Szpital

Motoko

Re: Szpital

Post autor: Motoko »

//zt.
0 x
Ayame

Re: Szpital

Post autor: Ayame »

Na szczęście nie musiała przekonywać strażników do tego, żeby jej pomogli, chociaż do tej pory tylko stali i przyglądali się. Niemniej, zaczęli współpracować i jeden z nich postanowił wziąć dziewczynkę na ręce, wahając się tylko przez chwilę, gdy dowiedział się, że jest kunoichi. Białowłosa wyglądała jak siedem nieszczęść, do tego była tka słaba, że dosłownie przelewała się przez ramiona mężczyzny. Nie miała nawet siły mówić, chociaż usilnie próbowała, patrząc cały czas na Ayame. Młoda Hyūga położyła jej dłoń na czole i odgarnęła włosy z twarzy, nachylając się nieco do niej. Może uda jej się coś usłyszeć?
- Trzymaj się. - Poprosiła. - Pomożemy Ci.
Tak więc ruszyli ulicą prosto do szpitala, gdzie zawsze można było liczyć na pomoc medyków, zwłaszcza w nagłych przypadkach, takich jak ten. To jednak nie był koniec. Należało przede wszystkim poinformować o tym Głównego Dowódcę Straży w Kyuzo. Nie wiedzieli kim jest dziewczynka, ani czy jest od nich, bo jeśli nie, to mają do czynienia z obcą. Takie przypadki podlegały pod kompetencje Głównego Dowódcy, który miał kartoteki wszystkich shinobi, służących prowincji Kyuzo. Jeśli Białowłosa nie jest od nich, tym też zajmie się Dowódca, bo Ayame sama nie mogła podejmować decyzji w takich sprawach. Jej jedynym zadaniem było zapewnienie pomocy i bezpieczeństwa rannej, a co będzie potem, to już będą się wyżsi rangą martwić. Miała tylko nadzieję, że znowu nie pomaga wrogowi, tak jak to było z mnichem i świątynią. Nie poradziłaby sobie z myślą, że przez nią, ktoś mógłby ucierpieć.
Z tych ponurych myśli wyrwało ją łomotanie do drzwi. Dotarli do szpitala i drugi ze strażników zaczął się dobijać do zamkniętych wrót. Po chwili usłyszeli odblokowywanie zasuwy i w progu pojawił się jeden z pracujących na nocną zmianę medyków.
- Mamy ranną. - Zwróciła się do kobiety. - Potrzebuje pilnie pomocy.
Taki komunikat powinien wystarczyć, żeby zostali wpuszczeni do środka. Zanim jednak Ayame podąży wraz z ranną w głąb szpitala, zatrzyma za ramię tego drugiego ze strażników, który nie niósł dziewczyny, a jedynie ich eskortował.
- Zawiadom proszę o sytuacji Głównego Dowódcę Straży. - Poprosiła. - Podaj rysopis dziewczynki, bo może widnieje w naszych kartotekach. Jeśli nie, mamy do czynienia z obcą. W jednym i drugim przypadku, to już sprawa dla naszego przełożonego...
Tak więc mając pewność, że góra zostanie powiadomiona o całym zdarzeniu, Ayame ruszy dalej za ranną, żeby mieć wszystko pod kontrolą. Najwyraźniej jej obecność nieco uspokajała dziewczynkę, więc wolała trzymać się blisko. Chciała też wiedzieć o wszystkim, co powie medyk, żeby móc potem zdać raport, gdy pojawi się Dowódca.
0 x
Shijima

Re: Szpital

Post autor: Shijima »

0 x
Ayame

Re: Szpital

Post autor: Ayame »

Jedyne co zdołała usłyszeć z ust dziewczynki, to podziękowanie, co oczywiście było budujące, jednak bardziej przydatne byłyby jakiekolwiek informacje o tym, co jej się stało. Ayame jednak rozumiała, że w takim stanie ciężko byłoby dziewczynce powiedzieć coś więcej, dlatego też nie naciskała. Gdy jednak Białowłosa opadła bezwładnie w ramionach strażnika, sprawdziła jeszcze tylko, czy na pewno żyje, po czym już nie przeciągała dotarcia do szpitala.
W drzwiach placówki przywitała ich nieco zdębiała medyczka, ale szybko się zrehabilitowała i poprowadziła ich do środka, najwyraźniej czując powagę sytuacji. Ayame jeszcze tylko dała instrukcje drugiemu ze strażników, aby powiadomił przełożonego o sytuacji, a gdy ten wybiegł w noc, ruszyła za tamtymi, żeby być blisko poszkodowanej. Gdy weszli do pomieszczenia i medyczka nakazała położyć ranną na stole, dziewczynka obudziła się, rozglądając się z przestrachem. Kunoichi znów położyła dziewczynce dłoń na czole, żeby ją uspokoić.
- Nie bój się. Jesteś w dobrych rękach. - Zapewniła. - Ta pani jest medykiem i uleczy Twoje rany. Poczujesz się znacznie lepiej. Musimy doprowadzić Cię do porządku.
Skoro dopiero co się obudziła i zobaczyła kręcącą się obok niej obcą osobę, to Ayame uznała za stosowne, żeby wyjaśnić dziewczynce, kim jest kobieta i jakie jest jej zadanie. Może to uspokoi dziewczynkę, tym bardziej, że gdy medyczka nakrzyczała na strażnika, który pobiegł po ciepłą wodę, włączyła swoją zieloną chakrę, co powinno powoli przynosić rannej ulgę. Podczas tego zabiegu, Ayame nadal gładziła dziewczynkę po głowie, zapewniając tym samym, że nie dzieje jej się krzywda. Słysząc pytanie pani medyk, Ayame pokręciła głową.
- Jest tak wycieńczona, że nie jest w stanie nawet mówić. - Odpowiedziała. - Znalazłam ją w takim stanie słaniającą się po ulicy. Gdy leczenie wróci jej siły, może nam powie, co się stało.
Słysząc o tym, że dziewczynka miała dosłownie godziny życia, Ayame zaczęła się zastanawiać, dlaczego straż wcześniej nie interweniowała. W nocy po ulicach kręcą się przecież patrole i ktoś powinien ją zatrzymać, widząc w jakim jest stanie. Nie mogła tego zrozumieć, jednak na razie nie chciała wyciągać błędnych wniosków, bo różnie to mogło być. Kiedy medyczka poprosiła ją o przyniesienie koców z sąsiedniego pokoju, kunoichi spojrzała na dziewczynkę.
- Zaraz wrócę. - Zapewniła. - Leż grzecznie i odpoczywaj.
Żeby nie zostawiać zaniepokojonej pacjentki na zbyt długo, szybko udała się do sąsiedniego pokoju, otworzyła drzwi i zlokalizowała wzrokiem koce. Wróciła do sali z trzema. Dwoma opatuliła nogi dziewczynki, aż do klatki piersiowej, zostawiając tylko ramiona, na których były widoczne obrażenia i którymi zajmowała się właśnie medyczka, zaś trzeci zwinęła i ułożyła Białowłosej pod głową, jako poduszkę. To powinno na razie wystarczyć. Gdy strażnik przyniesie ciepłej wody, mycie również ją rozgrzeje.
0 x
Shijima

Re: Szpital

Post autor: Shijima »

0 x
Ayame

Re: Szpital

Post autor: Ayame »

Białowłosa i tym razem uspokoiła się, dzięki kojącym słowom i gestom Ayame, dzięki temu nie utrudniała pracy medykowi, która próbowała uleczyć jej obrażenia. Nikt tutaj nie chciał jej zrobić krzywdy, więc nie musiała się niepotrzebnie stresować, chociaż to, co jej się przydarzyło, mogło odcisnąć na jej psychice pewne piętno. Tylko co jej się stało?
Kiedy Ayame wróciła z kocami, strażnik uwinął się z ciepłą wodą, więc można było zająć się doprowadzaniem dziewczynki do porządku. Zdjęła z siebie kurtkę, po czym przejęła miskę z wodą i ściereczkę od strażnika, by ostatecznie zabrać się do pracy. Delikatnie obmywała brudną skórę dziewczynki, przy okazji oddając jej ciepło podgrzanej wody. Gdy uda jej się obmyć ja całą, będzie można przebrać ją w czysty, szpitalny strój i przykryć kocami. Na końcu Ayame zajmie się jej włosami, które także będzie trzeba umyć i delikatnie rozczesać. Te zabiegi pielęgnacyjne zajęły jej sporo czasu, a Dowódca Straży nadal się nie zjawił. Dziwne, bo zazwyczaj przy takich nagłych przypadkach dotyczących żołnierzy i shinobi, zjawiał się na miejscu, żeby wyjaśnić całą sprawę. No cóż, będzie trzeba poczekać. I tak będzie musiała złożyć mu raport, a przecież chciała się dowiedzieć tego, co się stało Białowłosej i kim w ogóle była.
Drugi ze strażników postanowił się oddelegować, więc Ayame podziękowała mu za pomoc i okryła szczelniej dziewczynkę, żeby było jej cieplej. Miała zamiar z nią zostać, dopóki sprawa się nie wyjaśni, a jeśli ojciec zacznie się martwić, to wystarczy że uaktywni Byakugana. Szpital będzie pierwszym miejscem, w którym by jej szukał, więc o to nie musiała się martwić.
- Zostanę z nią i będę czuwać. - Odpowiedziała medyczce, po czym dodała cicho. - Nie wiemy kim jest i lepiej, żeby była pod stałym nadzorem, dopóki sprawa się nie wyjaśni.
Raczej wątpiła, żeby dziewczynka próbowała ucieczki, albo coś w tym guście, jednak lepiej dmuchać na zimne. Ayame była teraz za nią odpowiedzialna i musiała wszystkiego dopilnować. Co potem powie dowódcy, gdyby dziewczynka zniknęła ze szpitala? Że wróciła do domu spać? To by raczej nie przeszło. Chcąc nie chcąc, musiała zostać i zaczekać, aż ktoś z góry pofatyguje się, żeby zająć się tą sprawą. Tak czy inaczej, nie da się wyprosić ze szpitala.
0 x
Shijima

Re: Szpital

Post autor: Shijima »

0 x
Ayame

Re: Szpital

Post autor: Ayame »

Medyczka nie protestowała na fakt, że Ayame chce zostać z dziewczynką i czuwać, wręcz przeciwnie. Podsunęła jej jeszcze krzesło i koc, żeby mogła sobie wygodnie usiąść i opatulić się okryciem. W pomieszczeniu było dość chłodno, więc okrycie bardzo się przyda. Ayame skinęła kobiecie głową i podziękowała jej za to. Słysząc jej słowa, spojrzała na śpiącą dziewczynkę.
- Na odpowiedź będzie trzeba poczekać do rana. - Odpowiedziała kobiecie. - Mam jednak nadzieję, że ktoś gdzieś czeka na tą małą...
Kunoichi skinęła głową gdy tamta zapewniła, że będzie w budynku, gdyby tylko czegoś potrzebowała, po czym również życzyła jej dobrej nocy i usadowiła się wygodnie na krześle, jednocześnie opatulając się kocem. Jej myśli powędrowały do przełożonego, który już dawno powinien się zjawić, żeby zbadać sprawę, więc albo wysłany przez nią gwardzista nawalił, albo sam Głównodowodzący uznał, że ta sprawa może poczekać do rana. Tak czy inaczej, zaczeka tutaj, aż sprawa się wyjaśni. Nie była śpiąca, bo głowę zaprzątały jej myśli, co też mogło się stać młodej kunoichi, ale ostatecznie stwierdziła, że praktycznie wszystko, więc mogła tylko gdybać i snuć coraz czarniejsze scenariusze. Od czasu do czasu sondowała okolicę Byakuganem, żeby sprawdzić, kto się kręci obok budynku szpitala. Tak jak się spodziewała, blisko północy pojawił się jej ojciec, najwyraźniej martwiąc się faktem, że nie wróciła do domu i pierwsze miejsce do którego zajrzał, był oczywiście szpital. Nie wszedł jednak do budynku, bo widząc dzięki Byakuganowi, że z córką wszystko jest w porządku, a ona sama daje mu znak, że wszystko dobrze, wrócił do posiadłości. Gdy Ayame wróci do domu, zapewne o wszystkim mu opowie, więc nie ma co się przejmować.
Noc strasznie jej się dłużyła i w pewnym momencie zmęczenie zaczęło zamykać jej powieki. Dzielnie jednak walczyła sennością, chodząc po pomieszczeniu, wyglądając przez okno, lub szczypiąc się w policzek. I tak do świtu.
Rano prędzej doczekała się faktu, że dziewczynka się obudziła, niż przybycia przełożonego, co osobiście trochę ją zdenerwowało. Nie powinni bagatelizować takich spraw, tym bardziej że chodziło o ninja. Gdyby doszło do czegoś złego, sama Ayame mogłaby sobie nie poradzić. Ale po co się tym przejmować, jak można się wyspać. Gdy będzie już po wszystkim, dowie się, kto po drodze zawinił i przekaże dalej, aby wyciągnięto konsekwencje.

- Dzień dobry. Dobrze spałaś? - Zapytała, uśmiechając się do Białowłosej. - Mam na imię Ayame, a Ty?
Ściągnęła z siebie koc i przysunęła się bliżej łóżka dziewczynki, uśmiechając się pogodnie i dodając jej otuchy. Wyglądała znacznie lepiej, a ciepły posiłek na pewno jeszcze bardziej ją wzmocni. Czas jednak dowiedzieć się tego, co ją spotkało i jak można rozwiązać tą sprawę.
- Opowiesz mi, co się stało? - Poprosiła. - Dzięki temu może będziemy umieli Ci pomóc.
0 x
Shijima

Re: Szpital

Post autor: Shijima »

0 x
Ayame

Re: Szpital

Post autor: Ayame »

Ayame przez chwilę przyglądała się dziewczynce, jak ta próbuje wygramolić się z koca, jednak osłabienie jej organizmu pozwoliło jej tylko usiąść. Z resztą i tak kunoichi nie pozwoliłaby jej wstać, ponieważ było jeszcze za wcześnie. Białowłosa potrzebowała solidnego odpoczynku i ciepłego posiłku, żeby wróciły jej siły, dlatego też trzymała w pogotowiu wyciągnięte ręce, żeby powstrzymać małą przed wstaniem z łóżka.
- Nie nadwyrężaj się. - Poprosiła. - Jesteś jeszcze osłabiona i musisz nabrać sił, zanim będziesz mogła wstać z łóżka. Leż grzecznie i odpoczywaj. Niedługo medyk przyniesie Ci coś do jedzenia.
Widząc, jak dziewczynka zgina się do ukłonu, podtrzymując krańca leżanki, żeby nie spać, Ayame wstała i usiadła na skraju jej posłania, oplatając ją ramionami. Słowa małej naprawdę ją poruszyły. Mimo swojego stanu, chciała koniecznie podziękować tak, jak nakazywała kultura i tradycja.
- Nie ma takiej potrzeby. - Odpowiedziała Ayame, uśmiechając się pogodnie. - Naszym obowiązkiem jest pomagać potrzebującym, a najlepszą nagrodą i podziękowaniem za to jest fakt, że czujesz się już lepiej. Więcej mi nie trzeba.
Gdy mała powiedziała, że jest Aniołkiem, Ayame uniosła lekko jedną brew, nie bardzo wiedząc, jak ma to odebrać. W sensie, że miała na imię Tenshi, czy może kryję się za tym słowem jakieś inne znaczenie? Nie ulegało jednak wątpliwości, że była młodą kunoichi.
- Czyli mówią na Ciebie Tenshi, tak? - Zapytała dla upewnienia się.
Słysząc, co przytrafiło się dziewczynce, Ayame odczuła dwie emocje. Ulgę, że gdzieś tam są jej rodzice i dziewczynka nie jest sama, oraz gniew. To drugie z powodu dzikich psów, które pałętają się po okolicznym lesie z powodu ignoranta, który postanowił bawić się w tresera. Będzie trzeba koniecznie zająć się tą sprawą, żeby nikt więcej nie ucierpiał, zaś mężczyznę odpowiedzialnego za to, solidnie ukarać za narażenie ludzi na niebezpieczeństwo.
- Już dobrze. - Uspokoiła dziewczynkę, głaszcząc ją po głowie. - Znajdziemy Twoich rodziców i poinformujemy, że jesteś tutaj. Ty za to musisz tu jeszcze poleżeć i wrócić do zdrowia. Co do psów, to zajmiemy się tą sprawą. Mężczyzna, który odpowiada za ich złe traktowanie, zostanie ukarany.
To cud, że w ogóle udało jej się uciec sforze zdziczałych zwierząt. Bycie kunoichi miało swoje plusy, bo można było poruszać się po drzewach, gdzie psy nie miały dostępu, ale i tak kilka musiało ją dorwać, o czym świadczyły rany i zadrapania. Biedna, musiała przeżyć ciężkie chwile.
0 x
Shijima

Re: Szpital

Post autor: Shijima »

0 x
Ayame

Re: Szpital

Post autor: Ayame »

Kiedy Białowłosa objęła ją i przytuliła się, Ayame już wiedziała, że dziewczynka nie stanowi żadnego zagrożenia. Co więcej, nie zachowywała się jak typowa kunoichi, tylko jak niewinna dziewczynka, która jeszcze do końca nie miała okazji przekonać się, jaki świat potrafił być okrutny. Ta jej dziecięca naiwność była doprawdy rozbrajająca i wywołała uśmiech na twarzy Hyūgi. Co więcej, najwyraźniej małej nie przeszkadzał fakt, że patrzyły na nią oczy bez źrenic, które normalnie uważane były przez prostych ludzi za ślepe.
- Wszystkim tym, których spotkam, a którzy pomocy potrzebują. - Odpowiedziała na pytanie dziewczynki. - Do tego właśnie zostałam wyszkolona. Żeby dbać o ludzi, którzy mieszkają na tych ziemiach. Jesteśmy takimi obrońcami tej prowincji.
Starała się jej to przełożyć najprościej, jak tylko potrafiła, aby tylko mała zrozumiała. Niby była prawie nastolatką, ale nadal zachowywała się jak typowa, mała dziewczynka. Ayame uśmiechnęła się szeroko, gdy Białowłosa potwierdziła jej domysły co do imienia. Tenshi. Bardzo ładnie. Pogładziła ją po głowie, gdy ta przyznała, że facet od psów był złym człowiekiem.
- Wiem o tym. - Zapewniła. - Dopilnujemy, żeby został ukarany za to, jak traktował te pieski.
Niesamowite, jak dobrze udawało jej się dogadać z takim dzieckiem. Bardzo możliwe, że to jej dobroć i wrażliwość tak działała na te niewinne istoty. Uśmiechnęła się, gdy Tenshi właśnie się zorientowała, jak brudne ma ubranie i włosy. Co prawda Ayame trochę brudu zmyła z jej białych pasm, ale mycie włosów w misce, a porządna kąpiel, to zdecydowanie nie to samo.
- Nie martw się. - Pocieszyła Białowłosą. - Medycy zajmą się Twoją sukienką i włosami. Po posiłku zapewne będzie Cię czekać solidna kąpiel, a Twoje ubranie zostanie wyprane.
A skoro już mowa o medykach, to właśnie do pomieszczenia weszła jedna z nich, niosąc miskę z parującą owsianką. Ayame skinęła uprzejmie głową kobiecie, po czym odsunęła się do Tenshi, żeby ta mogła spokojnie sobie zjeść. Dziewczynka była naprawdę głodna i raźno zabrała się za swój posiłek. Nie minęła chwila, kiedy rozległo się pukanie do drzwi, a w progu minął się z medyczką sam Dowódca, na którego czekała Ayame.
- Witam. - Również skinęła głową, nieco głębiej, wyrażając tym samym szacunek z powodu faktu, że był jej przełożonym. - Tak, to ona.
Spojrzała na Białowłosą z lekkim zdumieniem, gdy ta zapytała o kunoichi. To dało Ayame zapewnienie, że mają do czynienia z niewyszkoloną ninja. Najprawdopodobniej ani ona, ani jej rodzice, nie zdawali sobie sprawy z faktu, jaka siła drzemie w dziewczynce. Albo rodzice doskonale wiedzieli, ale nie chcieli jej oddać na szkolenie. Tak też mogło być.
- Zajadaj. - Zwróciła się do dziewczynki, po czym pozwoliła sobie na drobne kłamstwo. - Ja jadłam, kiedy spałaś, a Ty musisz nabrać sił.
Po tych słowach podeszła do Dowódcy, żeby móc z nim porozmawiać na osobności, a przynajmniej tak, żeby Tenshi nie słyszała tego wszystkiego, bo po co ma się niepotrzebnie przejmować całą tą sprawą. Musiał teraz przede wszystkim wyzdrowieć, a ich zadaniem będzie odnalezienie jej rodziny i załatwienie sprawy tresera psów.
- To dziecko posiada spore pokłady chakry, jak każdy shinobi. - Zwróciła się cicho do przełożonego. - Wygląda jednak na to, że jest nie wyszkolona, a przynajmniej takie sprawia wrażenie. Mówi, że przybyła tu z rodzicami, więc na pewno jej szukają. Podczas spaceru po lesie, natknęła się na dom tresera psów i nie mogąc patrzeć na zwierzęta w klatce, postanowiła je uwolnić. Zaatakowały ją i zapewne cudem udało jej się uciec. Znalazłam ją słaniającą się po ulicy, ranną, zziębniętą i wyczerpaną. Z pomocą jednego z patroli, przynieśliśmy ją tutaj, żeby zapewnić jej opiekę medyczną. Trzeba odszukać jej rodziców i zająć się sprawą psów, zanim ktoś jeszcze ucierpi. Tego drugiego mogę się podjąć, gdy tylko odpocznę chociaż kilka godzin. Jestem po ciężkiej harówce w Utemi i nieprzespanej nocy.
0 x
Shijima

Re: Szpital

Post autor: Shijima »

Misja zakończona! Możliwość kontynuowania linii fabularnej :)
0 x
Ayame

Re: Szpital

Post autor: Ayame »

Widząc, jak Dowódca cofa się i tym samym daje jej do zrozumienia, żeby wyjść na korytarz, Ayame wyszła z pomieszczenia i zaczekała aż przełożony zamknie za nimi drzwi. Kunoichi dowiedziała się już wystarczająco dużo, żeby móc bez problemu zostawić Tenshi samą w pokoju, do tego zajętą swoim śniadaniem. Pozostało już tylko zdać raport z tego co się stało i z tego, czego dowiedziała się od Białowłosej. Sprawa zdziczałych psów najwyraźniej nie była mężczyźnie obca, bo nawet nie był zdziwiony. Co więcej, przyznał, że ktoś już postanowił zająć się tą sprawą i do tego był to Shinjo. Dziwny shinobi, którego poznała w karczmie i miała okazję zamienić z nim parę słów. Może warto byłoby go wesprzeć w starciu z psami i treserem? Tym bardziej, że podobno został ranny, walcząc z tymi wściekłymi bestiami.
- Mamy kilku leśniczych, a kojarzę tylko tego dobrego, który opiekuje się Drzewem Wiśni i często ma zlecenia dla ninja. - Przyznała, tym samym dając do zrozumienia, że leśniczego pijaka nie kojarzy. - Za to miałam okazję poznać Shinjo. Wspomogę go w tej misji. Skoro w starciu z psami odniósł obrażenia, to zapewne przyda mu się wsparcie.
Same bestie były niebezpieczne, a co dopiero sam treser. Jak wspomniała Tenshi, to był zły człowiek i Ayame w pełni się z nią zgadzała. Ktoś dobry nie traktowałby zwierząt w tak okrutny sposób. Czas, żeby poniósł za to odpowiednią karę.
Odetchnęła z ulgą, gdy Dowódca zobowiązał się do podjęcia kroków w celu znalezienia rodziców dziewczynki, bo to oznaczało tylko jedno. Że Tenshi już niedługo wróci do swoich opiekunów. Mężczyzna miał bardzo dobrą opinię zarówno wśród straży, jak i shinobich. Każdą sprawę traktował poważnie i pilnował, żeby zrobiono wszystko, żeby ją załatwić.

- Dziękuję za uznanie i zainteresowanie się sprawą. - Odpowiedziała i skłoniła lekko głowę.
Zawsze miło było słuchać pochwał i człowiekowi tak jakoś lepiej, gdy jest doceniony. Czuje się potrzebny i na właściwym miejscu. Co do zapłaty, to przez krótką chwilę Ayame była gotowa jej odmówić, tak jak miała w zwyczaju, jednak tym razem postanowiła ją przyjąć. Dlaczego?
Pożegnała Dowódcę i wróciła do Tenshi, która zapewne zdążyła obrócić całą miskę owsianki. Uśmiechnęła się do niej i położyła jej mieszek na kolanach. Ten sam, który przed chwilą dostała.
- To na nową sukienkę, bo tej chyba nie uda się już doczyścić. - Stwierdziła pogodnie. - I za nieprzyjemności, jakich musiałaś doświadczyć u nas.
Pochyliła się i uściskała dziewczynkę, którą zdążyła naprawdę polubić. Czas jednak było się rozstać. Ayame była wykończona i jeśli chciała dołączyć do Shinjo, to musiała chociaż trochę odpocząć. Poza tym ojciec zapewne czekał na nią w domu i będzie chciał wyjaśnień.
- Ten Pan, co tu był, znajdzie Twoich rodziców, więc bądź grzeczna i słuchaj się medyków. - Poprosiła Białowłosą. - Ja już muszę iść i zająć się tym niedobrym człowiekiem, który krzywdził te psy. Do zobaczenia następnym razem.
Cmoknęła jeszcze małą w główkę, pomachała jej na pożegnanie i opuściła salę, a potem szpital. Nie sądziła, że jeszcze kiedyś na siebie trafią, ale kto wie. Udała się do domu, gdzie wyjaśniła wszystko ojcu i zgarnęła kolejną pochwałę. Potem już tylko śniadanie, kąpiel i chociaż trzy godziny snu, zanim ruszy na polowanie do lasu.

[zt]
0 x
Hyūga Hiroshi

Re: Szpital

Post autor: Hyūga Hiroshi »

W końcu nogi chłopaka udało się usztywnić i można było rozpocząć marsz do rodowego szpitala. Dwójka dzieciaków, która trzymała Shishashiego dobrze się spisała, gdyż nawet niewielkie ruchy wywoływały u niego ból, przez co czasem trochę się wierzgał. -Dobra robota chłopaki. - pochwalił ich za wykonaną pracę - widać po nich było, że są z tego powodu dumni. Teraz należało powoli podnieść połamanego dzieciaka, który wytarł całą swoją upaćkaną gilami twarz w płaszcz Hiroshiego. Widząc to młody Hyuga trochę się zniesmaczył, no ale nic, będzie trzeba go wyprać.
-Hashi, Ty też dobrze się spisałeś. - pochwalił i tego zazwyczaj rozbrykanego dzieciaka, kiedy pomógł mu z podniesieniem kolegi. Mogli się już więc skierować w stronę szpitala.
-Leć, powiedz jej, że niesiemy go do szpitala. - powiedział do Teru, który poszedł po mamę Shihashiego.
Reszta gromadki zaś ruszyła w przeciwną stronę. Brązowowłosy starał się lekko stąpać po ziemi i nie robić gwałtownych ruchów, aby nie wywoływać niepotrzebnego bólu niesionemu dzieciakowi. Jego siostra uczepiła się zaś kawałka płaszczu chłopaka. Najwidoczniej Białooki stał się teraz dla gromadki czymś w rodzaju bezpiecznej przystani i autorytetu, co trochę mu nawet podchlebiało. Uśmiechnął się nieznacznie i dalej kontynuował drogę. -Tylko uważajcie na tych schodach, mogą być śliskie. - poinstruował resztę, by czasem żaden z nich się nie potknął i również sobie czegoś nie zrobił.
Udało się jednak obyć bez żadnego upadku i w końcu szli już równą drogą przez centrum wioski. Teoretycznie dzieciaki nie powinny tutaj przychodzić, co zauważyła jedna z dziewczynek. -Wybaczcie, ale ona ma rację. Uciekajcie do domów, bo później ja zbiorę ochrzan od waszych rodziców. Później będziecie go mogli odwiedzić. Hashi i Hishi wy chodźcie ze mną. - rozkazał grupce udać się do siebie, bo i tak stwarzali dobrą atrakcję turystyczną dla przechodniów, a skoro mieli zakaz chodzenia do centrum, to Hiroshi nie miał zamiaru później za nich odpowiadać. Pozwolił jednak pójść pozostałej dwójce z nim, ze względu, że do chłopaka miał pewne pytanie, a mama Hishi i Shihashiego i tak zaraz będzie w szpitalu, więc będzie mogła zabrać ze sobą dziewczynkę.
-Hashi, o co chodzi z ich tatą, wiesz coś może? - podczas drogi Hiroshi zapytał dzieciaka, wskazując głową na rodzeństwo. Wszędobylski dzieciak na pewno powinien coś wiedzieć, a temat trochę go zaciekawił.
Kiedy doszli w końcu do budynku poprosił siedmiolatka, by ten otwarł przed nim drzwi, a następnie przez nie przeszedł, uważając by nie uderzyć przez przypadek Shihashiego. Zaraz po tym podszedł do recepcji -Dzień dobry, mam tu chłopczyka ze złamaną nogą w okolicy łydki, dzieciaki się wygłupiały i niestety spadł z drzewa. Nie znam się zbyt na medycynie, więc tylko mu ją usztywniłem i skierowałem się tutaj. Nie wygląda żeby miał inne obrażenia oprócz zadrapań, gdzie mam go zanieść? - przedstawił sytuację pielęgniarce i czekał na dalsze instrukcje. -Jego mama powinna niedługo tutaj być. - dodał.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Shiroi-iwa (Osada Rodu Hyūga)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość