Druga co do wielkości prowincja Karmazynowych Szczytów od wieków znajduje się pod opieką słynnego Rodu Hyūga , który bardzo dokładnie dba o rozwój wewnątrz swego kraju, a także o bezpieczeństwo granic - zważając na sąsiedztwo z niezbadaną powierzchnią lądową (znaną pod nazwą Głębokich Odnóg) na południowym zachodzie. Podobnie jak w pozostałych prowincjach Karmazynowych Szczytów, dominuje tutaj krajobraz górzysty i roślinność wysokogórska, lecz Kyuzo może pochwalić się bogatszą fauną - wiele zwierząt chętnie poszukuje kryjówek w głębokich jaskiniach prowincji, chroniąc się przed dość kapryśną pogodą.
Yami
Posty: 2828 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Multikonta: Reigen
Post
autor: Yami » 7 lip 2021, o 20:04
Ostatecznie udało nam się wyruszyć w podróż ku drzewu, wejściu i kraterze, o których wspominała dziewczyna. Miałem cień nadziei, że uda się dotrzeć do wspomnianego miejsca opierając się jedynie na strzępach nadwyrężonej zmęczeniem pamięci. Do tego momentu nie było wiele co mogłem robić. Jedynie obserwować otoczenie albowiem nigdy nie wiesz co, gdzie i jak.
Chmury coraz większą połaciom zakrywały błękitne niebo nad naszymi głowami. Z góry wiadomym było, że w końcu jednak bogowie zaczną wyciskać wodę z tej podniebnej poduszki. Miało to swoje plusy i minusy. Największym z minusów była ograniczona widoczność, śliskie podłoże, oraz przemarznięcie z powodu opadów. Korzyścią było to, że ograniczona widoczność dotyczyła również potencjalną osobę, która się będzie czaić. Dodatkowo deszcz powinien wyeliminować pułapki w postaci przyklejonych notek wybuchowych. W tym wszystkim największym minusem była duża ilość wody, która się będzie zbierać, a na podstawie opowieści dziewczyny użytkownik może kontrolować potencjalnie techniki Dotonu jak i Suitonu.
Kiedy poczułem, czy to za sprawą pierwszych kropli czy dźwięku nadchodzącej ściany wody, nadchodzącą ulewę sięgnąłem do kieszonki kamizelki. Trzecia od lewej strony kieszonka została opróżniona z znajdującego się w środku zwoju. Tą samą rękę rozwinąłem część zwoju i puff, parasol pojawił się w dłoni. Nie zmieniając ułożenia dłoni, wciąż trzymając za rolkę rozwiniętego zwoju przelałem odrobinę chakry do dłoni aby zwój zaczął samoczynnie się zwijać abym bez zbędnej zabawy mógł z powrotem osadzić go w kieszonce. W ten sposób nie powinniśmy zmoknąć.
Teraz kiedy miałem przed sobą ten krajobraz byłem w stanie zrozumieć co chciała przekazać kobieta. Wielki krater, na górze rosło pojedyncze drzewo, które było swoistym wejściem na kręty szlak wiodący na sam dół. Podałem parasolkę kobiecie.
- Obejmij mnie za szyję. Jedną ręką obejmę ciebie pod kolanami. Biorąc pod uwagę, że nie zabił was przy pierwszej sposobności tak nie powinien zaatakować obszarową techniką. Paradoksalnie razem będziemy bezpieczniejsi przed atakiem z zaskoczenia.
Nim podjąłem jeszcze jakąkolwiek próbę rozejrzałem się po okolicy. Istniała sposobność, że jej siostra została przetransportowana, napastnik mógł czekać na górze na pozostawioną sobie córkę kupca. Nim bym się zorientował że na dole nie ma nic, ci już dawno byliby poza moimi zdolnościami tropiciela, a biorąc pod uwagę, że takowych nie mam wcale... byłby to śmiertelny błąd.
Stopami przyczepiłem się do ściany krateru za pomocą chakry. Dodatkowo przyłożyłem do niej wolą dłoń i ograniczając ilość chakry w kończynach ześlizgiwałem się po stromym zboczu. Taka pozycja pozwalała mi na podjęcie większej ilości potencjalnych uników. Nie licząc faktu, że mokra przyklejenie się do mokrej powierzchni jest trudniejsze niż do suchej. Wolałem nie stracić z powodu dodatkowego ciężaru przyczepności.
Ukryty tekst
0 x
Kyoushi
Posty: 2620 Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław
Post
autor: Kyoushi » 8 lip 2021, o 13:13
Misja rangi B
- Ostatnia wspinaczka górska -
Yami
21/45
Cel był prosty, ale tylko w teorii. Jego osiągnięcie wymagało nie tylko czasu, ale także pomysłu - jak to zrobić ażeby się nie narobić. No cóż, nie pozostało ci nic innego jak zabrać dziewczyny w miejsce, z którego uciekła. Niezły dysonans musiała poczuć, gdy tylko pojawiliście się na miejscu, jednak to po tym. W tej chwili jednak poważnym zagrożeniem dla wychłodzenia ciała dziewczyny miał być deszcz, który zbliżał się z bardzo dużą szybkością. Yami od razu przemyślał w czym będzie przeszkadzać ów deszcz. Wiedział, że to na pewno nie pomoże w otwartej walce, a może jedynie utrudniać. No cóż, nie można było mieć wszystkiego. Jednocześnie dawały wymierne plusy, o których nie można było ot tak zapomnieć.
Kwestie umiejętności przeciwnika warto zostawić na później, ponieważ aktualnie nie było go w pobliżu. Prawdopodobnie gdzieś zaszyty wciąż czekał na powrót księżniczki. Bo gdzie miałaby uciec z tego pustkowia? Gdyby chciała przeżyć to po prostu musiała wrócić, a on o tym wiedział. Nie wiedział jednak, że może to być powrót z przydrożnym WOJEM. Yami nie tylko był wojem, ale i gentlemenem, który nie pozwolił damie zmoknąć. Albo bardziej martwił się tą zużytą pigułką żywnościową. Tak też mogło być.
Nim dotknęła ich ulewa Yami zdołał przywołać ze zwoju parasol, który skutecznie ich osłonił, jednocześnie nieco zakłócił percepcję słuchu przez obijające się krople deszczu o materiał. Niedługo później byli już na miejscu, widocznie przy kraterze, który był na tyle duże, że wciąż nie było widać by woda na dnie się zbierała, chociaż i do tego mogło dojść. Wtem brunet zarządził zmianę pozycji, która miała wyglądać dość ciekawie, a jak zarządził tak kobieta zrobić musiała, po prostu wspięła się na niego jak sobie zażyczył. Chyba zrobiła się przy okazji różowiutka na policzkach z zawstydzenia, jednak nie oponowała. Nie do swojego antycypowanego wybawcy.
Brunet się rozejrzał trzymając kobietę na rękach. Nic ciekawszego nie wyhaczył oprócz tego co już wcześniej widział. Po prostu musiał się rozejrzeć bliżej, nie było wyjścia. Czy to wejście do krateru czy też bliżej drzewa, decyzja należała do niego. Wroga jak nie było tutaj, tak nie było. Zrealizował jednak mały plan, by po chwili przyczepić się do najbliższej ze ścian krateru by zjechać ku dołowi - kontrolowanie.
Jednorącz trzymając babę, a jednorącz podpierając ścianę zjeżdżał, gdy w jego oczy wpadło coś po drugiej strony co wyglądało jak podparte belkami wejście. Widać było jakby znajdowała się tam opuszczona... Kopalnia? Coś w ten deseń. U samego dołu była kolejna, jednak trochę przysypana, a będąc już w 1/4 drogi ku samemu dnu widział, że wody zbiera się co raz więcej. Wypełnia ten zbiornik, a deszcz chlapie jak oszalały. To chyba jedyne wejście gdzieś wgłąb tych wykopalisk.
Ukryty tekst
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...
Yami
Posty: 2828 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Multikonta: Reigen
Post
autor: Yami » 12 lip 2021, o 19:28
W trakcie podróży w głąb kanionu dostrzegłem dwa potencjalne wejścia. Jedno naprzeciw i jedno na samym dole. W dole zbierała się już woda. Patrząc po narastających opadach deszczu zalanie dolnego korytarza było tylko kwestią czasu. Nie mając informacji o tym, jak biegną tunele, moglibyśmy znaleźć się w pułapce, którą zgotowałaby nam natura. Biorąc pod uwagę, że napastnik nie zabił pierwszej siostry na miejscu oznaczało, że potrzebne były mu obie córki. Patrząc po zmieniającej się pogodzie musiał przenieść ją w bezpieczne miejsce aby nie utracić potencjalnego zysku. Przynajmniej ja bym tak zrobił. Cel był więc jeden, wejście do kopalnie na przeciw.
Odczepiłem dłoń od ściany krateru. W tym momencie byłem przyczepiony tylko przy pomocy stóp i właśnie w ten sposób zacząłem iść w kierunku wejścia do jaskini. Nie robiłem tego jednak w sposób ślepy. Wciąż obserwowałem otoczenie, zwłaszcza miejsce w którym znajdowało się drzewo. Może z innej perspektywy dostrzeże się więcej.
- Pamiętasz może coś więcej?
Miałem drobną nadzieję, że dziewczyna przypomni sobie więcej, zwłaszcza, że teraz sceneria była tuż na jej oczach. Ludzie najczęściej wtedy najłatwiej jest im odzyskać informacje o których zapomnieli. Tak samo jak ja kiedy po raz drugi byłem w Ryuzaku po kilku latach przerwy byłem w stanie zaskakująco dużo sobie przypomnieć i pamiętać o miejscach, które uznawałem już za dawno zaginione.
Techniki:
Nazwa Kinobori no Waza
Ranga E
Pieczęci Brak
Zasięg Na ciało
Koszt Minimalny, nieodczuwalny
Dodatkowe Brak dodatkowych wymagań
Opis Kolejna z podstawowych jutsu, które potrafią wykorzystać nawet największe świeżaki spomiędzy ninja. Technika ta pozwala na odpowiednią kontrolę i kumulację chakry w z góry określonym miejscu - tu są to stopy. Dzięki temu shinobi jest w stanie poruszać się po powierzchniach pionowych, a nawet poziomych (tylko w sprzeczności z grawitacją), czyli prościej - po ścianach i sufitach, drzewach, gałęziach, i po czym tylko nam przyjdzie ochota - nie wliczając wody.
Uwaga: Odpowiednio skumulowana chakra w stopach nie wyklucza korzystania z innych technik w trakcie jej używania.
0 x
Kyoushi
Posty: 2620 Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław
Post
autor: Kyoushi » 12 lip 2021, o 19:46
Misja rangi B
- Ostatnia wspinaczka górska -
Yami
21/45
Yami zjeżdżając ku dołowi mógł się zorientować na ile tak naprawdę może sobie pozwolić i co go ogranicza. Oczywiście nic go nie ograniczało oprócz kobiety na jednej z rąk, którą trzymał, gdy ta mocno wtulona w niego wydawała się nieco mniej przerażona, ale wciąż czuł, że potrafiła co jakiś czas drżeć. Nie miał jednak na to czasu - tu nie ona była gwiazdą, a jej mniejsza siostra, ta, którą planował odbić od porywacza. Od razu mogłeś spostrzec potencjalne wejścia, a także przewidzieć, że za niedługo sam kanion zostanie zalany. Ciekawostką było także to, że przecież on... Zawsze musiał się tak zalewać. Tylko dokąd uciekała woda w takim razie? Gdzie było jej ujście, gdy przestawało rzęsiście padać? Te pytania pozostawały zagadką.
