Szpital

Awatar użytkownika
Defrevin
Założyciel Forum
Posty: 2109
Rejestracja: 11 lut 2015, o 22:31

Szpital

Post autor: Defrevin »

0 x
Jeśli masz ważną sprawę, pytanie lub potrzebujesz pomocy związanej z funkcjonowaniem forum, proszę wyślij do mnie prywatną wiadomość. Z chęcią zapoznam się ze sprawą i rozwieje wszelkie wątpliwości.
Urama

Re: Szpital

Post autor: Urama »

Czas leczenia:3h
Link do zdarzenia:KLIK!
0 x
Masaru

Re: Szpital

Post autor: Masaru »

Pisz jeszcze tutaj jeden post, a ja w kolejnym zrobię z/t na cmentarz.
0 x
Urama

Re: Szpital

Post autor: Urama »

Misja
Ranga C 2/30
To był straszny widok, nigdy nie widziałem czegoś podobnego, mam nadzieję, że się z tego wyliżę. Podniosłem tą osobę i położyłem z powrotem na noszach. Po przeczytaniu listu gończego miałem wątpliwości osoba ta musi być silna skoro aż tak poważnie zraniła te osoby. Boję się, że mogę skończyć tak jak oni albo nawet i gorzej. Jeszcze na dodatek jest z klanu o którym nic nie słyszałem muszę ufać to co jest napisane w tym liście, jednego jestem pewnie będzie strasznie ciężko. Dzięki instrukcji podanej przez te dwójkę tych, którzy przynieśli rannych zdecydowałem się wyruszyć pełen wątpliwości. Podczas drogi obmyślałem plan walki z tym shinobi, nic w obecnej sytuacji nie przychodziło mi do głowy, ciężko było coś wymyślić, gdy przypominał mi się widok nogi pierwszego z rannych.
0 x
Masaru

Re: Szpital

Post autor: Masaru »

0 x
Ayame

Re: Szpital

Post autor: Ayame »

Kunoichi ledwo dotarła do szpitala o własnych siłach. Ból głowy nasilił się, a w uszach aż jej szumiało, jednak to wzrok był najgorszy, który pod koniec podróży zaczął ją już zawodzić. Oczywiście przy bramie patrol zauważył, że coś z nią nie tak i chciał pomóc, jednak gdy Ayame zobaczyła zbliżających się do niej młodzieńców, wrzasnęła przerażona, żeby jej nie dotykali, po czym odskoczyła do tyłu, o mało się nie przewracając. Zdezorientowani sytuacją stwierdzili zgodnie, że jeden z nich odprowadzi ją do szpitala, tym samym upewniając się, że bezpiecznie dotarła, ale będzie się trzymać na dystans, skoro dziewczyna nie życzy sobie bliższego kontaktu.
Tak więc Ayame dotarła do budynku, korzystając ze ścian, jako podpór, by ostatecznie wejść do środka, gdzie mieściła się recepcja. Teraz już się nic nie ukryje. Swego czasu była tu dość częstym gościem, gdy katowała się treningami aż do wycieńczenia, więc część personelu zdążyła ją poznać, tak jak i ojca, który w końcu był całkiem dobrze znany jako głowa trzonowej rodziny Hyūga i znamienity shinobi. Tym lepiej, bo jeśli będzie musiała tu zostać, to szybko go o tym poinformują, a musiała się z nim zobaczyć, żeby przekazać wieści dla Lidera, którego zapewne bardzo zainteresuje cały ten incydent, ze względu na charakter polityczny. W końcu napadł ją shinobi z sąsiedniej prowincji, która przecież nie była wrogo nastawiona.
- Przepraszam... - Odezwała się drżącym głosem do recepcjonistki. - Czy mogę prosić o pilne spotkanie z medykiem? Najlepiej kobietą... Zostałam napadnięta i sprawa jest dość...delikatna...
Te słowa od razu powinny zostać odpowiednio zrozumiane i odebrane, zwłaszcza przez drugą kobietę, tym bardziej, że było wyraźnie widać, iż Ayame ledwo stała na nogach, kurczowo trzymając się blatu biurka, jakby zaraz miała runąć na podłogę. Drżała też na całym ciele, niewątpliwie ze strachu i z powodu ciężkiego, traumatycznego przeżycia. Może i nie było widać śladów ciężkiego pobicia, ale była za to rana z tyłu głowy, będąca dowodem na mocne spotkanie z drzewem, sądząc po kawałkach kory we włosach kunoichi. Takie uderzenie musiało skutecznie ogłuszyć dziewczynę i wystarczyło do tego, żeby ją obezwładnić.
0 x
Awatar użytkownika
Ero Sennin
Support
Posty: 1836
Rejestracja: 10 cze 2015, o 00:41
Multikonta: Minoru

Re: Szpital

Post autor: Ero Sennin »

0 x
Ayame

Re: Szpital

Post autor: Ayame »

Ayame podziękowała recepcjonistce za oparcie, którego jej użyczyła. Kobiecy dotyk nie wywoływał u niej przerażenia, ale rudowłosa mogła poczuć, jak w pierwszej chwili kunoichi lekko zadrżała, gdy ta jej dotknęła. Potem już spokojnie i powoli dała się zaprowadzić do pokoju zabiegowego, gdzie najchętniej ułożyłaby się na łóżku i po prostu zwinęła w kłębek. Była bliska płaczu, ale starała się jakoś trzymać, nie chcąc żeby rozeszły się o niej jakieś plotki. Tak więc usiadła i ponownie podziękowała za troskę recepcjonistce, które wybiegła z pomieszczenia na poszukiwanie odpowiedniego medyka. Ayame zaś nie pozostało nic innego, jak czekać i rozejrzeć się po pomieszczeniu. Nie czekała długo. Już po chwili do pokoju wparowała medyczka, targając na swoich barkach rosłego faceta. Nie ma co, krzepy jej nie brakowało. Musiała być silniejsza niż Ayame obecnie, a to napawało wielkim podziwem do tej kobiety. Szybko jednak pozbyła się pacjenta, który najwyraźniej panikował bardziej, niż było to konieczne, bo po chwili wróciła do pomieszczenia sama, przedstawiając się i informując, że słyszała o sprawie.
- Hyūga Ayame. - Również się przedstawiła. - Na wstępie chciałabym prosić, żeby to wszystko zostało między nami. Upoważnienie do tych informacji będą mieli tylko mój ojciec i Lider Klanu...
W tamtych czasach nie było czegoś takiego jak tajemnica lekarska, a było wiadomo, że medycy lubili plotkować o swoich pacjentach, dlatego na wstępie wolała zaznaczyć, że nie życzy sobie rozgłosu, zważywszy na własną pozycję w klanie. Jeśli dowie się o tym ktoś postronny, to będzie wiedziała, od kogo to wyszło, bo zarówno ojciec, jak i Lider, na pewno nie podzielą się sprawą z resztą mieszkańców Kyuzo.
- Zostałam napadnięta przez obcego shinobi. - Zaczęła, krzywiąc się na oględziny rany głowy. - Nim zdążyłam w jakikolwiek sposób zareagować, przejął kontrolę nad moim ciałem. Nie mam pojęcia, jak to zrobił, ale z początku nie mogłam się ruszyć, a potem moje ciało zaczęło się poruszać wbrew mojej woli... Rozebrał mnie moimi własnymi rękami...
Tutaj głos Ayame się załamał. Czuła się cholernie upokorzona tym faktem, że stała nago przed jakimś obcym facetem, który mógł do woli się na nią gapić. Mimowolnie zadrżała, a po policzkach spłynęły do tej pory tłumione łzy. Musiała wziąć się w garść, bo nie był to koniec opowieści. Przynajmniej głowa przestała ją boleć po tym, jak medyczka zastosowała leczniczą chakrę.
- Potem kazał mi stanąć pod drzewem... - Ciągnęła drżącym głosem. - Sądząc po ranie i korze we włosach, musiałam sama się ogłuszyć, bo nie wiem co było dalej... Kiedy się obudziłam, byłam ubrana, a napastnik zniknął...
To było tak w ogólnym skrócie, który powinien wystarczyć medyczce. Samo rozebranie kunoichi już było sygnałem do tego, że facet był jakimś zboczonym zwyrodnialcem i należało zadać sobie jedno, konkretne pytanie. Czy ograniczył się tylko do perwersyjnego patrzenia, czy może nie.
- Proszę... - Szepnęła Ayame, drżąc. - Muszę wiedzieć, czy zostałam... Czy posunął się dalej.
Słowo ''zgwałcona'' nie dało rady przejść, przez ściśnięte strachem i upokorzeniem gardło, ale medyczka bez problemu powinna się domyślić, o co w tym wszystkim chodzi. Tym bardziej, że u szlachcianek, które mają w przyszłości zostać wydane za mąż, cnota była bardzo ważnym aspektem, które dość surowo brano pod uwagę. Nie jeden raz można było usłyszeć, jak jakaś rodzina okryła się hańbą, bo okazywało się, że córka zgubiła gdzieś po drodze swoją czystość. W tym momencie Ayame naprawdę się bała, co się z nią stanie, gdy się okaże, że jednak napastnik posunął się dalej i jakie mogą być tego konsekwencje. Jej świat kompletnie by się zawalił...Już teraz ledwo się trzymała, z powodu tak traumatycznego przeżycia.
0 x
Awatar użytkownika
Ero Sennin
Support
Posty: 1836
Rejestracja: 10 cze 2015, o 00:41
Multikonta: Minoru

