Karczma na pograniczu Daishi i Kyuzo

Terytorialnie największa prowincja Karmazynowych Szczytów, zamieszkana przez Ród Kōseki. Daishi graniczy od północy i zachodu z morzem, na wschodzie z Soso, zaś południowa granica oddziela ją od Kyuzo i obszaru niezbadanego. Efektem tego jest możliwość tworzenia bardzo dochodowych szlaków handlowych i handlu morskiego przy - niestety - utrudnionym utrzymywaniu bezpieczeństwa włości. Podobnie jak pozostałe prowincje, dominuje tu krajobraz górski i lasy iglaste, z tą różnicą że dużo tu fauny - w tym tej drapieżnej, co na dłuższą metę może być dosyć niebezpieczne dla podróżników. Na ziemiach tych mieszkają również shinobi ze Szczepu Jūgo.
Yoshimitsu

Re: Karczma na szlaku

Post autor: Yoshimitsu »

Zaczęli oddawać się powoli w całości intymnemu zbliżeniu, pracując coraz mocniej, idąc coraz dalej, bawiąc się na przeróżne możliwe sposoby, tak by dostarczyć sobie i drugiej połowie jak największej rozkoszy... Czas uciekał, a oni zabawiali się ze sobą, nadciągała noc, która potem zapadła akcentując swoją obecność mrocznym otoczeniem. Oni nie poprzestawali i do północy raz po raz oddawali się w szaleńcze objęcia podniecenia...
Nastał ranek, obydwoje wybudzali się ze snu. Powoli otwierali ślepia, czując się wyśmienicie, wypoczęci, spełnieni i chyba jeszcze bardziej oddani sobie niż wcześniej. Chwila porannych rozmów i uroczych gestów, ale wszystko musiało powoli się skończyć i obydwoje musieli wreszcie udać się znów w podróż. Czerwony Król wyszedł z pokoju, oczywiście wcześniej się ubierając i zaczął szukać ubrań dla ukochanej. Wrócił po prawie godzinie, gdyż chciał znaleźć takie jakie odpowiadały jej poprzednim, by ta po prostu czuła się w nich swobodnie, jednak w tym miejscu nie było niczego takiego... Same wiejskie ubrania.
I tak na przeróżnych rzeczach jakimi było jedzenie, rozmowy i zapłata za pobyt... Pojawiło się południe, a wraz z nim Ci dwoje wyszli z karczmy udając się przed siebie...

2x z/t
0 x
Sashimasu

Re: Karczma na szlaku

Post autor: Sashimasu »

Już jakiś dłuższy czas chodziłem z miejsca na miejsce jak zwykły włóczęga bez celu w życiu. Właściwie to nawet nie miałem pewności co mnie skłoniło do wyjścia poza osadę, no ale trudno stało się co stać się miało.
Gdy tak wędrowałem w kierunku bliżej nieokreślonym, w towarzystwie dwóch małych ptaszków moim zielonym oczkom ukazał sie jakiś budynek. Z początku myślałem, że może jakaś wioska, farma czy co się zaczyna ale gdy się zbliżyłem usłyszałem wyraźne odgłosy karczmy. Pijański bełkot, gromkie śmiechy i burzliwe awantury, a do tego aromat podłego alkoholu i ludzkiego potu.
Normalnie najpewniej bym ominął to miejsce i ruszył dalej ale miałem dwa ważne powody by jednak wstąpić na chwilę do tej speluny. Po pierwsze musiałem ustalić gdzie to ja się właściwie znajduje, bo no nieco się zgubiłem oraz po prostu coś zjeść i napić się żeby odpocząć od ciągłego marszu. Tak więc wszedłem do środka i pierwsze co zrobiłem to rozejrzałem się po sali w poszukiwaniu wolnego stolika, gdy takowy znalazłem niezwłocznie udałem się do karczmarza by złożyć zamówienie i zająłem wcześniej upatrzone miejsce.
0 x
Tensa

Re: Karczma na szlaku

Post autor: Tensa »

0 x
Sashimasu

Re: Karczma na szlaku

Post autor: Sashimasu »

Zdawałem sobie sprawę, że wyglądam młodo ale wydawało mi się iż jak na swój wiek jestem całkiem wysoki. Więc lekko się zdziwiłem słysząc to pytanie, lecz mimo to moja poważna mina ustąpiła miejsca serdecznemu uśmiechowi i szybko postanowiłem skorzystać z okazji.
- Dzień dobry, no nie do końca. Właściwie to nieco pobłądziłem, miałem o to zapytać kogoś z sali ale skoro już tu pani podeszła. Czy mógłbym zapytać gdzie konkretnie się znajduje? - zapytałem cały czas z tym uśmiechając się do niej.
Oczywiście dyskretnie oglądałem jej ciało, bo skoro już się nadarza taka okazja to grzechem było by nie skorzystać. Poza tym gdy znowu ruszę pewnie nie prędko będę mógł sobie popatrzeć. Jedynie co mnie martwiło to pozostali klienci. W głębi siebie liczyłem, że obejdzie się bez walki i nie wprowadzą mnie w szał. Bo w końcu nie po to tu przyszedłem żeby się bić czy zabijać, a tylko odpocząć i zdobyć informacje.
0 x
Tensa

Re: Karczma na szlaku

Post autor: Tensa »

0 x
Sashimasu

Re: Karczma na szlaku

Post autor: Sashimasu »

Pokiwałem głową na znak, że zrozumiałem po czym mój wyraz twarzy z uśmiechu przeszedł w bardziej poważny. Gdybym jeszcze wiedział, gdzie jest północ... Pomyślałem sobie jednak aby nie wyjść na skończonego idiotę postanowiłem darować sobie to pytanie. W końcu właściwie i tak jeszcze nie widziałem gdzie konkretnie zmierzam.
- Yhymmm, dziękuję ale rozumiem, że raczej nie podchodziła pani by sprawdzić moje samopoczucie. - zaśmiałem się lekko, ehhh...ten mój brak umiejętności rozmawiania z ludźmi był trochę problematyczny. Właściwie to o wiele lepiej mi się rozmawia, ze zwierzątkami no ale co poradzić wiewiórki raczej nie za często prowadzą jakieś przydrożne karczmy.
Dopiero po chwili dotarło do mnie coś co wcześniej całkowicie mi umknęło. Ta kelnerka raczej przykuwa większość uwagi klienteli, a co za tym idzie skoro stoi przy moim stoliku mogę się rzucać w oczy.
- Jeśli chodzi o moje zamówienie to złożyłem już u karczmarza, woda i smażona ryba jeśli zapomniał. - rzuciłem mając nadzieję, że kobieta podrepcze sobie gdzieś tam dalej zajmować się swoimi sprawami odciągając wszelką uwagę w inny kąt.
0 x
Motoko

Re: Karczma na szlaku

Post autor: Motoko »

0 x
Sashimasu

Re: Karczma na szlaku

Post autor: Sashimasu »

Rozmawiałem, a raczej starałem się już spławić urodziwą kelnerke gdy jakby z pod ziemi wyrosła jeszcze jedna kobieta. Jednak no na tej raczej już nikt by oka nie zawiesił, starsza kobieta w okularach nie dość że sprawnie odgoniła tą wcześniej wspomnianą to sprawiała wrażenie sympatycznej.
- Przepraszam, nie zauważyłem pani wcześniej. - natychmiast postanowiłem przeprosić za swój nietakt, w końcu nie miałem nawet pewności jak długo starowinka tu siedziała - A wie pani właściwie to trafiłem tu przez przypadek, chodziłem szlakami tu i tam rozglądając się za jakąś ewentualną pracą ale niestety bez skutecznie. - powiedziałem rozkładając bezradnie ręce. Właściwie nie była to do końca prawda bo faktycznie wędrowałem ale napewno nie szukając pracy. Jednak taka wersja wydała mi się dość wiarygodna.
- Temu niestety nie mam żadnych ciekawych opowieści ale wydaje mi się że pani napewno słyszała już wiele interesujących rzeczy...ooo widzę pani z grzybów wraca? - zagadałem gdy kątem oka dostrzegłem sporą ilość grzybów wystajacych z koszyka. Choć prawdę powiedziawszy mało mnie to interesowało ale jednak uznałem, że w jej towarzystwie będę mniej przyciągał wzrok gapiów no, a wiadomo im mniej osób Ci się przygląda tym mniejsze szanse, że ktoś Cię zapamięta. Co oczywiście mi było by na rękę ale jak to wyjdzie to los jeszcze pokaże.
0 x
Motoko

Re: Karczma na szlaku

Post autor: Motoko »

0 x
Sashimasu

Re: Karczma na szlaku

Post autor: Sashimasu »

Uśmiechnąłem się słysząc, że kobieta coś dla mnie by miała do roboty. No bo przecież taaak staraasznie szukałem pracy. Jak coś będzie trzeba się sprytnie wykręcić później Przeszło mi przez myśl.
- O bardzo dziękuję proszę pani. - odparłem w kwestii pracy choć w ogóle wydawało mi się, że to zignorował ale cóż specjalnie mi nie zależało.
Zaczęła gadać o tych grzybach, a po chwili nawet wpychać mi je do jedzenia. To był kompletny brak taktu z jej strony. Nie rozumialem jak tak można no ale teraz miałem już tylko dwa rozwiązania albo wymigać się od jedzenia i być głodnym albo zjeść licząc, że kolorowy grzyb to dobry grzyb.
- Bardzo dziękuję proszę pani ale nie mogę jeść grzybów. Źle się po nich czuję ale jeśli ma pani apetyt to proszę się nie krępować. - powiedziałem odsuwając rybę w kierunku co raz bardziej namolnej kobiety. Sam chwyciłem za wodę póki tam mi jeszcze nie narzucała grzybów i zwilżyłem gardło jednocześnie rozglądając się po sali. Sprawdzałem czy nie zapowiada tu się jakaś awantura, którą później można by sprowokować i wykorzystać.
0 x
Motoko

Re: Karczma na szlaku

Post autor: Motoko »

0 x
Sashimasu

Re: Karczma na szlaku

Post autor: Sashimasu »

Próbowałem być spokojny i uprzejmy jednak kobieta sama próbowała mnie sprowokować. Dłonie lekko zacisnęły się w pięści, rozluźniły i tak parę razy natomiast twarz bardzo mocno z poważniała. Moje jadowicie zielone oczy wbijały się prosto w oczy staruchy.
- Nie chce być nieuprzejmy ale gdy mówię, że nie mogę to po prostu nie mogę. - oznajmiłem wyraźnie wypowiadając każde słowo, po czym promienie się uśmiechnąłem - Więc przepraszam ale proszę mnie nie zmuszać. Uśmiech może i był promienny ale gdyby uważniej się przyjrzeć można zauważyć w nim cień złośliwości.
Liczyłem, że baba nie będzie chciała wyjść na starą namolną prókwe gdy wszyscy się nam przyglądali. Choć po prawdzie to i ja zaczynałem się denerwować przez te wszystkie pary oczu. Co prawda nie widziałem ich wyrazu ale moja wyobraźnia mi tworzyła niebezpieczne obrazy. Znów się na mnie patrzą jakbym był czymś gorszym od nich...a może by ich zabić? Jednego po drugim? Ale ilu ich jest? Ilu mam zabić? Kogo zabić pierwszego? Wszystkich? Nie! Nie mogę tego zrobić, oni tego chcą! A może zabić tylko ją? Takie myśli zaczęły mi krążyć po głowie, robiło się co raz niebezpieczniej dlatego z całej siły starałem się nad tym zapanować.
0 x
Motoko

Re: Karczma na szlaku

Post autor: Motoko »

0 x
Sashimasu

Re: Karczma na szlaku

Post autor: Sashimasu »

Stało się coś czego jeszcze nigdy nie doświadczyłem, pierwszy raz ludzie spoglądając na mnie nie mieli w oczach pogardy. Gdy to dostrzegłem właściwie ignorując przez ten fakt wychodzącą kobietę cała moja nagromadzona się złość wyparowała. Rozglądałem się po twarzach ze zdziwieniem porównywalnym do tego które towarzyszy znalezieniu zielonych jednorożców w żółte groszki z waty cukrowej.
Jednak od wpatrywania się w gości oderwała go ta sama kelnerka co na początku uraczyła go miłym widokiem. Spojrzałem na nią z lekkim uśmiechem i wyrazem twarzy w stylu "słucham o co chodzi". Gdy ta już zaczęła mówić poczułem jeszcze dziwniejsze uczucie. Dziekują mi?
- Eeeeeeee, nie ma za co ale właściwie to o co chodzi? - no tak najpierw wychodzę na idiotę pytając gdzie jestem teraz o to o co im chodzi. No ale bądźmy szczerzy przeze mnie jakaś klientka sobie poszła to chyba oznacza straty finansowe więc co w tym dobrego? Nie rozumiałem tego dlatego liczyłem, że ktoś mi trochę rozjaśni tą dziwną sytuację.
0 x
Motoko

Re: Karczma na szlaku

Post autor: Motoko »

0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Daishi”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość