Tak czy inaczej udało Ci się trafić do szpitala. Wychowywałeś się w tej osadzie 13 lat, więc wiedziałeś co gdzie jest. Osada nie była niewiadomo jak rozległym miastem, a szpital był jednym z większych, masywniejszych budynków, które tam się znajdywały.
Podszedłeś więc pod wejście budynku i zacząłeś zastanawiać się, do kogo powinieneś paczkę zanieść. Bo póki co, informacja jaką miałeś to dostarczyć paczkę w miejsce - ale komu konkretnie? Zostawić pod drzwiami? Pierwszy test samodzielnego myślenia był tuż tuż.
Gdy minąłeś próg wejścia ujrzałeś przestronną salę, która najwyraźniej była recepcją i poczekalnią w jednym. Wiele rzędów siedzeń i jedna duża lada, za którą siedziały dwie młode dziewczyny. W tej chwili na liście oczekujących było jedynie około pięć osób: chłopczyk z mamą, jakiś starszy facet z ręką na temblaku i młody facet, który miał potężne rozcięcie na głowie. Jednakże przy samej ladzie nie było nikogo, a obie dziewczyny wydawały się zajmować jakimiś sprawami bieżącymi.
Z lewej i prawej strony odchodziły korytarze na boki, a za rejestracją / recepcją były masywne schody prowadzące na górne piętro.
Krótki wygląd: Młody chłopiec z Byakuganem, średniego wzrostu jak na swój wiek, krótkie czarne włosy, delikatna porcelanowa twarz. Odziany w białe kimono.
W momencie wejścia do szpitala buchneło we mnie powietrze, potęgując odczucie dotyczące wielkości tego miejsca, w porównaniu do tego co na codzień spotykałem.
Nagle zdałem sobie sprawę, że mam zwój ale co dalej, jestem w szpitalu. Rozejrzałem się po sali, spojrzałem na kolejkę, może poczekać i udać się do recepcji. - Moment moment przecież ja nie jestem by się leczyć tylko dostarczyć przesyłkę. - pomyśłałem.
Ruszyłem w kierunku lady gdzie stały dwie młode dziewczyny. - Kurcze nawet ładne te dziewczyny tutaj. - pojawiły się myśli jako młody chłopak w wieku dojrzewania.
Jednak najpierw spojrzałem na tych ludzi w kolejce. Najbardziej przykuł moją uwagę młody facet z rocięciem na głowie. - Pewnie shinobi, a więc to jest ryzyko walki. Muszę się szkolić by być szybszym i się nie dać trafić. - Pierwsza myśl która wpadła do mojej głowy.
Następnie zerknąłem na mężczyznę z ręką w temblaku, potem spojrzałem na swoje ręce. - Brakuje mi wiele do walki, za słaby jestem. Chociaż nie wygląda na shinobi, moje ręce są teraz jak ta jego w temblaku czyli słabe. - Druga myśl która wpadła mi do głowy w tej poczekalni.
- Dobra koniec tego rozmyślania podejdę do tych dziewczyn może będą wiedziały dla kogo to przesyłka. - Ruszyłem do działania.
- Gorzej jak nic nie będą wiedziały, trudno potem się będziemy martwić. - pomyślałem na koniec.
Jednak wtedy wpadłem na pomysł użycia mojego oka. - Może gdybym spojrzał przez ściany dowiedziąłbym się więcej gdzie mam się udać. Chociaż co to ma mi niby dać jak nawet nie wiem czego szukać.
Jednak w głowie pojawiła się myśl - A co jeżeli użycie byakugana w tym miejscu jest źle odbierane.
Stwierdziłem, że nie ma co kombinować, po prostu podejdę i dopiero się zastanowimy co dalej.
Targały Tobą różne myśli. Jako młoda osoba, która podejmuje się pierwszych zleceń, czułeś się trochę niepewnie i też nie wiedziałeś jak do końca podejść do tematu. Dlatego też mądrzy ludzie tego świata z pokolenia na pokolenie wymyślali system wprowadzający takich jak Ty w ich świat, zamiast wysyłać Doko odrazu na misje rangi A czy S. Tobie przypadały misje D i C, czyli takie jak teraz. Pomoce domowe, dostarczania paczek. Wszystkie te czynności miały w sobie jakiś cel. Mniejszy, większy, ale miały. Zleceniodawca prawdopodobnie specjalnie wysłał Cię w miasto, byś poznał trochę topografię terenu. Szpital napewno Ci sie przyda, przynajmniej, żeby wiedzieć gdzie on jest. Sklep z wyposażeniem również jest strefą, w której prawodpodobnie będziesz częściej niż sobie wyobrażasz. No a miejsce z jedzeniem...od zawsze wiadomo, że na pusty brzuch to długo się nie powalczy.
W każdym razie Ty stałeś i gapiłeś się przed siebie jak kot przed grzmotem i dla osób z boku wyglądało, jakbyś sam nie wiedział co tu robisz. Nikt z drugiej strony nie zamierzał wyprowadzać Cię z Twojego stanu, więc po prostu każdy olewał Cię, dopóki czegoś nie zrobisz. Miałeś sprytny plan podejść do recepcji i tak też zrobiłeś. Zapomniałeś jednak języka w gębie i kobieta, która spojrzała na Ciebie, wzięła Cię prawdopodobnie za zwykłego pacjenta.
- Cześć, w czym możemy Ci pomóc? Jakie masz obrażenia? - zapytała łagodnie.
Krótki wygląd: Młody chłopiec z Byakuganem, średniego wzrostu jak na swój wiek, krótkie czarne włosy, delikatna porcelanowa twarz. Odziany w białe kimono.
-Ummm... Dzień dobry, bo ja ten... nie mam żadnych tych... miałem tu ten no... dostarczyć to. - Pokazuje pani na recepcji zwój jednoczęśnie mając niesamowitego buraka na twarzy. To był jeden z niewielu momentów co w moim życiu moja twarz nie była porcelanowo-biała. Nie pamietałem kiedy ostatni raz strzeliłem takiego buraka to się nie dzieje zbyt często. A też nie byłem i w sumie nie jestem osobą niesamowicie emocjonalną, może ostatnie dni tak na mnie wpłyneły, 1 misja, 2 misja, wiele nieznanego. Moje 13 urodziny też w sumie nie były tak dawno...
Przełknąłem ślinę i spróbowałem jeszcze raz. - Jestem Zakata, i jestem na misji mam tutaj dostaczyć zwój. Wie może pani co mam z tym tutaj zrobić albo komu dostarczyć, czy może tutaj zostawić? - jak powiedziałem ostatnie słowo jakby ciśnienie ze mnie już zeszło.
Jednak w głowie co sobie ci ludie o mnie pomyślą kiedy widzieli Hyuge całego czerwonego na twarzy.
- Jaka kompromitacja, takie proste zadanie ustalić do kogo dać zwój. To nie, nie umiem się skupić i po prostu zapytać. - pomyślałem rozłoszczony na samego siebie.
- Mogłem nabrać wprawy w ustalaniu z kim mam gadać w ramenie tam by nie było problemów, ale nieeee po coooo. W szpitalu coś ważnego może być... szkoda gadać... a raczej myśleć - mówiłem sobie w głowie.
- Proszę niech tylko ta misja sie zakończy już mi sie nie podoba... Chcociaż może nie misja ale pobyt w tym szpitalu, bo też byyyym cooooś zjadł. A na ramen nie mogę ukryć mam teraz ogromną ochotę, jeszcze ten mój ulubiony mhmm, pycha będzie. Dobra dokończyć trzeba tutaj - powiedziałem w głowie
Spanikowany zacząłeś dukać przed kobietą, a ta nie bardzo wiedząc o co Ci chodzi, zrobiła oczy. Dopiero po chwili gdy wykrztusiłeś o co Ci się tak naprawdę rozchodzi. Dziewczyna spojrzała na paczkę i podniosła się wyciągając po nią rękę.
- O, dziękuję. To miłe z Twojej strony. Zostaw ją tutaj, my sobie ją potem przekażemy już. - poinformowała Cię, a Ty byłeś chudszy o jedną przesyłkę.
No więc jak widać nie było tak trudno, jedna trzecia zadania wykonana, teraz wystarczyło tylko dostarczyć jeszcze dwie i fajrant. Dziewczyny za bardzo nie robiły sobie nic z tej przesyłki, położyły ją gdzieś na boku i wróciły do swoich zadań. Tak więc napewno nie było to nic pilnego na tyle, by lecieć z wywalonym językiem od punktu do punktu. Przecież nikt by nie zleciał nic Doko, od czego miałoby zależeć czyjeś życie.
Pozostawały Ci teraz dwa punkty. Sklep z wyposażeniem, albo bar? W którą stronę się udasz? To już zależało tylko od Ciebie.
Krótki wygląd: Młody chłopiec z Byakuganem, średniego wzrostu jak na swój wiek, krótkie czarne włosy, delikatna porcelanowa twarz. Odziany w białe kimono.
Było to dla mnie dosyć stresujące przeżycie, nie pamiętałem kiedy ostatnio tyle emocji zwykła przesyłka mogła we mnie wzbudzić. Chociaż ta na to jak odłożyła tę paczkę. Tylko się uśmiechnąłem z politowaniem. – Tyle się tym wszystkim przejmowałem a to zwykły nic nie znaczący syf… - Powiedziałem w głowie. Byłem wściekły, głównie na siebie.
– Nie może być tak, że już w tym momencie emocje przejmują mi głowę. Czas się ogarnąć. – Sam siebie nakręciłem.
Jednak po chwili mi przeszło stwierdziłem, że nie ma co na misji dać się ogarnąć emocjom. Musiałem ruszyć dalej w trasę zastały jeszcze 2 przesyłki, a ja ledwo co jedną dostarczyłem. Teraz potrzeba było się zastanowić gdzie dalej, dokąd mam się udać.
Zdecydowanie wygrał sklep z wyposażeniem bo jednak potem sobie coś zjem, a zaczynałem być już serio głodny.
Tak więc zacząłem biec do wyjścia jednak jeszcze się zatrzymałem i spojrzałem na chłopczyka z mamą w kolejce. W głowie pojawiła się u mnie mocna refleksja że jeszcze nie tak dawno sam taki byłem, a teraz muszę latać i roznosić zwoje. Oparłem się o framugę i jeszcze chwilę się zacząłem zastanawiać o dalszej przyszłości, jednak moje rozważania zeszły na różne misje jakie mogą mnie czekać oraz to co opowiadała pani Lee.
Jednak w pewnym momencie jak błysk światła w głowie. Przypomniałem sobie, że miałem lecieć do sklepu z wyposażeniem i donieść przesyłkę. – O kurcze, przesyłka! – wybiegłem ze szpitala w kierunku sklepu, starając się obrać jak najkrótszą drogę bo jak już wcześniej wspominałem. Burczenie w brzuchu się u mnie mocno wzmagało.