosił się w czerni, jak... skrytobójca. Niby Keira nie wyglądała, jakby rzeczywiście było się czego obawiać, jednak Keira... ogólnie jakoś nie wyglądała na konkretne emocje. To dało się o niej powiedzieć, że ciężko było odczytać co tak naprawdę czuje tak długo, jak się nie odezwała. Jej mina, z tego co pamiętał i zauważył Kaiko, zawsze była taka... nijaka. Ni smutna, ni wesoła. Trochę taka, jaką miewał Etsuya - opanowana, ale nie łagodna i spokojna.
Wystawiona ręka, którą jeszcze przed chwilą machał, spoczęła na głowie białowłosego. Trzymał ją w takim dziwnym ułożeniu, nie wiedząc co ze sobą teraz zrobić. Niby chciał porozmawiać z Keirą, niby chciał obejrzeć uzbrojenie nieznajomych z bliska, ale jednocześnie czuł, że nie należy do tej grupy. I że nie powinien do niej należeć, wszak jest tylko... tylko kim? Teraz zdał sobie sprawę, że aktualnie jest... nikim. Nie opiekował się teraz świątynią, więc nie był opiekunem. Nie był z pewnością ninja, ani najemnikiem. Nie był też wojownikiem, bo raptem dwa razy w życiu walczył na śmierć i życie. Nie był też kupcem, kronikarzem, mieszkańcem. Był po prostu wędrowcem, który coś tam potrafił, ale w gruncie rzeczy to niewiele. Dlatego stał tak w pewnej odległości, patrząc to na Keirę, to na ogromne mieczysko, to na zebranych nieznajomych przy jego znajomej i roztaczał wokół siebie taką wyjątkowo niezręczną energię osoby, która nie ma pojęcia, że jest niezręczna. Nie miał obejścia z ludźmi, nie wiedział nawet, że jest dziwny gdy tak stoi i patrzy z dystansu bez słowa. Więc stał tak, licząc, że Keira go dostrzeże i sama zawoła albo podejdzie. Obie opcje mu pasowały.
0 x
#FFCC66
Popieram kasację Henge i Kawarimi, a nawet Genjutsu.
Obrazek
"Never to retreat
Mystery and wonder
Messy hearts made of thunder"
Awatar użytkownika
Yami
Posty: 2959
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25

Re: Wioska Akatori

Post autor: Yami »

0 x
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2526
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Wioska Akatori

Post autor: Seinaru »