Re: Szpital

Post autor: Ero Sennin »

0 x
Ayame

Re: Szpital

Post autor: Ayame »

//Venus, tą mało komfortową część swojego następnego posta schowaj w hide, proszę. Chłopcy za dobrze się bawią, czytając te posty i potem wychodzą niepotrzebne komentarze x.x//

Ayame skinęła niepewnie głową na pierwsze słowa medyczki. Oczywiście, że wolałaby sama o wszystkim powiedzieć ojcu, ale wszystko zależało od ostatecznej diagnozy. Już teraz była w rozsypce i nie bardzo wiedziała, co powinna ze sobą zrobić, a co dopiero gdy się dowie, że została zgwałcona. Wtedy chyba kompletnie się załamie i będzie jednak potrzebowała kogoś innego, kto przekaże te straszne wieści. Bała się. Cholernie się bała ze względu na fakt, jakie miała ambicje. Jedna rzecz mogła na zawsze zrujnować jej życie... Już teraz cała sytuacja mocno nadwyrężyła jej zaufanie do ludzi, zwłaszcza do mężczyzn, a co będzie dalej? Czy będzie w stanie wyjść z domu?
(Dobra, tutaj będę improwizować, bo Mus mi nic nie chciał powiedzieć, więc nie mogę stwierdzić, czy Ayame coś czuje i tym samym nie mam jak tego dobrze poprowadzić x.x)

Tak oto medyczka, po wysłuchaniu tego, co przytrafiło się Ayame, przeszła do konkretów. Pytania oczywiście były konkretne, ale przy tym bardzo krępujące, jednak kunoichi było łatwiej na nie odpowiedzieć drugiej kobiecie, niż gdyby miała rozmawiać z mężczyzną. Z resztą temu drugiemu nie dałaby się nawet tknąć. Właśnie dlatego wyraziła swoją prośbę odnośnie płci medycznego ninja.
- Nie jestem pewna... - Przyznała przepraszająco. - Czuję się tak, jakby przejechał po mnie wyładowany towarem wóz...wszystko mnie boli...
Był to oczywiście ból ponaciąganych mięśni, gdyż kunoichi starała się mimo wszystko ze wszystkich sił walczyć i opierać się niewidzialnej sile, która kierowała jej ciałem wbrew jej woli. Wszystko jednak na nic, ale możliwe że ten opór odbił się na jej mięśniach. Trudno jej było więc stwierdzić dyskomfort, skoro była cała ponaciągana i obolała, łącznie z mięśniami ud.
- Nie... - Odpowiedziała na kolejne, krępujące pytania. - I nie wiem, nie sprawdzałam. Bałam się, że mógł się jeszcze czaić gdzieś w pobliżu i obserwować, a z Byakugana nie mogłam skorzystać z powodu bólu i zwrotów głowy. Chciałam jak najszybciej opuścić to miejsce...
Nadal była przerażona, ale już nie napastnikiem, ale całą tą upokarzającą sytuacją, a to przecież nie był jeszcze koniec, tylko początek. Hidoi mogła bez problemu zaobserwować, jak Ayame mimowolnie drży na całym ciele. To wszystko było dla niej ciężkim przeżyciem, a przecież jeszcze czekało ją badanie, które miało ostatecznie rozstrzygnąć jej sytuację.
- Po to tutaj przyszłam... - Przyznała drżącym głosem. - Muszę wiedzieć...
Tak więc posłusznie, ale ze sporym problemem, z powodu drżących rąk, zdjęła z siebie dolną część odzieży i położyła się na łóżku. Po policzkach kunoichi ponownie zaczęły spływać łzy, więc zacisnęła powieki i odwróciła głowę w bok, nie mogąc patrzeć na to, co medyczka będzie robić. Z oporem poddała się badaniu, który jednak nie wynikał z jej niechęci, lecz ze zwykłego stresu, który nie pozwolił rozluźnić się napiętym mięśniom. W tej sytuacji było to całkiem zrozumiałe. Pozostało tylko czekać na diagnozę, która była dla Ayame jak wyrok śmierci...
0 x
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3659
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Szpital

Post autor: Papyrus »

/// Przejmuje to bo Venus nie ma a Ayame się śpieszy z dobrą nowiną
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Ayame

Re: Szpital

Post autor: Ayame »

Zrelaksować się i uspokoić. Łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić. Po tak ciężkim wydarzeniu i w obliczu konsekwencji, jakie mogłyby się za tym ciągnąć, Ayame trudno było rozluźnić napięte mięśnie. Podziałał dopiero delikatny dotyk medyczki, która starała się być jak najbardziej subtelna w tym, co trzeba było zrobić. Tak więc pacjentka ostatecznie rozluźniła się na tyle, żeby nie utrudniać badania, jednocześnie czekając na wyrok, jaki miał paść z ust kobiety. Kilka ciężkich minut i było po wszystkim. Kiedy Ayame usłyszała słowa medyczki, zaczęła szlochać z ulgi, jaką właśnie poczuła. Przynajmniej to było bardzo dobrą wieścią. Nie została zhańbiona, ale upokorzenie nadal pozostało. Mimo wszystko będzie musiała o wszystkim powiedzieć ojcu.
- Dzięki niech będą przodkom. - Wyszeptała, ocierając łzy. - A więc nie wszystko stracone...
Co miało być stracone? To już wiedziała tylko Ayame, która w pośpiechu zaczęła się ubierać. Musiała jak najszybciej poinformować o wszystkim ojca, który podejmie dalsze kroki w tej sprawie. Ona nie zamierzała się mieszać do polityki, przynajmniej na razie, więc zostawi to w rękach tych, którzy lepiej się tym zajmą. Miała tylko nadzieję, że uda się złapać Juuzou jak najszybciej i że Lider poważnie podejdzie do sprawy tego napadu.
- Bardzo Pani dziękuję. - Ukłoniła się w stronę medyczki, gdy już się ubrała. - I przepraszam za cały ten kłopot...
Czuła się nieco lepiej, chociaż nadal była jeszcze roztrzęsiona po tym wszystkim, co jej się przytrafiło. Było jej przede wszystkim wstyd, a na samą myśl o tym, jak ten facet patrzył na jej nagie ciało, aż się w niej gotowało ze złości. Nie puści mu tego płazem! Zemsta? Może nie do końca. Ayame nie była okrutna, ale wychodziła z założenia, że taki postępek należało jakoś ukarać, ale to już zostawi ojcu i Liderowi. Dlatego też pożegnała się z medyczką i opuściła szpital, aby udać się jak najszybciej do rodzinnej posiadłości. Jak zareaguje ojciec? Będzie wściekły i to bynajmniej nie na nią...Nie chciała być w skórze Juuzou. Co chwilę zadawała sobie pytanie, jak można być tak głupim. Zaatakował shinobi z sąsiedniej prowincji, żeby sobie popatrzeć i nie pomyślał o konsekwencjach tego? Do tego wcześniej przedstawił się imieniem i nazwiskiem, oraz prowincją, z jakiej pochodził. Mało tego! Ayame znała jego chakrę, bo miała okazję wyczuć go Byakuganem, gdy się zbliżał. Zapewne bardzo się zdziwi, kiedy zobaczy swoją podobiznę na liście gończym. Oby tylko nie wywiązał się z tego konflikt. Będzie musiała pohamować trochę mordercze zapędy ojca...
[zt]
0 x
Sashimasu

Re: Szpital

Post autor: Sashimasu »

Właściwie to cała sytuacja działa się całkiem szybko. Nie bardzo wiedziałem co się dzieje, sen czy jawa w pewnym momencie jedno stało się drugim przynajmniej takie miałem wrażenie.
Był koń, on udzielił mi pomocy, był trup i trucizną...
Chwilę zajęło mi ułożenie przebiegu wydarzeń, mimo że początkowo odzyskiwałem świadomość bez otwierania oczu to w pewnym momencie zostałem w pewny sposób do tego zmuszony.
Z ust wydobył mi się syk bólu związanego z okropnym pieczeniem.
Co tu się dzieje gdzie ja jestem... Zacząłem się zastanawiać próbując otworzyć szeroko oczy i rozeznać się w sytuacji.
Nie miałem w końcu pojęcia gdzie ja byłem i co się właściwie dzieje. Ponowne pieczenie i ponownie wyrwało mi się syknięcie.
- Co się dzieje gdzie ja jestem? - zapytałem jakby sam siebie licząc, że jakiś głos z nieba udzieli mi odpowiedzi i oby nie brzmiała ona że właśnie w niebie bo to nie było by w żadnym wypadku pocieszające. Dopiero w tym momencie doszło do mnie że przecież ja mam jeszcze misję do wykonania także ten.
Zaraz chwilę chyba żyje...skoro myślę to znaczy że dalej żyje? A może tak wygląda to życie po śmierci? Ale ja nie mogłem umrzeć miałem zadanie do dokończenia. Tylko gdzie ja jestem co się dzieje?
0 x
Motoko

Re: Szpital

Post autor: Motoko »

0 x
Sashimasu

Re: Szpital

Post autor: Sashimasu »

Żyłem, dzięki Ci matko naturo za to, że mimo moich grzechów wybaczyłaś mi i dałaś drugą szanse. Byłem jak najbardziej zadowolony z tego stanu rzeczy, nawet więc ukazałem swoją radość obdarzając pielęgniarke szczerym uśmiechem.
Gdy już potwierdziła, że mój stan jest w pełni poprawny i właściwie mogę sobie iść poczułem, że pewnie gdyby nie płacili jej za to to w życiu by mi nie pomogła. Ludzie są tacy fałszywi, zupełnie przeciwnie do zwierząt.
Na myśl o zwierzętach znów posmutniałem choć już nie był to tak głęboki smutek. Dokonałem w końcu zemsty. Nie pełnej bo z czasem będę musiał znaleźć tą kobietę i się z nią rozliczyć ale to nie teraz i nie tak prędko. Była niesamowicie niebezpieczna jak na zwykłą namolną staruche, dlatego musiałem stać się silniejszy przed spotkaniem by nie ocierać się znów o śmierć.
- Rozumiem proszę pani, jak mogę udać się do Omoikane no shintaku? Ile czasu zajmuje ta drogą i gdzie są moje rzeczy? Te trzy kwestie się tylko dla mnie teraz liczą. - odparłem wprost na pytania oczekując prostej odpowiedzi.
Jeśli je uzyskuje to oczywiście odbieram swój sprzęt oraz przesyłkę którą mam dostarczyć i ruszam w kierunku góry. Musiałem skończyć to co zacząłem, taki był mój cel.
Chciałem zrobić to co do mnie należało, prawdziwy shinobi nie może cofać swoich słów nawet jeśli podjąłem to wyzwanje bez świadków to nie mogłem zrezygnować muszę stać się silniejszy a do tego wymagana jest sumienność i wytrwałość.
(z/t jeśli tu wszystko bez problemu)
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Shiroi-iwa (Osada Rodu Hyūga)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości