Druga co do wielkości prowincja Karmazynowych Szczytów od wieków znajduje się pod opieką słynnego Rodu Hyūga, który bardzo dokładnie dba o rozwój wewnątrz swego kraju, a także o bezpieczeństwo granic - zważając na sąsiedztwo z niezbadaną powierzchnią lądową (znaną pod nazwą Głębokich Odnóg) na południowym zachodzie. Podobnie jak w pozostałych prowincjach Karmazynowych Szczytów, dominuje tutaj krajobraz górzysty i roślinność wysokogórska, lecz Kyuzo może pochwalić się bogatszą fauną - wiele zwierząt chętnie poszukuje kryjówek w głębokich jaskiniach prowincji, chroniąc się przed dość kapryśną pogodą.
Krótki wygląd: Młody chłopiec z Byakuganem, średniego wzrostu jak na swój wiek, krótkie czarne włosy, delikatna porcelanowa twarz. Odziany w białe kimono.
Będąc mocno zirytowany dziewczyną. - Za kogo ona się do jasnej cholery uważa, co to za typiara - pomyślałem. Nie było co się przejmować kimś takim. Po prostu przeszedłem obok niej, oblazłem drzewo zerkając jeszcze na trwające prace na poboczu. Kątem oka złapałem dziewczynę bacznie obserwującą co robię. Tylko puściłem jej oczko na sam koniec mając dosyć jej zupełnie ale chciałem kusiło jeszcze coś dopowiedzieć.
Tak kontynuowałem wędrówkę w poszukiwaniu jakiś poszlak, nagle dostrzegłem na udeptanej drodze, ślady kół. Lekko się podnieciłem bo przeczułem, że trafiłem do odpowiedniego miejsca. Może nie tyle odpowiedniego tylko tam gdzie powinienem był dotrzeć, w poszukiwaniu wozu.
Podążając za śladami nagle zaczęły się urywać i jakby wystrzeliły w bok w las. - Oho będzie ciekawie, to gdzieś tutaj. - Powiedziałem w głowie.
Moją uwagę przykuł skrawek pomarańczowego materiału. Jakbym go gdzieś widział, ale nie byłem przekonany czy mi się wydaje, czy to tylko wynikało z bycia lekko rozkojarzonym po dziewczynie.
Podszedłem do skrawku, już po niego miałem sięgnąć ale jakby coś mi nie pasowało od momentu miniętych prac.
Postanowiłem wejść na drzewo obok i spojrzeć przed siebie Byakkuganem w trybie teleskopowym by ocenić sytuację.
Ucieszony, że udało znaleźć Ci się poszlakę, postarałeś się sobie przypomnieć czy widziałeś gdzieś taki materiał. Jak to bywało, o ile sam sobie nie przypomnisz, to raczej nikt tego za Ciebie nie zrobi, więc na ten moment widziałeś jedynie kawałek pomarańczowej tkaniny.
Nie czekając jednak zbyt długo, wziąłeś się za działanie. Twój klan był chyba jednym z najlepszych do prowadzenia działań dywersyjno-rozpoznawczych, tak więc wszedłeś na jedno z drzew i użyłeś swojego klanowego doujutsu. To co zobaczyłeś zaczęło rysować Ci jakiś obraz sytuacji.
Niedaleko za miejscem, gdzie wisiał kawałek ubrania, widać było ślady kół. Jakby ktoś przeniósł z ulicy wóz na boczną alejkę, dobrze skrytą za krzakami. Okazało się, że ta boczna alejka idzie głęboko w las i im dalej śledziłeś, tym czułeś narastające zadowolenie faktem, że może okazać, że uda Ci się rozwiązać zagadkę.
Droga w pewnej chwili rozdzielała się na jeszcze kilka pomniejszych ścieżek, ale ślady prowadziły konkretnie w jednym kierunku. W pewnej chwili to co ujrzałeś, rozwiało wszelkie wątpliwości. Daleko daleko pod skałą odnalazłeś obóz, w którym widziałeś zarówno powóz z towarami, o który chyba chodziło, jak i 5 osób. Trzy z nich przeładowywały towar na inny, mniejszy powóz, jedna z nich obracała rożnem z zającem nad ogniem, a ostatnia siedziała i strugała strzałę z kawałka drewna.
Krótki wygląd: Młody chłopiec z Byakuganem, średniego wzrostu jak na swój wiek, krótkie czarne włosy, delikatna porcelanowa twarz. Odziany w białe kimono.
Po wejściu na drzewo i użyciu dojutsu zobaczyłem cel całej misji.
- O w dupe 5 typa - pierwsza myśl jaka przeszła mi przez głowę. Postanowiłem na spokojnie przemyśleć sprawę.
Pierwszym pomysłem było pójście po pomoc do tej dziewczyny która nie była moją ulubienicą, 4 na 5 byłoby już przyjemniejszym rozwiązaniem. Jednak w głowę wpadł mi inny pomysł. Skojarzyła mi sie gra z dziadkiem w shogi, jeżeli kilka figurek jest skupione w jednym obszarze trzeba wywrzeć presje w drugim. Pieczony zając mi zasugerował, opcję na przeczekanie. Przecież będą musieli pójść się wypróżnić w którymś momencie, Atak wtedy miałby rację bytu.
Stwierdziłem, że nie mogę się cofnąć po dziewczynę z ekipą, gdyż mogę stracić jedyną szanse na rozproszenie się towarzystwa które nie wiadomo kiedy by nastąpiło.
Tak więc starałem się pójśc w stronę wozu skrycie i bez szelestnie. Zastanawiając się nad siłą przeciwnika i kolejnością kogo wyeliminować najpierw, ponieważ czułem że nie ma innego rozwiązania niż walka.
- Może by też wykorzystać jakoś towar? Skoro to jest ich główny cel. - Wpadł mi do głowy pomysł. Chociaż szybko z niego zrezygnowałem skoro aż 3 osoby są nim zajęte. - Muszę się pozbyć gościa ze strzałą, on będzie najgroźniejszy.
Tak czy siak starałem się zbliżyć grupy, jak najbliżej pozostając niezauważony.
Kiedy dojrzałeś ekipę swoim byakuganem, zacząłeś rozmyślać nad idealnym planem interwencji. Niestety, miałeś jednak dość spory kawałek do przejścia, więc tym bardziej, nim dojdziesz do miejsca zdarzenia, sytuacja może być już zgoła inna.
Nie mniej, zdecydowałeś nie prosić o pomoc swojej nowej kumpeli. Zamiast tego wymyśliłeś plan niczym z filmu akcji, gdzie czekasz na odpowiedni moment do uderzenia. Tak przynajmniej wyglądało to w Twojej głowie, gdy szedłeś na miejsce.
I rzeczywiście, trwało to dłuższy moment. Gdy dotarłeś, już żarcie zostało upieczone, a ekipa rozsiadła się wygodnie wokół ogniska i konsumowała potrawę. Wóz został rozładowany i prawdopodobnie towar trafił do jaskini za nimi. Gadali dość długo na temat tego, jak to opędzlują towar z zyskiem, że są tutaj przejazdem, że następny krok to chyba podróż gdzieś w okolice Sogen, albo może na pustynie, że tak jak tych frajerów Hyugów ograli to dawno tak nie zarobili i w ogóle. W pewnej chwili nawet wyjęli butelkę i jeden z nich zaczął pić.
Nikt jednak nie opuszczał ogniska. Do czasu. W pewnej chwili, kobieta odłączyła się od gromady i prawdopodobnie poszła za potrzebą w krzaki. Przy ognisku zostało ich 4.
Jeżeli czekałeś na moment do wjazdu, to to był ten moment.
Krótki wygląd: Młody chłopiec z Byakuganem, średniego wzrostu jak na swój wiek, krótkie czarne włosy, delikatna porcelanowa twarz. Odziany w białe kimono.
Obserwowałem ekipę z bezpiecznej odłegłości by nie zauwwazyyłi mnie a mógł przejść do szybkiego ataku, jak patrzyłem na nich jak jedzą jakieś żarcie. W głowie było milion pomysłów jak to rozegrać ale pięciu na jednego to się robiło i to nie raz. Nagle jakąś typiara musiała pójść w krzaki się odlać.
W tym momencie w mojej głowie powstał plan, byłem z niego dumny jak 150. Skoro jej pozycja nie pozwala mi na wyeliminowanie laski bez robienia szumu trzeba to zrobić na pełnej pompie.
Zacząłem od przełączenia się w tryb sferyczny byakkugana.
Potem stworzyłem klona samego siebie i plan był taki by wyszedł z krzaków od strony ogniska i przy ludziach by odwrócić ich uwagę. Klon musiał wyjśc tam jak najszybciej jednak musiał to zrobić spokojnie samo wyjście by się zastanawiali co się z nim dzieje, co to jest, kim jesteśmy, dokąd zmierzamy.
A ja na drugą mańkę do tej typiary co leje w krzakach, z zamysłem na by wyskoczyć w nią z Shōtei i by ją z kapci wyrwało i poleciała w krzaki tak, że zniknie reszcie z radaru. Oczywiście najpierw musiał wyjść klon by nikt na nią nie patrzył.
Rozkminiłeś swój plan tak, że nie miał słabych punktów. Przynajmniej na początku. Finał był taki, że stworzyłeś klona, który wyskoczył do siedzacych przy ognisku ludzików dość spokojnie. Bandyci zerwali się na nogi, a jeden z nich, ten najbliżej wyciągnął odrazu miecz.
- Hej gówniarzu! Co tu robisz? Po co tu przylazłeś?! Spierdalaj póki Ci łba nie uciąłem i nie nasrałem do szyi! - krzyknął w Twoim kierunku dość stanowczo.
Ty zaś z drugiej strony wyskoczyłeś niczym prawdziwy ninja do kobiety, która się załatwiała. Miała minę niemalże jak Tywin Lannister w ostatnich chwilach swojego życia, będąc na kucaka i mając opuszczone spodnie do kolan. Nawet się nie zawahałeś, kiedy dopadłeś do niej i widząc jej przepływ chakry, huknąłeś z otwartej w splot słoneczny. Baba zrobiła oczy jak 5 ryo i odleciała do tyłu, uderzając plecami w kamienie. Chyba była w takim szoku, że nie zdążyła nawet krzyknąć, a samo uderzenie nie było aż tak głośne, by doleciało do miejsca przy ognisku...tym bardziej, że bandyci byli skupieni na Twoim klonie.
Krótki wygląd: Młody chłopiec z Byakuganem, średniego wzrostu jak na swój wiek, krótkie czarne włosy, delikatna porcelanowa twarz. Odziany w białe kimono.
Po elimininacji typiary z pola gry aż się lekko dumny zrobiłem na takim pędzie była cała akcja rozegrana. Jednak trzeba było przejść do następnego etapu. Korzystając z chwili przyjrzałem się gościom i
spróbowałem ustalić który z nich jest najsilniejszy. przecież to niemożliwe by tam byli sami wojownicy, ktoś musiał ich ochroniać a reszta to jakieś tam robole. Po spojrzeniu na reszte tej szajki i spróbowaniu ustalenia który jest najsilniejszy. korzystając z chwili nieuwagi od razu postarałem się przemienieć w złodziejkę co już nie złodziejkowała. Następnie chciałem się dostać jak najbliżej szajki rozbójników.
W międzyczasie klon zrobił jeden krok w tył, starając się grać na czas i uniósł ręcę pokazując jakby chciał ich uspokoić.
Bandyci byli najwidoczniej podirytowani tym, że grasz przygłupa i jeden z nich, ten z mieczem poderwał się i zaczął iść w Twoim kierunku. Ty zaś przeprowadziłeś zmianę w złodziejkę i zacząłeś bacznie analizować, który z nich jest synem kogo.
I tutaj była jasna informacja. Jeden z nich, ten siedzący przy ognisku i nie odzywający się, miał zdecydowanie największy przepływ układu chakry ze wszystkich. Reszta była niemalże niewidoczna, zaś on błyszczał jak burdel w Sogen po 3 miesiącach od inwazji dzikusów z zza muru. Ale to nie to mogło zmrozić Cię najbardziej...w jego ciele widziałeś coś, co wyglądało jak jakieś dziwne nitki, albo robaki, które przemieszczają się po jego całym ciele. Były ich tysiące i znajdywały się dosłownie wszędzie (zielona kropka na mapie).
W tym samym momencie wylazłeś w ich kierunku pod nową postacią. Oni spojrzeli na Ciebie, ale nie skomentowali w żaden sposób tego co się działo. ChybaTwój fortel się udał...póki co.
- Kurwa, głuchy jesteś czy głupi? Spierdalaj, już! - teraz już poważniej, a krzycząc co szedł w kierunku Twojego klona.
Krótki wygląd: Młody chłopiec z Byakuganem, średniego wzrostu jak na swój wiek, krótkie czarne włosy, delikatna porcelanowa twarz. Odziany w białe kimono.
Zbliżałem się do grupki coraz bardziej jednak w momencie gdy zobaczyłem się chakry, bardziej to nitek w gościu siedzącym spokojnie się przeraziłem. Uznałem, że mam 2 opcje albo go wyeliminować z bomby albo zmaksymalizować szanse na powodzenie misji. - Przecież moja śmierć tutaj nic nie da...
- Myśl.... Myśl.... - To był moment w którym się przeraziłem i zączałem się nerwowo uśmiechać ale starałem się to powstrzymać by się nikt nie zorientował że coś jest nie tak.
W końcu doszedłem do wnioksu, że trzeba pozbyć się reszty a z groźnym uniknąć walki w końcu nie wiem co to są za nitki.
Spróbowałem się dostać jak najbliżej ognia, gdzie miał nadejść mój moment prawdy czy przeżyje czy nie.
Plan zakładał teraz bym stanął po drugiej stronie ognia od gościa z chakrą. Szybkie wyjęcie 2ch kunaiów które od razu by wyłączyło henge no jutsu. Rzut w mordę gościa siedzącego przy ognisku (niebieskiego) a następnie podbiegnięcię do gościa z miecze i na wślizgu przecięcie mu drugim kunaiem ścięgna achillesa by nie mógł chodzić.
Zamysł na klona jest taki by robił uniki najdłużej jak to możliwe ale przytrzymał gościa w miejscu. Tak, że jak dojdę do ogniska to by bydlak z mieczem go trafił robiąc dym bądź jak nie trafi to by sam wbiegł.
Miałeś swój plan na sukces i zacząłeś go realizować. Podszedłeś do ogniska i wyjąłeś dwa kunaie robiąc głośne "puff" co zwróciło uwagę i chyba totalnie zdezorientowało wszystkich wokół. Nawet chłop co gadał do klona odwrócił się z otwartą gębą. Ty odrazu jednak rzuciłeś kunaiem bezpośrednio w twarz chłopowi, co siedział niedaleko. Kunai wbił się w oko, krew trysnęła, a zbój padł na plecy krwawiąc obficie dookoła.
- Ło Ty kurwiarzu mały! - krzyknął bandyta "z chakrą", jednak Ty korzystając nadal z zaplanowanej akcji wykonałeś obrót i doskoczyłeś do chłopa z mieczem, podcinając mu nogę. Ten upadł na ziemię wypuszczając z rąk miecz.
Jednakże w tym samym momencie odwróciłeś się do przeciwnika z chakrą, który sprawił, że z jego przedramion i dłoni wystrzelił dziwne wijące się nitki. A raczej jego pięść, która była na nitkach i korzystając z sytuacji, że zająłeś się jego towarzyszami, sprawiły iż miałeś kolizję pięść-nos i odrzuciło Cię na kilka metrów w tył.
Ukryty tekst
- Zajeb mu szefie! - wydarł się jeszcze ziomek trzymając za Achillesa.
Krótki wygląd: Młody chłopiec z Byakuganem, średniego wzrostu jak na swój wiek, krótkie czarne włosy, delikatna porcelanowa twarz. Odziany w białe kimono.
Przytulenie na twarz pieści nie było najprzyjemniejszych momentem w moim życiu, takiego luja dawno nie wypałem a mam wrażenie, że nawet nigdy. To był moment w którym poczułem krew, poczułem adrenalinę, poczułem chęć zmasakrowania gościa.
Spojrzałem na niego, uśmiechnąłem się - Myślałem, że będziesz szybszy, a tutaj taka pizda na strzała jesteś. Nawet przyjebać poważnie nie umiesz! - rzuciłem w stronę gościa. Patrząc na niego lekceważąco. Z drugiej strony wiedziałem, że tu trzeba być ostrożnym bo nie wiem co ma jeszcze w zanadrzu, ale robiąc te końskie podchody trochę się zmęczyłem - Muszę oszczędzać czakrę.
Zrobiłem krok do tyłu, analizując przeciwnika, szukając jego słabych punktów, zastanawiająć się co może jeszcze pokazać. - Przecież wystarczy mu te linki przecinać.- pomyslałem i wyjąłem kunaia w oczekiwaniu na moją jedyną szansę na kontrę.
Zwiększyłeś dystans i tym samym przeciwnik wydawał się nie mieć do Ciebie zasięgu. Zamiast jednak zbliżyć się, skupił się i dołożył jeszcze więcej nitek, które niemalże wylały się z niego.
- Teraz Cie dojade! - krzyknął po czym pięści ponownie poleciały w Twoim kierunku i Twojego klona. Byłeś przygotowany na unik, jednak oprócz ilości nitek, zwiększyła się też jego siła i szybkość, ponieważ pięść świstnęła Ci nad uchem. Chyba Twój przeciwnik nie kontrolował zbytnio swojej siły w tym przypadku i nie miał takiej precyzji jak wcześniej. Potanowiłeś wykorzystać to na swoją korzyść i doskoczyłeś do nitek by przeciąć je kunaiem.
Ukryty tekst
Jakie było Twoje zdziwienie jak odbiłeś sie od nitek jak od elastycznej siatki. Cokolwiek planowałeś, w tej formie nie będziesz w stanie przeciąć nitek. Twój klon również uniknął ataku. Mężczyzna wycofał do siebie pięści. Staliście do siebie w tej samej odległości co wcześniej. Wyglądał jakby czekał teraz na Twój ruch i szykował się na jakąś kontrę.
Krótki wygląd: Młody chłopiec z Byakuganem, średniego wzrostu jak na swój wiek, krótkie czarne włosy, delikatna porcelanowa twarz. Odziany w białe kimono.
Po wystrzeleniu pięści minęła mnie, moją twarz... mogę tutaj mówić o farcie, ledwo jej uniknąłem, ale zobaczyłem linkę. Spróbowałem ją przeciąć może się uda. Niestety odbiłem się od niej i to nawet nie było blisko by coś zrobić.
Jakoś mnie to rozśmieszyło, że mój przeciwnik nie ma kontroli nad swoimi atakami. - Tylko na takie cepy cię stać!? - krzyknąłem
- Myśl... myśl... - zacząłem myśleć panicznie.
Otarłem pot z czoła, spojrzałem na klona - Ten status quo nie daje mi żadnej przewagi. - Zerknąłem spod łba na gościa, uśmiechając się. - Czemu nie podejdziesz, boisz się? Przeraża Cię myśl podzielenie losu kompanów? - Kontynuowałem swój trash-talk. - Półdystans to twoja domena?! Gnido złodziejska! - Podczas mojego klepania chwyciłem do torby po dwa shurikeny.
Zrobiłem krok do przodu, pytając - Skąd się wywodzą takie śmiecie złodziejskie? co wy chcieliście na tym... - nie skończyłem zdania bo rzuciłem w gościa dwoma shurikenami i razem z klonem ruszyłem w jego stronę. Chcąc wbiec w niego klonem by ten znikł i by w jego prawe ramię wykonać technikę Hakke Jūroku Shō.
W głowie ułożyłeś plan, badając się wzajemnie z przeciwnikiem. Jak uniknąłeś overhanda z pięści, to odruchowo zaśmiałeś się i tym samym zdenerwowałeś przeciwnika, któremu najwyraźniej nie spodobało się to, że robisz z niego pośmiechujki, jak Kisuke z Exodii na shoutboxie. W Twoim przypadku jednak on nie miał admin fabularnej, by się poskarżyć, więc jedyne co mogł zrobić to wypłacić Ci listwę za takie testy, które w jego kierunku leciały.
W związku z tym najpierw spojrzał na Ciebie, potem na klona, czekając niczym na dzikim zachodzie podczas pojedynku rewolwerowców - kto wykona pierwszy ruch. W momencie gdy sięgnąłeś po shurikeny i klon ruszył, on jednocześnie wystrzelił po jednym ręku - w Ciebie i klona. Tym razem jednak siła była zdecydowanie mniejsza niż ostatnio, ale za to bardziej celna. Rzuciłeś shurikenami, które minęły się z pięściami, które leciały w Waszą stronę. Widząc to, odruchowo zrobiłeś gardę, jednak cios przebił się przez nią, uderzając Cię ponownie w polik.
Ukryty tekst
W tym samym momencie druga z pięści uderzyła w Twojego klona, sprawiając, że pojawił się biały obłok dymu. Ty w ciemno jednak pobiegłeś w jego kierunku i odetchnąłeś widząc, jak dwa shurikeny wbiły się w jego ciało.
Ukryty tekst
Stanąłeś przed nim i przeciwnik jurnął się, że nie ma jak się za bardzo bronić, ze względu na pięści, które był 5 metrów za Tobą. Stanąłeś w pozycji i przycelowałeś, po czym wypłaciłeś mu centralnie w 8 tenketsu uderzenia, które wyłączały miejsca w jego przepływie chakry.
Ukryty tekst
Spanikowany chłop wycofywał dłonie, ale chciał się Ciebie jakoś pozbyć, więc zasadził Ci soczystego kopa na brzuch, odpychając Cię na kilka metrów.
Ukryty tekst
Staliście teraz patrząc na siebie ponownie jak na początku. Ten kto wykona pierwszy ruch, może zyskać przewagę.
Krótki wygląd: Młody chłopiec z Byakuganem, średniego wzrostu jak na swój wiek, krótkie czarne włosy, delikatna porcelanowa twarz. Odziany w białe kimono.
Kop na kichy sprawił, że poczułem się jakbym był na jakiejś gali MMA. Przeciwnik miał o tyle szczęście, że nic przed walką nie jadłem bo bym mu wyświetlacz marchewką zamazał.
Stojąc tuż przed nim wiedziałem, że taka walka to coś w stylu wymiany ciosów do tego kto pierwszy padnie. Nie mogłem sobie na to pozwolić bo bym odpadł pierwszy po listwach jakie mi wypłacił.
Bez chwili zawachania wypłaciłem mu otwartą dłonią strzała na splot słoneczny korzystając z Shōtei i odskoczyłem najdalej jak tylko mogłem, starając się uciec na jak największy dystans.
W międzyczasie wyłączyłem byakugana.
- Dawaj, pokaż na co Cię naprawdę stać a nie taką manianę odwalasz! Zaraz się nudzić zacznę! - śmiejąc się krzyknąłem do typa.