Nie mógł nikomu zabronić uczestnictwa w wyprawie, ale z lekkim politowaniem popatrzył na obdartego ślepca z kurą, który gotował się do tego, aby razem ze wszystkimi odkrywać tajemnice Antykreatora. Jakże inne było jego podejście od wietrzącej spisek i pułapkę Keiry. Widocznie niewiedza była w tym przypadku błogosławieństwem, bo gdyby Sasha wiedział, chyba nie byłby taki beztroski mówiąc o tym, jak dzielnie będzie wszystkich portretował. Kei nie miał pojęcia o jakich zagrożeniach pisano w ogłoszeniu ale domyślał się, że jeśli tylko dojdzie do jakiegoś wymarszu i całe to przedsięwzięcie okaże się być prawdziwe, to wówczas może zrobić się nieco problematycznie. Mimo wszystko nikomu nie zamierzał odradzać ani zabraniać, nie zależało mu jakoś szczególnie na tym, aby być dobrym wujkiem dla kogokolwiek.
- Nie wiem jaka to droga, ale na pewno nie jest zbyt kręta. - Wzruszył ramionami.
- Wzruszyłem ramionami. - Oznajmił niewidomemu, aby ten miał pełny obraz odpowiedzi.
- Jak kiedyś opracuje sobie jakieś zgrabne motto to na pewno ci opowiem. - Dodał jeszcze po chwili, bo chciał dopełnić to co przed chwilą powiedział. Może ta pierwsza część nie była zbyt kulturalna.
- A póki co... - Wziął sobie ponownie łyczka herbaty i już miał pytać o to jak poznał się z Pysią, gdy dostrzegł w karczmie znaną postać. Asahi Ichirou we własnej osobie rozświetlił to ponure wnętrze i również od razu spostrzegł samuraja. No, teraz przynajmniej Kei nie wyjdzie na głupka w samotności.
- A, hejo. Nie mam pojęcia. Na razie się nie zanosi na cokolwiek. - Przywitał się i od razu odpowiedział na zadane pytanie.
- Nie sprawdzałem, aleee... - No nie było żadnego ale, nie sprawdzał. Popełnił kolosalny błąd, który dla shinobi był oczywisty, a dla samuraja już niekoniecznie. Wstał z miejsca i podniósł krzesło na którym siedział. Łypnął pod siedzisko żeby upewnić się, że nie czeka tam na niego pewna śmierć.
- Nie ma. - Jeśli to był żart, to Seinaru go nie wyłapał, ale teraz przynajmniej stał.
- Pozwól że ci przedstawię. To jest Pysia. - Wskazał na kurę znajdującą się obok.
- A to Sasha. - Wskazał na niewidomego, którego nieudanie Ichirou starał się odgonić.
Cóż, naprawdę dobrze było, że Sabaku się tutaj zjawił, bo w razie braku jakiejkolwiek akcji będzie z kim pogadać, a w razie jakiejś akcji z kim powalczyć u boku. Kei podniósł swoją herbatkę ze stolika i trzymając ją w ręce szybko zauważył nowy wolny stolik.
- Dzięki Sasha, jeszcze kiedyś pogadamy, trzymaj się. - Pożegnał go krótko dając do zrozumienia, że teraz stary przyjaciel jest dla niego ważniejszy niż nowy znajomy i że właśnie w tym momencie ich drogi się rozchodzą.
- Chodź tutaj. - Rzucił do Ichira zajmując miejsce przy nowym stoliku i opierając włócznię blisko siebie. Gestem zaprosił go, żeby usiadł. Oczywiście uwadze samuraja nie umknęło wielkie zabandażowane coś, co przytaszczył tutaj jego towarzysz, więc od razu poruszył ten temat.
- Co to takiego? - Zapytał i popił łyczek.
W tym momencie do karczmy weszła nowa osoba. Kei od razu go poznał i wzrokiem, bez słów, wskazał Ichirowi Yamiego, który zapewne również odpowiedział na ogłoszenie. Robiło się gęsto i teraz Kei naprawdę nie wiedział, co o tym wszystkim myśleć.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Keira
Martwa postać
Posty: 113
Rejestracja: 5 kwie 2020, o 13:39
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białe włosy, niebieskie oczy. Więcej szczegółów w KP
Widoczny ekwipunek: - Złoty Medalion ze znakiem Klanu - na szyi
- Odznaka Ninja - sznurek na pasie
- Biała Katana - lewy bok
Multikonta: Seiren

Re: Wioska Akatori

Post autor: Keira »

0 x
Awatar użytkownika
Sasha
Martwa postać
Posty: 109
Rejestracja: 31 lip 2020, o 22:48
Wiek postaci: 15
Ranga: Wyrzutek [D]
Krótki wygląd: Białe chaotycznie ułożone włosy. Bandaże na krzyż zakrywające oczy i na przedramionach. Minimalistyczne bordowe tatuaże na zewnętrznych częściach dłoni przedstawiające oko. Szara postrzępiona szata do kolan. Czarna pelerynka. Brak spodni i butów.
Widoczny ekwipunek: Parasolka, kabura na udzie pod szatą.

Re: Wioska Akatori

Post autor: Sasha »

Westchnął z lekkim uśmiechem, gdy Seinaru mu głosowo przedstawił, co robi fizycznie. Właśnie o tym mówił, że nie musi takich rzeczy robić i może się czuć komfortowo podczas rozmowy. Z drugiej strony rozumiał, że ciężko się komuś pozbyć uprzedzeń i instynktów, które się pojawiają. Gdy w grę wchodzi dyskomfort, to robi się wszystko by go wyeliminować.
Ciężko mu było wierzyć, że mężczyzna nie miał żadnego motta, ani wewnętrznej siły nadającej mu odpowiedni kierunek. Wyglądało to raczej na tajemniczość. Pewnie z tego samego powodu przemilczał sprawę owiec ninja. Seinaru wiedział za dużo, a białowłosy nie był jeszcze godny tych informacji.
Nagle jego zachowanie nieco się zmieniło. Było to zgrane z otwierającymi się drzwiami karczmy. Albo ktoś nietypowy, albo znajomy, wróg czy przyjaciel. Kroki zbliżyły się w ich stronę, po czym wydobył się z ich strony głos. Nowoprzybyły mężczyzna wydawał się pewny siebie, wręcz nadto, choć brzmiał bardzo intrygująco. Też mógł skrywać wiele wiedzy i doświadczeń życiowych, ba, mógł być nawet starszy od pasterza. Widocznie jego pewność nie brała się znikąd, tylko była mocno ugruntowana, a nic w tym złego. Pojawiła się pustelniku głęboka chęć poznania przybysza. Dobrze było usłyszeć kogoś mądrego. Niestety jak zwykle była to chęć jednostronna.
Sasha poczuł powiew wiatru przed twarzą, spowodowany przez rękę nieznanego głosu. Ciężko było to zidentyfikować w takim kontekście. Różnie ludzie reagowali, niektórzy sprawdzali, czy naprawdę widzi poprzez machanie ręką. Inni chcieli się jakoś dziwnie przywitać. Nikt raczej nie próbował go gestem odgonić, więc ciężko mu było się tego domyślić.
Został przedstawiony, głos Seinaru się lekko zmienił. Chłopak skłonił się lekko, gdy padało jego imię. Do każdej relacji przybiera się inną maskę, jaką pasterz ubiera do tej? Może po prostu tą szczerą i prawdziwą, jeśli jest to osoba godna zaufania.
- Miło mi takiego Jegomościa poznać i przyjaciela Pana Seinaru. Mogę wiedzieć jak Panu na imię, gdyż jakoś umknęło? – spytał, zanim jeszcze zdążyli się rozdzielić. O kulturze wiedział mało, ale naturalnym było, że przedstawienie było obustronne. Brak szacunku w jego stronę to nic nowego jednak. Oczywiście nie wiedział, jaka relacja ich łączy. Może nawet umniejszył ich znajomość, bo mogli być kimś więcej. Nie chciał jednak ryzykować.
- Rozumiem. – kiwnął głową w stronę pasterza. Jeśli ta wyprawa się odbędzie, to będą mieli jeszcze okazję do rozmowy.
Kura wpatrywała się w Ichirou jak w obrazek. Widocznie też przypadł jej do gustu. Jej mała główka skręcała z jego każdym ruchem, naśladując jego położenie. Prawie jak zahipnotyzowana.
- To powodzenia i do później, dziękuje za rozmowę. – uśmiechnął się, po czym przysunął bliżej do swojego stolika. Przynajmniej o tyle mu ułatwili, że nie kazali się przenosić. Dostał swój herbaciany napar i zabrał się do picia. Zamówił jeszcze ciepły gulasz do jedzenia, gdyż konał z głodu. Skupił się na sobie i czekaniu aż przyjdzie ktoś nowy zainteresowany dialogiem.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Kakita Asagi
Gracz nieobecny
Posty: 1831
Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
Wiek postaci: 28
Ranga: Samuraj (Hatamoto)
Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan
GG/Discord: 9017321
Multikonta: Hayabusa Jin
Lokalizacja: Wrocław

Re: Wioska Akatori

Post autor: Kakita Asagi »

- Dobrze powiedziane, Akahoshi-dono. - zgodził się ze swoim zamaskowanym towarzyszem niebieskooki samuraj. To były bardzo dobre słowa, co prawda, można było dodać "niech śpiewają naszym wrogom", ale Asagi nie zamierzał dawać się ponieść nadmiernie emocjom, jakie wywołało w nim zobaczenie "znajomej twarzy". Dotychczas działał na misjach głównie samotnie, czasem ze swoimi protegowanymi, ale pierwszy raz brał udział w operacji na tak dużą skalę, a raczej, o tak wysokim potencjale ryzyka, które jest w zasadzie znane już od samego początku...
Kiedy Kensei pokrzepiająco stwierdził, że wzajemnie dadzą radę wrócić z tej zawieruchy, Kakita lekko się skłonił zgadzając się. Istotnie, im więcej osób dba o twoje plecy, tym większa szansa na to, że uda się wyjść z przygody bez większego szwanku. W tym momencie Natsume sięgnął do czegoś schowanego, a blondwłosa nieznajoma zwróciła się do niego bezpośrednio, dodając niezwykle wysoki przyrostek co nie było dla niego normalnością. Niebieskooki momentalnie zogniskował swoją uwagę na kobiecie, starając się, jak słusznie zgadła, zrozumieć, skąd ona może go znać i co więcej, czego chce. Dalsze słowa jakie wypowiedziała Keira niewiele z początku wyjaśniły, ale wraz z kolejnymi, coś tam poruszało się w głowie samuraja. Istotnie, kojarzył, że do szkoły Taka miała być przyjęta jakaś shinobi, co prawda, mowy nie było o tym, by chociaż mogła oglądać treningi sekretnych samurajskich technik, ale jakąś naukę miała odbyć. Jeśli dobrze kojarzył, była ona "trochę" wyższego urodzenia niż zwykły ninja, w zasadzie w innym przypadku na pewno by się jej nie udało dostać na nauki do samurajskiej placówki, ot uroki polityki...
Tak jak sama powiedziała, nie spotkali się w związku z jego przedłużoną podróżą, teraz mieli ku temu okazję.
- Mi również miło panią poznać, Kōseki-dono. - odpowiedział na jej pozdrowienie własnym ukłonem, odpowiedniej głębokości, po czym ponownie przemówił. - Amatsurama-sensei ma się dobrze. Mam nadzieję, że pobyt w szkole Taka był dla ciebie dobrym i pouczającym czasem. - po czym na powrót przeniósł uwagę na Kensei'a, który wręczył mu nietypowy przedmiot.

Widząc ochraniacz na czoło, niebieskooki w pierwszej chwili nie bardzo wiedział jak zareagować, głównie dlatego, że nie miał niczego dla Akahoshi'ego. Nie zdradził się jednak żadną zbędną myślą, odwrócił w jego stronę i odebrał podarunek obydwiema rękoma kłaniając się odpowiednio nisko, po czym przyjrzał się prezentowi.
Był to symbol, który znał, a którym już sam się kiedyś "podpisał". Przez chwilę niebieskooki ważył w dłoni podarek, po czym przeniósł oczy na podobny ochraniacz znajdujący się na ramieniu Natsume. Cóż, sam nie mógł go sobie dowiązać do zbroi, więc na chwilę obecną założył go na czoło, tam gdzie było jego miejsce. Gdy w czasie walki założy kabuto, będzie miał dodatkową osłonę.
- Bardzo dziękuję za twój dar. Będę go nosił z dumą. I nie musisz przepraszać, jesteś wszak liderem Kenseikai. - wypowiedział niebieskooki z kolejnym ukłonem i powagą w duchu. Taka była prawda, Akahoshi Kensei założył tą jeszcze mocno nieformalną, ale już istniejącą organizację - wyznaczył jej kierunek i założenia. Co więcej, to on jako jedyny (z nich dwóch) posiadał obecnie niezwykły, legendarny miecz. Asagi natomiast... ani nie posiadał takowego oręża, ani też nie mógł się w pełni poświęcić tej idei, ale wszystko po kolei.
- Rozmawiałem z mistrzami w szkole Taka i przedstawiłem im ideę Kenseikai. - zaczął niebieskooki korzystając z tego, że Keira podeszłą do jakiegoś młodzika zostawiając ich na chwile "samych", po czym wziął wdech i kontynuował. - Tak jak mówiłem ci na Yinzin, będę wspierał Kenseikai i wywiązywałem się ze swoich obowiązków, ale moje podstawowe powinności to szkoła Taka. Przed wyruszeniem do Daishi dwoje moich protegowanych dostąpiło awansu do rangi samurajów. Zostałem poproszony o przeprowadzenie ich ceremonii inicjacji. - przerwał w wymowny sposób. Podejrzewał, że Natsume wyłapie, że oznaczało to ni mniej, ni więcej, że pozycja niebieskookiego w szkole Taka rosła, a z nimi obowiązki. Teraz już mógł w pełni uważać się za instruktora szermierki samurajów, a to pociągało za nim konkretne powinności, ale o tym już kiedyś mówił. To jednak, o czym nie powiedział wcześniej mógł przedstawić teraz.
- W czasie podróży z Yinzin do Kaigan odwiedziłem wraz z moją żoną grób Uchiha-hime w Sogen. Tam miałem okazję spotkać białowłosego, wysokiego szermierza, którego pierwszy raz widziałem w Watarimono i wtedy obiecałem mu pojedynek, jak widać los chciał byśmy się spotkali. Nosił przy sobie trzy miecze i ubierał czerń. - mała przerwa na oddech, po czym kontynuował opowieść. - Jego imię to Kyoushi i należy do rodu Uchiha. Zmierzyliśmy się w pojedynku i musisz wiedzieć, że to sprawny wojownik. W walce ze mną używał jednego miecza, ale podobno specjalizuje się w dwóch. Po pojedynku zaproponowałem mu dołączenie do Kenseikai, oczywiście po poprzedniej rozmowie z tobą. Miał cię odnaleźć, sam on należy do organizacji założonej przez Asahi Ichirou - Klepsydry. Obiecał, że jeśli zostanie przyjęty do Kenseikai, to nigdy nie wystąpi przeciwko nam, albo nim. Wierzę mu. - zakończył swoją opowieść niebieskooki samuraj, streszczając w zasadzie najciekawsze co go w ciągu ostatnich tygodni spotkało. Oczywiście, odpowiednio się skłonił mówiąc, że zaczał rekrutować ludzi, to nie jego rola, prawda?
- A jak minął twój czas, Akahoshi-dono? zapytał żywo zainteresowany, kiedy Keira podeszła z nieznajomym młodzikiem, którego samuraj od razu zmierzył wzrokiem - nie groźnym, ale badawczym. Próbował ocenić jego siłę, skoro się już pojawił na tak ważne wezwanie, na razie jednak tego nie zamierzał komentować. Miast tego, ukłonił się lekko, kiedy panna Kōseki go przedstawił, a skoro o niej mowa.
- Kōseki-dono, czy pani również kroczy ścieżką miecza, a jeśli tak, to jak ocenia pani samurajski styl walki? - zapytał widząc, że dziewoja również ma przy sobie żelastwo, co ciekawe, była w samurajskiej szkole, więc trochę tam widziała, czyż nie?
0 x
Obrazek

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.


Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
  • Mokoto (walczyła na Murze)
  • Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
  • Inari (była uczennicą Seinara)
  • Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
Awatar użytkownika
Akaruidesu Yoake
Martwa postać
Posty: 904
Rejestracja: 23 wrz 2019, o 20:00
Wiek postaci: 18
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Niski, blond włosy z ciemniejszymi końcówkami, młodo wyglądająca twarz. Czarne ubranie z długimi rękawami i stojącym kołnierzem, na to żółte haori w białe trójkąty.
Widoczny ekwipunek: Kabura na broń na obu udach. Torba nad lewą nogą. Tanto przy pasie po prawej stronie, katana po prawej.
Multikonta: Budyś

Re: Wioska Akatori

Post autor: Akaruidesu Yoake »

0 x
Do hidów polecam używania mojego ID: 2457
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 4025
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Wioska Akatori

Post autor: Ichirou »

0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Wioska Akatori

Post autor: Natsume Yuki »

Yuki skinął poważnie głową, kiedy Asagi sięgnął po przekazaną mu hachimaki z ochraniaczem, i uśmiechnął się lekko pod maską, gdy zobaczył że samuraj od razu założył ją na czoło jako dodatkową formę ochrony głowy. Cóż, w sumie po części takie było główne zastosowanie tego przedmiotu: sam się nawet zastanawiał, czy nie spróbować założyć tej opaski na swoją szyję, aby mieć możliwość chociaż częściowego ochronienia jej przed wrogimi atakami. No, ale do tego musiałby zdjąć część opancerzenia i odzienia, więc najwyżej spróbuje tego następnym razem. Oznaczało to jednak jedno: teraz zarówno on, jak i Kakita, nosili na sobie symbol przynależności do Kenseikai. Ich organizacja, złożona na razie z dwóch osób, miała już własny "mon", określone cele i aspiracje.
Pozostało znaleźć miejsce na bezpieczne spotkania, i zwiększyć liczby członków ugrupowania, żeby móc nazwać się pełnoprawną organizacją.
Nie zmieniało to jednak faktu, że miał lekką ochotę parsknąć śmiechem, gdy Kakita otwarcie nazwał go liderem Kenseikai. Cóż, może i jakiś tam ślad prawdy w tym wszystkim był - to w sumie on zaproponował samurajowi stworzenie takiego ugrupowania, i to on pokazał mu możliwości jakimi mogą się pochwalić legendarne ostrza (z których Kakita ujrzał tylko możliwości Kubikiriboucho - Hakuhyo nigdy nie dobywał bez powodu). Co więc było w tym wszystkim takiego zabawnego? Fakt, że Natsume, pierwszy Cesarz, zaginął i odszedł z pozycji przywódcy całej frakcji, po to by... zostać przywódcą innego, nieco mniejszego ugrupowania. Była w tym wszystkim jakaś... ponura ironia. Na szczęście Yuki potrafił jednak powstrzymać swoje odruchy, więc wyżej wymieniony śmiech nie wydobył się na zewnątrz, a pozostał tylko w jego duchu.
Skinął głową, gdy Asagi przedstawił mu swoją sytuację ze szkołą Taka.
-Rozumiem, i jak mówiłem - każdy z nas ma własne życie i obowiązki. Ufam Ci, że będziesz działać znakomicie zarówno jako nauczyciel, jak i Kenshi.
Zauważył, że Keira odeszła na bok i nawiązała z kimś rozmowę - ale sam chciał również porozmawiać z Kakitą i złożyć mu swoisty raport z ostatnich wydarzeń, więc może to i lepiej że wyszło jak wyszło.
-Kyoushi, huh... - stwierdził, krzyżując ręce na piersi. - Twój opis kojarzy mi się z człowiekiem którego również poznałem w Watarimono, lecz przedstawił mi się jako Shiroyasha Kyu z rodu Uchiha. Być może to ten i sam wojownik...
Rzeczywiście, białowłosy wojownik imieniem Kyu bardzo żywo okazał zainteresowanie zarówno legendarnymi ostrzami, jak i możliwością szkolenia się w drodze miecza; jego niezwykły entuzjazm był po części tym, co utwierdziło Yukiego w przekonaniu że założenie Kenseikai to dobry kierunek. Jeżeli okaże się, że Kakita również miał możliwość spotkać tego samego wojownika i namówić go na możliwość współpracy z Zakonem Miecza - tym lepiej. Jedyne co go zastanawiało, to fakt że Shiroyasha należał już do innego ugrupowania. Oby nie okazało się też tak, że przez podwójną przynależność "ci drudzy" będą próbowali wyciągać od niego informacje na ich temat.
Ale, może to była tylko jego nadmierna ostrożność... W końcu jeśli nie może ufać swoim kompanom, to komu miałby?
Skinął więc głową.
-Zaufam więc Twojej rekomendacji, Kakita-dono - powiedział spokojnie.
Na następne pytanie zaś ponownie wydał z siebie dźwięk "ん", tym razem mający oznaczać swego rodzaju rozbawienie.
-Cóż... przez większość czasu byłem w podróży. Następnie zaś spędziłem miesiąc w wiosce niedaleko stąd, zwanej Totsukawa. Tam też przyuczałem się do nowego fachu: całe dnie spędzałem na szkoleniu dwóch młodych dziewcząt, Tanuki Natsu i Tanuki Haru, aby przygotować je do rytualnego pojedynku między dwoma klanami. Przy okazji też dzięki temu mogły postawić pierwsze kroki na drodze miecza - i mam nadzieję, że kiedy dostaną wiadomość, zechcą przybyć na nasze wezwanie.
Uczenie innych było czymś, czego nigdy wcześniej nie robił - ale, co ciekawe, bardzo mu to przypadło do gustu. Zauważył, że nauki Hyogamiego bardzo mocno się w nim zakorzeniły: preferował dawać innym wskazówki zamiast poprawnych odpowiedzi, i próbował zmusić ich do refleksji gdy tylko się dało. A przy tym sam znacząco się rozwinął. W końcu kim byłby nauczyciel, który nie próbowałby poprawić samego siebie, aby móc swoje doświadczenie przekazać dalej?
Ostatecznie zwrócił się razem z Kakitą w stronę Keiry, która rozmawiała z jakimś nowoprzybyłym, widocznie zagubionym młodzianem. Ponownie przymocował cały swój oręż na swoje miejsce, po czym podszedł do duetu, przyglądając się to Kakicie, to Keirze, to nieznanemu młodzieńcowi.
-W rzeczy samej, mnie również to ciekawi - zawtórował pytaniu Asagiego, po czym dodał: - I z chęcią poznałbym również Twojego kompana, Kouseki-san.
Tutaj wskazał na przypięte do paska młodzieńca... miecze? Haki? Pierwszy raz widział coś takiego. Czy to w ogóle był oręż?
-Dzierżysz bardzo intrygującą broń. Z chęcią zobaczę, jak sprawuje się w boju. - Skłonił się lekko na powitanie. - Akahoshi Kensei.
0 x
Awatar użytkownika
Kaiko
Postać porzucona
Posty: 185
Rejestracja: 29 gru 2019, o 15:02
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Białe włosy nieumiejętnie przystrzyżone, oczy o barwie jasnego złota, rekinie zęby. Niewysoki, drobny, ubrany w proste, mało krzykliwe ubrania
Widoczny ekwipunek: Dwa Shuang Gou przytroczone do pasa po jednym na bok, czarna, duża torba na lewym pośladku, podłużne coś zawinięte w materiał i szczelnie związane - noszone na plecach, niczym plecak
GG/Discord: 1032197 / Ray#8794
Multikonta: -

Re: Wioska Akatori

Post autor: Kaiko »

No tak, zdążył zapomnieć, że Keirze przedstawił się swoim fałszywym imieniem, które w gruncie rzeczy niewiele odbiegało od prawdziwego. Ucieszył się, gdy go dostrzegła, miło było spotkać kogoś znajomego w tym zupełnie obcym świecie, chociaż niekoniecznie był zadowolony, że zawołała go do siebie. Jakoś... czuł się nie na miejscu, a już szczególnie w towarzystwie, jak mu się wydawało, weteranów świata ninja. Mimo wszystko podszedł, przy okazji opuszczając dłoń, która jeszcze chwilę spoczywała bezsensownie na głowie - jakby przyklepując jego niechlujnie obcięte włosy. Trochę minęło czasu, odkąd odwiedziła go Wakana i ostrzygła, by wyglądał jak człowiek. Dawno już zarósł, ale przed podróżą znów w ruch poszedł kunai, który jednakowo co zawsze oszpecił fryzurę młodzieńca. A może w tym tkwił jakiś urok? Nie jemu oceniać. Tak czy siak, podszedł, ale zupełnie blisko, a stanął kawałek od Keiry, bo nie chciał przypadkiem podsłuchać rozmowy, w którą zaangażowani byli towarzysze dziewczyny. Nie miał nic przeciwko patrzeniu na nich z daleka, ale teraz czuł się... wystawiony na ataki, niepewny.
- Ogłoszenie brzmiało, jakby miało się tu wydarzyć coś legendarnego. Chciałem być częścią. No i chciałem zobaczyć prawdziwych ninja w akcji. - odparł, nie zagłębiając się w szczegóły, bo tych akurat była masa. To była bardzo ciężka decyzja do podjęcia, ale Keira pewnie o tym już wiedziała, znając co nie co białowłosego. - I chcę cię przeprosić. Tak naprawdę na imię mam Kaiko. Nie lubię swojego imienia... to pamiątka po rodzicach. - dodał znacznie ciszej, niepewnie, a zaraz po przeprosinach jego wzrok uciekł na bok. Było mu zwyczajnie głupio, że ją okłamał, a cała sprawa z rodzicami była ogólnie dla niego niezręczna.
Spojrzenie jasnowłosej zdradzało, że nie jest do końca zadowolona ze spotkania Kaiko i on, chociaż na ludziach się nie znał, to potrafił to rozszyfrować. Gorzej z powodem - dlaczego była niezadowolona? Może ją uraził i nie chciała go widzieć? Może był męczącym towarzystwem i miała go dosyć? Może po prostu go nie lubiła? Sprawa szybko się wyjaśniła. Martwiła się o niego. Białowłosy, słysząc to, uniósł wysoko brwi i z naprawdę zdumioną miną wpatrywał się w Keirę. Nawet przez myśl mu nie przeszło, że ktoś może się o niego martwić, że komuś jego los może być nieobojętny. Prawda, znali się, ale raptem kilka godzin. Czy to wystarczało, żeby się o kogoś martwić? Było to głupie pytanie, bo jemu w zupełności wystarczała chwila znajomości, a co dopiero kilka godzin, w których zdążył poznać Keirę i ją szczerze polubić. Jednak nigdy nie myślał o tym w dwie strony - zawsze był dobry dla innych, ale nie oczekiwał tego samego w zamian. I tutaj został zaskoczony.
- O... oczywiście, będę. - odpowiedział jeszcze w szoku, powoli wracając do zmysłów. - Może nie potrafię przecinać kamieni wiatrem, ale mam dwie sprawne ręce i dwa miecze. - dodał już żywiej, wesoło i klepnął dłoniami w obie rękojeści jego Shuang Gou, z których był dumny. Niby tylko je zakupił, ale... był ich posiadaczem, miał wreszcie jakiś oręż i to go niezmiernie ekscytowało. - Musisz bardziej we mnie uwierzyć. Nie jestem takim żółtodziobem, na jakiego wyglądam. - zakończył pełen pewności siebie, która dosyć szybko wyparowała w momencie, w którym miał zostać przedstawiony dwójce uzbrojonych mężczyzn. Niby wzrostem był równy z jednym z nich, a od drugiego wyższy, ale postura w tym momencie nie miała żadnego znaczenia. Aura jaką wokół siebie roztaczali budziła zwyczajny respekt. Nawet ktoś tak nieobyty z ludźmi jak Kaiko był w stanie wyczuć ich pewność siebie, która musiała być podyktowana umiejętnościami i doświadczeniem. Dałby sobie rękę uciąć, że nie byli pierwszymi lepszymi ninja. Tylko szkoda byłoby wtedy jednego Shuang Gou.
Ukłony, ukłony. Nigdy nie był ich fanem i unikał takich dziwnych, grzecznościowych zachowań jak mógł. Inna sprawa, że większości i tak nie znał, więc był zwyczajnie nieokrzesany. Teraz jednak, w tym momencie, nawet przez myśl mu nie przeszło, by tak po prostu, bezpardonowo wystawić dłoń w kierunku Kakita Asagiego albo Akahoshi Kenseia. Nienaturalnie sztywno ukłonił się, popełniając przy okazji standardowy błąd - patrzył w ziemię, a nie na osobę, przed którą się kłaniał. Najpierw Asagiemu, później Kenseiowi. Czuł się, jakby był przedstawiany jakimś niezwykle ważnym personom, od których zależała jego przyszłość. Czuł coś, czego nie potrafił nazwać, ale ktokolwiek inny szybko określiłby to jednym słowem - stres.
- Miło mi poznać, jestem Kaiko Kanamura. - przedstawił się głośno, niby stanowczo, ale nerwowo. Wyprostował się i stał sztywno jak kołek, wpatrując się w zamaskowanego jegomościa - Kenseia. Już chciał wyciągać broń, pokazać mu jego Shuang Gou, dać mu jakiś mały pokaz, ale tak naprawdę bał się wyciągać broń w ich obecności. Nie chciał zostać na miejscu zabity, bo zrobił jakiś ruch, który był zwyczajnie nierozsądny. I takiej niepewności dodawała mu nie tylko nieznajomość sytuacji, ale także brak doświadczenia w kontaktach międzyludzkich. - To Shuang Gou, hakomiecze. Sam jeszcze nie przekonałem się jak użyteczne są w boju, ale wyglądają obiecująco. - wyznał zgodnie z prawdą, bo nie miał jeszcze okazji walczyć swoim nowym orężem. Zwyczajnie go miał, trenował z nim i... tyle. A broń była na tyle niecodzienna, że nawet nie widział nikogo, kto by ją dzierżył, by mieć jakiekolwiek punkty zaczepienia jak ją wykorzystać. Miał za to multum własnych pomysłów, które naturalnie musiał przetestować, aby sprawdzić na ile są użyteczne, a na ile zwyczajnie głupie.
- Ten gigantyczny miecz też wygląda niezwykle... yyy... intrygująco. - nie był aż tak elokwentny, jak można było się spodziewać. On po prostu nazwałby to "ciekawym". - Albo ten, o, albo... ten? - wskazał palcem na czarno-czerwoną rękojeść jednego z ostrzy, a później na... samą rękojeść? Pierwszy raz widział, aby ktoś nosił samą rękojeść przy pasie, ale w tym momencie mógłby uwierzyć nawet, że to niewidzialny miecz napędzany chakrą czegoś tam. Jego wizja Kenseia i Asagiego była daleka od rzeczywistości - dla niego byli już osobami, które miały wręcz nadludzie zdolności, boskie i byłby zdolny uwierzyć, że samą siłą woli naginają chakrę do ich upodobań. W końcu on nie miał pojęcia jak kontrolować chakrę i jak nią władać, więc równie dobrze mogło się to dziać samymi myślami. Nie znał też możliwości żywiołów, ani czystej chakry, zatem czemu miałaby nie tworzyć niewidzialnego ostrza? Co stało na przeszkodzie? Skoro wiatr umiał ciąć kamień, to wszystko wydawało się możliwe.
0 x
#FFCC66
Popieram kasację Henge i Kawarimi, a nawet Genjutsu.
Obrazek
"Never to retreat
Mystery and wonder
Messy hearts made of thunder"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Daishi”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości