Bohei pochylony nad poszkodowaną, bacznie przyglądał się zranionej kończynie kobiety w wyniku nieudolnego zastosowania techniki dotonu. Znał podstawy Iryōjutsu, także nie było dla niego niczym nadzwyczajnym postawić szybką i trafną diagnozę. Chwyciwszy delikatnie goleń poszkodowanej, Iryōnin subtelnie obracał stawem skokowym, aby pacjentka odczuwała jak najmniejszy ból i mógł określić zakres ruchu stopy. Wyglądało na to, że uraz okazał się mniej poważny, niż wydawało się na początku. Młody shinobi sięgnął do torby zawieszonej na lędźwiach, z której wyjął zawinięty estetycznie bandaż. Następnie sprawnie i profesjonalnie, jak przystało na medyka, zabandażował bolesną kończynę.
- Wygląda na to, że to tylko skręcenie stawu skokowego. Co prawda rozlała się torebka stawowa, ale siedmiodniowa elewacja kończyny i odpowiednia maść na stłuczenia, powinny rozwiązać problem. - prawił, podnosząc się i poprawiając okulary.
- Jeszcze raz bardzo przepraszam! Wstyd mi za tą brawurę. Proszę mi wybaczyć! - przeprosił, zginając się w pół przed poszkodowaną kobietą.
Sytuacja w świątyni wydawała się być opanowana. Bohei zauważywszy, że młodemu Hyuga udało się złapać uciekiniera, udał się nie zwłocznie do mnicha, który również znalazł się w zasięgu niszczycielskiej techniki.
- Wszystko w porządku proszę Pana? Pomogę. - zwrócił się do leżącego starca, pomagając mu się podnieść z posadzki.
Mnich na całe szczęście jedynie się poobijał, co szybko wywnioskował medyk. Fakt, że mężczyzna ruszał wszystkimi kończynami, co prawda sygnalizując ból, świadczyło o tym że nie doznał żadnych złamań czy zwichnięć.
- Bardzo Pana przepraszam za tą brawurę, to nie powinno się wydarzyć. Proszę zaopatrzyć się w maść na stłuczenia, to powinno pomóc szybciej odzyskać sprawność. - przeprosił, kłaniając się w akcie przebaczenia.
Od strony wrót świątyni wydobył się poważny głos rozsądku, po czym pojawił się równie stary co leżący przed chwilą starzec. Mnich wydawał się być wyraźnie poirytowany całą sytuacją, co było zrozumiałe i wyraźnie to wyperswadował. Całe szczęście dla młodych shinobich, pretensjami obarczył małych łobuzów, których okazało się znał wcześniej prawdopodobnie z podobnych tego rodzaju potyczek. Ogłaszając wszem i wobec swoje niezadowolenie, zwrócił się do nieletnich ninja o pomoc w resocjalizacji nicponi.
Oczywiście proszę Pana, przypilnujemy aby wszystko wyglądało jak wcześniej - zapewnił.
- Jeszcze raz przepraszam za cały bałagan. - przeprosił ponownie, również uchylając się z szacunkiem przed mnichem.
Bohei podszedł do grupki związanych żyłką niczym marchewki chłopców, po czym za pomocą chakry poluzował stalową żyłkę i schował do torby. Podczas, gdy młodociani przestępcy zostali oswobodzeni, ich uciekający kolega został przyprowadzony przez Meguru Hyuga, który rzeczywiście przypominał "czerwoną bestię", jak nazwał go uciekający nicpoń.
Iryonin widząc swojego nowego kompana pofarbowanego na czerwono, próbował dołożyć niemożliwych starań, aby nie wybuchnąć śmiechem na jego widok.
- Meguru-kun, widzę że hahah.... dorwałeś gnojka... hahaha! Prze... haha.... przepraszam stary, nie chciałem! Haha. - przeprosił, próbując nieudolnie być poważnym.
Sytuacja wyglądała na opanowaną, zaś żartownisiów odpowiedzialnych za całe zamieszanie, miała czekać zasłużona kara.
Ukryty tekst