Nie głowił się dłużej tylko podsumował obecną sytuację. Antycypując zamiary swojego potencjalnego rywala, przewidywał to, że obydwie kobiety są potrzebne, a także mógł jakoś realnie spojrzeć na warunki meteorologiczne, przez które zrobiło się dość niebezpiecznie. Yami w tym samym czasie obrał sobie swój cel, który było wejście po drugiej stronie.
Idąc spokojnie dalej, widział jak krater zalewa się co raz bardziej i bardziej. Spostrzegł także w kierunku drzewa, że obsiadły je dokładnie 4 czarne, sporej wielkości kruki, które jakby podejrzanie spoglądały w jego stronę. Coś jakby go obserwowały. Czy jednak miało to jakieś znaczenie? Nie wiedział tego. Na swoje pytanie tylko usłyszał odpowiedź:
- Te belki nad wejściem... Nie było ich na sto procent... Ale.. Ale to jest chyba to wejście. Pod drzewem, tak. - zwróciła uwagę gdzie było wejście, a gdzie było drzewo, które no znajdowało się tuż nad wami (oczywiście poza kraterem). W tym samym czasie wydarzyło się coś, czego sam nie przewidziałeś, bo skąd. Nagle, gdy miałeś jeszcze głowę skierowaną w kierunku kruków i drzewa, usłyszałeś coś co nie przypominało spadającego deszczu na parasol. To było szumienie, jakby... Rzeki? To był ostatni moment, w którym około 20, może 30 metrów nad sobą spostrzegłeś jak hektolitry wody zaczynają spadać z góry na dół, to był wodospad, który w jedną chwilę miał was zbyć z powierzchni, a wziął się z samego szczytu... Z okolic drzewa. Nie miałeś wiele czasu na reakcję, a przy okazji kobieta, która wciąż była na twojej ręce. Od wejścia do kopalni dzieliło was góra 10-15 metrów. Może zdążycie? Albo odskoczycie? Ale ile tej wody tak naprawdę jest? Nikt nie wie.
Mapka
Szary - Yami
Jasnozielony - Baba
Z góry leci wodospad, za wami woda
Ukryty tekst
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...
Yami
Posty: 2828 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Multikonta: Reigen
Post
autor: Yami » 12 lip 2021, o 23:16
Obserwacja otoczenia oraz potencjalnych manewrów oponenta nie mogła nie skończyć się pozytywnym akcentem. Oczywiście mam tutaj na myśli możliwość obrony nie zaś skrytobójczą strzałę wystrzeloną w taki sposób co by nikt nie mógł jej uniknąć. Nie wiem czy mogę nazywać szczęściem uniknięcie tej drogi jednak nie bardzo podobała mi się wizja kolejnej.
Dziewczyna wspomniała o wejściu pod drzewem. Wydawało mi się z jej historii, że wejście pod drzewem pozwalało wkroczyć na szlak, który prowadził do wnętrza krateru, nie zaś kolejnym wejściem w głąb ziemi. Na tym etapie mogło wydarzyć się wszystko zaś przeciwnik powinien, na zdrowy rozsądek, obserwować każdy nasz ruch pozostając niezauważonym. W takim wypadku schowanie się w jednym z wejść do jaskini nie było zbyt mądre. Jednak zastawienie pułapki w takim wejściu już jak najbardziej miało sens. Detonacja paru notek, zasypująca wejście. A dalej... tego już nie jestem w stanie powiedzieć. Koniec końców oznaczało to, że przeciwnik musi mieć przewagę wysokości. Dlatego też powędrowałem tam swoimi oczami, aby szybko przekonać się, że miałem rację.
Opcji miałem kilka, wymieniać jednak nie ma potrzeby wszystkich. Wszystko wskazywałoby na to, że najgorszą możliwą decyzją byłoby wkroczenie do kopalni. Nie posiadam informacji o tym terenie. Tę wiedzę posiada oponent, który mógł przygotować się na kilka możliwości. Dlatego wejście do zamkniętej przestrzeni bez wiedzy o niej było pewnym sposobem na śmierć.
- Trzymaj się.
Jestem szybki. Co jak co ale o tym byłem przekonany. Wystrzeliłem po szerokim łuku, na lewo. Najważniejszym punktem było dotarcie do szczytu kanionu omijając potężną ścianę wody. Trasa na lewo wydawała się bardziej bezpieczna. Tak przynajmniej wynikało z wstępnej obserwacji. Westchnąłem. Lepiej wzdychać i się uspokoić niż popaść w przerażenie. W zależności od tego czy uda mi się umknąć strumieniowi wody.
Ukryty tekst
0 x
Kyoushi
Posty: 2620 Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław
Post
autor: Kyoushi » 13 lip 2021, o 09:13
Misja rangi B
- Ostatnia wspinaczka górska -
Yami
23/45
Brunet był przygotowany na wiele, ale czy na tyle na ile ta próba mogła go kosztować? Otóż kosztować mogła jego własne życie, a celował tutaj w tak naprawdę ślepą wiarę w słowa dziewczyny targanej na rękach. Z jednej strony Yami uchronił się od ataków bezpośrednich, jednak z drugiej strony te pośrednie wciąż będą go dotyczyć o czym mógł się za chwilę przekonać. Przecież przeciwnik wiedząc co robi będzie potrafił uratować swoją ofiarę, gdy będzie trzeba, a ciebie? Po prostu dobić jak należy. W końcu teraz stałeś się celem.
Ciekawym była analiza przeprowadzona przez młodzieńca, panującego nad jednym z wiodących i rzadkich żywiołów. Przemyślał również co by zrobił, gdyby sam był takowym porywaczem. Jak widać były z tym problemy, ponieważ każdy także działał dość indywidualnie. Nie można było do końca przewidzieć co myśli inny psychopata. Szczególnie, gdy takowym się okazywał. Pułapki przy wejściu? Bardzo prawdopodobnie, jednocześnie nadal do sprawdzenia. W końcu miałeś ze sobą jego potencjalną ofiarę, którą jakby sam zabił okazałby się głupcem. A może potrzebował tylko jednej z nich by zagrać na psychice ojca jeszcze bardziej niż z dwoma porwanymi. Nie miałby wtedy żadnego wyboru, ponieważ zostałaby mu tylko jedna dziedziczka. Te rozważania dłużej jednak nie miały sensu, gdy brunet wyciągnął wnioski był właśnie w trakcie natarcia czegoś co można było nazwać śmiało atakiem przeciwnika. Nadchodziła powódź w postaci wodospadu.
Yami wiedział, że wejście do paszczy lwa tylko wywoła więcej problemów i mógłby sobie napytać biedy. Miał jednak pomysł jak to rozwiązać, a także był na tyle wyszkolony, że mógł sobie z tym jakoś poradzić. Technika miała miażdżacą siłe ze względu na ilości wody, jednak nie była tak szybka jak on sam. Dziewczyna na twój rozkaz intuicyjnie zacisnęła się wokół twojego ciała.
Brunet jak strzała wystrzelił po półkolu po lewej ścianie, sprawnie omijając wodospad, który nadchodził wcześniej zalewając wejście do kopalni. To ominąłeś i już kierowałeś się ku szczytowi, jednak nudno by było, gdyby poszło tak gładko. To co zauważyłeś kątem oka to wytworzona głowa, a dokładnie całe cielsko węża, który już na ciebie spoglądał. To, że się poruszałeś nie zmieniało jednak tego, że planował cię zaatakować i właśnie to robił niemalże po łuku lecąc z naprzeciwka. Miałeś wraz ze swoją percepcją i szybkością dużo czasu, ponieważ wąż wyraźnie nie był tak szybki jak ty, ale wciąż pozostawałeś przez to w kraterze i nie dojrzałeś jeszcze swojego oponenta.
Mapka
Szary - Yami
Jasnozielony - Baba
Niebieski - wąż
Ukryty tekst
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...
Yami
Posty: 2828 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Multikonta: Reigen
Post
autor: Yami » 13 lip 2021, o 18:58
Każda mijająca chwila, każda sekunda zapewniała mi czas na lepsze przeanalizowanie sytuacji. Często w pośpiechu możną zejść na manowce. Możliwości jest nieskończona ilość a jedyne co można zrobić to wykonać chłodną kalkulację. Czynniki na nią wpływające mogą być różne jak decyzje podyktowane strachem bądź 'przebłyskiem geniuszu', który po chwili okazuje się być najgorszym pomysłem jakiego zaznał świat kupiecki... czy też Shinobi.
Właśnie przez takie przebłyski zatracałem szersze spojrzenie na aktualną sprawę. Wejście do jaskini mogło być pułapką, jednak nie mogło powodować bezpośredniego zagrożenia. Wciąż istniała możliwość, że mężczyzna zna techniki Dotonu, dzięki czemu zamknąłby nas w środku a następnie przy pomocy techniki, bądź jeszcze czegoś innego, zwyczajnie uśpił. Wtedy nie musiałby się martwić stawaniem do walki z podrzędnym najemnikiem.
Wracając jednak do rzeczy ważniejszych. Rzeka wody, która zaczęła lać się na nas z góry wskazywała położenie porywacza. Nie dostrzegłem w dole ruchu. Wymagana wiedza dotycząca naszego położenia wskazywała, że wiedział on o naszym położeniu. Wszystko to wymagało pozycji, która zapewniała dobry widok na krater - z samego dołu, który teraz był zalany, bądź u jego szczytu. Najważniejszym było więc dotarcie do niego w jak najszybszym czasie, zwłaszcza, że powstające jezioro zaczęło stwarzać niebezpieczeństwo - woda przy pomocy, której można było wykonywać techniki, jak ta w postaci węża.
- Złap się mnie z całych sił.
Kiedy tylko dziewczyna to zrobiła, podczas biegu, złożyłem pojedynczą pieczęć. Pozwalała mi ona zapieczętować dowolny przedmiot, który znajdował się na pieczęci. Jednym z nich była para ciężarków, która założona była o plakietkę z własną wersją techniki RaikoKenka. Dzięki niej mogłem zapieczętować przedmioty, które były do czegoś przytwierdzone, a co za tym idzie zapieczętować ciążące moje nogi ciężarki.
Gwałtownie poczułem jak moje nogi robią się lekkie jak piórko. Wykorzystałem ten fakt aby przytrzymać dziewczynę i wbiec na sam szczyt kanionu, nim oponent będzie w stanie zareagować. Wtedy wystarczyło jedynie odstawić córkę kupca i powiedzieć by się schowała. W tym momencie raczej nie będę mógł odbić drugiej siostry bez przelewania krwi.
Ukryty tekst
0 x
Kyoushi
Posty: 2620 Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław
Post
autor: Kyoushi » 13 lip 2021, o 22:21
Misja rangi B
- Ostatnia wspinaczka górska -
Yami
25/45
Brunet miał czas na zastanowienie, jednak nie było go zbyt wiele. Można by powiedzieć, że wszystko toczyło się raczej w zwolnionym czasie, ze względu na to co działo się naokoło. A działo się, ponieważ nie była to prosta sytuacja, ani do analizy, ani też do podjęcia walki. Przeciwnik widocznie postawił na to by się łatwo nie odkrywać i nie dać mu czasu na zastanowienie. Jak widać, Yami nie miał wiele tego czasu, jednak pragnął go spożytkować jak najlepiej potrafił - wybrać wyjście, które pozwoli i jemu i towarzyszce ujść z życiem, bo to on ponosił za nią odpowiedzialność - taka była brudna prawda.
Nie zdając sobie sprawy co cię czeka, musiałeś podejmować błyskawiczne decyzje, a odpuszczenie ucieczki do kopalni dawało ci twoim zdaniem więcej pozytywów jak negatywów. Może to i dobrze, ale czy miałeś kiedykolwiek się o tym dowiedzieć? Nie wiadomo. Może jeszcze dziś się przekonasz... Teraz było jednak zgoła inaczej, ponieważ miałeś mierzyć się z kim, kogo nawet nie widziałeś na oczy, a wciąż na ciebie nacierał.
Przemyślałeś jak to jest, że gość wie gdzie jesteście lub co się dzieje. Widać było to gołą ręką, że w miarę celował właśnie w was. Dziewczyna wtuliła się jak najmocniej mogła, ograniczając oczywiście twoje ruchy do maksimum, szczególnie jednej z rąk, która była pozbawiona jakiejkolwiek innej funkcji jak trzymanie dziewczyny, a także... No co z parasolką, która była ciągle atakowana deszczem. Tuż przed wami pojawił się ów wąż, który miał zamiar was po prostu zmiażdżyć swoją ilością wody i siłą. Jednocześnie próbowałeś złożyć pieczęć, jednak było to bardzo utrudnione, przez co straciłeś naprawdę bardzo dużo czasu, ale sztuczka się udała, ale czy było warto? No cóż. Zrobiło ci się lekko nie tylko na nogach, bo po chwili miałeś już przed sobą natarcie pieprzonego węża, który wcale nie czekał aż wciąż jakoś podtrzymując dziewczynę ręką, jednocześnie składałeś nią co prawda jedną pieczęć, ale trwało to tyle jakbyś składał ich z sześć, a przy okazji siłował się z samym sobą, skupiając tylko na tym. Wąż był niebezpiecznie blisko, bo był to góra trzy-cztery metry, napierając rozpędzony w pełnej obfitości. Ty miałeś wyjście w dół lub w górę i chciałeś wybrać ucieczkę w górę, ale czy na pewno to był dobry wybór. To ostatnia szansa by wybrać coś co nie skończy się bezpośrednim uderzeniem potężnego wodnego węża. Oczywiście, twoja szybkość i percepcja dawały ci szansę ucieczki, więc tylko dlatego jeszcze cię nie uderzył... Jeszcze.
Mapka
Szary - Yami
Jasnozielony - Baba
Niebieski - wąż
Ukryty tekst
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...
Yami
Posty: 2828 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Multikonta: Reigen
Post
autor: Yami » 14 lip 2021, o 18:47
Gdyby tylko wszystko toczyło się ustalonym, zaplanowanym wcześniej torem życie byłoby zdecydowanie piękniejsze. Ilość stresu byłaby ograniczona do zera zaś sam nie musiałbym zastanawiać się niepotrzebnie nad kolejnymi krokami. Mimo, że plan był przygotowany, moje zdolności pozwalały na jego realizację tak nie wziąłem pod uwagę jak problematyczne może okazać się jedno proste polecenie - "złap się mocniej". Cały proces dałoby się upłynnić. Trepczące nogi przecież krzyżowały się z każdym kolejnym krokiem a co za tym idzie mogłem wykonać technikę z każdym krokiem. Trzymająca mnie mocno dziewczyna pozwoliłaby wykonać tą jedną prostą pieczęć szybciej niż zdążysz powiedzieć 'syn kupca', a jednak to proste polecenie sprawiło, że próba ucieczki stała się trudniejsza.
Jako, że wcześniej trzymałem dziewczynę jedną ręką tak ona w przypływie polecenia i narastającej strachem adrenaliny uczepiła się mnie w taki sposób aby możliwie jak najskuteczniej utrudnić mi nie tylko widoczność ale i złożenie pieczęci. Latająca parasolka trzymana przez nią w ręku w momencie wykorzystania kolejnej ręki do uczepienia również ustawiona byłą tak, że ciężko było mi rozeznać się w sytuacji i jedyne co pozwalało mi wiedzieć o tym co się dzieje była własna świadomość i zdolność oceny odległości i czasu.
- Puść parasol.
Z trudem udało mi się złożyć tę jedną pieczęć a następnie wierzgnąć ciałem przenosząc uczepioną dziewczynę w pozycji nowożeńców. Teraz jednak miałem wolne nogi, do biegania nie potrzebowałem rąk. Wszystko wskazywało, że cel dotarcia na szczyt przed uderzeniem węża wodnego powinno udać się spełnić. W przeciwnym razie zagrają sekundy. Całe szczęście w arsenale miałem jedną technikę, którą mogłem błyskawicznie użyć.
Ukryty tekst
0 x
Kyoushi
Posty: 2620 Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław
Post
autor: Kyoushi » 14 lip 2021, o 21:01
Misja rangi B
- Ostatnia wspinaczka górska -
Yami
27/45
Niestety, życie to nie cudowna truskaweczka na torcie. To raczej śledź na torcie, który przy okazji był kiszony (pozdrowienia dla Yinzin). Szykujesz się na coś cudownego, a w zamian dostajesz sztylem od miotły po dupsku. Niestety, gdy coś nie jest w stu procentach zależne od ciebie to wtedy rodzą się problemy. Tak było i tym razem, gdy dziewczyna nie była na to przygotowana tak jak ty, stąd zrodziła problemy, których mogłeś uniknąć, gdybyś ją gdzieś porzucił - ale twoim celem przecież było odzyskanie jej strony i ochrona tej tutaj, nie mogłeś sobie pozwolić na nic innego jak opieka. A przez to zrodziły się problemy.
Na szczęście, dziewczyna tylko napędziła ci więcej strachu niż to było warte, ponieważ twoja szybkość oraz refleks spokojnie pozwoliły na zaplanowany manewr. Ważnym ruchem, który dał ci możliwość ogarnięcie więcej szerokości i pola widzenia było wyrzucenie przez dziewczynę parasola, który zasłaniał widoczność, ochraniając jedynie przed deszczem, który w żaden sposób nie był twoim przeciwnikiem. Jednak nie o tym teraz. Wąż napierał, a ty wykorzystałeś swoją szybkość, wykonując ruch, ku górze, który w ostatniej wręcz chwili uchronił ciebie i dziewczynę przed spotkaniem z wodnym pyskiem węża, który uderzył w ścianę kanionu, rozbijając się na amen i rozpadając na wodę, która spłynęła ku dołowi. Jednak to nie był koniec.
Dobrze, że nie miałeś parasolki, bo nie zobaczyłbyś wykonanego w swoim kierunku kolejnego ataku. była to stopa nadlatującego jegomościa w twoją stronę. No dostałbyś placka na twarz, nie ma zmiłuj. Szczęście, że miałeś czas na reakcje, więc instynktownie odskoczyłeś w tył, opierając się jedną ręką o ścianę, a gość cię nie trafił, jednocześnie zatrzymując się tuż obok na ścianie, by z dziwnym uśmieszkiem ruszyć na ciebie bez słowa.
- TO ON! TO ON! - krzyknęła dziewczyna, przy okazji ograniczając trochę twoje pole widzenia, ponieważ wyprostowała swoją rękę w jego stronę, a on już biegł w waszą stronę, szybko przemierzając krok za krokiem, będąc góra 6 metrów od was, biegnąć po stromej ścianie. Chyba dążył do zwarcia, a przynajmniej na to wyglądało w tej chwili. Nie miałeś ograniczonych ruchów rąk, jednak ona wciąż ci ciążyła i tak jak wspomniałem zasłaniała nieco pole widzenia od strony wody.
Wizerunek
Mapka
Szary - Yami
Jasnozielony - Baba
Niebieski - oponent
Ukryty tekst
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...
Yami
Posty: 2828 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Multikonta: Reigen
Post
autor: Yami » 14 lip 2021, o 22:08
Powolna reakcja dziewczyny ostatecznie za skutkowała otworzeniem dłoni w której znajdował się parasol a co za tym idzie odzyskaniem pełni władz nad własnym ciałem. Ostatecznie manewr wyszedł. Twór wodny uderzył w ścianę krateru tuż pod nami. Posypała się część skał zapewne tworząc coś w rodzaju niewielkiej wyrwy na której można było spokojnie stanąć, jednak to nie była rzecz która była mi teraz potrzebna. Każda upływająca chwila sprawiała, że kolejny wodospad pojawi się tuż nad moją głową. Wykonywanie kilka technik pod rząd powinno być wyczerpujące, zwłaszcza tego typu, plus sam nie marnowałem tyle czasu aby dać go oponentowi. Widocznie jednak liczyła się każda sekunda. Każde najmniejsze zawahanie oraz właśnie ilość wykorzystywanych technik. Mężczyzna widocznie nie zdążył ocenić jaki był powód złożenia pieczęci. Ba ten błyskawicznie przypuścił atak z góry.
Dostrzegłem go, nie wiem czy należał do szybkich ale był dobrze zgrany a ja wciąż miałem przykutą do nogi kulę u nogi. Uskoczyłem na bok. Jedyna wolna przestrzeń. Odstawiłem też dziewczynę, która uczepiła się mnie byle nie spaść. Czułem jej ciężar na swoich biodrach i barkach. Czułem też jej wyciągniętą, rękę, która zaczęła zasłaniać mi widok. Stał też i on ubrany w ciemny płaszcz z niepokojącym uśmiechem. Biorąc pod uwagę zgranie ataków nie należał do osób, które używają mięśni. Był cwany, a to pozwalało mi założyć, że coś nie było do końca w porządku. Podobnie jak wtedy kiedy podczas wspólnej podróży z dwójką z klepsydry natrafiliśmy na klony utworzone z ziemi. Czyżbym właśnie miał coś takiego właśnie przed sobą, byle tylko odwrócić uwagę?
Jeśli tak traciłem na przewadze terenu. Wciąż znajdowałem się na tej przeklętej skarpie, którą chciałem opuścić aby tylko odstawić dziewczynę, aby nie musieć przejmować się jej dobrem podczas starcia, którego w rzeczywistości nie chciałem. Cyknąłem z poirytowaniem językiem. Mogłem przecież udawać, że nie spotkałem tej dziewczyny. Mogłem nie dać jej pigułki, która sprawiła, że teraz jej przytłaczająca 'energia' tylko mi zawadzała. Wypuściłem powietrze przez nos.
Priorytetem było bezpieczeństwo dziewczyny oraz uzyskanie lepszego położenia. Nie mogłem jednak nie zwrócić uwagi na mężczyznę, który właśnie rozpocząć bieg. Lewą ręką sięgnąłem do prawego karwasza na którym znajdowała się pieczęć RaikoKenka. Wystarczyło przelać odrobinę chakry aby w dłoni pojawiły się cztery shurikeny idealnie umiejscowione między palcami. Prosty wyrzut, z lekkim ruchem nadgarstka. Cztery pociski nie poszybowały bezpośrednio w niego. Po bardzo niewielkim łuku miały objąć obszar nieco mniejszy od 3m. Nawet unik powinien zakończyć się oberwaniem przynajmniej jednym z nich. Ba chęć wykonania uniku opóźnia przypuszczenie ataku a wtedy...
Ponownie złapałem swoją pannę z którą uciekałem przed światem i po szerokim łuku ponownie chciałem wbiec na szczyt krateru. Mając na uwadze potencjalnego przeciwnika czającego się na górze wbieganie bezpośrednio na szczyt mogło nieść te same rezultat co teraz.
Ukryty tekst
0 x
Kyoushi
Posty: 2620 Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław
Post
autor: Kyoushi » 14 lip 2021, o 22:41
Misja rangi B
- Ostatnia wspinaczka górska -
Yami
29/45
Tak, to był dobry rozkaz, który nie tylko uwolnił ją od ciążącego parasola, ale także i dla ciebie, ponieważ mogła chwycić się o wiele szczelniej, niczym KOALA. Zawisła na tobie, a ty miałeś nieco więcej przestrzeni do składania pieczęci, a przecież jako shinobi musiałeś mieć tę zdolność. Wykluczone byłoby walczyć bez nich, szczególnie, że nie jesteś biegłym taiuserem. A przynajmniej na takiego mogłeś wyglądać - jednak jak wiadomo, pozory mylą.
Gość miał przemyślany plan jak cię spacyfikować, gdyby coś poszło nie po jego myśli - jak widać pracował nad tym by zrobić ci nie małą krzywdę, nie zważając w ogóle na bezpieczeństwo dziewczyny, jednak gdy była na tobie przywieszona to nawet nie wiedziałeś czy atakował ciebie czy ją, nie było pewności. Jednak to najważniejsze w tej chwili nie było, bo byliście niemal jednością. Ty i twoja prywatna koala. Jednocześnie musiałeś unikać ataku, który nadszedł niespodziewanie i gdybyś nie zdjął z nad głowy parasola to na pewno by trafił, bo skąd mógłbyś wiedzieć o takim zajściu spraw? Czyżby to twój legendarny fart? Możliwe.
Yami przemyślał każdy szczegół w ułamku sekundy by wysnuć jakieś wnioski, tylko czy trafne? To dopiero miało się okazać. Te wszystkie chwile trwały niemalże wieczność, a tak naprawdę wszystko działo się w głowie wojownika spod kupieckiego znaku. Cóż, to nie był na pewno koniec, a bardziej przypominało początek prawdziwego starcia w opadach deszczu. Solidnych opadach.
Błyskawicznie sięgnąłeś po pieczęć, dzięki której byłeś już uzbrojony, by wyrzucić swoje shurikeny, które sprawnie minęły przeciwnika, który wydawał się nieco.. Skonfundowany takim zagraniem, przez co zwolnił, jednak po chwili już miał być przy tobie by cię rozwalić w walce na piąchy. Rzut był jednak... No do niczego. Shurikeny przecież nie mogły zawrócić, więc przepadły gdzieś w wodzie, a twój przeciwnik już atakował, jednak... No nie miał podjazdu do twojej szybkości, gdy tylko ruszyłeś jeszcze wyżej, uciekając. Nie wdawałeś się w walkę, jednak on nie odpuszczał. Widząc twój ruch, ruszył za tobą, jednak wciąż nie wykonywał technik, a po prostu za tobą biegł. Tracił jednak na dystansie, a ty go nabierałeś - tego bezpiecznego. Było to już 10 metrów i rosło. Byłeś już 10 metrów od szczytu.
Wizerunek
Mapka
Szary - Yami
Jasnozielony - Baba
Niebieski - oponent
Ukryty tekst
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...
Yami
Posty: 2828 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Multikonta: Reigen
Post
autor: Yami » 14 lip 2021, o 23:32
Czasami drobne niedopatrzenie powodowało duże przykrości. Nic nie szło po mojej myśli nawet to, że shurikeny nie poleciały tak jak zamierzałem. Zamiast po niewielkim łuku trafić w nadbiegającego przeciwnika, tak aby za nim zacząć skręcać, poleciały na bok. Błąd przy ruchu nadgarstka? Nie. Błąd przy złym ułożeniu broni w ręce? Nie. Zbyt gwałtowny wymach? Nie. Wszystko dlatego, że padający teraz bezpośrednio na nas deszcz sprawił, że dłonie nie trzymały już tak dobrze śliskiej od wody stali. Fart. Taki jaki kieruje moje życie, ten ironiczny.
Ruszyłem jednak ku górze. Chciałem oddalić się wertykalnie pnąc się ku górze ale również horyzontalnie oddalając się od miejsca w którym przypuszczono ten atak. Byłem zdecydowanie szybszy od przeciwnika i nie pasowało mi to, że ten uparcie biegł do przodu. Wskazywało wszystko na to, że jednak na górze czaił się drugi z oponentów, a to mogłem potwierdzić tylko jednym sposobem. Mimo, że trzymałem kobietę w swoich rękach zbliżyłem ramiona ku sobie, tak, aby mieć możliwość dotknięcia tej samej pieczęci RaikoKenki - na prawym karwaszu. Sam zwolniłem bieg aby przygotować się do ataku. Odrobina chakry przelana do niego pozwoliła na przyzwanie pojedynczego kunai, nie miałem jak go złapać mając zajęte ręce córką kupca. Podniosłem kolano aby przyspieszyć cały utworzony w głowie proces i przy pomocy chakry przykleiłem kunai do wierzchniej części stopy, tej którą przeklinasz za każdym razem jak wejdziesz na pozostawiony na ziemi kamień, podczas swego rodzaju 'nadeptywania na niego' (oczywiście nie kłującą stroną do stopy). Zwolnienie miało na celu nie tylko zapewnienie sobie skuteczności całego procesu ale pozwolenie przeciwnikowi na zbliżenie się. W momencie, w którym broń przytwierdziła się do stopy, obróciłem się na wolnej nodze i z wymachem posłałem kunai w stronę klatki biegnącego. Zamiast korzystać z dłoni posłałem broń nogą przy pomocy tej bazowej techniki ninja.
Cel tego manewru miał służyć potwierdzeniu czy pościg rzeczywiście był ninją, czy może jednym z tych klonów.
Ukryty tekst
0 x
Kyoushi
Posty: 2620 Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław
Post
autor: Kyoushi » 15 lip 2021, o 09:52
Misja rangi B
- Ostatnia wspinaczka górska -
Yami
31/45
Tym jednak razem fart nie był po stronie Yamiego, a powinien. A może to tylko przypadek, że pochylenie, po którym się poruszali spowodowało to, że nie trafił on do końca tak jak chciał swoimi shurikenami. Było to o tyle problematyczne, że ułatwiło ominięcie ich przez wroga. Cóż, jednak przewaga nadal była po stronie gościa z koalą na torsie. Dlaczego? Bo odstawał widocznie fizycznie, przez co mógł przejać w każdej chwili inicjatywę, a przeciwnik jakoś nie kwapił się do używania kolejnych technik ninjutsu, sam parł do przodu jakby po prostu dążył do zwarcia. A może posiada technikę, która w szybki sposób spacyfikuje bruneta oraz jego ofiarę? Coś w tym może być.
Yami musiał reagować, jednocześnie umysł mu podpowiadał, że gdzieś jest haczyk, gdzieś jest szwindel. Oddalał się co raz bardziej od wolniejszego od siebie przeciwnika, nabierając zdecydowanie dystansu. Czy taki był jego cel? otóz najwidoczniej. Brunet zagrał niezwykle sprytnie, przywołując kunai do ręki, a następnie ukradkiem podczas pościgu zwolnić i doczepić go do stopy, by niemal od razu z obrotu cisnąć nim w przeciwnika, który nie miał prawa nawet zareagować na taki ruch. Dzięki temu dostał kunai prosto w klatkę piersiową i zatrzymał się na nim... By rozpaść na kropelki wody. Tak, to był klon, dokładnie Mizu Bunshin, który nie był twoim głównym przeciwnikiem, jednak zagadkę rozwiązałeś będąc około 5 metrów nad wyjściem z krateru. Gdzie jednak był twój rywal...
- Pomocy! Tu jestem! - usłyszałeś krzyk, który był mocno dziewczęcy. Nawet dziecięcy. Twoja koala od razu zwróciła głową, bo też to usłyszałą, mimo że deszcz naprawdę utrudniał cokolwiek wyłapać w tej chwili. Od razu było wiadome skąd dochodzi, przynajmniej dla ciebie. Była to okolica kopalni, wejścia, do którego nie wszedłeś uprzednio. Chyba jakoś się jej udało wyrwać? Albo to fortel? Jednak czy obydwoje wpadlibyście w to samo? W końcu widać było, że dziewczyna zawieszona ci na szyi od razu zareagowała.
Wizerunek
Mapka
Szary - Yami
Jasnozielony - Baba
Niebieski - oponent klon
Ukryty tekst
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...
Yami
Posty: 2828 Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
Multikonta: Reigen
Post
autor: Yami » 16 lip 2021, o 00:11
A jednak, pościg okazał się być uformowaną stertą wody. Na całe szczęście ta nie powróciła do swojego wcześniejszego stanu a więc nie był to jeden z tych bestii, które nie tak dawno temu spotkałem. Jak bardzo jedno przypadkowe spotkanie lata temu pozwoliło mi oszacować potencjalne zagrożenie. Skoro istnieje klon utworzony z ziemi, czemu nie mógłby być i z wody? Albo z kłębów pary, powietrza, błyskawicy i ognia? Koniec końców oznaczałoby to, że każdy pierwszy i kolejny oponent na jakiego trafiam może być potencjalnym klonem, a tylko i wyłącznie od oceny jego ruchów można określić czy rzeczywiście nim jest. Trzeba myśleć nie z poziomu pudełka w którym się znajduje tylko nad nim, gdzie widzi się znacznie więcej.
Mężczyzna, który prowadził ze mną stał na szczycie krateru tuż nade mną. Pozostawało jednak pytanie czy był to kolejny klon. Pokonanie jednej osoby nie sprawiała, że wciąż gdzieś nie mogła czaić się i kolejna chakraowa jednostka. Sam fakt, że nie zaatakowała mogła wskazywać na to, że była zwykłym Bunshinem, tym najprostszym abym tylko tracił chakrę z każdą potencjalną techniką jaką mogłem użyć. Na tym etapie nie wiedział o mnie nic poza tym, że byłem dość szybki, a fakt, że wciąż pozostawał w walce wskazywał, że miał sposobność aby to wszystko przerwać. Sęk w tym, że sam wykonał do tej pory co najmniej trzy techniki, które musiały uszczuplić jego pokłady a tym samym musiał postępować coraz ostrożniej bądź bardzo agresywnie nie chcąc aby to wszystko niepotrzebnie się przedłużało.
Ostatecznym argumentem dotyczącym wyrafinowania planów było wykorzystanie siostry aby zwabiła mnie i pierwszą z sióstr. Cudowne wyswobodzenia nie mają miejsca. Musiała być to więc kolejna pułapka i do momentu, w którym nie potwierdzę lokalizacji prawdziwego porywacza... będzie to trudna walka opierająca się na podchodach i zwabiania. Problemem w tym wszystkim było to, że nie miałem możliwości planowania albowiem nie posiadałem informacji o prawdziwej lokalizacji.
Odstawiłem dziewczynę aby zwolnić swoje ręce. Wykorzystałem więc dostępną broń którą posiadałem. Prawy karwasz, lewa ręka i szybkie połączenie odpieczętowania dwóch shurikenów wraz z rzutem w stronę oponenta. Sęk w tym, że drugi shuriken zderzył się z pierwszym w taki sposób że lecący pocisk jedynie przyspieszył. Kąt odchylenia był jednak na tyle niski, że trafienie w tors powinno być pewne.
Ukryty tekst
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości