Gospoda pod Samotnym Wilkiem
Re: Gospoda pod Samotnym Wilkiem
Dni zmieniały się w tygodnie, zaś zimy można było się spodziewać w każdej chwili. Górski teren najszybciej doświadczał opadów białego puchu, który stopniowo zaczął ośnieżać szczyty gór, żeby w końcu zejść do doliny. Było zimno, dlatego też Ayame zaopatrzyła się w ciepłą kurtkę, spacerują sobie po stolicy. Owszem, mogła siedzieć w domu i trenować, ale ileż można było robić dzień w dzień to samo. Postanowiła w końcu rozejrzeć się po mieście, poszukać nowych zleceń, posłuchać lokalnych plotek. Siedzenie w domu dłużej, niż to było konieczne, strasznie ją męczyło, dlatego też postanowiła zaczerpnąć trochę świeżego, choć zimnego powietrza.
Po kilku godzinach krążenia ulicami i obserwowania mieszkańców Shiroi-iwy, Ayame postanowiła wstąpić do pobliskiej gospody. Mimo wszystko trochę zmarzła, więc dobrze będzie zaszyć się w cieple i zamówić coś gorącego do picia i jedzenia. Gospoda pod Samotnym Wilkiem była dość popularnym miejscem, dlatego gdy kunoichi weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi, okazało się, że w środku było całkiem tłoczno. Ciepło przybytku momentalnie rozchodziło się po ciele, a zapach jedzenia kusił niesamowicie, dlatego też Ayame ruszyła w głąb sali, aby znaleźć sobie jakiś wolny stolik. Było to niełatwe zadanie, ale w końcu się udało. Zamówiła sobie też dzbanek herbaty i Tonkatsu, po czym rozsiadła się wygodnie, obserwując obecnych tu ludzi.
W takich miejscach można było usłyszeć wiele ciekawych plotek od miejscowej ludności, a czasem nawet też od innych shinobi, którzy zaglądali tutaj za ciepłą strawą.Nie dołączyła jednak do żadnej z prowadzonych tutaj rozmów, na chwilę pogrążając się we własnych myślach. Przez ostatni czas tak mocno się starała, a nadal nie było rezultatów. Owszem, zrobiła postępy, ale widocznie nie na tyle, żeby zainteresował się tym sam Lider. Musiała dać z siebie jeszcze więcej, jeśli zamierzała osiągnąć zamierzony cel. Nie było to wcale takie proste, ale innego sposobu na to nie widziała.
Z zamyślenia wyrwał ją fakt, że postanowiono przed nią jej zamówienie, na co podziękowała z uśmiechem i nalała sobie herbaty do czarki, po czym chwyciła za pałeczki i zabrała się za jedzenie, nadal obserwując otoczenie. Widziała kilka znajomych twarzy, jednak były to osoby, które często spotykała w mieście, a tak naprawdę nigdy nie poznała, więc nie było na razie sensu wciskać się komuś do rozmowy. Może potem zapyta, czy ktoś może nie słyszał o jakimś zleceniu.
Po kilku godzinach krążenia ulicami i obserwowania mieszkańców Shiroi-iwy, Ayame postanowiła wstąpić do pobliskiej gospody. Mimo wszystko trochę zmarzła, więc dobrze będzie zaszyć się w cieple i zamówić coś gorącego do picia i jedzenia. Gospoda pod Samotnym Wilkiem była dość popularnym miejscem, dlatego gdy kunoichi weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi, okazało się, że w środku było całkiem tłoczno. Ciepło przybytku momentalnie rozchodziło się po ciele, a zapach jedzenia kusił niesamowicie, dlatego też Ayame ruszyła w głąb sali, aby znaleźć sobie jakiś wolny stolik. Było to niełatwe zadanie, ale w końcu się udało. Zamówiła sobie też dzbanek herbaty i Tonkatsu, po czym rozsiadła się wygodnie, obserwując obecnych tu ludzi.
W takich miejscach można było usłyszeć wiele ciekawych plotek od miejscowej ludności, a czasem nawet też od innych shinobi, którzy zaglądali tutaj za ciepłą strawą.Nie dołączyła jednak do żadnej z prowadzonych tutaj rozmów, na chwilę pogrążając się we własnych myślach. Przez ostatni czas tak mocno się starała, a nadal nie było rezultatów. Owszem, zrobiła postępy, ale widocznie nie na tyle, żeby zainteresował się tym sam Lider. Musiała dać z siebie jeszcze więcej, jeśli zamierzała osiągnąć zamierzony cel. Nie było to wcale takie proste, ale innego sposobu na to nie widziała.
Z zamyślenia wyrwał ją fakt, że postanowiono przed nią jej zamówienie, na co podziękowała z uśmiechem i nalała sobie herbaty do czarki, po czym chwyciła za pałeczki i zabrała się za jedzenie, nadal obserwując otoczenie. Widziała kilka znajomych twarzy, jednak były to osoby, które często spotykała w mieście, a tak naprawdę nigdy nie poznała, więc nie było na razie sensu wciskać się komuś do rozmowy. Może potem zapyta, czy ktoś może nie słyszał o jakimś zleceniu.
0 x
Re: Gospoda pod Samotnym Wilkiem
Ostatnio na Karmazynowych szczytach zaczęło robić się coraz zimniej. Górski klimat sprzyjał szybszemu pojawieniu się śniegu głównie na szczytach gór. Na niższych terenach, gdzie znajdowała się wioska rodu Hyuga zrobiło się mroźno i trzeba było zacząć grubiej się ubierać.
Hiroshi, który nie przepada za zimnem tym bardziej był niezadowolony z tego faktu. Ubrany w ciepłą kurtkę i płaszcz, który dodatkowo chronił go przed wiatrem i zimnem poruszał się po zatłoczonych ulicach, aż w końcu zdegustowany panującą na dworze pogodą wszedł do gospody, aby napić się czegoś rozgrzewającego.
Od wejścia uderzyła go fala ciepła i różnej mieszanki zapachów - od smakowitych potraw, herbaty, aż po alkohol i pot siedzących tutaj ludzi. Samotny Wilk jak zwykle był zatłoczony, ruch panował tutaj podobny jak na ulicy, z tą różnicą, że tutaj było ograniczone miejsce, a znalezienie teraz wolnego z normalnym towarzystwem graniczyło z cudem.
Chłopak podszedł najpierw do lady, gdzie zamówił sobie gorącą zieloną herbatę oraz onigiri, a następnie rozejrzał się za wolnym stolikiem. Takiego niestety nie znalazł, gospoda o tej porze była zbyt przeludniona, a nie widziało mu się siedzieć na wysokim stołku przy barze. Postanowił więc poszukać wolnego miejsca, gdzie mógłby się dosiąść.
W końcu jego białym oczom ukazała się znajoma sylwetka. Nie znał jej zbyt dobrze, ale postanowił się dosiąść, w nadziei, że go nie wyprosi.
Ruszył więc w stronę czarnowłosej kobiety siedzącej przy stoliku nieopodal. Z trudem przecisnął się obok dość grubego pana, który akurat zasiadał w przejściu między stolikami i w końcu stanął przy wolnym miejscu.
- Dzień dobry Ayame-san, mogę się dosiąść? - zapytał kłaniając się lekko i uśmiechając się, po czym postanowił poczekać na pozwolenie.
Hiroshi, który nie przepada za zimnem tym bardziej był niezadowolony z tego faktu. Ubrany w ciepłą kurtkę i płaszcz, który dodatkowo chronił go przed wiatrem i zimnem poruszał się po zatłoczonych ulicach, aż w końcu zdegustowany panującą na dworze pogodą wszedł do gospody, aby napić się czegoś rozgrzewającego.
Od wejścia uderzyła go fala ciepła i różnej mieszanki zapachów - od smakowitych potraw, herbaty, aż po alkohol i pot siedzących tutaj ludzi. Samotny Wilk jak zwykle był zatłoczony, ruch panował tutaj podobny jak na ulicy, z tą różnicą, że tutaj było ograniczone miejsce, a znalezienie teraz wolnego z normalnym towarzystwem graniczyło z cudem.
Chłopak podszedł najpierw do lady, gdzie zamówił sobie gorącą zieloną herbatę oraz onigiri, a następnie rozejrzał się za wolnym stolikiem. Takiego niestety nie znalazł, gospoda o tej porze była zbyt przeludniona, a nie widziało mu się siedzieć na wysokim stołku przy barze. Postanowił więc poszukać wolnego miejsca, gdzie mógłby się dosiąść.
W końcu jego białym oczom ukazała się znajoma sylwetka. Nie znał jej zbyt dobrze, ale postanowił się dosiąść, w nadziei, że go nie wyprosi.
Ruszył więc w stronę czarnowłosej kobiety siedzącej przy stoliku nieopodal. Z trudem przecisnął się obok dość grubego pana, który akurat zasiadał w przejściu między stolikami i w końcu stanął przy wolnym miejscu.
- Dzień dobry Ayame-san, mogę się dosiąść? - zapytał kłaniając się lekko i uśmiechając się, po czym postanowił poczekać na pozwolenie.
0 x
Re: Gospoda pod Samotnym Wilkiem
Zajadając swoje danie, Ayame w pewnym momencie wyłączyła się, ignorując otaczający ją harmider i skupiając się na własnych myślach. Jej starania póki co nie przynosiły żadnych rezultatów i nie bardzo wiedziała, co jeszcze powinna zrobić, żeby otrzymać wyróżnienie. Zdołała zrobić już tyle misji i pomóc tylu osobom, że powoli zaczynała gubić się w rachubie, ale nadal to było mało. Wyglądało na to, że będzie musiała zaryzykować coś trudniejszego, jednak trauma po wcześniejszej misji z szalonym treserem, nadal nie dawała o sobie zapomnieć. W tamtym momencie zginęłaby, gdyby nie ocalił jej Hanzo. Czy poradziłaby sobie sama w starciu z niebezpiecznym przeciwnikiem? Nie dowie się, póki nie spróbuje. Najwyraźniej będzie musiała kolejny raz zaryzykować swoje życie, jeśli chce otrzymać nominację i zwrócić uwagę Lidera.
Z tych rozmyślań wyrwało ją jej imię, wypowiedziane jak się okazało, przez innego członka klanu Hyūga. Kunoichi spojrzała na młodzieńca, którego kojarzyła z widzenia i imienia, ale nie mieli ze sobą bezpośredniej styczności. Czas najwyższy było to zmienić, bo jako klan, powinni przede wszystkim trzymać się razem. Dobrze więc jest mieć pozytywne relacje z innymi.
- Dzień dobry, Hiroshi-kun. - Odpowiedziała na powitanie. - Oczywiście, zapraszam.
Wskazała mu wolne miejsce i uśmiechnęła się do młodszego krewniaka. Chyba tak można było powiedzieć, bo każdy z klanu był jakoś spokrewniony z resztą, bliżej lub dalej. W tym przypadku mieli do czynienia z dalszym pokrewieństwem, jednak to nie miała dla Ayame żadnego znaczenia. Należało szanować każdego z klanu, bez względu na stopień pokrewieństwa.
- Do tej pory nie mieliśmy jakoś okazji porozmawiać. - Stwierdziła z uśmiechem. - Jak Ci idzie bycie shinobim? Zlecenia i treningi zdążyły dać Ci w kość, czy jeszcze nie?
Była ciekawa, jak sobie radzi i czy miał jakieś ciekawe przygody podczas wykonywania misji. Chętnie posłuchałaby jakiś normalnych opowieści, które skutecznie odciągnął jej uwagę od własnych problemów. Dawno nie miała okazji pogadać o pierdołach, powspominać śmiesznych sytuacji i zwyczajnie się rozluźnić. Jako szlachcianka, zawsze musiała godnie reprezentować swoją osobę, gdy ojciec zabierał ją na przyjęcia. To także tyczyło się kontaktów z innymi członkami klanu. Tutaj nie musiała trzymać się ustalonych reguł i mogła swobodnie rozmawiać o czym chciała.
Z tych rozmyślań wyrwało ją jej imię, wypowiedziane jak się okazało, przez innego członka klanu Hyūga. Kunoichi spojrzała na młodzieńca, którego kojarzyła z widzenia i imienia, ale nie mieli ze sobą bezpośredniej styczności. Czas najwyższy było to zmienić, bo jako klan, powinni przede wszystkim trzymać się razem. Dobrze więc jest mieć pozytywne relacje z innymi.
- Dzień dobry, Hiroshi-kun. - Odpowiedziała na powitanie. - Oczywiście, zapraszam.
Wskazała mu wolne miejsce i uśmiechnęła się do młodszego krewniaka. Chyba tak można było powiedzieć, bo każdy z klanu był jakoś spokrewniony z resztą, bliżej lub dalej. W tym przypadku mieli do czynienia z dalszym pokrewieństwem, jednak to nie miała dla Ayame żadnego znaczenia. Należało szanować każdego z klanu, bez względu na stopień pokrewieństwa.
- Do tej pory nie mieliśmy jakoś okazji porozmawiać. - Stwierdziła z uśmiechem. - Jak Ci idzie bycie shinobim? Zlecenia i treningi zdążyły dać Ci w kość, czy jeszcze nie?
Była ciekawa, jak sobie radzi i czy miał jakieś ciekawe przygody podczas wykonywania misji. Chętnie posłuchałaby jakiś normalnych opowieści, które skutecznie odciągnął jej uwagę od własnych problemów. Dawno nie miała okazji pogadać o pierdołach, powspominać śmiesznych sytuacji i zwyczajnie się rozluźnić. Jako szlachcianka, zawsze musiała godnie reprezentować swoją osobę, gdy ojciec zabierał ją na przyjęcia. To także tyczyło się kontaktów z innymi członkami klanu. Tutaj nie musiała trzymać się ustalonych reguł i mogła swobodnie rozmawiać o czym chciała.
0 x
Re: Gospoda pod Samotnym Wilkiem
Ayame również się przywitała i pozwoliła usiąść chłopakowi przy jej stoliku. Hiroshi skorzystał więc z wolnego miejsca i oczekiwał spokojnie aż kelner przyniesie mu jego zamówienie.
- Dziękuję. - powiedział spokojnie.
- Faktycznie, nie mieliśmy. - potwierdził jej słowa. Znał ją co prawda tylko z widzenia, kojarzył jej imię, ale nie wiedział o niej zbyt wiele, no może oprócz tego, że byli w jakimś stopniu daleko spokrewnieni jak to klanowicze.
- Hmm... Raczej niee, póki co miałem do czynienia jedynie z dziećmi, niestety. A co do treningów to trochę je zaniedbałem, ale ostatnio zacząłem to zmieniać, by wrócić do formy. - odpowiedział jej zgodnie z prawdą. Nie miał za sobą żadnych trudnych misji, nawet nie walczył jeszcze z żadnym innym shinobi ani nawet bandytą, ale przynajmniej ostatnio udało mu się opanować jedną technikę. Sam uważał, że powinien wziąć się za siebie, bo się za bardzo rozleniwił.
- A Tobie Ayame-san? - zapytał. - Pewnie jesteś zabiegana, ostatnio nawet Cię nie widywałem. - uśmiechnął się lekko. Od jakiegoś czasu przebywał w wiosce i faktycznie nie udało mu się jej spotkać nawet w przelocie.
- Dziękuję. - powiedział spokojnie.
- Faktycznie, nie mieliśmy. - potwierdził jej słowa. Znał ją co prawda tylko z widzenia, kojarzył jej imię, ale nie wiedział o niej zbyt wiele, no może oprócz tego, że byli w jakimś stopniu daleko spokrewnieni jak to klanowicze.
- Hmm... Raczej niee, póki co miałem do czynienia jedynie z dziećmi, niestety. A co do treningów to trochę je zaniedbałem, ale ostatnio zacząłem to zmieniać, by wrócić do formy. - odpowiedział jej zgodnie z prawdą. Nie miał za sobą żadnych trudnych misji, nawet nie walczył jeszcze z żadnym innym shinobi ani nawet bandytą, ale przynajmniej ostatnio udało mu się opanować jedną technikę. Sam uważał, że powinien wziąć się za siebie, bo się za bardzo rozleniwił.
- A Tobie Ayame-san? - zapytał. - Pewnie jesteś zabiegana, ostatnio nawet Cię nie widywałem. - uśmiechnął się lekko. Od jakiegoś czasu przebywał w wiosce i faktycznie nie udało mu się jej spotkać nawet w przelocie.
0 x
Re: Gospoda pod Samotnym Wilkiem
Słysząc, że Hiroshi miał do czynienia z dziećmi i dodał słowo ''niestety''. Ayame parsknęła śmiechem. Maluchy potrafiły być naprawdę upierdliwe i ostro dawać w kość, no ale to była kwestia podejścia. Oni też kiedyś byli mali i dawali swoim rodzicom popalić. Kwestia wychowania i solidnej pracy nad zachowaniem dziecka.
- Niestety? - Zapytała z rozbawieniem. - Czyżby postanowiły się schować i kazać się szukać, czy uciekły i kazały się gonić?
Była ciekawa, co też wywinęły urwisy, że Hiroshi tak źle wspomina to zdarzenie. Ona też kilka razy miała do czynienia z maluchami, ale tylko przelotnie. Jeszcze się nie zdarzyło, że musiała się nimi zajmować, no ale w sumie nie miałaby nic przeciwko temu. Lubiła dzieci.
- Czasami misja też jest dobrym treningiem. - Stwierdziła Ayame. - Jakiś czas temu kopałam rowy w Utemi, aby zabezpieczyć wioskę przed podtopieniami. Pomagałam wynosić cięższe rzeczy z piwnic i tak dalej. Budowanie świątyni, porządkowanie cmentarza. W każdym zajęciu można znaleźć dobry trening wysiłkowy.
W końcu co za różnica, czy będzie okładać manekina treningowego do upadłego, czy zmęczy się pracą fizyczną? Owszem, to i to różniło się pod względem ćwiczenia konkretnych mięśni, ale wydolnościowo dawało to samo.
- Można tak powiedzieć. - Odpowiedziała z uśmiechem. - Staram się brać jak najwięcej zleceń i trenować. Byłoby fajnie w końcu awansować i dać ojcu powód do dumy. Obawiam się tylko brać zlecenia wyższej rangi. Na jednej o mało nie zginęłam...
Nie powiedziała jednak, że tak naprawdę nie zależało jej na awansie, a na czymś zupełnie innym, chociaż związanym z nominacją. Jedno łączyło się z drugim i nic na to nie można było poradzić. Niemniej, oficjalnie dążyła do awansu na wyższy stopień shinobi i tego należało się trzymać.
- Niestety? - Zapytała z rozbawieniem. - Czyżby postanowiły się schować i kazać się szukać, czy uciekły i kazały się gonić?
Była ciekawa, co też wywinęły urwisy, że Hiroshi tak źle wspomina to zdarzenie. Ona też kilka razy miała do czynienia z maluchami, ale tylko przelotnie. Jeszcze się nie zdarzyło, że musiała się nimi zajmować, no ale w sumie nie miałaby nic przeciwko temu. Lubiła dzieci.
- Czasami misja też jest dobrym treningiem. - Stwierdziła Ayame. - Jakiś czas temu kopałam rowy w Utemi, aby zabezpieczyć wioskę przed podtopieniami. Pomagałam wynosić cięższe rzeczy z piwnic i tak dalej. Budowanie świątyni, porządkowanie cmentarza. W każdym zajęciu można znaleźć dobry trening wysiłkowy.
W końcu co za różnica, czy będzie okładać manekina treningowego do upadłego, czy zmęczy się pracą fizyczną? Owszem, to i to różniło się pod względem ćwiczenia konkretnych mięśni, ale wydolnościowo dawało to samo.
- Można tak powiedzieć. - Odpowiedziała z uśmiechem. - Staram się brać jak najwięcej zleceń i trenować. Byłoby fajnie w końcu awansować i dać ojcu powód do dumy. Obawiam się tylko brać zlecenia wyższej rangi. Na jednej o mało nie zginęłam...
Nie powiedziała jednak, że tak naprawdę nie zależało jej na awansie, a na czymś zupełnie innym, chociaż związanym z nominacją. Jedno łączyło się z drugim i nic na to nie można było poradzić. Niemniej, oficjalnie dążyła do awansu na wyższy stopień shinobi i tego należało się trzymać.
0 x
Re: Gospoda pod Samotnym Wilkiem
Ayame widocznie rozbawiła wypowiedź chłopaka o jego do czynieniu z dziećmi. Chłopak też trochę się jednak uśmiechnął i wziął łyk herbaty.
- Niee, akurat tym razem nie. - zaczął opowiadać. - Jakiś czas temu przechadzałem się po pobliskim Zagajniku, gdzie postanowiła pobawić się grupka dzieciaków z naszej wioski. Jak to w jesieni, dopiero co padało, więc te postanowiły wybiec z domu i skorzystać z przebijającego się zza chmur słońca - no podobnie zresztą jak i ja, jednak dzieci jak to dzieci, zaczęły biegać i się wygłupiać. Nie wiem czy kojarzysz Shihashiego? Wszedł na drzewo, a że było ślisko, no i chłopak młody to i kontrola czakry jeszcze nie wypracowana i niestety spadł i złamał nogę. Musiałem mu ją usztywnić i zanieść go do szpitala. Płaczu było co nie miara, zwłaszcza, że była z nim jego młodsza siostra. - rozgadał się.
- Ale powiem Ci, że Hashi - ten rozrabiaka, nawet mi pomógł. - dodał, chwaląc młodego Hyuge.
Sam teraz nie wiedział co może o takich dzieciakach sądzić. Stracił brata i od tamtego czasu raczej za nimi nie przepadał.
Chłopak podniósł brwi słysząc jaką robotę wykonywała Ayame, w dodatku nazywała to treningiem. Widocznie była zdecydowanie silniejsza od niego, skoro taki wysiłek nazywała zwykłym ćwiczeniem.
- Trening wysiłkowy, co? - zaśmiał się. - Z pewnością, ot takie tam budowanie świątyni, muszę kiedyś spróbować. - zaśmiał się jeszcze raz. Oczywiście nie miał na celu jej urazić, a po prostu zażartować.
- Chyba jeszcze dużo przede mną. - powiedział spokojnie i z uśmiechem.
Awans? Potwierdziły się słowa chłopaka. On sam ledwo co pomógł głupiemu dzieciakowi ze złamaną nogą, a Ayame już myślała o zdobyciu wyższej rangi - zapewne do pięt jej teraz nie dorastał. Musiał w końcu wziąć się za siebie, bo aż trochę wstyd było, kiedy kobiety tak ciężko harują, a on zajmuje się dziećmi.
- Ojj, chyba faktycznie muszę wziąć się za siebie, bo naprawdę jestem daleko za Tobą. - uśmiechnął się ponownie.
- Na pewno byłby dumny, w końcu za nic awansować nie można. Trzymam kciuki. - powiedział Brązowowłosy i znów ponownie wziął łyk herbaty.
- Jak to? Co się stało? - powiedział, kiedy Ayame powiedziała, że na ostatniej prawie nie umarła. Słyszał, że misje powyżej rangi D zaczynają być groźne, ale żeby aż tak? Warto by to wziąć pod uwagę przed ewentualnym wyborem kolejnej misji.
- Niee, akurat tym razem nie. - zaczął opowiadać. - Jakiś czas temu przechadzałem się po pobliskim Zagajniku, gdzie postanowiła pobawić się grupka dzieciaków z naszej wioski. Jak to w jesieni, dopiero co padało, więc te postanowiły wybiec z domu i skorzystać z przebijającego się zza chmur słońca - no podobnie zresztą jak i ja, jednak dzieci jak to dzieci, zaczęły biegać i się wygłupiać. Nie wiem czy kojarzysz Shihashiego? Wszedł na drzewo, a że było ślisko, no i chłopak młody to i kontrola czakry jeszcze nie wypracowana i niestety spadł i złamał nogę. Musiałem mu ją usztywnić i zanieść go do szpitala. Płaczu było co nie miara, zwłaszcza, że była z nim jego młodsza siostra. - rozgadał się.
- Ale powiem Ci, że Hashi - ten rozrabiaka, nawet mi pomógł. - dodał, chwaląc młodego Hyuge.
Sam teraz nie wiedział co może o takich dzieciakach sądzić. Stracił brata i od tamtego czasu raczej za nimi nie przepadał.
Chłopak podniósł brwi słysząc jaką robotę wykonywała Ayame, w dodatku nazywała to treningiem. Widocznie była zdecydowanie silniejsza od niego, skoro taki wysiłek nazywała zwykłym ćwiczeniem.
- Trening wysiłkowy, co? - zaśmiał się. - Z pewnością, ot takie tam budowanie świątyni, muszę kiedyś spróbować. - zaśmiał się jeszcze raz. Oczywiście nie miał na celu jej urazić, a po prostu zażartować.
- Chyba jeszcze dużo przede mną. - powiedział spokojnie i z uśmiechem.
Awans? Potwierdziły się słowa chłopaka. On sam ledwo co pomógł głupiemu dzieciakowi ze złamaną nogą, a Ayame już myślała o zdobyciu wyższej rangi - zapewne do pięt jej teraz nie dorastał. Musiał w końcu wziąć się za siebie, bo aż trochę wstyd było, kiedy kobiety tak ciężko harują, a on zajmuje się dziećmi.
- Ojj, chyba faktycznie muszę wziąć się za siebie, bo naprawdę jestem daleko za Tobą. - uśmiechnął się ponownie.
- Na pewno byłby dumny, w końcu za nic awansować nie można. Trzymam kciuki. - powiedział Brązowowłosy i znów ponownie wziął łyk herbaty.
- Jak to? Co się stało? - powiedział, kiedy Ayame powiedziała, że na ostatniej prawie nie umarła. Słyszał, że misje powyżej rangi D zaczynają być groźne, ale żeby aż tak? Warto by to wziąć pod uwagę przed ewentualnym wyborem kolejnej misji.
0 x
Re: Gospoda pod Samotnym Wilkiem
Ayame wysłuchała opowieści o niesfornych urwisach, uśmiechając się przy tym lekko. Mokre drzewo po deszczu miało śliską korę i nic dziwnego, że wspinaczka skończyła się upadkiem. Nie stanęło jednak na potłuczeniach, a na przykrym złamaniu nogi, co było dość bolesne i zapewne bardzo przykre. Nic dziwnego, że dzieciaki się wystraszyły. Sama najadłaby się strachu. Na szczęście dobry medyk w szpitalu, był w stanie szybko nastawić i zaleczyć złamaną kość, a młody urwis będzie miał nauczkę na przyszłość.
- No to niezłą przygodę miałeś. - Odpowiedziała z rozbawieniem. - I mimo wszystko dobrze sobie poradziłeś w tej sytuacji. Mam nadzieję, że wzięły sobie to wszystko do serca i na drugi raz będą nieco bardziej ostrożne.
Taa, chyba spodziewała się cudów. Podobno człowiek uczy się na błędach, ale ta zasada jakoś dziwnie nie dotyczyła dzieci, które robiły wszystko, co im tylko przyszło do głowy, nie bacząc na konsekwencje, a potem był tylko płacz i lament. No co zrobić. Dorosłym pozostaje tylko uczenie i powtarzanie w kółko tego samego, aż do znudzenia, dopóki maluchy nie podrosną wystarczająco, żeby wyrobić sobie bardziej sprawny instynkt samozachowawczy.
Widząc rozbawienie Hiroshiego na temat jej ''treningu wysiłkowego'' i słysząc jego słowa, sama parsknęła śmiechem, nie mogąc powstrzymać rozbawienia. Niby taka normalna rzecz, a wykorzysta w inny sposób i postrzegana z innego punktu widzenia, mogła poprawić humor.
- Serdecznie polecam. - Zapewniła. - Całkiem nieźle wyrabiasz sobie mięśnie.
Gdy wspomniała o fakcie, że w najbliższym czasie liczy na awans, Hiroshi chyba poczuł, że lepiej nie zostawać zbytnio w tyle i wziąć się za siebie. Z jednej strony nie warto było na siłę na siebie naciskać, ale z drugiej, dawało to pewną motywację do działania i doskonalenia się, a to tylko plus.
- Nie myśl o tym w ten sposób. - Zasugerowała. - Mimo wszystko jestem starsza i moja nauka trwa trochę dłużej, niż Twoja. I na Ciebie przyjdzie czas. Nic na siłę. To ja powinnam się przejmować, że będąc już w takim wieku, nadal jestem na szarym końcu.
Podziękowała z uśmiechem, gdy młodzieniec wspomniał o trzymaniu kciuków za nią, po czym skubnęła kilka kęsów swojego dania. Tak jak się spodziewała. Hiroshi wyraźnie zainteresował się faktem, że o mało nie zginęła na misji wyższej rangi. Westchnęła, wracając myślami do tamtej sytuacji. Wszystkiego ze szczegółami nie chciała opowiadać, ale ogólny zarys byłby tutaj dobry.
- Towarzyszyło mi wtedy dwóch shinobi. - Wyjaśniła. - Jeden doświadczony ninja-medyk z naszego klanu i jeden z zewnątrz, podróżnik. Mieliśmy za zadanie wyeliminować niebezpiecznego osobnika, który ukrywał się w domku, głęboko w lesie. Zaczailiśmy się i zaskoczyliśmy go w środku, a ten wypuścił na nas dwa agresywne psy. Wtedy to nasz towarzysz ninja-podróżnik, wykazał się kompletnym brakiem myślenia i w ciasnym, drewnianym domu rzucił dwie notki wybuchowe. Stałam za blisko i eksplozja zabiłaby mnie, gdyby medyk w porę mnie nie odepchnął. Tylko dzięki niemu żyję, zaś tamtego już więcej nie widziałam...
Ponownie westchnęła. To było tak w dużym skrócie. Nie była pewna, czy Hiroshi słyszał o Hanzo, niewidomym mnichu, który urodził się w ich klanie, ale nie posiadał Byakugana. Stał się wędrowcem, doskonaląc w sztukach medycznych i walce wręcz. Był wyjątkową osobą, o której opowiadał jej ojciec i tego feralnego dnia, miała okazję go spotkać osobiście. Najpierw on ocalił jej życie, a potem ona jemu.
- No nic, na mnie pora. - Zakomunikowała, podnosząc się z miejsca. - Może uda mi się dostać jeszcze jakieś zlecenie. Do zobaczenia następnym razem, Hiroshi-kun.
Po tych słowach zapłaciła za swoje zamówienie przy kontuarze, by na koniec opuścić gospodę. Jeśli w ciągu godziny, może dwóch, nie uda jej się znaleźć żadnego zlecenia, to wróci do domu i spróbuje następnego dnia. Musiała być aktywna, jeśli chciała zasłużyć na awans, więc koniec z obijaniem się i do pracy!
[zt]
- No to niezłą przygodę miałeś. - Odpowiedziała z rozbawieniem. - I mimo wszystko dobrze sobie poradziłeś w tej sytuacji. Mam nadzieję, że wzięły sobie to wszystko do serca i na drugi raz będą nieco bardziej ostrożne.
Taa, chyba spodziewała się cudów. Podobno człowiek uczy się na błędach, ale ta zasada jakoś dziwnie nie dotyczyła dzieci, które robiły wszystko, co im tylko przyszło do głowy, nie bacząc na konsekwencje, a potem był tylko płacz i lament. No co zrobić. Dorosłym pozostaje tylko uczenie i powtarzanie w kółko tego samego, aż do znudzenia, dopóki maluchy nie podrosną wystarczająco, żeby wyrobić sobie bardziej sprawny instynkt samozachowawczy.
Widząc rozbawienie Hiroshiego na temat jej ''treningu wysiłkowego'' i słysząc jego słowa, sama parsknęła śmiechem, nie mogąc powstrzymać rozbawienia. Niby taka normalna rzecz, a wykorzysta w inny sposób i postrzegana z innego punktu widzenia, mogła poprawić humor.
- Serdecznie polecam. - Zapewniła. - Całkiem nieźle wyrabiasz sobie mięśnie.
Gdy wspomniała o fakcie, że w najbliższym czasie liczy na awans, Hiroshi chyba poczuł, że lepiej nie zostawać zbytnio w tyle i wziąć się za siebie. Z jednej strony nie warto było na siłę na siebie naciskać, ale z drugiej, dawało to pewną motywację do działania i doskonalenia się, a to tylko plus.
- Nie myśl o tym w ten sposób. - Zasugerowała. - Mimo wszystko jestem starsza i moja nauka trwa trochę dłużej, niż Twoja. I na Ciebie przyjdzie czas. Nic na siłę. To ja powinnam się przejmować, że będąc już w takim wieku, nadal jestem na szarym końcu.
Podziękowała z uśmiechem, gdy młodzieniec wspomniał o trzymaniu kciuków za nią, po czym skubnęła kilka kęsów swojego dania. Tak jak się spodziewała. Hiroshi wyraźnie zainteresował się faktem, że o mało nie zginęła na misji wyższej rangi. Westchnęła, wracając myślami do tamtej sytuacji. Wszystkiego ze szczegółami nie chciała opowiadać, ale ogólny zarys byłby tutaj dobry.
- Towarzyszyło mi wtedy dwóch shinobi. - Wyjaśniła. - Jeden doświadczony ninja-medyk z naszego klanu i jeden z zewnątrz, podróżnik. Mieliśmy za zadanie wyeliminować niebezpiecznego osobnika, który ukrywał się w domku, głęboko w lesie. Zaczailiśmy się i zaskoczyliśmy go w środku, a ten wypuścił na nas dwa agresywne psy. Wtedy to nasz towarzysz ninja-podróżnik, wykazał się kompletnym brakiem myślenia i w ciasnym, drewnianym domu rzucił dwie notki wybuchowe. Stałam za blisko i eksplozja zabiłaby mnie, gdyby medyk w porę mnie nie odepchnął. Tylko dzięki niemu żyję, zaś tamtego już więcej nie widziałam...
Ponownie westchnęła. To było tak w dużym skrócie. Nie była pewna, czy Hiroshi słyszał o Hanzo, niewidomym mnichu, który urodził się w ich klanie, ale nie posiadał Byakugana. Stał się wędrowcem, doskonaląc w sztukach medycznych i walce wręcz. Był wyjątkową osobą, o której opowiadał jej ojciec i tego feralnego dnia, miała okazję go spotkać osobiście. Najpierw on ocalił jej życie, a potem ona jemu.
- No nic, na mnie pora. - Zakomunikowała, podnosząc się z miejsca. - Może uda mi się dostać jeszcze jakieś zlecenie. Do zobaczenia następnym razem, Hiroshi-kun.
Po tych słowach zapłaciła za swoje zamówienie przy kontuarze, by na koniec opuścić gospodę. Jeśli w ciągu godziny, może dwóch, nie uda jej się znaleźć żadnego zlecenia, to wróci do domu i spróbuje następnego dnia. Musiała być aktywna, jeśli chciała zasłużyć na awans, więc koniec z obijaniem się i do pracy!
[zt]
0 x
- Numa
- Martwa postać
- Posty: 618
- Rejestracja: 3 kwie 2018, o 12:12
- Wiek postaci: 16
- Ranga: Wyrzutek
- Krótki wygląd: Brązowooki chłopak, rasy białej. Posiada ciemnobrązowe włosy.
- Widoczny ekwipunek: -Hełm zakrywający twarz pozostawiający jedynie małą szczelinę na jego oczy.
-Czarny płaszcz z kapturem. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=79250#p79250
- Multikonta: Ni ma
Re: Gospoda pod Samotnym Wilkiem
0 x
- Myśli Numy -
- Słowa Numy -
[/center]
Nie odpowiadam przed żadną władzą.
Oraz mogę mówić i robić co mi się żywnie podoba.
Bez ponoszenia żadnych konsekwencji !
Nie posiadam siły, wpływów czy pieniędzy.
Mało, nie mam nawet pracy.
Jestem Bezdomnym !
- Słowa Numy -

Nie odpowiadam przed żadną władzą.
Oraz mogę mówić i robić co mi się żywnie podoba.
Bez ponoszenia żadnych konsekwencji !
Nie posiadam siły, wpływów czy pieniędzy.
Mało, nie mam nawet pracy.
Jestem Bezdomnym !
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=-QdgoBYUHBU[/youtube]
Re: Gospoda pod Samotnym Wilkiem
- Ojj niezłą, niezłą... - pomyślał sobie chłopak jeszcze raz przypominając sobie krzyk i płacz przerażonego Shihashiego.
- Ja też mam taką nadzieję, choć znając życie to w to wątpię. -odpowiedział znajomej i prawdopodobnie miał rację. W końcu to były dzieci, a te jak wiadomo nie zawsze uczą się na błędach, podobnie zresztą jak dorośli.
Dziewczyna właśnie zrozumiała co powiedziała i również wybuchnęła śmiechem. Niby głupie zdanie, ale jak potrafi rozbawić.
- Niby tak, ale to nie zmienia faktu, że powinienem się za siebie wziąć. - odpowiedział Brązowowłosy.
Później Ayame opowiedziała pokrótce przebieg tej jej niebezpiecznej misji. Wynikało z tego, że faktycznie mało brakło, a jej by już tu nie było, choć nawet nie z jej winy.
- Na szczęście był z wami ten medyk, bo rzucanie notką wybuchową w ciasnym pomieszczeniu to naprawdę głupi pomysł. Najważniejsze, że przeżyłaś. - odpowiedział. Chyba tylko samobójca odważył by się zrobić coś takiego.
Zaraz po tym Ayame wstała z miejsca i zakomunikowała, że musi już iść.
- Hmm, rozumiem. Powodzenia! - pożegnał się Hiroshi i lekko ukłonił głowę.
Później już tylko kontynuował jedzenie, lecz w pewnym momencie ktoś mu przerwał. Jakaś postać w kapturze i glinianej masce dosiadła się bez pytania do jego stolika, co go trochę zdezorientowało. Po tym, jak zaczęła mówić coś o oczach Hiroshiego można było wywnioskować, że za maską kryje się kobieta. Gdyby jednak tego było mało, postanowiła sobie wypić, stawiając też kolejkę chłopakowi, któremu powoli zaczynało rosnąć ciśnienie.
- Słyszałem, że są zdecydowanie ładniejsze, ale dziękuję za komplement. - odparł lekko się uśmiechając w ramach sarkazmu.
- Pani oczy również są niczego sobie, choć nic poza nimi ocenić nie mogę. - dodał, by nie pozostawać dłużnym. Jej twarzy nie widział, a kaptur zasłaniał włosy, więc co najwyżej mógł pochwalić ją za gustowny dobór maski.
- Nie rozpaczam, jedynie usiłuję zjeść swoje onigiri, choć ktoś skutecznie mi w tym przeszkadza. - odpowiedział na jej kolejną zaczepkę.
- Może i Ci nie wyszło, zależy czego oczekujesz. - odparł, nieco zdziwiony dziwnym zdaniem kobiety, po czym spokojnie wziął łyk herbaty.
Zaraz po tym do stolika podszedł jeszcze ktoś, tym razem rosły, masywny facet z wielkim mieczem na plecach, który zwrócił się do zamaskowanej postaci. Widocznie faktycznie jej nie wyszło i musi opijać smutki. Po tym wzrok mężczyzny powędrował na Hiroshiego, który raczej nie wyglądał na wystraszonego, a na zniesmaczonego i znudzonego. Nie wsłuchiwał się dalej w rozmowę dwóch dziwaków, a jedynie dokończył swoją herbatę i podniósł się z krzesła.
- Niech Pan siada, nie będę wam przeszkadzał. Żegnam. - powiedział ustępując miejsca wielkoludowi i skinął głową, po czym ruszył w stronę drzwi. Totalnie nie wiedział o co chodziło tym dwóm burakom, ale nie zamierzał marnować na nich czasu, miał o wiele lepsze rzeczy do roboty. W dodatku im nie ufał, zwłaszcza, że jedna z nich nosiła maskę, a drugi wyglądał jakby matka karmiła go zmiksowanym stekiem za dzieciaka.
- Ja też mam taką nadzieję, choć znając życie to w to wątpię. -odpowiedział znajomej i prawdopodobnie miał rację. W końcu to były dzieci, a te jak wiadomo nie zawsze uczą się na błędach, podobnie zresztą jak dorośli.
Dziewczyna właśnie zrozumiała co powiedziała i również wybuchnęła śmiechem. Niby głupie zdanie, ale jak potrafi rozbawić.
- Niby tak, ale to nie zmienia faktu, że powinienem się za siebie wziąć. - odpowiedział Brązowowłosy.
Później Ayame opowiedziała pokrótce przebieg tej jej niebezpiecznej misji. Wynikało z tego, że faktycznie mało brakło, a jej by już tu nie było, choć nawet nie z jej winy.
- Na szczęście był z wami ten medyk, bo rzucanie notką wybuchową w ciasnym pomieszczeniu to naprawdę głupi pomysł. Najważniejsze, że przeżyłaś. - odpowiedział. Chyba tylko samobójca odważył by się zrobić coś takiego.
Zaraz po tym Ayame wstała z miejsca i zakomunikowała, że musi już iść.
- Hmm, rozumiem. Powodzenia! - pożegnał się Hiroshi i lekko ukłonił głowę.
Później już tylko kontynuował jedzenie, lecz w pewnym momencie ktoś mu przerwał. Jakaś postać w kapturze i glinianej masce dosiadła się bez pytania do jego stolika, co go trochę zdezorientowało. Po tym, jak zaczęła mówić coś o oczach Hiroshiego można było wywnioskować, że za maską kryje się kobieta. Gdyby jednak tego było mało, postanowiła sobie wypić, stawiając też kolejkę chłopakowi, któremu powoli zaczynało rosnąć ciśnienie.
- Słyszałem, że są zdecydowanie ładniejsze, ale dziękuję za komplement. - odparł lekko się uśmiechając w ramach sarkazmu.
- Pani oczy również są niczego sobie, choć nic poza nimi ocenić nie mogę. - dodał, by nie pozostawać dłużnym. Jej twarzy nie widział, a kaptur zasłaniał włosy, więc co najwyżej mógł pochwalić ją za gustowny dobór maski.
- Nie rozpaczam, jedynie usiłuję zjeść swoje onigiri, choć ktoś skutecznie mi w tym przeszkadza. - odpowiedział na jej kolejną zaczepkę.
- Może i Ci nie wyszło, zależy czego oczekujesz. - odparł, nieco zdziwiony dziwnym zdaniem kobiety, po czym spokojnie wziął łyk herbaty.
Zaraz po tym do stolika podszedł jeszcze ktoś, tym razem rosły, masywny facet z wielkim mieczem na plecach, który zwrócił się do zamaskowanej postaci. Widocznie faktycznie jej nie wyszło i musi opijać smutki. Po tym wzrok mężczyzny powędrował na Hiroshiego, który raczej nie wyglądał na wystraszonego, a na zniesmaczonego i znudzonego. Nie wsłuchiwał się dalej w rozmowę dwóch dziwaków, a jedynie dokończył swoją herbatę i podniósł się z krzesła.
- Niech Pan siada, nie będę wam przeszkadzał. Żegnam. - powiedział ustępując miejsca wielkoludowi i skinął głową, po czym ruszył w stronę drzwi. Totalnie nie wiedział o co chodziło tym dwóm burakom, ale nie zamierzał marnować na nich czasu, miał o wiele lepsze rzeczy do roboty. W dodatku im nie ufał, zwłaszcza, że jedna z nich nosiła maskę, a drugi wyglądał jakby matka karmiła go zmiksowanym stekiem za dzieciaka.
0 x
- Numa
- Martwa postać
- Posty: 618
- Rejestracja: 3 kwie 2018, o 12:12
- Wiek postaci: 16
- Ranga: Wyrzutek
- Krótki wygląd: Brązowooki chłopak, rasy białej. Posiada ciemnobrązowe włosy.
- Widoczny ekwipunek: -Hełm zakrywający twarz pozostawiający jedynie małą szczelinę na jego oczy.
-Czarny płaszcz z kapturem. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=79250#p79250
- Multikonta: Ni ma
Re: Gospoda pod Samotnym Wilkiem
0 x
- Myśli Numy -
- Słowa Numy -
[/center]
Nie odpowiadam przed żadną władzą.
Oraz mogę mówić i robić co mi się żywnie podoba.
Bez ponoszenia żadnych konsekwencji !
Nie posiadam siły, wpływów czy pieniędzy.
Mało, nie mam nawet pracy.
Jestem Bezdomnym !
- Słowa Numy -

Nie odpowiadam przed żadną władzą.
Oraz mogę mówić i robić co mi się żywnie podoba.
Bez ponoszenia żadnych konsekwencji !
Nie posiadam siły, wpływów czy pieniędzy.
Mało, nie mam nawet pracy.
Jestem Bezdomnym !
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=-QdgoBYUHBU[/youtube]
Re: Gospoda pod Samotnym Wilkiem
Hiroshi z powodzeniem pozbył się natrętów. Myślał, że nie dają mu tak łatwo spokoju, jednak najwidoczniej zamaskowana Pani chciała tylko i wyłącznie towarzysza do picia. Co prawda miała już jednego, ale może potrzebowała kogoś ze słabszą głową, żeby nie było, że pić nie umie? W końcu taki byk jak ten z mieczem z pewnością mógł sporo wypić. Brązowowłosy postanowił się tym jednak nie przejmować i ruszył w kierunku wyjścia z karczmy. Już miał chwytać za klamkę, kiedy to do gospody wpadł jakiś mężczyzna prosząc o pomoc. Wywołał tym lekkie poruszenie, jednak raczej nikt nie zamierzał nic zrobić, a zwłaszcza tamta dwójka, która teraz już popijała sobie alkohol w najlepsze. Młody Hyuga był najbliżej tego człowieka i to w zasadzie na nim spoczywał jego wzrok, więc już raczej nie miał wyjścia i postanowił się zgodzić udzielić chłopaczynie pomocy. Przypomniał sobie również jak Ayame mówiła, że nawet niepozorne zadania mogą być dobrym treningiem, co dodatkowo go zmotywowało.
- W zasadzie mam wolną chwilę, więc mogę Panu pomóc. - powiedział do mężczyzny i ruszył z nim ku wyjściu.
- Co tak właściwie się stało? - zapytał po przekroczeniu progu karczmy.
Nie wiedział czy będzie w stanie naprawić mu jakąś poważną usterkę, choć nie spodziewał się, że będzie to skomplikowana praca. W dodatku liczył, że wpadnie mu za to trochę grosza, więc dlaczego by nie spróbować swoich sił?
Po wyjściu z budynku rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu zniszczonego wozu. Myślał, że nie powinien być on zbyt daleko, skoro mężczyzna trafił właśnie tutaj, w końcu pomocy najczęściej szuka się w pobliżu miejsca zdarzenia.
- W zasadzie mam wolną chwilę, więc mogę Panu pomóc. - powiedział do mężczyzny i ruszył z nim ku wyjściu.
- Co tak właściwie się stało? - zapytał po przekroczeniu progu karczmy.
Nie wiedział czy będzie w stanie naprawić mu jakąś poważną usterkę, choć nie spodziewał się, że będzie to skomplikowana praca. W dodatku liczył, że wpadnie mu za to trochę grosza, więc dlaczego by nie spróbować swoich sił?
Po wyjściu z budynku rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu zniszczonego wozu. Myślał, że nie powinien być on zbyt daleko, skoro mężczyzna trafił właśnie tutaj, w końcu pomocy najczęściej szuka się w pobliżu miejsca zdarzenia.
0 x
- Numa
- Martwa postać
- Posty: 618
- Rejestracja: 3 kwie 2018, o 12:12
- Wiek postaci: 16
- Ranga: Wyrzutek
- Krótki wygląd: Brązowooki chłopak, rasy białej. Posiada ciemnobrązowe włosy.
- Widoczny ekwipunek: -Hełm zakrywający twarz pozostawiający jedynie małą szczelinę na jego oczy.
-Czarny płaszcz z kapturem. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=79250#p79250
- Multikonta: Ni ma
Re: Gospoda pod Samotnym Wilkiem
0 x
- Myśli Numy -
- Słowa Numy -
[/center]
Nie odpowiadam przed żadną władzą.
Oraz mogę mówić i robić co mi się żywnie podoba.
Bez ponoszenia żadnych konsekwencji !
Nie posiadam siły, wpływów czy pieniędzy.
Mało, nie mam nawet pracy.
Jestem Bezdomnym !
- Słowa Numy -

Nie odpowiadam przed żadną władzą.
Oraz mogę mówić i robić co mi się żywnie podoba.
Bez ponoszenia żadnych konsekwencji !
Nie posiadam siły, wpływów czy pieniędzy.
Mało, nie mam nawet pracy.
Jestem Bezdomnym !
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=-QdgoBYUHBU[/youtube]
Re: Gospoda pod Samotnym Wilkiem
Hiroshi wraz z mężczyzną wyszli z gospody. Chłopak rozejrzał się dookoła, jednak nie zauważył żadnego wozu, tym bardziej zepsutego. Wyglądało na to, że chłop musiał przejść kawałek, żeby znaleźć kogoś do pomocy, co sam potwierdził swoimi słowami. Brązowowłosy przyjrzał się lepiej jego niedoszłemu zleceniodawcy, który ubrany był w typowe kupieckie ubrania. Widocznie był kupcem, który przewoził swoje towary do jednego z okolicznych kramów.
Razem z nim wszedł do jednej z węższych uliczek, gdzie niektórzy składowali towar. Mężczyźnie najwidoczniej się spieszyło, gdyż szedł dość szybkim krokiem. Co jakiś czas spoglądał w stronę Hiroshiego jakby upewniając się, że ten idzie za nim. Zapewnił go również o wynagrodzeniu i poinformował, że spieszy się do domu do swojej chorej córki.
- Rozumiem, w porządku... Chorą? Co jej dolega? - odpowiedział mu chłopak i zapytał o stan jego dziecka. Może nie znał się zbytnio na medycynie, jednak chciał być miły.
Dziwne było jednak, że kupiec zostawił wóz sam w takiej odległości od poszukiwanej pomocy, w końcu jeśli był załadowany to ktoś mógł go okraść. Hiroshi nie do końca ufał mężczyźnie, dlatego też stał się nieco bardziej uważny i starał się rozglądać, czy aby ten nie prowadził go w jakąś pułapkę. W końcu najpierw tamci opowiadali o jego oczach, następnie i on dziwnie się w nie wpatrywał, a teraz ciąga go po wąskich uliczkach. Wątpił jednak, że zdecyduje się go zaatakować w strzeżonej wiosce klanu Hyuga, którzy w końcu potrafią widzieć na olbrzymie odległości i skanowanie wioski to dla nich pikuś.
Niemniej jednak szedł za swoim zleceniodawcą w nadziei, że uda mu się łatwo zarobić i nic złego go nie spotka.
Razem z nim wszedł do jednej z węższych uliczek, gdzie niektórzy składowali towar. Mężczyźnie najwidoczniej się spieszyło, gdyż szedł dość szybkim krokiem. Co jakiś czas spoglądał w stronę Hiroshiego jakby upewniając się, że ten idzie za nim. Zapewnił go również o wynagrodzeniu i poinformował, że spieszy się do domu do swojej chorej córki.
- Rozumiem, w porządku... Chorą? Co jej dolega? - odpowiedział mu chłopak i zapytał o stan jego dziecka. Może nie znał się zbytnio na medycynie, jednak chciał być miły.
Dziwne było jednak, że kupiec zostawił wóz sam w takiej odległości od poszukiwanej pomocy, w końcu jeśli był załadowany to ktoś mógł go okraść. Hiroshi nie do końca ufał mężczyźnie, dlatego też stał się nieco bardziej uważny i starał się rozglądać, czy aby ten nie prowadził go w jakąś pułapkę. W końcu najpierw tamci opowiadali o jego oczach, następnie i on dziwnie się w nie wpatrywał, a teraz ciąga go po wąskich uliczkach. Wątpił jednak, że zdecyduje się go zaatakować w strzeżonej wiosce klanu Hyuga, którzy w końcu potrafią widzieć na olbrzymie odległości i skanowanie wioski to dla nich pikuś.
Niemniej jednak szedł za swoim zleceniodawcą w nadziei, że uda mu się łatwo zarobić i nic złego go nie spotka.
0 x
- Numa
- Martwa postać
- Posty: 618
- Rejestracja: 3 kwie 2018, o 12:12
- Wiek postaci: 16
- Ranga: Wyrzutek
- Krótki wygląd: Brązowooki chłopak, rasy białej. Posiada ciemnobrązowe włosy.
- Widoczny ekwipunek: -Hełm zakrywający twarz pozostawiający jedynie małą szczelinę na jego oczy.
-Czarny płaszcz z kapturem. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=79250#p79250
- Multikonta: Ni ma
Re: Gospoda pod Samotnym Wilkiem
0 x
- Myśli Numy -
- Słowa Numy -
[/center]
Nie odpowiadam przed żadną władzą.
Oraz mogę mówić i robić co mi się żywnie podoba.
Bez ponoszenia żadnych konsekwencji !
Nie posiadam siły, wpływów czy pieniędzy.
Mało, nie mam nawet pracy.
Jestem Bezdomnym !
- Słowa Numy -

Nie odpowiadam przed żadną władzą.
Oraz mogę mówić i robić co mi się żywnie podoba.
Bez ponoszenia żadnych konsekwencji !
Nie posiadam siły, wpływów czy pieniędzy.
Mało, nie mam nawet pracy.
Jestem Bezdomnym !
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=-QdgoBYUHBU[/youtube]
Re: Gospoda pod Samotnym Wilkiem
I stało się. Hiroshi najwidoczniej przyciągał do siebie jakieś fatum, które wpakowywało go albo ludzi w okół w kłopoty. Chcąc uniknąć kłopotów i rozmowy z typami spod czarnej gwiazdy wpakował się prosto w nich, kiedy tylko chciał pomóc zwykłemu kupczynie. Po wejściu do wąskiej uliczki Brązowowłosy dobrze wyczuł zagrożenie. Kątem oka udało mu się dostrzec kryjącego się za skrzynkami zamaskowanego mężczyznę, który w momencie pojawienia się przy nim próbował zadać cios chłopakowi. Dzięki temu, że wcześniej go dostrzegł mógł zrobić unik, jednak zaraz po tym poczuł silny ból z tyłu głowy. Najwidoczniej ktoś mu towarzyszył i udało mu się go trafić jakimś kijem. Cios był dość silny i zamroczył na chwilę młodego Hyuge, który zaczął słyszeć typowe piszczenie w uszach. Nie wiedział o co chodzi i kim są atakujący. Jeden z nich był ubrany w zwykłe robocze ubrania, zielone spodnie i w takim samym kolorze bluzę. Może to byli zwykli bandyci, którzy chcieli pieniędzy? Jedno było pewne - musiał się bronić. Mimo szumu w głowie szybko aktywował swoje doujutsu na widok dookoła głowy, by w razie czego móc szybko uniknąć kolejnych ataków nadchodzących z tyłu, jak i tych z przodu. W tym samym momencie sięgnął do prawej kabury i wyciągnął z niej kunaia, którego od razu wyrzucił w stronę mężczyzny będącego przed nim celując w udo bandyty, a następnie od razu odwracając się wyprowadza cios w splot słoneczny drugiego przeciwnika, chyba że sytuacja będzie wymagała zrobienia uniku, wtedy go wykonuje i atakuje, po czym robi to samo z poprzednim mężczyzną, by ten nie był w stanie do dalszej walki. Byakugan będzie mógł go ostrzec w razie czego przed możliwym kolejnym atakującym. Dalej Hiroshi wyjmuje kunai z uda bandyty i przekłuwa udo jeszcze nie zranionego przeciwnika, po czym rusza w pogoń za uciekającym kupcem. Robi to po to, by Ci dwaj mu nie uciekli. Gdyby jednak bandyci mieli ochotę do dalszej walki wyprowadza w ich ciała kilkakrotnie ataki połączone ze swoim stylem walki, odkopuje ich broń i dopiero zaczyna gonić kupca, w którego nogi wyrzuca swoją już zakrwawioną broń kiedy znajdzie się w jego dokładnym zasięgu. W razie by nie mógł go zauważyć zmienia tryb byakugana, by łatwiej móc go znaleźć. W końcu wszyscy muszą odpowiedzieć za to co zrobili, nie może też pozwolić by tacy ludzie panoszyli się po jego wiosce.
- Nazwa
- Shōtei
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Bezpośredni
- Koszt
- Minimalny
- Dodatkowe Na czas używania techniki dostajemy +10 do szybkości
- Opis Prosta technika stylu Jūken, polegająca na zadaniu jednego, szybkiego uderzenia wymierzonego w splot słoneczny, które w połączeniu z Byakuganem i precyzją mogą zadać dość duży ból przeciwnikowi. Dodatkowo jest wysoce prawdopodobne, że osoba potraktowana takim uderzeniem będzie przez chwilę i nie zdolna do zareagowania (paraliż) w jakikolwiek sposób na następne ataki.
- Zasięg
- Koszt Chakry E: 8% | D: 6% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: niezauważalne (1/2 podtrzymanie)
- Bonus
- +10 percepcji przy aktywowanym Byakuganie
- Nazwa
- Jūken
- Zasięg
- Bezpośredni
- Specjalizacja
- Ataki w organy wewnętrzne i system chakry - tenketsu
- Koszt
- Brak (styl walki)
- Opis Podstawa dla każdego posiadacza białych oczu, Juken, czyli styl walki z którego słynie klan Hyūga. Jest on wyjątkowo specyficzny i tylko ci, którzy posiadają Byakugana i są niezwykle zręczni, są w stanie go opanować. Dlaczego? Styl ten polega na atakowaniu nie ciała, a organów wewnętrznych i układu chakry w seriach precyzyjnych uderzeń wymierzonych w tenketsu wroga za pomocą własnej chakry (minimalne ilości). Nawet niewielkie uderzenia mogą zadać silny ból i dość brutalnie uszkodzić przeciwnika, zaburzając przy tym jego przepływ chakry poprzez zamykanie, lub otwieranie tenketsu (koszta używanych technik przez ofiarę mogą rosnąć/maleć, zależnie od celu Hyūgi i ilości otrzymanych ciosów).
- Dodatkowe <span style="display: block; margin: 0; padding: 0; text-align: justify;">Użytkownik Byakugana posiada ten styl od urodzenia, nie może wybrać innego na początek! Drugi i trzeci styl może opanować według regulaminu.
Styl pozwala na nauczenie się technik jakie są zawarte w temacie o taijutsu uniwersalnych, ale przy nich nie wchodzą obrażenia od KC Hyuugi z racji Jūken'a.
MG/Sędzia sam ocenia obrażenia płynące z tego styu, biorąc pod uwagę ilość i celność ciosów, KC Hyuugi, oraz wytrzymałości przeciwnika i wszelkich innych czynników.</span>
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości