Strona 1 z 2
Kyuzo - Mikunigaoka
: 20 wrz 2025, o 02:35
autor: Kaito Ishikawa
Re: Kyuzo - Mikunigaoka
: 26 wrz 2025, o 17:52
autor: Minari
Re: Kyuzo - Mikunigaoka
: 27 wrz 2025, o 04:42
autor: Kaito Ishikawa
Re: Kyuzo - Mikunigaoka
: 27 wrz 2025, o 10:59
autor: Minari
Re: Kyuzo - Mikunigaoka
: 27 wrz 2025, o 13:21
autor: Kaito Ishikawa
Re: Kyuzo - Mikunigaoka
: 27 wrz 2025, o 19:00
autor: Minari
Re: Kyuzo - Mikunigaoka
: 28 wrz 2025, o 14:29
autor: Kaito Ishikawa
Re: Kyuzo - Mikunigaoka
: 28 wrz 2025, o 20:05
autor: Minari
Re: Kyuzo - Mikunigaoka
: 30 wrz 2025, o 01:01
autor: Kaito Ishikawa
Re: Kyuzo - Mikunigaoka
: 30 wrz 2025, o 16:02
autor: Zakata
Doszliśmy do obozu, podróż okazała się zdecydowanie cięższa, pomimo tego, że to była rozgrzewka... to mocno odbiła się na zdrowiu szczególnie Miyu i Isamu. Jakby tego wszystkiego było mało na miejscu pojawił się on... Raikuro. Jako, że szedłem ostatni pomagając wszystko nieść moi kompani wyszli przed szereg by się odezwać. Tak jak Miyu zaczęła poprawnie się odzywać w stronę Raikuro, to wtedy wszedł cały na biało Isamu. Po pierwszym jego słowie wiedziałem, że jedyne co może ta wypowiedź na nas sprowadzić to zgubę i pożogę. To było połączenie, które nie mogło się dobrze zakończyć. Asystent shirei-kana miał dosyć krótki lont przy takich sytuacjach, więc było pewne, że ciężko mi będzie do czegoś się odnieść zanim się zdenerwuje. Wysłał moją ekipę do obozu, a mnie na chwilę wstrzymał. - Słucham Raikuro-sama. - Zapytałem zanim zaczął mówić. Znowu zaczął opowiadać jaki to zły jestem, tym razem nauczony doświadczeniem i już silniejszy nie chciałem mu odpyskować w głupi sposób jak to miałem wcześniej w zwyczaju. - Jestem za to niesamowicie wdzięczny panu Kotomoriemu i największym podziękowaniem dla niego będzie kiedy przyprowadzę do Saigo no Hikari z powrotem żywych i wyszkolonych shinobi, którzy rozumieją czym są Yokaie... - Spojrzałem na niego, wzrokiem który pokazywał szacunek jednak w przeciwieństwie do poprzednich spotkań już się go nie bał. To był moment w którym się rozstaliśmy znowu i mogłem wrócić do drużyny.
Nie czekając ani chwili od razu podszedłem do Isamu. - Kurwa, nie możesz tak startować do każdego oficjela jakby to był twój kolega... Teraz zobaczysz co żeś narobił, w drużynie mamy luz nie zależy mi na tytułach, czy innym szacunku jesteśmy wszyscy razem na równi. Razem tworzymy całość ale przy takich ludziach masz się pilnować, pozycją jest już nad nami bardzo wysoko, a samą siłą jeszcze wyżej... Teraz się pilnuj bo nie wiemy kiedy kto nam się trafi... Zrozumiano?... Chociaż przyznam, że żart z Daigo był zabawny. - Byłem zirytowany faktem, że akurat w tym wszystkim trafiliśmy na niego jednak, musiałem ogarnąć Isamu i przekazać mu kilka rzeczy, na razie wprost, następnym razem miałem zamiar wypłacać mu ciosy, by się nauczył momentami pokory.
Sen był smaczny, jednak każda taka przyjemność potrafi zostać przerwana, przez losowego asystenta shirei-kana, który nienawidzi młodych i ambitnych shinobich. Od razu wstałem nauczony musztry w Saigo, w przeciwieństwie do moich towarzyszy, którzy nie mieli tam aż tyle czasu na przystosowanie do takiego życia, momentalnie się ubrałem i pościeliłem łoże z odruchu. Kiedy mój zespół został wysłany by biegać z głazami, ja postarałem się zdać raport do Raikuro z tego co się działo. - Raikuro-sama, dostaliśmy wieści, że w tym miejscu grasują potwory, bez problemu dotarliśmy do osady, znajdującej się kilometr, może kilka stąd. Na miejscu spotkaliśmy kilka żabo-podobnych demonów. Te bestie nie potrafiły mówić, albo nie chciały, był to pierwszy przykład takiej bestii która nie odezwała się podczas walki. Posługiwały się technikami wodnymi, w walce na blisko były słabe, jednak nieostrożnego shinobiego czy zwykłego człowieka na spokojnie mogłyby zabić. Zagrożenie zostało zneutralizowane, dalej poszukujemy ludzi co uciekli z tego miejsca. - Wtedy mi resztę dopowiedział. - Przekazy ustne na temat tych demonów? Musimy tam się udać najszybciej jak to tylko możliwe. Te informacje które posiadają są kluczowe dla przyszłości Kyuzo i całego rodu. W okolicach Saigo no Hikari, przed moim przybycie nie było żadnych demonów. Teraz zaczynają się pojawiać coraz częściej, to może być dużo większe zagrożenie niż inne klany na tym świecie, nie wiemy na co stać te duchy czy jak to nazwać. - Zacząłem coraz bardziej niepewnym głosem mówić, czułem, że sytuacja może robić się coraz mniej ciekawa.
Powróciła moja drużyna z treningu kiedy to akurat kończyłem zdawać raport i ustalać kolejne fakty z Raikuro. Od razu zaprowadził nas do medyków, Miyu mimo, że była nasza uzdrowicielką to jednak jej umiejętności potrafiły wyleczyć pomniejsze rany a nie zbadać cały organizm czy go zupełnie wyleczyć. Zrobiliśmy kilka kroków i Raikuro znowu zaczął mówić, padła z jego ust nazwa Senrankai, zatrzymałem się w tym momencie, widząc Hanzo i Jun, całą misję z poselstwem, wygnanie do Saigo. - Nie wiem co to jest, nie kojarzę by o czymś takim wspominali, a mam tylko jedno pytanie... Pojawił się mężczyzna z wachlarzem?... - Przepełniła mnie szczera nienawiść? Żądza krwi?... Chciałem tylko osobiście zarżnąć tego jednego człowieka... Po chwili zorientowałem się, że wszyscy idą dalej, więc wypłaciłem sobie lekkiego liścia w policzek by się ocucić i wyruszyłem za resztą.
Zostaliśmy wprowadzenie do gabinetu jakiejś nieznanej kobiety, Raikuro powiedział, że to jego uzdrowicielka, ale czy mogłem zaufać człowiekowi co chciał mnie cały czas karać, zabrać każdy możliwy awans a najchętniej to wygnać z wioski? Wszedłem do pomieszczenia. - Dzień dobry, Minari. - Obejrzałem się za siebie patrząc czy już wyszedł ten przeklęty dziad. Mogłem się wtedy przyjrzeć temu co się tu dzieje, zobaczyłem teraz już na spokojnie, piękną kobietę, o długich śnieżnobiałych włosach, porcelanowej cerze, która nie była gruba... tylko była trochę stara... - Co to będą za badania, badałaś już kiedyś kogoś po spotkaniach z Yokaiami?... Tak tylko asekuracyjnie pytam by nie zostać króliczkiem doświadczalnym, już mi wystarczy testowania na tych demonach co potrafią. - Uśmiechnąłem się delikatnie, starając się pozostać w tym jak najgrzeczniejszy w końcu nie miałem aż takiej pewności z kim mam do czynienia. Odruchowo jak to w takich miejscach poszedłem na leżankę i na niej usiadłem. - Ty tak normalnie dajesz radę na co dzień w takim składzie? - Domyślnie chciałem zacząć rozmawiać o Raikuro jednak nie miałem pewności czy ta podstępna istota mnie nie podsłuchuje...
Re: Kyuzo - Mikunigaoka
: 30 wrz 2025, o 19:08
autor: Minari
Tak oto wreszcie dotarli na miejsce, gdzie miało odbyć się spotkanie Liderów, a oni sami mieli teraz za zadanie postawić obóz niedaleko zielonego pagórka, górującego nad tą okolicą. Minari chwilę przyglądała się urokliwemu krajobrazowi, dopóki Fuu jej nie zgarnęła, chcąc ochronić przed Raikuro, który szukał właśnie chętnych do kopania dołów pod latryny. Białowłosa wiedziała, że tego typu prace jej nie grożą, co asystent Shirei-kana podkreślił w ich wcześniejszej rozmowie, ale i tak była wdzięczna towarzyszce, że mogły zostać razem przy szykowaniu obozowiska na noc. Dopiero jutro miały ruszyć prace nad samym obozem.
Tym razem także nie została wyznaczona do nocnego patrolu, więc mogła spokojnie spędzić czas przy ognisku z pozostałymi towarzyszami. Udało jej się nawet zjeść coś treściwego. Kizaki znów uraczył ich swoim śpiewem, najpierw z nutą romantyzmu, a potem czymś już bardziej skocznym. Minari słuchała z delikatnym uśmiechem na twarzy. Czuła się trochę lepiej, ale całkowicie nie była w stanie przepędzić niepokoju, który miała z tyłu głowy. Ciepło ogniska było przyjemne i kojące, ale ostatecznie zjawił się Raikuro, dając im tym samym sygnał, że należałoby powoli kończyć i kłaść się spać. Przynajmniej tyle dobrego, że nie krzyczał, bo wcale tego nie potrzebowali, grzecznie się rozchodząc i szykując do spania.
Minari przespała noc, wtulona w Fuu, ale i tak raz się obudziła, oddychając ciężko z przerażenia. Na szczęście obejmujący ją wybuch był tylko koszmarem i Białowłosa znów położyła się spać, gdy tylko serce przestało jej się tłuc w gardle i wróciło na swoje miejsce. Następny dzień był w miarę spokojny. Minari wraz z Fuu i kilkoma innymi osobami, czuwała nad bezpieczeństwem budującego się obozu i co jakiś czas pomagała przy rozładunku wozów. Jedyną niespotykaną rzeczą było pojawienie się sporej grupy cywili, którzy wyglądali, jakby gdzieś się przenosili? Sprawa była dziwna, ale zajął się nią Raikuro i nie był potrzebny medyk, więc ostatecznie chyba wszystko było w porządku. Asystent nie wyglądał na zadowolonego, gdy ostatecznie odesłał tych ludzi i szybko wysłał kuriera z wiadomościami. Czyli coś jednak było na rzeczy, ale Minari nie zamierzała się wtrącać i dopytywać, znając swoje miejsce. Zamiast tego dostała informacje na koniec dnia, że od jutra wraz z pozostałymi medykami, będzie mogła przygotowywać namiot medyczny, więc skinęła posłusznie głową, przyjmując to do wiadomości.
Stawianie dużego, białego namiotu było ciekawym doświadczeniem, zwłaszcza że wszyscy pracowali ramię w ramię, pomagając sobie nawzajem. Poszło dość sprawnie i w następnej kolejności można było przejść do urządzania polowego szpitala w środku. Wraz z dwójką pozostałych medyków, Minari uzgadniała kwestie tego, gdzie co powinno stać, tak żeby było funkcjonalnie i wygodnie. Na prowizorycznych łóżkach rozłożono prześcieradła, zadbano o odpowiednie stanowisko dla medykamentów, żeby były pod ręką i wytyczono osobne miejsce dla najcięższych i nagłych przypadków. Ten dzień był pracowity, ale też bardzo satysfakcjonujący dla Białowłosej jako uzdrowicielki, chociaż perspektywa wybrania się do pobliskiego lasu po zioła była trochę niepokojąca. Co mogło pójść nie tak? Wszystko!
Tak czy inaczej, teraz polowy szpital był miejscem jej pracy, więc nie musiała się obawiać, że zostanie oddelegowana do czegoś innego. No chyba, że do wypadu w las. Gdyby nie obawa, że Senrankai mogą gdzieś się czaić i czekać na dobry moment do ataku, to nawet z chęcią wybrałaby się na spacer wśród przyrody. Tak więc z głębokim westchnieniem pożegnała się z Fuu, odwzajemniając uścisk i również życząc jej dobrego dnia, by na koniec wyjść z koszarowego namiotu. Ku jej zdumieniu, czekał na nią Kizaki, chcąc odprowadzić do namiotu szpitalnego.
- Dzień dobry, Kizaki-san. - Przywitała go z uśmiechem i uprzejmością. - Będę wdzięczna za Twoją ochronę.
A więc wraz ze swoją obstawą, Minari ruszyła w stronę szpitalnego namiotu, rozmawiając chwilę z Kizakim o życiu w obozie i o tym, co jeszcze jest do zrobienia. Niestety, nie mieli okazji dostatecznie sobie porozmawiać, bowiem szybko stanęli u celu i trzeba było się pożegnać. Białowłosa weszła do polowego szpitala i zdała sobie sprawę, że jest pierwsza, ale nim zdołała choćby pomyśleć, za co się tu zabrać, zjawił się Raikuro z grupką shinobi, których wcześniej nie widziała. Ukłoniła się asystentowi Shirei-kana grzecznie na powitanie, po czym wysłuchała tego, co dowódca miał do powiedzenia. Okazało się, że grupkę należało po prostu przebadać, czy wszystko jest z nimi w porządku.
- Dobrze, Raikuro-sama. - Odpowiedziała, dając jednocześnie znać, że rozumie instrukcje. - Przekażę ustalenia pozostałym, gdy tylko się zjawią.
Gdy asystent Shirei-kana opuścił namiot, Minari skierowała swoje bladoniebieskie spojrzenie na drużynę i uśmiechnęła się do nich ciepło.
- Witajcie, miło mi was poznać. - Odpowiedziała z sympatią w głosie. - Rozgośćcie się, a Ciebie, Zakata-san zapraszam do siebie.
Tutaj wskazała mu leżankę, żeby sobie wygodnie usiadł. Wysłuchała uważnie jego słów, które brzmiały trochę tak, jakby młodzieniec obawiał się tego, co go czekało i miał zaraz jej wyszorować z tego namiotu. Ponownie obdarzyła go ciepłym uśmiechem.
- Nie słyszałam o Yokai, ale nie masz się czego obawiać. - Odpowiedziała mu pokrzepiająco. - To standardowa procedura. Za pomocą Byakugana sprawdzę, czy nie masz gdzieś przyblokowanych kanałów, a potem za pomocą leczniczej chakry przebadam Twoje ciało, czy nie ma jakiś głębszych urazów, uszkodzeń i innych nieprawidłowości, które wymagają uwagi. Czy ta odpowiedź Cię uspokaja?
Czekała spokojnie, aż będzie mogła zacząć, a gdy usłyszała ostatnie pytanie Zakaty odnośnie wytrzymywania w takim składzie, przechyliła na bok głowę, wyraźnie zaciekawiona. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że może mu chodzić o asystenta Shirei-kana, którego zapewne miał już okazję poznać. Białowłosa przybrała spokojny i lecz poważny wyraz twarzy, splatając ze sobą dłonie.
- Raikuro-sama to dobry człowiek. - Odpowiedziała po chwili. - Surowy, ale dobry. Zależy mu na wszystkim, czym kieruje się nasz Klan. Dopóki godnie się prezentujesz i dajesz z siebie wszystko, nie będzie miał zastrzeżeń.
Czy takiej odpowiedzi oczekiwał Zakata? A może zupełnie innej? Tak czy inaczej, sama Minari nie mogła nic złego powiedzieć na temat asystenta Shirei-kana. Owszem, był surowy, ale miał też łagodniejsze oblicze, a do tego ocalił jej życie.
Re: Kyuzo - Mikunigaoka
: 1 paź 2025, o 10:26
autor: Zakata
Pomimo, że miałem swoje powody by jej nie ufać, Minari emanowała ciepłem, któremu ciężko było się oprzeć. - Jak nie słyszałaś, to nie musisz się nimi przejmować, my zostaliśmy do tego wyznaczeni. - Odpowiedziałem uśmiechając się od ucha do ucha pewnym siebie głosem by zakończyć wątek, w którym ewidentnie dziewczyna nie czuła się swojo.
Zgodnie z poleceniami udałem się we wskazane miejsce i się zwyczajnie położyłem, wtedy zadałem pytanie o skład, na które dziewczyna się jakby lekko wzdrygnęła co mnie zaciekawiło... Niestety po chwili zaczęła kryć mu plecy, ale kto wie czy to nie dlatego, że go zobaczyła w pobliżu czy po prostu dla niej był tak dobry. Ja nie zamierzałem się czaić i pokazywać dobrą minę do złej gry. - Noo... z większością bym się zgodził tylko niektóre fakty odbieram trochę inaczej... Gdyby tak się liczyło to co z siebie daje to bym nie skończył wysłany przymusowo do Ostatniego światła. - Chciałem zacząć z grubej rury ale sobie w takcie przypomniałem, że to może być agentka Raikuro i trzeba delikatniej podejść do sprawy, by w razie czego się wybronić. Był ciekawy reakcji dziewczyny czy dalej będzie aż tak mocno popierała asystenta shirei-kana czy jak zobaczyła, że nie jesteśmy swoimi ulubieńcami poluzuje trochę i zacznie mówić do rzeczy.
W oczekiwaniu aż dziewczyna zacznie działać, miałem w głowie jeszcze jeden istotny dla mnie temat. - Ten Senrenkai... co zrobili? czy kogoś znowu zabili? - Senrenkai działał na mnie jak Yamanaki był to temat, który sprawiał, że sam siebie nakręcałem. - I czy był mężczyzna z wachlarzem? - Zaszkliły mi się lekko oczy, czy to była nienawiść, czy to było sumienie, albo tęsknota, zaczęło we mnie lekko buzować. - Przepraszam, temat tej organizacji podnosi mi ciśnienie. - Zakończyłem czekając na to co ciekawego ma dziewczyna do opowiedzenia.
Re: Kyuzo - Mikunigaoka
: 1 paź 2025, o 19:48
autor: Minari
Minari przez chwilę patrzyła uważnie na Zakatę, gdy ten uznał temat Yokai za nieistotny i że nie powinna się tym przejmować, po czym ostatecznie skinęła głową. Skoro to była kwestia jego drużyny, to nie powinna się wtrącać i drążyć tematu. Z resztą, akurat w tym momencie zjawili się pozostali dwaj uzdrowiciele, ze zdumieniem patrząc na ten mały tłumek od rana. Białowłosa szybko przekazała im instrukcje od Raikuro odnośnie szczegółowych badań i obaj panowie zabrali się do pracy, przejmując tym samym towarzyszy Zakaty. Teraz na spokojnie mogli kontynuować rozmowę, zwłaszcza że młodzieniec chyba przyjął jej słowa wyjaśnienia odnośnie tego, jak miało wyglądać badanie i posłusznie położył się na leżance. Minari odpaliła Byakugana i uważnie zaczęła przyglądać się przepływowi jego chakry przez wszystkie kanały, zaczynając od głowy.
- A nie uważasz, że wysłanie Cię tam było swego rodzaju sprawdzianem, jak sobie poradzisz? - Zapytała, nadal badając mu głowę i odpowiadając na jego odczucia odnośnie jego odesłania. - Zobacz, zostałeś dowódcą, masz swoją drużynę i ważną misję do spełnienia. Nic nie dzieje się bez przyczyny, Zakata-san.
Ostrożnie i delikatnie wodziła palcami najpierw po jego czole, a potem przez skronie i policzki do szczęki i w dół po szyi. Zatrzymała się na jego klatce piersiowej, marszcząc nieco brwi i przyglądając się uważniej. Po chwili wyprostowała się i spojrzała na Zakatę z powagą, wymalowaną na twarzy.
- Wygląda na to, że ostatnio trafiło Cię jutsu. Masz zwężone dwa kanały chakry, które wymagają udrożnienia. - Zawyrokowała. - Potrzebuję, żebyś ściągnął górną część stroju.
Zrobi krok w tył i pozwoli mu swobodnie ściągnąć z siebie ubranie, jednocześnie słuchając pytania młodzieńca o Senrankai. Najwyraźniej on także miał już do czynienia z tą organizacją, bo zapytał o mężczyznę z wachlarzem. Samo wspomnienie o nim sprawiło, że Zakata momentalnie się odpalił, za co po chwili przeprosił. Minari wyraźnie posmutniała.
- To była dywersja. - Wyjaśniła z przygnębieniem. - Jeden z nich przeniknął w nasze szeregi i podawał się za cywila. Wciągnął cieślę w Genjutsu i kazał mu się zranić dłutem. Wezwano mnie do rannego, ale nim zdałam sobie sprawę, że coś jest nie tak, Zwiadowca zaalarmował, że zbliża się wróg. Wtedy dywersant został zdemaskowany przez Raikuro-sama. Okazało się, że miał ciało oblepione notkami wybuchowymi. Gdyby nie Raikuro-sama, zginęłabym w eksplozji, gdy zamachowiec wysadził się w powietrze. Zostaliśmy zaatakowani przez około dwudziestu przeciwników, ale mężczyzny z wachlarzem nie widziałam. Udało się pokonać napastników, ale niestety, straciliśmy kilkoro ludzi...
Minari opuściła wzrok, wyraźnie przybita. Widać było, że te wydarzenia mocno się na niej odbiły i jeszcze nie doszła do siebie. Niemniej, kontynuowała, bo miała do przekazania jeszcze jedną, bardzo istotną rzecz, która była zarazem ostrzeżeniem.
- Senrankai mocno wspomagają się różnymi truciznami. Trzeba bardzo uważać i nie dać się im zranić. - Wyjaśniła, ponownie spoglądając na Zakatę. - Kilku naszych rannych miało w sobie toksynę, która ujawniła się dopiero następnego dnia i ponownie otworzyła ich zaleczone wcześniej rany. O mało nie straciliśmy przez to kolejnych towarzyszy.
Re: Kyuzo - Mikunigaoka
: 2 paź 2025, o 10:49
autor: Zakata
Spojrzałem na dziewczynę takim trochę niedowierzającym wzrokiem w to, że szuka w zesłaniu do Saigo no Hikari jakiś pozytywnych intencji w szczególności Raikuro. - Nooo, jakby tak się zastanowić, reasumując wszystkie aspekty tematu to myślę, że nie to nie był żaden sprawdzian... To jest dosyć specyficzne miejsce... Jakby to ująć kiedyś tam wysyłali rodzice dzieci na przymusową musztrę, albo za jakieś problemy w osadzie ludzie tam lądowali... Teraz to miejsce trochę zmieniło swoje zadanie, teraz się szkoli tam ludzi bardziej do walki z tymi Yokaiami. - Między słowami wskazała też na moją drużynę. - A daj spokój, wszyscy co wiedzieli jak funkcjonowała placówka albo jak wyglądała obrona Saigo, nie żyją albo nie nadają się do czynnej pracy. Zostałem w zasadzie tylko ja, więc siłą rzeczy zostałem rzucony na głęboką wodę, nie znam się na byciu liderem albo budowaniu szacunku, też nie uznaje przesadnej kultury takiej jak wymaga pan Raikuro, ciężko jest w tym wszystkim się odnaleźć, jednak pan Kotomori... Potrafi zjednać sobie człowieka i wyciągnąć jego głowę z największych zmartwień. - Zakończyłem w ten sposób widząc, że pojawia się reszta mojej drużyny, nie chciałem tego wszystkiego przy nich mówić.
Położyłem się zdejmując to o co poprosiła do badania, musiałem przyznać, że takie badania są dosyć przyjemne, jak jakiś masaż relaksujący. - Przyjemne są takie badania, można u ciebie wykupić jakieś badania co tydzień? - Jak to miał w zwyczaju, nie mogło być za smutno i musiał zażartować w pewnym momencie. W momentach w których nie czułem się w pełni swojo i pewnie strasznie ciągnęło mnie zawsze do żartów.
Minari od razu postawiła diagnozę, o zwężonych kanałach chakry i to by się zgadzało z tym co wydarzyło się na misji, że nie mogłem użyć techniki. - Czy te zwężone kanały chakry mogą uniemożliwiać przepływ chakry do techniki?... Na misji nie wiem czemu miałem ogromny problem by wykonać jedną technikę i przez to otrzymałem te ciosy. - Chciałem iść w tą wersję, korzystając, że może ktoś z drużyny usłyszy, że faktycznie nie przyjąłem po prostu techniki na klatę bo miałem ochotę.
Wysłuchałem wszystko co miała do powiedzenia na temat tych bandytów. - Coraz bardziej są przebiegli, mówisz, że jakieś genjutsu, zamachy, trucizny, notki wybuchowe. Jeszcze dwa miesiące temu ograniczali się tylko do łuków i dołów w drodze. Jak się nimi nikt nie zajmie to będziesz miała pełne ręce roboty. - Jako mało doświadczony w etykiecie, nie zauważyłem podczas badania, że dziewczyna jest przybita i poszedłem w ten temat. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, iż warto zmienić trochę temat na jakiś luźniejszy.
- Aaaaa swoją drogą to co tutaj robicie, wakacje sobie od problemów w osadzie organizujecie?...Haha - Spróbowałem żartu, może nie był największych lotów ale zawsze coś weselszego.
Re: Kyuzo - Mikunigaoka
: 2 paź 2025, o 21:20
autor: Minari
Wysłuchała w spokoju obiekcji Zakaty odnośnie swojego zesłania. Młodzieniec zdecydowanie nie widział tego tak jak ona i szybko podparł to konkretnymi argumentami, które Minari przyjęła do wiadomości, jednocześnie zdając sobie sprawę, gdzie leży problem na linii Zakata i Raikuro. Ona nie miała z tym problemu, ale najwyraźniej jej pacjent miał gorącą głowę i miał problem z dostosowaniem się do pewnych konwenansów.
- Czyli wysłano Cię tam za karę, bo nie potrafiłeś odpowiednio się zachować? - Dopytała jeszcze dla pewności. - Cóż, Raikuro-sama bardzo ceni sobie dobre wychowanie i kwestia hierarchii ma dla niego duże znaczenie. Do tego bezwarunkowe wypełnianie rozkazów i dawanie z siebie wszystkiego. Nie przejmuj się Zakata-san, bo nie jesteś jedynym, który miał okazję podpaść. Ja też ostatnio dostałam sporą reprymendę i muszę nad sobą pracować, ale nadal szanuję tego człowieka, bo wiem, że robi to dla dobra Klanu.
Gdy Zakata zdjął górną część ubioru i ponownie się położył, Minari ponownie skupiła się na miejscu, gdzie wcześniej dostrzegła Byakuganem zwężone kanały chakry. Uśmiechnęła się ciepło, gdy młodzieniec stwierdził, że przyjemne jest to badanie i że chętnie zapisałby się na takie co tydzień. Chwilę wodziła palcami po jego skórze, aż zatrzymała się w jednym, konkretnym punkcie i odpaliła zieloną, leczniczą chakrę.
- Myślę, że nie potrzebujesz co tydzień takiego badania. - Odpowiedziała z uśmiechem. - Ale mogę od czasu do czasu nastawić Ci kręgi i rozmasować mięśnie, żebyś poczuł się lepiej. Trochę spinasz mięśnie karku i pleców przy łopatkach. Co do zwężonych kanałów, to wygląda to na skutek techniki, która Cię trafiła i przez to rzeczywiście mógłbyś mieć problem z jutsu, które byłoby słabsze, z powodu dostarczania mniejszej ilości chakry. Skoro jednak mówisz, że miałeś problem z wytworzeniem jutsu, to poszukam innych nieprawidłowości.
Szybko poradziła sobie z naprawą dwóch zwężonych kanałów chakry i doleczyła jeszcze głębsze partie mięśni przy obojczyku młodzieńca. Następnie znów zaczęła szukać, uważnie skanując ciało Zakaty zarówno Byakuganem, jak i zieloną chakrą.
- Czy ten...Yokai, dotknął Cię? Albo Ty jego? - Zapytała, nie widząc na obecną chwilę nic szczególnego, ale zatrzymała się dopiero na brzuchu pacjenta, badając dokładnie jego źródło chakry i główne kanały, które rozchodziły się na całe ciało. - Pytam o bezpośredni kontakt fizyczny, żeby się upewnić, że nie powstały przez to jakiś zmiany.
Kiedy temat zszedł na Senrankai, Zakata szybko zauważył, że stali się bardziej zaciekli w walce i pomysłowi. Skinła głową, zgadzając się z faktem, że trzeba ich jak najszybciej powstrzymać. Już teraz miała przecież pełne ręce roboty, a to był dopiero początek.
- Już mam. - Przyznała z westchnieniem. - Ostatnio ratowałam dwóch posłańców, którzy mieli zanieść listy i zostali zaatakowani przez tą organizację. To wygląda tak, jakby za wszelką cenę nie chcieli dopuścić do porozumienia między Klanami.
Słysząc ostatnie słowa Zakaty odnośnie wypadu na wakacje, Minari mimo wszystko parsknęła śmiechem i spojrzała z rozbawieniem na leżącego młodzieńca. Co jak co, ale poczucia humoru to mu nie brakowało. Postanowiła więc nie pozostać mu dłużna i pociągnęła tą kwestię dalej.
- Tak. Integracyjny biwak z Raikuro-sama na łonie natury. - Odpowiedziała, nadal uśmiechając się serdecznie. - A tak na poważnie, to szykujemy obóz na przyjazd Reiko-sama. Na tym zielonym pagórku, u zbiegu granic trzech prowincji, ma się odbyć za jakiś czas spotkanie Liderów. Mamy przygotować i zabezpieczyć teren.